czwartek, 16 lutego 2023

Pitu, pitu na tłusty czwartek…

 



 

Sratu, tatu, pitu, pitu

Coraz więcej wkoło kitu

Kit zatyka uszy, oczy

Nagą prawdę wnet zamroczy

Niewidomi, głuchoniemi

Coraz bardziej pochyleni

Już nie chcemy wiedzieć więcej

Dość już grozy – krzyczy serce

Trudnych pytań i tematów

W wielkim domu nas - wariatów

Niechaj każdy swoje plecie

Byle przetrwać jakoś w świecie

A że świat ten w przepaść wpada?

Trudno! Czy jest na to rada?

Skoro nie ma, rób więc swoje

Oddalając niepokoje

Wcinaj pączki, póki czas

Może to ostatni raz?

 

Pitu, pitu, granie w banię

Co się ma stać, to się stanie

 

Pitu, pitu, sratu, tatu

Koło kręćże wciąż kieratu

Sratu, tatu, pitu, pitu

Pchaj i nie słysz wcale zgrzytu

Pitu, pitu, sratu, tatu

Nie myśl, kręć i ufaj światu

On chce dobrze wszak dla ciebie

Bądź posłuszny – będziesz w niebie

Bunt ci w głowie? – blisko piekło

Strzeż się by cię nie upiekło

Równaj kroku, naprzód patrz

Miej nijaką zawsze twarz

Upodobnij się do mas

Właśnie tego żąda czas

Przyjmuj wszystko co ci daje

Nie myśl o tym, kim się stajesz

Nie czuj wstydu, nie patrz w lustro

Byś się nie przeraził pustką

Co zagarnia twoje „ja”

I odbiera ci sens dnia

Wcinaj pączki, póki czas

Może to ostatni raz?

 

Pitu, pitu, granie w banię

Co się ma stać, to się stanie…

 

Pitu, pitu, sratu, tatu

Ratuj ziemię, klimat ratuj

Nie jedz mięsa, nie pij mleka

Mycia, prania też zaniechaj

Nie pal w piecu, w chłodzie tkwij

Jak pustelnik skromnie żyj

Nie jeźdź autem byle gdzie

Ślad węglowy zwiększa się

Ty go tworzysz póki żyjesz

Póki pierdzisz, jesz i tyjesz

I swobody nadto masz

Więc bez sensu naprzód gnasz

Trzeba wszystko to ukrócić

Precz nawyki złe wyrzucić

Słuchać mądrych – lepiej wiedzą

(Nawet, gdy się zdaje – bredzą…)

Ślad węglowy – wszystko wie

I nie umkniesz mu, o nie

Gdy pochwyci cię nareszcie

Zniknie wolność, dawne szczęście

Lecz ty tego nie poczujesz

Świat to sprytnie zaplanuje

Nazbyt będzie ci przyjemnie?

To zarządzą znów pandemię

Albo nową wojnę srogą

Władcy świata wszystko mogą

Odrzutowcem mknąć w oddale

Ograniczeń nie mieć wcale

Nadal się luksusach pławić

Mówiąc ci, że glob chcą zbawić

Niepoprawnym politycznie

Przyglądają się krytycznie

Prawo głosu odbierają

I w niebycie umieszczają

Masz im tylko przytakiwać

(I potulnie dać się kiwać)

Poddać wszelkiej się kontroli

I pozwolić się zniewolić

Masz brać udział w ich igrzyskach

A w nagrodę ryżu miska

Albo świerszczy pełnych białka

Taka będzie twoja bajka

Wcinaj pączki, póki czas

Może to ostatni raz?

 

Pitu, pitu, granie w banię

Co się ma stać, to się stanie…

 

47 komentarzy:

  1. Aleś dała! I to w rymie.
    Sąsiad piecze pączki to się oddam zapomnieniu i ja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano dałam, Agniecho! Taki gorzki wierszyk dziś wysmażyłam, co by mi za słodko nie było!:-)

      Usuń
  2. Słodko gorzki, smutno radosny Hymn na tłusty czwartek. Jestem zachwycona. Czy mogę zacytować refren na moim blogu podając link do Ciebie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, Krystynko, że wierszydełko powyższe do gustu Ci przypadło. Cytuj, linkuj na zdrowie!:-)

      Usuń
  3. Olu!! Absolutnie genialne po prostu - wszystko w pigułce , padam na kolana i oddaje ci hołd , bo jesteś mistrzem pióra ! Szkiełko i oko, kłaniam się w imieniu wieszcza. Ten wiersz chciałabym skopiować i posyłać tym bezmyślnie dziś wcinającym paczki...Pitu pitu, sratu, tatu .... Kitty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kitty! Dziękuję Ci za tak życzliwą opinie o powyższym wierszyku. Dzisiaj takie słodkie święto beztroskiego obżarstwa, ale przecież wcale nie jest słodko a wręcz przeciwnie.Ta słodycz jakimś fałszem jest podszyta oraz gorzką łzą. Tak przynajmniej ja to odczuwam. Dlatego napisałam jak napisałam! A skoro nie jestem samotna w moim odczuwaniu, to oddycham z ulgą. Ech, tyle dokoła tego pitu, pitu, sratu, tatu, że niedobrze sie robi...

      Usuń
    2. Olu, kocham cię za ten wiersz i nie tylko za to !! Kitty

      Usuń
    3. Teraz Cię serdecznie ściskam
      Droga Kitty! Dajże pyska!:-)))

      Usuń
    4. No pewnie, ze ci daje Olu :)) U nas wczoraj paczkow nie bylo, zadno z nas nie chcialo po nie jechac:) Za to zjadlam kawaleczek pietki ze swiezej bagietki z maslem i sola , i to mi wynagrodzilo wszystkie paczki :)) po
      prostu niebo w gebie, tyle ze w tylku wiecej ... Rzadko robie odstepstwa, i nie dziala na mnie argument " oj to tylko raz w roku"... Bo gdyby zyc wg tej zasady to codziennie prawie jest jakas okazja 😅

      Usuń
    5. Piętka bagietki z masłem to niebo w gębie. Albo piętka świeżego chleba.Jestem wielbicielką piętek i w naszym domu,to ja mam do nich wszelkie prawa!:-)
      A co do odstępstw od diety - nieodmiennie podziwiam Cie za konsekwencje w jej trwaniu, choc zdaje sobie sprawę, że po takim czasie nie wymaga ona już od Ciebie jakiegos poświęcenia, bo jest po prostu nawykiem i stylem zycia. Tym niemniej, brawo Kitty!:-))

      Usuń
  4. No pojechałaś :) Dobrze jest tak wyrzucić czasem śmieci. Bo to śmieci Ola.
    Ja to widzę, ale to tylko ułamek, jakaś tylko część naszego życia. Czy ważna? No nie bardzo w moim świecie. Tyle już było idiotyzmów i wszystkie przeminęły.
    Dlatego nie dam sobie posolić pączka :) Świat jest dziwny, straszny i piękny.
    Pączkujmy bez wyrzutów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myslę Aniu, iż dobrze jest pisać o tym, co nas w danej chwili zastanawia, niepokoi czy nawet martwi. Niektóre z tych rzeczy to strachy na lachy ale niektóre niestety realnie wchodzą w naszą rzeczywistosć i zmieniają ją na gorsze. Zatem czy to śmieci czy nie śmieci, okazuje sie zazwyczaj po czasie. Tak czy siak strasznie ten nasz świat zaśmiecony, a lukrowanie owych śmieci czy też wmawianie sobie, że śmieci nas nie zalewają, choć musimy czasem aż nos zatykać by nie czuc ich smrodku w niczym wszak sytuacji śmieciowej nie zmienia.
      A słone pączki to całkiem dobry pomysł, wszak cukier to biała śmierć!:-))

      Usuń
    2. Bosze, co ty mówisz, ja cukier lubię :) Wiem, że nie za dużo, pilnuję się, ale sobie dostarczam w rozsądnych ilościach. No, może wczoraj więcej jakby :)
      Ja sobie Ola robię na razie detoks od śmieci tego świata. Zobaczymy jak będzie. Ale nie oddam mojego dziś za jutro niewiadome.

      Usuń
    3. Ja też lubię słodki smak i trudno mi sie go wyrzec, a choć staram się go ograniczać w mojej diecie, to różnie mi to wychodzi. Ale wiadomo - nadmiar kilogramów przeszkadza.
      A co do śmieci...Ok, Aniu. Każdy próbuje podejśc do tego zagadnienia po swojemu. I dobrze!:-)

      Usuń
  5. Podziwiam lekkość rymowania :) Mimo wszystko ja się uśmiecham... w życiu... jeszcze :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agatko! Bardzo lubię rymować, czemu juz wiele razy dałam na blogu wyraz. I usmiechać sie a takze śmiać serdecznie też lubię. W ogóle smiech to najlepsza broń przed wariacją tego świata!:-)

      Usuń
  6. Świetna rymowanka do kolejnych słodkości:-)
    My bez pączków, za to z babą mocno czekoladową, niezdrowo, niemodnie, ale jakże pysznie!
    Cudowności dla Was z końcem karnawału:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Jotko!:-) U nas też pączków wczoraj nie było. Staramy się ograniczać cukier i węglowodany w diecie.
      Pozdrawiam serdecznie i wszystkiego dobrego życzę!:-)

      Usuń
  7. Piękna rymowanka do pączusia ,dokładnie tak samo smakuję zachłannie dzisiejszy dzień,kto wie czy nie jeden z ostatnich Walencja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Trzeba smakować dobre chwile, póki są, ale jednoczesnie trzeba też zdawać sobie sprawę jak zmienne i ulotne jest wszystko, do czego od lat byliśmy przyzwyczajeni.

      Usuń
  8. Oj Olu, dałaś czadu, oj dalas🙂 Chociaż zawsze piszesz jak dama, to w tym wypadku mocniejsze słowa bardzo pasują. Ciekawa jestem jaka melodia by do tego pasowała, moze rap? Takie słodko gorzkie podsumowanie tego dnia bardzo do mnie trafia. Dziekuje Ci i Sciskam serdecznie😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maria ( nadaje z Nikaragui, z Granady)

      Usuń
    2. Czasem chce się czadu dać i inaczej trochę grać. Wyjść ze sztywnych ram konwencji, mimo wszelkich konsekwencji!:-) Cieszę się, że taka nietypowa forma podsumowania wczorajszego dnia przemawia do Ciebie.
      Też jestem ciekawa jaka melodia by pasowała do powyższego tekstu!:-)
      Ściskam Cię serdecznie Marylko i miłego podróżowania życzę!:-))

      Usuń
  9. Ostatnio cały czas mam z tyłu głowy takie pitu pitu. Sama prawda wyłania się z Twojego wiersza, Olu.
    Nawet paczki dzisiaj niedobre były. Zjadłam dwa i mi w ogóle nie smakowały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak nam ten świat coraz bardziej głupieje, a jednocześnie dobrego smaku w nim coraz mniej. Już nie tylko pączki robią się niesmaczne. To dotyczy wielu rzeczy przecież. Dobrze, że jeszcze nie dosypują do pączków mąki ze świerszczy. Chociaż - kto ich tam wie?!
      Uściski serdeczne zasyłam Ci Lidko!:-)

      Usuń
  10. Olenko, przeczytałam wiersz kilka razy…
    Napisalas wszystko jasno i bardzo Ci Dziekuje za ten wiersz💗
    Byle być sobą do końca… jak to śpiewa nasz kontrowersyjny piosenkarz…
    Tak, co ma być to będzie Kochana 💗
    Tule mocno ❤️❤️❤️
    Orszulka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem łatwiej zawrzeć w takiej wierszowanej, niby to lekkiej formie rzeczy poważne, o których wiemy, ale trudno nam o nich mówic i niekiedy ze strachu przed nimi wolimy je zamilczać.
      Tak, co ma być to będzie. Byleby bardzo źle nie było.
      Ja też tulę Cię serdecznie, kochana Orszulko i dziekuję za Twoją zyczliwość!:-)♥

      Usuń
  11. Noc poprzedzającą Tłusty czwartek, na który mieliśmy zaplanowany wyjazd do naszej ukochanej Wisły - Bogdan spędził na Izbie Przyjęć pod kroplówką. Kiedy wrócił nad ranem i czuł się dobrze, jedynym jego marzeniem były pączki w Wiśle, na które szczęśliwie zajechaliśmy. Nie ma niczego, co zdołałby przysłonić to co najważniejsze Olu. I TEGO trzeba pilnować - nic więcej, Buziaki kochana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej! Gabrysiu! No to mieliście znowu jazdę pełną grozy. Czyli zawsze i przede wszystkim to zdrowie jest najważniejsze. Wszystko inne w razie jego braku to androny i nieistotne pitu, pitu...
      Gorące pozdrowienia przesyłam Wam obojgu!:-)♥

      Usuń
  12. Wierszyk prima sort, jak mawiał mój tatulek.
    Nieźle Cię tąpnęło Olu. I nie dziwię się. Odnalazłam w Twoim wierszu ślad moich wędrówek po necie i przeczytanych tekstów na temat chociażby "mąki" ze świerszczy.
    I jeszcze coś mojego rodziciela, kiedy się złościłam powtarzał, że nie gniewem, ale śmiechem się zabija. A na przykład cytował wojenną anegdotę o kobiecie, która przyszła do spowiedzi w przerwie między nalotami na Warszawę. Spowiadała się, że wyzywa najeźdźców życząc im śmierci, ale już nie wie co ma zrobić. I wtedy ksiądz mówiąc, że to faktycznie nie po chrześcijańsku, dał jej radę, żeby się za nich modliła. Tu kobieta się wzburzyła, że jak to modlić się za tych co zrzucają bomby? Na co ksiądz odpowiedział, bo to po chrześcijańsku trzeba : Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie.
    U nas był wczoraj dzień pączkowy. Oj smacznie było. A dzisiaj od rana detoks od tych mącznych słodkości:)
    Hanka C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Hanko!:-)
      I ja uważam, że śmiechem, szyderstwem i kpiną mozna zwyciężyć z niejednym napuszonym typem, z niejednym swoim lękiem. A że lęków tych mnoży sie coraz więcej, przeto i śmiechu powinno byc wiecej - dla równowagi. A jesli śmiech nie poradzi, to sie inne sposoby obmyśli. Choćby i modlitwę o wieczne odpoczywanie dla przeróżnych oszołomów i psubratów. Nie dać się i tyle!
      Pozdrowienia serdeczne zasyłam Ci w ten ogromnie wietrzny dzionek!:-)

      Usuń
  13. Mówię Państwu,że w tych pączkach jest jakaś moc zaczarowana.Mam cukrzycę i mimo tego usmażyłam pączki wg dawnego przepisu w mojej rodzinie.Mąkę mam z młyna naszą polską (słyszałam o tym świerszczach i insektach,aż ciarki łażą po plecach) i nie patrząc na nic objadałam się nimi,a potem myślę sobie zmierzę cukier,pewnie jest powyżej 200 jednostek.I co się okazało wcale nie,bo było 140 po 2 godz.A mam info od diabetologa,że od 140 do 160,po 2 godz.Dzisiaj powtórzyłam eksperyment i jest to samo.Pomyślałam sobie,że chcieli nas oduczyć od spożywania pączków i oszukiwali ze wszystkim,a przecież od dawien dawna są smażone i nikomu nie szkodziły.A pamiętacie ten wierszyk,że" powiedział Bartek,że dziś tłusty czwartek,a Bartkowa uwierzyła,tłustych pączków nasmażyła".Twój wiesz Olgo przeczytałam z zainteresowaniem,Masz talent dziewczyno i pięknie nam to wszystko pokazałaś.Pozdrawiam M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe jest to ,co piszesz o pączkach, że nie za bardzo podnoszą cukier. Pewnie dotyczy to tylko pączków smażonych w domu z porządnej mąki i na smalcu a nie na oleju. Kto wie, co oni tam dodają w tym przemysłowym wypieku do pączków. Dzisiaj naprawdę trudno mieć zaufanie do kupnego jedzenia. Bo to jak nie jakieś podejrzane, "E"wszędzie, to dodatki owadzie. Brr! W tych dziwacznych czasach najlepiej jest polegać na własnej kuchni, na prostych, zaufanych produktach. Piec, gotować samemu. Tylko to nam na zdrowie wyjdzie.
      M! Dziękuję Ci za życzliwą ocenę mojego wiersza.Cieszę się, że moje słowa trafiają do czytelników.
      Pozdrawiam Cię serdecznie!:-)

      Usuń
  14. Witaj szumem wiatru za oknem Olgo
    Tego się dzisiaj nie spodziewałam.
    Niesamowity wiersz. Przeczytałam kilka razy. Zresztą jak widzę, nie ja jedna
    Przesyłam uśmiech życząc uśmiechów nadchodzącego przedwiośnia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Ismeno! Tak, wiatr nadal bardzo wieje. Momentami świszcze i wyje. Gałęziami miota wściekle.
      Cieszę się, ze przeczytałaś mój wiersz po wielekroć i wywarł on na Tobie wrażenie. Myślę, że zawarłam w nim sporo , z którymi każdy z nas sie ostatnio zmaga.
      Pozdrawiam Cie serdecznie!:-)

      Usuń
  15. He,he, he, niezłe pitu - pitu Tobie Olu wyszło. ;-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas rozkwitu pitu, pitu! Od wieczora aż do świtu. W całym świecie sratu, tatu - tyle nośnych jest tematów!:-)
      Buziaki serdeczne zasyłam Ci, Tabazo!:-):D

      Usuń
  16. Ale na Dzień Kota ani jednego zdjęcia Waszego Kotka, no skandal :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiciunia nasza jest kochana, hołubiona i rozpieszczana, ile tylko chce. Pytałam ją, czy życzyłaby sobie także sesji fotograficznej? Tylko prychnęła w odpowiedzi a potem znalazłszy sobie wygodną pozycję na łóżku zapadła w błogi sen...:-))

      Usuń
  17. Wręcz Weselem Wyspiańskiego mi zapachniało, Chochołem i Tańcem Chocholim, tak mi się skojarzylo😁
    Niby wesoły, przesmiewczy, a smutny do głębi ten wiersz, Olu, jesteś bystrym obserwatorem, umiesz ubrać w słowa, i na dodatek zrymować.
    Usmażyłam 33 pączki z marmoladą różano _dereniową, dla nas, dla babci i dla młodych, zniknęły w jeden dzień. 😄 Serdeczności Maria z PP.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weselem zapachniało, powiadasz Marysiu? Ano, coś mi sie tak zdaje, że historia kołem sie toczy a do tego obecny stan umysłu wielu ludzi podobny jest do tamtego, nieświadomego, co sie wokół nich dzieje i pogrążonego w delirycznym tańcu...
      Wyobrażam sobie smak Twoich pączków. Aż ślinka ciecze! Mniam!
      Pozdrawiam Cie serdecznie w ten kolejny, deszczowy dzionek!:-)

      Usuń
  18. Jeszcze tylko srutututu, majtki z drutu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano tak!:-) I jeszcze baju, baju, będziesz w raju!:-)

      Usuń
  19. Wiersz super!!!
    Ja tez paczkowalam. Tak sie zlozylo, ze akurat bylismy na zakupach w okolicy gdzie mam polski sklep. Wczesniej powiedzialam do Juniora, ze tam na pewno beda paczki. Junior "fajnie ale kupujemy tylko dwa" popatrzylam na niego z usmiechem co on skwitowal "OK kupimy cztery"
    Wyszlismy ze sklepu z osmioma paczkami i to wcale nie z mojej winy ale jak Junior zobaczyl te roznorodnosc rodzajow nadzienia to sie tak rozbujal, ze musialam go przystopowac na osmiu:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój Junior Marylko staje sie coraz bardziej polski!:-) Wszak polskość to nie tylko pierogowatość, bigosowatosć i galaretowatość, ale także także pączkość!:-))

      Usuń
  20. W tragicznie smutnych czasach przyjdzie żyć młodym ludziom.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost