piątek, 10 kwietnia 2020

Las przyszedł do nas…




   Od początku tygodnia zrobiło się u nas pogodnie, ciepło, momentami wręcz gorąco. Taka pogoda zachęca do prac ogrodowych, do rozruszania kości zastałych po kilku miesiącach chłodu. Do lasu nie chodzimy z wiadomych przyczyn, choć jeśli chodzi o ścisłość zakaz ów dotyczy lasów państwowych, natomiast te wokół nas w większości są chłopskie,  prywatne. Poza tym w lesie teraz takie zatrzęsienie kleszczy (po łagodnej zimie to ilości nie widziane nigdy wcześniej), że mamy dodatkowe usprawiedliwienie by tam nie chodzić. To ono jest dla nas decydujące, bo z boreliozą nie ma żartów, a leku na nią jak dotąd nikt nie wymyślił (już prędzej wynajdą go na ukoronowanego paskudę, niż na nią).


   Popatrujemy zatem w stronę ściany lasu obserwując z daleka dokonujące się tam zmiany. Widać, że niektóre drzewa okryły się już mgiełką zieleni a ta mgiełka z każdym dniem staje się wyrazistsza i piękniejsza. Nie niepokojone obecnością ludzką ptaszęta świergolą swobodnie, fruwają gromadnie i ćwierkają radośnie w koronach drzew od rana do wieczora. To samo słychać w naszym ogrodzie, który od lasu z jednej strony oddziela tylko nasze pole a z drugiej urokliwa droga wiodąca do sąsiednich przysiółków.





   
    Ucieszyłam się wczoraj widząc, że choć my nie możemy pójść w leśne ostępy i obserwować tam zmian, które co dnia zachodzą, to las postanowił podzielić się z nami swymi skarbami. I oto między krzewami ligustru przy płocie wysiały się i zakwitły bieluśkie zawilce oraz żółciutkie jak słoneczka ziarnopłony. Tuż obok nich w gęstwinie fioletowieją delikatne kwiateczki bluszczyku kurdybanka i fiołków leśnych. Zdaje mi się, że jest ich więcej niż zazwyczaj. Przestrzeń pachnie słodko i upojnie. Czuć w niej leciutko cynamonową woń pączków brzóz, ociekających żywicą świerków i sosen oraz aromat świeżutkiej, pełnej obietnic niewinnej zieleni.



   Oczywiście pieski chętnie poszłyby na spacer do lasu. Od czasu do czasu dają nam to do zrozumienia w charakterystyczny dla siebie sposób. Wpatrują się w nas znacząco, z intensywnym wyczekiwaniem i wyrazistą prośbą. Trącają nosami leżące na ganku obroże i smycze, zerkając na nas niecierpliwie albo stojąc przy płocie ogrodu popatrują tęsknie w dal i nasłuchują tajemniczych dźwięków dochodzących od strony kniei. Na szczęście szybko mijają im takie chętki, gdy zaczynamy bawić się z nimi,  gadać do nich wesoło i śmiać się a nawet biegać na zachętę wokół grządek i rabatek. Jacuś wpada wówczas w szampański humor i niczym strzała mknie po ogrodzie, poszczekując wesoło i zaczepiając resztę swej psiej rodzinki do wspólnych harców. Bardzo przydaje się teraz tył ogrodu, ten, który jeszcze w zeszłym roku zarezerwowany był dla kur. Jest tam sporo miejsca do szaleńczych, psich zabaw. To namiastka niedostępnych teraz przestrzeni za płotem.





   Czasem westchnę sobie tęsknie na wspomnienie naszych zielononóżek kuropatwianych. Bywa, że przypomnę sobie jak łaziły za mną ciekawsko, jak wydziobywały ze świeżo przekopanych grządek dżdżownice albo wylegiwały się w słońcu wyglądając z daleka niby orientalne, pomarańczowo-rude kwiaty. W sumie jednak pogodziłam się z faktem, że już ich nie ma i cieszę się tym, co jest. Tą radością czterech psiaków, które mogą zajrzeć w każdy zakątek naszego siedliska i całe dnie rozkoszować się urokami wiosennego ogrodu. Mam wrażenie, iż czas przynosi odpowiedzi na wiele pytań. Nieraz długo, długo po fakcie tłumaczy sensowność pewnych zdarzeń a ukryte znaczenia muszą czekać na wyjaśnienie. I niekiedy okazuje się, iż to, co kiedyś człowieka smuciło czy bolało, już nie budzi takich uczuć, bo wreszcie rozumie się, iż było to po coś.  Pora kur przeminęła aby mogła w całej pełni nastać pora psów. Tak,  prędzej czy później przychodzi takie olśnienie, pogodzenie, uspokojenie... 





   Ogród i psy dają nam oderwanie od niepokojącej rzeczywistości, co gdzieś tam kłębi się i zagraża za płotem. Tkwimy tutaj niczym na oddalonej od świata wyspie i zajmujemy się tym, czym zwykliśmy zawsze o tej porze się zajmować. Pieleniem grządek, przekopywaniem, sianiem, sadzeniem, drobnymi naprawami ogrodzenia, koszeniem trawników a w końcu odpoczynkiem na leżakach ustawionych z tyłu budynku gospodarczego. Tu nikt nas nie widzi i my nie widzimy nikogo. Jest tylko ogród, radosne psy i las w oddali, który zasyła nam swe wonne tchnienia, ptaszęce śpiewy i wiosenne kolory. Z tego płynie spokój, nadzieja i zwyczajna radość życia. Wiosna działa cuda. Pomaga odrodzić się naturze, której wszak i my jesteśmy częścią. Daje siłę. Pozwala poczuć, co jest i będzie ważne, co prawdziwe i namacalne.

 I chcemy wierzyć, iż nadal tak będzie…







Pozdrawiamy Was z wiosennego Jaworowa, życząc zdrowych i spokojnych Świąt!:-)

  
  

52 komentarze:

  1. Będzie Olu. Przecież JEST.
    Bardzo mnie rozśmieszyła uformowana, pełna nadziei grupa spacerowa :DDD
    Mają duże podwórko, wyszaleją się. Kleszczy faktycznie sporo. Obroże pomagają, ale i tak trzeba wybierać potem kleszcze. Z takich futer jak twoje, to trwa zapewne. Spokojnego, słonecznego dnia :)U nas też fajnie i wiosennie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie i jest - tak Aniu, ufać swemu sercu i rozsądkowi, to pomoże.
      Psia grupa spacerowa bardzo sugestywnie potrafi dawać do zrozumienia jakie są jej pragnienia i potrzeby!
      Po ostatnim spacerze ( to chyba już ponad tydzien temu)łaziły po psach dziesiatki malutkich kleszczy. Co dostrzegliśmy, to zdjeliśmy, ale w tak gęstej sierści jak u naszych psów nie da sie wypatrzeć wszystkiego.Niestety, kleszcze pojawiaja sie takze w ogrodzie, dlatego staramy sie kosić nisko trawę żeby nie miały na czym sie utrzymać. Cóz! Nie ma rózy bez kolców - ciepło budzi do zycia wszystko, i rosliny i pasożyty.
      Serdeczne pozdrowienia wiosenne ślę Ci Aniu!:-)

      Usuń
  2. Zły to czas - fakt. Wierzymy jednak, że to czas przejściowy. Będzie dobrze. Lasom może potrzeba takiego chwilowego odpoczynku. Chociaż jak Piszesz szykuje dla nas niezbyt miłą niespodziankę w postaci kleszczy.
    Ważne, że Ty i Cezary macie siebie, no i te radosne sierściuszki,które dają tyle bezwarunkowej miłości. Fajnie, że robi się ciepło i możecie przy pracach ogrodowych choć na chwilę zapomnieć o tym co nas teraz otacza. A ja od czasu do czasu korzystam z mojej "ścieżki zdrowia" całe 20m z balkonem włącznie. Wyjście po zakupy parę kroków od domu to cała logistyka, maseczka, rękawice... Kochani jeszcze raz życzę zdrowia i ciepła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nie jest to łatwy czas, ale wierzę, że każdy z nas może znaleźć sposób na przetrwanie, na ocalenie w sobie siły, wiary w lepsze jutro.
      Tak, lasom i przyrodzie przydaje sie ten czas wyludnienia. Trzeba starać sie widzieć plusy w tej trudnej sytuacji, to pomaga.
      Piesunie dają nam radość, miłosć, uśmiech, oderwanie od trosk.Są jak takie magiczne iskiereczki, które skutecznie rozjaśniają cienie niepokojów i zwątpień.Dlatego też pokazuję tu ich zdjecia, żeby ktos patrząc na nei też sie uśmiechnął!:-)
      Oleńko, ściskam cie serdecznie i zasyłam moc życzliwosci od nas obojga!*

      Usuń
  3. Czasem czlowiek ma wrazenie, ze wszystko sprzysieglo sie przeciwko niemu, nawet las, ktory broni sie przed czlowiekiem skuteczna bronia w postaci armii kleszczy. Poszlabym dalej w swoich przemysleniach, ze natura karze czlowieka za wszystkie jego grzechy przeciwko niej. Zsyla na ludzkosc wirusa, trzebi populacje, kaze sie zastanowic. Ona swietnie sobie bez nas poradzi, my bez niej na pewno nie. Przez czas swiatowej kwarantanny bardzo poprawila sie jakosc powietrza, samoloty nie lataja, auta nie jezdza w takich ilosciach jak przedtem, statki nie plywaja, fabryki nie produkuja spalin i odpadow. W Wenecji nagle widac dno kanalow, z miast znikaja smogi. Wystarczylo kilka tygodni.
    Ale czlowiek, samozwanczy pan planety, wroci do starych nawykow, bo liczy sie pieniadz, zarobek.
    Spokojnych swiat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, rzeczywiscie ma sie niekiedy wrażenie, że naturze potrzebna była obecna sytuacja by mogła odpocząc od nas, wzmocnić sie przed kolejną falą deptania, niszczenia i zatruwania. W ogóle ma sie wrażenie, że to wszystko jest po coś. Coraz wiecej pojawia sie pytań bez odpowiedzi...
      Serdeczne usciski zasyłam Ci Aniu!*

      Usuń
  4. Kiedy tak patrzę na to wszystko wokół z balkonu, zazdroszczę pilotom samolotów, że mogą w bezpiecznej odległości od epidemii latać i oglądać nie martwiąc się niczym. Jak przelatuje kolejny samolot nad nami, pewnie jego pilot ma w głowie spokój. Tak to sobie wyobrażam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, samoloty i ptaki unoszą sie wysoko ponad tym wszystkim, co nas na co dzień trapi i osacza. Czy widzą i rozumieja przez to wiecej? Bo zdaje mi się, że my ludzie tu na dole, pogrążeni w lękach i obecnej dość klaustrofobicznej sytuacji przestajemy umieć widzieć, kurczymy sie, kulimy, stajemy bezwolni i bezradni.A teraz moim zdaniem, bardziej niz kiedykolwiek przedtem trzeba starać się odnaleźć w sobie siłe i niezależnosć myślenia. Zauważać i wzmacniać to, co nadal przynosi spokój i dobro.
      Pozdrawiam Cię serdecznie, Anno!

      Usuń
  5. Misia najpiękniejsza 🤍🤍🤍 Zdrowych i spokojnych Świąt!
    PS. Mówię to ja jedząc chleb z Waszym dżemikiem bzowym 💜

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myslę, że Misia usmiecha sie najładniej ze wszystkich naszych psów!:-)
      Fajnie, że masz jeszcze dżemik!:-)
      Smacznych i zdrowych Świat Kocurku zyczymy Tobie i Twym najbliższym!*♥

      Usuń
  6. Ależ mi fajnie popatrzeć na takie zdjęcia, mogę się łatwo rozmarzyć. Wierzę, że będzie dobrze. Czasami z tęsknoty za bliskimi uronię łzy, ale wierzę, że będzie dobrze. W tym roku ptaki za moim blokiem śpiewają, jak nie słyszałam od wielu lat. Niby to Kosy, ależ miło mi się słucha tej orkiestry. Mój Timmi troszku płacze, że nie może iść do parku, ale również szybko zmienia mu się nastrój, jak się z nim pobawimy. Jego radość, to i nasza radość. :) Uwielbiam patrzeć na Wasze pieski, takie szczęśliwe, zgrane, prześliczne. Pozdrawiam serdecznie, dziękuję i życzę spokojnych, zdrowych i mimo wszystko świąt pełnych dobra. Uściski. <3 :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, będzie dobrze, o ile będziemy umieli zachować w sobie siłe, ocalic najwazniejsze wartosci, umieć okazywać uczucia i dzielic sie nimi z innymi, dając im z siebie to, co mamy najlepszego.
      Myślę, że pieskom najbardziej zalezy na wspólnej zabawie, na byciu razem w komitywie i bliskości. To mają i mieć będą, niezależnie od wszelkich zakazów i złych czasów. Kochajmy nasze pieski, kochajmy wiosnę!
      Wszystkiego dobrego, Agnieszko!♥

      Usuń
  7. Nigdy nie patrzyłam na kleszcze jako na potencjalne zagrożenie, ot, są, zawsze były, nosiliśmy ślady po ich ukąszeniach, wybierałam je z psiej sierści czasami małe jeszcze, czasami opite krwią, a czasami same wypadały na podłogę; do czasu; w niedzielę wróciliśmy z Pogórza, a w poniedziałek Mima osowiała i smutna patrzyła na nas, widać, że coś ją gnębiło; pewnie niestrawność, bo wygrzebała z ziemi karczownika i odgryzła mu głowę, a może ta sarnia noga, a właściwie stara kość z raciczką, co ją oprawiała w trawie zaszkodziła jej; w nocy gorączka, rankiem zauważyłam krew w siuśkach, do licha, coś z nerkami; szybko umówiłam wizytę u weta, pobrali krew i ... babeszjoza, odkleszczowe pioruństwo; a zatem kroplówki, zastrzyki, przez trzy dni, dziś już lepiej; szybko zareagowałam, wątroba i nerki nieuszkodzone na szczęście; uważaj Olu na kleszcze, bo ponoć u nas zainfekowane, przekazują chorobę swoim żywicielom; no i jest to drogie leczenie, ale jak tu zostawić psa bez pomocy; sama wróciłam z Pogórza z 3 ukąszeniami, na szczęście czerwone zaognienia już przygasły, ale przydałoby się zrobić badanie; widzisz, tyle lat przeżyłam z kleszczami, aż tu taka niespodzianka; jestem w domu, przygotowuję co-nieco na święta, trochę odpoczywam i tęsknię za Pogórzem, bardzo! spokojnych Świąt Wam życzę i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okropne to, co przydarzyło sie Twojej Mimie. Słyszałam, że babeszjoza to straszna choroba odkleszczowa, ale nigdy nie miałam z nią jeszcze do czynienia.T Biedna Mima, ale sie biedulka nacierpiała...rzeba zatem robic wszystko by chronic psy.Wiosną kleszczy najwiecej. A latem, szczególnie gdy jest sucho i gorąco prawie ich nie ma, bo wysychaja na krzakach w próznym oczekiwaniu na żywicieli. Aby wiec do lata. Miejmy nadzieję, że wtedy będzie juz normalniej i bezpieczniej pod każdym względem.
      Pozdrawiamy Cię bezpiecznie sąsiadko i wszystkiego dobrego zyczymy Tobie, Twym bliskim i drogim Ci zwierzaczkom domowym!*

      Usuń
  8. Z przyjemnością przeczytałam Twoje pisanie Olu:) Z każdego słowa, z każdego zdjęcia spłynęła na mnie łagodność i spokój. Piekne to wszystko. Czytając odniosłam wrażenie, że słyszę cichutki śmiech Dzwoneczka, wróżki z disnejowskich bajek.
    Zachwyciły mnie zdjęcia tych leśnych kwiatków różnistych, już chciałam Cię zapytać jak się nazywają, ale wszystko napisałaś:)
    Przymykam oczy i czuję ten zapach wiosennej ziemi, rozkwitającej zieleni, zapach dymu z komina (?), słyszę szczekanie i powarkiwanie dokazujacych piesów, szczęk gospodarskich narzędzi...
    Czas przynosi odpowiedzi na wiele pytań, tak jak napisałaś, ale niektóre pozostawia bez odpowiedzi. Mówię sobie wtedy, że może to dobrze, że ich nie znam, że może czasem lepiej nie wiedzieć.
    Dziękuję Ci Olu, za ten pełen spokoju i łagodności post:-)*
    Pozdrawiam serdecznie, a do lasu, to może dobrze, że nie można. Wzdrygnęlam się na myśl o zatrzęsieniu kleszczy. Brrr!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo sie cieszę Marytko, że tak pozytywnie odebrałaś ten tekst. Pisałam go będą właśnie w stanie spokojnej łagodności, usmiechajac się, spoglądajac przez okno na coraz wyrazistszą zieleń, na błękitne niebo, na psy wylegujące sie w porannym słoncu na trawniku pełnym stokrotek, na tę dotykalną, kojącą duszę prawdziwość wiosennej rzeczywistosci. Ech, bardzo cenię takie chwile, gdy nic w sercu nie gniecie, gdy odpływają gdzieś w niebyt niepokoje. Dlatego robie wszystko by to trwało jak najdłużej, powtarzało sie.
      Tak, dobrze czułas zapach dymu z komina. Wszak codziennie w nim palimy, bo wieczory nadal chłodne a poza tym, jeśli chcemy mieć ciepłą wodę do mycia, to przez cały rok trzeba w piecu palić.
      Tak, czas przynosi odpowiedzi na wiele pytań. Może nie na wszystkie a moze i na wszystkie, tylko my nie potrafimy zauważyć albo zrozumieć tych odpowiedzi. Moze jest tez tak, że lepiej tych odpowiedzi nie znać. Nieraz milczenie lepsze jest niz wszystkie słowa.
      Od wczoraj świat za oknem jeszcze bardziej pozieleniał. Ech, maleńkie cuda sie dzieją bezustannie. Tylko patrzeć i chłonąc je całą sobą. I czerpac z tego uśmiech, spokój, nadzieję.
      A co do kleszczy, to wolę mysleć, że niechodzenie do lasu jest spowodowane właśnie ich obecnoscią a nie narzuconymi zakazami.Moja buntownicza natura buntuje sie przeciw nonsensom i radzi sobie po swojemu, własne powody do czynienia albo nieczynienia czegoś wynajdujac. Latem kleszczy na pewno będzie mniej z powodu suszy. mam nadzieje, że wszelkie inne paskudztwo też wyginie jakby go nigdy nie było (a moze nie ma?!):-)
      Uśmiech pogodny zasyłam Ci Marytko i życzenia wszelkiego dobra!:-)*

      Usuń
  9. Wszystko ma swój globalny sens i cel tylko z naszej pozycji widzimy tylko tak maleńki wycinek, ze nie ogarniamy większości. Czasem po czasie się dowiadujemy a czasem nie ale ja wierzę, że wszechświat nie traci energii na niepotrzebne i bezsensowne. Pięknie zapraszacie las do Was, żyjecie z nim w przyjaźni. Co zapachy, widoki, smaki teraz wokół, jakby więcej czasu na delektowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie! Wszystko ma jakis sens, tylko nie zawsze potrafimy go dostrzeć w danym położeniu, w danej chwili. Prędzej czy później pewne rzeczy stana sie dla nas jasne a póki co trzeba żyć, cieszac sie tym, ze zyjemy, że jest wiosna, zieleń, ptaki, słońce, powietrze, niebo. Nadal mozemy to widzieć, przezywać, byc tego częścią. To komuś moze sie wydawać mało, ale to przecież duzo.
      Gorące uściski i życzliwe mysli zasyłamy Ci, Krystynko droga!*

      Usuń
    2. A wirus Wam nie podskoczy tam na górkę, dlatego prawie go nie ma w Twoich postach. Jaka to ulga widzieć, że u Was normalnie i zwyczajnie.

      Usuń
    3. Też myślę, że nie podskoczy. Górki oczywiscie przeszkadzają, ale przede wszystkim przeszkodą jest nasze nastawienie do niego (czasem mi sie zdaje, że im więcej sie o nim pisze i mówi, tym bardziej on istnieje i pęcznieje)! Bronimy sie tym naszym zwyczajnym zyciem oraz mocą wiosny. I mamy nadzieję, że to wystarczy, czego i Tobie Krystynko z całego serca zyczymy!:-)

      Usuń
  10. Wiesz Oleńko, mnie na wiele pytań i przeróżnych zdarzeń w moim życiu - odpowiedzi przychodzą własnie teraz. Mam wrażenie, że przez jakiś czas wszystko toczyło się ta, bym w tym czasie była własnie tu . Dlatego jedną z lekcji jaką teraz dostajemy - dla mnie jest to, by przyjmowac wszystko , "jak leci," bo to wszystko po coś jest... a odpowiedź nadejdzie, prędzej czy później, ale nadejdzie. Ściskam Kochani serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Gabrysiu. Odpowiedzi pojawiają sie cały czas. Czasem jest ich wiecej, czasem mniej. Niekiedy nie potrafimy ich zauważyc, pojać, ale przecież są, przychodzą, będą, wyłonią sie z mgły. Póki co trzymajmy sie tego, co daje nam jakieś oparcie i spokój, co pozwala zachować w sobie usmiech i nadzieję a przede wszystkim zdrowie.
      My też ściskamy Cię serdecznie, wszystkiego dobrego zycząc Wam obojgu na teraz i na potem!:-)*

      Usuń
  11. Piękne i trafne porównanie z wyspą, ja się podobnie czuję krzątając się po domowych, czy ogrodowych zakątkach. Wiosna cudnie się rozwija, niech chociaż ona da nam nieco radości w te trudne czasy... Pozdrawiam cieplutko! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaje mi sie Maksie, że w tych dziwnych czasach każdy musi znaleźć sobie jakaś wyspę. Najlepiej w sobie. Ocalic tam dobro, spokój, ufnosć i nadzieję. A do tego po prostu umieć cieszyc sie czymkolwiek, chociażby wiosennym trelem ptaków. Życie składa sie wszak z chwil i drobiazgów.
      Pozdrawiam Cie serdecznie!:-)

      Usuń
  12. Wiosna o której piszesz, przyszła do nas wczoraj :-) i też się na nią raduję. Jakby kolano i bark mniej zaczęły boleć.
    Kleszczy też się obawiam, nawet bardzo. U nas są nie tylko w lesie, nawet w tej wysokiej trawie, bez lasu. Psa naszej znajomej, z ledwością uratowano. Żyje ale nie widzi i już zawsze będzie miał kłopoty z nerkami. Kupiliśmy jedną obrożę dla Coco- bo cena jest powalająca. Kudełkowi dajemy krople, ale one też nie sa wcale tanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciepło, wygrzanie sie w słonku bardzo pomaga na bóle reumatyczne, ale z drugiej strony pojawiaja sie bóle po ciezkiej robocie i zakwasy.Bo jak jest pogoda, to robić sie chce!:-)
      Tak, zakleszczowienie jest straszne, z roku na rok jakby większe. My mamy specyfiki do psikania na psy, ale na kleszcze nie ma mocnych.
      Pozdrawiam Cię serdecznie, Grażynko!:-)

      Usuń
  13. I to jest właśnie plus mieszkania na odludziu.
    Zdrowych i spokojnych Świąt Wam życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze lubiliśmy nasze odludzie a teraz jakby bardziej!:-)
      Dziekujemy za życzenia i wszystkiego dobrego życzymy Ci Lidko!:-)

      Usuń
  14. Psiaki są cudne i widać, że jest im u Was dobrze ! Wiosna jest taką porą radości i budzącego się życia, choć w tym roku trochę przyćmił tą radość pewien malutki wirus. Taki mały, a narobił takiego zamieszania - czy to w mieście czy na wsi. Nie dajmy się mu ! Jeszcze będzie normalnie... Spokojnych Świąt !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psiaki są naszą radością!:-) I wiosna też przynosi radość, bo daje nową porcje siły i nadziei, oddala mysli od tego, co człowieka niepokoi. I tego trzeba sie trzymać.
      Pozdrawiamy Cię serdecznie Ulu i wszystkiego dobrego zyczymy!:-)

      Usuń
  15. I ja do Was przyszłam i do tego lasu. Bo tu tak pięknie i romantycznie.
    I pozostawiam życzenia Zdrowia, Usmiechu, Radości i Nadziei na te świąteczne dni.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Las usmiecha sie do nas od rana, pachnie wspaniale, śpiewa ptaszęcymi głowami i obiecuje, że wszystko będzie dobrze.Trzeba mu wierzyć!
      Pozdrawiamy Cię przyjaźnie Stokrotko i wszystkiego dobrego życzymy na świateczny i na poswiąteczny czas!:-)

      Usuń
  16. Piękna wiosna u Was Oleńko. Serdeczności ślę i jak wszyscy, czekam na normalność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiosna wszędzie tam, gdzie przychodzi przynosi swoje pełne nadziei tchnienie i piękno. Nie dajmy sie zwątpieniom, złym tchnieniom i mocom. Piękno i dobro ponad wszystko!
      Pozdrawiamy Cie gorąco Basiu i wszystkiego dobrego zyczymy!:-)

      Usuń
  17. Pięknie tam u Was Oleńko :). Tobie i Cezaremu życzę wszystkiego najlepszego w te nadchodzące Święta. Życzę spokoju i jeszcze raz spokoju . Buziaczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, pięknie, bo wiosennie. Taka ciepła, zielona wiosna to najlepszy lek na smutki i lęki.
      Wszystkiego dobrego życzymy Ci Mirko!:-)

      Usuń
  18. Takie widoki cieszą serce.
    Wiosennej radości i zdrowia dla wszystkich!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiosenna zieleń i błękitne niebo to coś magicznego dla oczu i serc.
      Dziekuje za życzenia i pozdrawiam Cię ciepło, Jotko również wszystkiego dobrego życząc!:-)

      Usuń
  19. Fajnie. Jest przestrzeń, psiska, wolne powietrze...
    Trzeba myśleć dobrze i żyć najlepiej jak się da, a będzie dobrze!
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Tupajo - wszystko to, co wymieniłaś powyżej pozwala życ normalniej, pomaga nie martwić sie o to, na co wszak nie mamy wpływu.
      Pozdrawiam Cię serdecznie!:-)

      Usuń
  20. Budząca się do życia po zimie przyroda zawsze niesie nadzieję na lepsze jutro. Wspaniałe zdjęcia. Pozdrawiam Was cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Wiosna, cieplejszy wieje wiatr.
      Wiosna, znów nam ubyło lat
      Wiosna, wiosna wkoło..." - tak śpiewali Skaldowie, i ta piosenka wcale się nie zestarzała.
      Pozdrawiamy serdecznie, Karolinko!:-)

      Usuń
  21. Przepiękne kadry, miło było poznać Wasze otoczenie i codziennie małe wielkie rzeczy. Życzę wszelkiego dobra, a przede wszystkim dużo zdrowia. Głaski dla piesków - iskierek szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Lenko za życzliwe słowa. I ja także życzę Ci wszystkiego dobrego. Usmiech serdeczny przesyłam Ci o poranku!:-)

      Usuń
  22. Piękne zdjęcia! Obserwuję i Pozdrawiam!^^

    OdpowiedzUsuń
  23. Las przyszedł bo las jest w nas... tylko ludzie o tym zapominają, odwykli, niszczą... A las jest tak blisko... w nas. Jak zawsze sielskie zdjęcia, które wprawiają mnie w sielski spokój. pozdrawiam kwietniowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Las jest w nas, wszystko jest w nas, tylko trzeba to na powrót w sobie odnaleźć, ożywić, znaleźc w sobie i w naturze punkt oparcia, bo wszystko jest całością, bo jesteśmy jednym z wielu oczek w robionym na drutach swetrze wieczności.Gdy o tym zapominamy, pojawia sie poczucie zagubienia, osamotnienia i bezradności...
      Pogodnie pozdrawiam Cię Asiu w słoneczny, kwietniowy poranek!:-)

      Usuń
  24. Ja zopoznieniem dochodzę do tych samych wnioskow co Ty Olu. Ja też biorę siłę i dużo radości z tego co mnie otacza. Ja to dobrze, ze kawałek własnego lasu zapewnia ptasie trele. Doceniam ogrodek gdzie ziola same sie wysiewają. Dopiero teraz koszmar dotarł do nas, zamaskowani ludzie, ktrzy trzymają duże dystanse między sobą to naprawdę przeraża. Cieszę się jak Ty z wlasnej przestrzeni i doceniam jak nigdy. Olu nie widzę zdjęć, jakby je ktoś usunął. Uściski przesylam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak - własny kawałek ziemi, na której można robic to, co sie chce i cieszyc sie tą robotą, to prawdziwy skarb, nie tylko w czasach pandemii.Tutaj nei trzeba wdziewac tych niewygodnych, irytujących maseczek ani bać sie przechodniów o patrzeć na każdego podejrzliwie. Po prostu ma sie swój kawałek świata, gdzie wszystko toczy sie prawie po staremu.
      Marylko, nie mam pojęcia, dlaczego nie widać tutaj zdjec.Pewnie to jakaś awaria ze strony bloggera.Pozostaje mi chyba tylko uzbroic sie w cierpliwosc i czekać kiedy to naprawią.
      Ściskam Cie mocno i duzo ciepła mego serca zasyłam!:-)*

      Usuń
  25. Odpowiedzi
    1. To chyba jakaś awaria ze strony bloggera. Jakiś wirus blogowy może? Ja niczego w ustawieniach nie zmieniałam. Pozostaje czekać aż naprawią ten błąd i znowu wszystko będzie ok.Mam nadzieje, że stanie sie to wkrótce!
      Uściski serdeczne ślę Kocurku!:-)*

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost