środa, 3 października 2012

Jak liście...

My, cyganie co pędzimy z wiatrem...Tak zaczyna się tytuł jednej z tych wpadających w ucho biesiadnych pieśni. My - wędrowcy też pędzimy z wiatrem, przemierzając ten świat od krańca do krańca a wciąż będąc pod tym samym przecież niebem. A właściwie należałoby użyć tutaj czasu przeszłego, bośmy od jakiegoś czasu sie zatrzymali, osiadłszy w jednym miejscu na chwilę, a może na troszkę dłużej...
   Mieszkamy obecnie na Pogórzu Dynowskim, już prawie trzy lata temu znalazłszy to miejsce przez Internet. Szukanie zajęło nam dwa miesiace . Byliśmy wówczas w Australii. Mieszkaliśmy tam, czasami podróżowaliśmy i robiliśmy tysiące zdjęć. Zachwycaliśmy się wszystkim a jednak wciąż gdzieś w sercu grała dziwna tęsknota za tym co tu i teraz. I razu pewnego zachciało się nam domu na wsi. Dom miał być jak najbliżej lasu. Sąsiadów miało być jak najmniej. Tylko spokój, bezkres, świeże powietrze, my i nasze zwierzęta.
I to się spełniło. Od dwóch lat remontujemy nasz dom na wsi. Doprowadzamy do porządku otoczenie. Opiekujemy się kotami, kurami i naszym ukochanym psem. A w międzyczasie chodzimy na długie, wielokilometrowe spacery po okolicy fotografując co się da, podśpiewując albo wsłuchując się po prostu w odgłosy lasów i łąk. I to nas cieszy, odmładza, napędza. Niekiedy padamy ze zmęczenia, bo roboty jest huk a my, miastowi cherlacy, nienawykli jesteśmy do takiej harówki. Wszystko przecież trzeba zrobić samemu. na przykład rozebrać stodołę, która psułą widok i zagracała pół ogrodu. Na własnych plecach przenieśliśmy tony belek i desek oraz dachówek z tej prawie stuletniej, rozlatującej się budowli. Dzięki temu mieliśmy czym opalać nasz dom zimą. Mogliśmy też postawić ogrodzenia dla naszych kur, zbudować im wymyślne żerdki i schronienia. Chcemy by nasze zielononóżki były zadowolone z życia, bo tylko szczęśliwe kury znoszą dobre i zdrowe jajka. I tylko prowadzący nieśpieszny, optymistyczny,zgodny ze swą naturą tryb życia ludzie mogą być zdrowi i wciąż mieć ochotę na więcej i więcej.
   Wędrujemy sobie przez życie. Przemierzamy każdy kolejny dzień, ciesząc się każdym, najdrobniejszym nawet osiagnięciem, każdą niepowtarzalną chwilą. Wspominamy nasze australijskie wędrowanie i czasami gra nam w sercu dziwna tęsknota za tym co tam, kiedyś...Może więc kiedys tam jeszcze wrócimy albo chociaż pojedziemy na jakiś czas? Niewykluczone! Czas i rzeczywistość pokażą.
   A ponieważ oboje lubimy pisać postanowiliśmy założyć tego bloga i zapraszać do siebie ludzi podobnych duszą i usposobieniem. Wiemy, że wielu jest takich zapaleńców-osiedleńców jak i my. Zaglądamy czasami na ich blogi i uśmiechamy się do siebie, czytając opisy ich codzienności, tak bardzo przecież podobnej do naszej.
  Żyjemy pod tym samym niebem! A niebo to tak cudne bywa, że dech zapiera i brak jakichkolwiek słów. Tylko oczy chłoną a dusza wciąż prosi i więcej i więcej...

Wieczorem, albo późną nocą zamieścimy kilka z 60 tyś zdjęć z AU.

Do napisania, wędrowcy



20 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Witaj M. z 27 strony! Cieszę się, że zauważyłaś nasz blog i zainicjowałaś wirtualne odwiedziny. Dopiero zaczynamy to nasze pisanie na tym blogu i mam nadzieję, że znajdziemy czas i natchnienie na jego prowadzenie.Zasyłamy serdeczne pozdrowienia dla Ciebie i Twojej kurzo-koziej ferajny!

      Usuń
  2. Świetnie piszesz, cudne podejsćie do życie. Będe zaglądać i to czesto. Wasza biała chatka jest jak z bajki..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wpadłaś się podoba Ci się moje pisanie. To zawsze miło, gdy ktoś skomentuje chociaż parę słów i wie się, że nie pisze się w pustkę. A ten biały domek na samej górze bloga nie jest nasz. To domek zobaczony kiedyś w Australii. Był i nadal jest dla mnie inspiracją, marzeniem...Tutejszy nasz domek jest w stałym remoncie i daleko mu do tego bajkowego ideału ze zdjęcia. Ale wszystko przed nami!
      Pozdrawiam Cię ciepło a ponieważ mam akurat chwilkę to lecę zaraz zajrzeć do Ciebie. Ciekawam państwa Sznupków!

      Usuń
  3. No i teraz już wiemy na pewno, że nie mieszkacie w tym siedlisku, o które Was podejrzewaliśmy!!!!

    Następnym razem, gdy będziemy na dziale, znów rozglądać się będziemy pilnie! :D

    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  4. Był sobie dom, dom nawiedzony
    Pod wielką lipą go kruszył czas
    Gaszczem pokrzywy stał otoczony
    A wiernym stróżem był mu las

    I nikt go nie chciał - prócz myszy, os
    Wszyscy z daleka go omijali
    Taki latami cierpiał los
    Ludzie się domu bali

    A przecież mury miał solidne
    Zdrowy był jak bułany koń
    Bajali jednak o nim dziwnie
    Nie wstępowali doń

    Aż wreszcie przyszło dwoje wariatów
    Co chcieli takie mieć siedlisko
    Po pożegnaniu dalekich światów
    W Kosztowej znaleźli wszystko...



    OdpowiedzUsuń
  5. "Wszystko" nosimy w sobie. Ale Kosztowa to takie miejsce, gdzie nic "Wszystkiego" nie zakłóca :D


    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko, zostawili Australię dla Pogórza ... remontują domiszcze ... i jeszcze cieszą się z tego ... i na dodatek wierszem gadają; pozdrawiam Was, sąsiedzi zza Sanu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! I tutaj trafiłaś Marysiu, do naszych prapoczątków bloga! Jak to dawno i jak niedawno zarazem...
      Tak, dwoje wariatów z Australii wzięło się za rzecz ich stukrotnie przerastającą - remont domiszcza, w którym wszystko jest do remontu. Och, jak to czasami wszystko nas przeraża i frustruje! Dlatego niekiedy wariaci przestają remontować i uciekają w świat poezji i prozy pisanej.Co widać na blogu.
      Serdecznie pozdrawiamy sąsiadkę zza magicznej rzeki!:-)

      Usuń
  7. Witam! Jeszcze z mokrej Irlandii:) ale może już niedługo.... Dzieciaki rosną a czas leci tylko marzenia i jakaś tęsknota dają znać o sobie regularnie... Czasami myślimy jak to będzie jak pomieszkamy tutaj, za czym będziemy tęsknić i czego będzie nam brakować... Na pewno nie traditional Irish breakfast;)) Pozdrawiam i na pewno będę zaglądać częściej... Daria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Dario! Rozumiem, ze i Ty chciałabyś wrócić na ojczyzny łono? Nie dziwię sie, bo mimo wszystkich sprzyjających nam Polakom za granicą spraw, to jednak tutaj jest bardziej swojsko i mentalnosc podobna i powietrze i kolory jakos z duszą współgrają...Ale nie ma rózy bez kolców, oczywiście! Bywa trudno! Tak, czy siak zycie jest jedno i warto podejmować ryzyka, wchodzic na inne ściezki, iśc za marzeniem. Cieszę się, ze do nas wpadłaś. Ciekawa jestem Twoim dalszych losów. Wpadaj i dawaj znać, co i jak.
      Pozdrawiamy Cię ciepło ze słonecznego Podkarpacia!:-))

      Usuń
  8. Siedzą na swej dzis chmurce czytałam sobie Twego bloga, wędrowałam razem z Wami...ach ileż wywołałaś we mnie wzruszeń bo podobnie z mężem marzymy..aby pewnego dnia spakować się i osiąść gdzieś gdzie cisza i spokój..on takie ma plany szerokie co do agroturystyki..ale na razie utknęłam..o losie!!! Ale wzruszyłam się dziś a is truny we mnie zagrały,z emoże nie potzrebnie czekam???? Ze moz ejuż czas ruszyć w nieznane a jednocześnie ku swemu przeznaczeniu???
    A Wy aż z Australii...to dopiero coś , taka zmiana!!
    Serdecznie Was pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile ma sie zdrowie i wsparcie w drugiej osobie, to warto isc za marzeniem. Nie ma granic - to my wyznaczamy sami sobie granice.
      Człowiek przeszedłśzy przez ciezki czas próby (choroba, czyjaś smierć itp.) staje siesilniejszy i wie, że każdą chwilę trzeba cenic i dbać o to by zycie nie przeciekało przez palce.
      Za nami Australia, teraz Podkarpacie...Dobrze nam tu, swojsko i sielsko, ale nie mówimy sobie, ze to koniec. Póki zyjemy wszystko jest mozliwe!
      Trzymam kciuki za Wasze marzenia Jolu!:-))

      Usuń
    2. dziekuję bardzo
      Masz rację, nigdy nie wiadomo co z nami dalej....

      Usuń
  9. Jak bym siebie słyszała szczególnie jeśli chodzi o ,,pod tym samym niebem" chociaż u mnie częściej ,,pod tym samym dachem " :) Ogromnie się cieszę, że Was znalazłam w bezkresnym oceanie blogów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie Cie tutaj witamy, Agatku! Pod tym samym dachem jest przeciez pod tym samym niebem. Zawsze wspólne niebo jest przecież nad nami!:-))

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieśni pieśń piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost