piątek, 20 sierpnia 2021

Póki...

 



 

Póki Twa codzienność śpiewa dawną piosnkę

O wschodach, zachodach, deszczach i zieleni

Póki nadal w sercu tony brzmią radosne

Póty świat zewnętrzny tego nie odmieni

 

Póki wstajesz rano z nadzieją wciąż nową

Że ten dzień przyniesie rzeczy dobrych dużo

Póki masz dla bliskich uśmiech, dobre słowo

Póty się nie poddasz najgroźniejszym burzom

 

I chociaż pioruny błyskają za płotem

Choć bywa, truchlejesz, gdy grzmot huknie blisko

To wiesz, że to minie jak zawsze a potem

Będzie świecić słońce, co odmienia wszystko

 

Znowu tak jak lubisz schronisz się w milczeniu

Albo prosto z serca zanucisz do nieba

Pobiegniesz, zatańczysz w świetle albo w cieniu

Ze smakiem się wgryziesz w zwykłą kromkę chleba

 

Zapatrzysz się daleko hen, w balet obłoków

Zasłuchasz w znane trele świerszcza i słowika

Znów odnajdziesz w sobie zagubiony spokój

I będziesz strzec go pilnie, aby nie zanikał

 

Poświęcisz się pracy zwyczajnej, codziennej

Dasz zajęcie dłoniom, duszy cierpliwości

To sposób by nie ulec żadnej mocy ciemnej

Truciźnie coraz gorszych zewsząd wiadomości

 

Niechaj świat się kręci tak jak zawsze lubił

Niechaj bezrozumnie pożera swój ogon

Ale Ty gdzieś z boku trwaj, by nie zagubić

Tego co pozwala nadal zostać sobą

 

Bo póki Twa codzienność śpiewa dawną piosnkę

O wschodach, zachodach, deszczach i zieleni

Póki jeszcze w sercu tony brzmią radosne

Póty świat zewnętrzny tego nie odmieni…

 



   A u nas sezon przetworów owocowych rozpoczęty. Krzewy bzu obficie obwieszone są fioletowymi baldachami. Lada chwila dojrzeją późne maliny. Za moment trzeba będzie zbierać śliwki -węgierki. Zaczynają się czerwienić korale kaliny i jarzębiny. Liliowo kwitnie mięta a złociście wrotycz i dziurawiec. 




 



   Na łąkach za płotem już prawie jesienne przemiany. O zachodzie słońca specyficzne światło dodaje magicznej poświaty najpospolitszym kwiatkom i ziołom. Poranki to mgła, chłód i długo utrzymująca się na trawie wilgoć. A i wieczory są coraz zimniejsze. Psy pół nocy przesypiają w domu a pół na zewnątrz. Rano wesoło witają się z nami, podsuwając  głowy i grzbiety do głaskania a ich sierść jest wilgotna od rosy...












 


   I jeszcze na koniec kojąca duszę piosenka o dziewczynie z plaży Ipanema w Brazylii. Piosenka, która na skutek obejrzenia przepięknych, pełnych słońca fotografii u Marii z bloga  Pakuj walizy   "uczepiła się" mnie od kilku dni!:-) Teraz nawet nieświadomie nucę ją sobie na głos albo w myślach podczas wielogodzinnego obrywania z baldachów czarno-purpurowych owocków dzikiego bzu...

 


 
 

   Oboje z Cezarym oraz z naszymi psiakami pozdrawiamy Was serdecznie, życząc aby udało się Wam w tych trudnych czasach mimo wszystko zachować spokój ducha. Póki tylko się da!

42 komentarze:

  1. Wszystko piękne, ale psy na schodach skradły moje serce, i nic już nie widzę tylko to zdjęcie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się fajnie te moje psiaki usadowiły na schodkach jakby do zdjęcia pozowały!:-)

      Usuń
  2. Wspaniałe zdjęcia pełne magii. Wiersz mnie bardzo poruszył. Akurat potrzebowałam takich słów, naprawdę potrzebowałam. Wiele zła wkoło, ludzie zawodzą, bardzo zawodzą, ranią poprzez udawany uśmiech... Jednak są też Ci dobrzy, którzy nie pozwalają, by wiara w dobro kiedykolwiek znikła. Dziękuje za piękny wiersz. Muszę oczywiście napisać o pieskach, bo one zawsze mnie tak uszczęśliwiają, no wspaniałe są. Mój kochany Timmi też mi tu obok przysypia. Za każdy razem, kiedy go przytulam, czuję się szczęśliwa, czuję miłość między nami. :) Oj ja to psiara totalna. hehe Pozdrawiam Was najserdeczniej, niech dużo dobra Was otacza, tak samo siły, dziękuję Bogu za Was! <3 :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę nieraz , że świat zwariował. Tyle teraz dopływa zewsząd złych wiadomości, niektórzy niby znani nam ludzie zachowują sie dziwnie, trudno sie w tej rzeczywistości odnaleźć, nie popaść w przygnębienie. Na szczęście jako przeciwaga dla ciemnej mocy wciąz jest wokół dużo dobra, normalności, zwyczajności, na której można sie oprzeć. Takiej jak obecnosc bliskich nam, serdecznych i godnych zaufania osób, takich jak bliskosć naszych kochanych zwierzaków, parków, ogrodów, lasów i łąk. Mam nadzieję, że nigdy tego nie zabraknie.
      Trzymaj sie Agnieszko. Nie daj się smutkom i zmartwieniom. Słońce wciąz świeci!:-))

      Usuń
  3. Jakie piękne to wszystko, zachwycające, każde słowo, każde zdjęcie, no i Twój wiersz Olu pełen wspaniałych wibracji. Dziękuję ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi w duszy nareszcie odpuściło. Jakis cięzar zelżał choć nic szczególnego sie nie stało. Ot, po prostu odetchnęłam głęboko i żaden cierń przy tym w sercu nie zakłuł, żadne krakanie kruka słowiczej pieśni nie zakłóciło. Nie wiem, jak długo ten błogi stan u mnie potrwa, bo płochliwy jet on jak motyl, ale póki jest zauważam go i doceniam. I stąd ten wiersz.Cieszę się, że tak dobrze go odbierasz, droga Marytko!♥

      Usuń
  4. Droga Olu, jaka szkoda, ze nie masz konta na fb, wtedy te niezwykle trafne strofy można by było udostępniać i słać w świat. Bardzo piękne i potrzebne przesłanie, dlatego mam nadzieję, że nie przestaniesz pisać i zbierzesz wszystko w tom poezji. Opisałaś mój sposób na życie:) Zdjęcia mnie zauroczyły, robione w magicznej złotej godzinie są artystyczne. Odpowiadają nastrojowi wiersza, niewyszukane rośliny są jak codzienne życie, niby przaśnie, ale jednak piękne. Dziękuję Ci bardzo za podzielenie się z Twoimi czytelniczkami dziewczyna z Ipanema, ja też nie mogę jej przepędzić, pasuje mi do spacerów po mojej łące. Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz mMrylko, jakos mnie nigdy do FB nie ciągnęło a tym bardziej teraz, gdy tak duzo niewygodnych treści sie tam cenzuruje. Na blogu czuję sie swobodnie i swojsko.Mam nadzieję, że nikomu z zarządców tej platformy komunikacji nie zachce sie wprowadzać i tu cenzuralnych, dyktatorskich ograniczeń.A jak wiesz, poza takimi jak ten, "grzecznymi" wierszami ciagnie mnie też do innych, odwazniejszych, opisujących paranoję współczesnego świata tekstów. Niektórzy jednak nie chcą tej paranoi dostrzec a nawet nie pozwalaja innym, by ją zauważyli.
      A ten powyższy wiersz bardzo szybko mi sie napisał. Słowa same wyskakiwały mi spod klawiatury. Jak radosne iskierki. Cieszę sie, że identyfikujesz sie z zawartym w tym utworze przesłaniem!:-)
      A co do tej magicznej, złotej godziny zachodu słonca. Uwielbiam wyjsc wówczas do ogrodu albo na łąki z aparatem fotograficznym. Zawsze zauważam wtedy jakieś cuda.
      A piosenkę o dziewczynie z Ipanema nadal często nucę. Jest taka złocista, miodowa, ciepła i pełna spokoju. Nawet słucham jej w tym momencie, gdy piszę odpowiedź dla Ciebie. Słucham i uśmiecham się do Ciebie, Marylko!:-)♥

      Usuń
  5. To prawda, trudno zachować spokój ducha i radość życia w dzisiejszym świecie.
    Taki azyl, jak Wasz sprzyja pięknym myślom i refleksjom nad życiem.
    Wszystkiego pięknego i spokoju nade wszystko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ciężko Jotko. A bez tego spokoju tak ciezko żyć. Żeby nie popaśc w depresję albo w dreczącą apatię trzeba szukać tego co niezmienne, tego, co dobre, tego na czym nadal można sie oprzeć, tego co pozwala choć na chwile zapomnieć o lękach i złych przeczuciach. Dla mnie czymś takim jest mój ogród, otoczenie, moje psy kochane, dobre ksiązki, muzyka, filmy, spacery, spotkania z pozytywnymi ludźmi. Każdy coś takiego ma.I oby zawsze miał.Takie prywatne koła ratunkowe.
      I Tobie wszystkiego dobrego, Jotko!:-)

      Usuń
  6. Bajeczne fotografie i ten zwyczajny rytm nie nas wszystkich osłonią przed nienormalnością, której już zbyt wiele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam siez Toba Basiu, że tej nienormalnosci jest zbyt wiele by móc sie zupełnie od niej odciąć, uciec przed nią. Chyba każdego z nas dopadają teraz troski, smutki, lęki i złe przeczucia. Ale na tak wiele rzeczy nie mamy wpływu.Mozemy oprzeć sie jeszcze tylko na tym, na co mamy jakis wpływ. Na tym co dobre, swojskie, znane, piękne, kochane. Starać się nie dać sie do konca zgnębić ciemnej sile destrukcji, nie poddać się całkiem strachowi, choćby dlatego, że jesteśmy oparciem dla bliskich...

      Usuń
  7. " Trucizna coraz gorszych wiadomości" ... przeraża mnie ten świat, Olu, ale nie da się żyć obok, nie zwracać uwagi. Uciekam jak najczęściej na Pogórze, ale trzeba wracać do rzeczywistości miejskiej, tam jest jeszcze gorzej. Zbliża się jesień, w przyrodzie spokój, a na świecie wrze, najgorsze, że i nas to dotyka. Kiedy patrzę za okno, na gałęzie obciążone owocami, na czerwieniejące się papryczki, koszyk pełen pomidorów, to wraca chęć na robienie przetworów, pełne półki pozwolą przetrwać trudny czas, bo różnie może być. Pozdrawiam serdecznie zza Sanu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie, Marysiu. Wielu z nas ten swiat przeraża. Z każdego portalu, gazety, dziennika płyną potoki złych wieści. Aż czarno sie od tego robi w duszy, aż ma sie wrażenie, że sie człowiek zaraz w tej czerni utopi.
      Trzeba robic przetwory a pewnie i inne zapasy spożywcze, bo róznie moze być.Źle sieto wszystko zapowiada.
      A tymczasem w ogrodzie jak gdyby nigdy nic. Jak zawsze o tej porze. To pociesza i odrywa myśli od druzgocących wiadomosci i spraw, na które nie mamy wpływu.
      Pozdrawiam Cię ciepło, Marysiu.

      Usuń
  8. Tak jesień zbliża się szybkimi krokami. Nawet nie wiem kiedy to lato minęło. I u mnie noce i poranki zimne.
    W ciągu dnia nie wiadomo czego się spodziewać. Pogoda potrafi zmienić się w ciągu paru minut. Bardzo spodobały mi się słowa wiersza, takie budujące. Na szczęśliwe psiaki aż radość patrzeć. Przed Tobą wiele pracy z przetworami, ale wiem ze nie Dasz zmarnować się tym owocom. Spodobały mi się te kędzierzawe fotografie. Pozdrawiam Was cieplutko i serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zrobiło sie już nieomal jesiennie. Póki co mamy jeszcze sporo słonca, ale zblizaja sie dni deszczowe i chłodne. Cóz, w przyrodzie to normalne. Co roku tak właśnie jest. Ta powtarzalność, ta zwyczajność koi duszę znękaną złymi wiadomościami.Cieszy każdy pogodny poranek. Zachwyca blask słońca na kwiatkach i liściach. A przetworów do zrobienia mam mnóstwo, bo bardzo mi w tym roku obrodził czarny bez!:-)
      Pozdrawiamy Cie serdecznie, Oleńko!:-)

      Usuń
  9. Poranki w naturze są najpiękniejsze i o każdej porze roku.
    Nigdy nie robiłam przetworów, nie ciągnęło mnie do tego. Ja jestem bardziej "babka zielarka".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie z Tobą, Marssi. Poranki są zachwycające i to właściwie w każdą pogodę.
      Ja nauczyłam sie robić przetwory tutaj, na wsi. wcześniej w czasach miejskich też mnie absolutnie do tego nie ciagnęło. Zresztą nie miałam z czego wtedy robić przetworów. Co innego tutaj - gdy krzewy i drzewa aż uginaja sie od owoców. Szkoda byłoby to zmarnować!:-)

      Usuń
    2. To samo podejście miałam do ziół jak mieszkałam na szwajcarskiej wsi. Zrobiłam pierwszą herbatkę w życiu. :) Teraz znów miasto, teraz więcej obowiązków i na razie nawet nie ma kiedy iść na grzyby.

      Usuń
  10. Bardzo życiowy wiersz. A kadry, no cóż, nie będę ukrywać, że najbardziej podobają mi się te ukazujące szczęście i beztroskę Waszych zwierząt. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubie fotografować nasze psy, ale rzadko kiedy ustawiają mi się tak fajnie jeden za drugim, jakby pozowały.Dobrze, że miałam akurat przy sobie aparat, gdy tak ładnie obsiadły nasze schodki!
      Pozdrawiam Cie równie serdecznie, Karolinko!:-)

      Usuń
  11. Dokladnie tak Olenko, robmy co mozemy i poki mozemy... wlasnie kierujac sie ta zasada i Twoimi radami zapelniam piwnice sloikami przetworow z naszych upraw ogrodowych. W przyszlym roku beda juz mam nadzieje owoce w wiekszych ilosciach, bo to co teraz mam to ilosci sladowe:)) Ale ciesza, bo sa dowodem na to, ze krzewy sie przyjely.
    Musze sie pochwalic, ze za Twoja rada w kwestii cukinii poszlam jeszcze dalej i przerobilam cukinie na proszek, ktory bede uzywac do zageszczania sosow i zup. Znalazlam przepis na YT i cos mi mowi, ze to jest strzal w samo centrum tarczy. Nie ma przy tym roboty w sensie wekowania, mrozenia itp. nie zajmuje to miejsca bo 8 duzych cukinii to niepelny pollitrowy sloik. Czuje sie jak bym zrobila doktorat:)))))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Marylko! Trzeba robić to ,co możemy, póki możemy. Wszak żyjemy a świat sie nadal toczy.I nic nie da, czy będziemy sie bezustannie zamartwiać i smucić, popadać w niemoc.Jeśli chcemy przetrwać, trzeba działać. Robić cokolwiek, choćby po to by oderwać myśli od zgryzot. A przetwory swietnie to zadanie spełniają. I Ty sie doczekasz przetworów owocowych a póki co masz takie wspaniałe zbiory warzyw, że i tak roboty Ci nie brakuje.
      Zaciekawiona tym, co napisałaś o proszku z cukinii pomyslałam, że pewnie trzeba tą cukinie wysuszyc a potem zgnieśc albo zemleć. Fajny sposób przechowywania! I pewnie też sie o cos takiego pokuszę, bo mamy nową suszarke do warzyw. Mnóstwo sie w niej rzeczy mieści i bardzo fajnie suszy.
      Uwielbiam nowe odkrycia i fajne, przydatne wielce sztuczki w kwestii przetworów i innych spraw gospodarsko-kuchnennych. To człowieka cieszy, jak wpada na cos nowego, bardzo przydatnego, jak moze zrobić coś fajnego.I wcale sie nie dziwię, że czujesz sie jakbyś zrobiła doktorat.Też bym sie tak czuła!Zadowolona z siebie i radosna. W życiu dobre są taki właśnie chwile!:-))
      Buziaki serdeczne dla Ciebie i podziękowania za ciekawą, cukiniową podpowiedź!:-))♥

      Usuń
    2. Olu, nie wyjasnialam jak z ta cukinia, bo nie wiedzialam czy masz suszarke, a ona tu jest akurat niezbedna. Teraz podaje dokladnie. Cukninie najpierw wrzucilam do food procesora (nie wiem jak sie to nazywa po polsku ale chodzi o to ustrojstwo do rozdrabniania/siekania na kawalki) Oczywiscie nie sa to idealnie rownie kawalki, ale to w sumie nie jest istotne, wazne ze im mniejsze tym szybciej sie wysusza. I tak sie suszyly prawie dwa dni w temp. 52 stopnie C. Najlepiej wylozyc te tace papierem do pieczenia, bo bardzo suche kawalki cukinii przyczepiaja sie do otworow tacy i ciezko je potem zebrac. Jak nie chcesz siekac w tym urzadzeniu mozesz zetrzec na tarce z grubymi oczkami, ale to jest troche tarcia.
      I teraz jak juz wszystko wysuszone na wior to zmielilam w blenderze na proszek. Ale dla pewnosci, ze nie ma tam nic wilgotnosci, ktora moglaby spowodowac plesn to ten zmielony proszek wsypalam do papierowych foremek, takich jak piecze sie mufiny lub cupcakes i jeszcze suszylam w suszarce przez dodatkowe dwie godziny w suszarce. Na koniec proszek do sloika i po bolu. Znaczy wiadomo, Wspanialy jeszcze po zamknieciu sloika odessal z niego powietrze zeby miec 100% pewnosci, ze nie bedzie niespodzianek.

      Usuń
    3. Czyli jest z tą cukinią tak, jak sie domyślałam - wysuszyć i zemleć albo pokruszyć.Super pomysł, Marylko! Serdecznie dziękuję! Moja suszarka będzie pracowała pełną parą!:-))

      Usuń
  12. Wróciłam właśnie z urlopu, pojeździliśmy z mężem w okolicach Ślęży znów. A tam normalne życie. Turyści, zwiedzanie, śmiech i luz. Pojedynczy ludzie w maseczkach przemykają tylko.
    Czasem mam wrażenie, że są dwie rzeczywistości, ta w tv i ta w realu. A może więcej?
    Wiersz wibruje razem ze mną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóz to, Aniu! Też mam wrażenie, ze istnieją dwie , zupełnie nie przystajace do siebie rzeczywistosci. Nasza zwyczajna, właściwie niezmienna normalność. Pogodni ludzie. Słońce, przestrzeń i zieleń. A z drugiej dusznosć, klaustrofobia, strach i kaskady złych wiadomości. Dziwna jest ta schizofrenia. Trudno zachować w niej równowagę. I też bym sie nie zdziwiła ,gdyby tych rzeczywistosci było wiecej. Wystarczy tylko ruszyc sie gdzieś z domu na łono natury, oderwać od tych wiecznych trosk i wchodzimy w nowy, pogodniejszy świat.I poczuc, co jest prawdziwsze, ważniejsze, pełniejsze od tego, co próbują nam wmówic media.
      Cieszę się, że wibrujesz z tym wierszem, Aniu!:-)

      Usuń
  13. Niestety, nikt nie może być samotną wyspą choćby nie wiem jak się starał, świat zewnętrzny wdziera się i wsącza niepostrzeżenie nawet gdy się nie słucha i nie ogląda TV. Tyle jednak teraz mediów że niechcący jakiś smutek nas oplata. A teraz jeszcze ten Afganistan i znowu ludzie ludziom zgotowali taki los. Ech, Olu, być psem na Waszym podwórku mi się marzy. A plony macie obfite i dorodne, niech no tylko obczaję swoją nową furkę, przyjadę skubnąć co nieco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja, tylko za szybko cos kliknęłąm

      Usuń
    2. No tak, Krystynko. Nie da sie być samotną wyspą.Zresztą, czy rzeczywiście tego byśmy chcieli? Wówczas dręczyłaby nas samotność, tęsknota, uczucie odciecia od świata, uwięzienia, dogłębny brak wszystkiego...
      A wiesz, że też mi się czasem marzy by być psem? One wprawdzie krótko zyją, ale to nie długość, ale jakoś życia ważna. I zwyczajne szczęście, które one potrafią przeżywać, okazywać i dawać.
      Obczajaj furkę i wpadaj, Siostrzyczko Krystynko!:-)) A najlepiej póki jest jeszcze ciepło i zielono, co by móc trochę w ogrodzie posiedzieć!:-))

      Usuń
  14. Masz rację Olu - to - póki... niechaj trwa jak najdłużej - ściskam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech trwa, niech trwa, niech trwa ten ulotny stan spokoju...
      I ja Cię ściskam, Gabrysiu

      Usuń
  15. Wiersz jest piękny i cieszę się, że jesteś taka dzielna.
    Jesteś, Olu, mogę śmiało to powiedzieć, moją ulubioną współczesną poetką - kobietą. Jakiś czas temu odkryłam na FB Bartosza Ryszkę, młodego człowieka, który publikuje swoje wiersze w grupie "Wiersze natchnione ciszą". Niedawno odwiedził nas ze swoim bratem bliźniakiem. Spędzili z nami trzy dni i doświadczyłam, jak można z nieznanymi wcześniej ludźmi odczuć duchową bliskość.
    Czytałam, że nie chcesz mieć FB, ale może warto dla publikowania samych wierszy się tam zalogować choćby pod pseudonimem literackim? Bo uważam, że taka wysokowibracyjna poezja jest przeciwwagą do politycznego bełkotu. Serdeczności dla Was i czytelników ode mnie, od Hani i Maksia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko!Nie uważam sie za dzielną. Ogromnie przygnębia mnie to, co sie na świecie dzieje i coraz trudniej mi o wloty.A jak już się pojawiają, jak robi mi sie lżej na duszy, to robie wszystko by ten stan przytrzymać, jak najdłużej uchronić promień optymizmu przed nadciągającymi zewsząd kolejnymi falami ciężkich chmur oraz podzielić sie tym promyczkiem z innymi, jak np. przy pomocy wierszy czy fotografii. A gdy znowu dopada mnie stan przygnębienia albo buntu wobec tego, co sie dzieje też to czasem opisuję w innego typu wierszach. Bo dobrze mi nieraz robi na stan ducha opisanie emocji i uczuć, jakichkolwiek, takze tych negatywnych.A pomiędzy tym wszystkim jest milczenie pełne spokoju albo przeciwnie - niepokoju i jakiegoś bolesnego porażenia ogromem absurdu dziejącego sie za płotem. Wówczas nie piszę niczego. Mam blokadę, która w koncu, na szczęście mija. Poza tym między wierszem a wierszem mnóstwo jest też zwyczajnego dziania, myślenia, niewypowiedzianych, ale silnie brzmiących we mnie uczuć i spostrzeżeń.
      Miło mi, że tak życzliwie odbierasz moje pisanie, że tak wysoko je cenisz. Dziękuję Ci za te słowa z całego serca.Trochę mnie one zawstydzają, ale i cieszą.
      I jeszcze co do FB. Tak, nie mam potrzeby pisania tam, promowania sie gdziekolwiek. Jestem skromna i cichą osobą, która nie łaknie rozgłosu. Potrzebuję przede wszystkim spokoju, ciszy, poczucia bezpieczeństwa i zwyczajnej powtarzalności.Jesli komuś odpowiadają moje wiersze, to równie dobrze może je sobie przeczytać na blogu. On ma mniejszy zasięg niż FB, ale moim zdaniem to wystarcza.
      Cieszę się, że mogłyście poznać utalentowanego, młodego poetę i spędzić z nim troche czasu. I dla mnie bezcenne są spotkania z wrażliwymi, myślącymi ludźmi. Jesli nie w realu, to choćby na blogu albo w korespondencji mailowej.
      I jeszcze jedno - Iwonko, bardzo sie cieszę, że sie odezwałaś. Myslę o Was często. Jak będziesz miała chwilkę napisz proszę, co tam u Was, jak sie zycie toczy.
      Pozdrawiam Ciebie, Hanię i oczywiscie Maksia bardzo gorąco i jeszcze raz dziekuję za tak serdeczny komentarz!*♥

      Usuń
  16. Tylko to piękno, które nas otacza nie pozwala nam zwariować w tych trudnych czasach....
    A u Ciebie/u Was jest ONO zawsze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Stokrotko - piękno bardzo pomaga. Jest czymś, co pozwala duszy zapomnieć o tym co boli i smuci, odetchnąć, zrelaksować się, uśmiechnąć, rozmarzyć, znowu uwierzyć w siłę dobra, w moc natury.
      Dziękuję za Twój komentarz i pozdrawiam Cię serdecznie!:-)

      Usuń
  17. Olu, czy stosujecie jeszcze dietę keto? jakie spostrzeżenia? napisz coś o tym:-) pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Marysiu - nadal staramy sie zyć zgodnie z dietą ketogeniczną. Raz udaje sie to nam lepiej, raz gorzej, ale widzimy, ze ta dieta nam służy i nie zamierzamy jej kończyć. Może napiszę o tym więcej w którymś z najbliższych postów!:-)

      Usuń
  18. i ja pozdrawiam was serdecznie z usmiechem. Pięknie pokazałaś jesień, bardzo bliskie obrazy na Kaszubach mamy. Twoje przypomniały mi ogrody u Babci.... aż się usmiechnęłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twój uśmiech, Alis. Mnie z kolei bliskie są Kaszuby. Mam tam rodzinę i bardzo mile wspominam każdy pobyt w tamtych stronach. A teraz czytam ksiązke dziejącą sie w tamtych stronach ("Kamerdyner") i serce bije mi żywo, bo znam miejsca o których tam czytam.
      Pozdrawiam Cię ciepło!:-)

      Usuń
  19. Tule mocno Oleńko i Dziekuje za wiersz ❤️

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk fajka film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spontaniczność spotkanie stado strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost