Kochani nasi
czytelnicy! Zachwycamy się niewątpliwym urokiem tej zimy, spacerując, w sannach
uczestnicząc oraz w innych zimowych rozrywkach, uwieczniając ją na zdjęciach i
pisząc o niej. Coraz bardziej jednak łakniemy wiosny, jej serdecznego dotyku,
jej barw i ciepła. I tak chciałoby się przeskoczyć już tę końcówkę stycznia
oraz cały luty by znaleźć się w dniu 21 marca, kiedy to przynajmniej kalendarz
radośnie obwieści pierwszy dzień kalendarzowej wiosny.
To niby już
niedługo, lecz jakże się ten czas ciągnie! Ileż trzeba jeszcze w piecu mocno
grzać? Ileż trzeba orłów na lodzie wywinąć albo użerać się co ranka z warstwą
lodu i śniegu na samochodach? I wciąż wdziewać na siebie te kożuchy, kufajki,
czapy i szale. I popijać wieczorami te gorące herbatki (czasami z miłą dla
ducha wkładką) by rozgrzać się nareszcie i jakoś funkcjonować.
W związku z
powyższym mamy dla Was może nieco naiwną i dziecinną propozycję.
Pobawmy się w
czarowanie, w zbiorowe przywoływanie wiosny! Podobno w wielości siła i takie
chóralne nawoływania mają w sobie ogromną energię. Może ta energia dotrze gdzie
trzeba, obudzi wcześniej wytęsknioną Panią Wiosnę i pewnego ranka wstaniemy
zaskoczeni głosami pełnych emocji ptasząt na dworze? Bo tak by było wspaniale,
rozsunąć rano zasłony i zobaczyć trochę zielonej trawki przed domem, a wśród
niej wesołe główki mleczy i stokrotek. Tak pięknie by było, móc otworzyć to
okno i zaciągnąć się zapachem budzącej się do życia natury. A potem wdziać na
siebie nieco lżejsze, niż do tej pory odzienie i pójść na pierwszy, wiosenny
spacer do parku albo do lasu aby tropić tam kolejne zwiastuny wiosny.
A jak miałoby
wyglądać w praktyce to nasze zbiorowe przywoływanie wiosny?
Otóż ja teraz
napiszę początek opowiadania, będącego odezwą, początkiem czarowania i naszej
zabawy. A potem pozostawię sprawy w Waszych dłoniach a znaczy to, że proszę
byście dopisywali do tego mojego początku w Waszych komentarzach, co tam Wam w
duszach gra. Opowiadanie to będzie płynnie aktualizowane po kolejnych wpisach.
Może z Cezarym coś tam dopiszemy. A może nie. Wszystko zależy od tego, jak to
się wszystko potoczy. Forma i styl pisania nie są z góry określone. Niczego nie
chcę tu Wam Kochani narzucać. Może to być poezja i proza. Może być zaledwie
kilka słow. Mogą to być istne epistoły. Możecie dopisywać coś po wielekroć, jeśli tylko będziecie mieć pomysł na kontynuację tej czarodziejskiej opowieści.
Pobawmy się w takie wspólne czarowanie słowem i marzeniem. Sprawmy, by zrobiło się ciepło i wesoło w naszych sercach. Może Pani Wiosna, widząc to wszystko, czując i wzruszając się, będzie dla nas nadzwyczaj życzliwa i już wkrótce cudownie nas zaskoczy?
Pobawmy się w takie wspólne czarowanie słowem i marzeniem. Sprawmy, by zrobiło się ciepło i wesoło w naszych sercach. Może Pani Wiosna, widząc to wszystko, czując i wzruszając się, będzie dla nas nadzwyczaj życzliwa i już wkrótce cudownie nas zaskoczy?
A więc zaczynam!
Anna siedziała
przed komputerem i czuła w sobie dziwną pustkę. Brakowało jej natchnienia i
ochoty do pisania. Monotonia codzienności podcinała jej skrzydła i wenę.
Spoglądała z przygnębieniem za okno i jakoś nie cieszyły jej już ani te
bezkresne, dziewicze połaci śniegu, ani szadź na drzewach, ani błyszczące sople
zwisające z dachów.
Wreszcie wstała z
westchnieniem od komputera i przeciągnęła się z głośnym ziewaniem. Popatrzyła
za okno. A potem nagle usłyszała dobiegający gdzieś z oddali cichutki,
nieśmiały jakby śpiew. Zapatrzyła się w dal i ze zdumieniem dostrzegła
niewyraźną, rozmytą jakby we mgle, idącą po śniegu postać kobiecą. Postać miała
na głowie wianek a jej włosy tańczyły na wietrze i wyglądały jak jasnozielone,
pierwsze trawki i listeczki brzozy. Anna wsłuchała się w słowa jej tęsknej pieśni…
Zimno wszędzie,
czas zawiei
Tak bym chciała
świat odmienić
Tak bym chciała
słońca blasku
I zieleni już od
brzasku
Marzną moje nagie
stopy
Czas już byłby na
roztopy
Nie mam jednak
wcale siły
Może byłby ktoś
tak miły
I mnie wspomógł
dobrym słowem
Dając siły
Wiośnie nowe…?
Kontynuacja Alinki:
" Anna popatrzyła z niedowierzaniem na dziwną postać a w jej głowie wciąż brzmiały zdania: Tak bardzo bym chciała obudzić się rano i zobaczyć, że zima odeszła.I chyba tak bardzo tego chcę, że mam fatamorganę przed oczami...
Ale moja dusza chce śpiewać i śpiewa tak:
Dzisiaj jak się obudziłam
Spod kołdry nos wyściubiłam
Zamiast uśmiechu co rano budzi
Smętek ogarnął i przestałam się łudzić
Że sobotni poranek będzie wesoły
A mnie nie chce się wyjść spod kołdry
Może lepiej zasnąć i śnić kolorowo
Słonecznie wesoło i przygodowo
To czego nie można robić na jawie
Iść nad rzekę czy kąpać się w stawie
Biegać po łące i łapać szczęścia chwile
I w siatkę barwne motyle"
Kontynuacja Jaskółki:
"Anna patrzyła z rosnącym zainteresowaniem na zbliżającą się lekkim krokiem powabną postać i przypomniały jej się słowa piosenki, którą z młodzieńczym zapałem kiedyś śpiewała. Zamknęła oczy i zanuciła;
"Jak dobrze wstać
Skoro świt
Jutrzenki blask
Duszkiem pić
Nim w górze tam
Skowronek zacznie tryl
Jak dobrze wcześnie wstać
Dla tych chwil
Gdy nie ma wad
Wspaniały, piękny świat
Jak dobrze wcześnie rano wstać
Wiosną lat
Otrząsa się
Z rosy bez
Chcę w taki dzień
Znaleźć cię
Obiecał mi
Poranek szczęście dziś
I szczęście dziś
Musi przyjść
Nie zmąci mej
Radości żaden cień
Wschodzące słońce
Śmieje się
Co za dzień
Obiecuje nam ranek wszystko
Co chcemy mieć
Miłość ludziom
Deszcze listkom
Słowom sens
Budzimy się do życia
Naiwni tak
Jak czasami porankiem bywa
Piękny świat
Nadzieja i jutrzenka siostry dwie
Trzeba wiedzieć, że są
Wierzyć w nie...
Nie dokończyła, bo nagle usłyszała narastające cichutkie dzwonienie. Brzmiało ono tak, jakby ktoś delikatnie potrącał delikatne dzwonki."
Kontynuacja Olgi Jawor:
Ale moja dusza chce śpiewać i śpiewa tak:
Dzisiaj jak się obudziłam
Spod kołdry nos wyściubiłam
Zamiast uśmiechu co rano budzi
Smętek ogarnął i przestałam się łudzić
Że sobotni poranek będzie wesoły
A mnie nie chce się wyjść spod kołdry
Może lepiej zasnąć i śnić kolorowo
Słonecznie wesoło i przygodowo
To czego nie można robić na jawie
Iść nad rzekę czy kąpać się w stawie
Biegać po łące i łapać szczęścia chwile
I w siatkę barwne motyle"
Kontynuacja Jaskółki:
"Anna patrzyła z rosnącym zainteresowaniem na zbliżającą się lekkim krokiem powabną postać i przypomniały jej się słowa piosenki, którą z młodzieńczym zapałem kiedyś śpiewała. Zamknęła oczy i zanuciła;
"Jak dobrze wstać
Skoro świt
Jutrzenki blask
Duszkiem pić
Nim w górze tam
Skowronek zacznie tryl
Jak dobrze wcześnie wstać
Dla tych chwil
Gdy nie ma wad
Wspaniały, piękny świat
Jak dobrze wcześnie rano wstać
Wiosną lat
Otrząsa się
Z rosy bez
Chcę w taki dzień
Znaleźć cię
Obiecał mi
Poranek szczęście dziś
I szczęście dziś
Musi przyjść
Nie zmąci mej
Radości żaden cień
Wschodzące słońce
Śmieje się
Co za dzień
Obiecuje nam ranek wszystko
Co chcemy mieć
Miłość ludziom
Deszcze listkom
Słowom sens
Budzimy się do życia
Naiwni tak
Jak czasami porankiem bywa
Piękny świat
Nadzieja i jutrzenka siostry dwie
Trzeba wiedzieć, że są
Wierzyć w nie...
Nie dokończyła, bo nagle usłyszała narastające cichutkie dzwonienie. Brzmiało ono tak, jakby ktoś delikatnie potrącał delikatne dzwonki."
Kontynuacja Olgi Jawor:
"Spojrzała w
stronę lasu i ujrzała zbliżające się z tamtej strony wspaniałe, srebrne sanie.
Siedziała w nich przepiękna, białowłosa kobieta ubrana w mglistą, skrzącą
diamentami suknię. Na jej głowie osadzona była korona z sopli. Kobieta podeszła
do bosonogiej postaci w wianku i zawołała: „Nie wolno Ci jeszcze przychodzić. To
mój czas!”
Ale zielonowłosa
kobieta roześmiała się wesoło i beztrosko wzięła za ręce białowłosą. A potem
zawirowały w szalonym tańcu. I w trakcie tego tańca z nieba leciały na przemian
płatki śniegu i deszcz. A potem jeszcze wszystko otuliła kolorowa mgła.
Anna stała jak
wmurowana przy oknie. Przecierała oczy ze zdumienia i szeptała sama do siebie…"
Kontynuacja Sznupeczki:
"...Za długo siedzę przed komputerem i teraz oczy płatają mi figle, to nie może dziać się naprawdę. Anna przymknęła jeszcze raz oczy i poczuła na twarzy delikatną bryzę ciepłego powietrza i zapach krokusów. Otworzyła oczy i zobaczyła przed sobą dywan purpurowych krokusów lekko kołyszących się na wietrze. Muszę koniecznie zawołać męża - pomyślała i pobiegła do sypialni obudzić ukochanego.... "
Kontynuacja Pantery:
"...Mąż spał jednak snem tak głębokim, że nie sposob było go dobudzić. Anna wybiegła więc sama przed dom. Krokusy tworzyły pod jej stopami gęsty kobierzec. Pachnialy tak upojnie, że Anna poczula zawrot glowy.
Kiedy doszła do siebie, na próżno wypatrywala dwóch wirujacych w tańcu kobiet. Chciała podbiec do nich, przyłączyć się do dzikiego, upojnego tańca, ale kobiety nagle gdzieś się rozplynęły. Pozostało po nich drgające powietrze... "
Kontynuacja Alinki:
"...I krokusy, zasmucone, ,że kobiety tak nagle zniknęły jakby się rozpłynęły we mgle. Chciały jeszcze głośno zawołać wracajcie, nie odchodźcie ale ich szeptu nikt nie słyszał..."
Kontynuacja Pantery:
"...Wszystko rozwiało sie jak poranna mgla. Anna zastanawiala sie, czy śniła na jawie, czy to zdarzyło się naprawdę. Fatamorgana jakaś, autosugestia, stan hipnozy, wywołany przedlużającą się zimą?
Nie umiała sobie tego w żaden sposob wytłumaczyć...
Kontynuacja Olgi J.:
...Jednak Anna wciąż wyczuwała delikatny zapach kwiatów. Gdzie nagle podziały się krokusy i przebiśniegi? Ale gdzie są te dwie tajemnicze, piękne kobiety? Dlaczego tak nagle zniknęły – pomyślała i mocniej otuliła się swym szalem, bo nagle zrobiło jej się chłodno. A potem usłyszała jakieś melodyjne głosy i zobaczyła, że na łące pod lasem idą razem, trzymając się za ręce te dwie nieznajome. Idą, przekomarzają się i śmieją wesoło. I wyglądało, że wspaniale się rozumieją chociaż są tak odmienne..."
Kontynuacja Pantery:
" ...Tak odmienne, a jednak bliskie sobie, jak to siostry. Jedna płynęła w nich krew i choć niejednokrotnie toczyły ze sobą waśnie o panowanie nad światem, kochały się ponad wszystko i zawsze któraś w końcu ustępowala. Z miłości do tej drugiej.
Czasem przepychanki między nimi trwały długo, ponad miesiąc. Co kilka dni dawała się zauważyć przewaga ktorejś z sióstr, poźniej zwyciężała druga. A ludzie nadziwić się nie mogli gwałtownym zmianom pogody..."
Kontynuacja Alinki:
"...Tak już jest, że siostra zima nie chce odejść bez bólu, żal jej tej pięknej śnieżnobiałej szaty. Wiosna doskonale ją rozumie , dlatego nie przyśpiesza pozwala jej się nacieszyć weselną sukienką , w końcu to zaślubiny z mrozem . To on wymalował dla niej kwiaty niespotykanie piękne..."
Kontynuacja Olgi J.:
"...O czym mogą rozmawiać ze sobą te wspaniałe istoty? Anna zapragnęła przyłączyć się do nich. Nigdy nie miała siostry a zawsze marzyła o takiej bliskości i więzi. Marzyły jej się nawet te drobne, codzienne utarczki. Wszystko lepsze niż ta samotność i brak pokrewnej duszy…Nie zastanawiając się więc dłużej pobiegła w stronę roześmianych sióstr.
Kontynuacja Sznupeczki:
"...Za długo siedzę przed komputerem i teraz oczy płatają mi figle, to nie może dziać się naprawdę. Anna przymknęła jeszcze raz oczy i poczuła na twarzy delikatną bryzę ciepłego powietrza i zapach krokusów. Otworzyła oczy i zobaczyła przed sobą dywan purpurowych krokusów lekko kołyszących się na wietrze. Muszę koniecznie zawołać męża - pomyślała i pobiegła do sypialni obudzić ukochanego.... "
Kontynuacja Pantery:
"...Mąż spał jednak snem tak głębokim, że nie sposob było go dobudzić. Anna wybiegła więc sama przed dom. Krokusy tworzyły pod jej stopami gęsty kobierzec. Pachnialy tak upojnie, że Anna poczula zawrot glowy.
Kiedy doszła do siebie, na próżno wypatrywala dwóch wirujacych w tańcu kobiet. Chciała podbiec do nich, przyłączyć się do dzikiego, upojnego tańca, ale kobiety nagle gdzieś się rozplynęły. Pozostało po nich drgające powietrze... "
Kontynuacja Alinki:
"...I krokusy, zasmucone, ,że kobiety tak nagle zniknęły jakby się rozpłynęły we mgle. Chciały jeszcze głośno zawołać wracajcie, nie odchodźcie ale ich szeptu nikt nie słyszał..."
Kontynuacja Pantery:
"...Wszystko rozwiało sie jak poranna mgla. Anna zastanawiala sie, czy śniła na jawie, czy to zdarzyło się naprawdę. Fatamorgana jakaś, autosugestia, stan hipnozy, wywołany przedlużającą się zimą?
Nie umiała sobie tego w żaden sposob wytłumaczyć...
Kontynuacja Olgi J.:
...Jednak Anna wciąż wyczuwała delikatny zapach kwiatów. Gdzie nagle podziały się krokusy i przebiśniegi? Ale gdzie są te dwie tajemnicze, piękne kobiety? Dlaczego tak nagle zniknęły – pomyślała i mocniej otuliła się swym szalem, bo nagle zrobiło jej się chłodno. A potem usłyszała jakieś melodyjne głosy i zobaczyła, że na łące pod lasem idą razem, trzymając się za ręce te dwie nieznajome. Idą, przekomarzają się i śmieją wesoło. I wyglądało, że wspaniale się rozumieją chociaż są tak odmienne..."
Kontynuacja Pantery:
" ...Tak odmienne, a jednak bliskie sobie, jak to siostry. Jedna płynęła w nich krew i choć niejednokrotnie toczyły ze sobą waśnie o panowanie nad światem, kochały się ponad wszystko i zawsze któraś w końcu ustępowala. Z miłości do tej drugiej.
Czasem przepychanki między nimi trwały długo, ponad miesiąc. Co kilka dni dawała się zauważyć przewaga ktorejś z sióstr, poźniej zwyciężała druga. A ludzie nadziwić się nie mogli gwałtownym zmianom pogody..."
Kontynuacja Alinki:
"...Tak już jest, że siostra zima nie chce odejść bez bólu, żal jej tej pięknej śnieżnobiałej szaty. Wiosna doskonale ją rozumie , dlatego nie przyśpiesza pozwala jej się nacieszyć weselną sukienką , w końcu to zaślubiny z mrozem . To on wymalował dla niej kwiaty niespotykanie piękne..."
Kontynuacja Olgi J.:
"...O czym mogą rozmawiać ze sobą te wspaniałe istoty? Anna zapragnęła przyłączyć się do nich. Nigdy nie miała siostry a zawsze marzyła o takiej bliskości i więzi. Marzyły jej się nawet te drobne, codzienne utarczki. Wszystko lepsze niż ta samotność i brak pokrewnej duszy…Nie zastanawiając się więc dłużej pobiegła w stronę roześmianych sióstr.
Biegła po łące,
która pod jej stopami zmieniała kolory. Znikał śnieg i lód. Zewsząd wyglądały
ku niej delikatne, młode trawki, mlecze a nawet pokrzywy.
A tymczasem
siostry zamilkły i spoglądały na Annę wyczekującym, nieodgadnionym wzrokiem…"
Kontynuacja Jaskółki:
...A potem nagle pojawiło się w ich spojrzeniach zrozumienie. Biała wyciągnęła delikatnie rękę do zielonej i ich palce wskazujące zetknęły się na mgnienie oka. Anna zdążyła jeszcze dojrzeć przelatującą między palcami iskrę i zauważyła, że dzieje się z nią coś niesamowitego. Najpierw otulił ją mocny zapach kwitnącej lipy, a potem... potem poczuła na głowie wianek z kłosów dojrzałych zbóż..."
Kontynuacja Olgi J.:
- Chodź siostro z nami - powiedziały Zima i Wiosna. Pomożesz nam w wiosennym przeistoczeniu świata. Trzeba tyle zrobić, a każda pomoc się przyda!
Kontynuacja Alinki:
"... A Anna rozmarzona, szczęśliwa i pełna niesamowitej energii biegła z Porami Roku i nuciła radośnie:
I jeszcze Alinka:
Wiosno kochana
wiosno zielona
pogoń zimę
rozpuść śniegi, lody
dodaj trochę urody
zazielenią się drzewa
słońce wyjdzie wysoko
ptaki wrócą do gniazd
czy tak wile chcę
czy mam taką moc
tylko w marzeniach
zmienia się dzień w noc
Kontynuacja Cezarego:
A dziadunio ze srebrem na włosach, pamiętającym początki przewrotności natury uśmiechał się. Z jego olbrzymiego kapelusza zwisały olbrzymie sople zlodowaciałych przeżyć, pozaplatane świeżym, wijącym bluszczem. Był zjawą samowpisującą się w tło, którym sam pozostawał. Bierny obserwator od wieków, z namaszczeniem wyciągnął zza pazuchy srebrną fajkę i ciepłem dłoni gładził chropowatość naleciałości.
Do diaska! - powiedział iście rozkojarzony! - Nawet popykać nie można w takich warunkach!
I nagle dobiegł go przytłumiony śmiech z miejsca, gdzie jeszcze do tej pory tańczyły zawoalowane postacie. Zamiast nich zobaczył na śniegu przeplatające się wzajemnie koła, o ciągle pomniejszającym się promieniu. Nigdy niczego takiego nie widział dotąd w swoim przedłużającym się życiu. Z przepastnej kieszeni wysupłał porcję tytoniu i nie spuszczając oka z malejących kół kontynuował nabijanie fajki. Jakaż radość zapanowała na jego obliczu wraz z pierwszym kłębem. Rozjaśniło mu się pod zlodowaciałym kapeluszem. Tak natchniony z iście młodzieńczą werwą zaczął biec w kierunku zanikających kół. I o dziwo w miarę zbliżania się kręgi zaczęły powiększać się, by po chwili mógł zobaczyć srebrnowłosą i zielonowłosą postać w całej okazałości. Kobieta otulona szalem biegła pomiędzy nimi w tanecznym korowodzie. Panie coś poszeptały między sobą i tanecznym krokiem oddaliły się w stronę niezbyt gęstego zagajnika. O czym szeptały? Przecież gadały już tak długo!
Kontynuacja Sznupeczki:
Srebrnowłosy podążał za nimi. Czym głębiej szedł w las, tym więcej ciepła w sercu czuł, więcej siły i chęci do życia. Nawet tytoń już tak nie smakował, bardziej smakowało świeże powietrze. Co rusz zdawało mu się, że słyszy kobiece śmiechy, że już za tym drzewem dogoni roześmiane dziewoje. Robiło się coraz cieplej i coraz więcej promieni słońca przebijało się przez korony drzew. Nie mógł dalej iść, musiał zdjać z siebie ten długi cieżki kożuch, kapelusz schował do sakwy.
Poczuł nagle, że bardzo chce mu się pić i jak za dotknięciem magicznej różdżki pojawiło się przed nim małe źródełko z krystalicznie czystą wodą. Srebrnowłosy pił chciwie, nie zauważając, że ktoś mu się przygląda z oddali. Ugasił swoje pragnienie i postanowił odpocząć trochę, szybko złapał go sen w swoje ramiona.
Obudził go radosny chichot. Otworzył oczy i ujrzał dwie kobiety wpatrujące się w niego zalotnie. Pomyśłał o swoich zmarszczkach, siwych, lichych włosach i niemłodym juz ciele, zawstydził się. Przecież to niemożliwe, aby tak piękne i młode kobiety wpatrywały się w niego z takim uwielbieniem. Srebrnowłosy dziadunio nie wiedział jeszcze, że odnalazl źródełko wiecznej wiosny.....
Kontynuacja Olgi J.:
Kontynuacja Alinki:
."..Srebrnowłosy popatrzył, tak jakoś tajemniczo się uśmiechnął. Pomyślał, że fajnie by było z zielonooką zatańczyć. Jak pomyślał, tak zrobił! Ruszył w tany, mocno objął w pasie i zaczął się taniec przywoływania wiosny.
Słońce wyszło zza chmur i z drzew zniknął śnieg. Wydawało mu się, że słyszy śpiew ptaków. Może to złudzenie, ale wszystko wokół wypiękniało..."
Kontynuacja Jaskółki:
...A potem nagle pojawiło się w ich spojrzeniach zrozumienie. Biała wyciągnęła delikatnie rękę do zielonej i ich palce wskazujące zetknęły się na mgnienie oka. Anna zdążyła jeszcze dojrzeć przelatującą między palcami iskrę i zauważyła, że dzieje się z nią coś niesamowitego. Najpierw otulił ją mocny zapach kwitnącej lipy, a potem... potem poczuła na głowie wianek z kłosów dojrzałych zbóż..."
Kontynuacja Olgi J.:
- Chodź siostro z nami - powiedziały Zima i Wiosna. Pomożesz nam w wiosennym przeistoczeniu świata. Trzeba tyle zrobić, a każda pomoc się przyda!
Wzięły Annę za
ręce i zaśpiewały:
Chociaż coś się właśnie kończy
To i coś się tu zaczyna
I jak rumak czas jest rączy
Przyjdzie Wiosna, minie Zima
Lecz się będą wciąż przenikać
Razem tańczyć w lasach, siołach
A Ty będziesz z nami brykać
I radośnie z nami wołać
Że jest pięknie na tym świecie
Każda pora jest wspaniała
Wiatr warkocze nam zaplecie
Będziesz z nami wirowała…
Kontynuacja Alinki:
"... A Anna rozmarzona, szczęśliwa i pełna niesamowitej energii biegła z Porami Roku i nuciła radośnie:
uwielbiam poranne trele ptaków
budzą o świcie śpiewem
wlewają w serce radość nieopisaną
malują usta uśmiechem
wszystko wkoło jest kolorowe
obsypane kwieciem
roztańczone wiosennym wiatrem
rozświetlone wschodzącym słońcem..."
budzą o świcie śpiewem
wlewają w serce radość nieopisaną
malują usta uśmiechem
wszystko wkoło jest kolorowe
obsypane kwieciem
roztańczone wiosennym wiatrem
rozświetlone wschodzącym słońcem..."
I jeszcze Alinka:
Wiosno kochana
wiosno zielona
pogoń zimę
rozpuść śniegi, lody
dodaj trochę urody
zazielenią się drzewa
słońce wyjdzie wysoko
ptaki wrócą do gniazd
czy tak wile chcę
czy mam taką moc
tylko w marzeniach
zmienia się dzień w noc
Kontynuacja Cezarego:
A dziadunio ze srebrem na włosach, pamiętającym początki przewrotności natury uśmiechał się. Z jego olbrzymiego kapelusza zwisały olbrzymie sople zlodowaciałych przeżyć, pozaplatane świeżym, wijącym bluszczem. Był zjawą samowpisującą się w tło, którym sam pozostawał. Bierny obserwator od wieków, z namaszczeniem wyciągnął zza pazuchy srebrną fajkę i ciepłem dłoni gładził chropowatość naleciałości.
Do diaska! - powiedział iście rozkojarzony! - Nawet popykać nie można w takich warunkach!
I nagle dobiegł go przytłumiony śmiech z miejsca, gdzie jeszcze do tej pory tańczyły zawoalowane postacie. Zamiast nich zobaczył na śniegu przeplatające się wzajemnie koła, o ciągle pomniejszającym się promieniu. Nigdy niczego takiego nie widział dotąd w swoim przedłużającym się życiu. Z przepastnej kieszeni wysupłał porcję tytoniu i nie spuszczając oka z malejących kół kontynuował nabijanie fajki. Jakaż radość zapanowała na jego obliczu wraz z pierwszym kłębem. Rozjaśniło mu się pod zlodowaciałym kapeluszem. Tak natchniony z iście młodzieńczą werwą zaczął biec w kierunku zanikających kół. I o dziwo w miarę zbliżania się kręgi zaczęły powiększać się, by po chwili mógł zobaczyć srebrnowłosą i zielonowłosą postać w całej okazałości. Kobieta otulona szalem biegła pomiędzy nimi w tanecznym korowodzie. Panie coś poszeptały między sobą i tanecznym krokiem oddaliły się w stronę niezbyt gęstego zagajnika. O czym szeptały? Przecież gadały już tak długo!
Kontynuacja Sznupeczki:
Srebrnowłosy podążał za nimi. Czym głębiej szedł w las, tym więcej ciepła w sercu czuł, więcej siły i chęci do życia. Nawet tytoń już tak nie smakował, bardziej smakowało świeże powietrze. Co rusz zdawało mu się, że słyszy kobiece śmiechy, że już za tym drzewem dogoni roześmiane dziewoje. Robiło się coraz cieplej i coraz więcej promieni słońca przebijało się przez korony drzew. Nie mógł dalej iść, musiał zdjać z siebie ten długi cieżki kożuch, kapelusz schował do sakwy.
Poczuł nagle, że bardzo chce mu się pić i jak za dotknięciem magicznej różdżki pojawiło się przed nim małe źródełko z krystalicznie czystą wodą. Srebrnowłosy pił chciwie, nie zauważając, że ktoś mu się przygląda z oddali. Ugasił swoje pragnienie i postanowił odpocząć trochę, szybko złapał go sen w swoje ramiona.
Obudził go radosny chichot. Otworzył oczy i ujrzał dwie kobiety wpatrujące się w niego zalotnie. Pomyśłał o swoich zmarszczkach, siwych, lichych włosach i niemłodym juz ciele, zawstydził się. Przecież to niemożliwe, aby tak piękne i młode kobiety wpatrywały się w niego z takim uwielbieniem. Srebrnowłosy dziadunio nie wiedział jeszcze, że odnalazl źródełko wiecznej wiosny.....
Kontynuacja Olgi J.:
- Śmiejcie się, śmiejcie ze staruszka! Wy,
młodzi żadnego nie macie szacunku dla starszych! – powiedział zirytowany i
chciał wstać, jak zwykle podpierając się swoją srebrną laską. Lecz cóż to?!
Nagle okazało się, że nie potrzebuje laski. Podniósł się żwawo i bez
najmniejszego wysiłku.
Popatrzył na
swoje odbicie w wodzie. Ujrzał tam mężczyznę w sile wieku, szerokiego w barach,
z bujnym ciemnym wąsem i błyszczącym spojrzeniem stalowosiwych oczu. Tylko
włosy miał po dawnemu srebrne…
- Ładnie Ci Srebrnowłosy
z takim odcieniem włosów! – powiedziała Biała niewiasta i podeszła do niego
blisko, bardzo blisko…
On poczuł dziwny
chłód z jej strony, chłód który aż parzył. Kobieta ocierała się o niego jak
kotka. I mruczała przy tym cichutko, a może coś nuciła?
- A Ty co myślisz
siostro? Jak Ci się widzi nasz galant młody? – zapytała Zielonowłosą.
Tamta klasnęła w
dłonie i roześmiała się:
- Jeszcze by mu się
zielony blask w oczach przydał. I dobre buty do tańca!
- Zatańczysz z nami piękny panie? Jaki wymyślisz dla nas taniec? Którą zakręcisz
i uniesiesz? I jaka pieśń się tu rozniesie?Kontynuacja Alinki:
."..Srebrnowłosy popatrzył, tak jakoś tajemniczo się uśmiechnął. Pomyślał, że fajnie by było z zielonooką zatańczyć. Jak pomyślał, tak zrobił! Ruszył w tany, mocno objął w pasie i zaczął się taniec przywoływania wiosny.
Słońce wyszło zza chmur i z drzew zniknął śnieg. Wydawało mu się, że słyszy śpiew ptaków. Może to złudzenie, ale wszystko wokół wypiękniało..."
Nie tylko Wam tęskno za ciepłem , śpiewem ptaków , krokusami. Tak bardzo bym chciała obudzić się rano i zobaczyć ,że zima odeszła.
OdpowiedzUsuńDzisiaj jak się obudziłam
Spod kołdry nos wyściubiłam
Zamiast uśmiechu co rano budzi
Smętek ogarnął i przestałam się łudzić
Że sobotni poranek będzie wesoły
A mnie nie chce się wyjść spod kołdry
Może lepiej zasnąć i śnić kolorowo
Słonecznie wesoło i przygodowo
To czego nie można robić na jawie
Iść nad rzekę czy kąpać się w stawie
Biegać po łące i łapać szczęścia chwile
I w siatkę barwne motyle
Anna patrzyła z rosnącym zainteresowaniem na zbliżającą się lekkim krokiem powabną postać i przypomniały jej się słowa piosenki, którą z młodzieńczym zapałem kiedyś śpiewała. Zamknęła oczy i zanuciła;
OdpowiedzUsuń"Jak dobrze wstać
Skoro świt
Jutrzenki blask
Duszkiem pić
Nim w górze tam
Skowronek zacznie tryl
Jak dobrze wcześnie wstać
Dla tych chwil
Gdy nie ma wad
Wspaniały, piękny świat
Jak dobrze wcześnie rano wstać
Wiosną lat
Otrząsa się
Z rosy bez
Chcę w taki dzień
Znaleźć cię
Obiecał mi
Poranek szczęście dziś
I szczęście dziś
Musi przyjść
Nie zmąci mej
Radości żaden cień
Wschodzące słońce
Śmieje się
Co za dzień
Obiecuje nam ranek wszystko
Co chcemy mieć
Miłość ludziom
Deszcze listkom
Słowom sens
Budzimy się do życia
Naiwni tak
Jak czasami porankiem bywa
Piękny świat
Nadzieja i jutrzenka siostry dwie
Trzeba wiedzieć, że są
Wierzyć w nie...
Nie dokończyła, bo nagle usłyszała narastające cichutkie dzwonienie. Brzmiało ono tak, jakby ktoś delikatnie potrącał delikatne dzwonki.
Spojrzała w stronę lasu i ujrzała zbliżające się z tamtej strony wspaniałe, srebrne sanie. Siedziała w nich przepiękna, białowłosa kobieta ubrana w mglistą, skrzącą diamentami suknię. Na jej głowie osadzona była korona z sopli. Kobieta podeszła do bosonogiej postaci w wianku i zawołała: „Nie wolno Ci jeszcze przychodzić. To mój czas!”
OdpowiedzUsuńAle zielonowłosa kobieta roześmiała się wesoło i beztrosko wzięła za ręce białowłosą. A potem zawirowały w szalonym tańcu. I w trakcie tego tańca z nieba leciały na przemian płatki śniegu i deszcz. A potem jeszcze wszystko otuliła kolorowa mgła.
Anna stała jak wmurowana przy oknie. Przecierała oczy ze zdumienia i szeptała sama do siebie…
Za długo siedzę przed komputerem i teraz oczy płatają mi figle, to nie może dziać się naprawdę. Anna przymknęła jeszcze raz oczy i poczuła na twarzy delikatną bryzę ciepłego powietrza i poczuła zapach krokusów. Otworzyła oczy i zobaczyła przed soba dywan puppurowych krokusów lekko kołyszących się na wietrze. Muszę koniecznie zawołać męża - pomyślała i pobiegła do sypialni obudzić ukochanego....
UsuńMaz spal jednak snem tak glebokim, ze nie sposob bylo go dobudzic. Anna wybiegla wiec sama przed dom. Krokusy tworzyly pod jej stopami gesty kobierzec. Pachnialy tak upojnie, ze Anna poczula zawrot glowy.
OdpowiedzUsuńKiedy doszla do siebie, na prozno wypatrywala dwoch wirujacych w tancu kobiet. Chciala podbiec do nich, przylaczyc sie do dzikiego, upojnego tanca, ale kobiety nagle gdzies sie rozplynely. Pozostalo po nich drgajace powietrze...
I krokusy, zasmucone, ,że kobiety tak nagle zniknęły jakby się rozpłynęły we mgle. Chciały jeszcze głośno zawołać wracajcie, nie odchodźcie ale ich szeptu nikt nie słyszał.
OdpowiedzUsuńWszystko rozwialo sie jak poranna mgla. Anna zastanawiala sie, czy snila na jawie, czy to zdarzylo sie naprawde. Fatamorgana jakas, autosugestia, stan hipnozy, wywolane przedluzajaca sie zima?
OdpowiedzUsuńNie umiala sobie tego w zaden sposob wytlumaczyc.
Jednak Anna wciąż wyczuwała delikatny zapach kwiatów. Gdzie nagle podziały się krokusy i przebiśniegi? Ale gdzie są te dwie tajemnicze, piękne kobiety? Dlaczego tak nagle zniknęły – pomyślała Anna i mocniej otuliła się swym szalem, bo nagle zrobiło jej się chłodno. A potem usłyszała jakieś melodyjne głosy zobaczyła, że na łące pod lasem idą razem, trzymając się za ręce te dwie nieznajome. Idą, przekomarzają się i śmieją wesoło. I wyglądało, że wspaniale się rozumieją chociaż są tak odmienne
OdpowiedzUsuńTak odmienne, a jednak bliskie sobie, jak to siostry. Jedna plynela w nich krew i choc niejednokrotnie toczyly ze soba wasnie o panowanie nad swiatem, kochaly sie ponad wszystko i zawsze ktoras w koncu ustepowala. Z molosci do tej drugiej.
OdpowiedzUsuńCzasem przepychanki miedzy nimi trwaly dlugo, ponad miesiac. Co kilka dni dawala sie zauwazyc przewaga ktorejs z siostr, pozniej zwyciezala druga. A ludzie nadziwic sie nie mogli gwaltownym zmianom pogody.
Tak już jest ,że siostra zima nie chce odejść bez bólu, żal jej tej pięknej śnieżnobiałej szaty. Wiosna doskonale ją rozumie , dlatego nie przyspiesza pozwala jej się nacieszyć weselną sukienką , w końcu to zaślubiny z mrozem . To on wymalował dla niej kwiaty niespotykanie piękne.
OdpowiedzUsuńO czym mogą rozmawiać ze sobą te wspaniałe istoty? Anna zapragnęła przyłączyć się do nich. Nigdy nie miała siostry a zawsze marzyła o takiej bliskości i więzi. Marzyły jej się nawet te drobne, codzienne utarczki. Wszystko lepsze niż ta samotność i brak pokrewnej duszy…Nie zastanawiając się więc dłużej pobiegła w stronę roześmianych sióstr.
OdpowiedzUsuńBiegła po łące, która pod jej stopami zmieniała kolory. Znikał śnieg i lód. Zewsząd wyglądały ku niej delikatne, młode trawki, mlecze a nawet pokrzywy.
A tymczasem siostry zamilkły i spoglądały na Annę wyczekującym, nieodgadnionym wzrokiem…
A potem nagle pojawiło się w ich spojrzeniach zrozumienie. Biała wyciągnęła delikatnie rękę do zielonej i ich palce wskazujące zetknęły się na mgnienie oka. Anna zdążyła jeszcze dojrzeć przelatująca między palcami iskrę i zauważyła, że dzieje się z nią coś niesamowitego. Najpierw otulił ja mocny zapach kwitnącej lipy ,a potem... potem poczuła na głowie wianek z kłosów dojrzałych zbóż.
OdpowiedzUsuń- Chodź siostro z nami - powiedziały Zima i Wiosna. Pomożesz nam w wiosennym przeistoczeniu świata. Trzeba tyle zrobić, a każda pomoc się przyda!
OdpowiedzUsuńWzięły Annę za ręce i zaśpiewały:
Chociaż coś się właśnie kończy
To i coś się tu zaczyna
I jak rumak czas jest rączy
Przyjdzie Wiosna, minie Zima
Lecz się będą wciąż przenikać
Razem tańczyć w lasach, siołach
A Ty będziesz z nami brykać
I radośnie z nami wołać
Że jest pięknie na tym świecie
Każda pora jest wspaniała
Wiatr warkocze nam zaplecie
Będziesz z nami wirowała…
Mówię ona idzie , uśmiecha się radośnie. W ręku trzyma bukiet pierwiosnków , tak niesie nam wiosnę. Rozmarzyłam się bo:
OdpowiedzUsuńuwielbiam poranne trele ptaków
budzą o świcie śpiewem
wlewają w serce radość nieopisaną
malują usta uśmiechem
wszystko wkoło jest kolorowe
obsypane kwieciem
roztańczone wiosennym wiatrem
rozświetlone wschodzącym słońcem
na chwilę zima pozwoliła mi pomarzyć , niestety musiałam wrócić do rzeczywistości
A my z offem - fajny pomysł, no i okazuje się, że czarownic wciąż jeszcze dostatek!
OdpowiedzUsuńPzdr.
I w tym cała sztuka, byśmy umieli w sobie odnaleźć czarownice i dzieci. Bo póki wiosna w duszy, póty Pani Wiosna siły do odrodzenia ma!
UsuńPozdrowienia!
I lody spłynęły, cieszyć się czy bać Waszej mocy?
Usuń:DDD
Pzdr.
Cieszyć i bać na zmianę, jako i my sami siebie się teraz boimy, patrząc na te żywioły na poły okiełznane, na te lody, drzewa łamiące!
UsuńPozdrawiamy z naszej odmrożonej gawry!:-)
Jestem zaskoczona, że słowa popłynęły z taką łatwością. Tak lekko, jak woda po kamieniach. Widać, że to prawdziwe czarownice!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Przywołujących!
Bo w każdym z nas drzemie odrobina magii. A jesli jeszcze w to uwierzymy, wówczas czarowanie nabiera mocy, ze hej!
UsuńPozdowienia ciepłe zasyłam!:-)
Ja tam caly czas czaruje i u mnie trawa przed domem zielona. Dmuchne troszke powiewem wiosny w Wasza strone moze szybciej doleci:)
OdpowiedzUsuńGratuluje pomyslu, swietne opowiadanie Wam wyszlo.
Pozdrawiam:)
Dmuchaj, kochana Ataner, dmuchaj!Kazdy rodzaj czarowania mile widziany. Daj nam swojej zielonosci, niech i u nas też zagości!
UsuńTeż sie ciesze, że w ludziach chęc do takiej zabawy jest i chce im sie pisać.
Uściski serdeczne zasyłam!:-)
u mnie chyba czarowanie pomogło, bo jakos ciepłym wiatrem powiało..:)
OdpowiedzUsuńCzaruj jeszcze Sznupeczko kochana! Niech i tutaj dojdzie ciepło i niech zieleń z sobą wiedzie!
UsuńSerdeczne uściski zasyłam!:-)
U nas dalej sypie i wiosny nie widać, dlatego czarujemy by się lepiej poczuć.
OdpowiedzUsuńWiosno kochana
wiosno zielona
pogoń zimę
rozpuść śniegi, lody
dodaj trochę urody
zazielenią się drzewa
słońce wyjdzie wysoko
ptaki wrócą do gniazd
czy tak wile chcę
czy mam taką moc
tylko w marzeniach
zmienia się dzień w noc
Oleńko pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia
I Tobie też miłego dnia Alinko życzymy! Czarujmy dalej, ile tylko sie da, bo to chyba pomału już działa!U mnie już odwilż.Hurra!!!
UsuńCiepłe mysli zasyłam!:-)
A dziadunio ze srebrem na włosach pamiętającym początki przewrotności natury uśmiechał się. Z olbrzymiego kapelusza zwisały olbrzymie sople zlodowaciałych przeżyć, pozaplatane świeżo, co wijącym bluszczem. Był zjawą samo wpisującą się w tło, którym sam pozostawał. Bierny obserwator od wieków z namaszczeniem wyciągnął zza pazuchy srebrną fajkę i ciepłem dłoni gładził chropowatość naleciałości. Do diaska! - powiedział iście rozkojarzony! Nawet popykać nie można w takich warunkach. I nagle dobiegł go przytłumiony śmiech z miejsca, gdzie jeszcze do tej pory tańczyły zawoalowane postacie. Zamiast nich zobaczył na śniegu przeplatające się wzajemnie koła, o ciągle pomniejszającym się promieniu. Nigdy nic takiego nie widział w swoim przedłużającym się życiu. Z przepastnej kieszeni wysupłał porcję tytoniu i nie spuszczając oka z malejących kół kontynuował nabijanie fajki. Jakaż radość zapanowała na jego obliczu wraz z pierwszym kłębem. Rozjaśniło mu się pod zlodowaciałym kapeluszem. Tak natchniony z iście młodzieńczą werwą zaczął biec w kierunku zanikających kół. I o dziwo w miarę zbliżania się kręgi zaczęły powiększać się, by po chwili mógł zobaczyć srebrnowłosą i zielonowłosą postać w całej okazałości. Kobieta otulona szalem biegła pomiędzy nimi w tanecznym korowodzie. Panie coś poszeptały między sobą i tanecznym krokiem oddaliły się w stronę niezbyt gęstego zagajnika. O czym szeptały? Przecież gadały już tak długo!
OdpowiedzUsuńSrebrnowłosy podązał za nimi, czym głebiej szedł w las tym więcej cepła w sercu czuł, więcej siły i chęci do życia. Nawet tytoń już tak nie smakował, bardziej smakowało świeże powietrze. Co rusz zdawało mu się, ze słyszy kobiece śmiechy, że już za tym drzewem dogoni roześmiane dziewoje, robiło się co raz cieplej i co raz więcej promieni słońca przebijało się przez korony drzew. Nie mógł dalej iśc, musiał zdjać z siebie ten długi cieżki kożuch, kapelusz schował do sakwy. Poczuł nagle, ze bardzo chce mu się pić i jak za dotknięciem magicznej różdżki pojawiło sie przed nim małe źródełko z krystalicznie czystą woda. Srebrnowłosy pił chciwie, nie zauważając, że ktoś mu się przygląda z oddali. Ugasił swoje pragnienie i postanowił odpocząć trochę, szybko złapał go sen w swoje ramiona. Obudził go radosny chichot, otworzył oczy i ujrzał dwie kobiety wpatrujące się w niego zalotnie. Pomyśłał o swoich zmarszczkach, siwych, lichych włosach i niemłodym juz ciele, zawstydził się. Przecież to niemożliwe, aby tak piękne i młode kobiety wpatrywały się w niego z takim uwielbieniem. Srebrnowłosy dziadunio nie wiedział jeszcze, że odnalazl źródełko wiecznej wiosny.....
OdpowiedzUsuń- Śmiejcie się, śmiejcie ze staruszka! Wy, młodzi żadnego nie macie szacunku dla starszych! – powiedział zirytowany i chciał wstać, jak zwykle podpierając się swoją srebrną laską. Lecz cóż to?! Nagle okazało się, że nie potrzebuje laski. Podniósł się żwawo i bez najmniejszego wysiłku.
OdpowiedzUsuńPopatrzył na swoje odbicie w wodzie. Ujrzał tam mężczyznę w sile wieku, szerokiego w barach, z bujnym ciemnym wąsem i błyszczącym spojrzeniem stalowosiwych oczu. Tylko włosy miał po dawnemu srebrne…
- Ładnie Ci Srebrnowłosy z takim odcieniem włosów! – powiedziała Biała niewiasta i podeszła do niego blisko, bardzo blisko…
On poczuł dziwny chłód z jej strony, chłód który aż parzył. Kobieta ocierała się o niego jak kotka. I mruczała przy tym cichutko, a może coś nuciła?
- A Ty co myślisz siostro? Jak Ci się widzi nasz galant młody? – zapytała Zielonowłosą.
Tamta klasnęła w dłonie i roześmiała się:
- Jeszcze by mu się zielony blask w oczach przydał. I dobre buty do tańca!
- Zatańczysz z nami piękny panie? Jaki wymyślisz dla nas taniec? Którą zakręcisz i uniesiesz? I jaka pieśń się tu rozniesie?
Srebrnowłosy popatrzył , tak jakoś tajemniczo się uśmiechnął.Pomyślał fajnie by było z zielonooką zatańczyć. Jak pomyślał tak zrobił,ruszył w tany, mocno objął w pasie i zaczął się taniec przywoływania wiosny.
UsuńSłońce wyszło zza chmur i z drzew zniknął śnieg. Wydawało mu się , że słyszy śpiew ptaków . Może to złudzenie ale wszystko wokół wypiękniało.
Przecież nie jestem taki stary – zaoponował dziadunio. Dopiero, co wchodzę w życie – rozczulił się sam nad sobą. A siwe włosy są pozostałością z poprzednich wcieleń, tak dla niepoznaki – perorował rozglądając się dookoła. Przecież jestem taki sam, a tak naprawdę to zawsze trochę inny.
UsuńGłęboko wtopione oczy trzech kobiet, bo dołączyła do nich Anna przewróciły mu ustabilizowany, jak do tej pory świat. Zawsze lubił maski, choć zawsze po czasie je zmieniał.
Postanowił pozostać w błogim marazmie jeszcze trochę. Lenistwo i nieśpieszność cenił najbardziej. Gdzie i dokąd mam się spieszyć – a wydłużane w ten sposób chwile przywracały mu młodość pomimo niedawno, co narodzonego ducha. Kochał wszystkie kobiety z jego pór miłością nieustającą i tak bardzo potrzebną do przetrwania. Tańczył z każdą z nich, tylko do Anny nie miał odwagi. W wyobraźni taniec z nią był bardzo delikatny, ruchy dostosowane do jej nadzwyczajności i jakby ponad wszystko, co się działo i co mogło się przydarzyć. Dlaczego ona – zastanawiał się? Zaplecione dłonie w pasie potwierdzały jej baśniową przynależność do nie tego świata. Zwiewność, tajemniczość i cud ducha wynosiły ją ponad wszystkie pory. Był szczęśliwcem, zauroczony ponad czujność zmysłów darzył ją niepowtarzalnym i bajkowym uczuciem.
A tymczasem bajkowość wydarzeń zataczała coraz szersze kręgi.
Zajeci sobą, nie zauważyli, ze do źródełka podchodzą zwierzęta, jeszcze takie senne, zziębniete i przygaszone. Podchodzą jedno po drugim, wiewiórka, jeleń, lis i ogromny niedźwiedź. Piją chciwie, łapczywie, długa drogę mają za sobą.....
OdpowiedzUsuńAnna przyglądała się z fascynacją i wzruszeniem zwierzętom u wodopoju. Zachwycało ją to, że żadne z nich nie bało się ani ludzi ani siebie wzajemnie. Im dłużej piły tę wodę życia, tym bardziej ich futra stawały się gęste i lśniące.
OdpowiedzUsuńKobieta odważyła się nawet pogłaskać wspaniałą kitę lisa i nie wiadomo czemu, skojarzyła sobie z przykrością, że tej zimy często ubierała na siebie kożuch obszyty złocistym lisim futrem. Dostała go w prezencie od męża i cieszyła się, mogąc nosić go w największe mrozy. Teraz jednak poczuła na myśl o nim dziwny wstyd…
Lis popatrzył w jej oczy swoim głębokim, miodowo-złotym spojrzeniem. I Anna ze zdumieniem odczytała w nim myśl: „Nie martw się, tak było od wieków i tak będzie. Ważne, że rozumiesz i jesteś tutaj…”
Anna poczuła, że płacze…A każda jej łza, spadając zamieniała się w maleńkiego, jasnoliliowego krokusika...
Bo łzy były zaczarowane, Anna chciała widzieć już tę piękną wiosnę, która rozkwita krokusami.Chciała tez zapomnieć , że ludzie aby nie marznąć w mroźne zimy noszą futra.
OdpowiedzUsuńKrokusy uśmiechały się do niej i sprawiły, że i ona uśmiechnęła się do nich. Anna pomyślała jakie życie jest piękne , taki maleńko krokus potrafi sprawić tyle radości.
Zakończenie Olgi J.:
OdpowiedzUsuńAnna patrzyła na wciąż zmieniający się wokół świat. Rozświetlał się nieustannie delikatnymi, pastelowymi barwami oraz migotliwym, serdecznym słońcem. Sylwetki srebrnowłosego mężczyzny i dwóch pięknych kobiet zaczęły nagle rozmywać się we mgle. Wciąż jeszcze słyszała dobiegający z dala ich śmiech i przekomarzania. Wciąż jeszcze czuła dotyk ich rąk a jej serce pulsowało bolesnym żarem i chęcią niekończącego się tańca. A wokół trwały cudowne, radosne przemiany. Biel została już tylko na czubkach najwyższych drzew i w rowach. Lód lśnił jeszcze tylko nielicznymi soplami, zwisającymi z gałęzi drzew wciąż jeszcze pozostających w cieniu. Lecz słońce grzało coraz bardziej i niepowstrzymana zieleń pędziła do przodu, jak fala, która ciepłym muśnięciem zagarnia po drodze wszystko i wszystko odmienia.
Ciekawa była, czy i w jej ogrodzie dokonują się jakieś zmiany. Niepokoiła się także o męża. Słońce było już wysoko na niebie. Ile czasu spędziła tu, na skraju łąki? I czy to wszystko, co jej się tu przydarzyło było rzeczywiste? Czy może jej się to śniło i zaraz obudzi się u boku swego nieświadomego niczego mężczyzny swego życia? A potem trzeba będzie wstać, jak co dzień kawę jakąś zrobić, zacząć nowy dzień i robić to, co do niej należy? I wszędzie nadal będzie zima, biel, chłód, mróz, szadź, sople, śniegowe gwiazdeczki na szybach….Postanowiła to sprawdzić. A kiedy odwróciła się, by podążyć w stronę swego domu usłyszała słowa pieśni nucone ciepłymi głosami tria damsko-męskiego:
Gdziekolwiek pójdziesz, znajdziesz przemiany
I w sobie samej je znajdź
Rok przecież nowej nabiera barwy
Nowa się toczy baśń
Anno i w Tobie tańczą pospołu
Pór roku wszystkie wcielenia
Wczoraj był smutek, dzisiaj niepokój
Spojrzenie Twoje się zmienia
Popatrz do lustra – są ślady chłodu
Lecz ciepłe tchnienie swą parą
Mgłą już zasnuwa przeszłość zachodu
I wschodzi świt z nową wiarą
Gdziekolwiek pójdziesz, znajdziesz tam siebie
W każdym krokusie i w pąku
Żyjesz przeszłością, tętnisz marzeniem
A teraz jesteś w pół kroku
Wyciągnij dłonie, nabierz wolności
Bierz Życie pełnymi garściami
I gdy poczujesz już moc radości
Zakwitnij dzianiem wraz z nami…
Pięknie zakończyłaś przywoływanie wiosny , jest takie optymistyczne . Od początku muszę przeczytać bo bardzo mi się podoba nie tylko Twój pomysł ale i to zostało napisane i cieszę się , ze mogłam brać udział.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia u boku Cezarego życzę. Buziaczki...)
I my Tobie bardzo serdecznie dziekujemy Alinko, że zechciałaś bawić sie razem z nami w magiczne przywoływanie wiosny. U nas zdecydowanie cieplej! Hurra!
UsuńZaraz idziemy na spacer. Zabieramy aparaty fotograficzne, by dokumentować te czarodziejskie, przedwiosenne przemiany.
Uściski gorące zasyłamy!:-))
Czary dzialaja, u mnie dzisiaj +15C i swieci sloneczko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie:)
To cudownie Ataner! Oby to trwało jak najdłużej!
UsuńUściski wiosenne zasyłamy!:-)
u mnie dzisiaj +12C....i poczułam cieply wiatr...:) Moze zacznemy z innych kwestiach czarować?
OdpowiedzUsuń1 sztabka złota
2 sztabki złota
3 sztabki złota
Hahaha..:)Pozdrawiam..:)
Z tym złotem to by sie przydało i z paroma innymi rzeczami jeszcze też! Ale widzisz, kochana dziewczyno? Moc jest w nas! Trzeba tylko działać wspólnie i wierzyć!
UsuńPozdrowienia odwilżowe zasyłam!:-))
Super zabawa i fajne teksty, ja też tak chcę pozdrawiam trejtka.
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze kiedys sie tak pobawimy!. Wszak wiosna jest co roku, nieprawdaż Krysiu?!:-)
Usuń