Gdy patrzę przez witraże kolorowych liści
I w oczach mi się mieni od barwnych pryzmatów
To mocno chcę uwierzyć, że to mi się nie śni
A świat jest takim właśnie – najlepszym ze światów
Wszystko inne złuda, cała reszta – mary
I nie ma się co trapić – lecz sycić radością
Bo oto raj na ziemi, bo trwają w krąg czary
Ten moment jest prawdziwą, jedyną wiecznością
Tak myślę, kiedy słonko gładzi rzeczywistość
I znów jestem dziewczyną, co tanecznym krokiem
Lekka niby anioł zmierza w dobrą przyszłość
Bo ufa, że bezkresne szczęście jest za rogiem
Niech tylko te witraże migoczą bez końca
Niech niebo się rozjaśnia błękitnym uśmiechem
Bo tyle wszak zależy od tej mocy słońca
Wszystko z niej wypływa, żyje jej oddechem
Zdarzają się wciąż jeszcze te chwile zachwyceń
Choć coraz mniej ich dzisiaj, niż kiedyś przed laty
Tym bardziej je doceniam, na zapas się sycę
Gdy duszę rozświetlają tęczowe pryzmaty...