Wzięłam drożdże czarodziejskie
Wodzianka
Piszę, słucham ballad, w tle ciche rozmowy
Nagle mi przychodzi ten pomysł do głowy
Że coś bym przegryzła, ruszyła szczękami
Objadła się pysznymi z makiem ciasteczkami
Biegnę do spiżarni - tam pewna szafeczka
Skrywa w sobie chrupkości moje ulubione
I patrzę - o zgrozo! - ciasteczka zjedzone!
Ktoś mi się tu dobrał i wyjadł zapasy
Ten turkuć podjadek nic mi nie zostawił
No więc w cukiernika muszę się zabawić
I zaraz upiekę coś bardzo dobrego
Trochę sody, cukru, śmietany i soli
Ugniatam już ciasto na ciasteczka Oli
Oj! Bym zapomniała! - by ładniej pachniało
Olejku z migdałów dodać by się zdało
I do środka ciasta zagnieść maku sporo
Z nim ciastka innego wnet smaku nabiorą
Potem to wałkuję na cieniutki placek
Układam na blasze, makiem posypuję
Złocą się już w piecu, zapach boski czuję
No i już gotowe, bo pieką się krótko
Zlatują się wszyscy, jak ptaki do ziarna
Kuchnia świergotliwa, pachnąca i gwarna
Trójkąciki z makiem chrupiemy ze smakiem!!!
***
Winogradzik
Kiedy wiosna już za płotem
Kiedy ciepło gładzi lica
Nie odkładaj już na potem
Odchudzania i odżycia
Czas wprowadzić nową dietę
By Ci z sobą było miło
Proponuję jeść sałatki
Nie ma w nich chemicznej wkładki
Nie są także kaloryczne
Dzisiaj Ola paniom radzi
I by jadły winogradzik
I wraz z nim się odchudzały
Winogradzik to sałatka
Przepis znam od mego dziadka
Przyrządzałam ją wraz z mamą
Najpierw gotuj więc buraki
Potem uwarz też ziemniaki
Niech w mundurkach skaczą pięknie
A w tym czasie weź kapustę
I w naczynie jakieś puste
Włóż dwie garści jej z chlupotem
Jeśli masz z kapustą problem
Byle były twarde, dobre
Stworzą smaczek upragniony
Pokrój drobno też cebulę
Dodaj pieprzu, bo w ogóle
Ma być kwaśno i pikantnie
Teraz w kostkę skrój buraczki
Potem na to też ziemniaczki
Kolorowo i ozdobnie
Pięknie zmieszaj wszystko z misek
Wlej oliwy kilka łyżek
Albo więcej, jak kto woli
Voila! I już gotowy
Na obiadek bardzo chętnie
Na przednówku było biednie
Babcia więc rządziła sprytnie
Bo ziemniaki były stale
Mięsa nie potrzeba wcale
Żeby w mięśniach była siła
Dzieci jadły winogradzik
Potem biegły skocznie w sadzik
By się bawić – jak? – nie powiem!
Gdy chcesz zgrabną być panienką
Winogradzik szykuj prędko
Winogradzik nie zawadzi!
Nieporównywalny do tego, co dzisiaj
Świat nas teraz chemią i złudzeniem karmi
Dając nam namiastki bez prawdy i życia
Zrobić sobie zakwas by odwieczną siłą
Uniósł potem ciasto mocą swej miłości
Wody ciepłej dodać, wymieszać aż miło!
Ciepłe dłonie nurzać w tej żyjącej masie
Nucić pieśń z dzieciństwa, przywołać wspomnienia
Chleb to wszystko słyszy i puchnie z wrażenia
Chodzić na paluszkach, bo on wszystko słyszy
Brzydkie słowa mogą duszę jego skalać
Następnie odstawić go w znajomą misę
Cierpliwie się cieszyć, że marzenia rosną
Posypujesz szczodrze otrębami wnętrze
I po raz ostatni rośnięcie się dzieje
I bije w nim wdzięczne, proste chleba serce
Które śpiewa czule z Twoim sercem w chórze
A Ty czujesz zapach chleba prawdziwego
W domu teraz pachnie, jak w dawnych wspomnieniach
Czujesz proste szczęście niewinnego czasu
I znów masz lat naście, szczęście gra o zmierzchu
Wstajesz niecierpliwie, żądna ukrojenia
Pierwszej kromki chleba, sekretu wolności…
Zupa czerwcowa
Brzmi jak hymn ku chwale czerwca
W letniej kuchni niech zagości
Danie z potrzeb twego serca
Myśli ci ochotą płoną
Do spacerów i swobody
Zbierz zielonych warzyw sporo
Zupa będzie z nich czerwcowa
Dużo czosnku i lubczyku
Niechaj tańczą w wody wrzątku
Lanych klusek zrób kubeczek
Niech się żółcą w zieloności
Z nową mocą i radością
W szmaragdowość biegnij lekka!
Ręce pachną mi piecem, właśnie zatańczył ogień
Zaraz się dom rozgrzeje i ja poczuję żar w sobie
Już czuję, to smalec z pieprzem i czosnek nań szczodrze kroję
Ty obok tak samo czosnkowy, w bambosze odziany jak moje
Parują wspomnienia w sercach, a w kubkach lśni grzaniec bzowy
Na zewnątrz drzewa sczerniałe, wieczór mroźnie zimowy
W domowe ciepło wtuleni, na bakier zupełnie z czasem
W chrapanie psów zasłuchani zjadamy chlebek ze smalcem
I wszystko się zdaje jak dawniej, od zła oddzielone, bezpieczne
Wystarczy drewna dołożyć, snuć wspólne myśli serdeczne
A ręce nam pachną piecem, popiołem zmieszanym z pragnieniem
By trwała ta dobra chwila, nasze spokojne istnienie…
Melodyjne nalewki
Miota liśćmi, gałęzie gnie
Więc rozpal piec i skosztuj nalewki
To rozgrzeje duszę i krew
Lśni w karafce tęczowy blask
Ucieka chłód, nie śpieszy się czas
Znika troska, złych wspomnień kurz
Deszcz o szyby tłucze się w mgle
Więc rozpal piec i skosztuj nalewki
Co melodią serdeczną gra
Lśni w karafce tęczowy blask
Ucieka chłód, nie śpieszy się czas
Znika troska i wierny ból
Śpiewa skrami jesienny piec
Kaloryfer nuci coś w tle
Za oknem groźna wichura dmie
A Ty tęczę masz tutaj w szkle
Lśni w karafce słoneczny blask
Ucieka chłód, nie śpieszy się czas
I nie trzeba więcej już słów…
Ciasteczkowy dzień…
Gdy na dworze deszcz i cień
U mnie ciasteczkowy dzień
Gdy się w kąty wkrada smutek
Gram na słodką, wonną nutę
Kiedy złość czy kłótnia w tle
Mnie się czarów w kuchni chce
Które by cień rozjaśniły
I zmartwienia oddaliły
Kruche ciastka - przyjaciele
W dzień powszedni i w niedzielę
Kruche ciastka kokosowe
Takie dobre – choć niezdrowe
Życie całe to huśtawka
Carpe diem więc – piecz ciastka!
Masło, cukier wraz z kokosem
Jajka, kubek mąki spory
Potem do pieczenia proszek
I olejek waniliowy
Wszystko mieszam, szybko gniotę
Teraz wałek toczę z ciasta
Do lodówki wkładam - basta!
Mus napalić w piecu wreszcie
Niech hajcuje się potężnie
Pergaminu płat na blachę
Teraz czas się zająć ciachem!
Wnet wałkuję je na desce
Robiąc szybko to, lecz z sercem
Kółka zgrabne już wykrawam
I na blasze je układam
Hop do pieca oczywiście
Niech rumienią się złociście
Pachnie w kuchni, w domu, w sieni
Ciasteczkowy czar w przestrzeni
Magia w domu się rozsiada
Deszcz za oknem? – A niech pada!
Gdzieś znikają smutki w mgle
Gdy się chrupać ciastka chce!
W ciasteczkowym raju trwaj
Chociaż tyle sobie daj
Kruche ciastka - przyjaciele
W dzień powszedni i w niedzielę
Kruche ciastka kokosowe
Takie dobre – choć niezdrowe
Życie całe to huśtawka
Carpe diem więc – piecz ciastka!
(Rymy częstochowskie składaj
Jeśli duszy to pomaga…)
Jakie urocze i smakowite wierszydełka. I potrawy nęcące dla nowo nawróconej jaroszki.
OdpowiedzUsuńDziekuję Krystynko!My też od kilku miesięcy jarosze, znacznie lepiej sie z tym sposobem zywienia czujący i nie tyjący, jak na razie...A te potrawy wierszowane wciąz na czasie - zwłąszcza winogradzik, prosty, zdrowy i tani!:-))
UsuńI winogradzik i wodzianka i chrupiące, makowe trójkąciki - same mecyje, w sam raz na zimowe, ciemne dni i na przedwiośnie.
OdpowiedzUsuńDziś mi się zachciało kulinarnie i delikatnie. Dziękuję Olu!
To wszystko proste, smaczne i tanie potrawy. A jak robiąc je cos się jeszcze nuci, podspiewuje albo wiersze szepcze, to wszystko jeszcze lepiej smakuje potem. To taka prosta magia.I działa!
UsuńDziekuje Krysiu, że wpadasz tu i inspirujesz sie tymi wierszydełkami!:-))*