Upalnie się u nas zrobiło a przy tym ilość robót na zewnątrz wcale nie maleje (jeszcześmy nie skończyli z drewnem rozpałkowym a tu kilka dni temu przywieźli nam ponad dwadzieścia metrów opałowego do porąbania, złupania i zwiezienia do drewutni, do tego w przyszłym tygodniu przywiozą nam kolejną dostawę drzewa), toteż ciężko teraz znaleźć czas i ochotę by usiąść do komputera. Zresztą komputer jako człowiek szybko się przegrzewa i łaknie wytchnienia a do tego kontakt dłoni z rozgrzaną klawiaturą też w taką pogodę nie należy do przyjemności. W chwilach najgorszego skwaru wszystko, co żyje pragnie cienia i odpoczynku, dlatego i my chowamy się w miejscach, które odrobinę chłodu zapewniają. Ogromnie przydaje się teraz zimne wnętrze budynku gospodarczego, cień pod parasolem, baldachimem, czy drzewami. W najgorszych zaś momentach, kiedy upał wręcz zniewala i obezwładnia kładziemy się w sypialni, gdzie zaciągnięte zasłony dają jeszcze możliwość jako takiego odpoczynku od słońca i upału.
Podobnie czynią nasze psy. Pokładają się w cieniu starej lipy, wiaty, baldachimu, parasoli, bud, samochodów albo ogromnych bzów i tam przesypiają nieomal cały dzień, dopiero późnym wieczorem odzyskując wigor i apetyt. Zuzia po chorobie już doszła do siebie, ale ten gorąc sprawia, że przez większość dnia drzemie w zaciszu budynku gospodarczego, po północnej stronie domu albo okupuje powierzchnię zimnego, betonowego wieka studni. Oboje z Cezarym wypijamy duże ilości zimnej wody z dodatkiem soli kłodawskiej (dobrze gasi pragnienie a do tego uzupełnia braki elektrolitów i pierwiastków mineralnych). Psy też piją jak smoki! Codziennie dolewam im kilkadziesiąt litrów wody do pojemników i misek. Także klomby kwietne oraz grządki warzywne wymagają nawodnienia a więc rankiem oraz wieczorem kursujemy z wiadrami, konewkami i wężem ogrodowym w najbardziej przesuszone miejsca ogrodu. Cóż, trzeba jakoś przetrwać ten najgorętszy czas a nawet cieszyć się nim – wszak tak długo czekaliśmy na prawdziwe ciepło, na letnią w barwach i temperaturze aurę, na te cudowne zapachy bzów, róż i jaśminów kwitnących obficie dookoła, na wieczorne, słowicze trele i przygrywania świerszczy, na buchające zielenią i złotem nieskoszone jeszcze, pełne wspaniałych aromatów i ziół łąki. Jednak są chwile, że powietrze aż parzy, pot leje się z człowieka a oczy znękane jaskrawym światłem łzawią…
Niezwykle bujnie kwitną w tym roku dzikie bzy. Są w naszym ogrodzie w każdym zakątku. Niektóre posadzone przez nas, inne zaś wysiewają się same...
Z uwagi na powyższe dzisiaj, żeby zdać Wam relację, co mniej więcej się u nas dzieje nie będę się rozpisywać a po prostu pokażę kawałek naszej czerwcowej rzeczywistości na poniższych fotografiach. Na dłuższe teksty przyjdzie czas, gdy pogoda się zmieni i trochę najcięższych prac nam ubędzie.
Z powodu żarłoczności ślimaków niewiele łubinów zdołało zakwitnąć tej wiosnyOboje z Cezarym oraz z naszymi psiakami pozdrawiamy Was serdecznie, życzymy pogodnego, ale nie przesadnie gorącego lata oraz zapraszamy do oglądania fotografii!:-)
Zuzia na zimnej podłodze budynku gospodarczego
Wysoka na dwa metry góra suchego, czekającego na pocięcie drewna opałowego
Bale i gałęzie graba, brzozy, wierzb, olch i leszczyn kojarzą mi się z ogromnymi bierkami
W donicach pięknie rosną liście laurowe i maciejka
Bez - samosiejka przy wiacie na drewno kuchenne. Poniżej również czarny bez, który postanowił wyrosnąć przy ogródku warzywnym
Bzy przy budynku gospodarczym - ależ pachną!
Plamy słońca na świeżo skoszonym trawniku
Półtora miesiaca temu posadzone wśród kamieni, przy murze domu róże - już kwitną!
A rozrastający się coraz bardziej krzew jaśminu pachnie cudownie - szkoda, że nie da się przesyłać Internetem tych wszystkich niesamowitych aromatów czerwcowego ogrodu!
Szkoda, że nie da się Was zabrać w gąszcz pachnących, dzikich bzów
Albo w cień szykującej się do kwitnienia lipy oraz kolejnego bzu - samosiejki
A to już łąka o zachodzie słońca przystrojona czerwcowymi odcieniami, okryta aureolą złocistego lśnienia
Prawda, że kwitnące kłosy traw wyglądają pod wieczór wręcz magicznie?
A to nasz dobrotliwy dąb, który daje dużo przyjemnego cienia
I jeszcze na koniec jeszcze raz widok obramowanych przedwieczornym blaskiem traw
* * *