środa, 16 stycznia 2013

wiatr hula, jak hulał






                                                                           Cezary Jawor


 

w oknach rozpięte gałęzie myśli zielonych
na pionowej ścianie karkołomnych zdarzeń
splotem wyznaczają kierunek
niewyrażalnych miejsc do przejścia

w dłoniach zatrzymane krańcem wrażenia
pulsują rytmem całości
dopieszczane ciepłem
rwą wczoraj nie bacząc, co będzie

niespełnieni w odkrywaniu odkrytych
form ciekawości brniemy za cenę
poznania dotyku smaku niedoznanego
przez własną słabość
nagość wykazaną głazem z przestrzeni
własnych wyobrażeń

chłoniemy rozpowszechnioną dal
macki wyciągnięte po czasoprzestrzeń
w głowie w sercu i w dłoniach
wiatr hula, jak hulał

gromada wrażeń zapisków i treści
spójna z ciałem i duszą
nie pozostanie nam posłuszna
kiedy ciała zabraknie dusza
niewidzialna w niewidzialne zamieni

24 komentarze:

  1. Przepraszam .
    Kto jest autorem wiersza- czy Cezary ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiałam się czy dusza choć niewidzialna pamięta co przeżyła na ziemi.Wiersz zatrzymał na dłużej , wróce do niego . Bardzo dobry wiersz .Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam nie wkleiłam całego tekstu, już jest. buziaczki

      Usuń
    2. Tego nigdy się nie dowiemy. W zależności od wyznawanej religii można to tłumaczyć na wiele sposobów. Dla mnie osobiście to wszystko, o co tak dbaliśmy za życia marnotrawi się po naszej śmierci.

      Usuń
  3. A wiec pogilgalas i dziala! A nie mowilam?
    Zrobilo sie jakos bardzo wietrznie, widocznosc spadla do zera, drogi do domu znalezc nie mozna. I strasznie, i smutno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Działa nie działa, ale żeby Twoje słowa spełniły się, to stało się, jak się stało.

      Usuń
  4. Za świetnie prowadzonego bloga zostajesz przeze mnie nominowana do Liebster Award!
    Po szczegóły zapraszam tutaj: http://seeforyourselfyouareunique.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nic nie pozostanie nam posłuszne, nic...

    Lecz, być może, niewidzialne
    stanie się widzialne,
    choć niewysławialne...

    Rudolf Steiner:
    "A kiedy z głębin duszy
    Duch zwraca się do bytu światów
    i piękno tryska z dalekich przestworzy,
    wówczas zstępuje siła życia
    z bezkresu niebios aż do ludzkich ciał
    i jednoczy, działając z mocą
    istotę ducha z bytem człowieka..."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdą opcję da się tu wkleić. Kiedy ciała zabraknie... jeśli wierzymy, że mamy też duszę.

      Usuń
    2. Dla mnie posiadanie duszy nie jest kwestią wiary.
      Jest doświadczeniem.
      Dusza jest.

      Usuń
    3. Nie wiem, czy dobrze odebrałem przekaz. Czyli odrzucamy wszelkie teorie, zaznaczam, że teorie na temat niematerialnego bytu. Nie mówimy o roli duszy, jako czymś, co nadaje ciału powód do szwędania się po tym świecie.
      Mówimy o duszy, jako doświadczeniu?
      Jeśli dokładnie przeczytałaś mój wiersz(napisany zresztą pod naciskami), to właśnie jest o „duszy”, czyli o wszelkiego rodzaju doświadczeniach, które człowiek kolekcjonuje po drodze życia.

      Człowiek nie dość, że zbiera doświadczenia, to ciągle zabiega o więcej niż może zrozumieć i pomieścić w głowie. Poza zbieractwem część życia poświęcona jest na tworzenie. Różnego kalibru i o zróżnicowanym poziomie. Uznane lub nie, mniej lub bardziej wartościowe w ocenie teraźniejszych znawców.
      Tak, za wszelką cenę chcemy doświadczyć wszystkiego włączając, to wszystko, co zostało już odkryte i poznać smak niedoznanego.
      Piękna i chwalebna postawa. I tu przychyliłbym się do stwierdzenia, że może to być „dusza”.

      Przyjmując za wiarygodne dochodzimy do smutnej konkluzji. To nasze „zbieractwo” trwające przez całe nasze życie znika w chwili śmierci, zabieramy je z sobą.
      „a wiatr hula, jak hulał” – dzieje ludzkie toczą się jakby od początku i następuje powtarzalność.

      Budujemy i na zgliszczach budujemy od nowa.

      Wrócę do „tworzenia”, jako niezaprzeczalnym doświadczeniu w sensie ogólnym dotyczącym nas wszystkich. Coś z tego pozostaje interpretowane czasem i sytuacją ze zmienną wartością.

      Wiersz napisany został o tych ludziach, którzy poza osobistym doświadczeniem nie przyczynili się do „tworzenia”.

      Moim zdaniem „dusza”, jako doświadczenie przepada, tak jak napisałem powyżej.

      Usuń
    4. Cezary,
      nie miałam na myśli doświadczania duszą,
      a doświadczenie duszy w sensie odczucia,
      że się ją ma. To było w odpowiedzi na Twoje zdanie "jeśli wierzymy, że się ją ma."

      Po doświadczeniu duszy, człowiek wie,
      że dusza jest, nie musi wierzyć.
      Tak jak nie muszę wierzyć, że istnieje słońce
      czy księżyc, bo wiem, że istnieją.

      Owszem, można uznać, że rzeczy materialne
      po opuszczeniu przez człowieka marnotrawią się.
      Wszystko, co ma formę, wcześniej czy później
      ląduje w śmietniku. Niszczeje. Wszystko.
      Ale nie tak do końca. Po prostu zamienia się
      w co innego. Samochód w kupę złomu, złom
      można przetopić, itd. Płynna woda może stać się lodem, albo parą. Ale nigdy nie znika.

      Nie istnieje żadna istota na tej ziemi,
      która nie przyczyniłaby się na swój sposób
      do tworzenia. Każdy coś tworzy, choćby nawet
      myśli czy odczucia, które krążą potem w eterze.
      Tworzymy materialnie i niematerialnie.
      A to, co niematerialne jest niezbędne
      do zaistnienia materialnego.
      Nie ma innej drogi.

      Zbieractwo też nie znika
      i nie budujemy na zgliszczach.
      Kolejne pokolenia czerpią z rozwoju
      i doświadczeń poprzednich.
      Jest przecież ciągłość w rozwoju,
      a nie ciągłe zaczynanie od zera.

      To zjawisko przemian, śmierci i narodzin,
      zachodzi w całej naturze, której częścią jesteśmy.
      To też daje się zaobserwować w ciągu jednego życia, nawet nie trzeba w to wierzyć.
      A jak na dole, tak na górze...

      Stąd płynie wniosek, że nic nie przepada,
      a jedynie zmienia formę.
      Zarówno w świecie materialnym, jak i poza nim.

      Możemy się ze sobą zgadzać lub nie,
      co nie zmienia faktu,
      że i tak PRAWDA jest jedna,
      mimo dziesiątek na przykład religii
      wzajemnie się wykluczających.
      Bo podobnie jak zdrowie jest jedno,
      a tysiące chorób, tak i prawda jest jedna,
      a setki wierzeń...
      Bo każdy człowiek ma swoją własną drogę
      dojścia do prawdy...

      Usuń
    5. Mar,


      nie miałam na myśli doświadczania duszą,
      a doświadczenie duszy w sensie odczucia,
      że się ją ma. To było w odpowiedzi na Twoje zdanie "jeśli wierzymy, że się ją ma."

      Niestety nie mam podobnych doświadczeń. Nie przyjmuję też do wiadomości istnienia „duszy” w jakiejkolwiek postaci ze znanych mniej lub bardziej teorii na powyższy temat.
      Natomiast skłonny jestem przyjąć za prawdę moją własną teorię, która brzmi:
      „Dusza” jest to zbiór naszych własnych doświadczeń. Wyobrażana, jako rozciągalna kula z wejściem, bez możliwości wychodzenia poza jej wymiar, gdzie następuje uwarstwowienie z możliwością ich wzajemnego przenikania i koligacji. A jedynym objawem jej istnienia jest punktowy ucisk na naszą świadomość w każdej jej odmianie.
      Jeśli zajdzie konieczność to jestem skłonny rozpisać temat. Zamieszczona teoria, a w zasadzie hipoteza jest porównywalnie dobra z każdą inną.
      Często spotykamy się z mylnym odniesieniem w stosunku do „teorii na temat duszy”. Te rozważania nie poparte dowodami są tylko hipotezą.

      Po doświadczeniu duszy, człowiek wie,
      że dusza jest, nie musi wierzyć.
      Tak jak nie muszę wierzyć, że istnieje słońce
      czy księżyc, bo wiem, że istnieją

      Księżyc i słońce istnieje, bo mamy właśnie takie doświadczenie, wizualne. Prawie namacalne. Personalny odbiór jest wyobrażeniem na temat zarejestrowanych obiektów.

      Owszem, można uznać, że rzeczy materialne
      po opuszczeniu przez człowieka marnotrawią się.
      Wszystko, co ma formę, wcześniej czy później
      ląduje w śmietniku. Niszczeje. Wszystko.
      Ale nie tak do końca. Po prostu zamienia się
      w co innego. Samochód w kupę złomu, złom
      można przetopić, itd. Płynna woda może stać się lodem, albo parą. Ale nigdy nie znika.

      Rzeczy materialne odstawmy na bok, proszę.

      Nie istnieje żadna istota na tej ziemi,
      która nie przyczyniłaby się na swój sposób
      do tworzenia. Każdy coś tworzy, choćby nawet
      myśli czy odczucia, które krążą potem w eterze.
      Tworzymy materialnie i niematerialnie.
      A to, co niematerialne jest niezbędne
      do zaistnienia materialnego.
      Nie ma innej drogi.

      I znowu podporządkowujesz wypowiedź do hipotezy uznanej przez Ciebie za prawdę. Mam wątpliwości, co do myśli i odczuć wałęsających się w eterze.
      Rzeczywiście od pomysłu do wykonawstwa – brzmi logicznie.
      Jednak odnośnie do rzeczy niematerialnych może być odwrotnie.
      Piszę o dopasowywaniu faktów do wcześniejszych przemyśleń.









      Zbieractwo też nie znika
      i nie budujemy na zgliszczach.
      Kolejne pokolenia czerpią z rozwoju
      i doświadczeń poprzednich.
      Jest przecież ciągłość w rozwoju,
      a nie ciągłe zaczynanie od zera.

      To zjawisko przemian, śmierci i narodzin,
      zachodzi w całej naturze, której częścią jesteśmy.
      To też daje się zaobserwować w ciągu jednego życia, nawet nie trzeba w to wierzyć.
      A jak na dole, tak na górze...

      Stąd płynie wniosek, że nic nie przepada,
      a jedynie zmienia formę.
      Zarówno w świecie materialnym, jak i poza nim.

      Mogę się zgodzić w odniesieniu do społeczeństw i materialnego tworzenia.
      W odniesieniu do jednostki(jej interesu) wszystko znika.
      Poza światem tym tu możemy jedynie oddać się wyobrażeniom i spekulacjom.




      A PRAWDA – to coś na określenie rzeczywistego stanu rzeczy. Niestety przy poziomie posiadanej wiedzy i doświadczeń prawd mamy bez liku. A prawda obiektywna jest wypośrodkowaniem wszystkich prawd.

      Bo podobnie jak zdrowie jest jedno,
      a tysiące chorób, tak i prawda jest jedna,
      a setki wierzeń...
      Bo każdy człowiek ma swoją własną drogę
      dojścia do prawdy.

      Dopiero teraz doczytałem i zauważyłem zbieżność.
      Muszę pomyśleć.
      „Zdrowie” jako przykład jest niefortunny, bo co nazywamy zdrowiem i jaką prawdę można do niego dopisać? Nie można bazować na wieloznaczności słów w tym odniesieniu.



      Usuń
    6. A skąd wiesz, że w odniesieniu do
      jednostki wszystko znika?

      Wszystko czyli co?

      Zgadzasz się co do społeczeństwa,
      a nie do jednostki?
      Przecież społeczeństwo to zbiór jednostek.

      A propos myśli,
      które krążą w eterze -
      naukowcy zauważyli pewną prawidłowość.
      Gdy dwie grupy ludzi pracują nad rozwiązaniem
      jakiegoś problemu w różnych częściach świata
      i jedna z nich znajdzie to rozwiązanie,
      to i druga prawie natychmiast wpada
      na ten sam pomysł.
      Jak myślisz, dlaczego?

      Trudno jest odstawić w naszych rozważaniach
      rzeczy materialne,
      bo są ściśle powiązane z niematerialnymi.
      Tak jak dusza z ciałem.
      Tak jak pomysł z jego wykonaniem.
      Tak jak złe słowo skierowane do kogoś
      ze łzą, która spłynie po jego policzku.
      Bo niematerialne objawia się w materii.
      Przynajmniej tu, na tym naszym świecie.

      Jak sam piszesz - dusza doświadcza.
      Ale wygląda na to, że aby mogła
      doświadczać, potrzebne jej ciało,
      czyli znów łączy się niematerialne
      z materialnym.
      Oczywiście znów mówię o naszym świecie,
      bo są też teorie, że dusza doświadcza
      poza ciałem, po śmierci,
      ale są to innego rodzaju doświadczenia).

      Wiadomo, to wszystko są teorie
      i spekulacje. Masz rację.
      Każdy z nas albo kształtuje sobie
      własne na podstawie swoich doświadczeń,
      albo bierze na wiarę doświadczenia
      (lub teorie) innych.

      Dlatego i nasze się różnią,
      bo inaczej doświadczamy.

      Co nazywamy zdrowiem?
      Dla mnie zdrowie jest wtedy,
      gdy nie czuję ciała.
      Gdy tylko zaczynam odczuwać
      jakąś część ciała, to wiem, że coś mi dolega.

      W tym sensie błogostan zdrowia jest jeden,
      a czynników (chorób), które mogą go
      zaburzyć, jest wiele.

      Oczywiście, subiektywnych prawd też może być
      wiele, ale każda z tych prawd jest już
      jedna. Chodziło mi o to, że jeżeli coś
      jest prawdą, to ta konkretna prawda
      jest już niepodzielna, zgodna z rzeczywistością,
      do której się odnosi.

      Nie chodziło o dopisywanie prawdy do zdrowia,
      a jedynie o porównanie.

      Usuń
    7. Witaj Mar....

      Nie wiem czy potrafimy dobrnąć do końca tej rozmowy. Jakoś idziemy innymi torami, prawie równolegle ale całkiem rozbieżnie.
      Musimy zdecydować i przyjąć do wiadomości, że każde z nas ma prawo do samostanowienia o swojej filozofii życiowej bez ujmy dla rozmówcy.

      Serdeczne dzięki za pisanie i do napisania...

      Usuń

    8. Rozmowy równolegle rozbieżne
      są niezmiernie ciekawe,
      bardziej niż równolegle zbieżne,
      w których brak napięcia ;)

      Również Ci dziękuję!

      Usuń
    9. Rozbieżności w rozmowach są czynnikiem napędzającym i zgłębiającym temat. I tu zgadzam się z przedmówczynią. Napięcie dodaje koloru. Są jednak ludzie, którzy nie wytrzymują zbyt wysokich naprężeń i przechodzą do agresji. A pomiędzy nami spokój i szacunek pomimo rozbieżności zdań.
      I ja ponownie dziękuję.

      Usuń
  6. " w oknach rozpięte gałęzie myśli zielonych
    na pionowej ścianie karkołomnych zdarzeń"
    Bardzo potrzeba mi tych "gałęzi myśli zielonych". Oj, bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gałęzie zielonych myśli są zawsze w naszym oknie, ale niekiedy wiatr nimi porusza i odbicie światła nieprzyjaźnie trzeszczy.

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost