Spotkałam niedawno
pogodnego, wciąż młodego duchem staruszka. Dużo starych ludzi ma tę właściwość.
Wraz z latami przybywa im wspomnień, doświadczeń, przemyśleń i pogody właśnie. Lecz
nie ubywa ciekawości dziecka oraz świeżości spojrzenia. Co dzień cieszy ich chociażby mozliwość popatrzenia na niebo. Zachwyt nad jego potęgą, błękitem i zmiennością. Odczuwalna pokora i zadziwiająca małość problemów ludzkich w obliczu jego ogromu. Radość, prosta dziecięca radość, że wciąż można ten cud nieboskłonu ogladać, że oczy widzą, nozdrza czują, serce pracuje...
Starcy potrafią uważnie słuchać innych a w ich oczach widać wówczas szczere zainteresowanie i zrozumienie. Wiedzą, co ważne, co błahe, co trwałe, co przelotne. Nie przeraża ich byle co. Nie dają się omamić złudnym blaskiem, chwilową modą, nieszczerym uśmiechem. Mają w sobie wewnętrzny blask. Widać go w ich oczach, słychać w głosie cichym i drżącym, jak jesienny wiatr. Blask mądrości i dobroci. I zgody na to, co niesie los.
Starcy potrafią uważnie słuchać innych a w ich oczach widać wówczas szczere zainteresowanie i zrozumienie. Wiedzą, co ważne, co błahe, co trwałe, co przelotne. Nie przeraża ich byle co. Nie dają się omamić złudnym blaskiem, chwilową modą, nieszczerym uśmiechem. Mają w sobie wewnętrzny blask. Widać go w ich oczach, słychać w głosie cichym i drżącym, jak jesienny wiatr. Blask mądrości i dobroci. I zgody na to, co niesie los.
Stary profesor mówił mi o swoich
książkach. Jest wybitnym rusycystą. Kocha ten język, literaturę, kulturę.
Opowiadając o swej pasji młodnieje, rozjaśnia się jeszcze bardziej.
I całe życie mi swoje pokazał. Uśmiechnął
się do wspomnienia swojej żony, która zawsze walczyła z jego bałaganiarstwem.
Zrzędziła i marudziła. Potrafiła też jednak przysiąść i błyskotliwie
skomentować jakiś przekład poezji, nad którym biedził się od kilku godzin. I
pięknie śpiewała rosyjskie romanse... Jego ukochana
Galina...
Opowiadał
też o swojej wspaniałej, domowej bibliotece. Ma ponad cztery tysiące książek.
Gromadził je przez całe życie. A każda z nich to osobny, fascynujący świat, do
którego profesor wchodził zawsze w skupieniu i zachwycie.
Patrzyłam na niego i mnie samą
zaczęła ta jego jasność ogarniać, koić. Kiepski nastrój, w który popadłam jakiś czas przedtem ulotnił się nie wiadomo gdzie. Na moment nieważne stały
się wszystkie nie cierpiące zwłoki sprawy. Znikł pośpiech, niecierpliwość. A na
odchodnym, widząc moje zainteresowanie, profesor wyciągnął ze starej
teczki małą, zniszczoną książeczkę i powiedział, że mi ją pożycza. Wiersze
dobrze robią na zmęczoną, obolałą duszę... Wiersze pokazują nasz smutek i tęsknotę odbitą
w cudzych oczach. A czasem potrafią od smutku uwalniać. Tak właśnie
powiedział.
Wierzę mu. Tak, wiersze potrafią
wiele...Otworzyłam więc na chybił trafił pożyczony przez niego tomik
poezji Anny Achmatowej. I oto, co przeczytałam:
Jak biały kamień - Anna Achmatowa
Jak
biały kamień w głębi studni ciemnej.
Tak we
mnie jedno czai się wspomnienie.
Nie
walczę z nim i walczyć by daremno.
Bo w
nim i radość moja i cierpienie.
I chyba
każdy, kto mi spojrzy w oczy.
Wyczytać
musi je z ich smutnej treści.
I
głębszym smutkiem twarz mu się zamroczy.
Niż
gdyby słuchał samej opowieści.
W
przedmioty ludzi niegdyś przemieniano
Ze
świadomością im pozostawioną.
By
smutki cudze wieczną były raną.
Tak
w me smutki ciebie przemieniono...
...tacy ludzie są jak balsam i jarzeniówka...po rozmowie człek staje się spokojniejszy, a i myśli ma jaśniejsze:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Uwielbiam spotkania z takimi ludźmi. Potem je długo pamiętam i koję się nimi.
UsuńSerdeczności i ode mnie!:-)
...dokładnie mam to samo!
UsuńMiłego weekendu:)
I Tobie miłego weekendu Meg!:-))
UsuńCóż starsi ludzie są mądrzy doświadczeniem :-)
OdpowiedzUsuńTego brakuje młodym i brakowało zawsze...
A coraz mniej szanuje sie starszych, niestety. Spycha się ich w niebyt, pomija, lekceważy...Aż stają się nieomal przeźroczyści.
UsuńKocham takich ludzi! Tacy ludzie są lekiem na beznadziejność współczesnego świata.
OdpowiedzUsuńA poezja.... hm.... to mój inny , jakże piękny świat!
Pozdrawiam.
Też tak myslę - tacy ludzie, taka prawda i mądrość w morzu , są jak diamenty w morzu bylejakości i sztuczności. I sama nie wiem, czy takich ludzi jest coraz mniej, czy może schowali sie gdzieś przed tą niedobra rzeczywistością?
UsuńSerdecznosci!:-)
Kiedy czlowiek jest mlody, opowiesci staruszkow nudza, wtedy ma sie calkiem inne zainteresowania. Kiedy czlowiek dojrzeje do sluchania, bywa czasem za pozno...
OdpowiedzUsuńSluchajmy, co maja nam do powiedzenia, kazdy z nich to skarbnica wiedzy i doswiadczen.
Dobrego dnia, Olenko.
Ilekroć tylko mogę - słucham. Czym innym bowiem jest bezpośrednia rozmowa, czym innym przekaz ksiazkowy czy internetowy. Słucham, doceniam, wzruszam się, myslę i układam w swojej głowie wszystko na nowo.
UsuńDobrego wieczoru Panterko! :-)
Od zawsze lubilam przebywac w towarzystwie starszych ludzi. Majac 18 lat "przysposobilam" sobie babcie, ktora miala wtedy 92 lata. Jakaz to byla cudowna kobieta.
OdpowiedzUsuńOlu zaszokuje Cie, ale odwiedzalam "babcie" co tydzien, czasem dwa razy w tygodniu.
Gdzie tu szok?
Prosze bardzo: babcia miala 16 kotow.
Tak, a ja sie panicznie boje kotow, mimo to byla tak cudowna osoba, ze po prostu MUSIALAM tam bywac.
Babcia zmarla w wieku 95 lat, ale mialam ja przez troche dluzej niz 3 lata na zywo, a w moim sercu i tak bedzie na zawsze.
Piekna historia z Twoją przysposobiona babcią. Czasem takie przysposobione osoby są nam o niebo bliższe niż krewni. Twoje serce ja wybrało i dobrze czułyście sie wzajemnie w swoim towarzystwie. Wyobrażam sobie, jak duzo ciekawych opowieści przekazała Ci ta kochana staruszka. Jak siedziałyście sobie razem w cieple i spokoju a świat z jego pośpiechem i hałasem przestawał wtedy istnieć.
UsuńWidzisz Star? Coraz wiecej odnajduje sie miedzy nami takich miłych sercu podobieństw.Ciepło mi na sercu, gdy o tym pomysle...
Ściskam gorąco!:-)))
Piekne sąwiersze Achmatowej.
OdpowiedzUsuńTo prawda, a coraz zdaje mi się, że mnie osób w ogóle czyta jakiekolwiek wiersze.Takie czasy...
Usuń