sobota, 13 kwietnia 2013

Ballada o żytnim chlebie




Zapach chleba z dzieciństwa, smak bułek z piekarni
Nieporównywalny do tego, co dzisiaj
Świat nas teraz chemią i złudzeniem karmi
Dając nam namiastki bez prawdy i życia

Trzeba pość do młyna po mąkę prawdziwą
Żytnią, czystą, świeżą, bez żadnych sztuczności
Zrobić sobie zakwas by odwieczną siłą
Uniósł potem ciasto mocą swej miłości

Potem wziąć trza miskę, mąki wsypać kilo
Dodać otrąb, soli, chlup w mąkę zakwasie
Wody ciepłej dodać, wymieszać aż miło!
Ciepłe dłonie nurzać w tej żyjącej masie

Dolać ciut oleju, słonecznego lśnienia
I wytrwale miesić, dłoń z ciastem się skleja
Nucić pieśń z dzieciństwa, przywołać wspomnienia
Chleb to wszystko słyszy i puchnie z wrażenia

Potem go zostawić żeby wyrósł w ciszy
W ciepłym, dobrym miejscu, od przeciągów z dala
Chodzić na paluszkach, bo on wszystko słyszy
Brzydkie słowa mogą duszę jego skalać

A po dwóch godzinach wziąć go na stolnicę
I znowu popieścić, pomasować mocno
Następnie odstawić go w znajomą misę
Cierpliwie się cieszyć, że marzenia rosną

A tak przed wieczorem, gdy już urósł pięknie
Smarujesz brytfankę błyszczącym olejem
Posypujesz szczodrze otrębami wnętrze
I po raz ostatni rośnięcie się dzieje

Znowu mu jest ciepło, bezpiecznie w foremce
Rozrasta się w boki, pcha się wciąż ku górze
I bije w nim wdzięczne, proste chleba serce
Które śpiewa czule z Twoim sercem w chórze

Wreszcie myk do pieca mocno nagrzanego
Niech się chlebek piecze aż do zrumienienia
A Ty czujesz zapach chleba prawdziwego
W domu teraz pachnie, jak w dawnych wspomnieniach

A gdy upieczony staje w pełnym blasku
Złocisty, gorący, popękany z wierzchu
Czujesz proste szczęście niewinnego czasu
I znów masz lat naście, szczęście gra o zmierzchu

Nocą sny masz piękne, chlebowe marzenia
O prostym śniadaniu, o zdrowiu,młodości
Wstajesz niecierpliwie, żądna ukrojenia
Pierwszej kromki chleba, sekretu wolności…



25 komentarzy:

  1. Promieniejaca spokojem i optymizmem ballada o chlebie naszym powszednim. Takim, ktory przed ukrojeniem pierwszej kromki, gospodynie znaczyly znakiem krzyza. Takim, ktorego okruchy podnosilo sie z podlogi, kiedy na nia upadly. Takim, ktorego grzechem bylo wyrzucic. Swietym chlebem.
    Prawdziwym.
    A ten dzidiejszy ze sklepu... szkoda gadac.
    Oj, jak chetnie sprobowalabym Twojego domowego chleba, Olenko.

    Przyjemnego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już rośnie następny chlebek, bo taka pychota w try miga znika!
      A jak jakimś cudem uda się mu poleżeć parę dni i nie być pożartym, to nadal jest pyszny.A jak sie piecze, to pachnie w całym domu, ach!
      Uściski zasyłam sobotnie!:-))

      Usuń
  2. Ech chleb własnej roboty,
    marzenie , które ciągle nie mogę zrealizować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie jest to wcale takie trudne, tylko dość czasochłonne. Jednak warto spróbować, bo ten smak i zapach jest tego wart!Miłej soboty!:-))

      Usuń
  3. Chyba musze Wspanialemu przypomniec, ze dawno nie piekl chleba;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieczcie, pieczcie razem - toż to cudna magia miłosna!:-))

      Usuń
  4. Ale cudny, pachnący, wyrośnięty chlebuś. Jesteś mistrzynią słowa i kuchni. Czy pieczesz chlebuś w piecu chlebowym ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pieca chlebowego. Był tu onegdaj taki piec, ale nadawał sie, niestety, tylko do rozbiórki. Piekę więc w zwykłym piekarniku gazowym i chleb się udaje.

      Usuń
  5. Wista, wio! Latwo powiedziec:)))) Olu, chlebek wyglada przepysznie.
    Ostatnio skusilam sie na mieszanke maki bezglutenowej i upieklismy (to znaczy p) chlebek, jakis taki bleee wyszedl, slodkawy.

    Milego weekendu Wam zycze, usciski:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mąka bezglutenowa słabo sie klei i ciężko zrobic z niej dobry chleb.Najlepsza jest orkiszowa, żytnia i gryczana. Zawieraja wprawdzie gluten, ale są najzdrowszymi, nie nafaszerowanymi GMO mąkami.
      Mnie też się wiele razy chleb nie udał zjadałam chcąc nie chcąc zakalcowato-gliniasty wypiek a potem nie zrażona eksperymentowałam dalej, aż doszłam do tego, co widać powyżej!
      Serdeczności zasyłam!:-))

      Usuń
    2. Olu, wiec wszystko przde mna :) ja uparty zwirz jestem, to bede probowala do skutku:)

      Usuń
  6. Lubię, gdy siedząc przy stole,
    sięgasz po kromkę chleba
    i dzieląc ją, dajesz mi cząstkę,
    czy trzeba mi, czy nie trzeba.

    (J. Kasprowicz)

    Nie ma to jak hand made with love!


    Oleńko, tę balladę to, jeśli pozwolisz,
    przepiszę sobie i wydrukuję, aby mieć ją
    w kuchni razem z przepisami moimi ulubionymi.
    Gdy będę piekła chleb (a będę już jutro),
    to będę sobie i chlebkowi podśpiewywać.
    Jest cudna i magiczna, jak i Twój chlebek złocisty.

    Mnie jakoś chleby od początku się udawały
    jak mało co, bo kucharka ze mnie żadna.
    Potrafię przypalić wodę w czajniku :D
    Ale z chlebami się lubimy, w związku z czym,
    zachęcona nieczęstym w kuchni sukcesem w moim wydaniu,
    piekę różne, wierna jedynie mące orkiszowej, dodając do niej
    a to czosnek lub cebulę, a to mielone goździki i kminek,
    albo rodzynki, cynamon i kardamon, albo mak, ziarna
    słonecznika, dyni i siemienia, a nawet drobno pokrojone
    zielone i czarne oliwki.

    Do mąki orkiszowej dodaję drożdże orkiszowe,
    które jakiś czas temu odkryłam w swoim eko-sklepiku
    i jestem nimi zachwycona, bo nie mają nic wspólnego
    ze "zwykłymi" drożdżami, ale chleb rośnie jak na drożdżach.

    No to bon apetit! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Mar za opis Twoich chlebków z ciekawymi dodatkami. Tak myslę, że jeśli dodać do środka chleba tyle różności-pyszności, to juz nie trzeba go niczym potem smarować, ani w ogóle niczego z nim zjadać, bo taki chlebek sam w sobie jest cudowny i zdrowy.
      Myslę, ze te drożdże orkiszowe to nic innego jak zakwas orkiszowy w formie nadajacej sie do sprzedazy.

      Jestem szczęsliwa, że chcesz powiesic sobie moją chlebową balladę w kuchni!:-))
      Wspaniałego, radosnego pieczenia Ci zyczę Mar i dobrej niedzieli!:-))

      Usuń
    2. Już upieczony! Zaraz poślę Ci zdjęcia :)
      Dzisiejszy chlebek jest z makiem i ziarnami
      słonecznika, już mocno nadjedzony,
      bo trudno poprzestać na jednej kromce.
      Posmarowany tylko masłem mocno czosnkowym,
      mmmm...

      Ballada towarzyszyła mi podczas zagniatania,
      dlatego taki smakowity wyszedł! :)

      Usuń
    3. Z masełkiem czosnkowym...Mniam!:-))

      Usuń
  7. I ten zapach w całym domu.
    I ta jeszcze ciepła, pierwsza kromka :)
    Wstyd się przyznać, ale tylko raz piekłam chleb i niezbyt mi wyszedł. Zjadłam bo mi go żal było :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ta pierwsza kromka - chrupiąca, ciepła piętka - jest boska!:-))
      Nie ustawaj w próbach pieczenia Mirko. Warto wytrwać w próbach, zeby wreszcie osiągnąc sukces i satysfakcję.Jesli chcesz wiecej informacji jak zrobić taki własny dobry chlebek, to skorzystaj ze strony:

      http://www.moja-piekarnia.pl

      Ja właśnie stamtąd sie wszystkiego nauczyłam!
      Pozdrowienia serdeczne zasyłam w niedzielę!:-)

      Usuń
  8. Przybiegłam, bo poczułam zapach najpiekniejszy na świecie - zapach gorącego chleba:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej! To aż w Szkocji go czuć?! Och, to musi być chleb nad chleby!
      Serdecznosci zasyłam niedzielne!:-)))

      Usuń
  9. Piekę co tydzień takie dwa bocheneczki, na zakwasie, już od dawna nie kupujemy w sklepie; a ile może poleżeć w stanie świeżości, nie pleśnieje, nie kruszy się; długo eksperymentowałam, aż znalazłam swój, i wszystko dodaję na oko, a raczej na czucie w rece, która wyrabia chlebek, o! właśnie słoik z zakwasem wyjęty, zaraz dodam mąki na rozmnożenie, jutro będzie pieczenie; i przydałoby się już uruchomić piec na Pogórzu, bochen okrągły chleba, kartoflaków upiec, może jaki placek, to cała przyjemność; mąż pali w piecu, a ja mieszam w kuchni, aż zatęskniłam; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm! można tak o chlebie wierszem? można? jak Ty to robisz?

      Usuń
    2. Można wierszem o wszystkim, co w duszy szepcze, o radościach i smutkach, o sprawach lekkich i niełatwych... Zajrzyj sobie na pasek u góry, tam jest pare innych kilinarnych wierszydełek. A chleb własnej roboty do wiersza jest przecież stworzony!:-)
      Sama piszesz Marysiu o swoim chlebie pieknie,z czułoscią i rozmarzeniem.Domowy chleb wywołuje same pozytywne uczucia.A jak ma nie wywoływać, skoro tak wspaniale smakuje, pachnie, nie psuje się a im starszy tym bardziej zdrowy?
      Serdecznie pozdrawiam chlebową kolezankę-sąsiadkę!:-))

      Usuń
  10. Fajna ballada ja jeszcze nie piekłam chleba wciąż sié za niego zabieram ale?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dośc to pracochłonna czynnośc, ale wcale nie taka trudna. I jak jeszcze chlec na własnym zakwasie, to pychota nieziemska! A zapach nie do opisania!(ja teraz też nie piekę chleba, ale mam nadzieje, ze jeszcze do tego wrócę!:-)

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost