Ulubionym zajęciem Natalki, w taki pochmurny, kwietniowy dzień było robienie baniek mydlanych. Siedziała wtedy na
balkonie i ciepło zawinięta w koc dmuchała i dmuchała. Wówczas przestawała istnieć
ta codzienność, która zdumiewała wciąż dziewczynkę swą szarością i obojętnością na wszystko, co proste i piękne. I nie
pamiętała wtedy o tym, że tatusia już tak dawno nie ma. Nie myślała wtedy
o tym, że mama nawet w Święta nie miała czasu by się z nią pobawić. A może nie
umiała już się bawic? Czy każdy dorosły z tego wyrasta? Natalka nie chciała wyrosnąć.
Miała swoje tęczowe bajki, które rodziły się w jej głowie wówczas, gdy
obserwowała beztroski, lekki lot przecudnych baniek mydlanych.
Dzisiejsze bańki były cudownie wielobarwne.
Sprawił to płyn do mycia naczyń, który Natalka lekko tylko rozcieńczając wodą
wlała do zielonego kubeczka. W ustach trzymała rozwidloną na końcu
słomkę. I dmuchała, dmuchała, dmuchała. Z wnętrza domu dobiegały odgłosy
codziennej krzątaniny. Pachniało kapuśniakiem i ziemniakami. Zaraz mama zawoła
na obiad. A tymczasem w każdej bańce był osobny świat. A w tej największej był
świat najcudniejszy. Bańkowe królestwo kolorów. Był tam król i królowa i bardzo
się kochali. I mieli ogród pełen, kolorowych róż. A między tymi różami
przechadzała się dobra wróżka i spełniała wszystkie ich życzenia. Dzisiaj zapragnęli
kochać się najmocniej na świecie. Tak bardzo, by ich serca lśniły blaskiem na
calutkie tęczowe królestwo. I by wszyscy, widząc to, też byli szczęśliwi. A dobra, kolorowa wróżka spełniła to życzenie. Wszyscy mieszkańcy królestwa z
podziwem patrzyli na blask, dobywający się z komnat zamkowych.
-Taka miłość
zdarza się tylko w cudownych bajkach - szeptali - A to przecież nie bajka, to
nasza rzeczywistość. To nasz tęczowy król i nasza tęczowa królowa!
Po ogrodzie fruwały najcudowniejsze,
ogromne motyle i ważki. Róże pachniały oszałamiająco. Wróżka śpiewała
najpiękniejsze, magiczne pieśni. A król i królowa stali na balkonie a ich
oczy świeciły jak gwiazdy. Rozmawiali o swojej przyszłości. O tym, że kiedyś
będą mieć maleńką, tęczową córeczkę, która stanie się najszczęśliwszą
dziewczynką na świecie. I płakali z radości na myśl o tym. A ich łzy
sypały się diamentowym deszczem na świeżo rozkwitłe róże.
- I nigdy Cię nie
opuszczę - szeptał król - I nigdy Cię nie opuszczę - odpowiadała królowa.
Szeptali najcudniej, najczulej, najdelikatniej. Płatki róż opadały wdzięcznie
na szmaragdowy trawnik. A wróżka słuchała tego wszystkiego i zapisywała w
sercu.
A potem ta najcudowniejsza,
wielka bańka pękła. Natalka patrzyła na smętną kroplę, zwisającą z końca
słomki. To była teraz jedyna pozostałość po bajce. Bo bajki to bajki. A bańki
to bańki. A Natalka była już dużą dziewczynką. Niestety!
-Natalko! Obiad na stole! - zawołała
mama. I Natalka odstawiła kubeczek na parapet okienny. Potem leciutko
westchnęła i weszła do domu na kapuśniak z ziemniakami...
zdjęcie z internetu
Jak się fruwa wysoko jest zawsze ryzyko ,
OdpowiedzUsuńże wszystko zniknie...
Lecz mimo to niech skrzydła nigdy nam nie opadają!:-)
Usuń...cudownie ujęłaś tajemniczość bańki mydlanej. Jej koloryt, lekkość z jaką płynie, marzenie jakim pachnie...spojrzałam na świat nieco inaczej...
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Trzeba czasem spojrzeć na świat inaczej, chociażby oczami dzieci. I trzeba czasem oderwania od kapuśniakowej rzeczywistości, by odnaleźć radość, kolor, blask, siebie...
UsuńPozdrowienia zasyłam!:-)
...właśnie :)
Usuń:-))
UsuńZ rusałek, elfów, dobrych wróżek
OdpowiedzUsuńz miejsc
gdzie spełniają się marzenia
z zaczarowanych lunaparków
z wielkich podróży
aż do Plejad
z nocy pachnących tajemnicą
z szaleństw
co zakwitają wiosną
z jesiennych tęsknot
z głupich wzruszeń
nie pozwól, Boże, mi wyrosnąć ...
(J.A.Masłowski)
...ani z bańki mydlanej
co w słońcu wiruje
z płatków wróżenia
"kocha, lubi, szanuje"?
z muszli z dna serca
co szumi jak morze
wyrosnąć nie pozwól, mój Boże...
;)
Nie pozwól mi czasie
UsuńOczu zamknąć na nic
Nie pozwól się udusić
Pod codziennym kurzem
Niech nie zapominam
Nich mam tę odwagę
I śmiałośc by patrzeć
W świat - oczami wróżek...
Achemia baniek mydlanych - Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
OdpowiedzUsuńZe słomki rozkrajanej na złocistą gwiazdę
wyrasta pierwsza bańka: biała, mętna, nudna,
pęcherz, obwisłe wymię, z ciężką dójką z mydła
która spływa na ziemię w mokrej niknąc plamie,
po czym jak ptak zasiada na słomce następna:
zielona i różowa jak zamorska ara,
dłuży się i ogromna, spłoszona z gałązki,
drży w powietrzu, aż mydłem pryśnie idąc wniwecz.
Lecz jeśli ci oddechu starczy na dmuchanie,
to z ostatków roztworu pozostałych w słomce
jeszcze jedna wykwitnie - malwowa i złota,
przekreślona krzyżami platynowych okien.
I już nic nie wydmuchasz - o ile z ust twoich,
przedłużonych tą słomką o gwiaździstych wargach,
nie błyśnie klejnot tęczy, szkiełko chybotliwe,
laramuszka z Murano, niezdolna do wzlotu,
i szeptami zachwytu potrącona - zgaśnie,
w mgnieniu oka skończona... Słomka twoja splunie
w ślad za nią resztką mydła... nadpłynie wspomnienie
...zabawne porównanie... i z nagłym westchnieniem
w wodzie z mydłem zanurzysz słomkę po raz drugi...
Bo delikatność i magia tej ostatnim wysileniem wydmuchanej bańki jest odpowiedzią na najskrytsze marzenia. Jest nieoczekiwaną nadzieją na cudownie podniebny lot. To nic, że żywot baniek jest krótki - są jak myśl radosna, przelotna i zwiewna jak motyl. Są jak promień słonca po burzy i jak usmiech po płaczu. Odpływają, lecz wspomnienie ich dobra i piękna zostaje w oczach i w sercu.Są sennym, niewyraźnym wspomnieniem i zwiasunem wiedzy, że jest jeszcze coś ponadto...
UsuńNo tak to jest ...
OdpowiedzUsuńByć może, kiedyś kiedyś, będzie wspominać kapuśniak z ziemniakami u mamy, jak najpiękniejszą bajkę? Zmieniają się obrazy marzeń w naszych bańkach, w ciągu życia.
Też tak może być...Pewne rzeczy umiemy docenić dopiero po czasie.Z pewnych baniek wyrastamy, inne dmuchamy na nowo, a wspomnienia z dziecinstwa są często najpiękniejszą i najtrwalszą bańką...
Usuń