W
świątyni Asklepiosa dobre sny mieszkają.
Takie,
które leczą mocą swoją boską.
W
świątyni Asklepiosa węże wciąż pełzają.
I
pilnują śpiących, o ich sny się troszcząc.
Stary
kapłan na stopniach oparł swoją laskę.
Popatruje
z dala na dym z kadzielnicy.
Zmęczone
ma oczy - bo nie umie zasnąć.
Ból
ogarnia myślą, cudze lęki słyszy.
Stary
pies - przyjaciel też ma wzrok zamglony.
Długo
wszak przy panu życie swoje wiedzie.
Niejedno
z nim przeszedł, był przyzwyczajony.
By
być z tym człowiekiem w każdej jego biedzie.
A
kapłan Pergamos - samotny staruszek.
Co
nigdy nikomu z życia się nie zwierzał.
Nagle
się zasmucił, że tak mało wzruszeń.
Tak
mało zachwyceń zaznał w doli mędrca.
Zawsze
innym radził, nad innymi czuwał.
Cudze
troski gładził, snom dodawał głębi.
Opatrywał
rany, przejmował się, dumał.
A
sam bezcielesny, a sam jak pustelnik.
Czy
tak wolno istnieć, siebie gdzieś zgubiwszy?
Czy
można brać na siebie smutki chorej ziemi?
Łza
mu z oka spłynęła, zadrżał od tych myśli.
Głowę
psa pogłaskał, spojrzał w blask płomieni.
Weszła
jakaś kobieta, nisko się skłoniła.
W
oczach rozpacz miała i lęk ostateczny.
Bo
syn jej umierał a wszędzie już była.
Nikt
nie umiał pomóc, nie umiał wyleczyć.
Lecz
ona ciągle wierzy w siłę Asklepiosa.
Oddała
bogactwa, siebie da w ofierze.
Może
ukraść, zabić, ziemię ruszyć z posad.
Lecz
Charon - przewoźnik syna nie zabierze!
Podniósł
łeb pies stary, panu spojrzał w oczy.
Już
wiedzieli obaj, co im czynić trzeba.
Dzisiaj
mrocznym Styksem kto inny podąży.
Dziś
się skończy wszystko, bóg się nie pogniewa.
Niewinna
wymiana, jedyna ofiara.
Sens
życiu nadadzą, co zbyt długo trwało.
Dość
już tej wędrówki, dość już ziemskich starań.
Dziś
się wszystko skończy, co się skończyć miało.
-
Syn twój wyzdrowieje lecz me miejsce zajmie.
Musi
Asklepiosa zostać wiernym sługą.
Oto
cena życia lecz nie patrz tak na mnie.
Stary
bardzo jestem. Byłem tu za długo!
Tak
jej rzekł, pożegnał i węże przywołał.
Wiernie
mu służyły i teraz pomogą.
Wieczną
zacznie podróż. Taka jego wola.
Czas
już Hades poznać, ruszyć mroczną drogą.
W
świątyni Asklepiosa dobre sny mieszkają.
Młody
kapłan się modli, żyjąc łaską boską.
W
świątyni Asklepiosa węże wciąż pełzają.
I
pilnują śpiących, o ich sny się troszcząc...
W historii starożytnej zbyt biegła nie jestem :)i musiała sprawdzić kto zaś ten Asklepios ... no dowiedziałam się, że to taki uzdrowiciel i chorzy składali mu w ofierze koguty. Teraz to już wiem dlaczego moja sunia Aria ( chorowita bestia), kilkanaście dni temu pozbawiła życia dwanaście kogutków :)))
OdpowiedzUsuńTo tak jakoś mi do głowy przyszło :) Czasami takie jakieś mam skojarzenia :)
Pisz jak najwięcej, bo tylko ludzie o bogatym wnętrzu potrafią tak pięknie zamienić swoje myśli, odczucia, lęki i wszystko co ich otacza.... w słowo pisane.
Pozdrawiam wieczorową porą :)))
A czy Twoja sunia Aria po "złożeniu" ofiary z kogutów poczuła się odrobinę lepiej?:-))
UsuńPozdrawiam o poranku!
Minęło od tego zdarzenia 24 dni, i fakt biega lepiej :)))
UsuńI co ja mam teraz myśleć ?
24 dni....coś zwlekał Asklepios z tym uzdrawianiem!:-))
UsuńAle lepiej późno, niż wcale!
U mnie tymczasem ciemności egiskie jeszcze a ja od czwartej bezsenna...Chyba się ten Asklepios od roboty miga (a ofiara z kurki przecież złożona - znowu jastrząb!)
Piekny poemat o patronie jednego z naszych szpitali miejskich.
OdpowiedzUsuńStarożytne mity i grecka sztuka bywają (nie dla mnie tylko) źródłem natchnienia...
UsuńGrecki Asklepiosi jego odpowiednik rzymski Eskulap....uzdrawiał snem. Mam od jakiegoś czasu problemy ze snem(pamiętam, że Ty też, Panterko!). Niechże nam i wszystkim przewracającym się nocą z boku na bok, jakiś dobry, grecki bożek ześle w tym względzie poprawę!
Pozdrowienia poranne!:-))
Olgo
OdpowiedzUsuńPięknie to napisałaś :)
Dobrego czwartku :) Ilona
Dziękuję, Ilonko!
UsuńDobrego piątku, kochana gawędziarko o duchach i innych dziwnych zjawiskach paranormalnych!:-)
I mnie przydałby się taki opiekun snu pozdrawiam wczesnorannie.
OdpowiedzUsuńGonię Cię Krysiu, gonię!:-)
Usuń(ja też mam spore problemy ze snem...)