Pamiętacie jeszcze post Cezarego z
października, noszący tytuł „Zawsze jest ten pierwszy dzień”? Opisywał w nim
nasze początki tutaj, w tym wiejskim domu. Nasze zagubienie, szok i zwykłe
nadrabianie miną, gdy wydawało się, że to wszystko jednak nas przerośnie. Dzisiaj
ciąg dalszy opowieści…
Dom był wówczas królestwem pająków, much i
myszy. Smętne zasłony wielowarstwowych pajęczyn zwisały od sufitów do podłóg.
Zza każdego świętego obrazka, wiszącego na ścianach wyłaziły chmarami senne
muszyska. A w dziurach w podłodze, po stołach i starych meblach hasały
bezczelnie rezolutne myszki, które prawie wcale się nas nie bały. Wszystkie te
stworzenia królowały tu od ponad pięciu lat, tyle czasu bowiem, nikt tu już nie
mieszkał. Wiadomo, że każde domostwo opuszczone przez mieszkańców niszczeje i
popada w powolną ruinę. I tutaj tak się stało. Wiatr hulał w ogromnych szparach
okien. Targał bezlitośnie, czarnymi od brudu strzępami firanek. Nie wywiewał
jednak z pomieszczeń zapachu stęchlizny, mysich odchodów i spróchniałego,
przeżartego przez korniki drewna. Wszystko nadawało się do remontu! Od dachu po
drzwi wejściowe.
Chodziliśmy
po wszystkich pomieszczeniach, poszukując jakiegoś punktu oparcia. Czegoś, co
nadawało się do użytku i natychmiastowego przysposobienia dla nas, osiedleńców
z dwoma walizkami, wielką paką papieru toaletowego oraz z jednym wielkim łożem,
darowanym przez zatroskaną o nasz los rodzinę.
Ostatnią kondygnację tego dość dużego domu
stanowił strych. Wielki, zagracony, cuchnący nie wiadomo czym, ciemny i ponury
jak kaplica cmentarna. Oglądaliśmy go zdruzgotani, przerażeni ogromem pracy,
jaka czekała nas tutaj przy uprzątaniu tego wszystkiego. Brodziliśmy po stosach
starych szmat, worków, sznurków i plew zbóż zmieszanych z mysimi kupkami.
Oblepieni pajęczynami kichaliśmy raz po raz i odganialiśmy z twarzy ogłupiałe
światłem naszych latarek pająki. Plątaliśmy się w jakichś dziwacznych taśmach,
zwisających u pułapu. I pocieszaliśmy się wzajemnie, że kiedyś na pewno
urządzimy tu coś fajnego – jakieś atelier fotograficzne albo pracownię
rzeźbiarsko malarską?
W końcu zmęczeni obchodem naszego
upragnionego siedliska usiedliśmy przy zakurzonym stole, popatrzyliśmy smętnie
na stojące na nim świeczki i westchnęliśmy ciężko…Jak my z tym wszystkim damy
sobie radę? Jak żyć???
Czy zwróciliście uwagę w poście Cezarego na
następujące zdania? „Na stole stał wyszczerbiony krzyż i dwie nadpalone
świeczki.
Wtedy jeszcze nie
rozumieliśmy znaczenia tych eksponatów. I na to przyjdzie czas.”
Właśnie teraz ten czas nadszedł. Okazało
się, ze nie bez powodu dom tak długo czekał na kupca. Nie bez powodu, choć tak
duży, dość solidnie wymurowany, i co ważne, nie trawiony wilgocią (jak wiele innych,
wiejskich chat), stał latami bezskutecznie wyczekując na kogoś, kto zechciałby
tu osiąść. Nie bez powodu ludzie we wsi, gdy pytaliśmy o dojazd do tego miejsca
kilkakrotnie upewniali się z niedowierzaniem, że właśnie o to miejsce nam
chodzi. A potem patrzyli na nas z dziwnym uśmieszkiem ni to politowania ni to
ironii.
Dom miał pewien
mroczny sekret. Sekret wiadomy chyba wszystkim mieszkańcom tutejszej wsi. Tylko
my dowiedzieliśmy się o nim ostatni. Już po kupnie.
Oświeciła nas w tej kwestii nieświadoma
naszej niewiedzy życzliwa sąsiadka. Wpadła któregoś wieczoru, obdarowała
słoikami swoich konfitur a potem pijąc z nami herbatę zapytała ni stąd ni zowąd,
czy się nie boimy? Ale czego mielibyśmy się bać? - popatrzyliśmy na nią zdziwieni - Wilków w
pobliskim lesie przecież nie ma!
- No bo to różnie
ludzie gadają – odrzekła ona – Jak się mieszka w domu powieszonego, to można
czuć się trochę dziwnie.
- Ja bym się tam
nie bała, bo w duchy nie wierzę! – dodała zaraz , śmiejąc się nieco zbyt
głośno, jak na nasz gust – Ale Was podziwiam, żeście się zdecydowali tu osiąść.
Już tylu odeszło stąd zrażonych opowieściami o tym, co się tu po nocach
wyprawia!
- Nic się nie
wyprawia! – zawołaliśmy zgodnie – Zresztą umordowani po całym dniu ciężkiej
harówki śpimy jak zabici i niczego nie słyszmy. Nie wierzymy zresztą w żadne
duchy i głupie zabobony – dodał Cezary
Popatrzyłam na
minę Cezarego. Może on nie wierzył! Ja wychowana na horrorach i powieściach
grozy byłam kiedyś lękliwa jak mała myszka. A po obejrzeniu japońskiego filmu
„Ring” nie tykałam żadnej taśmy wideo przez dłuższy czas. Na telewizor też
jakoś bałam się zerkać…
Mina Cezarego była dziwna, podejrzana.
Patrzył na mnie z niepewnością, usiłując pokryć ją sztucznie beztroskim
śmiechem i żartobliwym mrugnięciem oka.
I wtedy
zrozumiałam – Cezary wiedział! Znał tajemnicę tego domu.! Tylko mnie pozostawił
w błogiej niewiedzy, dobrze wiedząc, że nie zdecydowałabym się tak ochoczo na
zamieszkanie tutaj.
Usiłując ukryć drżenie głosu, poprosiłam
miłą sąsiadkę aby opowiedziała cokolwiek o tym, kim był ów powieszony i jak
doszło do tego, że w tak dramatyczny sposób zszedł z tego świata. No i
najważniejsze - jakież to straszenie się tu po nocach odbywa?! A ona, jakby
tylko czekając na moją zachętę długo i ciekawie opowiadała. Ale co mówiła i jak
dalej rozwinęła się nasza historia dowiecie się w jednym z następnych postów…
no nieee..... a już zawinełam się w koc i spodziewałam się mrocznych opowieści o duchach...a teraz musze czekać do nastepnego posta..:-O
OdpowiedzUsuńTrwaj w tym kocu kochana, albowiem chłodno jakoś a na dodatek co i rusz gęsia skórka na człowieka wyskakuje, gdy coś zawieje znienacka, coś obok przejdzie mroźnym oddechem dotykając...
UsuńPzdr.!
Olgo to do jutra chyba wytrzymam , ja też z lękliwych i strachliwych ale dotrwam do końca :)
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam Ilona
Nie jest aż tak strasznie - ot, opowieść z życia wzięta o ludziach, którzy byli,minęli... lecz nie tak całkiem do końca!
UsuńZasyłąm ciepły uśmiech!
No popatrz, a w naszej chatce nic (poza myszami) nie straszy - a przecież, gdy stała przez kilka lat pusta i nie pilnowana - pół wsi w niej cnotę straciło! Chociaż jakiś jęk czasem odezwać się dla przyzwoitości powinien..?
OdpowiedzUsuńPrzypatrz się uważniej swojemu koćkodanowi - on na pewno wie więcej, słyszy wiecej niż my - gumofilcowi, z gruba ciosani osobnicy.Spójrz jak mu się ślepka po zmroku fosforycznie żarzą. Cóż go tak zaciekawia, jakie byty go dotykają...?
UsuńPzdr.!
Nieludzka jesteś! W takim momencie przerwać opowieść. To normalnie powinno być karalne...
OdpowiedzUsuńJa się boję nawet oglądać horrory. Kiedyś, dawno temu ( będzie ze 25 lat labo i więcej ) poszłam do kina na "Zemstę po latach". W efekcie do tej pory jak mi się przypomni mam ciary i boję się do wanny zaglądać... A "Ring" to właściwie tylko słyszałam, bo siedziałam z nosem w Wojtka ramieniu. No i po przeprowadzce do naszego domu raz dwa zawołałam i proboszcza i...zaprzyjaźnioną radiestetkę. Strzeżonego Pan Bóg strzeże, jak to mówią.
Asia
Asieńko!Nie bój się, drogie dziecię...Tutaj, w oparach herbatki z czarnego bzu, w tym doborowym, blogowym towarzystwie ciepło nam i raźno razem.Niech się ta historia nam plecie, powolutku, delikatnie, jak kołysanka prawie....
UsuńPzdr.!
Ty to potrafisz stopniowac napiecie! Na Hitchkocku sie wzorowalas, czy co? Uwielbiam mroczne opowiesci i horrory, kocham domy z przeszloscia i dyzurnym duchem.
OdpowiedzUsuńNo, nie wytrzymam do jutra!
Gdy się nad tym zastanowić, to każdy stary dom ma niezgłębioną przeszłość. Ile się działo w tych domach, ile ludzi tu żyło i jakie mieli życie? A co z terenem, na którym dom postawiono? Może pod nami też coś jest głęboko, co dudni głucho, pragnąc by ktoś wysłuchał tej dziwnej melodii,a wysłuchawszy do życia choć na chwilę przywołał!?
UsuńPozdrowienia dla fanki tajemniczych klimatów!
No przyznam że i moją ciekawość rozbudziłaś, czekam z niecierpliwością do następnego postu.Bardzo fajnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że podoba Ci się sposób mojego pisania. I cieszę się,iż zdołałam rozbudzic Twoją ciekawość. Cudownie, gdy ma się takich żywo reagujących odbiorców! To bardzo napędza moje pisanie!
UsuńPzdr.
O, nie wytrzymam, już się umościłam w fotelu z laptopem na kolanach, coby mnie jeszcze grzał, bo mam zimno, w piecach pogasło. A tu czekać każesz. Ach może on tak z miłości niespełnionej odszedł był na własne życzenie, a może stracił fortunę...
OdpowiedzUsuńLubię horrory, duchy i tajemnice. Pozdrawiam serdecznie i niecierpliwie czekam
Listopad sprzyja takim opowieściom, prawda? Kiedyś czytało się w ten sposób ksiażki pod kołdrą, przy świetle latarki. Dzisiaj laptopy, komputery wydzielają niemniej tajemniczą poświatę.
UsuńTo widać zwłąszcza wieczorem, gdy stanie się pod tak "laptopowo" oświetlonym oknem. Fosforyzuje to słabe światełko w ciemności i wyobraźnię przechodniów pobudza.
Pozdrawiam wielbicielkę mrocznych opowieści!
Ale jestescie dzielni. Ja to duchow sie strasznie boje, i jesli miala bym sie przeprowadzac, to tylko do nowego domu. Nie moge sie jednac doczekac kolejnego posta. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńChyba rzeczywiście jesteśmy dzielni, chociaż i nam lęki przeróżne towarzyszą. Wystarczy, ze prąd wieczorem wyłączą i zaraz robi się dziwnie...
UsuńStare domy mają bogatą, ciekawą historię. W pewien sposób żyją. Nowe domy, to tylko mury, którym my musimy nadać życie.
Pozdrowienia z domu mgłą tajemnic otulonego!
No nie, przydreptałam tu od Pantery zwabiona zjawą, a tu... koniec odcinka. Ciąg dalszy w jednym z następnych postów, a więc nawet nie ma pewności, że jutro! Jak żyć?! Jestem tu pierwszy raz, więc nie znam jeszcze zwyczajów - zaraz jednak zbadam częstotliwość wpisów.
OdpowiedzUsuńDobrej nocy dobrym duchom domu, którego jeszcze nie znam. :)
JolkaM
Duchy tego domu życzliwie przyjmują każde ciepłe pozdrowienia i życzliwą myśl. Tak samo, jak i żywi mieszkańcy domostwa.
UsuńDziękujemy wszyscy serdecznie!
Witam
OdpowiedzUsuńTrafiłam do Was zaglądając do blogów, które wyróżniła Ilona.
Poczytałam, pozastanawiałam się co to ludzi tak gna po świecie, bo ja z tych co to całe życie w jednym miejscu. Nie lubię zmian, nie lubię zawierać nowych znajomości ( mam taką jedną 30-letnią i mi starczy). Taki trochę dzikus ze mnie, żyje swoim rytmem ... no raczej rytmem który narzuca przyroda. A wieś, wieś i jej mieszkańcy jest gdzieś z boku. Może to zabrzmi brzydko, ale nie tęskno mi do bliższych kontaktów nawet z sąsiadami.
Tyle o mnie, żeby nie być taką całkiem anonimową osobą, która chce do Was zagladać.
Wracając do Waszego domu,to uwielbiam takie historie, już się nastawiłam na czytanie o duchach a tu napis ... cd nastąpi :)))
Tak dawkować tajemnicę, tak męczyć moją ciekawość :)
No nic to wytrzymam, czekam cierpliwie.
Pozdrawiam
Witamy Cię ciepło Mirko i cieszymy się, że do nas zaglądasz.
UsuńMy też nie należymy do bardzo towarzyskich istot. Lubimy swoje oddale i cichą, ale pełną życia samotność. Lubimy też jednak spotkać czasem kogoś, kto potrafi ciekawie opowiadać, zaskoczyć, rozśmieszyć, pobudzić do myślenia. Czasem więc wychylamy nosy ze swej ciepłej norki.A czasem ktoś nas odwiedza, czy nawiedza...
No i historie się różne same plotą. Takie, jak ta o domu.Trzeba się tylko wsłuchać, w mrok za oknem zapatrzeć...
Pozdrawiamy!
Chcę się pobać! Chcę się pobać!
OdpowiedzUsuńTen strych jest idealnie wysprzątany! Podziwiam!
Sprzątanie strychu trwało kilka tygodni! Fajnie, ze zauwazyłas efekty.Mam jednak nadzieję, że nie usunęliśmy z niego do końca wszystkich tajemnic...
UsuńPzdr!
Uuuuu powiało grozą... Nie wiem czy powinnam czytać kolejny post, bo duchów i horrorów to się straszliwie boję!
OdpowiedzUsuńSpokojnie możesz przeczytać kolejny post, dear Justine. Nikogo tu nie chcę przyprawić przecież o zawał!
UsuńA poza tym spore grono czytelników się tu zebrało, więc razem jakby raźniej. No nie?!
Pzdr.
Bardzo mi sie u was podoba, i jesli pozwolisz bede zagladala czesciej.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwoscia bede czekala na ciag dalszy opowiesci.
Pozdrawiam serdecznie:)
Witaj miła Ataner i rozsiądź się wygodnie w starym,bujanym fotelu. Niech się wyobraźnia też rozbuja, rozhula, odpłynie w dawne, mroczne, tajemnicze czasy...
UsuńPozdrowienia:)))
Fantastyczna opowieść! Czekam z niecierpliwością na cd;-)
OdpowiedzUsuńW spisie już jesteście, a wspomnę o tym u mnie w sobotę, bardzo serdecznie pozdrawiam;-)
Dzień dobry Aneczko! Zaraz zajrzę do spisu.Cieszę się, że przedstawiasz u siebie moje kochane zwierzaki. To takie słodkie, ciepłe istoty. Najlepszy termofor? To termofor z kota. Najlepsza kołdra? Kołdra z czterech kotów i psa!Najlepszy szalik...? Itd, itd.....
UsuńPozdrowienia!
Jak dobrze czasami się spóźnić :)
OdpowiedzUsuńNie trzeba czekać do następnego dnia
całą noc umierając z ciekawości.
Klik, i czytam dalej...
No rzeczywiście! Historia gotowa, tylko czeka na przeczytanie!:-)
UsuńZaciekawiliście mnie okrutnie.
OdpowiedzUsuńW każdej wsi jest wiele ciekwych historii
Usuń