Oto ukazany w obiektywie aparatu fotograficznego miesiąc z życia naszych piesków. Maluchy rosną, mądrzeją, ale i coraz bardziej szaleją. Ledwo wpadną rano do domu zaczyna sie szał psich ciał. Radosne kłębowisko. Skoki z kanapy na krzesła i z powrotem. Wywracanie się na kuchennych kafelkach. Lizanie po twarzach i dłoniach. Szarpanie nogawek od spodni. Bezwstydne rozkładanie się w celu wygłaskania brzuszków. Moment cichej, serdecznej błogości ...a potem znowu eksplozja dzikich zabaw, poszczekiwań, wzajemnych zaczepek i krokodylich tarmoszeń.
Tak, to istne wulkany energii. To nieposkromieni destruktorzy, niebezpieczne gryzonie i niepoprawni przestępcy (wczoraj na ten przykład, Hipcia z Misią niepilnowane przez zaledwie pięć minut potargały prześcieradło, poszewkę i kołdrę). To sikuny mościckie (wciąż jeszcze zostawiają kałuże, gdzie popadnie a ja latam tylko ze ścierką i mopem).To spragnione bliskości i ciepła istoty. To tkliwe przytulanki i pocieszanki. To nasi towarzysze, przyjaciele, pomocnicy (piesuńki dzielnie uczestniczyły w październikowym zbiorze dyń, selerów i porów).
Zuzia, Jacuś, Hipcia i Misia - to poczwórny powód do uśmiechu, działania, nie myślenia stale o tym, co boli, na co nie mamy wpływu, a wreszcie do wspólnego wyjścia na spacer. Cezary zawsze uzbiera przy okazji koszyk prawdziwków!
Październik to zmienne kolory nastrojów i pejzaży. W lesie zieleń ustapiła miejsca żółci i brązom a wiele gałęzi jest już kompletnie bezlistnych. Czasem przymrozki trwają aż do południa i malują trawy na błękitno-sine odcienie. Nieraz wichry szaleją takie, że przenikają człowieka na wskroś. Szarpią bezlitośnie drutami wysokiego napięcia. Odcinają nas od prądu i internetu. Ale codziennie palimy intensywnie w piecach (jeszcze w październiku pocięliśmy wspólnie ponad dziesięć metrów drzewa, ma się rozumieć przy współudziale radośnie tarzających sie w trocinach szczeniaków tudzież tak samo wesołych dużych psów).
Trzeba nam teraz ubierać się ciepło. Zajadać konfitury z czarnego bzu oraz chlebek z czosnkiem i cebulą. Uważać na siebie, bo wirusy przeziębienia podstępnie czyhają by dopaść i odebrać nam siły. A siły potrzebne nam choćby do opieki nad zwierzakami oraz do kontynuowania domowych, niekończących się nigdy remontów...
Tylko piesuńki na nic nie muszą uważać. Im wciąż ciepło, beztrosko i szczęśliwie. Żaden wiatr, mróz ani deszcz niestraszny. Bawią się i cieszą życiem w każdy czas, zarażając nas tym i ucząc na powrót cieszenia się prostymi rzeczami. Misia dzielnie sobie radzi i na naszych leśnych przechadzkach entuzjastycznie biega, mądrze trzymając się zawsze w zasięgu mojego głosu albo w pobliżu kogoś ze swej psiej rodzinki.
Jacuś dzielnie przeszedłszy zabieg sterylizacji wariuje ze swoimi córeczkami tak jakby i on miał zaledwie kilka miesięcy. Wariuje i Zuzia - odmłodzona, szczupła i zgrabna po urodzeniu dzieci (a niedawno dodatkowo pozbyła się swej gęstej, długiej sierści, która sprawiała, że wyglądała na grubszą - jednak za chwilę znowu zacznie obrastać na zimę).
Jaka to będzie zima? Wszystko okaże się w swoim czasie. A póki co chłodny listopad otwiera swe tajemnicze podwoje a nasze pieski znowu proszą o wspólny spacer...
P.S.
Z pewnych względów zdecydowałam się na razie włączyć moderację komentarzy.
Pięknie pieski rosną, a Hipcia uszy są takie zabawne.
OdpowiedzUsuńŁadnej jesieni Wam życzę, zdrowia i siły do spacerów i pracy.
Uszy Hipci stanęły tak w ciągu ostatnich trzech tygodni. Wczesniej była słodko kłapciata, jak Zuzia.Teraz wygląda jak smieszny nietoperz albo gremlin!:-)
UsuńDziękujemy Ci Ewo za zyczenia i również przyjaznejjesieni zyczymy!:-)
Macie co robić z taką gromadką :) Przynosi ona jednak dużo radości i szaleństw, oraz ma właściwości przewietrzające dom i umysły ;)
OdpowiedzUsuńTak, mamy co robić, ale to dobrze móc zając się czymś tak intensywnie. Maluchy są takie wdzięczne, tak wymagające uwagi i miłości. Beztroskie szczecięctwo krótko trwa - cieszymy sie więc tym czasem i doceniamy do jak tylko sie da!
UsuńŚciskamy serdecznie, Lisko!:-)
Pieski to cudowni towarzysze ludzkiego życia. W zamian żądają tak niewiele! A Wam życzę dużo zdrowia!
OdpowiedzUsuńNie wyobrażamy już sobie tutaj życia, codzienności bez piesków. Wypełniają nam czas, ręce i myśli. Dają bezinteresowną miłośc, wiernosć i ciepło. Brykają, rozśmieszają, rozczulają. A wszystko to tak intensywne, tak szczere.
UsuńWszystkiego dobrego i dla Ciebie!:-)
Slicznie opisalas Wasza trzodke. Piesunki fajne tak, ze az chcialoby sie wejsc w zdjecie i je wytarmosic, wysciskac:))
OdpowiedzUsuńWas listopad wita chlodem a u nas lato jakos nie chce odejsc. Dzis bedzie tylko 19C ale jutro i pojutrze od 20C do 25C Ciagle nie moge przepakowac do konca szaf bo ciagle potrzebuje cos letniego.
Ale mysle, ze w polowie listopada to juz sie uspokoi ta hustawka pogodowa.
Buziaki dla Was wszystkich, tych dwu i czteronoznych :****
Oj, jak one uwielbiają wszelkie tarmoszenia!I wszystkiego im wciaz mało. Z radoscią przyjęłyby zatem Twoje pieszczoty!:-)
UsuńFajnie masz z tym ciepłym listopadem, Marylko! Też bym chciała jeszcze w letnich ciuszkach chodzić a tymczasem musze wdziewać juz swoje walonki, kufajki oraz czapy i rękawice. Na szczęście piesuńkom wszystko jedno, co mam na sobie!Maluchy skacza po mnie ile wlezie a nie raz przewracają z tej wielkiej radości. A ja leżąc w jakiej kałuży ocieram zmieszane ze sobą łzy i smarki.I wstaję potem jak nieboskie stworzenie a one liża mnie po twarzy, okulary dokumentnie zasmarowując na dodatek....
Marylko!Buziamy Ci gorąco, serdeczne mysli zasyłając i życzenia by ten listopad był dla nas i dla Ciebie życzliwy!:-)***
cudna relacja i uśmiechnięte zdjęcia :) Hipcia jakie świetne ma uszy! po ojcu chyba będzie miała stojące, a Misia kłapouszek po mamusi? fajna z Was rodzinka :)
OdpowiedzUsuńTyle sie nam tych zdjęc nazbierało, że grzechem byłoby nie pokazać ich tutaj, na blogu! Hipcia zabawna jest z tymi uszkami! Rozrabiaka przy tym z niej niesamowita - po mamie i tatusiu razem wziętych.A Misia rzeczywiście jest słodkim kłapouszkiem po Zuzi. Ciekawam, czy jej to zostanie, czy sie jeszcze zmieni.Mamy taką miskę psią z wizerunkiem białego golden retrievera - bardzo on do naszej Misi podobny!
UsuńBuziaki serdeczne zasyłamy Ci Elajo i podziekowania za zyczliwosć!:-)
I dobrze Oluś, trolom trza dać odpór. :)Kochana Twoja fotorelacja cudna kocham Was
OdpowiedzUsuń♥
Co do moderacji komentarzy, to wyznam Ci Eluś, że nie mam siły, czasu ani ochoty na bezpłodne dyskusje z pewnymi osobami. Nade wszystko potrzebny mi jest teraz spokój oraz zajmowanie się tym, co naprawdę ważne i od nas zależne.Każdy zyje po swojemu i ponosi za to odpowiedzialnośc. A nasze psiaki są kochane i dla nas bardzo ważne. Mają od nas tyle miłości, ile tylko potrafią wyprodukować nasze serca.
UsuńI my Cie kochamy, dobra istoto!:-)♥
OLu!!! jaka szczsliwa rodzina pieskow i Ty z Cezarem nalezycie do niej, a nie odwrotnie. Mala Hipcia cudna, Misia, wyglada jakby w ogole nie byla uposledzona brakiem wzroku, Z jaka przyjemnoscia ogladam zdjecia i filmik. Hipcia ma sliczne uszka, sama radosc te Wasze pieski! sciskam serdecznie
OdpowiedzUsuńGrażynko! Pieski to część naszej rodziny. Bardzo ważna część. Urodziły sie w naszej obecności.W naszym gospodarstwie. Zgodnie z naszym marzeniem. Kochamy je i jesteśmy za nie odpowiedzialni. W domu Hipcia jest małym rozrabiaką, uwielbia "nieźwiedzie" nieco pieszczoty a Misia wymaga więcej delikatnosci i czułości.A na spacerach obie szaleją prawie tak samo.Brak wzroku Misia rekompensuje sobie lepszym węchem oraz słuchem. Przybiga do mnie na każde zawołanie. No i wciaz uwielbia noszenie na rączkach!A cięzka już jest jak klocek!:-)
UsuńI my ściskamy Cię z uśmiechem, Grazynko!:-)
Z Cezarym, chyba napisalam Cezarem...hahaha
OdpowiedzUsuńOj, przejęzyczenie, ale jakie fajne! Cezary bywa Cezarem, wszak codzienne drobne zwycięstwa nad samym sobą albo nad przeciwnościami pogody czy losu godne są miana Cezara. Cezary nie ma zatem nic przeciwko temu by go i Cezarem zwać!Ha, ha:-)
UsuńNic nie piszesz, Olenko, jak radzi sobie niewidoma Misia. Widze ja biegajaca bez smyczy, wiec chyba dobrze. To jakis fenomen u zwierzat, bo czlowiek przy takim kalectwie potrzebuje duzo czasu, zeby sie przystosowac i nauczyc zyc bez, najwazniejszego w koncu, zmyslu wzroku. A zwierzaki zachowuja sie, jakby to ich nie dotyczylo.
OdpowiedzUsuńDobrze, ze poddaliscie Jacusia kastracji (bo chyba nie o sterylizacje chodzilo, choc tak napisalas). Suczki rosna i pewnie niedlugo wystawilyby tatusia na pokuszenie. A w swiecie zwierzat nie ma jak u ludzi (choc niestety nie u wszystkich), ze tatus corki nie ruszy.
Na zdjeciach z daleka nielatwi rozpoznac, who is who, bo szczeniaki dorownuja prawie wzrostem rodzicom, niesamowicie urosly! :)
Dobrze zrobilas z ta moderacja, bedziesz na pewno spokojniejsza.
Buziam :***
Napisałam w poście, że Misia dobrze sobie radzi. Widocznie nie zauwazyłaś, Aniu.Zwierzęta mają o wiele silniejsze zmysły niz człowiek, pewnie dlatego tak szybko przystosowują sie do pewnych braków. Dla mnie to niesamowite i trochę straszne wyobrazić sobie, że biegam jak gdyby nigdy nic po lesie, nic przy tym nie widząc. A Misia to robi i tylko od czasu do czasu do jakiej kałuzy wpadnie, bo do drzew nauczyła sie juz nie dobijać. Widocznie wyczuwa je jakimś tajemnym zmysłem. Przeskakuje tez przez przeszkody. Skacze po kamieniach w potoku. Jest mądrym i szybko uczącym sie psem. Widze jednak, że to wszystko wymaga od niej o wiele więcej energii, niż zwykłe bieganie od Hipci. Dlatego też Misia potrzebuje potem więcej odpoczynku, snu a potem serdecznych pieszczot...
UsuńJacusia wykastrowalismy, rzecz jasna (choć może i wysterylizowalismy - weterynarz, który przeprowadzał zabieg naprzemiennie używał tych okresleń a i w internecie są one uzywane tak jesli chodzi o suki, jak i psy). Jak zwał, tak zwał Jacuś juz wiecej dzieci nie narobi. Zrobił swoje i wystarczy!Takoż i Zuzi!:-)
A Hipcia i Misia rosną szybko, bo i apetyty mają nieposkromione, ogromne! Ja codziennie gotuję im parę kilo mięsa i makaronu albo kaszy. Do tego kości, sucha karma, no i daję im jeszcze jakieś ulubione smakołyki, takie jak chleb z masłem albo proziaki czy jakie inne placki!Wszystkie cztery siedzą wówczas wokół mnie albo męża wpatrzone jak w obrazek!:-)
Co do moderacji komentarzy, to zastanawiałam sie nad tym długo aż wreszcie pomyslałam, że święty spokój najwazniejszy!:-)
Aniu!Buziamy i my Tobie z wieczornego Jaworowa ciepłe mysli zasyłając!
Oj, jakoś ominęłam info, że Misia jest niewidoma. Gdyby Ania nie wspomniała, w życiu bym się nie domyśliła. Szatani tak samo jak siostrzyczka i radzi sobie doskonale. Dzielna psinka.
OdpowiedzUsuńMiziam całą czworonożna gromadkę a Was pozdrawiam cieplutko ;)
Misia jest niewidoma, Mariolko, ale rzeczywiście często zachoduje sie tak, jakby widziała. Jestem pełna podziwu dla jej umiejętnosci (choć czasem serce mi sie ściska, jak mała do czegoś raptem dobije albo boi się w lesie zejśc z górki, bo nie wyczuwa jej pod łapkami). Misia szybko sie uczy i ufa nam. Przychodzi więc na każde zawołanie i stara sie przezwyciezać swoje lęki i braki. Kochana, mądra i wzruszajaca z niej istotka.
UsuńDziekujemy Ci Mariolko za serdeczne miziania! W zamian posyłamy Ci zyczliwe myśli i radosne poszczekiwania!:-)
Świetnie wyglądają... :)!. Bardzo już tęsknię za psem..., coraz częściej o tym myślę :D..., ale póki co się dokacam i zakacam ;)...
OdpowiedzUsuńPrzyjdzie dla Ciebie czas i na psa, Lucynko. Nagle Twoje serce go znajdzie, wybierze, rozpozna. Albo może on sam Ciebie znajdzie? Niezbadane są wyroki...Tak czy siak serce już snuje swoje niteczki, delikatne sieci. Przyciąga dobre do dobrego. A koty po swojemu mruczą coś tajemniczo w ten listopadowy czas!:-)*
UsuńWspaniała gromadka, aż miło popatrzeć.
OdpowiedzUsuńToteż i my lubimy na nie patrzeć, zmiany najdrobniejsze zauważać, cieszyć sie piesuńkami i doceniać to, że je mamy.To takie oddane nam bez reszty, dobre, ciepłe, szczere istoty...
UsuńŚciskam Cię Basiu!*
Witajcie rodzinko,bo tak trzeba Was nazywać w ten strasznie ponury,deszczowy wieczór.Otwieram Olu Twojego bloga a tu radość aż bije po oczach i ciepło się robi kiedy na Was się spogląda. Kastracja Jacusia to doskonała decyzja.
OdpowiedzUsuńPrzy tak radosnej trzódce można się zrelaksować a i choć na chwilę o zmartwieniach zapomnieć.Żyjmy chwilą bo czas ucieka i nijak się go cofnąć nie da.Jak zwykle serdeczności Wam posyłam
Witaj, Krysiu! Trzeba czymś leczyć duszę, czymś koić serce w ten jesienny, niewesoły za oknem i we wspomnieniach czas...Pieseczki bardzo w tym pomagają. Dla nich liczy sie tu i teraz. Bliskosc, ciepło, zabawa, bezpieczeństwo, smakołyki, spokojny sen...A propos snów, to widze, że i maluchom sie dużo sni. Poszczekują nieraz przez sen, łapkami przebierają, popiskują albo dostają czkawki. Wtedy trzeba je obudzić i uspokoić. Niech dalej spią, ale już bez męczących snów...
UsuńJacuś - biedny kastrat, ale tak trzeba było. Najwazniejsze, że operacja poszła dobrze, piesek ma sie wspaniale i nie będzie miał w przyszłosci niezdrowych zakusów na swoje córeczki.
Tak, żyjmy chwila, bo tylko te chwile mamy. To, co było jest ważne i to, co będzie też. Ale najważniejsze jest to, co tu i teraz. Wszystko przecież tak szybko sie zmienia, ulatuje nie wiadomo gdzie...Carpe diem zatem!
Dziekujemy za Twoje serdecznosci, Krysiu i również miło Cię pozdrawiamy w ten listopadowy wieczór!:-)
to cudownie mieć taką wesołą gromadkę....
OdpowiedzUsuńZyczę duzo pogody ducha i sił do oporządzania stadka.
Trzymajecie się ciepło w ten jesienny czas...
Dobry wieczór, Alis! Tak, nasza psia gromadka wymaga duzo siły, zdrowia oraz cierpliwości i spokoju a czasem nawet i dozy szaleństwa, gdy chce sie kłębić sie razem z pisakami na kanapie albo dywanie, zapomnieć o wszystkim w tej wariacji nieokiełznanej... Po prostu być psem!
UsuńI Ty Alis trzymaj sie ciepło, w zdrowiu i pogodzie ducha!
Niezmiennie mnie wzrusza widok i życie Misi.Jest moja ulubienicą w Waszym stadzie.Utulaj ją odemnie.
OdpowiedzUsuńDla Was też serdeczności i...dni bez kłopotów:)))
Utulę Misię,Orko! Utulę z serdeczną tkliwością i od nas i od Ciebie. Ona bardzo potrzebuje bliskosci, ciepła ludzkiego, spokoju, codziennych rytuałów, pewnych drog. Też mnie wzrusza ta psinka.A Hipcia zazwyczaj rozśmiesza. I obie razem tworzą nierozerwalny duet.
UsuńŚciskamy Cię serdecznie i dziękujemy za Twe życzliwe słowa!:-)*
Jakie wspaniałe życie mają te cztery wspaniałe Istoty. I brak wzroku malutkiej nie przeszkadza. Jak nie wiele potrzeba, żeby cieszyć się z życia. Może i my ludzie powinniśmy czasami brać przykład ze zwierząt. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDlatego staram sie brać z nich przykład, ale czasem mam gorsze chwile, dni i wtedy nic nie pomaga...Malutka Misia dostała dzisiaj ode mnie mnóstwo pieszczot, głasków, przytuleń. W cieple jej białego futerka, w jej ufności i radości szukałam ukojenia...
UsuńI ja pozdrawiam Cię, Olu