A oto jest już nareszcie dzień balu w gospodzie „Pod
złotym liściem”. Pierwszy głód został zaspokojony przy pomocy upieczonych nad
ogniem kiełbasek a lekki chłodek wraz ze zmrokiem zaczął napływać z otulonych
jesienną mgłą lasów. Nadal nie było widać żadnego z gości i naszym Gospodarzom
zrobiło się przykro i niewyraźnie na duszy. Tyle przygotowań, tyle radosnych
planów i wszystko nadaremno? W chwili, gdy Gospodyni chciała się już poddać i
zacząć chować do lodówki oraz spiżarki wszystkie smakołyki ze stołów Wędrowiec
przyłożył palec do ust, nakazując jej ciszę i wstrzymanie oddechu. Coś
usłyszał. Najpierw niewyraźnie a potem coraz głośniej do uszu wszystkich zaczął
dobiegać turkot kół, stukot kopyt, rżenie koni. A nad pobliskim laskiem widać
było jakieś radosne światełka i słychać pełne rozbawienia, liczne głosy. Zgromadzeni
spojrzeli z pełnym nadziei oczekiwaniem w tamtą stronę.
I oto spoza zakrętu ukazał się niezwykły
korowód bryczek, wozów konnych i dorożek. Wspaniałymi tymi pojazdami podążali w
stronę gospody wszyscy zaproszeni oraz chętni do uczestnictwa w balu goście.
Konie przyozdobione były w kolorowe wstążki i szarfy a na każdym wozie ktoś
trzymał zapaloną lampkę naftową by dobrze oświetlać sobie drogę.
Wojtek i Joasia z radości i podniecenia
podskoczyli w górę kilkakrotnie i zawołali chórem, jak na komendę:
- Hurra! Hurra!
Wszyscy jadą! Patrzcie jak dużo gości!
To piekarz Wacław
kilka dni temu wpadł na pomysł by zorganizować dla wszystkich taki właśnie dowóz
na bal w gospodzie. I bardzo ucieszył tą inicjatywą zwłaszcza tych mieszkańców
miasteczka odnalezionych myśli, którzy rzadko kiedy urządzali sobie dłuższy
spacer niż z domu do sklepu albo na przystanek autobusowy.
Z pierwszej bryczki wysiadł sam piekarz,
podając rękę i pomagając w zejściu na ziemię swej ustrojonej w sztywną,
brokatową suknię tęgawej żonie Emilii.
Za nimi,
podtrzymywany troskliwie pod oba ramiona przez Jana i Krystynę wysiadał roześmiany
pan Bazyli, zwany przez wszystkich panem Pierniczkiem. Miał na sobie brązowy,
staromodny surducik a na głowie czekoladowy melonik. Wyglądał jak elegancki,
starszy pan z dziewiętnastowiecznej powieści albo z baśni Andersena. I właśnie
tak się chyba czuł. Niedzisiejszy, ciepły, pełen pogodnego zamyślenia i wielu
odległych wspomnień…
A któż to wyszedł
jeszcze z pierwszej bryczki? Karol, odświętnie ubrany w granatowy i przyciasny,
niemodny już od dawna garnitur. Prowadził pod rękę jakąś piękność prawdziwą!
Zgromadzeni rozpoznali w niej po chwili ze zdziwieniem jego zaniedbaną do
niedawna i wiecznie zgorzkniałą żonę Łucję. Dzisiaj Łucja uśmiechała się
delikatnie a rumieńce na policzkach i podmalowane rzęsy dodawały jej obliczu
wdzięku i odejmowały co najmniej kilku lat. Na jej ustach lśniła dyskretnie
beżowa pomadka a wcięta w talii sukienka w kolorze oliwkowej zieleni (kreacja
pożyczona na bal od Teresy) otulała jej zgrabną sylwetkę niczym antyczną
rzeźbę.
Za nimi szła natomiast
sama pani Teresa ustrojona w długą do ziemi, granatową suknię w wielkie,
radosne maki. W pasie przewiązała ciemną szarfę a w rozpuszczone, tańczące w
łagodnych podmuchach wiatru włosy wpięła kwiat dzikiej róży, znaleziony dzisiaj
z samego rana na wycieraczce pod drzwiami jej mieszkania.
- Któż mógł tam go położyć? – zastanawiała się
a serce biło jej jak szalone na myśl o tym, że tylko jeden mężczyzna na świecie
wiedział, że ona uwielbia najbardziej ze wszystkich właśnie kwiaty dzikiej
róży…
Tymczasem przed gospodą zatrzymała się już
druga bryczka. Jako pierwsi wysiedli z niej dawno nie widziani na żadnych
imprezach towarzyskich Ksawery z Anielą. Było to wszak najzupełniej zrozumiałe,
zważywszy na jej kalectwo…Ale przecież nie ma już żadnego kalectwa! Widać
wprawdzie, iż Aniela stąpa jeszcze nieco niepewnie, ale to tylko dodaje jej
powabu i sprawia wrażenie, jakby chodziła na palcach niczym baletowa tancerka.
Dalej wyskakiwali z wozu liczni przyjaciele
z miasteczka i pobliskiego, wielkiego miasta, którzy nie raz odwiedzali już
gospodę Hanny i uważali, iż jest to najprzyjaźniejsze, najbardziej swojskie na
świecie miejsce. Byli to ubodzy pisarze, rzeźbiarze, muzycy, rysownicy i
aktorzy. Szaleni nieco, pełni marzeń i filozoficznych rozważań włóczędzy, przemierzający kraj wzdłuż
i wszerz. Kolorowe, rozświergotane ptaki i dawni, cisi wielbiciele samej Hanny…
Zachwycał ich zawsze wystrój jej gospody. Wspaniałe obrazki w sepii oraz w
niezwykłych odcieniach czerwieni, którymi ustrojone były ściany. Koronkowe
makatki i dziergane na szydełku obrusiki panny Szydełko. Fotografie sprzed
ponad wieku. Zapach starego drewna i kompotu z jabłek, który witał ich zaraz po
wejściu do gospody. A starodawny i sielski urok tego drewnianego budynku według
nich nie miał sobie równych. Gotowi byli sławić to miejsce wszem i wobec, bo
ich zdaniem warte tego było. Jednak nie chcieliby żeby tłumy turystów z całego
świata zadeptały, skomercjalizowały i zbanalizowały gospodę. Mimo wszystko
powinna ona pozostać tak cicha i swojska, jak jest teraz. Tak sobie rozmawiali
podróżując tutaj i ciesząc się na dzisiejszy, niezwykły bal.
Witajcie,
witajcie goście nasi mili!
Jakże cudownie,
żeście przybyli
Bez Was nie
miałby smaku ten wieczór
I pełen byłby
tęsknot i przeczuć
Teraz ta jesień
słodka jak wino
I blask czarowny
z Wami przypłynął
Chodźcie wybierać
maski cudowne
Bal się zaczyna –
Chodźcie tu, do mnie!
Zagadał wierszem
Wędrowiec stojąc w otwartych wrotach gospody i uśmiechając się serdecznie do
pojawiających się zewsząd gości.
Z następnej bryczki wysiadali w tym czasie
długo wyczekiwani goście ze świata mgły powitań i pożegnań. Wyłaniali się z
niej nieco niepewnie, gdyż do tej pory znali gospodę tylko z opowiadań a teraz
sami znaleźli się w tym miejscu i dziwnie im było przekroczyć tak nagle i tak
po prostu niewidzialną granicę miedzy realnością a marzeniem.
Pierwsza ukazała się ubrana w wytworną, białą
sukienkę oraz przystrojona delikatnym, ażurowym kapeluszem a przy tym otulona
ciepłym szalem Beata, pełna uroku,
sympatyczna Pani z krainy kreatywności i cudownych wytworów własnych rąk oraz
romantycznej duszy ( http://catinabag-beata.blogspot.com
). Malarka, rzeźbiarka, dziewczyna potrafiąca zrobić coś z niczego. Wiedźma
prawdziwa! Osoba skromna, ale niezwykle ciepła, serdeczna i przyjazna. Dobrze
patrzyło jej z oczu a uśmiech, który malował się na jej obliczu mówił
wszystkim, że to człowiek bliski i dobry. Do boku przyciskała cudownie piękną,
uszytą przez siebie torbę przystrojoną w wielobarwne, jesienne liście. A w
torbie poza kosmetykami, chusteczkami i innymi niezbędnościami schowała kilka
maleńkich, prześlicznych, zrobionych przez siebie pamiątek, które w odpowiednim
momencie podaruje temu, kto jest jej na balu najbliższy...
Tuż za nią szła Róża w słonecznej sukni koloru herbacianych róż. Serdeczna, mądra Pani
z krainy rozmyślań nad kondycją ludzką i niepojętymi meandrami losu. A przy tym
dziewczyna do tańca i do różańca! Uwielbiająca długie, wnikliwe dyskusje na
ciekawe tematy oraz przede wszystkim krzątaninę w kuchni, czary kulinarne i organizację
pomysłowych przyjęć oraz imprez towarzyskich. Na pewno pomoże Hannie i Barbarze
w obsłudze dzisiejszych gości. A przy tym przysiądzie się tu i ówdzie, w
ciekawe rozmowy zasłucha, zatańczy, gdy któraś z melodii odezwie się serdecznym
rezonansem w jej duszy.
Za nimi ukazała się kochana przez wszystkich
za mgłą powitań i pożegnań Anka Wrocławianka, niezwykła Pani o czułym,
wrażliwym sercu, wywodząca się z krainy, gdzie pomaga się każdemu bezdomnemu
zwierzęciu, leczy chore, porzucone koty, wytrwale, aż do sukcesu poszukuje się
dla nich nowych opiekunów i zaraża swą niezwykłą pasją innych ludzi. A pojawiła
się jak zwykle skromnie, ukryta za wielkimi, słonecznymi okularami. Uśmiechała
się nieśmiało, lecz ciepło a ten uśmiech przystrajał ją lepiej niż ubrana na
dzisiejszą okazję delikatna, taftowa sukienka w kolorze oranżowej mgły…
Pani z krainy „Za
moimi drzwiami” ( http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/ ).
Kolej na następnego gościa – hiszpańską
czarodziejkę Mar Canelę, która
podróżując na skrzydłach swej pełnej poezji wyobraźni oraz niezwykłej wrażliwości
wsłuchuje się w uczucia świata widzialnego i niewidzialnego. I jak przystało na
prawdziwą wróżkę potrafi dostrzec i docenić nawet to, co inni pomijają z
obojętnością i niewiarą. Ona wie, jak idzie się po moście z tęczy i
rozmarzonych zamyśleń i rozmawia się po drodze z elfami, skrzatami oraz dobrymi
duszkami. Szepcze z księżycem i gwiazdami. Przenika dusze ludzkie swym ciepłem
oraz spokojem. A przy tym tancerka z niej cudowna, wiec na pewno pokaże dzisiaj
na co ją stać! Oto Mar, Pani krainy Miejsca spotkań wymyślonych. (http://mar-canela.blogspot.com/
)
Teraz z bryczki wysiada Maria z Pogórza Przemyskiego, Pani rozległych, owianych mgłą łąk i
wzgórz. Właścicielka klimatycznego, drewnianego domku za Sanem, w którym warzy
w kuchni czary ziołami i wędzonką pachnące, opiekuje się czule swymi psami,
podróżuje po ciekawych, wartych zwiedzenia miejscach, uwielbia poezję śpiewaną
i owiane mgłą tajemnicy zabytki. A tak cudownie ciepło pisze o swoim siedlisku,
że od razu chciałoby się być jej gościem i zanurzyć w niepowtarzalną atmosferę
tego domku na wzgórzu.
Oto Maria, Pani krainy Naszego Pogórza (http://naszepogorze.blogspot.com/)
Za nimi z półmroku wyłania się delikatna,
owiana mgłą postać Magdy Spokostanki, Pani
z krainy łagodności, poezji, wspomnień oraz zasłuchania w głosy bezludnych
miejsc i zapomnianych przedmiotów. Wielbicielka rozmarzonych wędrówek po
groblach, mokradłach, bagnach i dzikich, pełnych szeptów i szelestów lasach.
Pasterka swych kózek, opiekunka kurek, mama córek, z których zwłaszcza jedna
jest dla niej nieustającym natchnieniem i źródłem zamyśleń.
Oto cicha, lecz
życzliwa światu, odziana w srebrzysto-fioletową suknię Magda, Pani z krainy na
27 stronie – (http://na27stronie.blogspot.com
)
Wreszcie schodzi na usianą brzozowymi liśćmi
ziemię kolejny miły gość balu – Weronika,
sama siebie zwąca Ziołoludkiem.
Młodziutka jeszcze, lecz pełna wrażliwości oraz wiedzy wielbicielka
podróży, koni, przyrody oraz dobrych filmów i książek. Niezmordowana
wędrowniczka po najpiękniejszych zakątkach kraju. Opisująca je z wielką uwagą,
entuzjazmem i pogodą ducha. Delikatna Pani ze świata wrażliwych przemyśleń. Oto
Pani Ziołowej krainy! (http://ziololudek.blogspot.com/ )
A któż to idzie dalej? Oto Lidka, Pani z krainy „Życia i szycia”.
Autorka istnych cudów z tkanin, które tworzy przy pomocy maszyny do szycia i
swej bogatej wyobraźni. Nawiązująca z bliskimi sobie ludźmi serdeczne, trwałe
więzi. Czuła, wrażliwa i uważna osoba, na którą można liczyć. Pełna zaraźliwego
humoru oraz prostoty. Acha, dziewczyna potrafiąca zrobić przepyszne powidła
śliwkowe tudzież inne wspaniałe przetwory na zimę. Lidka idzie w rozkloszowanej
wspaniale spódnicy do samej ziemi. Kwiecistej, romantycznej, powiewnej jak
jesienny wiatr. Na stopach ma balerinki. Do tańca w sam raz!
(http://zycieiszycie.blogspot.com/
)
Po niej z przepastnego pojazdu wychodzi
czarownica szalona i nieprzewidywalna. Pełna poczucia humoru i ciepła, autorka
opowieści o swych podróżach po odległej Ameryce. Słowem – Ataner! Pani z krainy zapierających dech w piersi podróży.
(http://atanerblog.blogspot.com/
)
Dalej idzie
jeszcze wiele, wiele innych wyczekiwanych, kochanych gości. Długo by wymieniać.
Jest Mirka, przesympatyczna
właścicielka białych jak śnieg piesków.
Jest Zofijanna, cicha, delikatna Pani z
krainy głębokich wspomnień i bajecznie
kolorowych kwiatów. W bryczce chowa się też Jaskółka wraz ze swym nieodłącznym, magicznym aparatem
fotograficznym, Pani z beskidzkich, pachnących dojrzałymi jabłkami sadów. W
gromadzie widać też Sznupeczkę, Judytę,
Marię Nowicką i Peacock a gdzieś
tam z pobliskiego lasku pohukuje jak zawsze niepokorne lecz przecież obecne,
schowane tylko przed wszystkimi Echo….
To tylko tyle, ile udało się od razu zauważyć.
Inni goście woleli póki co nie rzucać się w oczy. Lecz może potem odezwą się z mgły i dadzą
znak, że są i bawią się tego wieczora ze wszystkimi goścmi Hanny i Wędrowca? W
baśni wszystko przecież jest możliwe!!!
Tymczasem zajechała zaczarowana dorożka zaprzężona
w dwa srebrzyste rumaki i powożona przez maleńką staruszkę w zielonej spódnicy
i żółtym, słomkowym kapelusiku. Obok niej siedziała babka Eulalia i z wielce
dumną miną poprawiała swój rozłożysty, bordowy szal z jeżynowych liści.
Staruszki zgrabnie
zeskoczyły na ziemię, w czym wydatnie pomogły im szerokie jak balony spódnice.
Na ich widok
wszyscy otworzyli szeroko oczy ze zdumienia i zamarli czekając na to, co się
teraz wydarzy.
- A cóż tak
stoicie z otwartymi paszczami i dziwicie się na nasz widok?! – zawołała prababka
Eulalia a jej głos zabrzmiał jak skrzypienie starych drzwi.
- No właśnie! Czy
nam, wróżkom też nie należy się trochę zabawy od życia? – dodała wróżka
Konstancja i ucałowała siarczyście rumiane policzki Wędrowca.
- Od dawna miałam
już na to ochotę, gdy widziałam jak się obściskujecie i ćwierkacie razem z
Hanną! – zaśmiała się, widząc ogłupiałą nieco minę mężczyzny
- Mnie też już
znudziło się wysiadywanie na starych portretach, granie w szachy albo latanie
nocą po miasteczku! Czy macie pojęcie jak bardzo się ostatnio napracowałyśmy?
Nalej nam chłopcze czerwonego wina! Nuże! Nie ociągaj się! – zarządziła
Konstancja i usiadła tuż przy ognisku, wyciągając przed siebie nogi odziane w
zbyt duże buty ze śmiesznymi, spiczastymi noskami.
- Siadajcie
proszę, siadajcie tu wszyscy, kochani! Miejsca przy ognisku jest dość!– zakrzątnęła
się Gospodyni, donosząc szybko kolejne dzbany z winem i tace pełne ciasteczek,
orzeszków i suszonych owoców.
- Częstujcie się
proszę! – namawiała postępująca za nią krok w krok Joasia. Dyskretnie udało jej
się dotknąć kapelusika wróżki Konstancji i drgnęła z wrażenia, bo wydało jej
się, iż dotknęła mgły a może lekkiego jak wiatr puchu…?
Tymczasem Cyganie
widząc, że już większość gości zasiadła sobie wygodnie rozpoczęli przygrywać na
początku delikatnie, na rozruch zabawy a potem mocniej, wyraziściej, z głębi
gorącego serca.
O dziwo, pierwszy w tany ruszył Ksawery wraz
ze swą Anielą. Kobieta doczekać się już tego nie mogła. Ledwo wychyliła swój
kieliszek wina pociągnęła męża na pusty jeszcze plac a potem zawirowała w jego
ramionach jak za dawnych, młodych lat. Wszyscy popatrzyli na nich z podziwem a
Hanna dała oczami znak Wędrowcowi by zaprosił do tańca którąś z samotnych pań.
Chciał podejść do siedzącej nieco z boku pani Teresy, ale ta uśmiechnęła się do
niego nieco nieprzytomnie a potem szepnęła:
- Nie jestem sama
chłopcze…. – i zerknęła na wolne miejsce obok, na którym kogoś widocznie
dostrzegała, natomiast Wędrowiec nie widział nikogo, więc nieco zmieszany
przeprosił i poszedł dalej.
- Jeśli
pozwolisz, to chciałabym zaraz zaśpiewać wszystkim. Podam tylko cygańskim grajkom
tonację a potem wykonam dla Was coś, co napisał kiedyś dla mnie mój ukochany
mąż Aleksander. I teraz mi o tej piosence przypomniał – zatrzymała go jeszcze
na chwilę pani Teresa, uśmiechając się do niego i gładząc pustą ławkę obok
siebie.
- Ależ oczywiście
pani Tereso! Nie możemy się doczekać pani dzisiejszego występu! – odrzekł
Gospodarz i podał kobiecie usłużnie ramię, odprowadzając ją w stronę cygańskiej
orkiestry.
Tam pani Teresa przez chwilę coś ustalała z
basistą i skrzypkiem a następnie wkroczyła na podium, przyłożyła mikrofon do
ust i zaśpiewała swym mocnym, dźwięcznym głosem pieśń, której jeszcze nikt
nigdy nie słyszał, ale melodia była wszystkim znana. Po chwili wiec wszyscy nucili
ją razem z pieśniarką i uśmiechali się do siebie serdecznie, bo niezwykle miło
jest tak śpiewać razem i czuć wspólnotę z obcymi a jednak w tej chwili jakoś
bliskimi sobie ludźmi. A chociaż słowa tej pieśni nie były wesołe, to jednak im
nie było smutno w tej chwili. Zasłuchali się, zamyślili na moment…
Słodko-gorzki przekładaniec
Tam przy grobli w ciemnej toni
wiatrak wodę miele.
Zośka piecze ciasto na cudze
wesele
Płacze cicho płacze z samego dna
duszy
Hej wiatraku w głowie nie szum
Bólu nie zagłuszysz
Płacze cicho płacze z samego dna
duszy
Hej wiatraku w głowie nie szum
Bólu nie zagłuszysz
A tam we wsi Antek miły
tańcuje szczęśliwy
I obłapia młodą żonkę z całej
siły
Już zapomniał o Zosieńce i
wiatraku
Nowe nuty dziś w piosence
A kołacz bez smaku
Już zapomniał o Zosieńce i
wiatraku
Nowe nuty dziś w piosence
A kołacz bez smaku
Piecze Zośka ciasto piecze
Smutkiem przekładane
Ciasto prezent dla miłego
Dla niej lek na ranę
Da mu dzisiaj słodko-gorzki
Uczuć przekładaniec
Wraz z sekretnym ziołem Zośki
Na ostatni taniec
Da mu dzisiaj słodko-gorzki
Uczuć przekładaniec
Wraz z sekretnym ziołem Zośki
Na ostatni taniec
Wszyscy goście już pijani
A tu Zośka wchodzi
Patrzą na nią zabraniali
Jej to nie obchodzi
Idzie z ciastem do miłego
Uśmiechnięta wielce
Skosztuj kołacza mojego
Niech twe zadrży serce
Idzie z ciastem do miłego
Uśmiechnięta wielce
Skosztuj kołacza mojego
Niech twe zadrży serce
Wielka była tragedyja
Bo Antek w niebiosa
Swoją poślubioną żonkę
zabrał i jej posag
w kryminale Zośka siedzi
Za wiatrakiem płacze
Nad swym losem wciąż się biedzi
W matni się kołacze
Zemsta wcale nie jest słodka
Płyną lata gorzkie
Wiatrak rozpadł się i piosnka
Kończy się żałośnie
Gdy wybrzmiały
ostatnie akordy jej pieśni i pani Teresa wróciła na swoje miejsce Cyganie
zagrali coś szybszego, radośniejszego, pobudzającego zgromadzonych gości do
przytupów i obrotów. Potem nastroili skrzypki inaczej i w noc popłynął cudowny,
rzewny walc…
- Bal czas zacząć!
Zakręć mną chłopcze! Tylko porządnie! – przyzwała Wędrowca do siebie prababka
Eulalia.
- Całować się nie
będziemy, ale potańczyć, czemu nie? – zaśmiała się staruszka.
Ach, jak zakręcił
nimi wieczorny wiatr! Jak zamiótł spódnicą i szalem Eulalii. Jak rozwiał włosy
i wąsy Wędrowca.
Za nimi poszli w tany pozostali. Karol z
Łucją. Joasia z Wojtkiem. Krystyna z Janem. Janeczka ze swym ukochanym. Poeci,
grajkowie i malarze…I wszyscy goście nagle poczuli, że wcale nie potrzebują
butów. Tak cudownie im pląsać po miękkich, nieco wilgotnych od wieczornej mgły
liściach. Tak dobrze patrzeć w swoje szczęśliwe i rozjaśnione światłami lamp
naftowych, lampionów i ognisk oczy. Tak cudownie nie wstydzić się niczego i nie
bać ludzkiej obmowy.
Mar rozpuściła jasne włosy i oświetlona łuną
księżyca popłynęła w ramionach wędrownego malarza w rozmarzone melodią
pozaziemskie rejony magii. Anka Wrocławianka porwana w tany przez nieznanego
jej muzyka najpierw z oporem a potem radośnie zawirowała, przymykając oczy i
porzucając gdzieś wśród liści swoje okulary i wszelką nieśmiałość. A Róża,
troszcząc się jak zwykle bardziej o siebie, niż o innych, dolewała wina do
kieliszków, dokładała drew do ognia i wpatrywała się z zadowoleniem w radosne
migotanie węgielków…
Tymczasem z lasu, przyświecając sobie latarką
wyszła panna Szydełko oraz towarzyszący jej Bartłomiej. O czymś do siebie
szeptali, nachylając się ku sobie poufnie i wsłuchując się uważnie w swoje
zwierzenia. Popatrzyli na tańczące pary a potem bez zastanowienia weszli
pomiędzy nie i zakręcili się w serdecznym przytuleniu.
- Ale ja nie
umiem tańczyć! – zawstydził się drwal, nadeptując niechcący na bucik swej
partnerki.
- Ależ to nic
trudnego! Wszystkiego pana nauczę! – zaśmiała się Katarzyna i z nieoczekiwaną
wprawą poprowadziła wielkiego posturą mężczyznę w świat walca.
Wrota, wiodące do świata miasteczka
odnalezionych myśli i gospody „Pod złotym liściem” wciąż są otwarte. Bal trwa a
mieszkańcy miasteczka oraz goście mają swój beztroski, dobry czas.
Tymczasem Pani Jesień rozgaszcza się i
rozsiada wygodnie na polach i łąkach. Pieści lasy swym czułym dotykiem. Maluje
liście i owoce na złoto, czerwono, pomarańczowo i bordowo. Pomaga wyjrzeć spod ściółki leśnej
borowikom i rydzom. Troszczy się o miękkie legowiska dla leśnych, dzikich
zwierząt. A potem wraca na bal by tak po prostu potańczyć i nacieszyć się tym
ludzkim ciepłem i życzliwością, której zawsze tak bardzo jej brakuje…
Jestem pierwsza, hurrrraa:)))))) A teraz zaczne delektowac sie atmosfera balu czytajac post!
OdpowiedzUsuńKomentarz bedzie za chwilke:)
Tytul posta mnie troszke zmylil Olu!
Życie to bal, moja kochana Ataner!:-)) Niech zyje zatem bal. I tańczmy, póki czas. Cieszę sie, żeś pierwsza czarownico zwariowana!
UsuńPoczęstuj sie czekoladowym serduszkiem i łyknij troszke winka. Słodkie i dobre wino z tutejszych winogron...
Olu! Czarownice ponoc nie rycze, a ja rozryczalam sie ze wzruszenia. Dziekuje Ci za to, ze moglam w tym balu uczestniczyc.
UsuńPoki co, przysiade przy ognisku, napije sie wina i wielkie serducho wysylam do Was :)
A mnie sie od razu Twoje wzruszenie udziela...Popłaczmy sobie przez chwilę zatem razem. Przy ognisku. Patrząc w tanczące płomienie i obserwujac roześmianych tancerzy.Ciesząc się życiem, które jest...
UsuńEch, graj piekny Cyganie melodię ze snu...
Lzy otarte:) Czas na zabawe i tance! Moja suknia w kolorach rudosci, zlota i czerwieni juz faluje w rytm muzyki cyganskiej - fantastyczny bal Olu!
UsuńJest mi bardzo milo, ze i mnie umiescilas w tak niezwyklym gronie gosci gospody "Pod zlotym lisciem".
JAtaner! akże by mogło sie tu obyć bez Ciebie, moja kochana siostrzana duszo z drugiego końca świata??? Przeciez dobrze wiesz, jak bardzo Cie lubię!:-))
UsuńMasz cudną suknię. Widze, ją po prostu widze i Ciebie jak pieknie wygladasz w nie jw blasku ognia!:-)))))))
Olenko, w tytule posta zakradl sie maly blad, bo to bal na powitanie jesieni, a w Twoim serduchu jeszcze ciagle lato:)
UsuńBal cudny! I juz wpraszam sie na kazdy nastepny:)
Och, dzięki za zwrócenie mi uwafi na ten głupi bład! Zaraz to poprawię!
UsuńA ten poczatek jesieni rzeczywiscie ogracy jak lato. W naszych sercach tak ciepło, jak w lecie!
Zapraszam Cie kochana na wszelkie imprezy u mnie. Na te wirtualne i realne. Nie tracę nadziei, ze sie kiedys naprawde pobawimy i napijemy razem sliwowicy oraz podjemy chleba ze smalcem.
Całusów sto zasyłam radosnych i wdziecznych za Twoja tu obecnosć!:-)))
Jestem zaskoczona opisem balu :)) Pozytywny i niespodziewany :)
OdpowiedzUsuńI robi się ciepło od ognia, trunków, muzyki i ogólnej życzliwości. Pani Jesień od razu wydaje się sympatyczniejsza. Po pracy należy się jej chwila wytchnienia.
Tak, Pani Jesień tak zawsze niedoceniana, tak odsuwana przez lato też pragnie roztańczyc sie w naszych sercach i rozśpiewać jak dobre, stare wino!
UsuńCzestuj sie Lidus kochana pierniczkami i ciastem śliwkowym. A moze masz chec na chleb ze smalcem? Mówię Ci pyszota! Własnie przed chwilą zjadłam chrupiaca piętkę!:-))
Dziękuję, O;u :)Chleb ze smalcem - zawsze :) Pycha :) Pierniczkami i ciastem też nie pogardzę, trzeba mieć siły na tańce i nowe emocje.
UsuńI dzięki Tobie trochę inaczej spojrzałam na Panią Jesień. Zawsze się człowiek czegoś nowego dowie, albo popatrzy z innej perspektywy na świat.
UsuńChrup sobie ze smakiem i nie przegap chwili, bo właśnie Wedrowiec rozgląda sie za nową partnerką do tańca. Zerka w twoją stronę! Idzie! Kłania się...Och, co mu odpwiesz???
UsuńWędrowiec zdaje się być fajnym gościem :)) Zatańczę z nim, dlaczegóż by nie? Jestem zaskoczona, że mnie tak szybko zauważył wśród tylu niesamowitych kobiet ;)
UsuńLideczko....odbijany !!!
UsuńWedrowiec tymczasem mając tak trudny wybór kucnał i przedarł sie miedzy stopami tanczących w bezpieczniejsze rejony. Łyknął wina. Rozejrzał sie a potem niespodziewanie znowu ktos go porwał w tany!Kto to tym razem? Och, to Joasia!
UsuńLidko w Twoją stronę zmiesza rozochocony Bartłomej!
Beatko ku Tobie zmierza pan Ksawery, bo jego Aniela wiruje teraz z jakimś poetą...
Zakręciło mi się w głowie od wina i tańca....i szal nie potrzebny :)
UsuńBeato, nie ma sprawy :) Dziś bawimy się szybko i intensywnie :)
UsuńWidzę, że Bartłomiejowi poprawił się humor :) To dobrze. Kilka dzikich kółeczek wokół ogniska i kto następny się nawinie, chętny do tańców?
I szal, i kurtka, a nawet za chwilę ściągnę buty, bo tak ciepło sie zrobiło :))
UsuńKsawery nieźle wywija..tchu nie mogę złapać :)
UsuńWędrowiec pognał do swojej Hanny :)
Mysle, że duzo tu interesujących panów!
UsuńZ boku stoi jakis przystojny Cygan i wpatruje sie intensywnie w pojadające pierniczki samotne panie. Czy chodzi mu o pierniczki, czy o nie???
Jejku! Jak mi gorąco! Dawać wody mineralnej! Joasiu! Masz tam cos prosto z lodówki???
Oooooo...cyganie niebezpiecznie przystojni bywają...to piwne spojrzenie!
UsuńBartłomiej znalazł w końcu spłonioną Pannę Szydełko :) Chodźmy razem, wyciągniemy Olę i Ataner, niech już nie płaczą i zrobimy prawdziwy krąg czarownic wokół ogniska :)))
UsuńZabawa rozkreca sie na calego, to dalej w tany:)
UsuńA gdzie grzybki, które Gospodyni zbierała....jestem smakoszem grzybków pod każda postacią i muszę je znaleźć!
UsuńMoże chce pierniczka? Niech mi tu żaden oczami nie strzela, bo i tak nie ulegnę temu urokowi ;) Zresztą , kto tu w końcu jest od uroków? :)))
UsuńLzy z e wzruszenia i radosci, ja juz faluje przy ognisku. Tylko na kiecke musze uwazac, bo dluga starsznie i nie wygodnie tanczyc:)
UsuńLecimy dookoła ogniska :)) Beato, jak znajdziesz te grzybki, to przynieś ich trochę :)
UsuńW tany dziewczyny!Hej w tany i w pysznosci zgromadzone na ten wieczór! Popatrzecie jak Panna Szydełko zgrabnie wywija!
UsuńJuż nie płaczę! Śmieję sie teraz przez łzy. i Ataner też. A grzybki w smietanie czekaja jeszcze w spiżarce. Chodżmy tam razem i podjedzmy prosto z garnka. Paluchami!:-)0
Beatko, zupa grzybowa w stoi w garze przy ognisku. Pedz szybko, bo wszystkim smakuje:)
UsuńAtaner, podkasaj ją trochę...szkoda kiecki ;)
UsuńI te w smietanie przepyszne:)
UsuńTo chodźmy na te grzybki :) Kto by się przejmował sztućcami ;)
UsuńNo widze właśnie, że nie tylko ja smakosz grzybowy jestem....grzyby paluchem wyjadane...boskie!!!!
UsuńTutaj jestesmy jak dzieci i wszystko nam wolno!
UsuńTez mi przeszkadza za długa suknia. Podkasajmy drogie panie, co tylko sie da i lećmy do grzybowych smakołyków na naszych wiernych miotłach!:-))
A Cygan sie zasepił tymczasem i gapi sie na pannę Szydełko łakomym okiem...
A co to za grzybki były? Mam nadzieję, że nie jakieś halu....coś tam ;), chociaż kto by się tym dzisiaj przejmował :))
UsuńJa muszę zamienić "dwa" słowa z panną Szydełko..ona takie piękne maseczki zrobiła...muszę podpatrzyć:)
UsuńMysle, wrozka Konstancja Cyganowi przemowi do rozsadku. Pani Szydelko z drwala Bartlomieja oka nie spuszcza. Cos czuje, ze szykuje sie nastepna impreza o bedzie to slub:)
UsuńTak się rozochociłam, że herbatę z cytryną wylałam...buuuuu
UsuńMasz następną, Beatko :)) Tylko się nie oparz.
UsuńAtaner - też mam taką nadzieję, bo to ciemne spojrzenie jest zbyt natarczywe.
UsuńOch, niezły pomysł z tym slubem! Zobaczymy, czy ktos w miedzyczasie bartłomeijowi sprzed nosa katarzyny nie zwinie!
UsuńA Cygan ma chrapke teraz znowu na Ciebie Ataner. Idzie, idzie ku Tobie spręzystym krokiem Ataner i mówi głebokim, miekkim głosem.
- PIekna pani, czy moge prosić do tanca???
Co tam herbata, winko przepyszne czeka:) Lidka wyzera grzybki w smietanie, chyba dostanie po lapach:))))
UsuńOch, dziękuję kochana :*
UsuńNic z tego Olu:) Moj p. nawet wirtualnie mnie pilnuje wiec p.Cygan nie ma szans:)))
UsuńLidka opanuj się..zostaw trochę dla innych
UsuńDziewczyny, my juz takie upaprane jak nieboskie stworzenia! A mimo to jest fajnie i niczym sie nie przejmuję! No gdzie ta woda mineralna???Albo jeszcze trochę wina?
UsuńA moze lepiej spasuje, bo padne pod stół???
Olu ja sama na bal nie przybylam, moj p. jest kolo Twojego Cezarego i bacznie nas obserwuja:)
UsuńFajnie jest!..Olu gdzie tam pod stół..wytańczysz to wino :)
UsuńOlu! Nie padniesz bo to zaczarowane wino mozna pic do bolu, Konstncja zrobila swoje:))
UsuńA to gagatki z tych naszych męzów! Co to za kuratela? Niech się lepiej wina napiją i zatanczą z którąś z pieknych pań.
UsuńWłaśnie widze, że w stronę twego męzusia zmierza wrózka Konstancja! Hi, HI!!!!
Pedze po zasilacz do laptopa, bo tego Konstancja nie przewidziala a przeciez impreza trwa na calego!
UsuńTrzeba krzyczeć, że też chcecie ;) Dobra, reszta dla Was, jeszcze sporo zostało.
UsuńOlu, kawy sobie łyknij i w tany :)
A to trzpiotka z tej Konstancji ;)
UsuńWynudziła sie na obrazach a teraz szaleje jak młodka! Pewnie w młodosci wyrywała wiele męskich serc. I tak jej zostało!
UsuńPatrzcie, jak wywija z mężem Ataner! Chłopu aż oczy z orbit wychodzą!:-))
Nowi goscie przybywaja na bal, oj bedzie sie dzialo!
UsuńNooooo..ledwie małżonek nadąża za Konstancja hi hi hi
UsuńLampka wina dla gościa !!!
UsuńJuż Konstancja wie, kogo porwać do tańca :)
UsuńTak jest, wino dla gościa :)
Jakby co, to ja jeszcze nalewke sliwkowa przytargalam ze soba, a coooo!
UsuńJak zabawa, to zabawa:)))
Zobaczcie jak pięknie wygląda Ksawery z Anielą....ona tak uśmiechnięta, a on wpatrzony w nia jak w obrazek :)
UsuńNalewka śliwkowa!...ja poproszę
UsuńOooo, nalewka śliwkowa :))))
UsuńFajnie widzieć szczęśliwe pary :)
To wznosimy toast za ten piekny bal! Wszystkiego najlepszego dla wszystkich !
UsuńWszyscy witają Jesień, jak wiosnę...ups...mam nadzieję, że nie usłyszała ;)
UsuńDawać i mnie nalewki! Zaraz sie zaczną przyspiewki!
UsuńNalewki, dolewki, wylewki. A sliwowica jest boska. Ja płyne! dawać mi wiosła!!!
ZA JESIEŃ!!!!! muszę się zrchabilitować
UsuńŚliwowica poplątała mi język!!!
UsuńA widzicie ten ksiezyc i gwiazdy - jak cudnie! Uwielbiam takie imprezy, muzyka, wszyscy usmiechnieci.
UsuńI Wedrowiec tanczacy z Hanna, jak oni wygladaja,lalllll!
Sliwowica ma swa moc, oszukaszstwa nie bylo:))))
UsuńTo tez czary Konstancji! Czujecie, jak pachnie jasminem, rózami i miętą? A moze też widziałyście wczoraj gwiazdę? Bo ja chyba tak!
UsuńZa jesień :)) Niech nam dobrze panuje przez te trzy miesiące.
UsuńNaleweczka - pyszna i mocna, jak trzeba :)
Czuję, to czuję, ale na tańce robi dobrze :)
UsuńWidziałam wczoraj gwiazdy i kawałek znikającego księżyca :)
UsuńCzary, czary .... :) więcej takich dobrych czarów poproszę.
Pachnie cudownie..u mnie ostatnio gwiazd nie widać..gdzie sięgnąć okiem..chmury!
UsuńNiech nam Pani Jesień króluje. Mądrze, zyczliwie i serdecznie. Niech nam sny kolorami maluje a rzeczywistosc ciepłymi uczuciami!!!
UsuńDziewczyny! To moze ziemniaczki wrzucimy do ogniska bede na sniadanie jak znalazl, bo ja tutaj zostaje do rana.
UsuńAle gwiazdy nas widza, chociaż my nie widzimy ich. I robia swoje!Tak, jak dobre wrózki!
UsuńDobra! Czas juz na ziemniaczki!Posypmy je bazylią i majerankiem. Niech nam pachną bosko!
UsuńMnie też tu dobrze, och, bo mało jest takich chwil, jak te. Za mało!!!
Pieczone ziemniaczki z masełkiem...mniam :)
UsuńLiczę, że mimo chmur gwiazdy o nas pamiętają :)
No własnie po tej atmosferze na balu, po tym jak dobrze sie tu razem bawimy widać, że gwiazdy o nas nie zapomniały. Bo ja czuję się, jakbym miała nascie lat i pstro w głowie! Tak, odmłodniałam, a moze zdziecinniałam?!!Grunt, ze dobrze jest teraz i swobodnie!
UsuńPstro w głowie !!! a ja gdzieś zapodziałam szal...
UsuńJak chcecie, to zrobię Wam pyry z gzikiem :) Masło i sól do tego też moze być.
UsuńGzik to twarożek - mam kilka pudełek z naszej mleczarni - pyszne :) Z pieprzem lub bez.
Koniecznie jeszcze trzeba je posolic, za chwilke dostane slinotoku:))))
UsuńTo ja chcę tego gzika :)
UsuńSzalu żal...Znajdzie sie na pewno, moja Ty królewno! Teraz sie, nie przejmuj i zatancuj ze mną!:-)))
UsuńMacie, częstujcie się :) Ziemniaki już w ognisku doszły, do tego gzik, sól, masło, zioła ....
UsuńTeż bym zjadła tego gzika. Gdzież ten gzik? Tak szybko znika!!!
UsuńZłapmy się za ręce..i w tan!!!
UsuńOlu jakie zdziecinnienie, no co Ty! Jak na chleb nie mowisz beb, to jest wszystko ok:))))
UsuńLidka! Najlesze pyry - to polskie pyry, dawaj tego gzika, ale bedzie smacznie!
Matko droga...trudno się dopchać do przysmaku...idźcie po bigos, cały gar na kuchni stoi!
UsuńAleż sie obzeram nocką. Ach, jak lubię te ziemniaki. Patrzcie jakaś czarownica leci. Na jedzonko sie załapie!
UsuńTanczmy dziewczyny wokol ogniska - fantastycznie!
UsuńSzybko znika, bo jest pyszny :))) Częstujcie się i lecimy w tany ...
UsuńOjej, bigos jeszcze? Niech będzie. Ależ pachnie ...
UsuńLedwo jeden marny ziemniaczek mi się dostał ;(..znajdzie się jeszcze jeden chociaż?
UsuńLidka zamień się ze mną....ja Ci woją porcję bigosu, Ty mi ziemniak...plizzzzzz
UsuńBigos pachnie lecz poczeka. Predko łapmy się za ręce. Kręćmy, kręćmy sobą więcej. Patrzę w wasze dobre oczy. Bal mnie czarem swym otoczył.
UsuńI ognisko wiernie płonie. Rżą przy ogniu kare konie...
Halo, halo, tu Ziemia! Tak zglodnialam, ze w te pedy pedze do lodowki po kawalek kabanosa:)
UsuńBeatko - nie ma sprawy, weź moje ziemniaki :)
UsuńI do ogniska, czarownic krąg :)
Ataner - zaczekamy :)
UsuńTeraz mogę tańczyć, mogę pląsać.....
UsuńJa tez głodna jestem jak nie wiem! Skoczę sobie po kromke chleba ze smalcem, bo mój Cezary niedawno pyszny smalec ze skwarkami zrobił!
UsuńZa moment wracam i dla was też przyniosę!:-)
A potem krąg, koniecznie krąg!!!
komary nie mogą nas pokąsać ;)
UsuńO dziwo, żaden się do mnie nie przyplątał.....
UsuńNalewki na śliwkach nie lubią ;) widocznie.
UsuńMozliwe, bo na ogół dopadają mnie ;)
UsuńNic nas tutaj nie pokąsa. A komary dawno spią!
UsuńMam dla Was wszystkich po kawałku pysznego chlebka ze smalcem albo jak wolicie to z wędzona słoninka...
Może być i z tym i z tym ;)
UsuńObjem się jak bąk na tej imprezie, ale nie odmówię oczywiście :)
UsuńOla! Chleb ze smalcem, o matkooooooo nie masz sumienia tak nas maltretowac, uwielbiam:))))) Ide po kolejnego kabanosa:(
UsuńA wiecie u nas w tym roku wyjatkowo malo komarow, a jesli juz kasaja to nie mnie, a mojego meza. Hmmm, on ma slodka krew a ja jaka? - wiadomo.
Już jestem objedzona i opita ;) ale wytańczymy tę ciężkość :)
UsuńMatko! Alez z nas żarłoki! Ale czarownice lubia sobie podjeść, żeby potem mieć siłę do czarowania i tańcowania wokól ognia.
UsuńA propos ognia, to dołózmy do niego, bo cosik dogasa!
Co też pomyślą o nas inni goście...jakieś żarłoki przyszły na bal
UsuńOgnisko rozbłysło...to zatańczmy czarownice kochane
UsuńOni też rąbią, aż im się uszy trzęsą :)) Nawet eteryczna Panna Szydełko.
UsuńAtaner - mojego też gryzą, a nie mnie, jak mają do wyboru ;)
Oni też jedzą aż im sie uszy trzęsą! Zobacz, jak Bartłomiej zajada. A panna Szydełko nie lepsza!
UsuńNajlepszy jest piekarz Wacław.Nałozył sobie wielką michę bigosu a do tego piętka jak połówka bochenka!
Czas na tance dziewczyny...
UsuńA faktycznie..to już nie mam wyrzutów sumienia...zresztą bigosu nie lubię, więc niech sobie jedzą ;)
UsuńTańczmy i czarujmy Jesień, żeby nam była przychylna :)
UsuńBal w Waszym towarzystwie, jest przeuroczy. Ja niestety musze Was opuscic i serdecznie dziekuje za tak wspaniale towarzystwo, dawno sie tak nie bawilam. Rano wpadne na ziemniaki, ktore ukryly sie gdzie w ognisku.
UsuńWidze, ze mieszkancy bawia sie doskonale i niech ta zabawa trwa. Olu! Jeszcze raz dziekuje za to magiczne przyjecie.
Usciski Dziewczyny:)
Ataner, świetną kompanką jesteś ...do zobaczenia :)
UsuńAtaner kochana! Dziekuję Ci za to, ze tak cudownie sie z nami bawiłaś, ze potrafisz sie bawić i popuścić wodze fantazji. Bedę o tym długo pamietać i wspominac te rozesmiane, zaczarowane chwile.
UsuńŚciskam Cie gorąco na pozegnanie i daję gorącego, serdecznego, pachnacego smalcem z majerankiem całusa!!!:-)))
Pa, Ataner :)
UsuńCzarujmy, czarujmy tę Jesień. A tak właściwie, to gdzie ona się podziała?
Ja też się oddalę, chociaż czynię to z bólem serce, bo zabawa tak naprawdę dopiero się rozkręca a atmosfera jest więcej niż cudowna, ale jutro Muszę(!) wstać rześka :)
UsuńDziękuję dziewczyny za przecudną zabawę.
Olu, Tobie dziękuję za ciepłe słowa, które umieściłaś o mojej skromnej osobie, w tej pięknej bajkowej opowieści.
Ściskam Was czarownice i do zobaczenia :*****
Do zobaczenia Beato :)) Spokojnych snów :)
UsuńBeatko kochana! Gorąco dziękuję Ci za czynny i wspaniały udziałw tym wirtualnym balu. Nie ma to jak takie babskie spotkania i szaleństwa. Mysle, ze iw realu byłoby nam razem cudownie!
UsuńCieszę się, że sie poznałyśmy, ze trafiłysmy na siebie w tym internetowym świecie a dzisiaj byłyśmy tak blisko siebie sercami, jakbyśmy naprawde plasały, trzymajac sie za ręce wokół wieczornego ogniska.
Niech zyje jesień i taka cudowna bliskosć miedzy ludźmi!
ściskam Cię mocno i dobrej nocy oraz jutrzejszego dnia zyczę! Pa, pa kochana Beatko!:-))
Olu, mam wrażenie, że ognisko dogasa, a kapela gra coraz wolniejsze kawałki. Jednakże, zostawiam tam kawałek siebie, która pomoże sprzątnąć po imprezie ;) W ten sposób nigdy jesieni nie witałam :) Dziękuję , Olu za zaproszenie :) Pomysł mialaś przedni :))
UsuńDobranoc, Kochana :) odpocznij po tych wszystkich przygotowaniach i szaleństwach :))
LIdko kochna! I ja widze, że ognisko dogasa a wszyscy goście pochowali sie w gospodzie. Moze zabieraja sie do spania a moze do jakichś cichych, nocnych opowieści...?
UsuńTak, czy siak dziękuję Ci z całęgo serca, ze tu byłaś a teraz chcesz nawet pomóc w sprzataniu po imprezie. Taka ofiarnosć naprawde rzadko sie zdarza, bo przeważnie wszyscy idą do domu, nie troszcząc sie o nic.
Przywitałysmy razem tę jesień. Z usmiechem, przytupem i apetytem. Niechże ona w dalszym ciagu bdzie dla nas taka łaskawa i serdeczna, pomimo jej nieodłacznych chłodów i deszczów. Ale nic to, skoro w sercach gorąco!
Ściskam Cie mocno, mocno i bardzo sie ciesze, że byłaś tu ze mną, razem z nami, siostrami czarownicami!
Buziaki jesienne przesyłam Ci Lidko i dobrej nocki Ci życze oraz spokojnego, pełnego miłych wspomnien jutrzejszego dnia!:-))
Dziękuję Olu za te miłe słowa, także Tobie życzę udanego dnia :))
UsuńA ten dzisiejszy już dzień do wspomnień nastraja ( co czarownica, to czarownica jednak ;)) , bo to rocznica naszego ślubu, więc siłą rzeczy ;)
Do miłego :))
Lduś kochana!Rocznica Waszego slubu??? Och, ściskam Was oboje bardzo gorąco, życząc jeszcze wielu wspólnych, serdecznych rocznic oraz okazji do takich wspólnych tańców, zawirowań głowy i romantycznych chwil!:-))A przede wszystkim spokoju w gronie rodzinnym i codziennego usmiechu, który grzeje najlepiej w każdy czas!:-))
UsuńA za wczorajszo-dzisiejszą noc raz jeszcze z całego serca Ci dziekuję! Cudnie było! Zwariowanie! magicznie i apetycznie!:-))
Jak tu cicho.....po wczorajszym gwarze, taki spokój. Ognisko jeszcze się tli..... Goście odsypiają wczorajsze pląsy i tany, a ja przyszłam poszukać swojego szala, bo gdzieś mi się zapodział.....o jest!
UsuńPozdrawiam Olu, i na paluszkach, pędzę w rzeczywistość :)
Beatko kochana, goście chyba przysneli grzejac sie swym ciepłem oraz dogasajacym ogniskiem. Ale mysle, ze bal jeszcze rozmigota sie i roztańczy, gdy wszyscy odpoczna.
UsuńSzal znalazłaś, ale zapomniałas, że masz w swojej jesiennej torbie jakieś maleńkie, wykonane przez siebie drobiazgi, ktore powinnas podarować komus z balu...Moze ze swojej rzeczywistości wrócisz tu jeszcze na paluszkach wieczorem i to zrobisz...?Moze tańce i spiewy znowu odżyją i bal pomaluje nam jeszcze policzki na pąsowo...?
Dziękuję, Olu :) I też po cichu znikam, żeby nie zbudzić śpiących jeszcze ;)
UsuńAle ciepłe myśli i dobre wspomnienia nie śpią...!:-))
UsuńKażdemu mieszkańcowi miasteczka zostawiłam kawałeczek serca , drobinkę, która mam nadzieję będzie dla nich ważna, tak samo jak jest ważna dla mnie :)
UsuńI to jest przecudna odpowiedź Lidko! Odpowiedź na miarę magii miasteczka odnalezionych mysli!
UsuńDziekuje Ci za gorący kawałęczek Twojego serca. I wszyscy mieszkańczy serdecznie dziękują, uśmiechając sie teraz do Ciebie z radoscią!:-))
Olu, piękny bal...wysiadłam z bryczki.....i znalazłam się w cudownym świecie.Z bijącym sercem zatapiam się w tłumie ludzi uśmiechniętych, przyjaznych. Chłonę ciepło od nich bijące. Taka różnorodność charakterów, doświadczeń życiowych...cały świat spotkał się w tej małej gospodzie. Gwar rozmów, śmiech szczęśliwych ludzi.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo, że zabrałaś mnie w tą podróż....
Beatko! Pisałam tę opowieśc prosto z serca i od poczatku jej pisania chciałam rozjaśnić trochę ten oczekiwany a niezbyt lubiany przez wszystkich pierwszy dzień jesieni. Bo uważam, iz na wiele rzeczy trzeba umieć spojrzeć z drugiej strony. I nawet w jesieni dostrzec jej urok i delikatne piekno.
UsuńA taki bal marzył mi się juz od dawna. A urealnił się jakos w mej głowie, gdy spotkałam sie realnie z jedną z autorek zalinkowanych u mnie blogów, Zofijanną.
Was wszystkich znam na razie tylko wirtualnie. To duzo, ale i mało. A ta opowieścia chciałam sie jakos do was zbliżyć. Odczuc mocniej te wspólnotę...Bo bliskosć miedzy ludźmi to coś dla mnie najcenniejszego!:-))
Ściskam Cie serdecznie nowa Przyjaciółko i zapraszam do zabawy wprawdzie tylko wirtualnej, ale jakże serdecznej i gorącej.
Czym sie poczestujesz? Na co masz ochotę?Czy lubisz czerwone wino i pierniczki?:-))
Z takiej okazji, koniecznie trzeba wznieść toast czerwonym winem :)...a pierniczki uwielbiam i już się częstuję...ta cygańska muzyka!!!!
UsuńJa sobie cały czas w trakcie słuchałam wspaniałej, biesiadnej muzyki. Słucham jej nadal. I nózki aż tupia do tanca!:-))
UsuńI winko tez sobie teraz popijam. Prawdziwe i słodkie. Mniam!
I gorąco mi sie zrobiło, chociaż na dworze zimno!
Słyszysz, jak Cyganie znów skrzypki stroja?! Och, zaraz popłynie nowa musyka!:-))
Ja natomiast winko mam wirtualne ;)..ale pierniczki realne, jak najbardziej :)
UsuńPierniczków nie posiadam obecnie. Zajadam natomiast brzoskwinie. Sok ciecze mi po brodzie.Popijam to wszystko winkiem. kapie mi na moja błekitną sukienkę w kwiatki, ale co tam?!:-))
UsuńBędzie co wspominać, co opowiadać :)
UsuńSukienkę się wypierze, ślady po soku znikną, ale wspomnienia pozostaną :)
UsuńA nawet te plamy dodzadzą jej uroku. Bo taki bal pozostanie wspomnieniem w sercu i na sukience juz na zawsze!
UsuńDziewczyny! Dajcie pychola, bom taka szczęsliwa, że tu jestescie!:-))
:***
Usuń:***
UsuńTo Twoj bal Olu, i my dziekujemy za zaproszenie:)
UsuńTo teraz nasz bal, dziewczyny! Bez Was nie byłoby tego balu, bo bal dzieki Wam zyje!Wyszedł ze swoich miasteczkowych ram i wniknałw nasze serca. jestesmy na nim wszystkie i jest lepiej niz przypuszczłam, ze będzie. Dziekuję z całego serca, kochane moje!!!!!:-)))))))))))
UsuńBajka - super!
OdpowiedzUsuńMoja charakterystyka - bardzo trafna. Jak Ty mnie zobaczyłaś przez te komputerowe łącza?
Kiedy ukazuje się książka?
Różyczko! To wszystko czary prosto z serca! Czary miasteczka. Magia rozjaśnionych wspólnym, dobrym czasem ludzi. Cieszę się, że Cie poznałam, że tu jestes i chce Ci sie bawic w takie na poły dziecinne zabawy. Ale nie wyrastajmy nigdy z tej dziecięcej wrażliwosci. Cieszmy sie zyciem, mimo wszystko i dostrzegajmy w nim jasne, zyczliwe barwy.
UsuńA kiedy ksiazka? ba! Któz to moze wiedzieć?!
Póki co bal trwa, nie trapmy sie więc przyszłymi zawirowaniami.
Pieknie Ci Rózo w tej romantycznej sukni, wiesz...?
Olga, Olga jak pieknie kreślisz piórem, a właściwie klawiaturą bajkowy świat :))
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko od początku - dla mnie bomba !!!
buziaki :**
Ach! Jakże sie cieszę, ze przeczytałaś i tu jesteś Artambrozjo!:-))Dziekuje za dobre słowo. Bardzo dziekuję!
UsuńA czy pobawisz sie z nami w ten jesienny, zwariowany bal? Czy masz odrobinę czasu i ochoty oraz iskrę zwariowania w sobie???
Olga, szaleństwa mi nie brakuje:) Czasem słyszę, ze za stara już jestem na swoje wariactwa i nie przystoi poważnej żonie, matce taki styl życia.
UsuńA do tego kocham jesień, nawet ta brzydką ponurą - więc z wielką przyjemnością dołączę do szalonego grona :)
buziaki :*
Jesień dopiero sie zaczęła a wiec i bal wciaz trwa Artambrozjo! dzięki czarom i naszemu wewnętrznemu ogniowy (ktory oby nigdy w nas nie zgasł), mozemy cieszyc sie balem, życiem, jesienią oraz bliskoscia!
UsuńRozniecam przygasłe nieco ognisko! Stawiam garniec z bigosem na odniu! Zaraz wszystko bedzie gotowe! A póki co nalewam Ci czerwonego wina i częstuje pierniczkiem!
(Wędrowiec przysnął gdzieś z boku! Niech chłop dychnie przed dalszym ciągiem zabawy!:-))
Wzruszylam się i poczułam te emocje! Naprawdę poczułam sie tak jakbym wysiada z bryczki i znalazła sie na balu. :)) Pięknie to opisałaś Olgo, dziękuję. Nie wiem czy zasługuję na tak miłe słowa, ale jeszcze się nimi poupajam w radości. Witaj jesieni, szczorda i piękna ciotko :)
OdpowiedzUsuńOch, jak ciepło mi na sercu, że jesteś tu Aniu i poczułaś magie tej historii, wzruszajac sie nia i będąc w niej duchem!:-)) Zobacz, jak wiele zalezy od naszej wyobraźni! Jesli potrafimy na chwilę oderwać sie od rzeczywistosci i od naszych codziennych trosk potrafimy też latać. Przenosic sie w zaczarowane, nierealne krainy, gdzie spotyka nas wolnosc, usmiech, słodkie wzruszenie i dawno zapomniana beztroska.
UsuńA na dobre słowa zasługujesz na pewno. Na wiele dobrych słow dziewczyno!:-))
Przepraszam, pisałam z telefonu, a jak ten słownik coś poprawi, to można się ze wstydu spalić!
UsuńNapisałam, że znów się wzruszyłam i mam łzy w oczach. Co Ty ze mną dziś robisz, Olgo...
Idę spać z tymi wzruszeniami. Dobrej nocy czarodziejko!
Czaruję dzisiaj po swojemu, bo to tak przyjemnie czarować gdy ma się dla kogo!:-))
UsuńAniu kochana! Dziekuję Ci za te wzruszenia, ktore grzeja teraz moje serce i za to, ze jesteś tu i odwiedzasz często mego bloga, dając mi w ten sposób sygnał, że ta moja pisanina nie jest na daremno, że warto pisac, dla dobrych i wrażliwych ludzi - takich, jak Ty!
Dobrej nocy, droga dziewczyno i jutrzejszego dnia nareszcie bez trosk!:-))
Jak Wy to robicie, że jednocześnie balujecie i piszecie, to ja nie wiem.
OdpowiedzUsuńBo ja z tym wędrownym malarzem tak się w tańcu zatraciłam,
że klawiatura zupełnie znikła mi z pola widzenia! ;)
A wcześniej jeszcze zaliczyłam małe spotkanie we własnym ogrodzie
z całą gromadą jesiennych skrzatów, które właśnie wyszły
na powierzchnię sprawdzić, czy to już?
No już! Mamy jesień!
Na zegarze 1:40. Pierwsza jesienna noc.
Roztańczyłam, rozwirowałam się całkiem... a świat wokół razem ze mną...
już nawet nie wiem, gdzie góra, a gdzie dół... a to sufit wali mi się na głowę,
a to podłoga ucieka spod stóp... jak jesień, to jesień, tańczmy do utraty tchu!
Tak blisko z Miejsca Spotkań Wymyślonych do Miasteczka Odnalezionych Myśli,
tak blisko... I wszystko "pod tym samym niebem"...
Mar kochana!To była i jest magia po prostu! Można być wszędzie naraz i robić sto rzeczy jednocześnie, gdy buzują w nas bąbelki dobrego nastroju i wiara w bliskosć i dobroć ludzką!:-))
UsuńPod tym samym niebem wiruja dobre czary i krążą miedzy ludźmi, miedzy ich światami codziennymi, tancząc w ich sercach i budząc dawne marzenia i nowe wzruszenia.Miasteczko wzięło za ręce Miejsce Spotkań Wymyslonych i usmiecha się do niego rozkręcone w tym niekończącycm się, jesiennym tańcu.
Niech bal trwa, póki radość i niewinnośc w naszych sercach mieszka! A Jesień niech usmiecha sie do nas delikatnie spoza deszczu, mgły i porywów szalonego, niepokornego wiatru...
Bal jesienny udany jak mało co :), goście przemili, gospodyni wymarzona. Nic to, że nie dotarłam na sam bal, relacje na żywo też działają na zmysły :). Niektórym ludziom dano dar czytania a innym ... dar pisania i tworzenia iluzji, i przyciągania ... nieziemskiego. Doczekalam się na cd i tez czegoś się nauczyłam...
OdpowiedzUsuńA ja cały czas czułam tu Twoją obecnosc, kochane Echo!
UsuńPewnie byłaś tu myślami i sercem, czując ciepło i czary płynące z tego miejsca poprzez tę pierwszą, jesienną noc!
Jesteś tu zawsze bardzo miłym i oczekiwanym przeze mnie gościem. I mam nadzieję, że jeszcze nieraz czegos sie od siebie wzajem nauczymy, zamyslimy, usmiechniemy i wzlecimy na skrzydłach poezji, marzeń i magii między ludźmi!:-))
Dziekuje kochana Olgo...
UsuńA ja Tobie!:-)))
UsuńTo była szalona noc :)
OdpowiedzUsuńJuz nie pamiętam kiedy tak się bawiłam ... czytając.
Jak to dobrze, że można być w kilku miejscach jednocześnie.
Nie potrafie tak pięknie pisać jak Ty Oleńko,więc powiem tylko ... było cudownie.
I jak napisało Echo, innym dano dar czytania ... a czytać Ciebie to prawdziwa przyjemność.
Pewnie odsypiasz tańce :)
Buziaczki.
Jak się przeszłam rano po ogrodzie, to pomyślałam, ale Dziewczyny wywijały na tym balu ... bo u mnie w nocy przeraźliwie wiało i wszystkie włoskie orzechy postrącało :)))
UsuńNieźle żeście na tych miotłach poszalały :)
Nie śpie, nie śpię Mireczko kochana! Kawkę sobie popijam na pobudzenie nieco zmęczonego wczorajszym całodziennym pisaniem oraz nocnymi tancami ciała. I czytam to wszystko po raz kolejny, ciesząc się, że ludzie dobrze sie bawili na balu i że z tak pozytywnym odbiorem spotkała sie moja długa opowieśc o balu.
UsuńU mnie wieje i leje, ale nic to! Przecież w duszy ciepło a to najwazniejsze!:-))
A orzechy pospadały tej nocy z drzewa w ogrodzie mojej sąsiadki.I nie ma, niestety, komu ich zbierać...Ale nic! Dzisiaj nie czas na smutki. Dzisiaj patrzę na świat pogodnie i usmiecham sie do Ciebie, do wszystkich, którzy mnie tu odwiedzają i dają mi znak, że są i lubią choć troszke tu przychodzić.Życie przeciez potrafi byc barwne i radosne, jesli tylko takim potrafimy je zobaczyć.
Dziekuję Ci kochana za życzliwą obecnosc i za przeczytanie mojej opowieści!
Dobrego dnia dziewczyno serdeczna!:-))
Wiem, że nie możesz spać o tej porze bo przecież wszystko co biega woła już od rana ... jeść, pić :)
UsuńOleńko takie oderwanie się od rzeczywistości jest nam wszystkim czasami bardzo potrzebne.
I tak jak piszesz, barwę życia to mamy w sobie. I od nas zależy czy jest w kolorze tęczy nawet jak jest bardzo źle, czy w szarościach nawet jak jest dobrze. Bo i tak znajdzie się zawsze coś co jest nie tak i nam sie nie podoba :)
U nie dzisiaj wietrznie ale pięknie. I grzybki sie pojawiają :)
Pozdrawiam serdecznie.
A u nas wiecej grzybiarzy niż grzybków! Przynajmniej jak na razie!Moze po dzisiejszym deszczu cos sie polepszy?
UsuńCiężko sie wraca do normalnej rzeczywistosci po takim oderwaniu. Wprost nie chce sie wracać! Ale tym niemniej w końcu trzeba, bo żywina nie zyje basniami ale konkretną karmą i czułą, prawdziwą opieką!:-)
Słucham w tej chwili "Koncertu jesiennego na dwa świerszcze" Kocham tę piosenkę i głos Magdy Umer!
Mireczko! Rozmarzone przytulenia jesienne Ci zasyłam!:-)
a ja bym poprosiła o ilustracje, przecież rysujesz, Olgo. ach, Pan Pierniczek w bązowym surducie.... Jakbym JMSzancera widziała. ale jak wszyscy odpoczną po balu to dopiero się zacznie! cdn mam nadzieję.
OdpowiedzUsuńEwciu! Miałam nawet zamiar zilustrować to własnymi obrazkami, ale nie starczyło mi juz czasu! Wczoraj pisałam przez calutki dzień! Aż z klawiatury para buchała!
UsuńJednak pomysł z rysunkami jest przedni. Moze jak odpoczne, to cos naszkicuję.
A co do balu, to mysle, ze on na chwilke tylko przysnął wśród lisci i węgielskow w ognisku!
Postaram sie przy pomocy serdecznych gości rozniecić go jeszcze do białosci!
Uch! ha, ha!:-!!
Evunia, pomysł przedni z tymi ilustracjami.
UsuńOleńko, gratka byłby nie lada mieć tomik Twoich opowiadań z własnoręcznymi -Twoimi oczywiście-ilustracjami :)
Mireczko!Ale ja rysuje znacznie gorzej, niz piszę, wiec nie oczekujcie cudów! Żaden ze mnie Szancer! Tym niemniej rosnie we mnie ochota by cos narysować, a jak mi się samej to spodoba, to Wam tutaj pokaże i pokornie wysłucham opinii.
UsuńNa razie odpoczywam, herbatkę popijam i słucham muzyki. Potem troche zwykłej, codziennej roboty na mnie czeka. A potem...Moze znowu poszalejemy na balu? Kto wie?!:-))
Pięknie Pani pisze... Opowiadania terapeutyczne działające cuda w stresach codziennego życia Nie mogę doczekać się kolejnych ciepłych opowieści:)
OdpowiedzUsuńMiło mi czytać takie słowa i wiedzieć, że komuś sie te opowiadania podobają a nawet działają terapeutycznie. Serdecznie dziękuję za tak zyczliwą opinię i jeśli mozna prosić, to chętnie bym poznałą imię (pani, pana?)!:-))
UsuńBeata Nie wiedziałam, który profil wybrać, żeby nie być anonimowa:) Trafiłam na Pani stronę przypadkiem, zaprowadziła mnie do Pani "natura", a konkretnie link na którymś z blogów poświęconych roślinom - z zamiłowania staję się powoli ogrodniczka I na szczęście "ta natura" wiedziała, co robi:) W Pani opowieściach odnajduję siebie taką jaką byłam kiedyś, optymistką dostrzegającą same dobre strony, wierzącą w możliwość życia w harmonijnej wspólnocie, rodzinnej, czy sąsiedzkiej Byłam kiedyś romantyczką Ale już nie jestem I dlatego tęsknię do siebie tamtej, z przeszłości Ten świat odkrywam na nowo w Pani historiach Czekam na więcej:)
UsuńBeato! (tutaj wszyscy jesteśmy po imieniu, więc prosze bys i Ty tak sie do mnie zwracała!)
UsuńWzruszająco opisałaś siebie oraz przemiany, które zaszły w Tobie w ciągu lat. Ja też mam chwile gorsze, gdy wzmacniam sie jak słodkim winem czytaniem pozytywnie działających na mnie historii. Czasem wystarczą mi do szczęścia ksiazki Makuszyńskiego.Czasem Grocholi. Czasem Whartona. A innym razem poezje M.Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Literatura naprawdę potrafi wydźwignąc nas z głębokich dołków.I zwrocic uśmiech oraz głeboką wiare w dobro i w Człowieka.
Cieszę się, że mój cykl wywarł na Tobie tak miłe i kojace wrażenie! W wolnej chwili zajrzyj sobie wobec tego na pomarańczowy pasek u góry tego bloga i poczytaj wiecej opowieści miasteczkowych, czy tez innych tam zamieszczonych.
Zapraszam Cie serdecznie do siebie i wielu dobrych dni oraz spotkań z czarodziejsko działającą literaturą zyczę!:-))
Dziękuje, czuję się zaproszona:) Ciekawe, co wymyślisz na deszczowe listopadowe dni, i na srogą zimę, by wystarczająco serca ogrzewało...
UsuńNie mam pojęcia co wymyslę! Coś tam pewnie mi wpadnie do głowy. Będzie duzo czasu na pisanie, wiec mam nadzieję, że nie zawiodę moich kochanych gości blogowych!:-))
UsuńAż chciałabym umieścić Twoją opowieść na kartach książki. Trzymałabym ją pod poduszką, abym mogła śnić o przyjęciu. Aby słowa zamieniły się w barwny obraz. Mogłabym wdychać zapach pożółkłego papieru, na który skapywałyby łzy wzruszenia. Przepiękna historia pełna nadziei...Jestem zaszczycona mogąc w niej uczestniczyć.
OdpowiedzUsuńWeroniko droga! Bardzo cenie sobie spotkania z ciepłymi, niosacymi w sobie prawdę i wrazliwosc ludzi. Za taką własnie osobe uważam Ciebie, przeczytawszy kilka postów na Twoim blogu oraz komentarzy na moim. A wydaje mi sie, że jakos wyczuwam ludzi sercem! Więc nie ma mowy o żadnym zaszczycaniu. Po prostu pisałam sercem w odpowiedzi na otwarte serca moich drogich czytelników.
UsuńWeroniko! Subtelna dziewczyno!Cieszę się, że tu jesteś, odwiedzasz mnie i dokladasz węgielków do tego wirtualnego ogniska!:-))
Teraz to naprawdę się wzruszyłam i zawstydziłam zarazem. Jest mi niezmiernie miło czytać takie słowa. Bardzo, ale to bardzo mnie one cieszą. Dziękuje Ci serdecznie! Niezwykle przyjemne miejsce ten Twój blog. Zaczarowane dobrym słowem. Z chęcią tu goszczę i dokładam węgielków do wirtualnego ogniska:)
UsuńA ja śpię i śpię. Nie mogę się dobudzić po tym tańcowaniu. Wszystkie mięśnie przypominają mi co się tam wyprawiało, ale co się wyprawiało? Chyba za dużo wina wypiłam, Olgo, nie narobiłam jakichś głupot?:) Pamiętam tylko jak wyprzęgłam konia z bryczki, wgramoliłam się na niego po pieńku i pognałam w las...
OdpowiedzUsuńDziękuję, że mogłam być z Wami!
Magduś droga! Mnie się cos przypomina jak przez mgłę, że tańcowałaś aż miło z jakimś brodatym muzykiem. Potem wziął Cie w tany jakis Cygan o zabójczo czarnych oczach. I chyba nie bardzo chciał Cie zostawić w spokoju, więc w pewnym momencie podkasaaś suknię i zdecydowałaś sie rejterować ucieczka w las. Kon wrócił rano sam i juz sie martwiłam, czy cos Ci sie nie stało! A Tys sie pewnie przespala smacznie na posłaniu z mchu i paproci a dobre duszki, eldy i krasnale pilnowały spokoju Twego snu.
UsuńJa rózwnież bardzo Ci dziekuję, że byłas z nami na balu!Szkoda tylko, ze tak prędko zwiałaś Amazonko niepokorna! Bo działo sie jeszcze potem! Oj, działo!:-))
Piękna opowieść! Tyle tylko mogę napisać, bowiem jeszcze dźwięczą w moich myślach słowa, i akordy dźwięków.
OdpowiedzUsuńI mnie wciaz jeszcze wiecej jest w miasteczku, niz w mojej zwykłej, codziennej rzeczywistości. tak się wczoraj tam rozszalałam, roztańczyłam i rozbawiłam, że do dzisiaj oczy mi błyszczą radoscią!:-)
UsuńBardzo sie cieszę Dorotko, że przeczytałaś wszystkie opowieści i wywarły na Tobie dobre wrażenie!:-))
Olu.....Olu.... no.... no.... mam dreszcze ze wzruszenia i poryczałam się:):) A potem jeszcze raz, ale ze śmiechu... Figlarka z Ciebie... niesamowita, taka nadspodziewajka, taki bal, takie tańce... stroje:):):) A nader trafne opisy gości:):)
OdpowiedzUsuńDziękuję za cudną lekturę i niezwykłe zainteresowanie nami, blogowymi znajomymi, przyjaciółmi, bywalcami na Twoim blogu:):)
A pewnie ,że figlarka! Bo wzruszenia wzruszeniami, ale kiedys trzeba przekłuc wreszcie ten balon i po prostu pobawic sie na ludzie oraz pozwolic na beztroska zabawę swoim gościom i wymyslonym postaciom.
UsuńMogłam napisac te historię, dzięki wspierajacej obecności serdecznych, odbierających ją pozytywnie czytelników, takich jak Ty Jaskółko.
iIserdecznie dziękuję Ci za To, jaskółko kochana że dałaś sie porwać w tę opowieść. i cieszyc sie czytaniem oraz balem!:-))
No przecież inaczej nie mogłabym, czytam, czytam, czasem nie komentuję, bo po prostu chcę sobie przemyśleć, a potem już jest następny post a tamto uleci:)
UsuńAha, w tym tajemniczym półmroku pewnie nie zauważyłaś jaką piękną suknię podarowała mi pani lato na ten bal:):) Cała oliwkowo-srebrna w złote i winne liście....podarowała, a potem (po balu) kazała mi wiać za morze do ciepłych krajów:):) oczywiście założyłam ogromny protest i zostaję z Wami :):):
Bo to własnie tutaj są ciepłe kraje! Tutaj, gdzie jest ciepło w sercu i mieszkaja bliscy nam ludzie! Cóz z tego ,że gdzieś tam mocno świeci słonce, skoro wszyscy gadaja nie po naszemu i są nieraz tak rózni mentalnie, iż ma sie wrażenie iż przebywa sie na Marsie?!
UsuńTwej sukni rzeczywiscie nie zauwazyłam w półmroku. Cos mi błyskało od Twojej strony, oslepiało czasami i myslałam, że pstrykasz zdjecia z naszego szalonego przyjęcia!
Ale z Twego opisu wynika, iż suknia jest boska i to ona tak skrzyłą jak miliony gwiazd! Trzeba by znowu rozniecić porzadnie ognisko i skrzyknąc pare czarownic oraz ostatnich, drzemiących jeszcze wciąz grajków żebys mogła wystapic w pełnej krasie Jaskółko! Moze jeszcze przy okazji zanuciłyłybyśmy te melodie, które potrafią zaczarować nasze dusze i przenieśc do krainy wiecznej młodosci?!
Dzisiaj od rana słucham takich wspaniałych, starych piosenek polskich, francuskich i rosyjskich...
Oleńko Kochana ile przyjemności mnie ominęło, przez te moje wyjazdy, spotkania nie miałam czasu zaglądać na blogi. A tu taki wspaniały cykl na powitanie jesieni a ona już powoli w pełnej krasie.Pięknie opisałaś , naprawde z rozczuleniem czytałam. Buziam Was wszystkich a Ciebie najmocniej.
OdpowiedzUsuńZa kilka dni znowu lecę tym razem do Anglii.
A toś sie rozjeździła Alinko! Ale czekałaś na ten czas wolności na emeryturze i korzystasz teraz nareszcie z niego pełną piersia, promując pewnie przy okazji swoje wiersze i spotykajac sie z interesującymi ludźmi. Cudownie!:-)
UsuńI cieszę sie, ze mimo tych ciekawych podrózy znalazłaś czas, przeczytałaś moje opowieści i przypadły Ci one do gustu. Niech jesień będzie dla nas wszystkich zyczliwa i rodzi w naszych duszach wiele powodów do wzruszeń i ciepłych doznań!
Całusy zasyłam!:-))
Oleńko ja myślę o Tobie, jesteś mi bliska, tylko czas niestety nie jest z gumy. Teraz jestem u starszej córki, pomagam jej kilka dni, jutro jadę do domu by tam chwile pobyć i spakować się. Nawet nie pomyślałam ,że tak intensywnie na emeryturze będę żyć. Spotkałam wielu interesujących ludzi, życzliwych. Kiedyś poznałam Ciebie i bardzo sobie cenie naszą znajomość. Całuję Ciebie i serdeczności wam zostawiam. Obrazki już wiszą w mojej sypialni to jakby cząstka Was.
UsuńTak ,czas nie jest z gumy. A tyle rzeczy chciałoby sie zrobić, z tyloma zdązyć, nadrobić, póki się człowiekowi cos chce i ma zdrowie!
UsuńI ja sie cieszę, że poznałyśmy sie Alinko oraz to, że wciąz zyskujesz nowych przyjaciół. Zasługujesz na dobro w zyciu i na radosć. Wystarczajaco dużo smutków juz Cie spotkało! Niech teraz nareszcie będzie Ci szczęsliwie prawie jak w bajce!:-))
Olgo, wzruszenie ścisnęło mi gardło, i aż łza zakręciła mi się w oku; to był bal nad bale, Miła Wróżko; i tyle przyjaznych dusz spotkałam; dziękuję!
OdpowiedzUsuńA po tych szaleństwach czas kosze w ręce wziąć i powędrować na rydzowiska, zaczął się wysyp; jak ja lubię jesień; pozdrawiam Cię serdecznie.
I ja sie wzruszam, gdy czytam, iż moi czytelnicy poczuli sie wzruszeni atmosferą tego balu i samą opowieścia To jest dla mnie najlepsze podziękowanie - wiedzieć o tym, że potrafie swymi słowami wzruszać!:-)
UsuńDziękuję Ci Marysiu , że przeczytałaś te opowieści i dałaś sie porwać na szalony bal!:-))
A co do rydzów, to mam nadzieję, ze i tu sie wreszcie pokaża, bo do tej pory marnie było u nas z grzybami.
Niech zyje i króluje nam obfitująca w lesnie skarby, cuda i kolory dobra jesień!
Grzybiarko kochana! Uściski gorace Ci zasyłam i uśmiech serdeczny!:-))
Oleńko najmocniej ci dziękuję żeś mnie na tym balu dostrzgła i tak serdecznie powitała. Był to miód na moje nie najlepsze ostatnio samopoczucie .Dawno już tak nie hulałam jak na tym wspaniałym balu .Bigosiku i grzybków co prawda nie kosztowałam ,bo mi na to zdrowie nie pozwala ,ale placek ze śliwkami był przepyszny, no i nie jeden kielich wychyliłam ,tak że jeszcze dzisiaj kręci mi się w głowie.
OdpowiedzUsuńObiecuję ci że postaram się będąc u ciebie w odwiedzinach ,chociaż pomachać ci ręką na powitanie. ćzytam cię zawsze uważnie ,ale nie zawsze mam lekką rękę do pisania.
Pozdrawiam i dalej ruszamy w tany z tą jesienią :)))
Witaj Mario! Bardzo sie cieszę, ze bal Ci sie spodobał i roztańczyłaś sie na nim wirtualnie!
UsuńZ tym moim pisaniem, to tak jest, że jesli mam dla kogo pisac, jesli ktoś przysyła mi sygnały, że chce to czytac, że na cos mu ta moja pisanina jest potrzebna, to tym więcej piszę! Czyli jakos koegzystujemy ze soba w czarodziejskiej symbiozie - ja i Wy, czytelnicy i obserwatorzy mojego bloga. Czasem wystarczy mi jedno słowo od Was, bym rozwineła skrzydłą a do mojego serca wniknął czarodziejski promień.Jestem za te promienie tak bardzo wdzięczna!
I staram sie pamietać o wszystkich osobach, które mi chociaz malutki promyczek podarowały. A Ty jestes jedną z nich Marysiu!:-))