niedziela, 22 września 2013

Bal na powitanie jesieni, cz.9 – „Niech żyje bal!”



  

      
     A oto jest już nareszcie dzień balu w gospodzie „Pod złotym liściem”. Pierwszy głód został zaspokojony przy pomocy upieczonych nad ogniem kiełbasek a lekki chłodek wraz ze zmrokiem zaczął napływać z otulonych jesienną mgłą lasów. Nadal nie było widać żadnego z gości i naszym Gospodarzom zrobiło się przykro i niewyraźnie na duszy. Tyle przygotowań, tyle radosnych planów i wszystko nadaremno? W chwili, gdy Gospodyni chciała się już poddać i zacząć chować do lodówki oraz spiżarki wszystkie smakołyki ze stołów Wędrowiec przyłożył palec do ust, nakazując jej ciszę i wstrzymanie oddechu. Coś usłyszał. Najpierw niewyraźnie a potem coraz głośniej do uszu wszystkich zaczął dobiegać turkot kół, stukot kopyt, rżenie koni. A nad pobliskim laskiem widać było jakieś radosne światełka i słychać pełne rozbawienia, liczne głosy. Zgromadzeni spojrzeli z pełnym nadziei oczekiwaniem w tamtą stronę.

   I oto spoza zakrętu ukazał się niezwykły korowód bryczek, wozów konnych i dorożek. Wspaniałymi tymi pojazdami podążali w stronę gospody wszyscy zaproszeni oraz chętni do uczestnictwa w balu goście. Konie przyozdobione były w kolorowe wstążki i szarfy a na każdym wozie ktoś trzymał zapaloną lampkę naftową by dobrze oświetlać sobie drogę.
  Wojtek i Joasia z radości i podniecenia podskoczyli w górę kilkakrotnie i zawołali chórem, jak na komendę:

- Hurra! Hurra! Wszyscy jadą! Patrzcie jak dużo gości!

To piekarz Wacław kilka dni temu wpadł na pomysł by zorganizować dla wszystkich taki właśnie dowóz na bal w gospodzie. I bardzo ucieszył tą inicjatywą zwłaszcza tych mieszkańców miasteczka odnalezionych myśli, którzy rzadko kiedy urządzali sobie dłuższy spacer niż z domu do sklepu albo na przystanek autobusowy.

   Z pierwszej bryczki wysiadł sam piekarz, podając rękę i pomagając w zejściu na ziemię swej ustrojonej w sztywną, brokatową suknię tęgawej żonie Emilii.
Za nimi, podtrzymywany troskliwie pod oba ramiona przez Jana i Krystynę wysiadał roześmiany pan Bazyli, zwany przez wszystkich panem Pierniczkiem. Miał na sobie brązowy, staromodny surducik a na głowie czekoladowy melonik. Wyglądał jak elegancki, starszy pan z dziewiętnastowiecznej powieści albo z baśni Andersena. I właśnie tak się chyba czuł. Niedzisiejszy, ciepły, pełen pogodnego zamyślenia i wielu odległych wspomnień…
A któż to wyszedł jeszcze z pierwszej bryczki? Karol, odświętnie ubrany w granatowy i przyciasny, niemodny już od dawna garnitur. Prowadził pod rękę jakąś piękność prawdziwą! Zgromadzeni rozpoznali w niej po chwili ze zdziwieniem jego zaniedbaną do niedawna i wiecznie zgorzkniałą żonę Łucję. Dzisiaj Łucja uśmiechała się delikatnie a rumieńce na policzkach i podmalowane rzęsy dodawały jej obliczu wdzięku i odejmowały co najmniej kilku lat. Na jej ustach lśniła dyskretnie beżowa pomadka a wcięta w talii sukienka w kolorze oliwkowej zieleni (kreacja pożyczona na bal od Teresy) otulała jej zgrabną sylwetkę niczym antyczną rzeźbę.
Za nimi szła natomiast sama pani Teresa ustrojona w długą do ziemi, granatową suknię w wielkie, radosne maki. W pasie przewiązała ciemną szarfę a w rozpuszczone, tańczące w łagodnych podmuchach wiatru włosy wpięła kwiat dzikiej róży, znaleziony dzisiaj z samego rana na wycieraczce pod drzwiami jej mieszkania.
 - Któż mógł tam go położyć? – zastanawiała się a serce biło jej jak szalone na myśl o tym, że tylko jeden mężczyzna na świecie wiedział, że ona uwielbia najbardziej ze wszystkich właśnie kwiaty dzikiej róży…

   Tymczasem przed gospodą zatrzymała się już druga bryczka. Jako pierwsi wysiedli z niej dawno nie widziani na żadnych imprezach towarzyskich Ksawery z Anielą. Było to wszak najzupełniej zrozumiałe, zważywszy na jej kalectwo…Ale przecież nie ma już żadnego kalectwa! Widać wprawdzie, iż Aniela stąpa jeszcze nieco niepewnie, ale to tylko dodaje jej powabu i sprawia wrażenie, jakby chodziła na palcach niczym baletowa tancerka.

 
   Dalej wyskakiwali z wozu liczni przyjaciele z miasteczka i pobliskiego, wielkiego miasta, którzy nie raz odwiedzali już gospodę Hanny i uważali, iż jest to najprzyjaźniejsze, najbardziej swojskie na świecie miejsce. Byli to ubodzy pisarze, rzeźbiarze, muzycy, rysownicy i aktorzy. Szaleni nieco, pełni marzeń i filozoficznych  rozważań włóczędzy, przemierzający kraj wzdłuż i wszerz. Kolorowe, rozświergotane ptaki i dawni, cisi wielbiciele samej Hanny… Zachwycał ich zawsze wystrój jej gospody. Wspaniałe obrazki w sepii oraz w niezwykłych odcieniach czerwieni, którymi ustrojone były ściany. Koronkowe makatki i dziergane na szydełku obrusiki panny Szydełko. Fotografie sprzed ponad wieku. Zapach starego drewna i kompotu z jabłek, który witał ich zaraz po wejściu do gospody. A starodawny i sielski urok tego drewnianego budynku według nich nie miał sobie równych. Gotowi byli sławić to miejsce wszem i wobec, bo ich zdaniem warte tego było. Jednak nie chcieliby żeby tłumy turystów z całego świata zadeptały, skomercjalizowały i zbanalizowały gospodę. Mimo wszystko powinna ona pozostać tak cicha i swojska, jak jest teraz. Tak sobie rozmawiali podróżując tutaj i ciesząc się na dzisiejszy, niezwykły bal.

Witajcie, witajcie goście nasi mili!
Jakże cudownie, żeście przybyli
Bez Was nie miałby smaku ten wieczór
I pełen byłby tęsknot i przeczuć
Teraz ta jesień słodka jak wino
I blask czarowny z Wami przypłynął
Chodźcie wybierać maski cudowne
Bal się zaczyna – Chodźcie tu, do mnie!

Zagadał wierszem Wędrowiec stojąc w otwartych wrotach gospody i uśmiechając się serdecznie do pojawiających się zewsząd gości.

   Z następnej bryczki wysiadali w tym czasie długo wyczekiwani goście ze świata mgły powitań i pożegnań. Wyłaniali się z niej nieco niepewnie, gdyż do tej pory znali gospodę tylko z opowiadań a teraz sami znaleźli się w tym miejscu i dziwnie im było przekroczyć tak nagle i tak po prostu niewidzialną granicę miedzy realnością a marzeniem.

   Pierwsza ukazała się ubrana w wytworną, białą sukienkę oraz przystrojona delikatnym, ażurowym kapeluszem a przy tym otulona ciepłym szalem Beata, pełna uroku, sympatyczna Pani z krainy kreatywności i cudownych wytworów własnych rąk oraz romantycznej duszy ( http://catinabag-beata.blogspot.com ). Malarka, rzeźbiarka, dziewczyna potrafiąca zrobić coś z niczego. Wiedźma prawdziwa! Osoba skromna, ale niezwykle ciepła, serdeczna i przyjazna. Dobrze patrzyło jej z oczu a uśmiech, który malował się na jej obliczu mówił wszystkim, że to człowiek bliski i dobry. Do boku przyciskała cudownie piękną, uszytą przez siebie torbę przystrojoną w wielobarwne, jesienne liście. A w torbie poza kosmetykami, chusteczkami i innymi niezbędnościami schowała kilka maleńkich, prześlicznych, zrobionych przez siebie pamiątek, które w odpowiednim momencie podaruje temu, kto jest jej na balu najbliższy...

   Tuż za nią szła Róża w słonecznej sukni koloru herbacianych róż. Serdeczna, mądra Pani z krainy rozmyślań nad kondycją ludzką i niepojętymi meandrami losu. A przy tym dziewczyna do tańca i do różańca! Uwielbiająca długie, wnikliwe dyskusje na ciekawe tematy oraz przede wszystkim krzątaninę w kuchni, czary kulinarne i organizację pomysłowych przyjęć oraz imprez towarzyskich. Na pewno pomoże Hannie i Barbarze w obsłudze dzisiejszych gości. A przy tym przysiądzie się tu i ówdzie, w ciekawe rozmowy zasłucha, zatańczy, gdy któraś z melodii odezwie się serdecznym rezonansem w jej duszy.

   Za nimi ukazała się kochana przez wszystkich za mgłą powitań i pożegnań Anka Wrocławianka, niezwykła Pani o czułym, wrażliwym sercu, wywodząca się z krainy, gdzie pomaga się każdemu bezdomnemu zwierzęciu, leczy chore, porzucone koty, wytrwale, aż do sukcesu poszukuje się dla nich nowych opiekunów i zaraża swą niezwykłą pasją innych ludzi. A pojawiła się jak zwykle skromnie, ukryta za wielkimi, słonecznymi okularami. Uśmiechała się nieśmiało, lecz ciepło a ten uśmiech przystrajał ją lepiej niż ubrana na dzisiejszą okazję delikatna, taftowa sukienka w kolorze oranżowej mgły…
Pani z krainy „Za moimi drzwiami” ( http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/ ).

   Kolej na następnego gościa – hiszpańską czarodziejkę Mar Canelę, która podróżując na skrzydłach swej pełnej poezji wyobraźni oraz niezwykłej wrażliwości wsłuchuje się w uczucia świata widzialnego i niewidzialnego. I jak przystało na prawdziwą wróżkę potrafi dostrzec i docenić nawet to, co inni pomijają z obojętnością i niewiarą. Ona wie, jak idzie się po moście z tęczy i rozmarzonych zamyśleń i rozmawia się po drodze z elfami, skrzatami oraz dobrymi duszkami. Szepcze z księżycem i gwiazdami. Przenika dusze ludzkie swym ciepłem oraz spokojem. A przy tym tancerka z niej cudowna, wiec na pewno pokaże dzisiaj na co ją stać! Oto Mar, Pani krainy Miejsca spotkań wymyślonych. (http://mar-canela.blogspot.com/ )

   Teraz z bryczki wysiada Maria z Pogórza Przemyskiego, Pani rozległych, owianych mgłą łąk i wzgórz. Właścicielka klimatycznego, drewnianego domku za Sanem, w którym warzy w kuchni czary ziołami i wędzonką pachnące, opiekuje się czule swymi psami, podróżuje po ciekawych, wartych zwiedzenia miejscach, uwielbia poezję śpiewaną i owiane mgłą tajemnicy zabytki. A tak cudownie ciepło pisze o swoim siedlisku, że od razu chciałoby się być jej gościem i zanurzyć w niepowtarzalną atmosferę tego domku na wzgórzu.
Oto Maria,  Pani krainy Naszego Pogórza (http://naszepogorze.blogspot.com/)

   Za nimi z półmroku wyłania się delikatna, owiana mgłą postać Magdy Spokostanki, Pani z krainy łagodności, poezji, wspomnień oraz zasłuchania w głosy bezludnych miejsc i zapomnianych przedmiotów. Wielbicielka rozmarzonych wędrówek po groblach, mokradłach, bagnach i dzikich, pełnych szeptów i szelestów lasach. Pasterka swych kózek, opiekunka kurek, mama córek, z których zwłaszcza jedna jest dla niej nieustającym natchnieniem i źródłem zamyśleń.
Oto cicha, lecz życzliwa światu, odziana w srebrzysto-fioletową suknię Magda, Pani z krainy na 27 stronie – (http://na27stronie.blogspot.com )

  Wreszcie schodzi na usianą brzozowymi liśćmi ziemię kolejny miły gość balu – Weronika, sama siebie zwąca Ziołoludkiem.  Młodziutka jeszcze, lecz pełna wrażliwości oraz wiedzy wielbicielka podróży, koni, przyrody oraz dobrych filmów i książek. Niezmordowana wędrowniczka po najpiękniejszych zakątkach kraju. Opisująca je z wielką uwagą, entuzjazmem i pogodą ducha. Delikatna Pani ze świata wrażliwych przemyśleń. Oto Pani Ziołowej krainy! (http://ziololudek.blogspot.com/ )

 A któż to idzie dalej? Oto Lidka, Pani z krainy „Życia i szycia”. Autorka istnych cudów z tkanin, które tworzy przy pomocy maszyny do szycia i swej bogatej wyobraźni. Nawiązująca z bliskimi sobie ludźmi serdeczne, trwałe więzi. Czuła, wrażliwa i uważna osoba, na którą można liczyć. Pełna zaraźliwego humoru oraz prostoty. Acha, dziewczyna potrafiąca zrobić przepyszne powidła śliwkowe tudzież inne wspaniałe przetwory na zimę. Lidka idzie w rozkloszowanej wspaniale spódnicy do samej ziemi. Kwiecistej, romantycznej, powiewnej jak jesienny wiatr. Na stopach ma balerinki. Do tańca w sam raz!
(http://zycieiszycie.blogspot.com/ )

   Po niej z przepastnego pojazdu wychodzi czarownica szalona i nieprzewidywalna. Pełna poczucia humoru i ciepła, autorka opowieści o swych podróżach po odległej Ameryce. Słowem – Ataner! Pani z krainy zapierających dech w piersi podróży.
(http://atanerblog.blogspot.com/ )

Dalej idzie jeszcze wiele, wiele innych wyczekiwanych, kochanych gości. Długo by wymieniać. Jest Mirka, przesympatyczna właścicielka białych jak śnieg piesków.
Jest Zofijanna, cicha, delikatna Pani z krainy głębokich wspomnień i bajecznie  kolorowych kwiatów. W bryczce chowa się też Jaskółka wraz ze swym nieodłącznym, magicznym aparatem fotograficznym, Pani z beskidzkich, pachnących dojrzałymi jabłkami sadów. W gromadzie widać też Sznupeczkę, Judytę, Marię Nowicką i Peacock a gdzieś tam z pobliskiego lasku pohukuje jak zawsze niepokorne lecz przecież obecne, schowane tylko przed wszystkimi Echo….
   To tylko tyle, ile udało się od razu zauważyć. Inni goście woleli póki co nie rzucać się w oczy.  Lecz może potem odezwą się z mgły i dadzą znak, że są i bawią się tego wieczora ze wszystkimi goścmi Hanny i Wędrowca? W baśni wszystko przecież jest możliwe!!!
 
   Tymczasem zajechała zaczarowana dorożka zaprzężona w dwa srebrzyste rumaki i powożona przez maleńką staruszkę w zielonej spódnicy i żółtym, słomkowym kapelusiku. Obok niej siedziała babka Eulalia i z wielce dumną miną poprawiała swój rozłożysty, bordowy szal z jeżynowych liści.
Staruszki zgrabnie zeskoczyły na ziemię, w czym wydatnie pomogły im szerokie jak balony spódnice.
Na ich widok wszyscy otworzyli szeroko oczy ze zdumienia i zamarli czekając na to, co się teraz wydarzy.

- A cóż tak stoicie z otwartymi paszczami i dziwicie się na nasz widok?! – zawołała prababka Eulalia a jej głos zabrzmiał jak skrzypienie starych drzwi.
- No właśnie! Czy nam, wróżkom też nie należy się trochę zabawy od życia? – dodała wróżka Konstancja i ucałowała siarczyście rumiane policzki Wędrowca.
- Od dawna miałam już na to ochotę, gdy widziałam jak się obściskujecie i ćwierkacie razem z Hanną! – zaśmiała się, widząc ogłupiałą nieco minę mężczyzny
- Mnie też już znudziło się wysiadywanie na starych portretach, granie w szachy albo latanie nocą po miasteczku! Czy macie pojęcie jak bardzo się ostatnio napracowałyśmy? Nalej nam chłopcze czerwonego wina! Nuże! Nie ociągaj się! – zarządziła Konstancja i usiadła tuż przy ognisku, wyciągając przed siebie nogi odziane w zbyt duże buty ze śmiesznymi, spiczastymi noskami.

- Siadajcie proszę, siadajcie tu wszyscy, kochani! Miejsca przy ognisku jest dość!– zakrzątnęła się Gospodyni, donosząc szybko kolejne dzbany z winem i tace pełne ciasteczek, orzeszków i suszonych owoców.
- Częstujcie się proszę! – namawiała postępująca za nią krok w krok Joasia. Dyskretnie udało jej się dotknąć kapelusika wróżki Konstancji i drgnęła z wrażenia, bo wydało jej się, iż dotknęła mgły a może lekkiego jak wiatr puchu…?

Tymczasem Cyganie widząc, że już większość gości zasiadła sobie wygodnie rozpoczęli przygrywać na początku delikatnie, na rozruch zabawy a potem mocniej, wyraziściej, z głębi gorącego serca.

   O dziwo, pierwszy w tany ruszył Ksawery wraz ze swą Anielą. Kobieta doczekać się już tego nie mogła. Ledwo wychyliła swój kieliszek wina pociągnęła męża na pusty jeszcze plac a potem zawirowała w jego ramionach jak za dawnych, młodych lat. Wszyscy popatrzyli na nich z podziwem a Hanna dała oczami znak Wędrowcowi by zaprosił do tańca którąś z samotnych pań. Chciał podejść do siedzącej nieco z boku pani Teresy, ale ta uśmiechnęła się do niego nieco nieprzytomnie a potem szepnęła:
- Nie jestem sama chłopcze…. – i zerknęła na wolne miejsce obok, na którym kogoś widocznie dostrzegała, natomiast Wędrowiec nie widział nikogo, więc nieco zmieszany przeprosił i poszedł dalej.
- Jeśli pozwolisz, to chciałabym zaraz zaśpiewać wszystkim. Podam tylko cygańskim grajkom tonację a potem wykonam dla Was coś, co napisał kiedyś dla mnie mój ukochany mąż Aleksander. I teraz mi o tej piosence przypomniał – zatrzymała go jeszcze na chwilę pani Teresa, uśmiechając się do niego i gładząc pustą ławkę obok siebie.

- Ależ oczywiście pani Tereso! Nie możemy się doczekać pani dzisiejszego występu! – odrzekł Gospodarz i podał kobiecie usłużnie ramię, odprowadzając ją w stronę cygańskiej orkiestry.
   Tam pani Teresa przez chwilę coś ustalała z basistą i skrzypkiem a następnie wkroczyła na podium, przyłożyła mikrofon do ust i zaśpiewała swym mocnym, dźwięcznym głosem pieśń, której jeszcze nikt nigdy nie słyszał, ale melodia była wszystkim znana. Po chwili wiec wszyscy nucili ją razem z pieśniarką i uśmiechali się do siebie serdecznie, bo niezwykle miło jest tak śpiewać razem i czuć wspólnotę z obcymi a jednak w tej chwili jakoś bliskimi sobie ludźmi. A chociaż słowa tej pieśni nie były wesołe, to jednak im nie było smutno w tej chwili. Zasłuchali się, zamyślili na moment…

Słodko-gorzki przekładaniec  

Tam przy grobli w ciemnej toni
wiatrak wodę miele.
Zośka piecze ciasto na cudze wesele
Płacze cicho płacze z samego dna duszy
Hej wiatraku w głowie nie szum
Bólu nie zagłuszysz
Płacze cicho płacze z samego dna duszy
Hej wiatraku w głowie nie szum
Bólu nie zagłuszysz

A tam we wsi Antek miły
tańcuje szczęśliwy
I obłapia młodą żonkę z całej siły
Już zapomniał o Zosieńce i wiatraku
Nowe nuty dziś w piosence
A kołacz bez smaku
Już zapomniał o Zosieńce i wiatraku
Nowe nuty dziś w piosence
A kołacz bez smaku

Piecze Zośka ciasto piecze
Smutkiem przekładane
Ciasto prezent dla miłego
Dla niej lek na ranę
Da mu dzisiaj słodko-gorzki
Uczuć przekładaniec
Wraz z sekretnym ziołem Zośki
Na ostatni taniec
Da mu dzisiaj słodko-gorzki
Uczuć przekładaniec
Wraz z sekretnym ziołem Zośki
Na ostatni taniec

Wszyscy goście już pijani
A tu Zośka wchodzi
Patrzą na nią zabraniali
Jej to nie obchodzi
Idzie z ciastem do miłego
Uśmiechnięta wielce
Skosztuj kołacza mojego
Niech twe zadrży serce
Idzie z ciastem do miłego
Uśmiechnięta wielce
Skosztuj kołacza mojego
Niech twe zadrży serce

Wielka była tragedyja
Bo Antek w niebiosa
Swoją poślubioną żonkę
zabrał i jej posag
w kryminale Zośka siedzi
Za wiatrakiem płacze
Nad swym losem wciąż się biedzi
W matni się kołacze
Zemsta wcale nie jest słodka
Płyną lata gorzkie
Wiatrak rozpadł się i piosnka
Kończy się żałośnie



Gdy wybrzmiały ostatnie akordy jej pieśni i pani Teresa wróciła na swoje miejsce Cyganie zagrali coś szybszego, radośniejszego, pobudzającego zgromadzonych gości do przytupów i obrotów. Potem nastroili skrzypki inaczej i w noc popłynął cudowny, rzewny walc…

- Bal czas zacząć! Zakręć mną chłopcze! Tylko porządnie! – przyzwała Wędrowca do siebie prababka Eulalia.
- Całować się nie będziemy, ale potańczyć, czemu nie? – zaśmiała się staruszka.

Ach, jak zakręcił nimi wieczorny wiatr! Jak zamiótł spódnicą i szalem Eulalii. Jak rozwiał włosy i wąsy Wędrowca.

   Za nimi poszli w tany pozostali. Karol z Łucją. Joasia z Wojtkiem. Krystyna z Janem. Janeczka ze swym ukochanym. Poeci, grajkowie i malarze…I wszyscy goście nagle poczuli, że wcale nie potrzebują butów. Tak cudownie im pląsać po miękkich, nieco wilgotnych od wieczornej mgły liściach. Tak dobrze patrzeć w swoje szczęśliwe i rozjaśnione światłami lamp naftowych, lampionów i ognisk oczy. Tak cudownie nie wstydzić się niczego i nie bać ludzkiej obmowy.

   Mar rozpuściła jasne włosy i oświetlona łuną księżyca popłynęła w ramionach wędrownego malarza w rozmarzone melodią pozaziemskie rejony magii. Anka Wrocławianka porwana w tany przez nieznanego jej muzyka najpierw z oporem a potem radośnie zawirowała, przymykając oczy i porzucając gdzieś wśród liści swoje okulary i wszelką nieśmiałość. A Róża, troszcząc się jak zwykle bardziej o siebie, niż o innych, dolewała wina do kieliszków, dokładała drew do ognia i wpatrywała się z zadowoleniem w radosne migotanie węgielków…

   Tymczasem z lasu, przyświecając sobie latarką wyszła panna Szydełko oraz towarzyszący jej Bartłomiej. O czymś do siebie szeptali, nachylając się ku sobie poufnie i wsłuchując się uważnie w swoje zwierzenia. Popatrzyli na tańczące pary a potem bez zastanowienia weszli pomiędzy nie i zakręcili się w serdecznym przytuleniu.

- Ale ja nie umiem tańczyć! – zawstydził się drwal, nadeptując niechcący na bucik swej partnerki.
- Ależ to nic trudnego! Wszystkiego pana nauczę! – zaśmiała się Katarzyna i z nieoczekiwaną wprawą poprowadziła wielkiego posturą mężczyznę w świat walca.

  Wrota, wiodące do świata miasteczka odnalezionych myśli i gospody „Pod złotym liściem” wciąż są otwarte. Bal trwa a mieszkańcy miasteczka oraz goście mają swój beztroski, dobry czas.
  Tymczasem Pani Jesień rozgaszcza się i rozsiada wygodnie na polach i łąkach. Pieści lasy swym czułym dotykiem. Maluje liście i owoce na złoto, czerwono, pomarańczowo i bordowo. Pomaga wyjrzeć spod ściółki leśnej borowikom i rydzom. Troszczy się o miękkie legowiska dla leśnych, dzikich zwierząt. A potem wraca na bal by tak po prostu potańczyć i nacieszyć się tym ludzkim ciepłem i życzliwością, której zawsze tak bardzo jej brakuje…




215 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza, hurrrraa:)))))) A teraz zaczne delektowac sie atmosfera balu czytajac post!
    Komentarz bedzie za chwilke:)

    Tytul posta mnie troszke zmylil Olu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie to bal, moja kochana Ataner!:-)) Niech zyje zatem bal. I tańczmy, póki czas. Cieszę sie, żeś pierwsza czarownico zwariowana!
      Poczęstuj sie czekoladowym serduszkiem i łyknij troszke winka. Słodkie i dobre wino z tutejszych winogron...

      Usuń
    2. Olu! Czarownice ponoc nie rycze, a ja rozryczalam sie ze wzruszenia. Dziekuje Ci za to, ze moglam w tym balu uczestniczyc.
      Poki co, przysiade przy ognisku, napije sie wina i wielkie serducho wysylam do Was :)

      Usuń
    3. A mnie sie od razu Twoje wzruszenie udziela...Popłaczmy sobie przez chwilę zatem razem. Przy ognisku. Patrząc w tanczące płomienie i obserwujac roześmianych tancerzy.Ciesząc się życiem, które jest...
      Ech, graj piekny Cyganie melodię ze snu...

      Usuń
    4. Lzy otarte:) Czas na zabawe i tance! Moja suknia w kolorach rudosci, zlota i czerwieni juz faluje w rytm muzyki cyganskiej - fantastyczny bal Olu!
      Jest mi bardzo milo, ze i mnie umiescilas w tak niezwyklym gronie gosci gospody "Pod zlotym lisciem".

      Usuń
    5. JAtaner! akże by mogło sie tu obyć bez Ciebie, moja kochana siostrzana duszo z drugiego końca świata??? Przeciez dobrze wiesz, jak bardzo Cie lubię!:-))
      Masz cudną suknię. Widze, ją po prostu widze i Ciebie jak pieknie wygladasz w nie jw blasku ognia!:-)))))))

      Usuń
    6. Olenko, w tytule posta zakradl sie maly blad, bo to bal na powitanie jesieni, a w Twoim serduchu jeszcze ciagle lato:)
      Bal cudny! I juz wpraszam sie na kazdy nastepny:)

      Usuń
    7. Och, dzięki za zwrócenie mi uwafi na ten głupi bład! Zaraz to poprawię!
      A ten poczatek jesieni rzeczywiscie ogracy jak lato. W naszych sercach tak ciepło, jak w lecie!
      Zapraszam Cie kochana na wszelkie imprezy u mnie. Na te wirtualne i realne. Nie tracę nadziei, ze sie kiedys naprawde pobawimy i napijemy razem sliwowicy oraz podjemy chleba ze smalcem.
      Całusów sto zasyłam radosnych i wdziecznych za Twoja tu obecnosć!:-)))

      Usuń
  2. Jestem zaskoczona opisem balu :)) Pozytywny i niespodziewany :)
    I robi się ciepło od ognia, trunków, muzyki i ogólnej życzliwości. Pani Jesień od razu wydaje się sympatyczniejsza. Po pracy należy się jej chwila wytchnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Pani Jesień tak zawsze niedoceniana, tak odsuwana przez lato też pragnie roztańczyc sie w naszych sercach i rozśpiewać jak dobre, stare wino!

      Czestuj sie Lidus kochana pierniczkami i ciastem śliwkowym. A moze masz chec na chleb ze smalcem? Mówię Ci pyszota! Własnie przed chwilą zjadłam chrupiaca piętkę!:-))

      Usuń
    2. Dziękuję, O;u :)Chleb ze smalcem - zawsze :) Pycha :) Pierniczkami i ciastem też nie pogardzę, trzeba mieć siły na tańce i nowe emocje.

      Usuń
    3. I dzięki Tobie trochę inaczej spojrzałam na Panią Jesień. Zawsze się człowiek czegoś nowego dowie, albo popatrzy z innej perspektywy na świat.

      Usuń
    4. Chrup sobie ze smakiem i nie przegap chwili, bo właśnie Wedrowiec rozgląda sie za nową partnerką do tańca. Zerka w twoją stronę! Idzie! Kłania się...Och, co mu odpwiesz???

      Usuń
    5. Wędrowiec zdaje się być fajnym gościem :)) Zatańczę z nim, dlaczegóż by nie? Jestem zaskoczona, że mnie tak szybko zauważył wśród tylu niesamowitych kobiet ;)

      Usuń
    6. Wedrowiec tymczasem mając tak trudny wybór kucnał i przedarł sie miedzy stopami tanczących w bezpieczniejsze rejony. Łyknął wina. Rozejrzał sie a potem niespodziewanie znowu ktos go porwał w tany!Kto to tym razem? Och, to Joasia!
      Lidko w Twoją stronę zmiesza rozochocony Bartłomej!
      Beatko ku Tobie zmierza pan Ksawery, bo jego Aniela wiruje teraz z jakimś poetą...

      Usuń
    7. Zakręciło mi się w głowie od wina i tańca....i szal nie potrzebny :)

      Usuń
    8. Beato, nie ma sprawy :) Dziś bawimy się szybko i intensywnie :)
      Widzę, że Bartłomiejowi poprawił się humor :) To dobrze. Kilka dzikich kółeczek wokół ogniska i kto następny się nawinie, chętny do tańców?

      Usuń
    9. I szal, i kurtka, a nawet za chwilę ściągnę buty, bo tak ciepło sie zrobiło :))

      Usuń
    10. Ksawery nieźle wywija..tchu nie mogę złapać :)
      Wędrowiec pognał do swojej Hanny :)

      Usuń
    11. Mysle, że duzo tu interesujących panów!
      Z boku stoi jakis przystojny Cygan i wpatruje sie intensywnie w pojadające pierniczki samotne panie. Czy chodzi mu o pierniczki, czy o nie???
      Jejku! Jak mi gorąco! Dawać wody mineralnej! Joasiu! Masz tam cos prosto z lodówki???

      Usuń
    12. Oooooo...cyganie niebezpiecznie przystojni bywają...to piwne spojrzenie!

      Usuń
    13. Bartłomiej znalazł w końcu spłonioną Pannę Szydełko :) Chodźmy razem, wyciągniemy Olę i Ataner, niech już nie płaczą i zrobimy prawdziwy krąg czarownic wokół ogniska :)))

      Usuń
    14. Zabawa rozkreca sie na calego, to dalej w tany:)

      Usuń
    15. A gdzie grzybki, które Gospodyni zbierała....jestem smakoszem grzybków pod każda postacią i muszę je znaleźć!

      Usuń
    16. Może chce pierniczka? Niech mi tu żaden oczami nie strzela, bo i tak nie ulegnę temu urokowi ;) Zresztą , kto tu w końcu jest od uroków? :)))

      Usuń
    17. Lzy z e wzruszenia i radosci, ja juz faluje przy ognisku. Tylko na kiecke musze uwazac, bo dluga starsznie i nie wygodnie tanczyc:)

      Usuń
    18. Lecimy dookoła ogniska :)) Beato, jak znajdziesz te grzybki, to przynieś ich trochę :)

      Usuń
    19. W tany dziewczyny!Hej w tany i w pysznosci zgromadzone na ten wieczór! Popatrzecie jak Panna Szydełko zgrabnie wywija!
      Już nie płaczę! Śmieję sie teraz przez łzy. i Ataner też. A grzybki w smietanie czekaja jeszcze w spiżarce. Chodżmy tam razem i podjedzmy prosto z garnka. Paluchami!:-)0

      Usuń
    20. Beatko, zupa grzybowa w stoi w garze przy ognisku. Pedz szybko, bo wszystkim smakuje:)

      Usuń
    21. Ataner, podkasaj ją trochę...szkoda kiecki ;)

      Usuń
    22. I te w smietanie przepyszne:)

      Usuń
    23. To chodźmy na te grzybki :) Kto by się przejmował sztućcami ;)

      Usuń
    24. No widze właśnie, że nie tylko ja smakosz grzybowy jestem....grzyby paluchem wyjadane...boskie!!!!

      Usuń
    25. Tutaj jestesmy jak dzieci i wszystko nam wolno!
      Tez mi przeszkadza za długa suknia. Podkasajmy drogie panie, co tylko sie da i lećmy do grzybowych smakołyków na naszych wiernych miotłach!:-))
      A Cygan sie zasepił tymczasem i gapi sie na pannę Szydełko łakomym okiem...

      Usuń
    26. A co to za grzybki były? Mam nadzieję, że nie jakieś halu....coś tam ;), chociaż kto by się tym dzisiaj przejmował :))

      Usuń
    27. Ja muszę zamienić "dwa" słowa z panną Szydełko..ona takie piękne maseczki zrobiła...muszę podpatrzyć:)

      Usuń
    28. Mysle, wrozka Konstancja Cyganowi przemowi do rozsadku. Pani Szydelko z drwala Bartlomieja oka nie spuszcza. Cos czuje, ze szykuje sie nastepna impreza o bedzie to slub:)

      Usuń
    29. Tak się rozochociłam, że herbatę z cytryną wylałam...buuuuu

      Usuń
    30. Masz następną, Beatko :)) Tylko się nie oparz.

      Usuń
    31. Ataner - też mam taką nadzieję, bo to ciemne spojrzenie jest zbyt natarczywe.

      Usuń
    32. Och, niezły pomysł z tym slubem! Zobaczymy, czy ktos w miedzyczasie bartłomeijowi sprzed nosa katarzyny nie zwinie!
      A Cygan ma chrapke teraz znowu na Ciebie Ataner. Idzie, idzie ku Tobie spręzystym krokiem Ataner i mówi głebokim, miekkim głosem.
      - PIekna pani, czy moge prosić do tanca???

      Usuń
    33. Co tam herbata, winko przepyszne czeka:) Lidka wyzera grzybki w smietanie, chyba dostanie po lapach:))))

      Usuń
    34. Nic z tego Olu:) Moj p. nawet wirtualnie mnie pilnuje wiec p.Cygan nie ma szans:)))

      Usuń
    35. Lidka opanuj się..zostaw trochę dla innych

      Usuń
    36. Dziewczyny, my juz takie upaprane jak nieboskie stworzenia! A mimo to jest fajnie i niczym sie nie przejmuję! No gdzie ta woda mineralna???Albo jeszcze trochę wina?
      A moze lepiej spasuje, bo padne pod stół???

      Usuń
    37. Olu ja sama na bal nie przybylam, moj p. jest kolo Twojego Cezarego i bacznie nas obserwuja:)

      Usuń
    38. Fajnie jest!..Olu gdzie tam pod stół..wytańczysz to wino :)

      Usuń
    39. Olu! Nie padniesz bo to zaczarowane wino mozna pic do bolu, Konstncja zrobila swoje:))

      Usuń
    40. A to gagatki z tych naszych męzów! Co to za kuratela? Niech się lepiej wina napiją i zatanczą z którąś z pieknych pań.
      Właśnie widze, że w stronę twego męzusia zmierza wrózka Konstancja! Hi, HI!!!!

      Usuń
    41. Pedze po zasilacz do laptopa, bo tego Konstancja nie przewidziala a przeciez impreza trwa na calego!

      Usuń
    42. Trzeba krzyczeć, że też chcecie ;) Dobra, reszta dla Was, jeszcze sporo zostało.
      Olu, kawy sobie łyknij i w tany :)

      Usuń
    43. A to trzpiotka z tej Konstancji ;)

      Usuń
    44. Wynudziła sie na obrazach a teraz szaleje jak młodka! Pewnie w młodosci wyrywała wiele męskich serc. I tak jej zostało!
      Patrzcie, jak wywija z mężem Ataner! Chłopu aż oczy z orbit wychodzą!:-))

      Usuń
    45. Nowi goscie przybywaja na bal, oj bedzie sie dzialo!

      Usuń
    46. Nooooo..ledwie małżonek nadąża za Konstancja hi hi hi

      Usuń
    47. Już Konstancja wie, kogo porwać do tańca :)
      Tak jest, wino dla gościa :)

      Usuń
    48. Jakby co, to ja jeszcze nalewke sliwkowa przytargalam ze soba, a coooo!
      Jak zabawa, to zabawa:)))

      Usuń
    49. Zobaczcie jak pięknie wygląda Ksawery z Anielą....ona tak uśmiechnięta, a on wpatrzony w nia jak w obrazek :)

      Usuń
    50. Nalewka śliwkowa!...ja poproszę

      Usuń
    51. Oooo, nalewka śliwkowa :))))
      Fajnie widzieć szczęśliwe pary :)

      Usuń
    52. To wznosimy toast za ten piekny bal! Wszystkiego najlepszego dla wszystkich !

      Usuń
    53. Wszyscy witają Jesień, jak wiosnę...ups...mam nadzieję, że nie usłyszała ;)

      Usuń
    54. Dawać i mnie nalewki! Zaraz sie zaczną przyspiewki!
      Nalewki, dolewki, wylewki. A sliwowica jest boska. Ja płyne! dawać mi wiosła!!!

      Usuń
    55. ZA JESIEŃ!!!!! muszę się zrchabilitować

      Usuń
    56. Śliwowica poplątała mi język!!!

      Usuń
    57. A widzicie ten ksiezyc i gwiazdy - jak cudnie! Uwielbiam takie imprezy, muzyka, wszyscy usmiechnieci.
      I Wedrowiec tanczacy z Hanna, jak oni wygladaja,lalllll!

      Usuń
    58. Sliwowica ma swa moc, oszukaszstwa nie bylo:))))

      Usuń
    59. To tez czary Konstancji! Czujecie, jak pachnie jasminem, rózami i miętą? A moze też widziałyście wczoraj gwiazdę? Bo ja chyba tak!

      Usuń
    60. Za jesień :)) Niech nam dobrze panuje przez te trzy miesiące.
      Naleweczka - pyszna i mocna, jak trzeba :)

      Usuń
    61. Czuję, to czuję, ale na tańce robi dobrze :)

      Usuń
    62. Widziałam wczoraj gwiazdy i kawałek znikającego księżyca :)
      Czary, czary .... :) więcej takich dobrych czarów poproszę.

      Usuń
    63. Pachnie cudownie..u mnie ostatnio gwiazd nie widać..gdzie sięgnąć okiem..chmury!

      Usuń
    64. Niech nam Pani Jesień króluje. Mądrze, zyczliwie i serdecznie. Niech nam sny kolorami maluje a rzeczywistosc ciepłymi uczuciami!!!

      Usuń
    65. Dziewczyny! To moze ziemniaczki wrzucimy do ogniska bede na sniadanie jak znalazl, bo ja tutaj zostaje do rana.

      Usuń
    66. Ale gwiazdy nas widza, chociaż my nie widzimy ich. I robia swoje!Tak, jak dobre wrózki!

      Usuń
    67. Dobra! Czas juz na ziemniaczki!Posypmy je bazylią i majerankiem. Niech nam pachną bosko!
      Mnie też tu dobrze, och, bo mało jest takich chwil, jak te. Za mało!!!

      Usuń
    68. Pieczone ziemniaczki z masełkiem...mniam :)
      Liczę, że mimo chmur gwiazdy o nas pamiętają :)

      Usuń
    69. No własnie po tej atmosferze na balu, po tym jak dobrze sie tu razem bawimy widać, że gwiazdy o nas nie zapomniały. Bo ja czuję się, jakbym miała nascie lat i pstro w głowie! Tak, odmłodniałam, a moze zdziecinniałam?!!Grunt, ze dobrze jest teraz i swobodnie!

      Usuń
    70. Pstro w głowie !!! a ja gdzieś zapodziałam szal...

      Usuń
    71. Jak chcecie, to zrobię Wam pyry z gzikiem :) Masło i sól do tego też moze być.
      Gzik to twarożek - mam kilka pudełek z naszej mleczarni - pyszne :) Z pieprzem lub bez.

      Usuń
    72. Koniecznie jeszcze trzeba je posolic, za chwilke dostane slinotoku:))))

      Usuń
    73. Szalu żal...Znajdzie sie na pewno, moja Ty królewno! Teraz sie, nie przejmuj i zatancuj ze mną!:-)))

      Usuń
    74. Macie, częstujcie się :) Ziemniaki już w ognisku doszły, do tego gzik, sól, masło, zioła ....

      Usuń
    75. Też bym zjadła tego gzika. Gdzież ten gzik? Tak szybko znika!!!

      Usuń
    76. Złapmy się za ręce..i w tan!!!

      Usuń
    77. Olu jakie zdziecinnienie, no co Ty! Jak na chleb nie mowisz beb, to jest wszystko ok:))))

      Lidka! Najlesze pyry - to polskie pyry, dawaj tego gzika, ale bedzie smacznie!

      Usuń
    78. Matko droga...trudno się dopchać do przysmaku...idźcie po bigos, cały gar na kuchni stoi!

      Usuń
    79. Ależ sie obzeram nocką. Ach, jak lubię te ziemniaki. Patrzcie jakaś czarownica leci. Na jedzonko sie załapie!

      Usuń
    80. Tanczmy dziewczyny wokol ogniska - fantastycznie!

      Usuń
    81. Szybko znika, bo jest pyszny :))) Częstujcie się i lecimy w tany ...

      Usuń
    82. Ojej, bigos jeszcze? Niech będzie. Ależ pachnie ...

      Usuń
    83. Ledwo jeden marny ziemniaczek mi się dostał ;(..znajdzie się jeszcze jeden chociaż?

      Usuń
    84. Lidka zamień się ze mną....ja Ci woją porcję bigosu, Ty mi ziemniak...plizzzzzz

      Usuń
    85. Bigos pachnie lecz poczeka. Predko łapmy się za ręce. Kręćmy, kręćmy sobą więcej. Patrzę w wasze dobre oczy. Bal mnie czarem swym otoczył.
      I ognisko wiernie płonie. Rżą przy ogniu kare konie...

      Usuń
    86. Halo, halo, tu Ziemia! Tak zglodnialam, ze w te pedy pedze do lodowki po kawalek kabanosa:)

      Usuń
    87. Beatko - nie ma sprawy, weź moje ziemniaki :)
      I do ogniska, czarownic krąg :)

      Usuń
    88. Teraz mogę tańczyć, mogę pląsać.....

      Usuń
    89. Ja tez głodna jestem jak nie wiem! Skoczę sobie po kromke chleba ze smalcem, bo mój Cezary niedawno pyszny smalec ze skwarkami zrobił!
      Za moment wracam i dla was też przyniosę!:-)
      A potem krąg, koniecznie krąg!!!

      Usuń
    90. komary nie mogą nas pokąsać ;)

      Usuń
    91. O dziwo, żaden się do mnie nie przyplątał.....

      Usuń
    92. Nalewki na śliwkach nie lubią ;) widocznie.

      Usuń
    93. Mozliwe, bo na ogół dopadają mnie ;)

      Usuń
    94. Nic nas tutaj nie pokąsa. A komary dawno spią!
      Mam dla Was wszystkich po kawałku pysznego chlebka ze smalcem albo jak wolicie to z wędzona słoninka...

      Usuń
    95. Może być i z tym i z tym ;)

      Usuń
    96. Objem się jak bąk na tej imprezie, ale nie odmówię oczywiście :)

      Usuń
    97. Ola! Chleb ze smalcem, o matkooooooo nie masz sumienia tak nas maltretowac, uwielbiam:))))) Ide po kolejnego kabanosa:(
      A wiecie u nas w tym roku wyjatkowo malo komarow, a jesli juz kasaja to nie mnie, a mojego meza. Hmmm, on ma slodka krew a ja jaka? - wiadomo.

      Usuń
    98. Już jestem objedzona i opita ;) ale wytańczymy tę ciężkość :)

      Usuń
    99. Matko! Alez z nas żarłoki! Ale czarownice lubia sobie podjeść, żeby potem mieć siłę do czarowania i tańcowania wokól ognia.
      A propos ognia, to dołózmy do niego, bo cosik dogasa!

      Usuń
    100. Co też pomyślą o nas inni goście...jakieś żarłoki przyszły na bal

      Usuń
    101. Ognisko rozbłysło...to zatańczmy czarownice kochane

      Usuń
    102. Oni też rąbią, aż im się uszy trzęsą :)) Nawet eteryczna Panna Szydełko.

      Ataner - mojego też gryzą, a nie mnie, jak mają do wyboru ;)

      Usuń
    103. Oni też jedzą aż im sie uszy trzęsą! Zobacz, jak Bartłomiej zajada. A panna Szydełko nie lepsza!
      Najlepszy jest piekarz Wacław.Nałozył sobie wielką michę bigosu a do tego piętka jak połówka bochenka!

      Usuń
    104. A faktycznie..to już nie mam wyrzutów sumienia...zresztą bigosu nie lubię, więc niech sobie jedzą ;)

      Usuń
    105. Tańczmy i czarujmy Jesień, żeby nam była przychylna :)

      Usuń
    106. Bal w Waszym towarzystwie, jest przeuroczy. Ja niestety musze Was opuscic i serdecznie dziekuje za tak wspaniale towarzystwo, dawno sie tak nie bawilam. Rano wpadne na ziemniaki, ktore ukryly sie gdzie w ognisku.
      Widze, ze mieszkancy bawia sie doskonale i niech ta zabawa trwa. Olu! Jeszcze raz dziekuje za to magiczne przyjecie.
      Usciski Dziewczyny:)

      Usuń
    107. Ataner, świetną kompanką jesteś ...do zobaczenia :)

      Usuń
    108. Ataner kochana! Dziekuję Ci za to, ze tak cudownie sie z nami bawiłaś, ze potrafisz sie bawić i popuścić wodze fantazji. Bedę o tym długo pamietać i wspominac te rozesmiane, zaczarowane chwile.
      Ściskam Cie gorąco na pozegnanie i daję gorącego, serdecznego, pachnacego smalcem z majerankiem całusa!!!:-)))

      Usuń
    109. Pa, Ataner :)

      Czarujmy, czarujmy tę Jesień. A tak właściwie, to gdzie ona się podziała?

      Usuń
    110. Ja też się oddalę, chociaż czynię to z bólem serce, bo zabawa tak naprawdę dopiero się rozkręca a atmosfera jest więcej niż cudowna, ale jutro Muszę(!) wstać rześka :)
      Dziękuję dziewczyny za przecudną zabawę.
      Olu, Tobie dziękuję za ciepłe słowa, które umieściłaś o mojej skromnej osobie, w tej pięknej bajkowej opowieści.
      Ściskam Was czarownice i do zobaczenia :*****

      Usuń
    111. Do zobaczenia Beato :)) Spokojnych snów :)

      Usuń
    112. Beatko kochana! Gorąco dziękuję Ci za czynny i wspaniały udziałw tym wirtualnym balu. Nie ma to jak takie babskie spotkania i szaleństwa. Mysle, ze iw realu byłoby nam razem cudownie!
      Cieszę się, że sie poznałyśmy, ze trafiłysmy na siebie w tym internetowym świecie a dzisiaj byłyśmy tak blisko siebie sercami, jakbyśmy naprawde plasały, trzymajac sie za ręce wokół wieczornego ogniska.
      Niech zyje jesień i taka cudowna bliskosć miedzy ludźmi!
      ściskam Cię mocno i dobrej nocy oraz jutrzejszego dnia zyczę! Pa, pa kochana Beatko!:-))

      Usuń
    113. Olu, mam wrażenie, że ognisko dogasa, a kapela gra coraz wolniejsze kawałki. Jednakże, zostawiam tam kawałek siebie, która pomoże sprzątnąć po imprezie ;) W ten sposób nigdy jesieni nie witałam :) Dziękuję , Olu za zaproszenie :) Pomysł mialaś przedni :))
      Dobranoc, Kochana :) odpocznij po tych wszystkich przygotowaniach i szaleństwach :))

      Usuń
    114. LIdko kochna! I ja widze, że ognisko dogasa a wszyscy goście pochowali sie w gospodzie. Moze zabieraja sie do spania a moze do jakichś cichych, nocnych opowieści...?
      Tak, czy siak dziękuję Ci z całęgo serca, ze tu byłaś a teraz chcesz nawet pomóc w sprzataniu po imprezie. Taka ofiarnosć naprawde rzadko sie zdarza, bo przeważnie wszyscy idą do domu, nie troszcząc sie o nic.
      Przywitałysmy razem tę jesień. Z usmiechem, przytupem i apetytem. Niechże ona w dalszym ciagu bdzie dla nas taka łaskawa i serdeczna, pomimo jej nieodłacznych chłodów i deszczów. Ale nic to, skoro w sercach gorąco!
      Ściskam Cie mocno, mocno i bardzo sie ciesze, że byłaś tu ze mną, razem z nami, siostrami czarownicami!
      Buziaki jesienne przesyłam Ci Lidko i dobrej nocki Ci życze oraz spokojnego, pełnego miłych wspomnien jutrzejszego dnia!:-))

      Usuń
    115. Dziękuję Olu za te miłe słowa, także Tobie życzę udanego dnia :))
      A ten dzisiejszy już dzień do wspomnień nastraja ( co czarownica, to czarownica jednak ;)) , bo to rocznica naszego ślubu, więc siłą rzeczy ;)

      Do miłego :))

      Usuń
    116. Lduś kochana!Rocznica Waszego slubu??? Och, ściskam Was oboje bardzo gorąco, życząc jeszcze wielu wspólnych, serdecznych rocznic oraz okazji do takich wspólnych tańców, zawirowań głowy i romantycznych chwil!:-))A przede wszystkim spokoju w gronie rodzinnym i codziennego usmiechu, który grzeje najlepiej w każdy czas!:-))

      A za wczorajszo-dzisiejszą noc raz jeszcze z całego serca Ci dziekuję! Cudnie było! Zwariowanie! magicznie i apetycznie!:-))

      Usuń
    117. Jak tu cicho.....po wczorajszym gwarze, taki spokój. Ognisko jeszcze się tli..... Goście odsypiają wczorajsze pląsy i tany, a ja przyszłam poszukać swojego szala, bo gdzieś mi się zapodział.....o jest!
      Pozdrawiam Olu, i na paluszkach, pędzę w rzeczywistość :)

      Usuń
    118. Beatko kochana, goście chyba przysneli grzejac sie swym ciepłem oraz dogasajacym ogniskiem. Ale mysle, ze bal jeszcze rozmigota sie i roztańczy, gdy wszyscy odpoczna.
      Szal znalazłaś, ale zapomniałas, że masz w swojej jesiennej torbie jakieś maleńkie, wykonane przez siebie drobiazgi, ktore powinnas podarować komus z balu...Moze ze swojej rzeczywistości wrócisz tu jeszcze na paluszkach wieczorem i to zrobisz...?Moze tańce i spiewy znowu odżyją i bal pomaluje nam jeszcze policzki na pąsowo...?

      Usuń
    119. Dziękuję, Olu :) I też po cichu znikam, żeby nie zbudzić śpiących jeszcze ;)

      Usuń
    120. Ale ciepłe myśli i dobre wspomnienia nie śpią...!:-))

      Usuń
    121. Każdemu mieszkańcowi miasteczka zostawiłam kawałeczek serca , drobinkę, która mam nadzieję będzie dla nich ważna, tak samo jak jest ważna dla mnie :)

      Usuń
    122. I to jest przecudna odpowiedź Lidko! Odpowiedź na miarę magii miasteczka odnalezionych mysli!
      Dziekuje Ci za gorący kawałęczek Twojego serca. I wszyscy mieszkańczy serdecznie dziękują, uśmiechając sie teraz do Ciebie z radoscią!:-))

      Usuń
  3. Olu, piękny bal...wysiadłam z bryczki.....i znalazłam się w cudownym świecie.Z bijącym sercem zatapiam się w tłumie ludzi uśmiechniętych, przyjaznych. Chłonę ciepło od nich bijące. Taka różnorodność charakterów, doświadczeń życiowych...cały świat spotkał się w tej małej gospodzie. Gwar rozmów, śmiech szczęśliwych ludzi.
    Dziękuję Ci bardzo, że zabrałaś mnie w tą podróż....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatko! Pisałam tę opowieśc prosto z serca i od poczatku jej pisania chciałam rozjaśnić trochę ten oczekiwany a niezbyt lubiany przez wszystkich pierwszy dzień jesieni. Bo uważam, iz na wiele rzeczy trzeba umieć spojrzeć z drugiej strony. I nawet w jesieni dostrzec jej urok i delikatne piekno.
      A taki bal marzył mi się juz od dawna. A urealnił się jakos w mej głowie, gdy spotkałam sie realnie z jedną z autorek zalinkowanych u mnie blogów, Zofijanną.
      Was wszystkich znam na razie tylko wirtualnie. To duzo, ale i mało. A ta opowieścia chciałam sie jakos do was zbliżyć. Odczuc mocniej te wspólnotę...Bo bliskosć miedzy ludźmi to coś dla mnie najcenniejszego!:-))

      Ściskam Cie serdecznie nowa Przyjaciółko i zapraszam do zabawy wprawdzie tylko wirtualnej, ale jakże serdecznej i gorącej.
      Czym sie poczestujesz? Na co masz ochotę?Czy lubisz czerwone wino i pierniczki?:-))

      Usuń
    2. Z takiej okazji, koniecznie trzeba wznieść toast czerwonym winem :)...a pierniczki uwielbiam i już się częstuję...ta cygańska muzyka!!!!

      Usuń
    3. Ja sobie cały czas w trakcie słuchałam wspaniałej, biesiadnej muzyki. Słucham jej nadal. I nózki aż tupia do tanca!:-))
      I winko tez sobie teraz popijam. Prawdziwe i słodkie. Mniam!
      I gorąco mi sie zrobiło, chociaż na dworze zimno!
      Słyszysz, jak Cyganie znów skrzypki stroja?! Och, zaraz popłynie nowa musyka!:-))

      Usuń
    4. Ja natomiast winko mam wirtualne ;)..ale pierniczki realne, jak najbardziej :)

      Usuń
    5. Pierniczków nie posiadam obecnie. Zajadam natomiast brzoskwinie. Sok ciecze mi po brodzie.Popijam to wszystko winkiem. kapie mi na moja błekitną sukienkę w kwiatki, ale co tam?!:-))

      Usuń
    6. Będzie co wspominać, co opowiadać :)

      Usuń
    7. Sukienkę się wypierze, ślady po soku znikną, ale wspomnienia pozostaną :)

      Usuń
    8. A nawet te plamy dodzadzą jej uroku. Bo taki bal pozostanie wspomnieniem w sercu i na sukience juz na zawsze!
      Dziewczyny! Dajcie pychola, bom taka szczęsliwa, że tu jestescie!:-))

      Usuń
    9. To Twoj bal Olu, i my dziekujemy za zaproszenie:)

      Usuń
    10. To teraz nasz bal, dziewczyny! Bez Was nie byłoby tego balu, bo bal dzieki Wam zyje!Wyszedł ze swoich miasteczkowych ram i wniknałw nasze serca. jestesmy na nim wszystkie i jest lepiej niz przypuszczłam, ze będzie. Dziekuję z całego serca, kochane moje!!!!!:-)))))))))))

      Usuń
  4. Bajka - super!
    Moja charakterystyka - bardzo trafna. Jak Ty mnie zobaczyłaś przez te komputerowe łącza?
    Kiedy ukazuje się książka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różyczko! To wszystko czary prosto z serca! Czary miasteczka. Magia rozjaśnionych wspólnym, dobrym czasem ludzi. Cieszę się, że Cie poznałam, że tu jestes i chce Ci sie bawic w takie na poły dziecinne zabawy. Ale nie wyrastajmy nigdy z tej dziecięcej wrażliwosci. Cieszmy sie zyciem, mimo wszystko i dostrzegajmy w nim jasne, zyczliwe barwy.
      A kiedy ksiazka? ba! Któz to moze wiedzieć?!
      Póki co bal trwa, nie trapmy sie więc przyszłymi zawirowaniami.
      Pieknie Ci Rózo w tej romantycznej sukni, wiesz...?

      Usuń
  5. Olga, Olga jak pieknie kreślisz piórem, a właściwie klawiaturą bajkowy świat :))
    Przeczytałam wszystko od początku - dla mnie bomba !!!
    buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach! Jakże sie cieszę, ze przeczytałaś i tu jesteś Artambrozjo!:-))Dziekuje za dobre słowo. Bardzo dziekuję!
      A czy pobawisz sie z nami w ten jesienny, zwariowany bal? Czy masz odrobinę czasu i ochoty oraz iskrę zwariowania w sobie???

      Usuń
    2. Olga, szaleństwa mi nie brakuje:) Czasem słyszę, ze za stara już jestem na swoje wariactwa i nie przystoi poważnej żonie, matce taki styl życia.
      A do tego kocham jesień, nawet ta brzydką ponurą - więc z wielką przyjemnością dołączę do szalonego grona :)
      buziaki :*

      Usuń
    3. Jesień dopiero sie zaczęła a wiec i bal wciaz trwa Artambrozjo! dzięki czarom i naszemu wewnętrznemu ogniowy (ktory oby nigdy w nas nie zgasł), mozemy cieszyc sie balem, życiem, jesienią oraz bliskoscia!
      Rozniecam przygasłe nieco ognisko! Stawiam garniec z bigosem na odniu! Zaraz wszystko bedzie gotowe! A póki co nalewam Ci czerwonego wina i częstuje pierniczkiem!
      (Wędrowiec przysnął gdzieś z boku! Niech chłop dychnie przed dalszym ciągiem zabawy!:-))

      Usuń
  6. Wzruszylam się i poczułam te emocje! Naprawdę poczułam sie tak jakbym wysiada z bryczki i znalazła sie na balu. :)) Pięknie to opisałaś Olgo, dziękuję. Nie wiem czy zasługuję na tak miłe słowa, ale jeszcze się nimi poupajam w radości. Witaj jesieni, szczorda i piękna ciotko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, jak ciepło mi na sercu, że jesteś tu Aniu i poczułaś magie tej historii, wzruszajac sie nia i będąc w niej duchem!:-)) Zobacz, jak wiele zalezy od naszej wyobraźni! Jesli potrafimy na chwilę oderwać sie od rzeczywistosci i od naszych codziennych trosk potrafimy też latać. Przenosic sie w zaczarowane, nierealne krainy, gdzie spotyka nas wolnosc, usmiech, słodkie wzruszenie i dawno zapomniana beztroska.
      A na dobre słowa zasługujesz na pewno. Na wiele dobrych słow dziewczyno!:-))

      Usuń
    2. Przepraszam, pisałam z telefonu, a jak ten słownik coś poprawi, to można się ze wstydu spalić!

      Napisałam, że znów się wzruszyłam i mam łzy w oczach. Co Ty ze mną dziś robisz, Olgo...

      Idę spać z tymi wzruszeniami. Dobrej nocy czarodziejko!

      Usuń
    3. Czaruję dzisiaj po swojemu, bo to tak przyjemnie czarować gdy ma się dla kogo!:-))
      Aniu kochana! Dziekuję Ci za te wzruszenia, ktore grzeja teraz moje serce i za to, ze jesteś tu i odwiedzasz często mego bloga, dając mi w ten sposób sygnał, że ta moja pisanina nie jest na daremno, że warto pisac, dla dobrych i wrażliwych ludzi - takich, jak Ty!
      Dobrej nocy, droga dziewczyno i jutrzejszego dnia nareszcie bez trosk!:-))

      Usuń
  7. Jak Wy to robicie, że jednocześnie balujecie i piszecie, to ja nie wiem.
    Bo ja z tym wędrownym malarzem tak się w tańcu zatraciłam,
    że klawiatura zupełnie znikła mi z pola widzenia! ;)

    A wcześniej jeszcze zaliczyłam małe spotkanie we własnym ogrodzie
    z całą gromadą jesiennych skrzatów, które właśnie wyszły
    na powierzchnię sprawdzić, czy to już?

    No już! Mamy jesień!

    Na zegarze 1:40. Pierwsza jesienna noc.
    Roztańczyłam, rozwirowałam się całkiem... a świat wokół razem ze mną...
    już nawet nie wiem, gdzie góra, a gdzie dół... a to sufit wali mi się na głowę,
    a to podłoga ucieka spod stóp... jak jesień, to jesień, tańczmy do utraty tchu!

    Tak blisko z Miejsca Spotkań Wymyślonych do Miasteczka Odnalezionych Myśli,
    tak blisko... I wszystko "pod tym samym niebem"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mar kochana!To była i jest magia po prostu! Można być wszędzie naraz i robić sto rzeczy jednocześnie, gdy buzują w nas bąbelki dobrego nastroju i wiara w bliskosć i dobroć ludzką!:-))

      Pod tym samym niebem wiruja dobre czary i krążą miedzy ludźmi, miedzy ich światami codziennymi, tancząc w ich sercach i budząc dawne marzenia i nowe wzruszenia.Miasteczko wzięło za ręce Miejsce Spotkań Wymyslonych i usmiecha się do niego rozkręcone w tym niekończącycm się, jesiennym tańcu.
      Niech bal trwa, póki radość i niewinnośc w naszych sercach mieszka! A Jesień niech usmiecha sie do nas delikatnie spoza deszczu, mgły i porywów szalonego, niepokornego wiatru...

      Usuń
  8. Bal jesienny udany jak mało co :), goście przemili, gospodyni wymarzona. Nic to, że nie dotarłam na sam bal, relacje na żywo też działają na zmysły :). Niektórym ludziom dano dar czytania a innym ... dar pisania i tworzenia iluzji, i przyciągania ... nieziemskiego. Doczekalam się na cd i tez czegoś się nauczyłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja cały czas czułam tu Twoją obecnosc, kochane Echo!
      Pewnie byłaś tu myślami i sercem, czując ciepło i czary płynące z tego miejsca poprzez tę pierwszą, jesienną noc!
      Jesteś tu zawsze bardzo miłym i oczekiwanym przeze mnie gościem. I mam nadzieję, że jeszcze nieraz czegos sie od siebie wzajem nauczymy, zamyslimy, usmiechniemy i wzlecimy na skrzydłach poezji, marzeń i magii między ludźmi!:-))

      Usuń
    2. Dziekuje kochana Olgo...

      Usuń
  9. To była szalona noc :)
    Juz nie pamiętam kiedy tak się bawiłam ... czytając.
    Jak to dobrze, że można być w kilku miejscach jednocześnie.
    Nie potrafie tak pięknie pisać jak Ty Oleńko,więc powiem tylko ... było cudownie.
    I jak napisało Echo, innym dano dar czytania ... a czytać Ciebie to prawdziwa przyjemność.
    Pewnie odsypiasz tańce :)
    Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się przeszłam rano po ogrodzie, to pomyślałam, ale Dziewczyny wywijały na tym balu ... bo u mnie w nocy przeraźliwie wiało i wszystkie włoskie orzechy postrącało :)))
      Nieźle żeście na tych miotłach poszalały :)

      Usuń
    2. Nie śpie, nie śpię Mireczko kochana! Kawkę sobie popijam na pobudzenie nieco zmęczonego wczorajszym całodziennym pisaniem oraz nocnymi tancami ciała. I czytam to wszystko po raz kolejny, ciesząc się, że ludzie dobrze sie bawili na balu i że z tak pozytywnym odbiorem spotkała sie moja długa opowieśc o balu.
      U mnie wieje i leje, ale nic to! Przecież w duszy ciepło a to najwazniejsze!:-))
      A orzechy pospadały tej nocy z drzewa w ogrodzie mojej sąsiadki.I nie ma, niestety, komu ich zbierać...Ale nic! Dzisiaj nie czas na smutki. Dzisiaj patrzę na świat pogodnie i usmiecham sie do Ciebie, do wszystkich, którzy mnie tu odwiedzają i dają mi znak, że są i lubią choć troszke tu przychodzić.Życie przeciez potrafi byc barwne i radosne, jesli tylko takim potrafimy je zobaczyć.
      Dziekuję Ci kochana za życzliwą obecnosc i za przeczytanie mojej opowieści!
      Dobrego dnia dziewczyno serdeczna!:-))

      Usuń
    3. Wiem, że nie możesz spać o tej porze bo przecież wszystko co biega woła już od rana ... jeść, pić :)
      Oleńko takie oderwanie się od rzeczywistości jest nam wszystkim czasami bardzo potrzebne.
      I tak jak piszesz, barwę życia to mamy w sobie. I od nas zależy czy jest w kolorze tęczy nawet jak jest bardzo źle, czy w szarościach nawet jak jest dobrze. Bo i tak znajdzie się zawsze coś co jest nie tak i nam sie nie podoba :)
      U nie dzisiaj wietrznie ale pięknie. I grzybki sie pojawiają :)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    4. A u nas wiecej grzybiarzy niż grzybków! Przynajmniej jak na razie!Moze po dzisiejszym deszczu cos sie polepszy?
      Ciężko sie wraca do normalnej rzeczywistosci po takim oderwaniu. Wprost nie chce sie wracać! Ale tym niemniej w końcu trzeba, bo żywina nie zyje basniami ale konkretną karmą i czułą, prawdziwą opieką!:-)
      Słucham w tej chwili "Koncertu jesiennego na dwa świerszcze" Kocham tę piosenkę i głos Magdy Umer!
      Mireczko! Rozmarzone przytulenia jesienne Ci zasyłam!:-)

      Usuń
  10. a ja bym poprosiła o ilustracje, przecież rysujesz, Olgo. ach, Pan Pierniczek w bązowym surducie.... Jakbym JMSzancera widziała. ale jak wszyscy odpoczną po balu to dopiero się zacznie! cdn mam nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewciu! Miałam nawet zamiar zilustrować to własnymi obrazkami, ale nie starczyło mi juz czasu! Wczoraj pisałam przez calutki dzień! Aż z klawiatury para buchała!
      Jednak pomysł z rysunkami jest przedni. Moze jak odpoczne, to cos naszkicuję.
      A co do balu, to mysle, ze on na chwilke tylko przysnął wśród lisci i węgielskow w ognisku!
      Postaram sie przy pomocy serdecznych gości rozniecić go jeszcze do białosci!
      Uch! ha, ha!:-!!

      Usuń
    2. Evunia, pomysł przedni z tymi ilustracjami.
      Oleńko, gratka byłby nie lada mieć tomik Twoich opowiadań z własnoręcznymi -Twoimi oczywiście-ilustracjami :)

      Usuń
    3. Mireczko!Ale ja rysuje znacznie gorzej, niz piszę, wiec nie oczekujcie cudów! Żaden ze mnie Szancer! Tym niemniej rosnie we mnie ochota by cos narysować, a jak mi się samej to spodoba, to Wam tutaj pokaże i pokornie wysłucham opinii.
      Na razie odpoczywam, herbatkę popijam i słucham muzyki. Potem troche zwykłej, codziennej roboty na mnie czeka. A potem...Moze znowu poszalejemy na balu? Kto wie?!:-))

      Usuń
  11. Pięknie Pani pisze... Opowiadania terapeutyczne działające cuda w stresach codziennego życia Nie mogę doczekać się kolejnych ciepłych opowieści:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi czytać takie słowa i wiedzieć, że komuś sie te opowiadania podobają a nawet działają terapeutycznie. Serdecznie dziękuję za tak zyczliwą opinię i jeśli mozna prosić, to chętnie bym poznałą imię (pani, pana?)!:-))

      Usuń
    2. Beata Nie wiedziałam, który profil wybrać, żeby nie być anonimowa:) Trafiłam na Pani stronę przypadkiem, zaprowadziła mnie do Pani "natura", a konkretnie link na którymś z blogów poświęconych roślinom - z zamiłowania staję się powoli ogrodniczka I na szczęście "ta natura" wiedziała, co robi:) W Pani opowieściach odnajduję siebie taką jaką byłam kiedyś, optymistką dostrzegającą same dobre strony, wierzącą w możliwość życia w harmonijnej wspólnocie, rodzinnej, czy sąsiedzkiej Byłam kiedyś romantyczką Ale już nie jestem I dlatego tęsknię do siebie tamtej, z przeszłości Ten świat odkrywam na nowo w Pani historiach Czekam na więcej:)

      Usuń
    3. Beato! (tutaj wszyscy jesteśmy po imieniu, więc prosze bys i Ty tak sie do mnie zwracała!)
      Wzruszająco opisałaś siebie oraz przemiany, które zaszły w Tobie w ciągu lat. Ja też mam chwile gorsze, gdy wzmacniam sie jak słodkim winem czytaniem pozytywnie działających na mnie historii. Czasem wystarczą mi do szczęścia ksiazki Makuszyńskiego.Czasem Grocholi. Czasem Whartona. A innym razem poezje M.Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Literatura naprawdę potrafi wydźwignąc nas z głębokich dołków.I zwrocic uśmiech oraz głeboką wiare w dobro i w Człowieka.
      Cieszę się, że mój cykl wywarł na Tobie tak miłe i kojace wrażenie! W wolnej chwili zajrzyj sobie wobec tego na pomarańczowy pasek u góry tego bloga i poczytaj wiecej opowieści miasteczkowych, czy tez innych tam zamieszczonych.
      Zapraszam Cie serdecznie do siebie i wielu dobrych dni oraz spotkań z czarodziejsko działającą literaturą zyczę!:-))

      Usuń
    4. Dziękuje, czuję się zaproszona:) Ciekawe, co wymyślisz na deszczowe listopadowe dni, i na srogą zimę, by wystarczająco serca ogrzewało...

      Usuń
    5. Nie mam pojęcia co wymyslę! Coś tam pewnie mi wpadnie do głowy. Będzie duzo czasu na pisanie, wiec mam nadzieję, że nie zawiodę moich kochanych gości blogowych!:-))

      Usuń
  12. Aż chciałabym umieścić Twoją opowieść na kartach książki. Trzymałabym ją pod poduszką, abym mogła śnić o przyjęciu. Aby słowa zamieniły się w barwny obraz. Mogłabym wdychać zapach pożółkłego papieru, na który skapywałyby łzy wzruszenia. Przepiękna historia pełna nadziei...Jestem zaszczycona mogąc w niej uczestniczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weroniko droga! Bardzo cenie sobie spotkania z ciepłymi, niosacymi w sobie prawdę i wrazliwosc ludzi. Za taką własnie osobe uważam Ciebie, przeczytawszy kilka postów na Twoim blogu oraz komentarzy na moim. A wydaje mi sie, że jakos wyczuwam ludzi sercem! Więc nie ma mowy o żadnym zaszczycaniu. Po prostu pisałam sercem w odpowiedzi na otwarte serca moich drogich czytelników.
      Weroniko! Subtelna dziewczyno!Cieszę się, że tu jesteś, odwiedzasz mnie i dokladasz węgielków do tego wirtualnego ogniska!:-))

      Usuń
    2. Teraz to naprawdę się wzruszyłam i zawstydziłam zarazem. Jest mi niezmiernie miło czytać takie słowa. Bardzo, ale to bardzo mnie one cieszą. Dziękuje Ci serdecznie! Niezwykle przyjemne miejsce ten Twój blog. Zaczarowane dobrym słowem. Z chęcią tu goszczę i dokładam węgielków do wirtualnego ogniska:)

      Usuń
  13. A ja śpię i śpię. Nie mogę się dobudzić po tym tańcowaniu. Wszystkie mięśnie przypominają mi co się tam wyprawiało, ale co się wyprawiało? Chyba za dużo wina wypiłam, Olgo, nie narobiłam jakichś głupot?:) Pamiętam tylko jak wyprzęgłam konia z bryczki, wgramoliłam się na niego po pieńku i pognałam w las...
    Dziękuję, że mogłam być z Wami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magduś droga! Mnie się cos przypomina jak przez mgłę, że tańcowałaś aż miło z jakimś brodatym muzykiem. Potem wziął Cie w tany jakis Cygan o zabójczo czarnych oczach. I chyba nie bardzo chciał Cie zostawić w spokoju, więc w pewnym momencie podkasaaś suknię i zdecydowałaś sie rejterować ucieczka w las. Kon wrócił rano sam i juz sie martwiłam, czy cos Ci sie nie stało! A Tys sie pewnie przespala smacznie na posłaniu z mchu i paproci a dobre duszki, eldy i krasnale pilnowały spokoju Twego snu.
      Ja rózwnież bardzo Ci dziekuję, że byłas z nami na balu!Szkoda tylko, ze tak prędko zwiałaś Amazonko niepokorna! Bo działo sie jeszcze potem! Oj, działo!:-))

      Usuń
  14. Piękna opowieść! Tyle tylko mogę napisać, bowiem jeszcze dźwięczą w moich myślach słowa, i akordy dźwięków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mnie wciaz jeszcze wiecej jest w miasteczku, niz w mojej zwykłej, codziennej rzeczywistości. tak się wczoraj tam rozszalałam, roztańczyłam i rozbawiłam, że do dzisiaj oczy mi błyszczą radoscią!:-)
      Bardzo sie cieszę Dorotko, że przeczytałaś wszystkie opowieści i wywarły na Tobie dobre wrażenie!:-))

      Usuń
  15. Olu.....Olu.... no.... no.... mam dreszcze ze wzruszenia i poryczałam się:):) A potem jeszcze raz, ale ze śmiechu... Figlarka z Ciebie... niesamowita, taka nadspodziewajka, taki bal, takie tańce... stroje:):):) A nader trafne opisy gości:):)
    Dziękuję za cudną lekturę i niezwykłe zainteresowanie nami, blogowymi znajomymi, przyjaciółmi, bywalcami na Twoim blogu:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pewnie ,że figlarka! Bo wzruszenia wzruszeniami, ale kiedys trzeba przekłuc wreszcie ten balon i po prostu pobawic sie na ludzie oraz pozwolic na beztroska zabawę swoim gościom i wymyslonym postaciom.
      Mogłam napisac te historię, dzięki wspierajacej obecności serdecznych, odbierających ją pozytywnie czytelników, takich jak Ty Jaskółko.
      iIserdecznie dziękuję Ci za To, jaskółko kochana że dałaś sie porwać w tę opowieść. i cieszyc sie czytaniem oraz balem!:-))

      Usuń
    2. No przecież inaczej nie mogłabym, czytam, czytam, czasem nie komentuję, bo po prostu chcę sobie przemyśleć, a potem już jest następny post a tamto uleci:)
      Aha, w tym tajemniczym półmroku pewnie nie zauważyłaś jaką piękną suknię podarowała mi pani lato na ten bal:):) Cała oliwkowo-srebrna w złote i winne liście....podarowała, a potem (po balu) kazała mi wiać za morze do ciepłych krajów:):) oczywiście założyłam ogromny protest i zostaję z Wami :):):

      Usuń
    3. Bo to własnie tutaj są ciepłe kraje! Tutaj, gdzie jest ciepło w sercu i mieszkaja bliscy nam ludzie! Cóz z tego ,że gdzieś tam mocno świeci słonce, skoro wszyscy gadaja nie po naszemu i są nieraz tak rózni mentalnie, iż ma sie wrażenie iż przebywa sie na Marsie?!

      Twej sukni rzeczywiscie nie zauwazyłam w półmroku. Cos mi błyskało od Twojej strony, oslepiało czasami i myslałam, że pstrykasz zdjecia z naszego szalonego przyjęcia!
      Ale z Twego opisu wynika, iż suknia jest boska i to ona tak skrzyłą jak miliony gwiazd! Trzeba by znowu rozniecić porzadnie ognisko i skrzyknąc pare czarownic oraz ostatnich, drzemiących jeszcze wciąz grajków żebys mogła wystapic w pełnej krasie Jaskółko! Moze jeszcze przy okazji zanuciłyłybyśmy te melodie, które potrafią zaczarować nasze dusze i przenieśc do krainy wiecznej młodosci?!
      Dzisiaj od rana słucham takich wspaniałych, starych piosenek polskich, francuskich i rosyjskich...

      Usuń
  16. Oleńko Kochana ile przyjemności mnie ominęło, przez te moje wyjazdy, spotkania nie miałam czasu zaglądać na blogi. A tu taki wspaniały cykl na powitanie jesieni a ona już powoli w pełnej krasie.Pięknie opisałaś , naprawde z rozczuleniem czytałam. Buziam Was wszystkich a Ciebie najmocniej.
    Za kilka dni znowu lecę tym razem do Anglii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A toś sie rozjeździła Alinko! Ale czekałaś na ten czas wolności na emeryturze i korzystasz teraz nareszcie z niego pełną piersia, promując pewnie przy okazji swoje wiersze i spotykajac sie z interesującymi ludźmi. Cudownie!:-)
      I cieszę sie, ze mimo tych ciekawych podrózy znalazłaś czas, przeczytałaś moje opowieści i przypadły Ci one do gustu. Niech jesień będzie dla nas wszystkich zyczliwa i rodzi w naszych duszach wiele powodów do wzruszeń i ciepłych doznań!
      Całusy zasyłam!:-))

      Usuń
    2. Oleńko ja myślę o Tobie, jesteś mi bliska, tylko czas niestety nie jest z gumy. Teraz jestem u starszej córki, pomagam jej kilka dni, jutro jadę do domu by tam chwile pobyć i spakować się. Nawet nie pomyślałam ,że tak intensywnie na emeryturze będę żyć. Spotkałam wielu interesujących ludzi, życzliwych. Kiedyś poznałam Ciebie i bardzo sobie cenie naszą znajomość. Całuję Ciebie i serdeczności wam zostawiam. Obrazki już wiszą w mojej sypialni to jakby cząstka Was.

      Usuń
    3. Tak ,czas nie jest z gumy. A tyle rzeczy chciałoby sie zrobić, z tyloma zdązyć, nadrobić, póki się człowiekowi cos chce i ma zdrowie!
      I ja sie cieszę, że poznałyśmy sie Alinko oraz to, że wciąz zyskujesz nowych przyjaciół. Zasługujesz na dobro w zyciu i na radosć. Wystarczajaco dużo smutków juz Cie spotkało! Niech teraz nareszcie będzie Ci szczęsliwie prawie jak w bajce!:-))

      Usuń
  17. Olgo, wzruszenie ścisnęło mi gardło, i aż łza zakręciła mi się w oku; to był bal nad bale, Miła Wróżko; i tyle przyjaznych dusz spotkałam; dziękuję!
    A po tych szaleństwach czas kosze w ręce wziąć i powędrować na rydzowiska, zaczął się wysyp; jak ja lubię jesień; pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja sie wzruszam, gdy czytam, iż moi czytelnicy poczuli sie wzruszeni atmosferą tego balu i samą opowieścia To jest dla mnie najlepsze podziękowanie - wiedzieć o tym, że potrafie swymi słowami wzruszać!:-)
      Dziękuję Ci Marysiu , że przeczytałaś te opowieści i dałaś sie porwać na szalony bal!:-))
      A co do rydzów, to mam nadzieję, ze i tu sie wreszcie pokaża, bo do tej pory marnie było u nas z grzybami.
      Niech zyje i króluje nam obfitująca w lesnie skarby, cuda i kolory dobra jesień!
      Grzybiarko kochana! Uściski gorace Ci zasyłam i uśmiech serdeczny!:-))

      Usuń
  18. Oleńko najmocniej ci dziękuję żeś mnie na tym balu dostrzgła i tak serdecznie powitała. Był to miód na moje nie najlepsze ostatnio samopoczucie .Dawno już tak nie hulałam jak na tym wspaniałym balu .Bigosiku i grzybków co prawda nie kosztowałam ,bo mi na to zdrowie nie pozwala ,ale placek ze śliwkami był przepyszny, no i nie jeden kielich wychyliłam ,tak że jeszcze dzisiaj kręci mi się w głowie.
    Obiecuję ci że postaram się będąc u ciebie w odwiedzinach ,chociaż pomachać ci ręką na powitanie. ćzytam cię zawsze uważnie ,ale nie zawsze mam lekką rękę do pisania.
    Pozdrawiam i dalej ruszamy w tany z tą jesienią :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Mario! Bardzo sie cieszę, ze bal Ci sie spodobał i roztańczyłaś sie na nim wirtualnie!
      Z tym moim pisaniem, to tak jest, że jesli mam dla kogo pisac, jesli ktoś przysyła mi sygnały, że chce to czytac, że na cos mu ta moja pisanina jest potrzebna, to tym więcej piszę! Czyli jakos koegzystujemy ze soba w czarodziejskiej symbiozie - ja i Wy, czytelnicy i obserwatorzy mojego bloga. Czasem wystarczy mi jedno słowo od Was, bym rozwineła skrzydłą a do mojego serca wniknął czarodziejski promień.Jestem za te promienie tak bardzo wdzięczna!
      I staram sie pamietać o wszystkich osobach, które mi chociaz malutki promyczek podarowały. A Ty jestes jedną z nich Marysiu!:-))

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost