poniedziałek, 12 grudnia 2016

Wszędzie jest śmierć…






   Planowałam pisanie o naszej psiej rodzinie, ale to musi chwilowo poczekać, bo całkiem inne myśli zalęgły się teraz w mej głowie. Piszę o śmierci, bo znowu ona, jej moc i wszechobecność uderzyła mnie ze zdwojoną siłą. Uciekam przed tym tematem a on mnie goni. A może jestem na niego uczulona i nawet mimochodem tropię go i dostrzegam wszędzie…?

   Dwa smutne i szokujące doznania były dzisiaj moim udziałem… Pierwsze, to przebywanie w sklepie położonym obok rzeźni. W owym sklepie pojawiamy się przynajmniej dwa razy w miesiącu, aby zakupić tanie mięsne odpadki dla naszych psów. Jednak po raz pierwszy przyjechaliśmy tam w najmniej odpowiedniej chwili. Akurat za ścianą odbywał się ubój. Sześćdziesiąt świnek szło na rzeź. Upiorny kwik wwiercał mi się w uszy i w serce. A jednocześnie trzeba było z dość rubaszną ekspedientką wieść zwyczajną rozmowę, wybierać, ładować do worów mięsne kawałki, ignorować tamto za ścianą, bo przecież psy muszą coś jeść… 

   Drugie, to wiadomość o listopadowej śmierci poznanej przez kanał na You Tube Hani, Polki mieszkającej w  przepięknej, zachodniej Australii od 30 lat i od jakiegoś czasu zmagającej się z rakiem wielu organów. Hania cieszyła się życiem i wierzyła, że wygra. Pokazywała urodę kraju kangurów, dzieliła się swą filozofią życia. Prowadziła na You Tube swój „Kącik Hani”. 371 filmów przez trzy lata. Żyła zdrowo i mądrze. Pełna była ciepła, wrażliwości i dobra oraz ciekawości świata. Od kilku miesięcy oglądałam nagrywane przez nią filmiki i wierzyłam, byłam pewna, że Hania pokona choroby, bo przecież tak bardzo w to wierzy, bo przecież żyje w tak pięknym kraju, bo przecież cuda się zdarzają…

   Nie ma krainy wolnej od śmierci. Wszędzie, nawet tam gdzie zdaje się nam, że życie rządzi a baśń ją koloruje wciśnie się jej złowróżbny cień…

                                                  
   Wszędzie jest smierć, ale i wszędzie jest życie. To nierozłączne ze sobą pojęcia. Z jednej strony mnie to pociesza a z drugiej przygnębia...

   I jeszcze a propos wczorajszej wizyty w rzeźni. Tak niedawno smuciłam się i przejmowałam losem biednych słoni, zabijanych dla kłów. A i Wy podzielaliście moje smutki, złorzecząc rodzajowi ludzkiemu i martwiąc się o los ziemi. A tutaj te biedne świnie, które milionami idą codzień na rzeź i których losem nikt się nie przejmuje albo usiłuje się nie przejmować. Bo przecież czymś zupełnie innym jest widok pięknie zapakowanej karkówki w sklepie a czymś innym kwik zarzynanego, cierpiącego, bojącego się smierci zwierzęcia...Odsuwamy od siebie myśli o tym okrucieństwie dziejącym sie wszędzie, co dzień, w masowych ilościach. Tłumaczymy, że to normalne, że to tylko zwierzęta, że trzeba przecież coś jeść itd, itd....Ja też jadam mięso, ale od wczoraj kołkiem mi w gardle staje. Wciąż słyszę ten przeraźliwy kwik rozpaczy...

   A co do Hani...Ona spodziewała się swojej śmierci, choć oczywiście miała nadzieję, że pokona chorobę. W kilku filmikach mówiła o tym, że chce przeżyć jak najpiękniej ten czas, który jej pozostał. I tak się stało...Nie każdy z nas ma taką możliwość, nie każdy by tak potrafił.

   Śmierć jest wszędzie i prędzej czy później spotka każdego z nas...Urodziliśmy się istotami obarczonymi świadomoscią nieuchronności smierci. Jedyne, co możemy, to starać się nie przysparzać cierpień innym. Niech to życie, póki jest, będzie dobre - także dla zwierząt (choć co do świń tak niewiele da się zrobić...)

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost