Za mną już prawie pięćdziesiąt zim… Jakich
zim? Radosnych i pełnych energii, bo dziecięcych. W rozterkach, zwątpieniach, nadziejach
i olśnieniach, bo wczesno-młodzieńczych. A później pamiętnych, bo mroźnych i
groźnych, gdy wydarzenia początku lat osiemdziesiątych wstrząsnęły tak pewną do
tej pory rzeczywistością. Różnie bywało, a jednak zimno nigdy nie przenikało
serca, gdyż tyle w tych zimach było zawsze pełni uczuć, iskierek szczęścia,
ciepłych spojrzeń, powitań, utuleń, łez dobrych wzruszeń, śmiechu, wygłupów,
intensywnego życia, siły marzeń, prostoty, chcenia, starania…. A śnieg
sypał na to wszystko i sypał.
Sprawiedliwy i łaskawy. Gładzący wszystko zrozumieniem i cichą,
cierpliwą zmianą, mądry i wierny jak przyjaciel...
Nie jest łatwo przeżyć tyle zim i ocaleć.
Zostać w środku taką samą. A przynajmniej nie zmienioną tak bardzo by
identyfikować się z tą istotą tam wewnątrz i z tą stojącą przed lustrem. I
czuć, wciąż czuć mocno, gdy czasem lepiej nic nie czuć…
Niedawna śmierć mojej Mamy była jak potężna
dawka środków znieczulających wobec zwyczajnej rzeczywistości. Otępiała,
pogrążona w smutku i wspomnieniach przez prawie dwa miesiące trwałam niby na
wielkiej chmurze daleka od wszystkiego. Nieprzejmująca się za bardzo tym, co
jest. Uwolniona od trosk i lęków. Bagatelizująca problemy codzienne, gdyż ból
utraty przeważał nad wszystkim… Publikująca na blogu tekst za tekstem… Jak z
karabinu, byleby nie dać się zawłaszczyć tej pustce w środku. Byleby przetrwać jakoś i
oddalić od siebie myślenie o nieodwracalności.
Teraz zauważam, iż wraca mi już pomału normalne czucie. Znowu jestem
bliższa życia niż śmierci. Znowu zaczynam denerwować się byle czym i martwić
nieistotnościami oraz rzeczami, na które nie mam wpływu. To chyba dobrze, choć w
pewnym sensie wygodniej było nie czuć. Jednak nic nie staje w miejscu. Mimo
zmęczenia sobą i życiem trzeba żyć. Odnaleźć pełnię i radość. A więc znowu przemiana za przemianą. Rola za rolą. Staranie za staraniem. Zima za zimą. Nie było przecież jeszcze napisu „koniec”. Opowieść
dalej trwa, choć akcja nieco zwolniła.
Za oknem trwa piękna, śnieżna zima. Moja
ulubiona pora roku. Lecz teraz odpłynęła
gdzieś dawna intensywność lubienia, znikła wyrazistość przeżywania zimy,
zaginęła radość oczekiwania na jej cuda bieli i wzruszeń. To w dużej mierze
sprawka wieku, ale i przygaśnięcia przed paroma miesiącami jakiejś ważnej
iskierki we mnie. Czy to minie? Nie
wiem. Czy jeszcze jakieś bramy się przede mną otworzą? Czy będę miała chęć by
je otwierać?
Coraz częściej marznę, choć ubieram się na
cebulkę a na stopy wsuwam ciepłe, filcowe bambosze. Ot, co lata robią z
człowiekiem. Z trudem klecę ten urodzinowy tekst. Myślę nad nim od kilku dni a
pisanie idzie mi jak po grudzie, bo choć sięgam do samej głębi, to ten stan,
który jest we mnie bardzo trudno ubrać w odpowiednie słowa. Bo jest
niepochwytny jak mgła. Jakby go wcale nie było. I niby przez to nieważny się
zdaje, niby niewarty opisania. Ale kończę 50 lat i właśnie tak się czuję.
Mgliście...
Przedwczoraj jednak mgła uniosła się niespodzianie,
gdy od poznanej półtora roku temu przez bloga, cudownie przyjaznej i zawsze pamiętającej
Elżbietki J. otrzymałam przemiłą niespodziankę - paczkę z upominkami. Popłakałam się ze wzruszenia… A dzisiaj rano
dostałam kolejny, bezcenny podarunek - list urodzinowy od mojej córki. List
piękny, serdeczny, szczery i przejmujący. I oto znowu popłynęły łzy wzruszenia
i tęsknoty. Cezary, zauważywszy co się ze
mną dzieje od razu podszedł by uściskać serdecznie tę swoją niepoprawną beksę.
Wdzięczna za to wszystko wtuliłam się w jego opiekuńcze ramiona, w te dobre
uczucia, w życie, które trwa i mimo pięćdziesiątki na karku nadal niesie ze sobą tyle pozytywnych doznań. Widząc
te nasze niedźwiedzie uściski przybiegły zaraz i pieski, też łaknące bliskości,
bliskie, ciepłe, kochane istoty…
… A tymczasem za oknem biało i pięknie niczym w
baśni o Królowej Śniegu. Wieje i śnieży jak gdyby nigdy nic…
Jest coś świątecznego, wyczekiwanego, przełomowego, w tych okrągłych rocznicach, jakby jakieś zamknięcie pewnego etapu. Też to czułam kilka dni temu.
OdpowiedzUsuńZdrowia i zadowolenia, szczęścia i radości dla Przemiłego Strzelca!
To prawda, Krystynko. Jest w tym jakis przełom.Ja ostatnio cos takiego czułam przy trzydziestce. Czterdziestki jakos nie pamiętam.
UsuńDziękuję Ci serdecznie i pozdrawiam gorąco, jak Strzelec Strzelca!:-)*
Olu, życie zaczyna się po pięćdziesiątce :))) Teraz potrafimy docenić jego smak, wiemy co ważne, wiemy kto ważny, z kim nam po drodze, a z kim - niekoniecznie...Już mniej musimy i zostaje czas na to, co chcemy. Ty już dokonałaś wielu ważnych wyborów , żyjesz świadomie i to jest sedno naszego życia, które już wydało owoce. Zrozumiałam to dopiero niedawno- kiedy najmłodszy syn przyniósł dyplom i podziękował za to, że mógł studiować. Zrobiłam bilans swoich ukończonych wiosną 55 lat i dotarło do mnie, że znowu możemy z mężem żyć dla siebie :) Pisklęta wyfrunęły, wiją swoje gniazda, kibicujemy im starając się nie ingerować- z naciskiem na starając ;). Piękne dni przed Tobą i Cezarym- pozostaje mi życzyć Wam wielu radosnych chwil i przede wszystkim duuuużo zdrowia, bo ono jest nam najbardziej potrzebne. Wszystkiego najlepszego na następne 50 lat :)))
OdpowiedzUsuńCoś jest w tym, co piszesz, Bogusiu! Ten wiek rzeczywiscie daje jakas świadomosc, wiedzę, wyczucie. Coś daje a cos zabiera. Lepiej jednak wierzyć, że bardziej daje i jest to bezcenne. Dyplom Twojego syna, list mojej córki, kolejne pory roku...Dużo dobrych codziennych chwil, które nie wrócą a wiec trzeba je zauważać i doceniać.Wciaz jest duzo czasu, a od nas w dużej mierze zalezy, jaki on będzie!
UsuńSerdecznie dziekuję Ci za piekny komentarz i zyczenia!:-)))
Wszystkiego dobrego Olenko.
OdpowiedzUsuńTule mocno :***
Orszulko, bardzo Ci dziekuję dobra, wrażliwa istoto!***
UsuńWszystkiego dobrego Olu i jeszcze wiele pięknych zim i zachwytów. Jesteś jeszcze młoda.
OdpowiedzUsuńBól przemija (wiem bo moja mama odeszła 11 lat temu), zostają wspomnienia, najgorzej jest się przyzwyczaić do poczucia, że się nie jest niczyim dzieckiem. Bo mimo wieku, każdy nim jest póki ma mamę.
Przytulam urodzinowo.
Jestem jeszcze młoda? Bywam, bywałam, moze jeszcze będę? Oby...Młodośc to przecież stan ducha a on najbardziej od nas samych zalezy.
UsuńCzekam aż ten ból przeminie a przynajmniej zelżeje. Jeszcze jestem dzieckiem mojego taty - oby zył jak najdłużej!
Ewo! Dziekuję za Twoje szczere słowa, za ciepłe życzenia i przytulenia.
Zaczyna sie od : O!juz doba od narodzin, juz trzy miesiace, roczek, piec latek, szesnascie wiosenek i ... i piecdziesiat zim, wiec zycze nastepnych piecdziesiat zdrowych i szczesliwych jesieni.
OdpowiedzUsuńTak, szybko to przeleciało. Szast prast. Dzień za dniem .Klatka za klatką. Jak w niemym filmie.
UsuńNie wiadomo, ile człowiekowi pisane. Może i duzo, bo przecież na wsi mieszkam ,zdrowo jem i spalin codzień nie wdycham. A moze mało, bo przecież nigdy nie wiadomo, co czeka za rogiem. Wypadek samochodowy sprzed półtora roku dobitnie mi to uświadomił.
A póki co,cóz? Jestem i będę!
Dziekuję Ci Echo serdecznie za Twoje sympatyczne odezwanie sie z echowych oddali!:-)
Olu,wszystkiego co dla Ciebie w życiu jest najlepsze i co Ci daje szczęście♥
OdpowiedzUsuńJesteś jeszcze baaardzo młoda:)))
Baaardzo młoda?! Ha, ha, hi, hi! No w jakimś sensie pewnie jestem.Miewam jeszcze swoje narowy. Zresztą mnie nie martwi wiek, jako taki, ale zmiany, które si ewe mnie w środku dokonały i dokonują. Mam nadzieję, że to chwilowe i odwracalne.
UsuńDziękuję Ci serdecnzie Orko za pamięć i zyczenia!!:)♥
Oleńko, niech następne lata będą piękne, tego Ci życzy starsza prawie o 6 lat ( no kalendarzowo o 5:-) Basia.
OdpowiedzUsuńStarsza jestes Basieńko, ale jak mi sie zdaje w wielu aspektach jakby młodsza ,bo pełna optymizmu, wiary i ufności.Z taką złotą duszą będziesz zawsze młoda!
UsuńDziekuję Ci za zyczenia, Basienko!:-)
Och, Ty młodziku! sporo za mną ta 50-ta rocznica, to nic strasznego, powiadam Ci, po przekroczeniu tej magicznej liczby też jest znośnie:-) wszystkiego dobrego, Olu, na następne lata; pozdrawiam zza miedzy.
OdpowiedzUsuńMłodziku? He, he! Zaraz mi lepiej, jak tak do mnie Marysiu mówisz. Szkoda, że włosy niedawno na krótko obcięłam, moze bym dzisiaj sobie i tej okrągłej rocznicy na przekór zaplotła warkoczyki w stylu Pippi?:-)
UsuńMówisz, że będzie znośnie? Sądząc z tego, jak pięknie przezywasz swoje zycie, z jaką czułoscia i spokojem traktujesz codziennosć, naturę, przemijanie, to wierze, że tak może być.
Dziękuję za zyczenia i pozdrawiam Cię serdecznie!:-)
Wszystkiego najlepszego Olu w kolejne urodziny.Spelnienia marzeń i dużo,dużo zdrówka.
OdpowiedzUsuńDziekuję Ci, Krysiu droga! Tobie również zycze zdrowia, bo ono najpotrzebniejsze, od niego prawie wszystko inne zależy!:-)*
UsuńŻyczę Ci, Olu,jeszcze wielu radosnych zimowych uniesień! Masz przy sobie Cezarego, a więc nie jesteś sama i masz z kim dzielić swoje radości smutki i zwątpienia, więc życzę Ci dużo zdrowia, byś mogła cieszyć się tym, co masz!
OdpowiedzUsuńTak, chciałabym tych zimowych, beztroskich uniesień, jak w dzieciństwie. Namiastke tego dają mi moje psiaki.Dobrze, że są. I jest Cezary, który wszystko rozumie i w którego ciepłych ramionach moge się schronić.Zdrowie nam wprawdzie troche szwankuje, ale nie jest jeszcze tak źle. Mam wiec nadzieję, że dane nam będzie pożyć razem długo i szczęśliwie.
UsuńDziękuję Ci Basiu za pełne wrażliwosci słowa i za piekne zyczenia!:-)*
Olenko, wszystkiego najpiekniejszego i oby zdrowie zawsze Ci dopisywalo :***
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, kochana Aniu! Niech sie spełni to i mnie i Tobie!***
UsuńOlu...ales mloda!tylko 50 lat!!! cale zycie przed Toba...zycze powrotu do pelnej radosci i cieszenia sie wszystkim i tymi drobnymi i tymi mniej drobnymi sprawami...masz kochajacego mezczyzne u boku! swietnie i masz pieski, sliczne...a zima u Ciebie piekna ,tak biala ze az niebieska . Sciskam serdecznie
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej się przekonuję (po przeczytaniu wszystkich komentarzy), że ta pięcdziesiatka to nic strasznego. Da sie dalej zyc i nadal cieszyc zyciem. Tak pewnie będzie i u mnie, bo rzeczywiscie mam sie z czego cieszyć i co doceniać. Niech tylko minie ten obecny, trudny dla mnie moment, niech czas robi swoje...
UsuńZaczęła sie u nas pomału odwilż. Z dachu kapie a to,c oskapie od razu zamienia sie w lód. Piesunki wywaliły się dzisiaj po wielekroć, nieprzyzwyczajone do takiej ślizgawizy!
Dziekuje za ciepłe słowa i pozdrawiam Cię serdecznie, Grazynko!:-)
Olu!Wszystkiego co tylko Najlepsze ,zdrowia i spełnienia marzeń ,zwłaszcza tych których sama sobie po cichutku życzysz,wszystkiego NAJ...zyczy Ci ulka 55+-:)
OdpowiedzUsuńGorąco dziekuję Ci Ulko miła! Mam nadzieję, że tak będzie, w duszy znowu cos jak dawniej zaiskrzy i jeszcze nie raz sobie razem pośpiewamy!:-)
Usuńna pewno tak się stanie i pośpiewamy sobie razem -:) tylko troszke czasu musi upłynąć .Pozdrawiam z deszczowych mazur,głaski dla pieseczków.
UsuńU mnie też deszczowo Ulko a przy tym okropnie ślisko. Nawet pieski sie dzisiaj przewracały na podwórku, które zamieniło sie w istne lodowisko!Pozdrawiamy Cię z podkarpackiej wioski!:-)
UsuńOlgo kochana, wszystkiego dobrego w dniu urodzin. Młodziutka kobietka z Ciebie :))))
OdpowiedzUsuńZ czasem te smutki i pustka będzie łagodniejsza, ale chyba nigdy nie zniknie.
Pisanie, że czas leczy rany to bzdura, on je tylko rozmywa w naszej pamięci.
Przytulam mocno, bardzo mocno i radości z dnia codziennego życzę:**
Też myslę, że czas raczej rozmywa te rany w pamięci, przysypując natłokiem nowego dziania, codziennego starania, kolejnych trosk i radosci. Ale mysle, ze nawet za kilka lat jak sobie człowiek czasem siądzie i znowu go dopadnie ten dotkliwy brak, to boleć będzie nadal. Ale nic już na to sie nie poradzi, gdy ktoś najbliższy znika, to tak jakby kawałka serca nam ubyło...
UsuńBeatko! Dziękuję Ci za życzenia i pełne zrozumienia słowa!**
Ponoć jest taka reguła, że to, czego życzysz innym, przytrafia się tobie...
OdpowiedzUsuńOleńko, wobec tego życzymy Ci na następne zimy pogody ducha w każdych okolicznościach życiowych i tego, byś potrafiła dokonywać dobrych wyborów.
Wiary, nadziei , miłości
Z drobnych rzeczy radości
Zdrowia ciała i duszy
Ciepła, które lód kruszy
Przeżyć w wiersze zmienionych
Nocy cudnie prześnionych
Sensu życia, spełnienia
Szczęścia odnalezienia!
Iwona i Hania
I ja sie juz z tym spotkałam, że nasze życzenia czy działania względem innych znajdują potem odbicie, spełnienie w nas samych. To jest zgodne z moim mottem zyciowym, by traktować innych tak, jak chciałabym by oni mnie traktowali. Dobro, dobro ponad wszystko!I dobre wybory takoż, choć człowiek omylną jest wszak istotą i cechą immanentną jego zycia jest błądzenie, ale chyba tylko w ten sposób można sie czegos nauczyć.
UsuńDziękuję Wam kochane dziewczyny za cudne, wierszowane życzenia! Za to dobro, które od Was ku mnie płynie!:-)♥♥
Bardzo się ciesze, że znalazłam Was na blogu. Twoje teksty przyciągnęły uwagę. Życzeń moc zostawiam, łezki lekko ocieram i dziękuję, że jesteś. Poczytać, będę dalej przybiegać w to miejsce. Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że to, co piszemy na blogu budzi sympatię i chęc powrotu tutaj. Takie słowa są cudowną zachętą do dalszego ciągu tego naszego pisania. Miło mi Alis, że wracasz, że zawsze dajesz mi znak o tym, że jesteś. Dziękuję!:-)*
Usuńproszę bardzo. To sama przyjemność zajrzeć, czasem słów nie potrafię znaleźć więc tylko usmiech zostawiam dla Was.
UsuńJa to rozumiem i uśmiechem sie za uśmiech odwdzięczam!:-)
UsuńOlu, na zdjęciach widać, że nic nie przeminęło. Umiesz cieszyć się chwilą, jesteś sobą, tylko starszą, może świadomość tego trochę Cię rozstraja. Cierń melancholii po śmierci mamy zostanie, ale ból minie.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego i ciesz się zimą, bo tacy jak Ty mają zawsze 5 lat. Pa
Na zdjęciach widać zewnętrze, natomiast to, co w środkuu czasem trudne jest do sfotografowania słowem.Tym niemniej staram sie to robić, ukazując pogodę i niepogodę mojej duszy, jej nadzieje i zwątpienia, swoją prawdziwosć.I staram sie zachować w sobie to dziecko, bo bez niego czuję sie jakoś nieswojo i obco.
UsuńDziękuję Łucjo, że znowu odezwałaś sie do mnie, że nadal jesteś blisko.Ściskam Cię mocno, wrazliwa dziewczyno!:-)♥
"Nie stajemy się starsze z każdym rokiem, ale stajemy się nowe każdego dnia" - stwierdziła kiedyś Emily Dickinson.
OdpowiedzUsuńA Sarah Ban Breathnach w swojej inspirującej książce p.t. "Twoje wewnętrzne bogactwo" pisze tak:
"Każdy rok jest inny. Trzydzieste drugie i czterdzieste ósme urodziny nie mogą być podobne.
Tylko twoje prawdziwe ja wie, jak głęboko zapadły one w twoją duszę. Być może potrzebujesz kilku samotnych godzin, aby uczcić głębokie zmiany, jakie zaszły w tobie i w twoim życiu. Urodziny są początkiem nowego, ale także osobistym zamknięciem pewnego rozdziału.
Każde urodziny są kamieniem milowym w naszym życiu. Znów otrzymujemy 365 lekcji Prawdziwego Życia. I warto to świętować w wielkim stylu.
Więc: wszystkiego najlepszego! Wszystkiego najlepszego! Niech nadchodzący rok będzie najlepszym ze wszystkich przeżytych do tej pory. Niebo wie, że zasługujesz na to". :)
Było -naście, potem -dzieścia, a nastepnie długo -dzieści. Najdłużej będzie -dziesiąt :)
Niechaj te Twoje "-dziesiąt +" będzie świetliste i łagodne, takie pełne dobrostanu i równowagi.
Niechaj ten czas, co przed Tobą, idzie i wypełnia się z przestrzeni dobra, spokoju, mądrości.
Z przestrzeni serca <3
Clarissa Pinkola Estés pisze, że dla kobiet wiek 42-49 to "początek starczej mądrości; odnalezienie swej dalekiej siedziby, dodawanie otuchy innym; wiek 49-56 to wiek podziemnego świata; poznawanie znaczenia słów i obrzędów", a następnie "wiek 56-63 to wiek wyboru; wybór swojego świata i pracy, jaka została jeszcze do zrobienia". A potem kolejne siedmioletnie cykle... jeszcze dużo do przeżycia, do zrobienia, do BYCIA. Ciekawy czas, który pozwala odkrywać coraz głębsze pokłady kobiecości i człowieczeństwa, szczególnie piękny, gdy w otuleniu męskiego ciepła i z jego wsparciem.
Oleńko, najserdeczniej...
Dziękuję Ci Mar kochana za te ciekawe cytaty. Za Twoje ciepłe, jak zawsze mądre i trafiające prosto do serca słowa i życzenia. To prawda, że każde urodziny są inne i każdy rok inny. A takie 50-te urodziny, taki ważny moim zdaniem moment w zyciu to chyba dobry czas by dokonać jakichs podsumowań, by zastanowić się nad sobą, nad tym co było i będzie. I przede wszystkim, jakie będzie. Czuję, że sie zmieniam.Coraz wyraziściej to czuję i pewne z tych zmian akceptuję a przeciw niektórym się buntuję, mając nadzieje, że są odwracalne, choć niektóre nie są... Dzieki kolejnym doświadczeniom, spotkaniom, przemysleniom człowiek jst coraz bardziej świadomy siebie, tego jaki jest ten świat i tego jacy chcemy wobec tego świata być. Coraz więcej jest w nas mądrosci, spokoju i cierpliwosci. Jednak pewne bramy jednak są już na zawsze zamknięte. Na szczęście inne dopiero sie otwierają.Idziemy nadal przed siebie zbierajac kolejne cząstki wiedzy i doświadczeń. Po drodze zdarzają się momenty zatrzymań. Niektóre trwają długo i zostawiaja w duszy wyraźny ślad.To rozstania, to ból, to lęk, to poczucie bezradności. A wszystko to po coś...
UsuńA wiec wchodze w wiek podziemnego świata? Ciekawe jak to będzie? Dokąd dojdę, jaka siebie spotkam? Czego sie nauczę?
Czytałam Twojego ostatniego posta - o tej nieskończonosci kosmosu, o wiedzy, która raz się odsuwa, raz odsłania. O Bogu, który robi krok w tył, ilekroć za bardzo sie zbliżymy do tajemnic i tylko cząstkę siebie pokazuje, nigdy do końca, tylko tyle, ile jestesmy w stanie znieśc, przyswoić...Niezwykłe to wszytko, przejmujące...
Przede mną BYCIE. Ten ogromny KOSMOS. Lecę w niego z westchnieniem, w którym jest mieszanka nadziei i obawy. Ale chyba więcej jest nadziei...
Mar, droga moja!ślę ku Tobie myśli pełne wdzięcznosci i tkliwosci!***
Olu - wszystkiego najlepszego ♥♥♥
OdpowiedzUsuńLidusiu, z głębi serca dziękuję!♥♥♥
UsuńPięćdziesiąt zim! Od razu po tytule wiedziałam, o co chodzi. Z całego serca życzę Ci, Oleńko, aby każdy Twój następny dzień był nawet jeszcze lepszy, niż minione, choć i tamtym, jak się okazuje, nie brak nic. Wspaniały bilans. Nie tak wielu z nas potrafi się poszczycić takim czymś.
OdpowiedzUsuńA teraz przyłączę się do tego dominującego w dniu dzisiejszym chóru: aleś Ty Oleńko młoda!!!
Młoda, rzeczesz Errato? Hm...jakież to względne! Gdzieżbym ja, dajmy na to, dwudziestoletnia, pomyslała o pięćdziesieciolatce, że to młoda osoba?! Chociaż nie...Przypominam sobie teraz, że o mojej 50-letniej mamie myslałam jako o osobie młodej, bo miałą po prostu młodą duszę i piękny usmiech i ciekawosc swiata i tyle dobroci serca, że mozna by tym wszystkim obdzielic pół ludzkości a jeszcze by dosc dla najbliższej rodziny zostało!:-)
UsuńA co do bilansu mojego, to chyba rzeczywiscie nie jest tak źle.Jest sie czym cieszyć i co doceniać.
Dziękuję Ci Errato za życzliwe słowa i pozdrowienia ciepłe zasyłam!:-)*
Olenko, wszystkiego najpiekniejszego!!! Napisalam juz na Skype ale nie wiem czy tam zagladasz.
OdpowiedzUsuńKochana "smarkulo" :))) jestes ode mnie 12.5 roku mlodsza to co ja mam powiedziec?
Lata leca, to normalne, czlowiek sie starzeje to tez normlane dla mnie, ale ja tak naprawde to chyba jeszcze jestem bardzo nie dorosla i wcale mi sie nie spieszy do doroslosci:)))
Marylko kochana! Juz odpisałam Ci na Skype( rzadko tam zaglądam)! Dziękuję Ci za Twoje ciepło i usmiech ,za pogodę ducha, za nieustającą młodośc duszy, którą tak szczodrze sie dzielisz, że nie sposób się nią choc trochę nie zarazić!
UsuńDziękuję za to, że jesteś, za Twoją serdeczną bliskosć i za cudne zyczenia!:-)))
Ty smarkulo!!!!! Kiedy stuknela mi 50-tka, to moja tesciowa powiedziala mi, ze jestem "mloda dziewczynka" ( a jechalam wtedy samochodem, wiec prawie spowodowalam wypadek).
OdpowiedzUsuńOleńko! Jasne, ze w takim momencie zycia nasuwaja sie rozne przemyslenia i analizy.
Uwierz mi! Nie warto sie cofac. Trzeba isc do przodu i czerpac lapami i pazurami (oczywiscie jest to przenosnia) wszystko co najpiekniejsze.
Wiec!!!! Glowa do gory! 25, na jedna noge - 25, na druga, i do przodu!
Zycie jest piekne!
Dmucham serdecznie w piecdziesiata swieczke:)
Och, Renatko, dziewczyno pełna zycia i energii! To emanuje z każdego Twojego komentarza, z każdego wpisu. Nic tylko sie uczyć od Ciebie i zarażać!
UsuńSłysząc cos takiego, jak powiedziała Ci teściowa na pewno bym wjechała do rowu!(Zresztą ja w ogóle bym wjezdżała, bo slizgawica u nas taka, że szkoda gadać a ze mnie taki kierowca, ze pożal sie Boże!:-)
Bardzo mi sie to podoba o 25 latach na każdą nózkę! Życie potrafi być piekne. A aby było prawdziwe, przezyte głeboko i świadomie potrzebuje też domieszki refleksji, wspomnienia, a nawet cierpienia. Bo wszystko jest po coś. Staram sie w to wierzyć.
Dziękuję za Twoje ciepło, Renatko. Pozdrawiam Cię z serdecznym uśmiechem i dziękuję za cudny komentarz!:-))♥
Moja mama zmarła 18 dni temu. Ból, pustka i otchłań ...
OdpowiedzUsuńKoza
Rozumiem, Kozo...To właśnie tak...Jesli chcesz napisać na maila, to jestem.
UsuńNajserdeczniejsze życzenia urodzinowe Olu.
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję, Owieczko kochana!:-) (odpisuję nie mogąc powstrzymać sie od chichotu, bo Twój nowy nick jest niesamowity:-))
UsuńZimowa dziewczyno - serdeczności urodzinowe od również zimowej. Zdrowia życzę przede wszystkim, wszystko inne masz - kochające serca wokół, własne cudne miejsce na ziemi, czas na przyjemności.
OdpowiedzUsuńA wszelkie smutki i pożegnania wpisane są nieuchronnie w nasze życie. Przemijają tak jak i my...
PS.
50-tka też już za mną, jakoś nie czuję wielkiej różnicy w tym przed i po ;)
Serdecznie dziękuję Ci, zimowa Andziu!:-) Tak, mam całkiem duzo tylko ostatnio zdarzało mi się na to ślepnąć. Te smutki są jak popiół, co przykrywa rzeczywistosc i nie pozwala dostrzegać ich barw. To mija, to minie, wiem...
UsuńPięcdziesiatka juz za Tobą? A w moim wyobrażeniu jesteś bardzo młodą osobą - tyle jest w Tobie energii i pasji, tyle radosci z życia w otoczeniu swego ukochanego zwierzyńca!Ale widocznie po 50-ce można być nadal młodą, Wszystko zależy od sił i nastawienia.
Ściskam Cię mocno, Andziu i dziekuje za urodzinowe serdeczności!:-)*
I tak się właśnie czuję Olu. Tylko często dziwi mnie widok w lustrze - czy to ja, naprawdę ??? Myślę, że klucz tkwi w działaniu. Im więcej robisz, tym mniej masz czasu na zastanawianie się nad ograniczeniami wynikającymi z wieku, zdrowia, czy też innymi.
UsuńMasz rację Andziu z tym działaniem. Praca uszlachetnia, takze w tym sensie, że człowiek dzięki niej nie schodzi na manowce niepotrzebnych myśli i frustracji. Trzeba mieć jakieś zajęcie, jakaś pasję, cos co pochłania nas bez reszty umysłowo i fizycznie, daje przyjemnosć i przestrzeń nieograniczonej wolności. A wiek, o ile ma sie jako takie zdrowie, właściwie nie ma tu nic do rzeczy...
Usuńserdeczne życzenia Olu, żeby w Twoim życiu było więcej uśmiechu niż smutków, ściskam :) a tak swoją drogą to Ty młodziak jesteś!! a tyle już zdążyłaś przeżyć i poznać! a ile jeszcze przed Tobą!! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci gorąco Elajo za pamięc i życzliwosc. Sporo przezyłam, ale każdy przeżywa sporo. Ciekawa jestem ,co jeszcze przede mną? Z jakimi wyzwaniami przyjdzie sie zmierzyć, co poznać i czego doświadczyć. Właściwie każdy dzień jest jak zagadka. Mlodziak jestem? No chyba mi moje wypłowiałe piegi znowu pociemniały od tej uświadomionej na nowo młodosci!:-)
UsuńPozdrawiam Cię ciepło!:-)
HI !!to sie spoznilam juz nie ma tortu ,nawet okruchy :-)))
OdpowiedzUsuńale zyczenia skladamY szczere-SPOKOJU ,WENY -PISARSKIEJ ,USMIECHU I TEGO CZEGO PRAGNIESZ >
coz do lat to nie boli ,tylko trzeba uwazac bo mlodziez ma nas za Matrony -a my wiecznie mlode skore do smiechU,wyglupw ,sama wiesz jak to jest prawda ?sciskamy z mezem i siarczeste caluski w policzki x2 p.Gosia z JANKIEM
Hi, Gosiu! Tortu nie było, wiec na nic sie nie spóźniłaś!:-))
UsuńDziękuję za sympatyczne zyczenia i serdeczną obecnosc na tym blogu!:-))
Ściskam WAs z Jankiem oboje mocno i gorąco!:-))
Olenko, mlodziak jestes bez dwóch zdan, bo nie te numerki w PESELu sa wazne, ale jak sie czujesz. Najserdeczniejsze, choc spóznione (bom zarobiona po uszy), zyczenia pomyslnosci i nieustajacych radosnych chwil. Tysiac calusów (Leciwa)
OdpowiedzUsuńA czuję się różnie...Zależy to w dużej mierze od psychiki, od uczuć, które dominują, od tego, co przeżywam...Mam nadzieję, ze wszystko sie unormuje i pogodzę siez tym ,z czym trzeba sie pogodzić. I znowu będę młoda, przynajmniej duchem, choć raczej nie tak jak przedtem.Po prostu pewne fakty, czy chcemy, czy nie chcemy zmieniają nas jakoś...Zycie jest zmianą...
UsuńDziekuję za twoje życzenia, Moniko! Wdziecxna ci jestem za twoje ciepło, serdecznosć i życzliwosć!:-)*
O kurcze, poczułam się jak straszliwa maruda, ze swoją upierdliwą menopauzą, ogólnymi smętkami i szwankującym ciałem ... A u Ciebie zebrały się kobietki 55 i nie narzekają. Może więc można mieć nadzieję, że iskra życiowa wróci i po nieprzyjemnym zawirowaniu zacznie się dobry, mądry i radosny etap życia? Oleńko, niech tak się stanie!
OdpowiedzUsuńWszystkiego co dobre młodziaku!:)
IYznam Ci Madziu, że i ja miałam podobne uczucie, czytając powyższe komentarze. Człowiekowi wydaje sie czasem, że jest jakis inny, wybrakowany, irytująco niepozbierany. A jednak te mądre kobietki 55 wiedzą, o czym mówią.Przeżywaja podobne do nas stany, ale potem sie jakos wygrzebują i znowu łapią tę upragnioną iskrę. A przecież ani Ty Madziu ani ja nie jesteśmy jakimis istotami z kosmosu. Jesteśmy takie jak one, jak nasze siostry, które idąc po podobnej ścieżce i potykajac sie po drodze, staraja sie pokonać wszelkie przeszkody i znowu żyć pełnią.I ich słowa dają nam nadzieję. Trzymajmy się jej kochana i wierzmy, że będzie dobrze. Musi być i już!:-))
UsuńMłodziak Ola serdecznie dziekuje za życzenia i mocno ściska Ciebie, Madziu - siostrzanego młodziaka, mnóstwo ciepłych myśli o poranku na Twą dwudziestą siódmą strone zasyłac!:-))*