Listopadowa, podkarpacka szaruga ustąpiła na chwilę miejsca
delikatnej bieli śniegu, mgłom niosącym powiew mroźnego powietrza. To jeszcze
nie zima, ale nastroje w mej duszy już jak najbardziej zimowe. I cieszę się z tego,
bo kocham zimę. To pora roku, która mimo wszelkich swych niedogodności zawsze przynosi
mi ukojenie. Odgania zmorę smutku i dręczących obaw. Jest jak sroga, lecz mądra i łaskawa władczyni obdarowująca naturę
nowym wystrojem przestrzeni oraz ducha. Ostatnie, poruszające wydarzenia w Polsce
i na świecie wespół z deszczowymi, burymi dniami stworzyły we mnie jakieś dziwne
stany niemożności, osaczenia, zniechęcenia, zalęknienia, odrętwienia czy też utkwienia w
miejscu.
Aż wreszcie spadł
śnieg. Niewinny i cichy. Wyjrzałam o poranku na tę pobieloną rzeczywistość i głęboko odetchnęłam.
Jakiś kamień z serca spadł… Oto zrozumiałam, iż choćby się na świecie nie
wiadomo co działo to pory roku
przychodzą i odchodzą jak gdyby nigdy nic. Nadal rodzą się dzieci. Nadal
umierają starcy. Ktoś się śmieje. Ktoś płacze. Komuś tęskno. A komuś radośnie,
bo doznał spełnienia. Ktoś się odnajduje a ktoś ginie. Szepty mieszają się z
krzykami. Baśnie z horrorami. A milczenie nadal bywa złotem…
Nic się nie
zmienia, choć na pozór zmienia się wszystko. I od razu przypomina mi się jedna
z moich ulubionych piosenek z „Piwnicy pod Baranami” – „Zwieść Cię może krążący
ulicami tłum, wódka w parku wypita albo zachód słońca. Lecz pamiętaj – naprawdę
nie dzieje się nic i nie stanie się nic aż do końca!”. Jakże mnie to pociesza!
Sił dodaje i wiary, że świat toczyć się jeszcze będzie długo swoimi torami.
Mimo wszystko…
Co u Jaworów? Otóż ku naszej ogromnej
radości towarzysz dla Zuzi - Jacuś naprawdę stał się jej towarzyszem.
Obserwujemy często przez okno jak pieski bawią się wesoło. Przewracają,
podgryzają, zaczepiają, ósemki zataczają a pyski śmieją im się radośnie a ogony
kręcą zwariowane młynki. Patrzymy i nadziwić się nie możemy temu cudowi
zbratania i harmonii. Także na spacerach z kozami, które odbywają się jeszcze
od czasu do czasu, gdy tylko pogoda pozwala całe stado wędruje zgodnie. Mowy nie
ma o żadnej agresji ani lęku. Kozy wyskubują ostatnie trawki i listki jeżyn. Pasą
się na świerkowych gałązkach. A w tym
czasie Zuzia i Jacuś łeb w łeb biegają po mokrych łąkach i przepastnych
paryjach. Potem przypadają na pieszczoty do naszych rąk, wpatrując się w oczy swych
opiekunów z miłością, wiernością i oddaniem.
Zuzanna i Jacenty – tak mówimy o nich z dumą spoglądając na tę dwójkę kochanych urwisów. Na to nasze spełnione marzenie o psiej przyjaźni. Ha! Zdarzyło się nawet, iż spali razem w starej, Zuzinej budzie a także bok w bok na naszej kanapie! Na ten widok omal żeśmy się ze wzruszenia nie popłakali!
Zuzanna i Jacenty – tak mówimy o nich z dumą spoglądając na tę dwójkę kochanych urwisów. Na to nasze spełnione marzenie o psiej przyjaźni. Ha! Zdarzyło się nawet, iż spali razem w starej, Zuzinej budzie a także bok w bok na naszej kanapie! Na ten widok omal żeśmy się ze wzruszenia nie popłakali!
A przecież jeszcze tak niedawno bardzo źle między
nimi było. Zuzia w depresji. Jacuś odrzucony. Zazdrość o byle co. A więc jednak
czas przynosi pozytywne zmiany. Coś dobrego dzieje się nawet, gdy ulegamy
smutkom i zwątpieniom. Zatem nadzieja nigdy nie powinna zginąć. Potrzeba nam
tylko cierpliwości oraz wiary w siłę dobra. Koniecznie trzeba o tym pamiętać…
A kozy? Kozy weszły w czas zimowy ciesząc się
wysprzątanymi przed paroma dniami boksami. Po tym jak razem z Cezarym przez
wiele godzin wyrzucaliśmy tony koziego obornika i wymienialiśmy starą,
stwardniałą ściółkę na nową, mięciutką, pachnącą pszeniczną słomą i sianem z
naszej łąki aż miło wejść do koziarni. Wejść i usiąść na postawionej tam starej
kanapie. A usiadłszy zapatrzeć się w polegujące z rozkoszą na nowej pościeli
kozule. Posłuchać smakowitego chrupania siana i meczenia.
Spokój zakłócają tylko ruje pojawiające się co
kilka dni u kozich dam. Nieutulony w swych samczych pragnieniach Łobuz
Kurdybanek wariuje wówczas w swoim
boksie i rozwala co i rusz drewniane przepierzenie. Zrobił się z niego naprawdę
wielki i ciężki byk. Nie do utrzymania przez nas dwoje. I o ile między rujami nadal
bywa łagodny i rozumny, to podczas nich wstępuje w niego istne szaleństwo.
Bodzie i gryzie, gdzie popadnie. Dlatego w najgorszych chwilach zmuszeni jesteśmy
trzymać go na łańcuchu. Nie zabierać na spacery. Odseparowywać od reszty stada.
Łobuz, jak na inteligentnego kozła przystało, wyciągając wnioski z sytuacji
szybko pokornieje i bez większych problemów znosi takie obostrzenia. Robimy z Cezarym
, co w naszej mocy by kozy nie zaszły w tym roku w ciążę. Nie chcę nigdy więcej
powtórki z koszmarnych przeżyć wiosennych związanych ze śmiercią koziołków …
Nadal
codziennie doję kozule i mam dzięki temu na bieżąco świeże mleko, za którym
przepadamy my i nasze zwierzęta. Zapomniałam już zupełnie, jak smakuje to
kartonikowe, ze sklepu… Zobaczymy, jak to dalej będzie? Może uda się mieć stale
to mleko bez konieczności zakocania kóz? Byłoby wspaniale…
A co w Jaworowym
domu? Życie toczy się przeważnie wokół kuchni i przyległego doń pokoju. Tu nam najcieplej,
najmilej. Nie żałujemy sobie na razie drewna naciętego tak pracowicie w przeszłe miesiące i zgromadzonego pod wiatą oraz w drewutni. Jak niedźwiadki mościmy się w swej zacisznej gawrze i oddalając od całego świata oraz pomrukując sennie snujemy nieśpieszne, niedźwiedziowe gawędy...
Na naszym stole królują teraz proziaki oraz zupy: dyniowa, grochówka, krupnik i ziemniaczanka. Chleb
zajadamy z masłem i miodem albo z własnej roboty smalcem ze skwarkami, z kiszonymi ogórkami, cebulką i
czosnkiem. Wyjadamy konfitury i dżemy ze
spiżarki. Pogryzamy orzechy włoskie, pestki dyni oraz wysuszoną na chrupko
dynię z piekarnika. Posypana papryką czy pieprzem ziołowym stanowi smakowitą i
zdrową przekąskę. Zdążyliśmy już spałaszować połowę naszego zapasu suszonych
gruszek! Istne turkucie podjadki oraz niepoprawne gryzonie z tych Jaworów! Jak
czytają, oglądają, muzyki słuchają czy piszą, to ich łakome szczęki wiecznie
muszą coś przeżuwać, zgryzać, chrupać, cmoktać… No i popijać, rzecz jasna!
Codziennie gwoli zachowania zdrowia czy też przepędzenia w zarodku przeziębień
popijamy wrotyczowe, lipowe oraz glistnikowe herbatki. Na piecu, w którym stale
buzuje ogień wciąż stoi czajnik z gorącą wodą. Tak łatwo zaparzyć dzięki temu
jakieś zioła czy herbatę. Tak przyjemnie jest rozgrzać się od środka.
Zimowo na dworze a mnie ogarniają już powoli
nastroje świąteczne. Słucham kolęd. Śpiewam. Myślę o zbliżającej się wigilii. Nie
mam pojęcia, jaka ona będzie. Ale przecież będzie… Na pewno jak zwykle pełna
tęsknoty za tymi, z którymi nie będę mogła jej dzielić. Jednak w sercu moim oni
są i pozostaną zawsze...
Za progiem już grudzień. Mój ulubiony miesiąc. Dni staną sie jeszcze krótsze, lecz pełne przy tym jakiegoś serdecznego, magicznego oczekiwania. Nasz dom, jak zawsze pachnieć będzie świeżo przyniesionymi z lasu świerkowymi i jodłowymi gałązkami. A gdy przyjdzie pora zgodnie z tradycją oraz finansowymi możliwościami wspólnie przygotujemy nasze ulubione potrawy wigilijne, ubierzemy małą choinkę. Do tej pory śnieg zapewne jeszcze wiele razy spadnie a potem stopnieje. Mgła otuli nas bezpieczną zasłoną a potem rozwieje się jak sen...
Niech powtarza się to,
co dobre, proste i ciepło duszy przynoszące. Nic w tym wielkiego, ale zarazem to przecież wszystko, co mamy. Nadal trwają a mam nadzieję, iż przetrwają nasze małe, ciepłe, budowane siłą uczuć światy. Wciąż dużo przecież od nas samych zależy…
Tak jak i Ty Oleńko kocham białą zimę i mrozik lekki nie przesadny i Grudzień też bardzo lubię. Już niedługo zaczną się dłuższe dni i więcej światła. Pięknie lirycznie serdecznie o tym wszystkim piszesz, dzięki Tobie i ja Jacusia polubiłam, bo wszystkie zwierzęta są dobre, jeśli człowiek zrozumieniem i miłością je otacza.
OdpowiedzUsuńNastroje Listopadowe przygniotły mnie i to co się dzieje w kraju, ale wiem już dziś wiem, że jeśli poddam się myślom pełnym nienawiści, gniewu i pozwolę by strach mnie opanował, to zło zagości i w moim sercu a na to nie ma zgody. Dziękuję kochana za Twoje pogodne pełne miłości słowa, utwierdziły mnie one w mojej decyzji. ♥
Tak mi sie zdaje (może sie mylę...), iż większosc z nas teraz odczuwa podobnie. Jakieś takie zagubienie, bezradnosc. Jakby bezlitosna fasla człowieka zalewała. Każdy wobec tego chwyta sie czego może by nie zatonąć zupełnie. Trzeba mieć w czymś oparcie.
UsuńUcieszyłam sie Eluś, ze polubiłaś w koncu Jacusia. Pewne rzeczy nie dzieja sie od razu. Ani w kwestii zwierzaków ani ludzi. Potrzeba czasu, cierpliwości, zrozumienia i ...dobra.
Pozdrawiam Cię serdecznie!:-)*♥
Gdyby tak ludzie ( niektórzy) zechcieli się od piesków uczyć~! Świat byłby lepszy...
OdpowiedzUsuńTo prawda Basiu...Ale w ludziach też mozliwe są zmiany i w dziejach. Tyle juz sie rzeczy na swiecie działo, tyle wojen przetaczało. Ale zycie, proste, zwykłe zycie nadal istnieje i ...daje nadzieję!:-)*
UsuńCzlowiek taki zestresowany na codzien, ale kiedy wchodze tutaj do Was, od razu cisnienie mi sie obniza. Widze, czuje, wacham spokoj, ktory Was otacza, zapominam powoli, ze gdzies tam, na zewnatrz sa jakies problemy, strach czy walka o przetrwanie. Czuje zapach tych suszonek do chrupania, swiezych zywicznych galazek, pysznych zupek z ogrodkowych warzyw. I nawet ten snieg za oknem mnie nie przeraza, bo u Was jest on tylko piekny, a nie niebezpieczny.
OdpowiedzUsuńWiesz Anuś, tak jak napisałam mnie też bywa cięzko. Czasem smutek ogarnia taki, że...Ech...Czkawką mi sie odbija ta cała sytuacja na świecie czy w naszym, polskim ogródku. Staram sie jednak czegos trzymać, znaleźc cokolwiek co daje mi spokój. Nawet zaczynając pisać tego posta dzisiaj nie wiedziałam do końca o cyzm on będzie. zaczeło sie od zimy, od śniegu i potem juz samo sie pisało. Prosto z serca. Dla innych, bliskich serc. Dlatego cieszę się, że tak pozytywnie to pisanie odebrałaś, że poczułaś sie lepiej, że dom jaworowy może być przynajmniej na chwilę taką tratwą!:-)*
UsuńCicho, spokojnie, sielsko, dlatego lubię do Was zaglądać, dobrze wiedzieć, że gdzieś jest takie miejsce i tacy Ludzie.
OdpowiedzUsuńŻyjemy daleko od wielkiego świata...Nie zagłębiamy się narkotycznie w wiadomości ze świata...To stanowi jakąs ostoję - dosłownie i w przenośni. Są przecież jeszcze dobre rzeczy, któe w żadnej mierze od tego ,co sie na świecie wyprawia nie zależą. Póki co - nie zależą. A więc? Zyjmy po swojemu...
UsuńWitajcie ,,Jaworowi,,zaglądam do Was codziennie i zamykam Waszego bloga zawiedziona,znowu nic. Czekam na to Wasze pisanie jak na chleb. Co ja będę więcej pisała,brakuje mi podkarpackich stron,tęsknię . W tym roku nie odwiedziłam mojej rzeszowszczyzny .
OdpowiedzUsuńWitaj Krysiu! Aż sie usmiechnełam czytając Twe słowa o tęsknocie za naszym pisaniem. Strasznie Ci za to dziękuję. Ciepło mi sie na sercu zrobiło...To tak wiele zdla mnie naczy - parę serdecznych słów!:-))
UsuńPodkarpackie województwo jako że najbardziej na południowy wschód wysunięte często doświadcza ekstremalnych zmian pogody i sporych róznic w zależności od poziomu wysokosci.Np. podczas gdy u nas snieg, na dole dawno juz o śniegu zapomnieli. U nas przeważnie cicho jest, czysto i spokojnie. Oby to trwało jak najdłużej. Obys jeszcze nie raz mogła odwiedzic swe ukochane strony.
Pozdrawiam Cię z naszego pachnącego suszoną dynią domu!:-))
Witam Was. W moim Mieście Szkła zimy jeszcze nie widać, ale ja na śnieg nie czekam. W mieście to żadna atrakcja, sypią solą, buty przemakają i trudno przejść nawet na drugą stronę ulicy, a do pracy trzeba iść.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ania
Witaj wieczorem, Aniu-sąsiadko! jJ wiem, że zima w mieście wygląda inaczje. W końcu kiedys długo mieszkałąm w mieście i rózne rzeczy tam widywałam, przezywałam. Jednak przecież i w mieście znaleźc można piekne, magiczne miejsca. Jakieś parki ,skwery, bulwary, deptaki, ciche uliczki, stare kamieniczki...Nie raz pędziłam do pracy w śniegu po uda. A tu tramwaj nie przyjechał, bo szyny zamarzły i trzeba było walic na piechotkę. Och! Dobierałam do roboty rumiana jak ruska babuszka i cała mokra od zapocenia i przemoknięcia! Takich rzeczy sie nie zapomina. A wspominam je teraz z usmiechem.
UsuńA u nas snieg już stopniał. Jutro ma znowu popadac. Zobaczymy jaki będzie poranek.Oby nie mroźny bo mąz sie z samego rana na rehabilitację wybiera a jak samochód zamarznie, to nici z wyprawy do miasta...
Pozdrawiam Cie serdecznie, Aniu!:-))
Oleńko, za oknem mam piękny park, a zima w nim wygląda bajecznie. Tak, zdecydowanie lubię na zimę patrzeć przez okno.
UsuńAnia
To cudownie Aniu, ze masz takie piekne widoki za oknem. Mysle, ze ten park o każdej porze roku wygląda malowniczo. Chyba od samego patrzenia nań można ukoić nerwy i znaleźć pocieszenie?! Aniu, pozdrawiam o bladym świcie a za oknem mrozik trzyma i łąki na siwo maluje!:-))*
Usuń"... naprawdę nie dzieje się nic i nie stanie się nic do końca!" - od dziś będę powtarzać te słowa jak mantrę :))) Trzeba się zająć codziennymi czynnościami i marzyć o codziennych problemach, jakże swojskich w obliczu świata...
OdpowiedzUsuńCieszy mnie psia symbioza., aż się serce raduje na widok ich wspólnego polegiwania :)))
U mnie zimno i w nocy już mały mrozek, ale śniegu na razie ani widu a słychu a ja tak lubię jak zima świat ubiera na biało!
Ściskam i buziaki zasyłam! :))****
Zosieńko kochana! Ta piosenka przesladuje mnie dzisiaj przez cały dzień! Ją mozna dwojako rozumieć - jako pocieszenie i jako zasmucenie. No bo jakże sie nic nie dzieje, skoro tak wiele sie dzieje?! To po co robic cokolwiek, skoro nic się nie dzieje?! Ale to w nas jest jedyna niezmiennosć. I w naszych uczuciach. I w działaniach z serca płynących. W naszej po naszemu bodowanej codziennosci. Epoki sie przetaczają. Wojny, rządy, fale dobra i zła...A pewne rzeczy pozostaja niezmienne. Domy, w których rozpala sie ogień w piecach. Chaty, w których mieszkaja prawdziwi, dobrzy ludzie. I toczy sie swoim rytmem nasza zwykła rzeczywistość. Aż do końca Do końca...
UsuńPodobno w nocy ma poprószyc snieżek i w innych częściach Polski. W ogóle ten tydzień zapowiada sie zimowo. Pewnie i u Ciebie zrobi się biało. U nas snieg stopniał, bo było plus cztery, ale jutro ma znowu popadać. Inne jest juz powietrze i inne chmury. Taka mała to zmiana a tak a tak inny nastrój przynosi...Oby i u Ciebie!
Uściski zasyłam Ci gorące!:-))***
Olu, Czarodziejko Słów, Ty to nawet do śniegu potrafisz człowieka przekonać :)) U Ciebie wygląda on bardzo miło i przyjaźnie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się niezmiernie, że Wasza praca z Jacusiem dała doskonałe efekty :) Czyli można, jak się chce.
Piosenkę, którą zacytowałaś - znam, ale teraz słowa nabrały dla mnie nowego znaczenia.
Pozdrawiam serdecznie :********
Bo od zawsze lubię zimę. Kojarzy mi sie ona z czasami dzieciństwa, z ulubionymi basniami Andersena, z rodzinnymi wigiliami, z narodzinami mojej córki..A i teraz sniezna niewinnośc dodaje siły i wiary w dobro.
UsuńNie wiem czy przemiana stosunków między Jacusiem i Zuzią tak do koncajest naszą zasługą. W psiakach zaszły powoli jakieś dobre zmiany, pewnie także na skutek sprawiedliwego ich traktowania, ale głownie to czas, dobry czas zrobił swoje...
Czasem jakaś stara piosenka potrafi człowieka uskrzydlic, pocieszyć. Są takie piosenki., których słowa w całej pełni trafiaja do człowieka po latach - trzeba chyba do nich dojrzeć. Najwazniejsze byśmy sobie o nich przypomnieli w odpowiednim momencie...
I ja Lidko pozdrawiam Cię przyjaźnie i serdecznie!:-)*****
I Ty też grudniowa, Olu jesteś, z tego, co pamiętam :)
UsuńCzas, jak najbardziej, swoje zrobił, ale Wy bardzo mu pomogliście - takie odnoszę wrażenie. A psy to wyczuły i tak to jedno z drugim się połączyło i jedno o drugie zazębiło.
Do miłego :*****
Ano tak - grudniowa jestem!!:-)
UsuńCo pochwalę Jacusia, to on znowu cos zbroi. Kotom jedzenie wyzarł i znowu sika po kątach! A taki zaraz potem słodki, taki czule na kolana włażący - wie że źle zrobił, huncwot jeden!I człowiek nie umie sie na niego gniewać!
Uściski zasyłam Liduś!:-)***
Taki śnieżek mieliście już?
OdpowiedzUsuńLubię, jak robi się biało - staje się wtedy ogólnie jaśniej. A moja psina uwielbia śnieg :)
Tak, Aniu. Wczoraj. Dzisiaj juz tylko szron, bo mróz był w nocy. Stojący na dworze samochód trrzeba było polewać wodą z garnków żeby odmarzł!:-)
UsuńZuzia nasza tez uwielbia snieg. Najlepiej taki kopny, głeboki. Tarza sie w nim wówczas, przewraca, cieszy jak szczeniak.Jak będzie z Jacusiem - jeszcze sie przekonamy, bo ten mizerny snieżek który był to tylko chwilę pobył a potem stopniał!:-))
Olu,czułam w "kościach",że dziś musi się ukazać nowy,wyczekiwany post i jest.Opisujesz tak pięknie tą Waszą codzienność,że ma się ochotę przysiąść obok i posłuchać więcej Waszych "niedżwiedziowych" gawęd.Wspomniałaś o potrawach,a wiesz wyglądając nowego posta zajrzałam do przepisów i w minionym tygodniu zrobiłam Twoje proziaki,średnio cienkie na małej ilości oleju,pyszne,polecam.Pieski w wielkiej komitywie miło popatrzeć.Lubię i wyczekuję grudnia z wielu powodów,lubię świat przyprószony świeżym śniegiem z lekkim przymrozkiem,jest taki czysty,niewinny,listopad zmęczył mnie złymi wiadomościami napływającymi z zewsząd.A u Was życie płynie zupełnie innym rytmem, zgodnym z naturą,ciszą i spokojem.Życzę Wam dobrego,spokojnego nowego tygodnia i pozdrawiam z zimnego i deszczowego Śląska. Elżbieta ♥♥
OdpowiedzUsuńDzień dobry, Elzbietko! Miło mi niezmiernie, że czekasz na kolejne posty. Przynajmniej wiem, że mam dla kogo pisać a moje pisanei spotyka sie z tak sympatycznym odbiorem, jak Twoje!:-))
UsuńProziaki są specjalnoscia kuchni podkarpackiej. Nauczyłam sie ich robienia od męża, bo ja wiadomo - Ślazaczka z urodzenia. I teraz robimy te placuszki bardzo często, bo jak sama sie przekonałaś są proste w wykonaniu i pyszne. Na pewno też tuczące, ale pal sześć! Jakies przyjemnosci człowiek w końcu musi miec, nieprawdaż?!:-))
Listopad wszystkich chyba zmęczył nawałem złych wiadomosci. Niechby sie skończył jak najszybciej i oby grudzeń przyniósł nam dobre wieści i dobre nastroje.
U nas zycie płynie troche z dala od cywilizacji i od innych ludzi. Sami sobie wyznaczamy rytm dnia, zajecia i zainteresowania. Jest domowo, spokojnie...Mąż bardziej interesuje sie polityką ode mnie. Ja raczej staram sie wyłączać, zeby nie nasycać sie tą trucizną.
Elżbietko, Hirku! Pozdrawiamy was serdecznie i przyjazne mysli zasyłamy na Śląsk z pokrytego szronem Podkarpacia!:-))*♥♥
Dziękujemy Wam za pozdrowienia,wiesz Olu Hieronim odpuścił sobie troche politykę,ale mnie wciąz stresuje i zatruwa myśli,zbyt dużo złego się dzieje,no więc biorę sie za proziaki he he,a obwodami w pasie będziemy sie martwic wiosną!!!!!
UsuńMiłego dnia kochani ♥♥
A na razie przed nami zima - mam nadzieje, że spokój przynosząca.Bo nie ma co sie tak w to wszystko wgłębiać i przestraszać. Będzie, co będzie a póki co żyjmy najlepiej jak potrafimy!
UsuńCałusy serdeczne od nas dla Was!:-))♥♥
doskonale opisałaś stan zniechęcenia ostatnich dni....
OdpowiedzUsuńu nas też odczuwa się jakieś przenikające dołujące wszystkich napięcie....
Przysiadam i chęcią wracam do czytania licząc na dobrą wieczorną opowieść przy świecach.
Zamieszczając tym razem komentarz przed czytaniem całości....
i nie zawiodłam się, :))))))))))
Usuńspokojnej nocy- dla Was i sobie przygaduję
Alis kochana!Ja, jak wszyscy jestem podatna na fale nastrojów płynacych ze świata. czasem to wszystko jest nie do zniesienia. Staram sie wiec uciec przed tym w domową, swojską atmosfere. Piszę te opowieści dla nas samych, dla bliskich oraz dla dalekich, którzy poprzez podobne odczuwanie także stają sie bliscy. Miło nam gościć Cie w naszej Jaworowej gawrze!
UsuńPozdrawiamy Cie serdecznie!:-))*
Jakie dobre wieści od Jaworów płyną:-) aż cieplej robi się na sercu; śnieg i do nas zawitał, za to w dolinach jeszcze całkiem zielono; pozdrowienia serdeczne ślę dla Sąsiadów zza Sanu.
OdpowiedzUsuńToczy sie u nas zwykłe, proste, skomne zycie, ale z niego własnie czerpiemy siłe by przetrwać to, co napiera bolesna falą ze swiata. Najbardziej nas cieszy komitywa Zuzi i Jacusia. Jednak cuda zdarzaja sie na świecie!:-)
UsuńMarysiu i my pozdrawiamy Cię serdecznie i wszystkiego dobrego życzymy!:-))
Ależ pięknie, miło i na pociechę. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńMiło mi, że tak to odebrałaś Anno. I cieszę się, że zajrzałaś na naszego bloga. Witaj!:-)*
UsuńOlu jak zwykle Twój wpis natchnął mnie spokojem i nadzieją. I też lubię zimę i śnieg w czym jestem wyjątkiem:). Oczywiście chciałabym by zima kończyła się z ostatnim dniem lutego, a potem tylko wiosna i lato .. no i jesień też:) Magiczna Olu pisz dalej...
OdpowiedzUsuńOtóz nie jesteś wyjątkiem Iwciu! Jest wiecej takich szalonych wielbicielek bieli i chłodu, jak my. Czekam z utęsknieniem na skrzypiący snieg, na malunki mrozu na szybach, na zabawy z psami na sniegu...No i zachciało mi sie jeszcze zjeżdżania na sankach z górki na pazurki! Tylko sanek nadających sie do tego nie mam. Ale zawsze mozna przecież uzyć do tego miednicy!:-))*
UsuńOlenko, mnie tak jak Ciebie ogarniaja pomalu swiateczne nastroje, a nadchodzacy grudzien daje mi poczucie listopadowej radosci :)
OdpowiedzUsuńBardzo jest przyjemnie patrzec na zdjecia z Waszego domostwa, wylegujacych sie razem pieskow, duzej ilosci drewna, ktore zapewni cieplo w mrozne dni, proziakow na piecu. Jest klimatycznie i spokojnie.
A u nas w listopadowe wieczory obowiazkowo dzban herbaty z sokiem malinowym i tez staramy sie zachowac spokoj, mimo wszystko.
Pozdrowienia serdeczne z mroznego wielkiego miasta :***
Te świąteczne nastroje oddalaja nas przynajmniej od tego, na co nie mamy wpływu a przybliżają do krainy stałości, magicznej radosci, rodzinnego ciepła.
UsuńNa piecu u nas widać nie proziaki a suszącą sie dynię! Dyń mam jeszcze trochę i ocalam je przez zgniciem jak mogę susząc, smażąc albo zupy gotując. Drewna wydaje sie u nas dużo, ale czy starczy do końca zimy? Zalezy jaka ona będzie!
Pamietam Orszulko jak pisałaś mi, że robisz duzo soku malinowego. Teraz sie przydaje jak znalazł, prawda? My opijamy sie bzowym, bo najwięcej go mamy. A mwyobraź sobie, że ostatnie maliny jeszcze przedwczoraj dojrzewały w moim chrusniaku.Zjadłam je z rozkoszą, bo to ostatnia świeża słodycz tego lata...
Usmiech serdeczny zasyłam do Twego wielkiego miasta z mojej małej i także mroźnej wioseczki podkarpackiej!:-))***
Niewielka odległość a klimaty zupełnie inne, to pewnie przez tę różnicę wysokości. U mnie nadal grzybowo i liściasto, tak że wstrzymałam się narazie z tym zakręcaniem wody ale na wszelki wypadek zostawiłam załączony na minimum kaloryferek w łazience. Jak dobrze nam w tych podkarpackich lasach, wzgórzach, dolinach :-)))
OdpowiedzUsuńDobry wieczór, Krystynko! Mówisz, że u Ciebie nadal grzyby?! To moze i u nas są jakimś cudem? Podobno zdarzaja sie przypadki, ze i w grudniu spod śniegu mozna prawdziwki wyciągac. Tylko jak je pod tym sniegiem wypatrzeć?:-)Moze psy jakoś wyszkolić?:-)
UsuńU nas sniegu juz nie ma, ale jednak w nocy mrozi. Psom woda w wiadrach zamarzła. Drzewa w wiekszosci łyse. Tylko na nielicznych brzozach trzyma sie troche liści.
Niesamowite, że kilkadziesiat kiometrów odległosci i wysokosci terenu czyni taka róznicę w klimacie! Ale takie własnie jest Podkarpacie - zróznicowane i magiczne!:-))
Masz rację - dobrze nam w naszych podkarpackich stronach. Wszędzie jest pieknie.
Pozdrawiamy Cię z serdecznym usmiechem!:-)***
No i udało m się opanować, a właściwie obejść niemoc komentowania. Cieszę się, że u Was błogi spokój i szczęście gości.
UsuńŚniegiem Jaworów przysypało, a u nas jesień w pełni, rydze rosną pod jodłą.
Ponoć w przyszłym tygodniu + 10 zapowiadają. Ocieplenie idzie ?
Ściskam mooocno.
Uff! Bardzo sie cieszę, że udało Ci sie pokonać problem z komentowaniem! Ciekawa jestem w jaki sposób i skad w ogóle wzięła sie jakaś blokada w kwestii komentowania? Och, nadal ten blogger miewa swoje ciemne strony i tajemnicze mielizny, ale potrafi też mile zaskakiwać...
UsuńRydze pod jodłą?! A my w tym roku w naszym lesie rydzów nie uświadczylim wcale! Moze dlatego, że jodeł tu mało a moze wszystkie rydzyki do Ciebie uciekły?:-)Możesz sobie na masełku usmazyć. Mniam!:-)
Takie ocieplenie ma przyjśc? No to dobrze, bo mniej drewna wyjdzie na opał. Jak widzisz Zofijanko staram sie, po dawnemu, we wszystkim dostrzegac jakieś pozytywy.
Ściskam Cię i buziaki gorące o wczesnym poranku zasyłam!:-))*
Olga,ja też z podkarpacia:-)
OdpowiedzUsuńBardzo sympatycznie,miło i pachnie spokojem tutaj.Z wielką przyjemnością zaczęłam od niedawna zapoznawać się z blogiem od początku ..:-)
Serdeczności przesyłam:-)
Też z Podkarpacia? Alez miło jest spotkać na blogu spotkać sąsiadkę! Witam Cię serdecznie, cieszę się, że czytasz i piszesz mi o tym!:-))*
UsuńOlga,kurcze,czytam i nie potrafię sie oderwac...:)) Opowieśc o p.Staszku o rzekomych duchach i martwym kocie...Rewelacja!!!!!
UsuńZ ręką na sercu,to chyba najlepszy blog na jaki natrafiłam..nie kadzę,naprawdę tak go odbieram.
Jutro od rana będe sie zagłebiac w dalsza część porywającej lektury :)))
Pozdrawiam Was serdecznie i podziwiam!!!
Strasznie nam miło czytać tak zyczliwe o naszym blogu słowa. Oboje kochamy pisanie i staramy sie pisać tak, by sie tego po latach nie wstydzić i by nasz blog był taką na poły literacką kroniką naszego dziania, uczuc, zainteresowań.
UsuńCzytaj sobie wobec tego spokojnie nadal. Nam sie tylko z tego cieszyć. Dziekujemy i pozdrawiamy serdecznie z zamrozonego przysiółka!:-)))
To pisanie,wspaniale Wam wychodzi.Jestescie takimi malarzami-artystami słów,co tu dużo gadać...W moim rankingu Wasz blog, to nr.1 :-)
UsuńMoże kiedyś się spotkamy,któż to.wie:-)
Dzięki raz jeszcze za dobre słowo! A co do spotkania, to wszystko jest na tym świecie przecież możliwe!:-))
UsuńA ta moja skleroza:-)
OdpowiedzUsuńCytowany fragment utworu,jest mi b.dobrze znany,to chyba G.Turnau wykonywał:-)
Tak, Turnau albo solo albo w dueccie z Szałapak!:-))
UsuńA ja przyszlam poprostu pozdrowienia zostawic oraz zostawiam moja ukochana https://www.youtube.com/watch?v=qaZZyahecPk tez ja lubisz wiec niech ona na chwile polaczy NAS do nastepnego pisania tradycyjnie uklony sle no i oczywcie sciskam lapke p.Gosia
OdpowiedzUsuńno sama przyznaj pora juz na nia ..........
UsuńTak, pora, już pora!!! Bardzo, bardzo dziekuję za tęcudną kolędę, Gosiu! Też ją bardzo lubię a dodatkowo popatrzyłam sobie z przyjemnością na te miedzynarodowe kartki pocztowe, ilustruące kolede "The little drummer boy".Dzieki temu naprawdę jestem bliżej świąt i Ciebie. Ściskam Cie serdecznie, podśpiewujac sobie!:-))***
UsuńLubię zimę z pierwszym śniegiem, ze szronem sprawiającym, ze krajobraz staje się magiczny niczym z Narnii, oczekiwanie cza czar Bożego Narodzenia. Ale nie lubię zimna, szarości, szybkiej ciemności. Zimą czekam na wiosnę, na życie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy z Żuław jeszcze nie zasnieżonych
Asia i Wojtek
Tak własnie dzisiaj u mnie jest - biały, podobny do płatkow kokosowych szron i diamentowe błyski w nim. Pieknie po prostu ale i bardzo zimno (a zaraz trzeba na dwór wyjść, zwierzaki nakarmić, oporządzić ,więc trzeba ubrać sie na cebulkę i jeszcze potem szybciutko samochód odmrozić, bo do miasta niestety mus jechac). Oto plusy i minusy zimy...I my Asiu pozdrawiamy Was serdecznie wszystkiego dobrego zycząc i za pamięć dziękując!:-)*
UsuńOlga,my zawsze w Sylwestra robimy proziaki,uwielbiamy je:-)
OdpowiedzUsuńAż dziw, że proziaki nie są znane na całą Polskę! To przecież takie pyszne, proste, tanie i szybkie danie!:-)
UsuńDokładnie! Nasze piesy zachowywały się identycznie. Cierpienie i obraza, a potem wielka miłość i wspólne dzikie zabawy. Fajnie, że Zuzia jest w podobnym wieku co Jacenty, bo mają podobną energię i jedno nie zamęcza drugiego, tak jak to u nas sie dzieję. Piekne dynie, pozazdrościłam i zaraz będę suszyc jabłka, żeby cokolwiek bylo do podżerania pod wieczór :) Pozdrawiamy zimowooooo!
OdpowiedzUsuńCzyli nasze i Wasze piesunie dostarczają niezłej rozrywki, sporo troski i ciekawych obserwacji psycholigicznych. Własnie skończyłam pieszczenie na dwie ręce onych namolnych skarbeczków, nucąc przy tym takie oto dwuwiersze:
UsuńDwa wariaty
Z jednej chaty
Dwa gagatki
Z jednej chatki
Dwa pieszczochy
Z jednej wiochy
Dwa cudaki
Z jednej paki...idt, itp.!:-))
Teraz błoga chwila spokoju, bo zajęły sie obgryzaniem kostek!;-))
Syszonki do podgryzania wieczorem uzalezniają jak nie wiem!!!
Kochani O. i M.! Całusy zimowe Wam slemy do sąsiedniej wioski!:-))
Hahhhaa:)))) Znam ja takie wierszyki! Wszystkie rymy do Czuha zostały wyeksploatowane:))) Ściskamy my także!
UsuńHaha! Dlatego własnie nadaję tym moim wesołym paszczom wciaz nowe imiona! Niech sie to zwariowane rymowanie nigdy nie kończy! i zycie niech przynosi jnam i Wam ak najwięcej dobrych, dających nadzieję wieści!!:-))
Usuń