Pod tym samym niebem
Strony
- Strona główna
- Piosenki...
- Strofy pogody...
- Strofy półcienia...
- Wiersze inspirowane Australią
- Wyprawa w krainę słońca...
- Australijskie wspomnienia
- Emigrantki
- Australijska podróż noworoczna
- Miasteczko odnalezionych myśli
- Bal na powitanie jesieni
- Zimowy powrót wędrowców...
- Kulinarne wierszydełka
- Jadwiga z Modrzewiowej doliny
- Sekret naszego domu
- Baśń Zimowego Lasu
- Sceny z życia Henryczka
- Wiersze z czasów upadku
piątek, 13 listopada 2015
Jak Jaworowie bliźniak stawiali...
Cezary znowu pisze...
Parę miesięcy temu zdecydowaliśmy się zainwestować w cyrkularkę. W skrócie to taka obracająca się piła ze stołem do cięcia przeróżności. I jak się później okazało to była jedna z najlepszych inwestycji poza taczkami. A wszystko dlatego, że przymuszona Olga asystowała mi przy cięciu drzewa opałowego. Było tego naście wozów i jeszcze trochę. Widziałem takie cyrkularki u sąsiadów, wielkie i ciężkie, jakby miały służyć kolejnym pokoleniom bez awarii, wyposażone w olbrzymie silniki trójfazowe z blatem na przynajmniej dwa cale. Z szybkością błyskawicy przejrzałem ogłoszenia. Większość była właśnie za duża i żądana cena nazbyt wygórowana, jak na mój budżet. I nagle jest… w Sanoku moja wymarzona i ciągle dostępna. Następnego dnia, a była to niedziela pojechaliśmy by nie tylko obejrzeć, a właściwie kupić. Z niewymuszoną skromnością przyznaję, że często zdarza się, że ostateczna decyzja zostaje podjęta wcześniej, a formalności dopełniane są później. Drzewo na opał zostało pocięte i cyrkularka stała smutna w kącie budynku gospodarczego, ale mimo że cała zakurzona, nie sprawiała wrażenia reliktu minionej epoki.
Dotychczasowa Zuzieńkowa buda była okupowana jednopsio i Jacuś nie miał wstępu w jej otchłanie, a mogłaby pomieścić ze trzy psiaki. To takie już tradycje w Jaworowym obejściu.
Decyzja z aprobatą gospodyni była natychmiastowa - jedziemy do tartaku po deski. Ponieważ znaliśmy szefową tartaku, to wzięliśmy z sobą parę dobrodziejstw z naszego gospodarstwa, jako potencjalną zapłatę. Oferowane deski nie wzbudziły w nas uznania. Różnej długości, grubości gwarantowały mozolne i długotrwałe pozostawanie na placu boju. Po ponad godzinie mieliśmy odłożoną stertę desek. Załadowany został cały bagażnik i tylne siedzenie, aż po podsufitkę. Zdziwienie Szefowej, że aż tyle na jedną budę skwitowałem jednym zdaniem - przecież to ma być Bliźniak i to najlepszy we wsi! A co?! Chyba chłopska natura odezwała się bezkompromisowo…
No i zaczęło się od podłogi. Musiała być solidna, jak cała budowla.
Z przerażeniem podnieśliśmy ją w dwoje. Ciężka, a gdzie cała reszta? Już zniechęceni usiedliśmy przed projektem w wyobraźni i szybko, jak na nas stwierdziliśmy, że musi składać się z trzech części, by nie trzeba było wołać o pomoc sąsiadów by ją przenieść w inne miejsce.
Psiaki z ciekawością obserwowały poczynania budowniczych. Jacuś na wszelki wypadek zaznaczył na jednym z rogów swoją obecność bez odrobiny zażenowania. Podobno taka już psia natura. Kolejno powstały ścianki zewnętrzne i wyjmowalna ścianka działowa. To na wszelki wypadek, bo gdyby Cezary dostał nakaz eksmisji, to Bliźniak można by przekształcić w domek jednorodzinny w trybie natychmiastowym. Zrobiłem przymiarkę, trochę ciasny, ale własny kącik na dni niepokoju.
Środkowa część jest tylko nakładana, można w każdej chwili ją zdjąć i położyć obok. Rewelacja.
Chlebowiec, czyli facet, który rozwozi chleb po okolicy stwierdził z niesmakiem, – „Po co budujesz budę? Przecież psy i tak śpią w domu”. Niby miał rację, ale… są takie sytuacje… tłumaczyłem sam sobie…
Czyżby troska o psy była przykrywką dla skrywanych ambicji Cezarego? Przecież powiedział, że chce mieć najlepszą budę we wsi - pomyślałem wykonując ruch obronny przy przybijaniu kolejnej deski do konstrukcji dachu.
- Olga, zawołałem - Teraz sprawdzimy czy dach nie rozleci się przy jego zdejmowaniu.
W dwójkę poradziliśmy sobie bez trudu i nawet konstrukcja specjalnie nie trzeszczała.
Co to za uczucie? Rach ciach i buda rozłożona jak gdyby była zrobiona z klocków lego. Popatrzyliśmy na siebie z dumą i tylko psy miały niewyraźne miny. Pewnie jeszcze wątpiły w nasze budowlane zdolności.
I miały rację! Zaczynało brakować desek, a te, które były nie nadały się. Dużo czasu zabrało kombinowanie. Idziemy na kompromis, te będą zakryte, więc wsio rawno. Nadszedł jednak kres możliwości. Kolejna jazda do tartaku po kolejny ładunek desek. Po drodze śmialiśmy się sami z siebie, że my, jak jakie zwariowane korniki możemy przerobić każdą ilość desek. Szefowa była, co najmniej zdziwiona.
- Zabrakło? No dobra, jakich teraz potrzebujecie?
- Tych samych, bo jodła świetnie szlifuje się i pokazuje pięknie ułożone słoje - doszło wówczas do mnie, że drzewo jest wdzięczne, a możliwości jego obróbki nie znają limitu.
Niedokończona buda została zaakceptowana przez Jacusia i pomimo niedoskonałości często odwiedzana. Jak widać na zdjęciu w swoim nowym domku śnił o… no właśnie, o czym psy śnią?
Dach miał być zbudowany z dachówek z naszej byłej stodoły. Każda dachówka inna, każda jakoś uszkodzona. Poza tym miałem duże opory wynikające z trudności wykończenia tak budowanego dachu. Z komórki zostało wyjęte ponad 150 dachówek, z których wybrałem 42 niby podobne i niby równe. Odległości pomiędzy łatami zostały wymierzone dzięki specjalnemu przyrządowi skonstruowanemu kilka lat wcześniej przez sąsiada złotą rączkę. Mimo tego przymiarek było kilka, a że to łącznie 42 sztuki, to nie było problemu.
Wybór stałego miejsca padł na ścianę budynku gospodarczego. Niby, że beton pod spodem, że psy będą miały wgląd na obejście, że ciepło od tyłu….
Olga ciągle przypominała mi o ociepleniu budy. Kupiliśmy naście arkuszy styropianu. Wszystkie ścianki zewnętrzne są ocieplone, jak również powała zbudowana(wyjmowana) z grubych desek. Uff…
Budowa dachu zajęła prawie cały dzień. Docinanie, przymiarka i od nowa. Do zakończenia pozostało upiększanie, czyli zakrywanie niedoróbek, a przecież było ich kilka.
W projekcie jest również wybudowanie pomostu ponad ciekiem wodnym i przez to powiększenie powierzchni, by psiaki mogły się swobodnie wylegiwać na podjeździe. I parę innych rzeczy… ale to dopiero z wiosną.
Jacuś w czasie ostatniej sesji fotograficznej smacznie spał w domu. Zuzieńka, jak do tej pory woli swoją starą budę. Przyzwyczajenie drugą naturą! Ale bliźniak jest!!!
P.S.
W czasie budowy zużyto 3 kg gwoździ w różnych rozmiarach, ponad kilogram śrub i wiele innych koniecznych pierdółek. Zużyto też wiele pokładów ciągle odrastającego naskórka, parę wiader energii nie tylko elektrycznej. Wykupiony został cały zapas plastrów opatrunkowych w okolicy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Etykiety
Aborygeni
afirmacja życia
agrest
apel
apel o pomoc
asymilacja
Australia
autoanaliza
bajka
bal
ballada
baśń
Beksińscy
Bieszczady
blackout
bliskość
blog
blogi
bór
cenzura
Cesarzowa Ki
Cezary
chleb
choroba
ciastka
czarny bez
czas
czerwiec
człowieczeństwo
człowiek
czułość
Dersu Uzała
deszcz
dieta
dobro
dom
dorosłość
drama
drama koreańska
drewno
droga
drzewa trawiaste
Dubiecko
Dwernik Kamień
dwudziestolecie międzywojenne
dystopia
dzieciństwo
dzikie bzy
ekologia
elektryczność
erotyk
eutanazja
fajka
fantazja
film
flash mob
fotografie
fotoreportaż
glebogryzarka
głodówka
głód
gospodarstwo
goście
góry
Góry Flindersa
grass tree
grill
grudzień
grzyby
Gwiazdka
historia
historie wędrujące
horror
humor
humoreska
idealizm
ideologia
II wojna światowa
informacja
inność
inspiracja
internet
jabłka
Jacuś
Jacuś. gospodarstwo
Jacuś. lato
jajka
Jane Eyre
Jawornik Polski
jesień
jesień życia
kalina
Kanada
kanały
kangury
kastracja
kiełbasa
klimat
klimatyzm
koala
kobieta
koguty
kolędy
komputer
komunikacja
konfitury
konflikt
koniec świata
konkurs
konstrukcja
kosmos
kot
koziołek
kozy
Kraków
Kresy
kryminał
kryzys
książka
kuchnia
kulinaria
kury
kwiaty
kwiecień
las
lato
legenda
lęk
lipa
lipiec
lis
listopad
literatura
los
ludzie
luty
łąka
maciejka
macierzyństwo
magia
maj
malarstwo
maliny
mantry
marzenie
maska
metafora
mgła
miasteczko odnalezionych myśli
Michael Jackson
Mikołaj
miłość
Misia
mit
młodość
moda
mróz
mróż
muzyka
muzyka filmowa
nadzieja
nalewki
nałóg
natura
niebezpieczeństwo
niezapominajki
noc
nowoczesność
Nowy Rok
obyczaje
ocean
odchudzanie
odpowiedzialność
odrodzenie
ogrody
ogród
ojczyzna
opowiadanie
opowiastka
opowieść
Orzeszkowa
osa
Osiecka
owoce
pamięć
pandemia
Panna Róża
park
pasja
patriotyzm
pejzaż
pierniki
pies
pieski
pieśni
pieśń
piękno
piosenka
piosenki
pisanie
płot
początek
podróż
poezja
pogoda
Pogórze Dynowskie
polityka
Polska
pomidory
pomysł
poprawność polityczna
porady
postęp
pożar
praca
prawda
prezent
protest
protesty
przedwiośnie
przedzimie
przemijanie
Przemyśl
przepis
przetrwanie
przetwory
przeznaczenie
przygoda
przyjaźń
przyroda
psy
psychologia
ptaki
radość
recenzja
refleksja
relatywizm
remont
repatriacja
reportaż
rezerwat
Riverland
rodzina
rok
rośliny
rower
rozmowa
rozrywka
rozum
rymowanka
rzeka
samotność
San
sarny
sąsiedzi
sens życia
siano
sierpień
silna wola
siła
skróty
słońce
słowa
słowa piosenki
słowianie
smutek
solidarność
South Australia
spacer
spiżarnia
spokój
spontaniczność
spotkanie
stado
starość
strych
susza
susza. upał
szadź
szczerość
szczęście
szerszeń
śmiech
śmierć
śnieg
świat
święta
świt
tajemnica
tekst piosenki
teksty piosenek
tęsknota
tragikomedia
trauma
truskawki
uczucia
Ukraina
upał
urodziny
uśmiech
warzywnik
wędrówka
wędrówki
węgiel
wiatr
wierność
wiersz
wierszyk
wieś
wigilia
Wilsons Promontory
wino
wiosna
wiosnaekologia
wirus
woda
wojna
wolność
Wołyń
wrażliwość
wrotycz
wrzesień
wschód słońca
wspomnienia
wspomnienie
współczesność
Wszechświat
wychowanie
wycieczka
wypadki
wypalanie traw
zabawa
zabawa blogowa
zachód słońca
zapasy
zaproszenie
zbiory
zdjęcia
zdrowie
zielarstwo
zielononóżki
zielononóżki kuropatwiane
zima
zioła
zmiany
zupa
Zuzia
zwierzęta
zwyczaje
żart
życie
życzenia
Żydzi
żywokost
Bliźniak robi wrażenie! O to też w końcu chodziło! No i Jacuś w pościeli świństwem do góry!
OdpowiedzUsuńNo to już nie wiem, czy klejnoty w górze, czy buda w dole zrobiły wrażenie! Pewnie i to i to, w końcu o to chodziło.
UsuńPrzepiękna!
OdpowiedzUsuńMocny komentarz, obrazowo wyjaśniający. Przepiękna pasuje do budy - czy tylko do niej.
UsuńBrawo Budowniczy!!! Piękny bliźniak, mam nadzieję, że mieszkańcy docenią troskę i wygodę.
OdpowiedzUsuńHmm, mówisz, że docenią? Nasze psiaki traktujemy, jak dzieci. Ile dzieci docenia troskę swoich rodziców, którzy dbali nie tylko o ich wygodę. Zuzia zdecydowanie woli starą budę. Przymierza się do nowej, zagląda i wącha. Była w środku raz, raz jedyny. Wierna ale niedowierzająca psina.
UsuńA wiecha gdzie? :))
OdpowiedzUsuńCezary, ale Ty jestes zdolny! To najbardziej wypasiona buda nie tylko we wsi, ale na calym swiecie. Jedyne zastrzezenie, jakie bym miala, to wewnatrz trzeba zrobic rownie wypasione poslania, bo do tej willi sloma nie pasuje. Widzialabym wygodne materace, cieple pledy na zime, no i moze zamykane drzwi, zeby biedakom nie wialo i nie padalo. :)))
Jestem pelna podziwu dla Twoich zdolnosci, blizniak jest nie tylko perfekcyjnie wykonany, ale po prostu piekny! Chapeaus bas!
Aniu, siano ma zdecydowaną przewagę nad materacykami. Przede wszystkim nie namaka, łatwo je wymienić, a psiaki w sianie idealnie moszczą się. Poza tym siano, jako bryła przestrzenna zawiera w sobie poduszki powietrzne, gdzie gromadzi się ich własne ciepło. W budzie nie ma ogrzewania, więc grzeją własnym ciepłem. Materacyków ci u nas w każdym kącie, a psy leżą na gołej posadzce. Co za niewdzięczność. Podniosłaś mnie na duchu, mówisz, że najlepsza na całym świecie... chyba polubię Cię bardziej.
UsuńZdolny jesteś niesłychanie, Cezary :))
OdpowiedzUsuńTo chyba naprawdę najpiękniejsza buda w całej wsi, albo nawet gminie, czy powiecie. Myślę, że w województwie też ciężko znaleźć piękniejszą :))
A Zuzia moze sie przyzwyczai do nowego lokum. Jak to kobieta, pogrymasić musi ;)
I od teraz wiem, że krajzega to cyrkularka :))) Bo u nas to pierwsze określenie jest w użyciu.
No i ja teraz wiem, co jest krajzega. Wymiana nie tylko handlowa wzbogaca nas. A i stwierdzenie, że jestem niesłychanie to woda na mój młyn, której nigdy dość. Ha, ha... ha! Zuzia jest niezwykle charakterna. Dostaje jedzenie - nie rzuca się od razu. Czeka i czeka z łbem blisko miski, a my ją prosimy - jedz Zuzieńko jedz, bo kotki przyjdą i zjedzą. Potrzebuje czasu, jak niemalże każda kobieta przed wyjściem na koncert. Stwarza tym pozory niezależności.
UsuńSzkoda, że tych województw mamy tyle ile mamy. Dzięki za uznanie. Nam też się nie tyle podoba, co być może rozwiąże problem mieszkaniowy do czasu...
Bo czytanie blogów i komentarzy - mądrych ;) nas wzbogaca :)))
UsuńMiło zabrzmiało! Pozwolę sobie dodać do powyższego komentarza; „Bo czytanie i pisanie blogów i komentarzy – mądrych:) nas wzbogaca:))”. Myślę, że dotyczy to całej strefy blogowej. Dobry szperacz zawsze cosik wynajdzie lub napisze.
UsuńI ja wpadłam w cielęcy zachwyt nad Twoimi umiejętnościami,dbaniem o psią wygodę,intymność każdego z nich.Baaa,nawet nad przyszłościową możliwością wykorzystania tego bliźniaka jako domku jednoosobowego!:)Teraz tylko jakiś dzwoneczek czy inną kołatkę i wizytówki,żeby wiadomo było kto to lokum zajmuje.Zdjęcia Jacusia na tarasie i we wnętrzu mówią,że dobrze sobie zasłużyłeś na jego wdzięczność:)))
OdpowiedzUsuńUmiejętności umiejętnościami. Podejrzewam, że każdy z nas potrafiłby. Potrzeba cierpliwości, zaparcia, narzędzi, materiałów i zdolności do wyrażania się niecenzuralnie w przypadku chwilowych niepowodzeń.To naprawdę pomaga. Również umiejętność przyznania się do popełnionych błędów w czasie przed samym sobą jest konieczna. Jacuś preferuje lewą stronę Bliźniaka, choć ostatecznie decyzji nie podjął. Pomysł z wizytówkami jest bardzo dobry lecz musimy poczekać na wybór ostateczny. A Jacuś jest coraz bardziej nasz...
UsuńNo!!! kapelutek z glowy i niski uklon, ale psia willa!!! zrobiona z takim entuzjazmem i miloscia do pieseczkow, ktore zasluguja na takie luksusy, Jacus wyraznie ja zaakceptowal, ciekawe co Zuzia. Prawdziwa ozdoba waszego podworca...sle cieple o Was mysli.
OdpowiedzUsuńJasne, psiakom należy się trochę luksusu, a nie tylko pełna miska. Czy one to rozumieją? Są kochane i dostają od nas tyle miłości ile dają radę zmieścić w swoich serduchach. Jedyny problem z Jacusiem to to, że skacze, jak pchełka i często po naszych głowach. Pieszczot mu nigdy dość. Wtedy na ratunek przywołujemy Zuzienkę, która spojrzeniem sprowadza go do parteru. I o dziwo skutek jest natychmiastowy lecz tylko na chwilę. I my ślemy serdeczności...
UsuńPiękna! A już w pełen zachwyt wprawiły mnie te trójwymiarowe obłości i wypukłości ;-) I tarasik! Zuzia na pewno z czasem się przekona, może ona z takich, co nie lubią zmian - jak ja ;) W każdym razie możesz - możecie - być z siebie dumni!
OdpowiedzUsuńTe wypukłości powstały z konieczności. Po pierwsze dużo desek miało warstwę kory po długości. Można było obciąć i tym samym zmniejszyć powierzchnię użytkową lub poddać obróbce. Wybrałem to drugie, jako, że sknera ze mnie niebywała i nie lubię marnotrawstwa. Poza tym miało to być dodatkowe ocieplenie i uszczelnienie szpar pomiędzy pionowymi deskami. Czyli front ma warstwę ozdobną, warstwę pionowych desek, styropian i kolejną wyszlifowaną ścianę wewnętrzną coby psiakom drzazgi nie uprzykrzały życia. Nie wiem czy jesteśmy dumni. Jesteśmy zadowoleni, że to prawie koniec, bo cała budowa z koniecznymi przerwami trochę trwała.
Usuńzasłużona pochwała, piękna praca, i post w sam raz na piątkowy wieczór. Miło spędziłam czas, czytając i wracając co rusz do zdjęć.
OdpowiedzUsuńPowodzenia- Panie Budowniczy Bliźniaków. Podziwiam.
Jak to miło dać komuś możliwość miłego wypełnienia czasu. Napisanie tego posta zabrało trochę czasu, bo zdjęć jest rekordowa liczba i początkowo umieszczane w tekście powodowały frustrację w czystej postaci. Wszystko się rozłaziło byle gdzie. W końcu zdjąłem formatowanie i wyszło, co wyszło. Jak to miło, że podziwiasz... PBB jest zszokowany czyli w pozytywnie zakręconym świecie biorę komplement bez oznak zażenowania.
UsuńToż to prawdziwa bliźniacza willa! Ciekawi mnie, jak ta drewniana konstrukcja dachu wytrzyma ciężar prawdziwych, ceramicznych dachówek. Niby wiem, że nawet prawdziwe domy buduje się w taki sposób, ale zawsze się nad tym zastanawiam. Jak one są umocowane, żeby nie pospadały? Mam na myśli zwłaszcza tę zewnętrzną krawędź.
OdpowiedzUsuńTak czy owak jestem pod wrażeniem.
Bliźniacza? Może nie do końca. Pomiędzy prawą a lewą stroną jest różnica 1.5 cm, co dało się zakamuflować, tak myślę. To jest trzeci dach z dachówek z odzysku i zawsze mam bariery do pokonania w tym natury psychicznej. Przy budowie prawdziwych dachów zewnętrzne dachówki podkleja się zaprawą w miejscach nakładania się w pionie. Ja poszedłem na skróty i zewnętrzne dachówki mocowane są śrubami właśnie w tych miejscach. Każda dachówka ma zaczep w górnej części pod spodem i właśnie w tym "dzyndzlem" opiera się o łatę, czyli poprzeczną listwę. Zapobiega to przesuwaniu się w pionie. Pionowe deski to krokwie. Na krawędzi przybija się deskę, która wystaje odrobinkę ponad dachówki, co daje dodatkowe zabezpieczenie i nie widać dziur w linii dachu. I dzięki za podjęcie tego zagadnienia i pozytywne wrażenie.
UsuńNO cos takiego Ty sam tymi recami,brawo !!ale piszesz lepiej lubie czytac bo to dla mnie wyzwanie pozdrawiam sciskam lapke p.Gosia
OdpowiedzUsuńGosiu, ręce to rzecz uniwersalna. Im bardziej spracowane, tym bardziej nadające się do podejmowania nowych wyzwań. No tak, to niby ręce piszą i to właśnie ich twardość decyduje o wyrażaniu pojęć w takim, a nie innym stylu. Poza tym wolność rąk, a mam wolne pozwala na zupełne i nieskrępowane niczym działanie umysłu. Nie bójmy się wypowiadać, nawet jeżeli nie trafia to do każdego. No, coś takiego!
UsuńFunkcjonalna i do tego bardzo ładna, starannie co jest najważniejsze z miłością tworzona buda-bliźniak.
OdpowiedzUsuńPrzyjmuj pochwały z godnością :)) bo się należą za świetnie wykonaną pracę. A że śpią w domu? Bo ich kochacie to mogą. :)
Czyli plan został zrealizowany z nadwyżką! Nie dość, że funkcjonalna, to dodatkowo ładna. Ach Elu, pochwały przyjmuję z godnością i dodatkowo pokorą. Szczerze mówiąc to są ważniejsze rzeczy do zrobienia i niestety czekają w kolejce. Prace nad budą też były kilkakrotnie przerywane, bo było coś ważniejszego do zrobienia. Tak już u Jaworów jest niestety. Podejrzewam, że chciałem sam sobie udowodnić, że coś potrafię i w miarę ukończyć. Czasem nie wiemy w co włożyć ręce i co należy zrobić teraz, a nie później. Jasne, kochamy nasze psiaki, uczłowieczone trochę. Jest zdjęcie na stronie głównej, jak Zuzienka je z talerza przy kuchennym stole. Bez komentarza.
UsuńWitajcie ,,Jaworowi,, Cudny bliźniak sprawiliście swoim psiakom ,super wykonanie.Zaslugujesz Cezary na uścisk łapek i polizanie polczków i pewnie tak było, jednak uważam,że buda będzie tylko awaryjnym miejscem pobytu bo tak naprawdę to oba psiaki i tak będą spały w domu wylegując się na zwyżkach z brzuszkami u góry, a co tam to w końcu rodzina. Ściskam Was serdecznie i ślę pozdrwienia krysia.
OdpowiedzUsuńUściski łapek i lizanie po policzkach to codzienność. Psiaki są ekstra namolne i trudno uciec przed ich czułościami. I w tym są bardzo podobne, namolniaki jedna. Strzeliłaś w dziesiątkę, psiaki będą spały gdzie będą chcieć. Zuzia nie lubi ciepła i szczególnie w okresie grzewczym często chce wyjść na zewnątrz i wtedy buda daje im schronienie. Obecnie często jestem świadkiem sytuacji, kiedy Zuzia pokazuje, że chce wyjść i oczywiście Jacuś biegnie za nią.Jacuś wybiega na zewnątrz i wtedy Ziuzienka wraca do domeczku i przesypia całą noc, jakby nigdy nic. Ale, ale... Jacuś uczy się bardzo szybko i coraz częściej wraca zaraz za Zuzią w domowe pielesze. Co my z nimi mamy? Z pewnością są dopełnieniem naszej codzienności, a właściwie wypełniają ją.
UsuńMiłego dnia i samych serdeczności od nas.
Super willa, bo przeciez "buda" do tej budowli nijak nie pasuje. Mnie najbardziej zachwyca funkcjonalnosc, a co za tym idzie Twoj sposob przewidywania kazdej sytuacji i potrzeby psiakow. Np. taki taras jako legowisko, no moze jeszcze grill by sie tam przydal, ale widocznie nie przewidujesz, ze Jacus bedzie musial sam dbac o potrzeby wlasne i Zuzi:))))
OdpowiedzUsuńOcieplanie, mozliwosc szybkiego rozlozenia i zlozenia calej konstrukcji, ze juz nie wspomne o wyjmowalnej sciance dzialowej "na wypadek" potrzeb innych niz prawidlowi lokatorzy:)))) W tym momencie wybuchlam smiechem na caly regulator, az Wspanialy przyszedl sprawdzic co mnie tak rozsmieszylo.
Obejrzal tez z ciekawoscia Twoje dzielo i stwierdzil, ze to budowla nprawde wysokiej klasy i lotow.
Tak wiec, skladam na Twoje rece i Olenki pomocnicy komplementy i gratulacje od nas obojga z NYC.
Przeraziłaś mnie - super willa! To ile ja będę musiał płacić za dodatkowe ubezpieczenie? Pewnie zadeklaruję ją jako zwykłą budę, bo będzie taniej, a w razie nieszczęścia odbuduję z resztek. Została wybudowana z odpadków, więc damy radę. Cieszy mnie fakt podkreślenia funkcjonalności, bo to było głównym zamiarem i zostało osiągnięte. Już po wybudowaniu doszliśmy do wniosku, że taras jest za mały i zostanie przedłużony. Jeden psiak mieści się wygodnie, ale co będzie, kiedy dwa na raz zechcą się tam wygrzewać? No wiesz, ekstremalne uczucia są bardzo podatne na różnego rodzaju zawirowania, wszystko może się wydarzyć i co wtedy... jakoś nie widzę siebie w kartonie pod mostem. Przewidujący nie trafia tam, a ubezpieczony żyje z polisy.
UsuńSerdeczności i podziękuj Wspaniałemu za łaskawość oceny. Gratulacje przyjęte! Powinniśmy latać z klasą i wysoko. A co...?
I ja jestem bardzo dumna, że to w moim województwie jest najpiękniejsza buda.
OdpowiedzUsuńBrawo Cezary.
Pozdrowienia z Miasta Szkła śle Ania
A co by było gdybyś mieszkała np. na Dolnym Śląsku? Czy w związku z najpiękniejszą budą osiedliłabyś się na Podkarpaciu. Podzielam dumę i też cieszę się, że znajduje się w moim województwie. Dzięki za oklaski i prosimy o bis, powiedział zażenowany Cezary.
UsuńMiłego dnia Aniu.
Ja całe życie mieszkam na Podkarpaciu, bo tu jest wszystko najlepsze, a buda naprawdę wspaniała. Oklaski na stojąco.
UsuńAnia
Bosze, to jakbym słyszał sam siebie. Ja też mieszkam całe życie na Podkarpaciu z małymi wyjątkami i absolutnie potwierdzam, że wszystko, co jest tu jest najlepsze! Najlepszość budy musi podlec weryfikacji, ale po przeczytaniu komentarzy wątpliwości ustępują. Rodacy, a nawet ci regionalni muszą się wspierać. I to bezwzględnie!
UsuńAlez piękna! W takiej to i ja bym z chęcia zamieszkala! A jak pieknie te belki wyszlifowane, jak w prawdziwym drewnianym domku. Moja psia buda w tym roku na nowo postawiona przez na wpół trzeżwego sasiada, tez owszem, duzo lepsza od tej starej juz rozwalajacej sie, ale do tego cudu to jej daleko!
OdpowiedzUsuńOj, chyba to był jakis eksperyment... a moze ukryta tesknota, o której Olga nawet nie wiedziała... i teraz pewnie przyjdzie czas na coś konkretnego!
Duzo serdecznosci również dla cudnych piesków posyłam, i niech im sie dobrze mieszka!.
Ależ pięknie zapraszam do przymiarki. Podejrzewam, że być może będzie za duża i nie wiem czy dasz radę ogrzać jej przestrzenie własnym ciałem. Ale, ale… w sytuacji, kiedy zdecydujesz przenieść się w domowe pielesze, to podłączymy budę do centralnego grzania. Cały Cezary. Amelio, najważniejsze, że jest nowa buda i funkcjonuje. Ciągle waham się czy zapytać moje psiaki czy ich nowa buda podoba się. Mogą przecież odszczeknąć i tego obawiam się najbardziej. Podobnych eksperymentów było już kilka i nie wiem czy w końcu doprowadzą mnie do konkretów.
UsuńI my przesyłamy wiele, wiele serdeczności. Psiaki również.
Rany:):):) CUDO!!!!! Cezary, podziwiam Cię z całej duszy. Olgo jesteś wspaniała. A psy wyglądają przy budzie przeuroczo. Najważniejsze to, że psy mają wybór. Chcą w budzie, to w budzie, chcą w domu, to w domu- bardzo mnie wzrusza Wasza troska o dobre samopoczucie zwierzaków:) Wszystkich:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z jesiennej Cieszyńskiej:)
Jejku, jejku… ileż uznania. Musimy uważać by nie popaść w megalomanię, a szczególnie podatny Cezary. W naszym obejściu panuje rzeczywista demokracja nieodbiegająca od wzoru. Dlatego buda ma wyjmowaną ściankę działową, bo Cezary w jej ramach może zechcieć zamieszkać w niej przez jakiś czas. Rzeczywiście, partnerskie traktowanie zwierzyńca jest chyba najwłaściwszym sposobem na współżycie, w którym wszystko zależy od członków stada. Dobrze, że zwierzaki nie oglądają telewizji i nie czytają prasy, bo mogłyby upodobnić się aż nazbyt do ludzi i zaakceptować forsowaną formę jedynie słusznej postawy obywatelskiej.
UsuńSłonecznego dnia i wielu promyków zasyłamy.
Wspaniała budowla! Super i oby tak dalej! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńDzięki za uznanie. Rozciągniętych projektów w czasie jest wiele. Pytanie - czy wykonalnych i w jakim stylu? Które z nich są konieczne i najbardziej potrzebne? Z rosnącą determinacją patrzę na pomieszczenia łazienkowe na parterze. Mam nadzieję, że przed świętami wykąpiemy się pod nowym prysznicem. I to tak z dnia na dzień…
UsuńRównież pozdrawiamy serdecznie.
To prawdziwe dzieło budowlane. Pieski mają pałac!
OdpowiedzUsuńMiło słyszeć takie słowa od kogoś z artystycznym zacięciem. Jak pałac, to podniosę psiakom czynsz, a co? Boję się też, że pewnego dnia poproszą o złotą zastawę i służbę! Nie tylko ludzie potrafią się zmanierować, niestety…
UsuńMAjstersztyk! Ciekawe kiedy moje psiska się doczekają bud :)
OdpowiedzUsuńPoruszyłaś moje serce i dlatego też skłonny jestem udostępnić plany budy i to za darmo, absolutnie. Nie wszystko da się od razu i dotyczy to też Jaworowego obejścia, z tym, że kolejność jest zupełnie przypadkowa i podlega chwilowym nastrojom.
UsuńBuda zaprojektowana i postawiona iście po mistrzowsku! Nie dość, że funkcjonalna to jeszcze piękna :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że my na podwórzu też mamy wielką budę... a psy spały i do dziś śpią w domu i to w łóżku ;))
Buda jest duża i wszyscy niemiejscowi czyli obcy spodziewają się zobaczyć ogromnego psa, pasującego do tej budowli, a pies jest malućki ;) Jednak solidnie przez mego Ślubnego wykonana wytrzymała już 20 lat bez nijakiej renowacji. Odkąd pogodziliśmy się, że nie będzie wykorzystywana zgodnie ze swym przeznaczeniem, służy za składzik podręczny. ;))
Pozdrowienia zasyłam i uściski serdeczne! :)
Zgadzam się. Buda zrobiona po mistrzowsku z odpadowych desek. Ale trudno by było kupić deski na wymiar, bo projekt był tylko w głowie i poprzednio wykonany element decydował o formie następnego. A poza tym miało być taniej niż najtaniej. Nie wiem czy nasza konstrukcja wytrzyma 20 lat… i czy my będziemy w pobliżu… ot, taka chwila refleksji. Pogratulować Ślubnemu rzetelnemu podejściu do tematu.
UsuńUściskujemy bardzo serdecznie i dobrych dni życzymy.