Co nowego u nas i u Jacusia? Malec uwielbia się uczyć. Pewnie dlatego, że jest wówczas w centrum uwagi i czuje, iż komuś nareszcie na nim zależy. Razem z Zuzią co rano pobierają intensywne szkolenie u profesora Cezarego, który na bieżąco dokształca się na internetowych stronach o psach i uczy nasze pieski różnych, przydatnych rzeczy. Psiaki reagują już posłusznie na słowo "Nie". A to słowo jest kluczowe w wielu sytuacjach. Ważne, że oba psy chętnie w tych lekcjach uczestniczą. W nagrodę za postępy dostają smakołyki. A po szkoleniu, relaksują się hasając radośnie i bawiąc się ze sobą. Popatrzcie zresztą sami!
Dzisiaj pierwszy raz po tamtym dramatycznym wydarzeniu z pogryzieniem Brykuski byliśmy z Jacusiem, Zuzią i kozami na spacerze. Jacuś oczywiscie w kagańcu i na smyczy. Nie było to dla niego przyjemne, ale trudno! Póki nie nauczy się zachowywać spokojnie i rozumieć, iż kozy są częścia stada nie możemy mu zaufać. Mam nadzieję, że szybko się to stanie. Choć lęk przed jakąś niewiadomą pewnie zawsze już we mnie będzie. A na lasek, w którym "tamta rzecz" się zdarzyła nawet nie mogę teraz spoglądać. Zaraz mi dławiąca kula do gardła podchodzi, gdy sobie przypomnę...
Przykro patrzeć na Jacka, gdy teraz na spacerze ten tak pełen energii piesek leży apatycznie, albo idzie niechętnie przy nodze przygaszony kagańcem i smyczą. A przecież jeszcze kilka dni temu biegał i cieszył się naszymi wędrówkami tak samo, jak Zuzia. Niestety, sam sobie na ten stan rzeczy zasłużył. Moze się w końcu do kagańca jakoś przyzwyczai. Tym bardziej, że kupilismy mu taki na dłuższy niż jacusiowy pyszczek, żeby mógł wyciągać jęzorek i ziajać w miarę swobodnie.
Brykuska nie była z nami w lesie, bo nie chciała wyjść. Nie ma jeszcze na to siły biedaczka a poza tym przeżyła przecież tak głęboką traume, że pewnie spacery nie kojarzą jej się teraz najlepiej. Została sama w chłodnej koziarni a my snuliśmy się po lesie pasając kozy, szukajac cienia i odpoczywając co chwilę w buczynie, gdzie powietrze miało jeszcze lekko ożywczy zapach i resztę porannego chłodu.
Po powrocie ze spaceru w morderczym już upale nacięłam w niedalekich chaszczach dla kóz gałęzi a dla Brykuski dodatkowo jej ulubionych ostów, koniczyny i nawłoci. Po południu nawet w koziarni robi się gorąco. Kozy wypijają codziennie kilka wiader wody. Kury także mają ogromne pragnienie. Chowają sie w kurnikach albo pod dzikimi bzami byleby przetrwać jakoś ten żar afrykański. Wszyscy czekają na ochłodzenie i na deszcz. A i nam sennie, leniwie, jak w tropikach...
No i na koniec o jajkach, rzecz jasna, nie jacusiowych, lecz zielononóżkowych, chcę napisać. Otóż czekam z wysłaniem zamówionych przez Was jajek do jakiegoś ochłodzenia, nie chcąc by dotarły do Was usmażone w ten upał do postaci jajecznicy czy sadzonych! Jak wiadomo jajka są w drodze do 48 godzin. Różnie zatem to może z nimi być. Niech na razie czekają bezpiecznie w lodowatej krainie mej kuchennej lodówki.
Nie wiem, czy dam Wam radę wysłać obiecane mleko...Wybaczcie proszę, ale nie mam go teraz wiele, bo po pierwsze to właśnie Brykuska dawała go najwięcej a po drugie z powodu upału u Popiołki i Majki też niewiele mleczka w wymionach. Jak zmieni się ta sytuacja z niedoborem mleka, to dam Wam znać, pamiętając o danej wcześniej obietnicy.
Oboje z Cezarym zasyłamy Wam serdeczne pozdrowienia z upalnego Podparpacia!:-))
Aktualizacja
Poniedziałek, południe
Korzystając z chwilowego ochłodzenia (w nocy była u nas burza, że hej!) postanowiłam dzisiaj wysłać zamówione jajka. Wszystko już popakowałam. Wkrótce wyruszamy na pocztę.
Oba nasze pieski boją sie burzy, jak chyba wiekszość psów. Jacuś śpiąc dzisiaj na dworze, schronił się przez nią w budzie Zuzi, ale wiedząc o tym, że może sie bać, obudzona przez grzmoty i ulewę, wstałam o trzeciej w nocy by wpuścić go do domu. Przyszedł z radością i ułożył się na swym legowisku w przedpokoju. Zuzia, drżąc się ze strachu przy każdej błyskawicy, spała z nami w łóżku.
Kozy pasą sie na naszej łące przy domu. Nareszcie chłodniejsza pogoda nadaje się do tego. Brykuska pasie się z resztą kóz.
No slicznie sie bawia pieski, ja jestem optymistka i wierze, ze szybko Jacus sie ustatkuje. Juz widac, ze z Zuzia sie skumplowal. Mial szczescie piesek i chyba to w koncu do niego dotrze i bedzie przykladowym psem...sciskam Was serdecznie.
OdpowiedzUsuńTak, bawią sie pieknie i piesek tak lgnie do nas i szybko sie uczy...Ale mnie mimo to daleko do optymizmu. JUż wiem, że takie ładne zachowania nie oznaczają, że mozna zaufać i czuc sie bezpiecznie. A to jest przykre...
UsuńPozdrawiam serdecznie, Grażynko
Olu, to dobrze, że bez mleka. Mocno przeżyłam to co się stało u Was, a mleko mi się z tym kojarzy. Wciąż mam przed oczami scenę z pogryzienia Brykuski i aż czuję jej ból. Bardzo mi jej żal. :( Mam nadzieję, że wyjdzie z tego, i jak pisałaś wczoraj z tego okropnego zdarzenia narodzi się jakaś potrzebna nauka, na której skorzystacie.
OdpowiedzUsuńDzisiejsze wieści są już o niebo lepsze, czyta się z ulgą. Pieski się ładnie bawią, choć zdaje się Jacuś ma tendencję do dominacji nad Zuzią.
Spacer z kozami i psami - boski. :)
Kaganiec super. Metody prof. Cezarego też. :)
Pozdrowienia dla was i oby było już wszystko jak najlepiej.
Pieski bawią się pięknie. Jacuś z jednej strony próbuje dominować, ale z drugiej często się kładzie na plecach. Cierpliwości.
UsuńHanuś, kładzenie się na plecach nie zawsze jest oznaką poddania się. Ale bawią się fajnie, radośnie. I to jest ważne ! Dogadają się :)
UsuńPieknie się bawią, to prawda. Nie mam pojęcia, ktore z nich chce dominować. Pewnie raz jedno, raz drugie...Widać, że jest juz miedzy nimi sympatia. A to bardzo cieszy. Gdybyśmy nie mieli innych zwierząt poza psami byłoby pewnie wszystko OK. Sielanka. Ale mamy przecież kozy, kury, koty...Cała jestem przez to w niepewnosci, smutku...Dojąc codziennie Brykuske, przebywając z nia widze, jak bardzo jest skrzywdzona i zalekniona...
UsuńPotrzeba czasu, odbudowania zaufania, powrotu beztroski.
Pozdrawiam Was dziewczyny o poranku - nareszcie chłodniejszym, bo w nocy i u nas byłą burza i popadało. Nareszcie!:-)
Olu, rozumiem to. Nie umiem nawet cię pocieszyć. To okropna trauma dla was wszystkich. :( Przytulam...
UsuńGosiu kochana! U mnie się chyba nawarstwiło kilka traum (koziołki, wypadek samochodowy) i pewnie dlatego dopadło mnie takie przygnębienie...
UsuńBrykuska pasie się z resztą kóz - jakie piekne słowa!
UsuńTak, Gosiu! To juz jakis postęp!:-)*
UsuńNa filmiku z zabawy widać wyraźnie, że Jacek podporządkował sie Zuzi. Często pokazuje miękkie podbrzusze (czyli jak to Hana prawi- świństwem do góry ;)), co jest ewidentnym sygnałem dla psa szefa i ukazuje kto tu rządzi. Jestem pełna optymizmu, czego i Wam życzę.
OdpowiedzUsuńPragnę powrotu optymizmu, bo bez niego życie traci blask. Jacuś sie zmienia - mam nadzieję - to, że tak ładnie bawi sie juz z Zuzią jest chyba tego dowodem. Oby i w innych kwestiach nastapiłly u niego zmiany. Obym ja nie czuła już tego smutku i leku w sercu, oby Brykuska poczucia sie lepiej fizycznei i psychicznie...
UsuńŚciskam serdecznie, Mariolko
Zabawa piesków wygląda mi zupełnie na bezpieczną:)
OdpowiedzUsuńNo tak. Sa podobnej wielkości i gabarytów. Wyglądają pieknie bawiac sie jak szczenieta. Nie boje się o Zuzie ani o niego, ze sobie zrobia jakąs krzywde. Boję sie natomiast o reszte zwierząt...Czekam z utesknieniem na czas, gdy będą mogły czuc sie przy Jacusiu bezpieczne i spokojne.
UsuńArteńko!Uściski o poranku - nareszcie chłodniejszym nieco - zasyłam!
Tak, Olu, Gosia ma rację, Jacuś próbuje dominować nad Zuzią. To jest to skakanie na grzbiet Zuzi w czasie zabawy. Ale one się dograją
OdpowiedzUsuńZresztą w stadzie wilków prym wiedzie samica alfa, więc Jacuś podporządkuje się Zuzi. Zresztą uważam, że to bardzo dobrze ! Bo jak nie będzie alfa, to będzie znał swoje miejsce. Zastanawiam się, czy nie powinniście np dawać jeść najpierw Zuzi, a chwilę później Jacusiowi. Tak, żeby on chwilę czekał na swoje jedzenie. To też ustala hierarchię. No, w każdym razie dzisiejsze filmiki są optymistyczne. Pięknie się psiuńki bawią :) Pięknie profesor Cezary z psami pracuje ! Będą napewno tego efekty !... Bardzo mi żal Brykusi, biedna malutka kózka, mam nadzieję, że jej już lepiej. I że szybko wróci do zdrowia ! Pogłaszcz, i przytul ją ode mnie ! Pozdrawiam Was bardzo !
Olu, ja mam cocker spanielkę od szczeniaczka. Wypieszczoną, wychuchaną. A miałam z nią wielkie, poważne problemy. W Kurniku trochę o tym napisałam.
UsuńOch, Ewus - najbardziej mnie teraz martwi ta nieprzewidywalnośc. Nie ma co sie tak bardzo cieszyć ojawani oswojenia, czy zabawą, bo przeciez nadal w tym piesku jest wielka niewiadoma. Boli mnie to, bo coraz bardziej go lubię, a jednoczesnie boję sie ogromnie o to, co tam w nim jest i smutku sie z serca pozbyc nie moge. Trzeba być czujnym i ostroznym - stale. Beztroska na razie odpłyneła gdzieś we mgłe...
UsuńPozdrawiamy Cię serdecznie!
W każdym psie jest niewiadoma i nieprzewidywalność w sensie zachowań. W każdym z nich może zagrać instynkt łowcy. Jacuś nie odbiega od normy. Niewiadomą jest tylko jego przeszłość, ale na dobrą sprawę hodowla też nie daje żadnej gwarancji czegokolwiek. Nie ma sensu wracanie do tego wydarzenia, bo już się stało. Spróbuj Olgo nie myśleć o tym w kategoriach katastrofy, a incydentu. Makabrycznego, ale incydentu, bo inaczej wpędzisz się w paranoję. Dajcie sobie czas i dużo spokoju.
UsuńSpróbuję zastosować sie do Twoich rad, Hanuś. Trzeba koniecznie oderwać sie myslami od "tamtego"...
UsuńCo za ulga po wczorajszym. To był prawdziwy armagedon. Oby już nigdy więcej. Trzymajcie się kochani, nie dajcie się upałom, bąkom, kleszczom!
OdpowiedzUsuńNiby ulga, tak tbo to piekne chwile gdy psy sie tak łądnie bawią, gdy wraca radosć do naszego gospodarstwa, ale...tamto wydarzenie pozostawiło trwały cierń w moim sercu. przezywam to, co sie stało mocniej i dłużej, niz sądziłam. Wraca mi to jakas falą i lekiem o przyszłosc. No i Brykuska taka inna teraz. Gdzies znikneła ta wesoła, urna, odwazna kózka. Jej rany na wymionach goją sie powoli, Ufam, że w kwestii zdrowia fizycznego dojdzie jakosdo siebie. Gorzej z psychiką...
UsuńPopadało w nocy nareszcie, pogrzmiało. Chwila ulgi ale tylko chwila, bo zapowiadaja na Podkarpaciu upały straszliwe aż do niedzieli! Uff!
Pozdrowienia serdeczne slę Ci Errato!
A u nas po upalnych dniach zachmurzyło się i potężna fala burz idzie od zachodu. Zobaczymy, co do nas dotrze ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że nauka w szkole prof. Cezarego się zaczęła i uczniowie są pojętni. Myslę, że Zuzia nie da się zdominować, czego jej serdecznie życzę :)
No i zdrowia biednej Brykusce, przytulam ją wirtualnie ♥
Buziaki, Olu :*******
Ale lunęło! Świata nie widać dosłownie.
UsuńLIdusiu! I u nas w nocy nareszcie popadało. Była straszna burza, która obudziłą mnie około trzeciej. Wpuściłam pieski do domu (spały na dworze, gdzie było znacznie chłodniej, niż w domu), bo oba się tej burzy bardzo bały. jest teraz rzeźko i mokro, ale zapowiadają juz za chwile powrót upałów na Podkarpacie, które maja sie utrzymać do niedzieli.
UsuńDobrze, że dzisiaj ta zwariowana pogoda da wreszcie odetchnąc. Moze Brykuska poczuje sie lepiej, moze i w moim sercu pojawi sie jakaś ulga i radosć, bo nachodzą mnie od "tamtego wydarzenia" smutne mysli i lęki.Jakby po czasie doszło do mnie wyraźniej, jak groźna to była sytuacja i jak bardzo zmieniło sie teraz nasze zycie.
Pozdrawiam Cie Liduś z czułoscią!***♥
Zuzia i Jacus bawia sie bardzo ladnie. Na pewno nauki Cezarego i kaganiec zrobia swoje i Jacus przystosuje sie do warunkow panujacych w Waszej rodzinie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i przytulam serdecznie Was oboje i kazde ze zwierzakow ♥♥♥♥
Bawią się pieknie i w ogóle chyba zaprzyjażniają sie - Jacuś włazi juz Zuzi do budy a ona nie protestuje za bardzo mam nadzieje, że ten fakt to objaw zaprzyjaźniania sie a nie dominacji Jacusia nad Zuzią - tak łatwo pomylić sie w ocenie zachowań psich)..
UsuńPozdrawiamy Cie, kochana Star i dziekujemy za każde Twoje ciepłe, wrazliwe słowo!♥♥♥
Olenko, masz taki smutny glosik na tym filmie, ze az za serce sciska. Slychac w nim nagrmadzenie wszystkich emocji z ostatnich dni, glownie tych gorszych, ktore przycmily pozytywne. Slychac zmeczenie nie tylko upalem, nutke rezygnacji. Ale i nadzieje, ze wszystko dobrze sie skonczy. A my mamy nadzieje razem z Wami, nawet pewnosc, ze bedzie dobrze.
OdpowiedzUsuńPierwszy i bardzo wazny krok zostal zrobiony, Zuzka zaakceptowala towarzysza, a on bez slowa uznal jej przywodztwo. Z czasem rowniez inne zwierzeta beda przez niego traktowane jak swoje. Jednak zawsze pozostanie cien obawy i Jacusia trzeba bedzie miec na oku.
Bedzie dobrze! Sciskam Was bardzo serdecznie :***********
Bo ja Anusiu, niestety cięzko to wszystko przeżywam, choć staram się ufać, cieszyć czymkolwiek i mieć nadzieje...
UsuńWczoraj wieczorem siadłam sobie na leżaku, Na niebo cudnie pomarańczowe popatrzyłam. Świerszczy psłuchałam ... i płakać mi się chciało.Bo niby wszystko jest jak było, ale przeciez zupełnie inaczej.
Wiesz, zalągł się we mnie teraz taki smutek, lęk, poczucie utraty beztroski i sielankowosci tego naszego zycia...Patrzę na psie zabawy. Śmieję sie przez łzy...W sercu optymizm miesza sie z pesymizmem. Nie myslałam, że tak mocno będę to wszystko przezywać. Ale przezywam - podobnie jak Brykuska. Fizycznie niby powoli dochodzi do siebie (chociaz wymiona ma nadal twarde, jakby kamieni pełne, nie ma za co chwytać przy dojeniu a doić trzeba by nie cierpiała), ale psychicznie to teraz zupełnie inna koza. Serce peka, gdy sie patrzy teraz na nią...
I my sciskamy Cię serdecznie, Anusiu, niczego innego nie pragnąc, jak tylko powrotu beztroski i spokoju - juz na stałe!*****
Napisałam długi komentarz pod poprzednim postem ale nie chciał przejść,powiedział komunikat,że za dużo znaków:(Wysłałam Ci mailem.
OdpowiedzUsuńPowoli wszystko dojdzie do normy.Jak widać piesy się dobrze dogadują,Profesor też sobie radzi-myślę,że jak Jacuś jest na smyczy to nie musi mieć kagańca-będzie mu lżej tylko trzeba go obserwować gdy kozy do niego podchodzą jak na nie reaguje,czy jest zainteresowany uszczypnięciem czy obojętny.Ponoć uczymy się na błędach ale czy one muszą być tak bolesne?
Serdeczności dla Was i całej zwierzęcej gromady.
Szybkiego powrotu do zdrowia dla Brykusi.
Profesor Cezary ma dużo cierpliwosci i stanowczosci w sobie, wiec nauka idzie dobrze.
UsuńA co do kagańca na spacerze, gdy Jacuś jest na smyczy, to sie zastanawiam sama...Chciałabym by jakos doszło do niego, dlaczego ma ten kaganiec. Żeby nie było już w nim zakusów na kozie wymiona. A wydaje mi isę, że są, że gdyby tylko mógł, to znowu by to zrobił. Nie ufam mu teraz wcale, choc bardzo psiaka lubie, pieszcze, staram sie by było mu dobrze u nas. Ale musze uważać, dmuchać na zimne.
Boli mnie w sercu wspomnienie o tamtym wydarzeniu, boli mocniej niz tuz po fakcie. Dziwna jest psychika ludzka. Myslałam ,że szybko sie z tego otrząsne, ale nie...I Brykuska tez nie...
Orko kochana, jak bedę miała chwilkę, to odpisze na maila.
Serdecznosc izasyłam z nareszcie nieco chłodniejszego Podkarpacia (w nocy popadało)!***
Do psa nie dotrze, dlaczego ma kaganiec, bo w żaden sposób nie kojarzy go z tamtym wydarzeniem, ani z żadnym innym zresztą! My - ludzie o tym wiemy, ale pies nie. Zrozumienie przyczyny i skutku w tym wypadku jest niemożliwe. Te dwa wydarzenia są zbyt od siebie odległe, w każdym sensie.
UsuńJest tak jak pisze Hana. Kaganiec ma służyć teraz tylko zapewnieniu bezpieczeństwa Waszym zwierzętom.
UsuńTak, prawdopodobnie obie macie rację. Pies nie myśli przeciez jak człowiek.
UsuńNie podporządkowuje się :( obejrzeliśmy film. Silny facet zmieńcie imię. Imię Jacek oznacza faceta który zawsze dostaje to chce, niezależnie czy się komu podoba czy nie.
OdpowiedzUsuńChciałam to podkreślić już wcześniej ale pomyślałam że to przecież pies nie człowiek.
Misiu misiuniek bamboszek cokolwiek niż takie imię. Pewnie wam w czasie jazdy narzucił je, bo zwierzęta tak potrafią, choć się może to wydawać strasznie śmieszne.
Zwierzęta nie rozumieją słowa NIE, mój mi to ciągle w głowę kładzie. Gdy mówię - nie skacz, ona rozumie słowo skacz. Jakich używać słów? Spokój, cisza, odejdź, powoli ( plus ostry ton poparty jakimś głośnym dźwiękiem. A książka "Okiem psa" jeśli jest dostępna w necie warto ją przeczytać. Piękny pies ale pamiętliwy bardzo, jak Jacuś nie zapomni gdy mu ktoś krzywdę zrobi. Ale on musi znać siłę i moc mówiącego.
Cezary proponuję skupienie, zanim wydasz komendę w brzuchu, poczuć swoją siłę tam mieszkającą i to powinno go podporządkować ostatecznie. Ot takie gadanie nawiedzonej paniusi.
Serdeczności kochani. ♥
Jest druga część tej książki pt. Dlaczego mój pies Johna Fishera. Jest jeszcze lepsza od Okiem psa. I jeszcze jedna dobra - Szczęśliwy pies - to chyba Doroty Sumińskiej .
UsuńTyle jest róznych teorii, tyle sposobów na zrozumienie zachowań psów, tyle ludzi, któzy wiedzą lepiej. A my w sumie wiemy niewiele i co gorsza, nie wiedzielismy, nie czuliśmy, ze nalezało zachowac większa ostroznosc. Zwiodło nas wspaniałe zachowanie jacusia wczesniej. Teraz trzeba wszystko odbudować, naprawic...
UsuńNie sądze by imię wywierało kluczowy wpływ. Jakos w to nie wierze. Dzisiaj będziemy sie telefonicznie konsultować ze znakomitą trenerka psów. Ciekawe, co ona powie.
Ściskamy serdeczine, Elusiu!♥
Ewuniu, Duzo teraz po internecie grzebiemy, szukając i czytając...A i siazki chętnie poczytam, jak bedę miałą do nich dostep. Trzeba sie koniecznie dokształcic. Dziękuję za podpowiedź!***
UsuńU nas pod Krk dzisiaj koło południa wreszcie zagrzmiało i spadł upragniony deszcz. Rzęsisty, ale krótko. Dobre i to, bo sucho niemożliwie.Trawa nie rośnie dla kóz. Teraz duszno znów. Podziwiam Was za to poświęcenie dla Lawendusia-Jacusia. Najcieplejsze myśli posyłam najbardziej cierpiącej: kózce-Brykusce. Bo co przy jej bólu niezadowolenie Jacka z kagańca i smyczy...? Martwię się o nią i mam nadzieję, że polepszy się jej, choć z wymieniem to trudna sprawa.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię Olgo
Rena
Otóz to, Reno! Czym przy niewygodzie i niezadowoleniu Jacka teraz jest ból i krzywda Brykuski? Strasznie jest biedna kozunia...Płakać sie chce.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie, z westchnieniem lekkiej ulgi, bo w nocy nareszcie i u nas popadało!***
ogólnie to mam trochę wyrzutów, blogowy świat zachwytów i pochwał mija się trochę z życiem........., tym prawdziwym.
OdpowiedzUsuńnie czytałam dokładnie komentarzy, ale chciałabym zapytać, czy była osoba, która podpowiadała ostrożność, kaganiec dla psa, i podejrzliwość? w końcu to nie taki młody już szczeniak lecz młodzieniec z tego psa. czy wiadomo w jakim jest wieku?
:)
Była taka osoba...
UsuńTa, Alis, Hana ma rację - podpowiadano nam ostrożnośc - wprawdzie nie kaganiec, ale trzymanie psa na smyczy. Przedwcześnie mu zaufaliśmy, zwiedzeni jego miłym zachowaniem, chcący traktować tak, jak naszą Zuzię. W sumie, naszą jest wiec winą to, co sie stało. Trzeba to przyznać.
UsuńNie wiadomo w jakim wieku jest Jacek. Tak na oko nie wiecej niz dwa lata.
Pozdrawiam o chłodniejszym nieco poranku!*
bardzo cieszą mnie ciepłe pozdrowienia, u mnie deszczowo, mokro i zimno......
Usuń:)
U mnie jest teraz w sam raz, bo ochłodziło sie i popadało a zapowiadają kolejną falę upałów.
UsuńAlis! Nadal zatem zasyłam Ci ciepłe a nawet gorące pozdrowienia!:)
Cały następny tydzień u nas na Podkarpaciu znów ma być upalny ponad 30, a nawet 35 - jak my to wytrzymamy Oleńko jak?
OdpowiedzUsuńWedług mnie to bardzo dobrze, że Jacuś w kagańcu i na smyczy w czasie pasienia kóz - zasłużył sobie.
Oleńko nadal trzymam kciuki za dobrem, a złe niech idzie ...hen daleko
W Polsce leje, może i do nas ten deszcz przyjdzie - aby tylko burz gwałtownych nie było.
Tulę Was cieplutko Ania
Dobrze przynajmniej, że w nocy pogrzmiało i popadało. Trochę rosliny podlało. Trochę sie ochłodziło.A za chwilę upał ma wrócic i trwac aż do niedzieli na Podkarpaciu. Och, ciężko to będzie wytrzymać Aniu!
UsuńTak, ja też uwazam, że Jacus zasłuzył sobie na smycz i kaganiec w czasie spacerów z kozami. Nie mozna mu zaufać, niestety, choć ma w sobie ten psiak tyle radosnej słodyczy, tyle przymilności i gotowości do nauki. Długo, długo jeszcze trzeba będzie miec na niego pilne baczenie. Żeby tylko Brykusia doszła do siebie, żebym i ja odzyskała spokój i radosc.
Pozdrawiamy Cię porannie, z dużą serdecznoscią!***
Jestem w szoku, i naprawde bardzo Wam wspolczuje. Biedna kozunia, bardzo biedna. Nie znam sie na szkoleniu psow, jednak to, ze Jacus zasmakowal mleka kozy i uczestniczyl przy dojeniu, moze przyczynilo sie do tego co zrobil.
OdpowiedzUsuńOlu nie oceniam, nie krytykuje, bo nie w tym rzecz. Przykre jest to, czego doswiadczyliscie i teraz bedziecie bardziej czujni. Cezary swietnie sobie radzi, z tresura, a widac, ze psinka jest otwarta na komendy. Dacie rade!
Zuzia juz akceptuje Jacusia, wszystko bedzie dobrze - trzymam kciuki!
A mnie po pierwszym szoku nachodzą teraz lęki i smutki...Jakos falą to wszystko wraca, jakos wyraźniej po czasie wszystko dochodzi. Boli utrata spokoju i beztroskiej sielankowosci. Smuci, ze tak sie wszystko popsuło, a było tak dobrze a miało byc jeszcze lepiej.
UsuńKozunia bardzo biedna - fizycznie i psychicznie. Nie chce na dwór wychodzic. Boi sie, gdy sie do niej zblizam, bo wie, ze sprawie jej ból dojeniem i zastrzykami...
Zuzia juz akceptuje Jacusia - oto światełko w tunelu.
Oby wszystko miało sie ku lepszemu. Bardzo tego potrzebuję.
Pozdrawiamy Cie bardzo serdecznie, Ataner!***
Olu! Dopiero dziś o wszystkim przeczytałam - ogromnie Wam współczuję! Nie dziwię się ze tak to wszystko przeżywasz, bo przy Twojej wrażliwości i rozwiniętej empatii to normalne. Nie będę Ci dawać rad - bo nie mam doświadczenia z wychowywaniem trudnych psów, ale - jeśli zechcesz przyjąć moją sugestię - postaraj się jakoś oderwać, odseparować od tych wszystkich emocji; znajdź sobie coś, co zaabsorbuje Twój umysł niemal bez reszty, żeby nie wracać ciągle do tego wydarzenia, nie przeżywać go tysiąckrotnie w myślach (znam to, niestety, z własnego doświadczenia), bo wtedy brak siły na spokojne patrzenie w przyszłość. Z tego co przeczytałam w postach i komentarzach, szukacie wiedzy i staracie się wychować Jacusia, więc myślę, że dacie sobie radę i wszystko się ułoży. Wierzę, że Brykusia wyzdrowieje, pogłaszcz ją ode mnie.
OdpowiedzUsuńPS.
Właściwie to weszłam na Twojego bloga w zupełnie innej sprawie, myśląc, że u Was wszystko w jak najlepszym porządku. A chciałam tylko żeby zapytać, jaki smak i zapach ma kozi ser? Czy powinien być w nim wyczuwalny charakterystyczny kozi zapach?
Ninko, wdzieczna Ci jestem bardzo za zrozumienie, za wczucie sie...Dzisiaj przez kilka godzin pakowałam jajka do wysyłki. To dało mi oderwanie. Po powrocie z poczty wezmę sie za robotę, albo sie przespię, bo znowu noc była kiepska...
UsuńA co do koziego sera, to mam doświadczenie tylko z białym serdem, twarogowym, bo tylko taki mi na razie wychodzi. Jest przepyszny - bez tego charakterystycznego, koziego zapachu. Gładki. Delikatny. Podobny do Mascarpone albo Ricotty. Moze ten kozi zapach pojawia ise w żółtym serze albo w plesniowym? A moze on zalezy od tego, co kozy jedzą? A moze od jakichś specyficznych dodatków do sera? Jak będę miała okazje zrobic taki, to sie przekonam i napisze. Na razie mleka, tyle co kot napłakał, wiec trzeba będzie na serowe eksperymenty troche poczekać.
Pozdrowienia Ci Ninusiu przesyłam bardzo serdeczne!***
Bardzo Ci dziękuję za odpowiedź; rzeczywiście, chodziło mi o żółty ser, kupiony w sklepie; myślę jednak, po zastanowieniu, że jeśli mleko i biały ser nie pachną "kozą", to i żółty nie powinien; będę cierpliwie czekać, kiedy zrobisz własny i sprawdzisz :)
Usuń:-)!*
UsuńOlu, nie wymądrzam się, przy tylu radach, ale pamiętaj o jednym - pies, który raz spróbował surowej krwi, nie zapomina jej smaku. Dlatego nie daje się psom surowego mięsa czy kości. Pies, mimo udomowienia, jest zwierzęciem mięsożernym, więc próby zdobycia, upolowania, są zgodne z jego naturą. Prawdą jest to, co wyczytałam w jednym z komentarzy, że psa ukarać można TYLKO w momencie dokonywania "przestępstwa", żadnego naszego działania "po", nie zrozumie i takie rzeczy nie dają nic, poza psim zdumieniem "za co?"
OdpowiedzUsuńA poza wszystkim, poza bólem kozy, pomyśl - to przyroda. Z jej prawami. Tak wytłumaczyłam szlochającej wnuczce niedawne zagryzienie na jej oczach młodego zajączka przez jej ukochanego jamnika.
Pozdrowienia.
Od początku nie dajemu mu nic surowego. Tylko gotowane kości i mięso z kaszą albo z makaronem i sucha, psia karmę. Też słyszelismy o tym, że jak pies raz zasmakuje w świeżej krwi to już zawsze pamięta i ma na nią ochote.
UsuńA co do praw przyrody...Tak, rozumiem. Masz racje, Gaju. Mnie sie tylko, nie wiadomo czemu do niedawna zdawało (bo chyba bardzo tego chciałam, jak dzieco), ze żyjemy tu jak na jakiejś sielankowej wyspie - bezpiecznie i spokojnie, według naszych praw. Jednak kilka smutnych wydarzeń z ostatnich dwóch miesiecy podwazyło we mnie tę wiarę. Trzeba sie otrząsnąc z basni i życ normalnie. Dorosnąć i rozumieć jak działa ten świat, jakie są na nim zagrożenia, niebezpieczeństwa, prawa i nieuniknione koniecznosci.
Dziekuję Ci Gaju za mądrą podpowiedź. I pozdrawiam Cię ciepło.
Nie zgadzam się z teorią,że pies który posmakuje surowej krwi ....itd.To jest czysta bzdura!!!To jest zwierzę i tak trzeba o nim myśleć i tak go karmić jak od zarania żywią się zwierzęta.Moja Owczarka przez kilka miesięcy jadła tylko surową wołowinę.Tak mi się w życiu przytrafiło,że nie miałam głowy do gotowania.Do dzisiaj -a w sierpniu kończy 11 lat-je surowe mięso mielone wołowo wieprzowe albo z indyka z ryżem latem a gotuję zimą,żeby miała ciepły posiłek.Nie używam przypraw,chociaż czasami zdarza mi się wrzucić do gara kostkę rosołową.Żeby podać jej jakąkolwiek tabletkę też kupuję garści wołowiny gulaszowej i zawijam w mięso tabletkę.Najgorzej kiedy myśli się o zwierzęciu dodając mu cechy ludzkie.
UsuńOrko! Też poczytałam trochę na temat jedzenia surowizny i z tego, co mówią mądrzy ludzie wynika, iz to tylko niczym nie poparty przesąd. To mnie trochę pociesza i uspokaja. Zresztą Zuzia też lubi surowe mieso i kosci a nie ma w niej agresji i potrzeby by zagryzać, zabijać by dobrać sie do krwistego jedzenia.
UsuńAleż się porobiło. Dopiero dzisiaj przeczytałam i serce mi zamarło. Zwłaszcza gdy myślę o kózce. A jeżeli chodzi o psy, to tak jak pisała Alis chyba wszyscy w tym uniesieniu zapomnieli o tym,ze Jacuś przywiózł ze sobą bagaż doświadczeń, który właśnie dał o sobie znać. Dwa lata temu kupiliśmy Sentę a w domu była stara suka, która bardzo źle przyjęła malutką. Na początku był horror, całe lato walka i oczy dookoła głowy, bo gdy tylko młoda suka zbliżała się do mnie, to stara rzucała się na nią. Kilka razy musiałam odciągnąć atakującą - wtedy najlepiej chwycić psa za tylne nogi i podnieść do góry ( oczywiście jeżeli to możliwe ) Traci orientację i grunt. Nie będę się rozpisywać - ale do dzisiaj jestem czujna. Nieraz na podwórku bawią się razem a zaraz potem w domu Birka blokuje Sencie przejście i szczerzy zęby. Tak to z psami bywa.
OdpowiedzUsuńA co do Jacusia to myślę, że jeżeli już raz rzucił się na kozę, będzie chciał to zrobić po raz kolejny. Niestety. Obym nie miała racji.
Trzeba uważać już zawsze.
Trzymajcie się - czas na pewno polepszy sytuację. :)
Ano, porobiło się Andziu....
UsuńNic już nie jest tak, jak przedtem, choc niby wszystko tak samo. Trzeba być czujnym, koniec z beztroską i swobodą. Miejmy nadzieje, ze wreszcie będziemy mogli odetchnąc i bardziej zaufać Jacusiowi. Dziękuję Ci za t podpowiedź o łapaniu psa za tylne nogi. Nie słyszałam jeszcze o takiej metodzie.
Och, ten Jacuś! Potrafi byc jednoczesnei tak bardzo kochany, wesoły, przymilny, niewinny. A jednak, jednak...Potrzeba rezerwy i uwagi oraz mądrego podejscia do tego pieska, żeby sie nie rozbestwił i nie zdominował stada.
Pozdrawiamy ciepło, Andziu!*
Olenko czytam wszystkie komentarze i mysle, mysle, mysle i jeszcze raz mysle. A wiesz, ze ja raczej raptus i przy Tobie jak slon w skladzie porcelany. Ja pewnie ze swoim raptusowym charakterem juz strzepalabym tamto wydarzenie razem z pylem jaki po nim pozostal i poszla dalej radosnie w zycie i przyszlosc.
OdpowiedzUsuńAle to ja.
Nie Ty.
I ja o tym wiem.
A w zwiazku z tym mysle, ze powinnas sobie dac tak duzo czasu jak sama potrzebujesz na zalobe po tym co sie wydarzylo. Moze zaloba to nie odpowiednie slowo, ale innego (lepszego) nie znajduje. Owszem nie mozesz lezec samotnie w pokoju z oczami wlepionymi w sufit i rozpamietywac, ale jak czujesz bol, niepewnosc, zagrozenie itp. to sie im poddaj.
Tak dlugo jak potrzebujesz te uczucia musza w Tobie tkwic, jesli bedziesz sie je starala odsunac w sposob dla CIEBIE nienaturalny to nigdy nie poczujesz znow bezpieczenstwa.
Ucierpiala Twoja ulubiona, najbardziej ukochana kozka Brykusia, Ty widzisz jej cierpienie codziennie, po kilka razy dziennie, jak wiec lek, ktory kryje sie w jej oczach ma zlagodzic to co Ty czujesz?
Nie widze takiej mozliwosci.
Jesli bedziesz sie starala uczynic to za wszelka cene to tylko przykleisz plaster na rozdarta rane, a rana ciagle bedzie krwawic.
Ta rana potrzebuje kilku szwow, codziennych opatrunkow i masci pewnosci, ze cos podobnego sie nie wydarzy....
Taka tylko terapia i kuracja jest w stanie zapewnic Ci dawne poczucie bezpieczenstwa, a to nie nastapi w ciagu kilku dni, ani tygodnia, to moze trwac i miesiac albo i jeszcze dluzej.
Najprawdopodobniej dopiero po calkowitym wyleczeniu Brykuski, dopiero w momencie kiedy z jej oczu zniknie strach poczujesz sie lepiej i TAK wlasnie bedzie dobrze.
Bo to bedzie swiadczyc o tym, ze czas goi rany a nie proby wyrwania z pamieci przezyc jakie Cie spotkaly.
No to sie namadrzylam, jak na raptusa calkiem duzo:))))
Daj soibe czas Olenko, mysle, ze go naprawde potrzebujesz wiecej niz wiele z nas na Twoim miejscu by potrzebowalo:)
Jestes i zawsze bylas niezwykle wrazliwa, tego nic nie zmieni i tak jest pieknie ♥♥
Star - podpisuję się pod Twoimi słowami.
UsuńOlu - przytulam :*
Star, kochana, bardzo kochana i mądra dziewczyno...Po tym, co napisałaś aż sie popłakałam ze wzruszenia. Jak Ty wszystko rozumiesz, wiesz, czujesz. Jak najbliższa osoba. To niesamowite.
UsuńI ja mam wrażenie, ze dopiero, gdy Brykuska poczuje się normalnie, gdy wróci w niej dawna, radosna i odwazna kózka to i ja poczuję sie lepiej. Nie umiem sobie wybaczyc, że tak szybko zaufaliśmy jacusiowi, ze naraziłam moje zwierzeta na takie niebezpieczeństwo, że moja kózka taka jest teraz skrzywdzona...Potrzeba czasu, spokoju, dobrych chwil, oderwania mysli.
Wczoraj narobiłam mnóstwo konfitur malinowych i kompotu malinowego. Zajęło mi to parę godzin. Słuchałam przy tym radia. Dobrze mi było. Konfitury wyszły fantastyczne! Star, kochana istoto! Zapraszam Cie na nie serdecznie i na jajka od zielononózek i na mleko kozie i na sałatę chrupiącą, świezo zerwaną...i na długie Polaków rozmowy pod gwiaździstym niebem Pogórza. Kiedy tylko będziesz tutaj, w Polsce - a mam nadzieje, że odwiedzisz ojczyzne, że poczujesz sie na tyle dobrze, to przybywaj tu do nas. Przywitamy Cię jak członka rodziny!♥♥♥
Aniu, dziekuję z całego serca i tez przytulam, z ufnoscią i wdziecznoscią...!:)*
UsuńJacuś uśpił naszą czujność/mówię o psiarzach/swoim podejściem do ludzi.Czyli wszystkich kochał.Nie wzięliśmy pod uwagę jego stosunku do innych zwierząt.Myślę,że może Brykusia zamiast odparować jego atak zaczęła uciekać i Jacuś ją gonił i...złapał.
OdpowiedzUsuńUważam Olgo,że po zapoznaniu się z psychiką zwierzęcia zrozumiesz jego działanie i do końca wybaczysz mu ten atak.Twoje cierpienie w związku z tą sytuacją też ulegnie zatarciu-chociaż pamięci nie wymaże-kiedy Brykuska całkowicie wyzdrowieje i zobaczysz w jej oczach normalność.Czego życzę z całego serca.
Tak, uspił, bo za bardzo zachwycił swoim poczatkowym zachowaniem, bo jest takim slicznym i wdziecznym za wszystko psiakiem, bo tak bardzo zalezy mu na bliskosci z ludźmi, bo tak bardzo był do tej pory samotny.
UsuńTak.Nie wiadomo, jak wyglądała ta sytuacja z zaatakowaniem Brykuski. Moze złapał ja tylko dlatego, ze uciekała a moze nie...Nigdy sie tego nie dowiem, dlatego musze byc czujna i juz więcej moich kóz nie narazać. A Jacusia, choc jego agresywne zachowanie tak zatrzęsło w posadach moim jestestwem i zmieniło naszą sielankową rzeczywistosć w twarde realia - mimo wszystko kochać i wychowywać, bo przecież jemu to jest potrzebne, bo trzeba mu dac szansę na normalne zycie, prawda?
Ściskam Cie Orko serdecznie w kolejny, upalny dzionek!*
Olu nie martwcie się te historie zJacusiem to próbazwrócenia uwagi,to walka o pieszczoty.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA on uwielbia zwracać na siebie uwagę. Jesttez bardzo inteligentny i szybko sie uczy.
UsuńPozdrawiam Krysiu!:-)