poniedziałek, 13 lipca 2015

Towarzysz dla Zuzi








 Cezary pisze...

    Cały dzień od samego świtania oglądamy Lawendusia (to jego tymczasowe imię) na blogu dzikakurawpastelowym.blogspot.com i toczymy z Olgą ciche rozmowy coby-gdyby. To tak, jak po raz pierwszy zobaczyliśmy Zuzieńkę. W przeciwieństwie do niej nie mogę oświadczyć się i przyrzec wierności i miłości do grobowej deski, ale dobre traktowanie, pełną miskę, spanie w małżeńskim łożu, długie spacery po okolicach, zabawę i towarzystwo. Dyskusja przybiera różne tory od wąskotorowych aż po szersze niż szerokie.

Czy Zuzia pozwoli mu spać w swojej budzie? No przecież spał w niej przybłęda przez parę dni i było dobrze. Sam z własnej woli poszedł własną drogą. To taki pies „wędrowiec” podobnie, jak my.

Czy Zuzia go przygarnie i z typowej egoistki wyłoni się psina zdolna dzielić się nie tylko łożem małżeńskim? Widzimy przecież, jak traktuje inne psiaki. Potrzeba czasu, by przynajmniej tolerowała obcych na swoim podwórku  - ripostuję.

Czy Lawenduś nie będzie polował na kury i zaczepiał kóz, a co z kotami? Zuzieńka, co prawda łapie kury poza ogrodzeniem i łapą przygniata je do ziemi dopóki nie zabierzemy jej zdobyczy. Kiedyś łapała kozy za przednie nogi (nie gryzła), ale im dokuczała. W chwili obecnej nie daje spokoju Kurdybankowi i nawzajem. Z kotami w domu zawarła pakt o nieagresji, ale na podwórku pogoń za nimi trwa tak długo, aż kot się zatrzyma i Zuzia też.
I podobnych pytań i wątpliwości jest wiele…

Sprawy bardziej przyziemne… Dojazd po pieska to przynajmniej 230 km w jedną stronę, jeśli nie pobłądzimy, to liczymy na okrągło 500 km w obie. Czas dojazdu to 3.5 h w jedną stronę, czyli 7 h. Trzeba liczyć do 10 h na całą podróż. A co zrobimy w tym czasie z naszymi zwierzakami, toż to przecież prawie cały dzień bez opieki?  Nasza psina ma chorobę lokomocyjną. Czy Lawenduś ma podobnie? Jak tak to musimy wziąć worek szmat i przygotować się na ciągłe postoje. Poza tym koszt przejazdu szacujemy do 250 złotych. Mało i dużo, szczególnie po naszych ostatnich, wypadkowych doznaniach. Całe szczęście, iż mamy już nowy środek lokomocji – samochód podarowany przez ojca Olgi. Za co wdzięczni mu jesteśmy przeogromnie!


A w sercu pika… chcemy, chcemy.
I jak tu pogodzić sprawy sercowe z rozumem? Pewnie da się, ale my jeszcze tego nie wiemy. Patrzę na Zuzieńkę i czekam na jakiś znak od niej. Przecież psy często wiedzą lepiej od nas. Na dodatek miałem dziś rankiem parszywy sen. Jakiś mundurowy przejeżdżał obok naszej bramy i zastrzelił Zuzienkę. Trzymałem jej mordkę w dłoniach i patrzyłem w oczęta. Była nadzwyczaj słodka i co dziwnego przemówiła do mnie ludzkim głosem. Jeden wyraz, nie zrozumiałem. Szkoda.

Potrzebujemy 250 złotych na benzynę. Mamy nadmiar 250 jajek od zielononóżek do sprzedania. Do każdych 50 jajek możemy dołączyć gratisowo litr koziego mleka. Koszt przesyłki pokrywa zamawiający. Wszelkie pytania prosimy kierować na nasz e-mail.

Pieniądze ze Skarpety niech idą na inne, bardziej konieczne cele, ale za ofertę pomocy bardzo dziękujemy Hano…
 
Jeżeli znajdziemy chętnych na jajka, to w tym tygodniu jedziemy po Lawendusia. Serce goni i nie czas na dalsze rozterki. 

AKTUALIZACJA 

1.Jutro czyli 14.07.2015 jedziemy odebrać Lawendusia.
2.Mamy problem z wyborem imienia. Każda sugestia mile widziana.
3.Jajka wysprzedane na pniu. Mile widziane zamówienia na przyszłość.



Kochani! Jesteśmy już z Lawendusiem, który po drodze zyskał imię Jacuś(!:-)) w naszym domu. Strasznie jesteśmy umordowani podróżą, więc na dłuższa relację będziecie musieli poczekać. Teraz trwa zapoznawanie sie Zuzi i Jacusia. Są oboje w ogrodzie. Co chwilę słychać poszczekiwania. Dotąd było wielkie obwąchiwanie, kilkukrotne gryzienie sie w kłębowisku ciał, karmienie, obchodzenie gospodarstwa, gonienie naszych biednych kotków, szczekanie na kozy, mina Zuzi pełna wyrzutu, obsikiwanie każdego drzewka w ogrodzie, poznawanie naszej kuchni i budynku gospodarczego, leżenie u boku pana na starej kanapie, zazdrość o kość i pieszczoty, brodzenie w oczku wodnym...
   Teraz coś zjemy, bośmy przez cały dzień nic w gębach nie mieli (dobrze, że wczoraj ugotowałam zupę ziemniaczankę) a potem idziemy do lasu na pierwszy, wspólny spacer. Jacuś na razie na smyczy, żeby nie uciekł albo żeby kóz nam nie pogonił... Emocji jest co nie miara. Minie kilka dni zanim sie wszystko ułoży. Prosimy! Dajcie nam trochę czasu. O wszystkim napiszemy jak odpoczniemy kapkę!:-))









145 komentarzy:

  1. Jejku:) Dobrzy z Was ludzie! Słuchajcie serca, z resztą po ca to mówię, Wy go słuchacie.
    Trzymam kciuki za dobrą decyzję dla wszystkich.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz wszyscy muszą pisac posty o możliwości kupna jajek jako o przepustce dla Lawendusia :)

      Usuń
    2. Wszystko jest na najlepszej drodze. Właśnie staramy się dodzwonić do Lawendowej Pani z informacją, że już jutro przyjeżdżamy po Lawendusia. Pozdrowienia.

      Usuń
  2. o jak sie ciesze! trzeba teraz to wszystko zorganizowac...jak z tymi jajkami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też cieszymy się ogromnie. Tylko wydrukuję mapkę dojazdową i rankiem w drogę. Dokładnie tak, jak z jajkami.

      Usuń
  3. Ofiaruję swoją pomoc:))) Na przykład przy pilnowaniu Waszego zwierzyńca (na dzień transportu, referencje u Miki lub Gosianki:))) Albo zapraszam w drodze po pieska na gościnę do mnie, proszę przywieźć partię jajek:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy Serce Ty Moje za chęć pomocy. Nie ma czasu bo już jutro wyjazd. A propos, czy mieszkasz gdzieś po drodze? Jajka chętnie wyślemy pocztą. Miej się cudownie.

      Usuń
    2. Oczywiście, że mieszkam po drodze, mogę nawet przyjechać bezpośrednio na pole:)) Albo zapraszam do mnie na obiad, albo mogę stać na krzyżówkach:)) Tam naprawdę łatwo jest trafić:)) Proszę o kontakt na adres cudartenka@wp.pl

      Usuń
    3. Nie mówię nie, ale tym razem będzie trudno. Będziemy chcieli, jak najszybciej dotrzeć do domu i zająć się naszym gospodarstwem. Nawet, jak jesteś rozczarowana to i tak nas rozumiesz. Przecież świat nie kończy się na tę okoliczność i wiem, że kolejne okazje do spotkania na pewno będą. I proszę nie stój na krzżówkach... to jest niebezpieczne. Samych serdeczności.

      Usuń
    4. Nie, nie, wcale nie jestem rozczarowana, doskonale Was rozumiem, że chcecie jak najszybciej być z powrotem w domu:)))
      Życzę dobrej i spokojnej drogi:)) I oby wszystko było w porządku:)

      Usuń
    5. Olga skorygowała moje pisanie w poczcie, przeczytaj. Nie wiem dlaczego, ale zawsze się z nią zgadzam. Wszystko musi być w porządku. Skąd ja to wiem?

      Usuń
    6. I bardzo dobrze, trzeba się zgadzać:)

      Usuń
    7. Jasne! Nawet, jak się nie zgadzam to się zgadzam!

      Usuń
  4. Zawsze wiedziałam,że u nas na Podkarpaciu mieszkają bardzo dobrzy ludzie. Trzymam kciuki.
    Pozdrawiam serdecznie Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałaś samą prawdę. Na codzień spotykamy bardzo dobrych ludzi. Trzymaj kciuki do jutra, do czasu przywiezienia psiny do naszej zagrody. My pozdrawiamy też serdecznie, tzn. po podkarpacku.

      Usuń
    2. I ja trzymam kciuki z całych sił.Niech ta podróż przyniesie same dobre zmiany i odmieni Wasze życie na jeszcze lepsze.
      Lawenda rośnie u Was ? Bo jak to Lawenduś bez lawendy ?
      Serdecznie pozdrawiam też z Podkarpacia.:)))


      Usuń
    3. Jesteśmy cali i zdrowi. Nie mamy łanów lawendy i dlatego to już nie Laweduś, a Jacuś. Nie brzmi z angielska, jak większość psich imiom, ale ale... Jest wyrazem łagodności w męskim wydaniu coć Jacuś swoje przeżył, oj przeżył.
      Samych serdeczności z podkarpackiej ziemi.

      Usuń
  5. Wszystko będzie dobrze, takie mam wewnętrzne przekonanie. Nie wzbraniajcie się, proszę, przed grosikiem ze Skarpety, po to ona jest. Z myślą o takich właśnie sytuacjach stworzyłyśmy z Gosianką ten fundusz. Skarpeta zapełniła się dzięki takim ludziom, jak Wy i stanowi pomoc w nagłych przypadkach. Dzisiaj Wy, jutro my - jak to w życiu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedziemy już jutro. Nie ma czasu na dywagacje, nie wytrzymałbym do następnego dnia. Hana, wiem, że kiedyś w lepszych dla nas czasach potrafimy wspomóc Skarpetę, a to już niedługo. Dla mnie osobiście to nowy wymiar pozytywnych zależności społecznych. Na naukę nigdy za późno! Dzięki za pomoc i samych serdeczności. Olga podpowiada, że "chyba" jutro, bo nie możemy się dodzwonić.

      Usuń
  6. Lawenduś może być owczarkiem szwajcarskim - wypisz, wymaluj...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie faworyzujemy psów rasowych. Nasza Zuzia jest mieszańcem dwóch owczarków. Ujął nas wygląd, a przede wszystkim piesiunio jest bardzo podobny do Zuzieńki w sensie wyglądu, bardzo łagodny, przyjacielski i towarzyski. Pasuje do nas i my go chcemy. Będzie gdzie miał się wybiegać.

      Usuń
  7. Tym razem zrobiło mi się głupio, bo nijak pomóc nie potrafię:( Piesio prześliczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego głupio? Pomogłaś dając powyższy wpis i to się liczy. I nie bądź już smutna...

      Usuń
  8. Jak ja sie ciesze :) Nie jestescie sobie w stanie wyobrazic mojej radosci...:)
    Pozdrawiam Was serdecznie :)
    Napisze @

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację! Nie możemy sobie wyobrazić Twojej radości i naszej też. Cieszmy się razem, bo psinie będzie u nas dobrze. Nie podzielimy miłości do Zuzieńki i wypracujemy nową. Stara Miłość i Nowa Miłość będą iść równolegle, a psy noga w nogę. Uściskuje serdecznie.

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. Jutra nie będzie, przeciągniemy dzień dzisiejszy do pojutrze. Jak tu spać przed takim wydarzeniem? No jak? Oboje jesteśmy na pełnych obrotach. Dzięki Hana. och straszne dzięki.

      Usuń
  10. Ależ radości, póki co na samą myśl, że tak dobrze dzieje się. Jutro już wygłaszczecie Lawendusia i nie ma siły, żeby się Wami nie zachwycił, a Wy nim. Myślę, że cala blogosfera i kibice będą czekać niecierpliwie na Wasze relacje z pierwszego spotkania, z reakcji Zuzi i z zachowań Lawendusia w nowym miejscu.
    Szkoda, że jestem w rozjazdach, bo zamówiłabym jajka. Dużo serdeczności dla Ciebie Cezary i Olgi. Marysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ, relacje będą w postaci aktualizacji posta. Zapraszam do czytania. Na pierwszą randkę postanowiliśmy ubrać się odświętnie, by zachycić Lawendusia. No i oczywiście gorąca kąpiel przed wyjazdem w celu wyzerowania wszystkich niepożądanych zapachów. Bierzemy z sobą dwa aparaty fotograficzne, by nie pominąć szczególnych naszych zachowań i Lawentusia. Samych serdeczności Marysiu.

      Usuń
  11. O jezu, ja nic tylko puakam....a teraz to ze szczescia...i z tego, ze Kurnik i okolice to jest jakas sila magiczna....unikat, ale to kazdy w Kurniku chyba wie. Jajca bym zanabyla, ale nie wiem co by dojechalo, hrehrehre, ale jakbyscie podali numer konta, to, wiesz, grosz do grosza i bedzie kokosza ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy, co mamy dzięki Hanie i dzięki Fundacji Skarpeta. Dzięki też Gosiance, że jest współzałożycielem tej "sercowej" organizacji. O jajka się nie martw, bo jest już kilka zamówień. Przy okazji, następnym razem... A co do wpłaty na nasze konto, to lepiej jest przelać "grosz" na konto Skarpety. Na pewno posłuży tym, którzy bardziej potrzebują. Wielkie dzięki i wiele serdeczności zasyłamy.

      Usuń
    2. zasilam Skarpete, czym sie da, mniej wiecej caly czas,, wchodzi to w krew.
      Ale jak pozwoliliscie Skarpecie zadzialc, to juz nie bede sie pchac z tym groszem vs. kokosza ;)))
      ale ogolnie to serce mi rosnie, jak piesek-kotek dom znajdzie :))) teraz tylko trzymac kciuki za Zuzinke - zeby jej sie nowy kolega spodobal. No i Wam tez.

      Usuń
    3. Nam już się spodobał i choć nie jest jeszcze nasz, to jest nasz. Zuzieńka pewnie pomarudzi przez parę dni chyba, że będzie to miłość od pierwszego wejrzenia. Znam ten stan rzeczy z autopsji. Przyznam, że osobiście pierwszy raz usłyszałem właśnie dzisiaj. Będą zmiany z naszej strony w najbliższym czasie. Tyle serca i zaangażoawania... Pozdrowienia i dobrego dnia życzymy

      Usuń
  12. Chwilke mnie nie bylo, wrocilam, zagladam, a tu takie nowosci! Wspaniale, dajace nadzieje kolejnej ofierze czlowieka na pozyskanie wspanialego domu i ogromu milosci. Jejku, nie martwcie sie, przeciez kazdego psa da sie wychowac, zeby kur nie ganial i kozek za zadek nie podszczypywal. Az Wam zazdroszcze tego nowego czlonka rodziny, jest nie tylko piekny, ale sama poczciwosc patrzy mu z oczu.
    Trzymam kciuki za powodzenie i sprawny przebieg wyprawy po to biale cudo.
    Jajka chetnie bym wziela, ale po pierwsze nie wpuszcza przez granice, a po drugie zanim by dotarly, pewnie juz nie bylyby jadalne ;)
    Piszcie zaraz o wszystkim, nie trzymajcie nas ani chwili w niepewnosci! Sciskam bardzo, bardzo...

    P.S. Opakowana ma dobrego pomysla! Podajcie konto, to podeslemy grosik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, tak miło i zabawnie napisałaś... I my poczuliśmy to łagodne spojrzenie, tak poszło prosto do serca i tam pozostało. Jesteśmy szczęśliwi i pobudzeni, jak para wariatów. Zuzia też zachowuje się dziwnie. Pewnie coś przeczuwa. Będziemy w kontakcie z dobrymi informacjami, bo inne nie wchodzą w rachubę. Uściskujemy Anusię mocnoi i tkliwie.

      Usuń
  13. Ja,dołączając do wszystkich zachwytów nad Wami i Lawendusiem,życzę tylko szczęśliwego powrotu do domu!!!Czy to będzie już jutro czy po jutrze.:)))
    Lawendusiowa sierść inaczej układa się na pysiu,co robi wrażenie wystrzyżenia albo właśnie innego układu sierści:)
    Wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochamy siebie, kochamy wszystkie nasze zwierzaki. Będzie dobrze. Będzie bardzo dobrze. Robimy to z myślą o Zuzience, ale i o nas samych. Nie będę się już martwił, kiedy Olga pójdzie z kozami i dwoma psiakami do lasu. Lawenduś pewnie gubi zimową sierść, tak jak Zuzienka, której to połowę ubyło. A nawet niech będzie pół łysy, to i tak będzie kochany. Ważne jest to, co jest w środku. I my życzymy wszystkiego dobrego, dobrej nocy...

      Usuń
  14. Aż się poryczałam ze szczęścia :))) ...Tak, jest, grosika możemy podesłać !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nie płacz Ewka, albo płacz, bo łzy szczęścia są kojące i słodkie. Nasze emocje powstrzymują nasze łzy. A "grosik" przekaż na Skarpetę, my już mamy wystarczająco, a nie zamierzamy robić na tym biznesu. Wielkie dzięki za wielkie serce, no i za łzy.

      Usuń
  15. 100 poproszę. Mimo że kuzynka dopiero co odebrała swoją 50 siątkę i mam jeszcze to poproszę, natychmiast wysyłam pieniądze i to przed czwartkiem, bo maż znów wyjeżdża tym razem na blisko na dwa tygodnie. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest proszę szefowej. Nie ma sprawy 100 na życzenie. A co z darmowym kozim mlekiem i w jakiej postaci: pasteryzowane, kwaśne, jogurt? Niedługo będą sery i podobno nawet żółte. Na razie mieliśmy sery białe. A nie biosz się wysyłać męża aż na dwa tygonie. Ja umarłbym z tęsknoty za Olgą. Uściski i całusy Elu.

      Usuń
  16. To super wiadomość :)) na pewno wszystko się ułoży :) już się układa, zresztą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, to jest super-bomba wiadomość. Tym bardziej, że decyzja nie była łatwa. Jutro mieliśmy jechać do Rzeszowa w pilnych sprawach, ale co może być pilniejsze od pozyskania Lawendusia. A niech nam się poskłada i sami sobie tego życzymy. Wieczorne pozdrowienia dla Lidii.

      Usuń
  17. no to na taki szczytny cel to i ja te jajka !!!
    biorę w ciemno - nawet z kozim mlekiem :)))
    jesteście wspaniali!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Basiu, no nie wiem czy wspaniali. Udajemy normalnych, ale nie wiem czy nam to wychodzi. Czasem udajemy wariatów i przeważnie jest OK, a może coś w tym jest? Cieszymy się z wzięcia w ciemno i to nawet z kozim mlekiem. Trzymaj kciuk za powodzenie w operacji na skalę światową. Jeśli mówisz, że jesteśmy wspaniali, to i Ty musisz być wspaniała. Inaczej być nie może. Serdeczne uściski od...

      Usuń
  18. Ja! ja chcę jajka! Już piszę maila, no i potem resztę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ten nasz blogowy świat jest czarodziejski! Cudnie! Piesek będzie u Was bardzo szczęśliwy, a może kiedyś przygarnięcie jeszcze jakąś biedę. :)

      Usuń
    2. Zamyśliłem się. Tak, ten czarodziejski świat tworzą ludzie obok nas. A przecież tak niewiele potrzeba, by właśnie takim był. Trochę serca, życzliwości i zrozumienia, że dzielenie się dobrem jest naszym czymś wspólnym. A informację o jajkach przejęła Główna Księgowa Olga. Serdeczności, tak wiele przesyłamy.

      Usuń
  19. zajrzałam zdziwiona, wychodzę ze łzami w oczach...
    ciiii...
    będzie nowy dzień!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyny łez się nie wstydźcie... Alis, dzisiaj niebo płacze z nami, a Jacuś śpi sobie smacznie... już jest nowy dzień dla niego. Niech będzie dobry i dla nas wszystkich.Mokre Pozdrowienia.

      Usuń
  20. O matko, jesteście aniołami :)
    Trzymam kciuki za szczęśliwą podróż. I jutra nie mogę się doczekać.
    Ciekawam jak Zuzia powita nowego domownika ?
    Całusy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli istnieją anioły bez skrzydeł, to bardzo możliwe... doczekaliśmy tego dnia i doczekamy kolejnych. A Zuzieńka, pełna niepewności o swoją wyłączność minę miała nietęgą. Jak na razie Jacuś został przez nią zdominowany i pokornie znosi wszelkie nieładne zachowania Zuzi, czasem warczy, a parę razy zrobili kłebowisko. Wierzymy, że będzie dobrze???
      Uściski od nas.

      Usuń
  21. Czytalam komentarze o Waszch rozterkach i watpliwosciach na blogu Kurnika. Jednak znajac Was juz troszke, bylam przekonana, ze zaopiekujecie sie tym pieknym pieskiem. Zuzia bedzie miala towarzysza, bardzo, bardzo sie ciesze.
    Trzmam kciuki za jutrzejszy dzien i z niecierpliwoscia czekam na relacje.
    Jestescie Kochani, buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozterki ciągle są. Wczoraj byliśmy na spacerze z Jacusiem na smyczy. To był trudny dzień nie tylko dla nas, ale i dla niego. W naszej zagrodzie i okolicy wszystko jest dla niego nowe, nieznane. Nie mógł się nadziwić, że kozy istnieją, że kury chodzą za ogrodzeniem, że... Niestety ciągle jest pouczany, co mu wolno, a czego nie... To jest pies z przeszłością, boi się podniesionej ręki, strach u niego widać w każdym momencie. Jest w miarę posłuszny, ale trzeba będzie przełamać w nim strach o jego byt. To na początek. Jaworowe buziole, takie siarczyste.

      Usuń
  22. Dobrej drog!, ciesze sie, ze bedzie fotoreportaz na dwa aparaty fotograficzne, Lawendus wyglada na bardzo zdrowego pieska, jest snieznie bialy, na pyseczku siersc mu sie tak uklada jak widac na zdjeciu,,,,nas powital z taka radoscia, ze natychmiast nas ujal ..wystarczylo popatrzec jak przelatywal nad krzaczkami lawendy a potem wykazywal nieskonczona radosc z naszej obiecnosci. Nie mowiac juz co to byla za uczta dla oczu... fiolet kwiatow i biel lawedusiowej siersci!
    Jaka jestem niecierpliwa, czekam na wiadomosci!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, nie lubię jeździć po krajowych drogach. Wszędzie miasteczka, wioski i ograniczenia do 40km/h i na dodatek roboty drogowe. Cała wyprawa trwała i trwała... W Australii, jak pyta się o odległość, to w odpowiedzi słyszymy 2.5h, co znaczy 250 km, a u nas byłoby to z pięć lub więcej. Jacuś wymaga specjalnej opieki. Zaniedbany i zapuszczoy pod każdym względem również ze strony psychicznej. Jest bardzo zestresowany i większość rzeczy wykonuje ze strachu. Będzie kąpany, czesany... szczepiony i przede wszystkim otoczony łagodnością. No cóż, lawendy u nas brak, co przełożyło się na jego nowe imię Jacuś. Słodkie, prawda? Dobrego dnia.

      Usuń
  23. No to teraz bedziem siedziec jak na tym, no takim, no, gwozdzie? no na czyms, co nie daje siedziec (pchly) (jest za wczesnie rano dla mnie zeby myslec) i czekamy na zdanie sprawy z wyprawy. I tego co sie w domu dzieje po.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już można usiąść normalnie i powyjmować wszelkie kolce. Jest potrzebny czas, by wszystko poukładać. W tym przypadku powoli, to dobrze. I będzie musiał zaakceptować Jaworowe układy i nauczyć się żyć w nowych realiach, pokonać strach. Pozdrowienia.

      Usuń
  24. Właściwie to byłam pewna, że Lawenduś do Was trafi, tylko nie napisałam tego w Kurniku, żeby nie zapeszyć :))) Bardzo się cieszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I my cieszymy się, że wspomagałaś nas telepatycznie. Osobiście nie wierzę w zapeszanie i temu podobne historie, ale to ja... Wyszło na dobre i należy się tylko cieszyć. Przekonany jestem o dobroci, która weźmie góre w dziejach Jacusia. Pozdrowienia z jaworowego podkarpacia.

      Usuń
  25. Ale fajnie, że się zdecydowaliście. Myślę, że wszystko się dobrze ułoży. Przy tak kochanych ludziach piesek nie może być inny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobimy wszystko na miarę naszych skromnych możliwości, by przewidywania urealniły się. No i tak miło słyszeć, że jesteśmy kochani i Jacuś również. Słonecznego dnia życzymy.

      Usuń
  26. Ale wam zazdroszczę, że juz dziś poznacie Waszego nowego synusia. :)) Jesli imię Laweduś do niego nie przylgnęło na zawsze to może Miś? Pasuje, jest swojskie, miłe i fajnie się odmienia; Misiu, Misiaczek, Misiak, itp. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak, Miś:-) ......... jak moja Miśka, bo miała taka pupkę bez ogonka, misiowatą:-)

      Usuń
    2. Tak nam smutno, bo Lawenduś został Jacusiem i po wielokrotnym powtarzaniu powoli reaguje na swoje imię. Jak już pisałem jest zastraszony i jego łasznie się do człowieka jest tego wynikiem Zajmie to wiele czasu, by wyprowadzić jego psychikę na prostą i będzie psem z charakterem do pewnego stopnia nieależnym. Wierność i przyjaźń, a przy tym niezależność to najlepsze, co mogłoby mieć miejsce. I dla Gosianki zbliża się dzień "zerowy", popatrz, to już w piątek. Tyle przeżyć, tyle radości... Jesteśmy z Tobą.

      Usuń
  27. Zajrzałam do Was, a tu wielkie emocje, ale żeby cokolwiek zrozumieć, zajrzałam też do Kurnika; cudowne zakończenie Lawendusiowej historii, bo mam nadzieję, że już jesteście w drodze lub na miejscu; dwa psy to nic trudnego, może przy pierwszym kontakcie, przez kilka dni, będą się pieski docierać, potem ustali się miedzy nimi hierarchia i będzie już tylko dobrze; a swoją drogą, jakie serca mają ludzie, wyrzucając swojego psa w drodze na urlop? nie staje im to kością w gardle? nie śnią się po nocach wierne psie oczy? bardzo pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie, no właśnie ludzie, a ile kryje się pod tym słowem, ile skrajności, ile wygodnictwa, ile braku odpowiedzialności nie tylko za zwierzęta? Czekamy na ten dzień, kiedy to noga w nogę pobiegną przez łany i lasy. Zuzia nie odpuśi i będzie dominować. Ale hierarchia musi być zachowna, trudno wprowadzać ludzkie stosunki i układy w życie zwierząt. Jacuś musi przyjąć do wiadomości, że kury są do znoszenia jajek, a kozy do dostarczania mleka. Wczoraj przy wieczornym dojeniu czekał na swoję porcję. Miska została wylizana. To takie trochę gospodarskie podejście do tematu niewiele odbiegające od rzeczywistości. Z pewnością kiedyś się spotkamy i uściskamy serdecznie.

      Usuń
  28. I am extremely impressed along with your writing abilities, Thanks for this great share.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We are impressed as well. In the future please don’t rubbish our writing.

      Usuń
  29. Ja bym mu skróciła imię do Law:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przysięgam, że o tym myślałam dziś po obudzeniu : Love. :)

      Usuń
    2. Może to ładne... ale na Podkarpaciu jakoś brzmi obco i mogłoby powodować konsternację wśród tubylców. Ha!

      Usuń
  30. Oj nie zdążyłam na te jajka i mleko :) Może za miesiąc się uda? :)
    Piękny pies i cudownie, że mimo odległości szukacie środków i biegniecie przybywacie po niego! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Jacuś nie zje kór i kóz to i jajek i mleka nie zabraknie. Powoli zapoznajemy go z nowym otoczeniem i z nowymi stosunkami. Widać, że łapie w lot. Dzięki pomocy blogowej społeczności daliśmy radę, za co bardzo jesteśmy wdzięczni i wszystko to po to, by dać nowe życie Jacusiowi. Dobrego dnia.

      Usuń
    2. Ale jaja! "Kórze"! Zakoziło się od kóz, bo jak kóz to musi być i kór. Podobne ptaki do zwierzaków. Jeśli napiszę, że wczoraj w nocy byłem padnięty, to i tak nikt nie uwierzy. Czas, by pośmiać się...

      Usuń
  31. Cieszę się bardzo, że mogłam Was poznać i uczestniczyć w pierwszym spotkaniu z pieskiem:) Życzę wszystkiego dobrego całemu Domowi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siarczyste całusy na powitanie i pożegnanie to chyba coś nowego na Lubelszczyźnie? Zachęcam do kultywowania podkarpackich tradyji. I nam było miło. Dzięki za pomoc, nie musieliśmy szukać i błądzić. A w ogóle cudARTeńka to fajowa dziewczyna.
      No to siarczyste...

      Usuń
  32. Czytam teraz o historii Lawa na dwa blogi ;-)) i tak strasznie się cieszę ;) Jest bardzo podobny do mojej Kri - tylko mniejszy trochę. Jesteście wspaniali! Law odpłaci Wam miłością i radością Zuzi - jestem tego pewna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jacuś to średniej wielkości psina. Prawdopodobnie jest młody i pewnie nabierze ciała, a może nawet urośnie. Wszystko przed nami. Wiele osób napisało, że jesteśmy wspaniali choć my uważamy, że jesteśmy normalni lub zakręceni pozytywnie. Ale miło jest to słyszeć, bardzo miło. Jakoś to wszystko się ułoży. Nie wszystko zależy od nas. Czy damy z siebie wszystko i czy to wystarczy? Ano zobaczymy. Pozdrowienia ślemy.

      Usuń
  33. jesteście suuuuper :))) ja też od razu pomyślałam, że może być Law :) albo......coś od łacińskiej Lavandula....Dulek? :DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba się to wyciągnięte suuuper. Jednak... w naszym obejściu łacina jest zakazana i często muszę za karę zmywać gary. Więcej już nie dam rady. Poza tym mamy już Jacusia, nie ważne samo imię, ważne jest by na nie reagował. I się dzieje. Serdeczności.

      Usuń
    2. widzę po minie, że Jacuś jest w siódmym niebie :)
      pozdrawiam wspaniałych ludzi :))))

      Usuń
    3. Jasne! Zadomowił się na dobre. Biega jak szalony, je za dwóch... potrzebny jest czas, by w pełni doszedł do siebie. Olga pisze nowego posta z relacjami z dnia dzisiejszego. Ma być dużo zdjęć.
      Pozdrowienia dla wspaniałej Polly anna. Ha!.

      Usuń
  34. Jaka radość ogromna, aż łzy w oczach stają... Tak się cieszę, że Kurnik przyczynił się do obopólnego szczęścia, i psiaka i Waszego:))))))) Jestem przekonana, że wszystko się ułoży jak trzeba i Biały Obieżyświat dogada się z całym zwierzyńcem. Trzymam kciuki i też czekam na relację. Niech żyje Internet i tacy ludzie jak Wy!!!
    P.S. W Kurniku Ewa2 zapodała propozycję imienia Duch, Duszek. Ja ze swojej strony dołączam Płatek (że niby śniegu...:)))
    Pozdrawiam was bardzo serdecznie!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poszło, jak strzelił z bicza. Podobno cała akcja trwała tylko trzy dni. W Internecie siła, o czym przekonali się nasi nie na czasie politycy. I tak trzymać. Internet żyje i rozkwita też dzięki powstawaniu takich fundacji, jak Skarpeta. Przykro mi Miko, ale mamy już Jacusia. Cała drogę do wymyślaliśmy imię i wyszło, że Jacuś to taki Duszek Płatka Śniegu. Odwzajemniamy bardzo serdeczne pozdrowienia.

      Usuń
  35. Matulu, zaraz mnie skręci z tego czekania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to będzie nas,tych skręconych,trochę:)))

      Usuń
    2. Zakręconych pozytywnie zawsze skęca. Podobno cierpliwość popłaca i podobno dobro powraca. I niech tak będzie. Jeszcze raz dziękujemy za pomoc. I samych serdeczności w podkarpackim stylu.

      Usuń
  36. Kurnik zaraz się zagotuje z emocji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak wiadomości w mediach o zagotowaniu się Kurnika, czyli wszystko jest OK. Gdyby poszło źle, to pewnie nie obyło by się bez internetowych strażaków. Ha!

      Usuń
  37. :)))))))))))) no to fajniście i....poszczekamy cierpliwie.Będzie dobrze.Miny mają dobre obydwoje:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, cierpliwość jest cechą pozytywną. Zuzieńka jest odrobinę zdezorientowana. W tej chwili śpi na moim barłogu, a Jacuś na półpiętrowym materacyku Zuzieńki w znacznej odległości. Przed nami kolejny dzień adaptacji! Minowe pozdrowienia!

      Usuń
  38. Czeka was teraz dużo pracy. Koleżanka radziła mi kiedyś, że najlepiej, jak się psy poznają poza domem i razem do niego wejdą, ale to już po ptokach. Spacer to dobry pomysł. I dwie oddzielne miski podawane jednocześnie, nieco oddalone od siebie. Trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do pewnego stopnia jesteśmy świadomi ogromu pracy, a resztę pokaże czas. Pod koniec naszej podróży opracowaliśmy plan wejścia na obejście w istniejących realiach. Wyszło, jak wyszło! Raczej dobrze. Oczywiście nie obyło się bez śpięć pomiędzy psiakami. Niestety Zuzia pilnuje dwóch misek i konieczna jest nasza asysta przy posiłkach. Jedynie kozie mleko zostało skonsumowane bez zbytnich scysji. Kciuków nie puszczaj, a my pozdrawiamy kciukowo.

      Usuń
  39. Pewnie, że poszczekamy! Ważne, że Jacuś już w domu, bezpieczny. Zdaje się, że teraz trwają normalne przepychanki i dramatu nie ma, jak na pierwsze chwile jest dobrze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jacuś powoli wtapia się w nową rzeczywistość. Przychodzi mu to i łatwo i trudno. Nie jest trudno zapanować nad nim. Prawdopodobnie był bity i to nieźle. Podniesienie ręki powoduje, że kładzie się na ziemi z lapkami do góry i drży. Scena pierwsza ma się ku końcowi. Miej dobry dzień Hana.

      Usuń
  40. Dzięki za wiadomości, dobrze, że jesteście już w domu. Te pierwsze przepychanki to konieczność, trzeba ustalić zasady:)) Trzymam kciuki i trzymajcie się, odpoczywajcie (należy się wam wszystkim!!!) i jak już dojdziecie do siebie to coś skrobnijcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uczę się myśleć po psiemu i odpowiednio do tego reagować. Szkoda, że psy mają ograniczoną ilość środków wyrazów. Przyglądam się obojgu uważnie i coraz więcej widzę. Uczymy się razem z psiakami. Olga pisze nowy post i dzisiaj go opublikuje. Samych radości życzymy.

      Usuń
  41. Odpowiedzi
    1. Hmm... nie mogę tego potwierdzić z braku luster w chałupie i obejściu. Ale jeśli tak mówisz, to coś w tym musi być. Przecież tak niewiele potrzeba, by być normalnym...
      Pozdrówka.

      Usuń
  42. To fajnie, że się podróż udała:) Jeszcze raz wszystkiego dobrego życzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kto powiedział, że miała się nie udać? Przejechanie prawie 500km po polskich drogach w parę godzin to dla mnie wyczyn nie lada. I tak w drodze powrotnej trochę pobłądziliśmy! Zdrówka dla....

      Usuń
  43. Szczesliwe zakonczenie, najlepsze z najlepszych...teraz tylko czas dac psiakom i bedzie wspaniale. Jak sie ciesze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak się cieszysz? To dopiero początek psiej doli w Jaworowym obejściu. Będzie najlepiej... bo inaczej być nie może. Cieszmy się wspólnie. Ucieszone pozdrówka.

      Usuń
  44. No tak, tak właśnie wygląda miłość :) Każdym gestem, każdym tchnieniem, każdym słowem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałbym stanąć obok i popatrzeć, jak TA miłość wygląda. Pewnie tak, jak miłość powinna wyglądać. Mówisz, że z każdym gestem... Zgadzam się... Słowne pozdrowienia.

      Usuń
  45. Jacusia przed domem za bramą wypuścić, będą się bawić biegając, bramę do domu zostawić otwartą wbiegną przez nią bawiąc się dalej i tak już to będzie. Zaakceptują swoje towarzystwo poprzez zabawę. Tak zaproponowałam gdy do kuzynki w niedzielę zajechalim, :) sunie na neutralnym terenie bawiły się wesoło, wbiegły przez otwartą bramę i dalej się bawiły, potem razem z misek piły wodę. A pierwsze co to wyjściu Lorki z samochodu, rzuciły się na siebie z warczeniem i gryzieniem.
    Czekamy czekamy kochani my już też powróceni z wojaży ciepło pozdrawiamy. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety Elu mądry Polak po szkodzie. W zasadzie szkody nie było i w sposób naturalny rozpoczęła się aklimatyzacja Jacusia. Było trochę poszczekiwania, obwąchiwania, szarpaniny.... pewnie to taka psia tradycja, o której dopiero co dowiadujemy się. Bandaże, nosze i kroplówka nie zostały użyte. Pogotowie ratunkowe i straż pożarna nie były wzywane, a to już coś. Zdrówka i pozdrówka od Jaworów.

      Usuń
  46. Zuzia ma klapnięte uszka, sama nie wie czy jej się podoba ta sytuacja. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe spostrzeżnie. Albo oklapły z zachwytu, albo... W każdym razie nic nie komentowała. Musimy przebrnąć przez cały cykl zadomowienia się Jacusia na Podkarpaciu, bo on przecież z Lubekszczyzny, ma inny światopogląd. Jacuś ma stojące, jak na psa przystało, a Zuzia oklapnięte, jak... Kontrasty podobno łączą i tak trzymać. Cierpliwości życzymy i liczenia pojedynczych minut.

      Usuń
  47. Wpadłam z Kurnika i zostaję z Wami. Wspaniałymi ludźmi o sercach w odpowiednim miejscu. Oby więcej takich, na drodze każdego zwierzaka. Trzymam kciuki, żeby wzystko sie udało i pozdrawiam Was całym sercem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpadłaś z Kurnika? No no! Zapraszamy do naszego siedliska, tu oprócz kur mamy koty, kozy, no i teraz dwa psiaki. A gdzie jest właściwe miejsce dla serca? Ja myślę, że pomiędzy ludźmi. I my też pozdrawiamy Całymi Sercami.

      Usuń
  48. Bardzo się cieszę, że Jacuś trafił na tak dobrych i oddanych ludzi. Życzę aby się chował zdrowo i szczęśliwie. Chce się żyć kiedy widzi się, że są tacy ludzie na świecie. Ściskam bardzo mocno. Proszę ucałować ode mnie Jacusia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzenia zdecydowanie spełnią się, są takie szczere i miłe. Postaramy się nie zawieźć oczekiwań. Na podkarpaciu żyją przeważnie mili ludzie i my starmy się wtopić w otoczenie. Jacuś zostanie wycałowany zgodnie z życzeniem. Dobrzy i oddani ludzie uściskują...

      Usuń
  49. i ja przypelzlam z kurnika (dzięki srafonowi zapewne podwojnie:)) bardzo się ciesze ze Jacus znalazł u Was dom. Pięknie wyglądają z Zuzia. Ładna para. Piesek z suczka się dogada. Dawno temu na wsi pierwszego własnego psa miałam podobnego do Jacusia tez cały biały. Miał na imię Bej. Pozdrowienia z Mazur.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrójnie, Mnemo, potrójnie!

      Usuń
    2. I dobrze, że trzy! Przekaz nie umknie uwagi czytającym choć pozostałe dwa pozostawię bez odpowiedzi. Pomyślę. Jacuś jest jakoś podobny do Zuzi, a Zuzieńka do Jacusia. Dogadają się i tu nie mamy wątpliwości. Ciekaw jestem jakim językiem operują psiaki na Lubeszczyźnie? Jak będą problemy, to załatwimy im przyśpieszony kurs nauki języka. Bej to ładne imię. Dzięki za odwiedziny z tak dalekiej krainy.

      Usuń
  50. i ja przypelzlam z kurnika (dzięki srafonowi zapewne podwojnie:)) bardzo się ciesze ze Jacus znalazł u Was dom. Pięknie wyglądają z Zuzia. Ładna para. Piesek z suczka się dogada. Dawno temu na wsi pierwszego własnego psa miałam podobnego do Jacusia tez cały biały. Miał na imię Bej. Pozdrowienia z Mazur.

    OdpowiedzUsuń
  51. i ja przypelzlam z kurnika (dzięki srafonowi zapewne podwojnie:)) bardzo się ciesze ze Jacus znalazł u Was dom. Pięknie wyglądają z Zuzia. Ładna para. Piesek z suczka się dogada. Dawno temu na wsi pierwszego własnego psa miałam podobnego do Jacusia tez cały biały. Miał na imię Bej. Pozdrowienia z Mazur.

    OdpowiedzUsuń
  52. Ale fajna akcja, pozdrawiam serdecznie i mam nadzieje ze miło się podróżowalo po naszych okolicach :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akcja była szybka, to fakt. Podróż była miła. Podziwialiśmy inny od naszego krajobraz, jadąc z przeciętną szykością 40 km. Przy tej szybkości widać było wyraźnie ludzi i kwiaty w oknach. Coś innego, idzie się przyzwyczaić. Dzięki sąsiadowi z pobliskiej krainy za komentarz i serdecznie pozdrawiamy.

      Usuń
  53. Wpadam z Kurnika zobaczyć finał akcji - świetna robota, Kochani;))) 3mam kciukasy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetna? Szybka i precyzyjna dzięki pomocy ludzi Dobrego Serca. I w końcu Jacuś znalazł dom. Dzisiaj z Zuzią już lepiej, jakoś dogadują się. I niech tak pozostanie. Pozdrowienia od nas, takie życzliwe.

      Usuń
  54. wielkie uściski-wszystko sie poukłada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tych uścisków nie ma końca. Czujemy się wyściskani. Ale im więcej tym lepiej, przyjmujemy w każdej ilości i sile. Dobrego dnia Haniania.

      Usuń
  55. Witaj nowy mieszkańcu naszego Podkarpacia.
    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejsca na Podkarpaciu wiele. Większość młodych wyjechała za chlebem. Dużo domów świeci pustką i tym samym psów w obejściu brak. Pozdrawiamy serdecznie Aniu.

      Usuń
  56. Dużo szczęścia dla Waszej cudownej wielogatunkowej rodziny!
    Ściskam Oleńko i Cezary!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że wielogatunkowość to zaleta. Oby tylko rasy nie pomieszały się. Jakoś to będzie! Wielogatunkowość ściska Madzię w całej swej rozpiętości.

      Usuń
  57. Cezary doskonale Ciebie rozumie. Serce zadrga i człowiek staje na głowie, żeby ten pies a nie inny stał sie Twoim przyjacielem. Cieszę się ogromnie, że wszytko się udało

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Kiedy serce drga to trudno o pomyłkę. Znam tę powtarzającą się sytuację. Drgnęło serce, kiedy z Olgą... Ciekawe, że ma też odniesienie do rzeczy materialnych. Uparciuch ze mnie i zawsze zakładam, że będzie dobrze.
      Pozdrowienia i ukłony.

      Usuń
  58. Cieszę się, że macie Jacusia :)
    Tym razem wpadłam do Was przez Kurnik, ale bywałam już wcześniej. Będę częściej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałem zacząć od; Witaj, Zapraszam.... Coś pokusiło mnie, by obejrzeć Profil i wtedy zrozumiałem, że byłoby to, co najmniej niestosowne. I tym sposobem wstęp mam odfajkowany. Obojętnie przez co wpadłaś, dobrze, że jesteś z nadzieją, że będziesz częściej. Ciekawi mnie, jak Ania.M cieszy się! My bardzo z nadzieją, że będzie trwać.

      Usuń
    2. Czy jest coś niestosownego w moim profilu? :)))

      Usuń
    3. Absolutnie nie! Wręcz przeciwnie, szeroko pojmowane zainteresowania poprzez wiersze, fotografię, itd., wzbudziły zachwyt i jakby to powiedzieć, szacunek w każdej odmianie tego słowa. Zdałem sobie sprawę, że zwykłe Witaj, Zapraszam byłoby nazbyt trywialne. Nawet podczytałem co nieco. No to głowa do góry i poproszę o uśmiech.
      :)

      Usuń
    4. Czuję się uniesiona na duchu, choć zawstydzona niemalże :) I uśmiechnięta :)
      I cieszę się jeszcze z tego powodu, że poczytałeś mnie.
      Ale bardziej dlatego, że macie Jacusia

      Usuń
    5. To cudowne uczucie być uniesionym...Gorzej z tym zawstydzeniem i to jeszcze niemalże! Uśmiech spod okularów tajemniczy! Tylko przeleciałem blogi Ani M. Lubię wiedzieć do kogo piszę. Wiem, że wrócę, jak czas da się ułaskawić.
      A Jacuś nasz dzięki tętniącej życiem społeczności blogowej.
      :)

      Usuń
  59. No proszę :)! Niech się Wam wszystkim razem szczęści :D...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno na szczęście można zapracować. Ja osobiście leniwy mam pełnię szczęścia i nie rozumiem skąd to wszystko bierze się? Pewnie, żeby szczęściło się, trzeba mieć szczęście. Dobrze, że jesteś.

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lektura lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost