Cztery lata temu dwoje szalonych, choć
całkiem sympatycznych dziwaków zwanych Olgą i Cezarym wróciło z Australii by
osiąść w maleńkiej, podkarpackiej wsi położonej na mało znanym turystycznie Pogórzu
Dynowskim. Nabyło tu niespełna hektarowe pole oraz położony na końcu wioski,
oddalony od sąsiadów murowany dom w fatalnym stanie z własnym duchem rezydentem
na dokładkę. Właśnie o takim siedlisku marzyli a przekonawszy się w życiu po
wielekroć, iż marzenia nawet wbrew zdrowemu rozsądkowi należy przekuwać w czyny,
aby potem nie żałować, iż się czegoś nie zrobiło osiedli w domku pod bukowym
lasem za towarzystwo mając jeno koty, psa oraz kury zielononóżki kuropatwiane.
Pogrążywszy
się bez reszty w skromnym lecz fascynującym bycie, codziennej, ciężkiej robocie oraz w nauce wiejskich
realiów i panujących w tych stronach stosunków tych dwoje zapragnęło po jakimś
czasie rozrywki, oderwania myśli od prozy życia oraz poznania podobnych sobie
zapaleńców i innych wrażliwych istot. Wówczas założyło bloga wiedząc, że w
internetowej mgle spotkać można naprawdę nietuzinkowych, rozumnych i
interesujących ludzi z całego świata. Skąd o tym wiedzieli? Ano przecież dawno
temu (a może wcale nie tak bardzo dawno!?) Olga i Cezary właśnie przez Internet
się poznali, wybrali i pokochali. Potem kilka razy świat dookoła oblecieli,
milion trudnych spraw przezwyciężyli, aby być nareszcie razem…
- Czy pisać o
tym, Czarku? Czy to nie nazbyt osobiste? – zastanawiając się onegdaj nad
blogowym tekstem rocznicowym, popadłszy w pełne rozterek zamyślenie zagadnęłam nagle
oglądającego wieczorne wiadomości męża.
- E, nie pisz!
Kogo to obchodzi? – mruknął Cezary i pociągnąwszy tęgiego łyka herbaty dodał –
A poza tym jest tyle mało pochlebnych, stereotypowych wyobrażeń o znajomościach
internetowych. Po co dawać ludziom powody do plotek?
- Ale to przecież
nie tylko nam się zdarzyło poznać w ten sposób i dobrze na tym wyjść! –
zawołałam – Jest mnóstwo par, które tylko dzięki Internetowi miało szansę na
odmianę losu i szczęśliwą miłość!
- Jednak jest też
pełno takich, którzy się nacięli i wyszli na tych wirtualnych znajomościach jak
Zabłocki na mydle. Sama wiesz, ilu wariatów, maniaków seksualnych i oszustów
kryje się pod tymi internetowymi nickami. Na początku potrafią robić dobre
wrażenie a potem załatwiają człowieka na szaro! – odrzekł marudnie Cezary i
delikatnie przesunął wylegującą się na łóżku psinę Zuzię by wyciągnąć przy niej wygodnie
znużone swe członki.
- Ale na
szczęście, to nie nasz przypadek! – ucięłam czym prędzej tę nie wiodącą do
niczego dobrego dyskusję i pogrążyłam się w pisaniu nowego posta.
…Tak więc Olga i
Cezary założyli bloga, gdzie z różną częstotliwością zamieszczali teksty o swym
zwykłym, codziennym życiu, o sąsiadach, zwierzętach, spacerach po okolicy,
zachwytach, problemach i rozterkach. Pisali opowiadania, baśnie, wiersze,
wspomnienia z Australii i felietony. Wstawiali rozmaite zdjęcia. Pokazywali
kawałek swojej rzeczywistości oraz siebie w różnych sytuacjach. I ogromną
radością a także wdzięcznością napełniał ich fakt, iż coraz więcej ciekawych, życzliwych osób odwiedzało ich
stronę stając się aktywnymi czytelnikami oraz obserwatorami bloga „Pod tym
samym niebem”. Dużo dowodów sympatii spotykało ich z wielu stron. Mnóstwo
ciepłych słów otrzymywali w listach, telefonach oraz bezpośrednich spotkaniach od
poznanych przez bloga przyjaciół. Czy przez ten czas zdarzyły im się jakieś
nieprzyjemne sytuacje i niesympatyczne znajomości internetowe? Chyba tylko
dwie, ale w oceanie życzliwości i serdeczności płynącym do nich z blogowego
świata tak naprawdę nie mają one żadnego znaczenia.
Po jakimś czasie Cezary zawiesił, niestety, na
kołku swoje pisanie i oddał się bardziej pragmatycznym zajęciom takim jak
niekończący się remont domu, naprawy sprzętu elektrycznego, samochodu, traktora
oraz wszystkim tym czynnościom, bez których sprawne, normalne życie na wsi jest
niemożliwe.
Olga zaś, nie tracąc wiary, iż kiedyś się
jej mężowi odwidzi i czynnie powróci na blogowe łono pozostała sama na placu
boju, a właściwie nie boju, lecz natchnienia. I nadal w wolnym czasie
produkowała przeróżne teksty zastanawiając się za każdym razem, czy kogoś to
zainteresuje, czy ktokolwiek przeczyta, czy w ogóle warto pisać…?...
I tu dochodzimy do meritum zagadnienia,
czyli do tytułowego seansu spirytystycznego. Otóż zerkając na statystyki
blogowe zauważam, że znacznie więcej osób mnie czyta, niż komentuje. Oczywiście
komentowanie to nie żaden obowiązek, ale często zastanawiam się nad tym, kto
taki poza znanymi mi, ujawniającymi się zazwyczaj osobami podczytuje tego
bloga? I dlaczego właściwie to robi?
Kim jesteś tajemniczy, anonimowy czytelniku
spoza mgły pożegnań i powitań? Jawisz mi się niczym kapryśny, nieuchwytny duch
na seansie spirytystycznym. Wyczuwam Twoją obecność, myśl nieuchwytną a bliską.
Rada bym imię choć Twoje poznała…Choć jedno słowo, ręką Twą wystukane
przeczytała…
Ale milczysz, milczysz uparcie w swej
nieśmiałości, rezerwie albo w niemocy…Nie bój się mnie duchu internetowy. Szepnij
cokolwiek…Zrób wyjątek od reguły. Zobacz, jest cicho, spokojnie, swobodnie…Jesienny
świat ubiera się w nowe barwy. Po polach wiatr wieje i legendy swe z poświstem
opowiada.
A ja tu siedzę przy kaloryferze. Nogi
zmęczone całym dniem przed siebie wyciągam i grzeję. Odpoczywam. Słonecznik namiętnie łuskam. Mruczenia kotów nasłuchuję
i głosu tego wichru szalonego za oknem. I Twego serca, które jest całkiem
blisko mojego…
Bo jestem taka sama, jak Ty. Zwyczajna.
Ludzka. Pełna obaw i nadziei. Ciekawa świata. Ciebie. Tak samo wpatruję się
teraz w ekran monitora. Bo mam wolną chwilę…A potem wyłączę laptopa i pójdę do
swoich codziennych, zwykłych o tej porze zajęć albo do snu…
Przede mną klawiatura komputera. Jedyne
możliwe narzędzie porozumienia między nami. Migocze to błękitne oczko i
migocze…Czeka…
- Oluniu! Jakiś fajny film się właśnie
zaczyna. Kostiumowy. Taki jak lubisz! Przyjdziesz zaraz? – dobiega mnie pełen
nadziei głos męża, który stanowczo nie lubi wieczorami sam zasypiać przy telewizorze.
- Już idę! Idę kochany! – wołam. I wyłączam
powoli komputer. Ale jutro rano, o ile nie wyskoczy nic niespodziewanego a Internet
będzie sprawnie działał pewnie doń zajrzę. Zrobię kawę i popijając ją jak zawsze z
ciekawością przeczytam, co nowego u Was, drodzy, poznani przez blogosferę
Przyjaciele. Zastanowię się nad Waszymi problemami. Spróbuję wczuć się w Wasze
troski i lęki. Zachwycić Waszymi olśnieniami, poznać Wasze dobre i złe chwile.
Przeczytam też nowe komentarze. Odpowiem na nie, czując jak bliscy mi
jesteście, choć jednocześnie jakże przecież dalecy…
A spoglądając na statystyki odwiedzin jak zwykle pewnie westchnę, że znowu odwiedziło bloga „Pod tym samym niebem” dużo tajemniczych i chyba już na zawsze pragnących takimi pozostać, internetowych duchów…
A spoglądając na statystyki odwiedzin jak zwykle pewnie westchnę, że znowu odwiedziło bloga „Pod tym samym niebem” dużo tajemniczych i chyba już na zawsze pragnących takimi pozostać, internetowych duchów…
Oleńko, ja duchem nie jestem, ale pozwolę sobie pogratulować ci z całego serca drugiej rocznicy oraz tego, że twój blog to istne cudo, gdzie człowiek może odpocząć, nasycić się Twoim literackim kunsztem i pożyć trochę innym życiem. Podziwiam niezmiernie i bezustannie!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Twojej drugiej połówki znalezionej nieważne jak, ważne że! :)
Gosienko droga! Z krwi i kości jesteś cud - dziewczyną, a duch Twój pełen dobroci, delikatności i empatii promieniuje na resztę blogowego świata i uczy m in. wrazliwego, rozumnego podejscia do swiata zwierząt.
UsuńCieszę sie bardzo, ze masz ochotę by wpadac do mnie, że w mnogości swych zajęć znajdujesz na to czas.
Dziękuję!:-))*
Oboje z Cezarym serdeczne mysli Ci zasyłamy, wszystkiego dobrego życząc!:-))♥
Olgo, kolejnych lat blogowania - życzę z całego serducha:)) wpadam do Ciebie bardzo często, choć nie zawsze skomentuje, przyznaje się szczerze.
OdpowiedzUsuńWpadam, poczytać, bo piszesz tak jak lubię, czasem czuje się jakbym czytała swoje myśli, spostrzeżenia.
dziękuję, ze jesteś :*
Bardzo dziękuję Artambrozjo za pamięc i serdeczne zyczenia!:-))*
Usuń(Wiem, że wpadasz, bo widzę adres Twego bloga pojawiajacy sie w moich statystykach - nie jesteś więc bynajmniej anonimowym duchem)!:-))
Cieszę sie, ze jest miedzy nami podobieństwo odczuwania i zrozumienie!Naprawdę dobrze to wiedzieć!
Ściskam Cie serdecznie!:-))♥
Gratuluję Wam rocznicy :)) I kolejnych życzę :))
OdpowiedzUsuńTo chyba tak jest, że wielu tylko czyta, a nie komentuje - u mnie też. Co zrobić ;) Ale moze ktoś się u Ciebie ujawni w końcu??
Co do internetowych znajomości - to już wiele razy wspominałam, ale napiszę po raz kolejny, że ja z moich Chłopem też przez Internet się poznaliśmy. A jesteśmy z tego samego miasta :))
Serdecznie dziękujemy Lidko droga za Twoje gratulacje, zyczenia i życzliwą, obecnośc na naszym blogu!:-))
UsuńZ tego, ze wiele osób czyta tego bloga naprawde bardzo sie cieszę, bo nie piszę do ściany. A z okazji drugiej rocznicy blogowania zapragnełam dowiedziec się kim są owi liczni, anonimowi czytelnicy, oswoic ich jakoś, osmielic, przywitać się po prostu. I cudownie! Bo widzę ponizej, iz parę osób nie ujawniających sie do tej pory osób odezwało się w odpowiedzi na mój zartobliwy apel!Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona!
A co do poznawania sie przez Internet, to jak widac z Twojego i mojego przykładu nie taki diabeł straszny!:-))
Całusy gorace zasyłam Lidko i serdecznosci wiele o chłodnym poranku!;-))♥
Ja i Wspanialy to tez internetowe malzenstwo:))) Juz nam dziewiec lat stuknelo i nic sie nie zmienilo, a jesli... to na lepiej:))
UsuńCzyli dojrzewacie razem jak te późne - najlepsze, najbardziej soczyste jabłuszka! I my tez, Star! Dojrzewajmy tak nieustannie i smakujmy z radością to wspólne zycie ile sie da! Wszystkiego dobrego, kochani!:-))*
UsuńSporo takich internetowych małżeństw jest, wbrew temu, co się pisze i mówi. My skończyliśmy ósmą klasę i jest ok. :) Mam nadzieję, że również i my dojrzewamy, jak te późne jabłuszka ;) Czego i sobie i Wam dziewczyny życzę:)
UsuńOby nam wszystkim sie darzyło, zdrowie dopisywało i by los dobrych ludzi na naszej drodze stawiał! A dojrzewać będziemy w spokoju i promieniować szczęściem, które w każdym wieku jest mozliwe! Całusy sle Wam jabłuszkowe, drogie dziewczyny - Lidko i Star!:-))*
Usuńczytając Ciebie i Lidię aż boję się przyznać, że jak ja z moim chłopem się poznałam to jeszcze internet nawet nie istniał! ło matko...
OdpowiedzUsuńa ja, ponieważ duchem nie jestem, to tylko buziaki rocznicowe zostawiam i znikam zostawiając pole dla ujawniania się tych nieznanych :)
aczkolwiek z doświadczenia wiem, że czasem lepiej nie wiedzieć... błoga nieświadomość nie jest taka zła ;)))
Całuję :***** ♥♥♥
Ale gdyby istniał ten Internet, to kto wie?! Przecież wszystko jest dla ludzi, nieprawdaż kochana Emko?!:-))
UsuńDuchem nie jesteś, ale duszą serdeczną, wrazliwą, ciepła i uczuć pełną. Dlatego z uwagą i wzruszeniem czytam Twoje posty na Twoim blogu oraz komentarze na moim.
Całusy gorące zasyłam w Twój świat i duzo zyczliwych mysli, ciesząc się, iz mogłyśmy na siebie trafic w tej internetowej mgle!:-))****♥
Olu, ja jestem jednym z tych duchów, nie komentuję na Twoim blogu, zresztą na zadnym, oprócz Gosiankinowego. Lubię tu poczytać i pooglądać zdjęcia, lubię atmosferę jaka panuje na Twoim/Waszym blogu. Prowadzicie takie życie o jakim marzę,w zgodzie z naturą, w przyjażni z ludżmi i zwierzętami. Życzę Wam dalszego, dobrego życia. Marysia
OdpowiedzUsuńWitaj serdecznie, Marysiu! Cieszę się i wdzieczna jestem, ze sie odezwałaś, że napisałaś dlaczego tu zaglądasz! Naprawdę miło mi gościc Cię na tym blogu, na tym duchowym kawałku naszego z Cezarym świata!
UsuńZ całego serca dziękujemy za Twoje serdeczne zyczenia i obecność! I także wszystkiego dobrego Ci zyczymy, majac nadzieje, iz nadal będziesz nas odwiedzać, czytać a moze i odzywać sie od czasu do czasu!:-))*♥
Dzień dobry.Jedną z ukrytych czytelniczek jestem ja.czytam Pani bloga już od kilku miesięcy.Oczywiście cofając się od samego początku.Jestem zachwycona tym blogiem czyta się go jak najlepszą książkę (a przeczytałam w życiu ich naprawdę wiele ).Już kilka razy chciałam tu coś napisać ale zawsze to za mało czasu ,to nie wiadomo co napisać .dopiero ten post mnie zmobilizował.sama nie prowadzę bloga,ale mam swoje ulubione ,do których często zaglądam.Tematyka Pani bloga jest mi bliska ponieważ mamy z mężem gospodarstwo rolne na mazurskiej wsi.Zresztą pochodzę ze wsi.Pozdrawiam Panią bardzo serdecznie i mam nadzieję,że w dalszym ciągu będę mogła ' podglądać pani życie ' teraz już nie jako tajemniczy gość;a po prostu znajoma?
UsuńDzień dobry Kasiu! (zwracam sie tak bezceremonialnie po imieniu i o to samo Ciebie proszę, gdyż w blogosferze panuje ten miły zwyczaj bezpośredniości i luzu, takiż sam zresztą jak w życiu codziennym w Australii - nikt tam sobie nie paniuje i dobrze!).
UsuńWitam Cię tu serdecznie i cieszę sie, że sie odezwałaś i odpowiedziałaś co nieco o sobie. Dostrzegałam oczywiście Twój "znaczek identyfikacyjny" umieszczony wśród obserwatorów tego bloga i byłam ciekawa któż zacz ta Pani Katarzyna!:-)) Teraz już trochę o Tobie wiem, za co Ci dziękuję ! Mazury! Piekna kraina a nigdy tam nie byłam! Daleko to stąd a czasu na podróże nie ma. Sama zresztą wiesz, jak to jest, gdy się mieszka na wsi i ma sto pięćdziesiąt obowiązków na głowie, prawda?Miło mi bardzo, że lubisz czytać tego bloga, że dałaś mi o tym znać.Znacznie lepiej mi sie pisze, jesli wiem do kogo trafiają teksty i jaki jest ich odbiór. Dlatego "podglądaj" sobie tego bloga kochana ile chcesz juz jako znajoma Kasia z Mazur! Może kiedys sama zdecydujesz sie założyć własnego bloga i dzięki temu internetowemu pamiętnikowi Twój świat stanie sie bliższy innym?
Pozdrawiam Cię serdecznie i pieknej jesieni mazurskiej zyczę!:-))*♥
Twój blog to prawdziwa dla ducha uczta, nie dziw się więc, że owe duchy w tak wielkiej liczbie przyciągasz:))).
OdpowiedzUsuńWiesz, Oleńko, ja wczoraj też miałam na końcu języka, to jest klawiatury prośbę o takowe ujawnianie się. To chyba powszechna praktyka obowiązująca w blogosferze - takie anonimowe czytanie. Nie wszyscy mają ochotę, albo potrafią założyć sobie komentatorskie konto.
Ważne, że ktoś to czyta i z tego się wszyscy cieszmy.
Muszę przy tej okazji napisać, że należysz do tych właśnie osób, które już na samym początku zidentyfikowałam jako swoje "dobre dusze". Dziękuję za Twoją empatię i okazywane wszystkim przyjaciołom ciepło. Gratuluję pięknej rocznicy i wyrażam gorącą nadzieję na więcej takich rocznic.
Jak miło wiedzieć, że poznaliście się przez internet. Ja mam same sukcesy, jeśli idzie o poznanych w taki sposób ludzi. To moi wspaniali przyjaciele i koledzy.
A propos uczty, to czasem miałąbym ochotę wyprawic taka prawdziwą, pełna smakołyków z mojego ogrodu i warzywnika ucztę, na która zaprosiłabym najfajniejszych, pozanych przez bloga czytelników. Niemozliwe jest to raczej, ale mozna sobie wyobrazic przynajmniej, ze na pewno sympatycznie i rodzinnie by nam razem było!:-))
UsuńTo prawda Errato, że to norma w Internecie - by czytac wiecej niż sie pisze. Sama też zresztą tak robię, bo przecież nie jestem w stanie skomentowac wszystkiego, wszystkim. Ale od czasu do czasu warto sie jednak odezwać, żeby dać znać piszącemu, ze się jest i ze jego pisanie ma dla nas jakąś wartosć i sens...
Jednak troszke więcej nieznanych mi wczesniej osób sie odezwało pod tym postem. Moze jeszcze sie ktos ujawni. Strasznie sie tym cieszę, bo widzę, ze przewaznie czytajacy mnie ludzie milczą nie z powodu antypatii, lecz cichej, często niewyrażalnej słowami sympatii dla tego bloga i jego autorów.
Dopiero była Twoja rocznica, teraz jest nasza.Naprawdę miło być razem i przesyłać sobie w ważnych chwilach ciepłe mysli i zyczliwe słowa.
Strasznie sie ciesze, że mogłyśmy rok temu sie poznać i od tej pory bywać u siebie, jak w przyjacielskim domu!
Internet potrafi wnosic w zycie wiele dobra!
Ściskam Cię gorąco Errato i w imieniu swoim oraz Cezarego mnóstwo zyczliwych mysli zasyłam oraz podziekowań za Twoją rozumna, ciepła obecnosć!:-))*♥
Hej hej tu kolejna anonimka z Chicago ktora lubi poczytac popatrzec na piekne fotki ale nie komentowac
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Gosia
ps sorki za brak kropek i przecinkow laptok mi strajkuje
Witaj serdecznie Gosiu! Bardzo miło Cię poznać! Bardzo sie ciesze, że zdecydowałąś sie odezwać!Od tej pory nie bedziesz juz dla mnie jednym z wielu anonimowych, tajemniczych duchów, lecz zyczliwą czytelniczką z Chicago! Tym samym zmniejszamy magicznie odległosc między nami i mozemy uscisnąc sie wirtualnie, czując bliskosc duchową!
UsuńPozdrawiamy Cię serdecznie Gosiu i wszystkiego dobrego zyczymy!:-))*♥
Sporo osob zaczyna kariere blogowa wlasnie na jesieni i jubileusze sypia sie, jak z rekawa. Moj tez bedzie niedlugo. :)
OdpowiedzUsuńJa juz sobie nie wyobrazam zycia bez Waszego bloga i jestem na nim z Wami chyba od poczatku, komentujac zawziecie, wiec to nie ja jestem tym eterycznym duszkiem, a ino wielka baba. :)))
Cezary!!! A pojdziesz no tu i napiszesz cos, czy mam Ci pomoc i na rozped dac? :) Tak raz na pol roku moglbys sie poswiecic, a nie ciagle w traktorach grzebac.
Kochani, zycze dalszych owocnych lat blogowania, bo jest u Was co czytac. :***
Jakzebym mogłą zapomnieć o Twojej rocznicy Anusiu, tym bardziej, ze w zeszłym roku udało mi sie z tej okazji wygrac u Ciebie piekne upominki?! Twoje obrazki stoją odtąd na meblach w pokoju goscinnym i wspaniale go ozdabiają. Natomiast mydełko figowe oszczędzam na ciezkie czasy i wącham je sobie z przyjemnością co dnia!:-))
UsuńStrasznie sie ciesze, że jestes zawsze blisko, pisząc i odwiedzajac tego bloga jak wierny, zyczliwy Przyjaciel.Dziękuję Ci za to kochana z całego serca!:-))
(Cezary zbesztany tak świetnie przez Ciebie moze weźmie sobie w koncu do serca Twoje słowa i zimą cos na blogu wyprodukuje. Namawiam go zresztą do tego od dawna!)
Aneczko! Całusy zasyłamy Ci gorące, głaski dla Twych kochanych podopiecznych oraz najlepsze zyczenia pomyslności, zdrowia i pogody ducha!:-))*♥
Olu Kochana! Jaka piękna rocznica! Gratuluję i jeszcze wielu-setek-tysięcy-milionowych postów życzę! :)
OdpowiedzUsuńA co do znajmomości internetowych, jesteś następnym przykładem udanego związku :) W moim otoczeniu można zlaleść również kilka par, które poznały się dzięki internetowi i są po prostu szczęsliwe! :)
Droga Sylwio! Z całego serca dziękuję za Twoje serdeczne słowa i zyczliwą obecnosc na tym blogu! Ciesze się, że w nie tak wcale zamierzchłej przeszłosci mogłyśmy sie poznać i odtąd bywać w swoich światach, przenikając sie myslami i ciepłymi uczuciami.
UsuńMysle, że coraz wiecej par będzie poznawać sie przez Internet. Tak to jest, gdy zabiegani i pełni trosk coraz mniej czasu mamy na nawiązywanie znajomosci w realu.Jednak wciaz w nas wiele marzeń i nadziei. A Internet potrafi je urzeczywistniać!
Ściskamy Cię Sylwio -Loono serdecznie i dużo dobrych życzen zasyłamy!:-))*♥
:)))) niech będzie, na Twoją prośbę. Od niedawna podczytuję, zachwycona jestem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dobre myśli posyłam. Powodzenia a.
Hip, hip, hurra! Ogromnie mi miło, że sie odezwałaś Alis. Jak fajnie móc Cię poznać i wiedzieć, że czytasz z życzliwością i sympatią. Dziekuję z całego serca! Naprawdę! Warto chyba czasem wyjśc z tej mgły. Warto, wiedzieć, że za nia kryją sie ciepli, serdeczni ludzie i ich ciekawe światy.
UsuńOboje z męzem pozdrawiamy Cie gorąco wdzięczni, ze do nas wpadasz! Zapraszamy serdecznie do kolejnych odwiedzin i odezwania sieod czasu do czasu, jesli oczywiście najdzie Cie na to ochota!:-))*♥
Ze mnie taki ,,pół-duch''. Odwiedzam często, komentuję rzadko, ale z okazji rocznicy powielenia życzę|!
OdpowiedzUsuńDzień dobry Zgago, serdeczny pół-duchu!:-)) Tak, to prawda, rzadko sie tu odzywasz ,ale jednak czasem tak. Z czego po prostu sie cieszę i doceniam (pamiętam np. Twój fajny wierszyk przy pisaniu naszego żartobliwego, wiosennego, megapoematu blogowego!).
UsuńPozdrawiamy Cie z Cezarym bardzo serdecznie i dziekujemy, ze odwiedzasz nasz wirtualny świat! Wszystkiego dobrego!:-))*♥
Długo byłam duchem, niedawno postanowiłam się zmaterializować i bardzo się z tego cieszę. Nie tylko na swoim blogu działasz cuda, rozsiewasz optymizm i radość, ale też swymi komentarzami wnosisz coś fajnego i ciepłego w blogi innych (np. w mój :D). Niech Wasze marzenia się spełniają, niech w Waszym "obejściu" zawsze szczęście gości, niech Wam wciąż przybywa czytelników, a pomysłów i radości z pisania nigdy nie zabraknie, bo uszczęśliwiacie innych :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;)
http://niekoniecznie-perfekcyjnej-dolcevita.blogspot.com/
A ja bardzo się cieszę Aalex, iż wreszcie sie zdecydowałaś zmaterializować i bywaćodtąd serdecznym, jawnym gościem w naszych stronach. Zawsze uważnie czytam i doceniam Twoje komentarze. Lubie tez zaglądać na Twojego bloga, gdzie tak duzo sie dzieje i tyle z niego bije energii i radosci zyciowej oraz ciepłego, rozumnego zamyslenia.
UsuńDobrym słowem mozna zdziałać naprawdę wiele. Jak i złym, niestety. Ale tyle jest zła, smutku i niesprawiedliwości na tym świecie, iż uważam, że powinnismy robic co w naszej mocy by zmniejszych bezmiar tych niedobrych rzeczy. Ocieplajmy, otulajmy nasze rzeczywistości pozytywną mysla, słowem i działaniem. Starajmy sie pielęgnować w sobie i zachowywać póki się da te ufne, pełne wiary w dobro i zyczliwośc ludzką dzieci!
Oboje z Cezarym pozdrawiamy Cię Aalex serdecznie i wszystkiego dobrego życzymy Tobie oraz Twej rodzince!:-))*♥
grzejemy się w Waszym cieple podziwiając pracowitość, optymizm i umiejętność widzenia i pokazywania niezwyczajnej zwyczajności i czasem brakuje słów, by cokolwiek napisać w komentarzu, chyba tylko - dziękuję, że piszesz!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Klarko za Twoje ciepło i zyczliwość. Za to, ze zaglądasz do nas i dzielisz się przemysleniami. Cieszę się również, że mogę odwiedzać Ciebie na Twym blogu i czytać Twe ciekawe, pełne wrażliwości i poczucia humoru posty.
UsuńCzasem rzeczywiscie tak jest, że chciałoby sie komus coś życzliwie napisać, ale ni stąd ni zowąd brakuje słów. Potem jednak w końcu cos sie w głowie odblokowuje i wreszcie przychodzi wolna, sprzyjająca chwila i uchwytna nareszcie, godna wyrażenia słowem myśl...
Wszyscy zyjemy w niezwyczajnej zwyczajności. Wszyscy pleciemy powoli i wytrwale wartocz naszych dni. Czasem uda sie w niego wpleśc lsniące srebrem nitki magicznego, babiego lata, zachwycić sie i chcieć sie z innymi tym zachwytem podzielić...
Oboje z męzem pozdrawiamy Cię Klarko bardzo serdecznie i wielu radosci z pisania zyczymy!:-))*♥
Kochani następnych rocznic życzę, Cezary może znów z czasem przekona się do bloga, poczyni jakiś wpis od czasu do czasu :)
OdpowiedzUsuńPopatrz Olu jak to zleciało dwa lata ....kawał czasu, już się jest na takim etapie gdzie można dostrzec kto jest kim, co jest szczere a co nie, pamiętam naszą rozmowę, mamy podobne rozczarowania, ale trwamy nie daliśmy się zdeptać.
Życzę Ci aby Twoje marzenie, się w końcu zrealizowało, trzymam mocno za nie kciuki :)
Buziaki ślę :)
Dzień dobry Ilonko kochana! Ogromnie sie ciesze, ze się odezwałaś! Chyba dawno Cię u nas nie było (a moze wpadałas, tylko mnie statystyki tego nie pokazywały...?). Nieważne! Wazna jest odczuwalna bliskość i zyczliwosć między nami!
UsuńKupę masz teraz roboty i myslenia w związku z czekającą Was wielką zmianą zyciową. Wyobrażam sobie w jakim napięciu zyjesz i jak wiele spraw musisz pozamykac, by móc zacząć tę wymarzoną. Kibicuję Ci z całego serca i zycze jak najlepiej! Warto, warto iść za najbardziej nawet szalonymi marzeniami. Póki zycie trwa nigdy nie jest na nie zapóźno!
Nasz blogi twają i przechodzą w miedzyczasie przez rózne zawirowanai i sztormy. Poznajemy wiele nowych osób. Niektóre znikają bez wieści. Tak to jest...Ale w tym internetowym świecie naprawdę mozna znaleźć pokrewne dusze i ogrom zyczliwosci. Przekonuję sie o tym co dnia!
Dziekuje z całego serca za Twoją pamięć i ciepłe zyczenia! Nadal ośmielam sie wierzyc, ze moje marzenie kiedys sie w koncu zrealizuje.
Pozdrawiamy Cię oboje bardzo, bardzo gorąco i trzymamy kciuki za powodzenie Waszych wspaniałych zamierzeń!:-))*♥
Olu pieruńskie statystyki trzeba złożyć reklamację :) jeszcze tak nie było żebym Twojego posta nie przeczytała, nieraz z opóźnieniem , ale zawsze :)
UsuńIle razy mam chwilę zwątpienia czy podołamy, myślę często o Was, że jak Wam się z dalekiej Australii udało znaleźć swoje nowe miejsce na dalsze życie to nam też, tego się trzymam, też korzenie zapuściliśmy, ale czas je zerwać by zapuścić nowe.
Szalone marzenia to prawda, zawsze miałam gorącą głowę, musiałam ją nieraz studzić, bo realizm był taki a nie inny, ale powiedziałam sobie teraz albo nigdy ...stąd jak napisałaś kiedyś moja kula teraz ruszyła, byle nie za wolno ani za szybko ....
Co do statystyk i w ogóle działania bloggera, to nawala toto tak często, że ręce opadają! Ale dla mnie najwazniejsze jest to, ze odwiedzamy sie wzajemnie nawet jesli nie mamy czasu robić tego blogowo, to myslami na pewno.Musimy znaleźc kiedyś czas i znowu sobie dłużej pogadać!:-))
UsuńNiechże toczy sie ta Twoja kula w odpowiednim tempie i oderwie Cie nareszcie od tego, co Ci skrzydła podcinało.Fruń kochana ku tym szalonym marzeniom. A wierzę Ilonko, ze pofruniesz wysoko i śmiało przy boku mając wspierającego Cię we wszystkim kochanego męża! trzymam za Was kciuki!:-))*
Przez jakis czas takze bylam cichutka czytaczka Waszego bloga. Nabieralam smialosci :)
OdpowiedzUsuńDziekuje, ze moge tu byc :)
Pozdrawiam serdecznie dwoje szalonych, sympatycznych dziwakow, ktorzy dwa lata dziela sie z nami swoja wrazliwoscia i cieplem :)
Dzień dobry, Orszulko kochana!:-))
UsuńTo chyba tak jest, ze wiekszosć z nas najpierw jest takim cichym podczytywaczem a potem osmiela się i przechodzi na wyższy poziom znajomości. Rozumiem to i raczej nie napieram na nikogo, by wbrew sobie cos robił. Na kazdego przychodzi przewaznie pora by sie w koncu odezwać. A potem juz to leci jakos naturalnie i normalnie. Tutaj, z okazji rocznicy blogowej wyjątkowo ośmieliłam sie poprosic internetowe duchy o ujawinienie się. I pare z nich to zrobiło. Co mnie zaskakuje i raduje bardzo!
Cieszę się Orszulko, ze przychodzisz i dzielisz sie z nami swym ciepłem i zyczliwoscią. Jesteśmy dzieki temu blisko, w zrozumieniu, odczuwaniu, codzienności. I to jest piekne!
Pozdrawiamy Cię Orszulko gorąco i zasyłamy moc dobrych zyczeń!:-))*♥
Serdecznie gratuluję rocznicy i wielu , wielu takich rocznic życzę Wam, Kochani. Bardzo się cieszę, że Was znalazłam w tym wielkim blogowym świecie. Niech marzenia nasze się spełniają, niech zdrowie dopisuje. Wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńPrzez internet poznałam wielu cudownych ludzi.
Buziaki!
Z całego serca dziękujemy Ci Owieczko za gratulacje i pełne życzliwości życzenia! i my cieszymy sie, że nas odnalazłaś, ze odnaleśliśmy sie wzajemnie. To jest takie piekne, czarodziejskie nieco uczucie wiedziec, że po całej Polsce, po całym świecie mozna wędrować wirtualnie napotykając tak kochanych i mądrych jak Ty, wrazliwych ludzi. Można sie też w końcu poznawać realnie. I nie rozczarowywać się, poznawszy sie najpierw duchowo a Internet świetnie takie poznanie od strony dusz umozliwia. Wszystko przed nami - mam nadzieję. Póki zycie trwa!
UsuńWszystkiego dobrego, kochana Owieczko!Serdecznosci moc zasyłamy i wszystkiego dobrego życzymy!:-))*♥
Jestem duch i nie duch. Czytam regularnie, czasami po trzy, cztery razy. Nie zawsze komentuje. Nie wynika to tylko z braku czasu, czasami wolę myśleć o Tym co napisałaś. Gratuluję rocznicy.
OdpowiedzUsuńPrawie cztery lata temu, na pewnym portalu prowadziłam bloga. Po roku postanowiłam go zamknąć i wtedy przyszedł krótki mail " szkoda, że zamknęłaś bloga, czytałem od początku, był niesamowity". Od tego jednego zdania wszystko się zaczęło. A później był telefon. Bogumiła głos był męski i spokojny. Pracowałam wtedy dźwigając po schodach ciężkie kartony, a on pomógł mi przetrwać tamten czas.
Na kolejne lata dużo weny twórczej
Z tego co napisałaś Graszko, to większosc z nas jest takimi duchami, nie duchami. Czasem rzeczywiście lepiej pomysleć dłużej, niz pisać byle pisać. A czasem jedno słowo napisane ważniejsze jest niż cały elaborat. Wszystko zalezy od człowieka, tematu, odzewu w sercu...
UsuńTwój Bogumił pojawił sie w Twoim zyciu prawie w identyczny sposób jak mój Cezary. Podał Ci dłoń, gdy byłaś najwiekszej potrzebie. Pomógł wydźwignąc sie z dołka i nadał sens nowy codzienności. Nasi mężczyźni, niczym anioły opiekuńcze...Ale i my jesteśmy dla nich takimi aniołami. Myslę, że tylko wtedy ma to wszystko sens, jesli działa w obie strony. Los, czy jakakolwiek sprawcza siła postawiła nas na swojej drodze po to, by działo sie dobro. I ono sie dzieje.
Ściskamy Cię mocno Graszko, pozdrowienia ciepłe zasyłając dla Ciebie i Twego Anioła!:-))*♥
A nie mógł tak choć trochę fizycznie pomóc dźwigać kartony?:)))
UsuńJakby był tak daleko jak mój Cezary to by nie mógł, choćby bardzo chciał!:-))
UsuńA poza tym myslę, że samotnośc wiekszym bywa cięzarem niz wszystkie kartony świata...
Dobrze, że napisałaś o waszej miłości i przygodzie. sama nauczam moich wychowanków, że przyjmuję wszelkie sposoby rozwiązania zadania, byleby prowadziły do poprawnego wyniku:-))))))))) A u Was ten wynik, widzę zasługuje na : celującą. Ja jako byt realny moze nawet Was kiedyś odwiedzę bo lubię " pozytywnych szaleńców" :-))))))) pozdrawiam jako byt namacalny, aczkolwiek lekko szalony:-)))))) I gartuluję wielu, wielu spraw!
OdpowiedzUsuńAch, czemuz ja nie miałam w swoim czasie tak mądrej jak Ty Basiu matematyczki w trakcie mej szkolnej edukacji!? Gdybym miała to o wiele smielszą i bardziej wierzącą w własne mozliwości byłabym osobą, a tak to wciaz wlecze sie za mną jakiś kompleks i lęk w podświadomości.
UsuńCałe szczęście, że zostało mi trochę pozytywnego szaleństwa w sercu i dzieki niemu własnie moge porywać sie na smiałe, nie zawsze pewnie racjonalne czyny i przedsięwzięcia. Dzieki temu jestem tu, gdzie jestem a obok mnie jest ten własnie a nie inny człowiek!
Kochany bycie namacalny! I ja mam nadzieję, ze kiedys dane nam będzie pogadać oko w oko, uścisnąc i pospacerować razem, chłonąc wspólnie uroki okolicznej przyrody.
Basieńko! Serdecznie dziekujemy za Twoje ciepłe słowa i za ogromna zyczliwośc, która płynie do nas z Twojej strony. Wszystkiego dobrego, kochana!:-))*♥
A ja często myślę jaka u Was pogoda, czy macie chwilę by zasiąść pod czereśnią ...... po prostu weszliście pewnego dnia w moje życie i to dla mnie zaszczyt prawdziwy.
OdpowiedzUsuńTeż myslimy o Tobie, kochana dziewczyno...Są mocne niteczki porozumienia i bliskości między naszymi sercami.
UsuńPod czeresnią już trochę za zimno na siedzenie, ale na spacerach z kozami to aż sie człowiek potrafi spocić, tak teraz szaleją w czwórkę!:-))
Bukowe liście szeleszczą łagodnie pod stopami, czekają na spacer, na ciche, serdeczne rozmowy...Łucjo, ciepłe myśli Ci zasyłam!:-))♥
Mili Państwo-wywołana przez panią Olgę ujawniam się :)Czytam z przyjemnością i życzliwością ,trzymając kciuki za Państwa wszelkie poczynania.Pozdrawiam Beata z Wrocławia
OdpowiedzUsuńUsmiecham sie od ucha do ucha do Ciebie, tak smiało ujawniona, miła Beato z Wrocławia! Dziekuję Ci za to, bo naprawdę lepiej mi sie pisze do kogoś, kto ma imię a nie jest tylko anonimowym, nieznanym i nieodgadnionym w intencjach oraz w preferencjach czytelnikiem. To trochę tak, jak w bezpośredniej rozmowie. Dobrze sobie czasem popatrzec prosto w oczy...
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam do dalszego czytania tego bloga oraz wyrażania swojej opinii, jesli miałabyś na to kiedykolwiek ochotę! Wszystkiego dobrego zyczymy Ci Beato oboje!:-))*♥
Anonimowi, prawdziwi, realni, nierealni....znajomi z bloga, czasami, z czasem, przyjaciele..Jak to w życiu..Różnie bywa..Ja sobie czasami wyobrażam jak Kto wygląda..ciekawy byłby taki test. ha, ha Tworzymy w swojej wyobrażni swoje wizje tej Osoby....Tam gdzie są zdjecia łatwiej..Ja poznałam już parę Osób w realu [ z bloga} To fajna chwila takie spotkanie....I cieszy ,ze te kontakty zostają..Myślę,że kieruje nami jakaś siła ,która powoduje z Kim nam już się dobrze pisze. spotyka na blogu:):):)
OdpowiedzUsuńNiektórzy chcą zostać Anonimowi..i to szanuję..choć podobnie jak Ty czasami jestem ciekawa Kto tam się kryje:):)
Serdeczności Olgo
Pozdrowienia też dla Białej Kózki..tak ją nazywam sobie...
Niech Blog służy Ci trak dalej w formie jakiej Ty najbardziej potrzebujesz:):):
Jola z różowej chmurki:):):)
Nie da sie poznac ze wszystkimi, którzy piszą na blogach. Życia by na to nie starczyło ani siły i kasy na te wszystkie rozjazdy i wyjazdy po całym świecie.Ale czasem mieszka sie blisko albo podrózując zawadzi sie o jakis zakątek, w którym mieszkaja znani dotąd tylko z Internetu ludzie. I wówczas wszystko jest mozliwe! Internet zbliża i oddala. Budzi tyle bliskosci, ale i tęsknoty, poczucia, że nie da sie tego wszystkiego poznac, ogarnąć, przeniknąć. Też sobie często próbuję wyobrazić, jak kto wyglada. No bo przeciez chociaż niewidzialni jak duchy, to jednak jestesmy osobami z krwi i kosci!
UsuńCieszę się Jolu, iż mogłysmy sie poznać poprzez blogi. Duzo ciepła i dobra płynie z Twojej strony. Dziekuje Ci za to dziewczyno kochana! I wszystkiego dobrego Ci zycze!:-))*♥
(A nasza Biała kózka bardzo powoli sie oswaja. I inne kozy z nią. Najwazniejsze, że nie jest juz samotna.)
Oleńko kochana od dawna jestem blisko Twojego nieba. Może nie zawsze zostawiam notkę, bo nadrabiam zaległości w czytaniu, kiedy ,mnie nie ma w domu. Kiedy tutaj pierwszy raz zajrzała, zauroczyły mnie Twoje opowiadania, a potem zaczęłam do ciebie pisać historie mojego życia. Nawet nie wiesz jak bardzo mi pomogłaś w tamtym czasie, kiedy było mi tak bardzo źle, gdyż odszedł ktoś bliski memu sercu a tez poznany przez Internet. .
OdpowiedzUsuńOd tamtej chwili jesteś mi bardzo bliska.
Tak ciepło opisujesz zdarzenia dnia codziennego,ze czytam z wielką przyjemnością.
Jak się miewa biała kózka.Znając Was nie będzie długo czekała na swój boks.
Bardzo się ciesze ,ze Ciebie poznałam
Serdeczności dla was zostawiam..
Tak, czasem los stawia na naszej drodze osoby, które same nawet o tym nie wiedzac, odgrywaja znaczącą role w naszym zyciu...Cieszę sie, ze mogłam Ci wówczas pomóc, kochana dziewczyno!*
UsuńDobrze pamiętam Alinko, gdy zajrzałam pierwszy raz na Twego bloga z wierszami. Byłaś wtedy nieznaną poetką o tajemniczym nicku "Czardasz". Zobacz, jak wiele zmieniło sie od tej pory u Ciebie! Cały swiat stanął otworem!I niech tak bedzie nadal, bo jestes tego warta. Niech Twoje zycie pokazuje Ci same jasne, dobre strony! Tylko o zdrowie swoje dbaj, bo ono najwazniejsze!:-))
Cieszę sie, ze odwiedzasz naszego bloga i lubisz go czytać!
Biała kózka ma juz swój boks. Nasza drewutnia przeistacza sie w koziarnie z prawdziwego zdarzenia!
Pozdrawiamy Cię oboje Alinko bardzo serdecznie i wszystkiego najlepszego zyczymy!:-))*♥
Cezary ma zdolne ręce, potrafi wiele sam zrobić, na takim " odludzi" to bardzo cenny skarb. Fajnie,że będzie koziarnia z prawdziwego zdarzenia. U nas piękna jesień, słoneczna. Pomimo ,że jeszcze niedomagam zamierzam dzisiaj skorzystać z pięknej pogody i znowu pospacerować w słoneczki, posiedzieć na ławce. Mam wielkie szczęście,że moje osiedle jest takie zielone, to i jesień w całej krasie widać. Życzę wam pięknego weekendu, pewnie zapracowanego, ale znajdziecie dla siebie czas, Uściski.
UsuńTo prawda, że mój mąz wiele potrafi sam zrobić. Nie wiem jak byśmy sobie tu poradzili bez jego licznych talentów. U nas też piekna jesień. Aż prosi sie o spacery i uwiecznianie tego piekna na fotografiach. Na pewno sie dzisiaj do lasu z kozami wybierzemy. A Ty, jak bedziesz szła na przechadzkę to pamiętaj Alinko i ubierz czapeczke, no i jakas chustke zawiaż na szyji.Co by Cię choróbsko nie uziemiło w domu na dłużej.
UsuńTrzymaj się kochana i dbaj o siebie!
Całusy zasyłamy pogodne!:-))*
Gratulacje rocznicowe i życzenia następnych lat pisania tak pięknych, pełnych ciepła postów. Podziwiam, podziwiam z całego serca wytrwałości i samozaparcia w tworzeniu swojego miejsca na ziemi.
OdpowiedzUsuńTym bardziej, że przyjechaliście z ciepłej, słonecznej Australii do, w porównaniu z nią, chłodnej Polski i zaczynaliście wszystko od podstaw.
A ja dziękuję z całego serca, że dostarczasz mi piękne opisy przyrody i opisy trudów życia na wsi, dzięki którym mogę "wrócić ' do wiejskich czasów mojej młodości.
Tak, Wasza decyzja o pisaniu bloga to był strzał w dziesiątkę.
Serdeczne pozdrowienia z Cieszyńskiej:)
PS. Proszę posmerać całe towarzystwo za uchem:)
Przy całym naszym samozaparciu i wytrwałości miewamy naprawdę ciezkie chwile niemocy a nawet załamania. Bo zycie potrafi dać w kosć i odrzeć rzeczywistosc skutecznie z baśniowej aury. Potem jednak, na szczęście, podnosimy sie znowu jak wańki-wstańki i znowu uparcie działamy, wierząc że damy radę, bo przecież musimy dać! Za tą słoneczną Australią czesto tęsknimy, ale ona juz teraz jak sen jakis złoty sie nam jawi, coraz odleglejsze, coraz mniej realne wspomnienie...
UsuńPrzyroda na Pogórzu ubiera sie własnie w jesienne, ciepłę barwy. Tylko, ze zimno pieruńsko! Na szczęście pracując, czy biegajac na spacery z kozami człowiek szybko sie rozgrzewa!
Cieszymy się Jaskółeczko, że moglismy Cie poznac, że odwiedzasz regularnie naszego bloga i jesteś uwazną, zyczliwą i wrazliwą naszą czytelniczką!
Towarzystwo posmyrane i zadowolone a my zasyłamy Ci siarczyste, gorące całusy i zyczenia wszystkiego dobrego!:-))*♥
Pamiętam jak Was witałam na początku prowadzenia bloga. Już od pierwszych wpisów wiedziałam, że nie opuszczę tego miejsca.
OdpowiedzUsuńJest coś tak specyficznego w Twoim opisywaniu codzienności, co przyciąga mnie nieustannie. Jakiś szczególny rodzaj szczerości, bez makijażu. To dla mnie bardzo cenne.
Wszystkiego najlepszego kochani!
Zdrowia, siły i stabilizacji finansowej!
Wciąż wierzę, że kiedyś się spotkamy ....
I ja pamiętam Madziu, jak nas witałaś! Jak miło nam sie wtedy zrobiło, gdyz za Twoja sprawą ta blogowa obcość, ten ogrom internetowej mgły nie był tak obezwładniajacy i straszny. Poczulismy się, jakby ktos nas serdecznie przywitał, uchylajac drzwi do swojego domu. Dziekujemy Ci kochana! Zobacz, jak wiele znaczy czyjeś dobre, zyczliwe słowo w odpowiednim momencie wyartykułowane!
UsuńCieszę sie, Madziu, ze ludzisz tu przychodzić. Zawsze czekam na Twoje komentarze, bo jest w nich ten specyficzny rodzaj wrażliwosci i zrozumienia, któy mocno przemawia do mojego serca.
O tak! Zdrowie, siłą i stabilizacja finansowa (o to, to!) bardzo są nam potrzebne by to wszystko mogło sie nadal normalnie toczyć, bym mogła spokojnie pisać!
(Madziu i ja wierze, mam nadzieję...Ty wiesz...)*
Ciepłe mysli Ci zasyłam i podziękowania za to, że jesteś i czujesz tak podobnie!:-))*♥
...cudownych dwoje ludzi wróciło do Polski, aby pokazać nam, jak pięknie można żyć w kraju, który życzliwym nie jest...Tych dwoje ludzi, z sercem ogromniastym jak Ocean, pokazało jak pięknie można chadzać po polskiej ziemi i po tych ciemnych często chmurach jakie wiszą nad nią!
OdpowiedzUsuńMoi Kochani "Szaleńcy" wszystkiego naj z okazji Rocznicy i wszystkiego naj na kolejne lata!
Jesteście Promykiem!
Dziękuję, że Jesteście! "Bliscy choć oddaleni' :)
Serdeczności :)
A gdzież tam, cudownych! Po prostu dwoje pasujących do siebie dziwaków, wciąz ciekawych świata oraz ludzi wróciło, by przezyc jeszcze w tym zyciu cos ciekawego, by zrealizować swoje dawne marzenie, by zmierzyc sie z kolejnym wyzwaniem, by nie zestarzeć się w wygodnej ale i dosć, przewidywalnej codzienności.
UsuńA tutaj, rzeczywiście bywa cięzko, nawet bardzo cięzko...Ale jeszcze nie do tego stopnia, by załować powrotu.
Chcemy widzieć w tutejszej rzeczywistosci dobro, ciepłe barwy i sens. Czasem ta chęć i dziecieca wręcz wiara pomaga przetrwać. A i pisanie o tym wszystkim ma ogromne znaczenie. Przynajmniej dla mnie.Zycie nabiera dodatkowego wymiaru...
I my dziękujemy Tobie Meg, że znajdujesz czas i ochote by odwiedzać nas pod tym samym niebem, że jestes tak blisko, tak wrazliwie, rozumnie i serdecznie przy nas!:-))
Ściskamy Cie gorąco i wszystkiego najlepszego Ci zyczymy, kochana!:-))*♥
Czytam, a czasem nie komentuję. Mam też wrażenie czasem, że zaglądam w siebie patrząc na słowa, które piszesz ...
OdpowiedzUsuńKolejnych lat pisania, nie przestawajcie!
I dużo, dużo dobrego! :)
Z całego serca dziękujemy Ci Tupajko, ze odwiedzasz nas i czytasz, że jesteś zyczliwie i serdecznie przy nas!:-))
UsuńLubie pisać, wiec pewnie nadal bedę to robić a z tym wiekszą pasja i radoscia, gdy wiem, że wielu ludziom chce sie tu przychodzic i wczytywać w moje słowa, czując sie blisko mnie, odnajdujac w sobie tak, jak Ty, wiele podobieństw.
Pozdrawiamy Cie gorąco i duzo dobrego w zyciu zyczymy, kochana, wrażliwa dziewczyno!:-))*♥
Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńCzytam i czytam, ale nigdzie nie natknęłam się na opis Waszego powrotu z Australii. Kiedy już wiem - 4 lata temu. Ale dlaczego?
Dlaczego wrócilismy? Moze dlatego, ze tak naprawdę nigdy nie bylismy do konca pewni, czy chcemy tam pozostac na stałe...W sercu wciaz grała dziwna tęsknota i poczucie, ze jeszcze czegos w zyciu powinnismy dokonac.Że na tym sie nasza przygoda nie skończy. I gdy nadarzyła sie sprzyjajaca okazja a nasze serca odpowiedziały mocno i zgodnie na podpowiedź losu - wrócilismy! I jesteśmy tu, robiąc co w naszej mocy by było to szczęsliwe, dobre zycie! Nawet gdy jest czasami bardzo cięzko! Ale mamy poczucie, że nawet te ciezary maja sens...
UsuńPozdrawiamy Cie Rózo serdecznie i dziękujemy, ze odwiedzasz nas "Pod tym samym niebem" Wszystkiego dobrego, kochana!:-))*♥
I ja jestem takim półduchem. Raz czy dwa zostawiłam komentarz. Olu wasz blog jest jak bajka. Bardzo lubię tu wejść i poczytać o zwykłych, a przecierz niezwykłych zmaganiach z codziennoscią. Poezji w Waszym życiu, wzajemnej czułej miłości, ukochaniu naszych braci mniejszych. Wszystko to jest mi bardzo bliskie. Jesteście oboje z Cezarym cudownymi ludźmi. Blogujcie 100 lat!!!
OdpowiedzUsuńDzień dobry Iko Iwciu! Życzliwy nam półduchu! To prawda, ze rzadko piszesz, ale jak juz piszesz, to ważne, pamiętne dla mnie rzeczy.Dzieki Twojemu komentarzowi o ptaszyńcu dowiedziałam sie w ogóle, że cos takiego jest. Wykluczyłam tego gada i sledztwo nadal trwa, bo kury dotad kiepsko sie niosa, ale nie ptaszyńca jest to wina. Moze mi kto kurki moje zauroczył?!
UsuńCieszymy się, ze czytasz naszego bloga i znajdujesz na nim ciekawe dla siebie rzeczy. Ciepło na sercu, gdy sie takie słowa, jak Twoje czyta! Z całego serca dziękujemy za Twoją zyczliwosć!:-))
Pozdrawiamy Cie goraco i cudownej, kolorowej jesieni zyczymy!:-))*♥
Podczytuję czasami z nieukrywana przyjemnością, bo i mądrze, i ładnie, i z sercem...Wszystkiego dobrego, najlepsiejszego! Wytrwania w realizacji marzeń:)
OdpowiedzUsuńDzień dobry Kalino! (jakie piekne imię swoją drogą, a własnie wczoraj wytwarzałąm przepyszny dżem kalinowy, mój ulubiony!:-))
UsuńCiesze się, ze się odezwałaś i powiedziałaś, ze czytanie tego bloga sprawia Ci przyjemność! Sprawiłaś nam tym samym radosć wielką i usmiechamy sie teraz do Ciebie od ucha, do ucha wszystkiego dobrego Ci zycząc i zapraszajac do dalszego podczytywania oraz komentowania, gdybyś miałą i na to kiedys cheć!
Pozdrawiamy Cię serdecznie!:-))*♥
Wspaniale przeczytać jak to się wszystko zaczęło:)
OdpowiedzUsuńPiękna rocznica. Ważna szczególnie dla Was, ale także dla nas-czytelników. To my dzielimy z Wami smutki, rozterki i radości. Łapczywie spijamy słowa, które układają obrazy w naszych wyobraźniach. Czytujemy poezję i odnajdujemy w niej siebie.
Może Cezary wróci do pisania, choć męskie zajęcia we własnym domu też potrafią być zajmujące i czasochłonne. A to coś przecieka, a to coś odpryśnie...A czas ucieka...
Dobrze, że Ty jesteś z nami i dzielisz się przeżyciami, emocjami i zawsze można tutaj przysiąść i się zaczytać:)
Dzięki Ci za to!
I gratuluje rocznicy! I oby było więcej takich:)
Ten blog nie istniałby bez zyczliwych, wiernych czytelników. Bardzo ciezko mi się pisze sie w pustke, bez jakiegoś znaku od odbiorców, czy to ma dla kogos jakiekolwiek znaczenie i sens. Blog jest kawałkiem naszego domu i cieszymy sie mogąc w nim gościć ludzi zyczliwych nam, podobnych wrazliwoscią, szczerych. Takich, jak Ty kochana Weroniko!
UsuńDziękujemy Ci oboje za Twoja ciepłą, serdeczna obecnosć i za wszystkie umacniajace nas w przyjemności i sensie pisania komentarze.
Ściskamy Cię goraco Weroniko, zycząc Ci wszystkiego dobrego a przede wszystkim zdrowia i sił do dalszej eksploracji naszego pieknego kraju!:-))*♥
Czytam, bo ciekawie.Czytam, bo lubię obserwować czy wręcz podglądać ludzi.Podziwiam, bo znam smak ciężkiej pracy na wsi, ten cały kołowrotek.Jako urodzonej pesymistce czasami myśl mi przemknie...jak często doganianie marzeń ma też gorzki smak i czy na pewno daje spełnienie do końca, ile zostawia ran?
OdpowiedzUsuńGratuluję! Wiktoria
Witamy Cię serdecznie na naszym blogu Wiktorio, cieszac sie, że zdecydowałaś sie odezwać oraz będąc wdziecznymi, iz w swoim komentarzu zawarłaś ważną i dla nas, często nawiedzajacą nas refleksję...Bo to tak własnie jest. Nic nie jest za darmo. Czasami cena osiagania naszych marzeń jest tak wysoka, iz pojawiaja sie wątpliwosci w sens..A moze własnie sens wszystkiemu nadają te trudne momenty? Sa awersem tego medalu, ale i uwypuklają blaski, które bez nich nie byłyby tak cenne, tak godne pożądania, zauważenia....Te bolesne, przemijajace na szczęscie mroczne chwile odchodzą za każdym razem jak chmury. Potem znowu przychodzi pocieszające słonce, Ktoś usmiechnie sie zyczliwie. Zagada. Obdaruje sercem i ufnoscią. I człowiek znowu powstaje na nogi a rany zabliźniają się...Tyle, że blizn coraz więcej. Ale może te blizny są jak linie papilarne naszego zycia...?
UsuńPozdrawiamy Cię serdecznie Wiktorio! Przychodź do nas i pobądź pod naszym niebem, kiedy będziesz czuła taką potrzebę! Zapraszamy!:-))*♥
Dziękuję Wam Olgo! Podążaniu za marzeniami, mówię tak.Podoba mi się powiedzenie:być marzycielem, krytykiem i realistą. Odnoszę wrażenie, że realizując marzenia możemy zawsze dokonywać zmian, korekt swoich wizji po to, żeby jednak nie zostać niewolnikiem marzeń. Bycie więżniem jakiejkolwiek ideii, przekonania sprawia, że człowiek tylko cierpi i blizn przybywa.Nie wiem, czy stan ten jest twórczy i ubogaca? To chyba indywidualna sprawa.Układ linii papilarnych jest przyrodzony i od nas niezależny a blizny, to głównie ślad naszych działań, charakteru, wyborów i od nas zależy, jak je potraktujemy, i jak postąpimy w przyszłosci, czy wyciągniemy jakieś wnioski.Tak, jedne i drugie są tylko nasze i o nas opowiadają.Życzę Tobie Olgo, żeby Twoje marzenia były żródłem lekkosci, piękna, rozwoju, czegoś pełnego mocy i energii oraz satysfakcji.Pozdrawiam.Wiktoria,
UsuńNo tak, linie papilarne są wrodzone, dane od losu. To jak księga z góry zapisana, mapa naszego zywota. Ale chcemy i my mieć jakis wpływ na to, co sie z nami dzieje. A wiec staramy się szukać wyjsć i przejsc, wchodzimy w rózne, dziwne zyciowe zakręty, zaskakujące zaułki i meandry. Jedne nie wioda do nikąd. Inne są początkiem czegos nowego, pieknego. Po drodze nabieramy przeświadczenia (byc moze mylnego), ze w jakims stopniu wpływamy jednak na nasze zycie, ze niczym ozywione pionki uciekliśmy na moment z tej wielkiej szachownicy, którą bawi sie nieznana a wszechpotęzna reka...Błądzimy w tej wolności wyboru, dogania nas ból, niemoc, lęk...Moze to cierpienie to własnie cena za tę wolnosc? Ech, duzo tych rozmyslań, wgłebiania sie w sprawy, których sedna trudno dojsć. Ale bez tego zastanawiania sie czymże byłoby zycie? Kim my?
UsuńOczywiście, ze nie mozna byc więźniem swoich marzeń. Marzenia powinny uskrzydlać a ból towarzyszący ich osiąganiu nie zaćmiewać celu, nie przytłaczać do tego stopnia, ze nad marzenia cenniejszy staje sie świety spokój i jaka taka stabilizacja. Uwielbiam to uskrzydlenie odczuwalne, gdy dobre wiatry wieją w moją strona i pomagają frunąc tam, gdzie pragnę. Gdy jestem po prostu częscia natury. I czuję, że wszystko ma sens a dobro dobrem sie odpłaca. Świat zdaje sie wówczas przyjaźniejszy, piekniejszy a marzenia tak bliskie...
Tobie też Wiktorio zycze osiągania tego błogiego, lekkiego stanu czystego szczęścia.To są cudowne, najwartosciowsze chwile. Godne pamiętania, opisywania, dzielenia sie nimi z innymi!
I wiesz Wiktorio, ciesze się i doceniam, że rozmawiasz ze mną, dzieląc sie swoimi ciekawymi przemysleniami, że wyszłaś z tej mgły, poza która niczego sie przecież nie traci a zyskać mozna porozumienie z drugim człowiekiem. Dziekuję Ci za to gorąco i pozdrawiam Cię serdecznie!:-))*
Poczułam się wywołana do tablicy:)
OdpowiedzUsuńNa swoje usprawiedliwienie powiem, że podczytuję od niedawna, więc po cichu, ale skoro sie ujawniłam, to już będe głosniej:)
Pozdrawiam z Wrocławia;)
A my cieszymy się, iż się odezwałaś i wyszłaś choc na chwilę z tej tajemniczej mgły! Dziekujemy za to i pozdrawiamy Cię serdecznie Ikroopko!
UsuńZachodź do nas kiedy chcesz i posiedź z nami na ławeczce po tym samym niebem. W milczeniu czy w szepcie. A najwazniejsze, ze we wzajemnej życzliwości!
Pozdrawiamy Cię gorąco i wszystkiego dobrego Ci zyczymy!:-))*♥
Gratuluje drugiej rocznicy Olenko i zycze wielu kolejnych.
OdpowiedzUsuńTwoj blog ma swoista atmosfere i nie dziwie sie, ze przyciaga wielu czytajacych, bo kazdy znajdzie tu cos dla siebie, a odzywac sie czasem ludzie zwyczajnie nie maja wiele do powiedzenia mimo, ze czuja tak wiele. Nie wszystko i nie kazdy potrafi ubrac w slowa, a juz na pewno nie tak jak Ty:))
Bardzo sie cieszę Star, ilekroć przychodzisz i zostawiasz parę słow na tym blogu. W Twoich komentarzach wyczuwam szczerosc, ciepło, prawdziwą zyczliwosc, bezpośredniość i serce. Taka jesteś właśnie i taką witam Cie zawsze z radoscią!A choc geograficznie jesteś daleko to mentalnością i duszą blisko!
UsuńDziekuję Ci kochana za to wszystko, co dajesz sobą!
Ściskam Cię gorąco Star kochana, duzo zdrowia i nieprzemijalnej nigdy radosci zycia zycząć!:-))*♥
Ja Cię odwiedzam jawnie, choć też nie zawsze :). Czasem przebiegam, widzę: o żyją! i lecę dalej...
OdpowiedzUsuńPiękna jest wasza historia :)... Przesyłam 100 tysięcy całusów.
Abi kochana - ja przecież wiem, że odwiedzasz mnie jawnie i często dobre słowo zostawiasz a innym razem milczysz, bo przecież nie zawsze chce się pisać, nie zawsze nawet trzeba, Też tak mam. Przecież nie dałabym rady pisac komentarzy na każdym blogu, na który zagladam. Czasowo byłoby to niewykonalne! Tutaj napisałam żartobliwą (mam nadzieję!) odezwę do duchów internetowych - czyli całkiem anonimowych podczytywaczy.I bardzo sie cieszę, że odpowiedzieli na mój apel. Lubię wchodzić w jakies interakcje z czytelnikami. Gościc ich u siebie jak w domu. Mieć jakieś o nich wyobrazenie i poczuc ich wrazliwość. Gęsta mgła internetowa potrafi zatrzeć wszystko i niekiedy człowiek ma wrażenie, że jest sam, choćby nawet w tej mgle tłumy trwały w milczeniu.
UsuńA nasza z Cezarym historia rzeczywiscie jest ciekawa. Gdyby kiedys mi to wszystko, co mi sie zdarzyło przepowiedziałą jakaś Cyganka - nie uwierzyłabym. Zycie pisze czasem naprawdę niebanalne historie!
Ściskam Cię gorąco Abi, dziękując Ci z całego serca za to, że odwiedzasz ten blog i nawet w swej cichej obecności emanujesz spokojem, zrozumieniem i wrazliwoscią!:-))*♥
Może i ja do takich pół duchów należę... Bardzo lubię tu zaglądać,podczytywać stare posty .czerpać siłę z Waszego życia gdy mam chwilę zwątpienia.Nawet nie zdajesz sobie sprawy jaki Twój blog wywarł wpływ na moje życie przez ten rok.Ostatnio faktycznie może nie komentuję,ale zawsze czytam.Więc pisz Oleńko jak najwięcej i z okazji rocznicy ślę całą mnogość całusów i ściskam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńOch, Brydziu kochana! Dochodze do wniosku, ze chyba każdy z nas jest takim półduchem, bo przeciez my wszyscy wiele blogów odwiedzamy, ale nie zawsze i nie wszędzie komentujemy. To jest najzupełniej normalne i zrozumiałę. Mnie głownie chodziło w tym poście o choćby jednorazowe odezwanie sie do mnie tych, co nie komentują nigdy, o których nie wiem absolutnie nic.Bo kazdy czytelnik jest dla mnie wazny. Nie dla statystyk i rankingów, ale dla jego wiezi ze mną, bliskosci lub jej braku.
UsuńNie miałam pojecia, że mój blog moze być dla kogos ważny do tego stopnia, ze aż czerpie z niego siłę. To dla mnie bardzo wzruszające i mnie samą jakoś podnoszace na duchu, Brydziu! Ja ,jak każdy, też miewam ciezkie chwile. A jakos tak przyzwyczaiłąm samą siebie i czytelników, ze moje zycie i patrzenie na nie jest takie prawie basniowe. A przeciez nie zawsze tak jest...Jestem zwyczajną kobietą, pełną trosk i lęków. A pisanie bloga to często ucieczka przed nimi. Pomaga mi to pisanie. Jesli wiec czytanie tego, co napiszę może choć troszke pomóc innym, to cudownie!
Dziękuję Ci Brydziu za Twoje odwiedziny na blogu i Twe wzruszające, szczere słowa!
Bardzo serdecznie Cie pozdrawiam! Trzymaj sie kochana! Wszystkiego dobrego!:-))*♥
Kochani, Olgo i Cezary! I czego mam Wam zyczyc z okazji drugiej rocznicy prowadzenia bloga, tyle pieknych zyczen, slow, otrzymaliscie od komentujacych, wiec i ja sie pod nimi podpisuje rekami i nogami.
OdpowiedzUsuńJestescie wyjatkowymi ludzmi z otwartymi sercami na swiat i ludzi, ciesze sie, ze trafilismy na siebie w tym olbrzymim wirtualnym swiecie.
Moc usciskow dla Was i calego zwierzynca:)
Dziekujemy Ci kochana, bliska duszo! Ten blog nie istniałby bez takich jak Ty, wiernych, zyczliwych, przyjaznych czytelników. Każde Twoje pojawienie sie tu jest dla nas ważne, potwierdzające niegasnacą, bardzo serdeczną a nawet zażyłą więź miedzy nami! Oboje bardzo Cie lubimy, droga czarownico Ataner!
UsuńŚciskamy Cię gorąco i mnóstwo całusów zasyłamy jesiennych!:-))*♥
Poczułam się wywołana do tablicy:-) Od kilku miesięcy zaglądam na Wasz blog i czytam z ciekawością wcześniejsze wpisy. Też jesteśmy małżeństwem "z sieci":-) Marzy nam się własny mały domek gdzieś z dala od miasta, ale ciężko jest (właściwie tylko mi, bo Mąż jest zdecydowany) zostawić wszystko i najbliższą rodzinę żeby rzucić się na głęboką wodę i zacząć wszystko od nowa...
OdpowiedzUsuńZauroczył mnie Wasz blog i zrozumiałam, że można wiele zmienić jeśli się tego bardzo chce. Ja jednak cięgle się waham i jest mi z tym ciężko. U Was utwierdzam się w przekonaniu, że warto zaryzykować i mieć swoje miejsce na ziemi.
Pozdrawiam gorąco
Gosia z Mazowsza
Witam Cię serdecznie Gosiu!Bardzo sie cieszę, że sie odezwałaś, zareagowałaś na mój na poły żartobliwy apel. Dzięki temu możemy sie poznac, dowiedziec czegos wiecej o sobie. Wymienić parę słów.A dla mnie takie porozumienie z kimś wrażliwym i myslacym jest bardzo cenne.
UsuńGosiu, dobrze rozumiem Twoje rozdarcie. Im człowiek starszy, tym mu trudniej odrywać sie od korzeni. Marzenia buzują w głowie, ale człowiek trzyma sie kurczowo swojej stabilizacji i boi sie tej ogromnej niepewnosci i własnej bezradności, gdy cos sie nie uda. Ryzyko zawsze istnieje. I rzeczywiscie droga do marzeń nie jest usłana kwiatami. Jednak gdy sie juz na nia wkroczy, to jakis kamień z serca spada i człowiek idzie za głosem serca wierząc, że dobrze robi, że wykorzystuje dany sobie czas maksymalnie. Życie jest krótkie i tylko jedno. Jak nie spróbujemy teraz czegoś w nim zmienić, to kiedy? Nigdy sie nie przekonamy, jak byłoby po tej zmianie, jesli nie pójdziemy w jej strone. Ja Ciebie Gosiu do niczego nie namawiam, bo kazdy sam w sercu musi podjąc tę decyzję, rozwazyc wszystkie za i przeciw. Jednak skoro już cos i Tobie i męzowi w sercu gra, to ta melodia nie umilknie. Będzie nawoływać jak przeznaczenie albo błędny ognik...
Chciałabym Ci w związku z powyzszym polecić wczytanie sie w bloga mojej serdecznej, blogowej kolezanki, Ilony. Ona własnie te ważną decyzje podjeła. Zaraz bedą z mezem sprzedawać dom w mieście i szukac czegos do kupienia na wsi, w górach. Ilona pisze bardzo szczerze o swoich emocjach, problemach i rozterkach. Zajrzyj w wolnym czasie do niej. Moze Ci to w czyms pomoże. Tu masz linka do jej bloga: http://gdziegory.blogspot.com
Raz jeszcze dziękuje, ze sie do mnie odezwałaś Gosiu! Mam nadzieje, że to nie ostatni raz!
Pozdrawiam Cie serdecznie i wszystkiego dobrego życze!:-))*♥
Dziękuję:-)
UsuńWszystkiego dobrego dla Was:-)
Gosia
!:-))*
UsuńOlu i Cezary jesteście niezwykli i was należy kochać za to co robicie co dajecie nie tylko w sferze blogowej ale i na wsi bo tam tez was podglądają i komentują. Znam wieś i ludzi na wsi podglądają na bank jak te ptaki ciekawi co te miastowe tu wymyślą i czy dadzą radę. Bo tam na wsi praca jest ciężka.
OdpowiedzUsuńSerdeczności kochani i wielu wielu lat realizowania siebie tu i teraz.
My jestesmy troche zwariowani i dziecinni Elu, w sercu i kościach wciaz cos nam gra.Szepcze, że póki mamy siły i energię, to wiele może sie jeszcze zdarzyć w naszym zyciu, ze nie ma czego sie bać. Czasem w związku z tym podejmujemy mądre a czasem idiotyczne decyzje. Uczymy sie często na swoich błędach. Pewnie nasi wiejscy sąsiedzi i znajomi często śmieja siez nas albo dziwia nieracjonalnym według nich zachowaniom. Ale wydaje mi się, ze mimo wszytko zaakceptowali nas i nawet jakos polubili, bo staramy sie zawsze uważnie ich wysłuchac, nauczyc sie czegos od nich, jestesmy grzeczni i pełni szacunku dla ich pracowitości i nabytej poprzez lata wiedzy.
UsuńA bloga piszemy ( teraz niestety tylko ja pisze!) z przyjemnością i ufnoscią, w zyczliwy, pełen wrazliwosci odbiór u czytelników. I nie zawodzimy sie jak do tej pory, za co jestesmy wdzieczni!
Ciesze sie Elu, ze lubisz czytać to, co napisze i w ogóle obdarzasz nas ciepłem i ogromnie wspierajacą sympatią.
Kochana z Ciebie dziewczyna! Empatyczna! I rozumna, co widać i w komentarzach i w Twym blogowym pisaniu a przede wszystkim w listach! Dziekuję za to!*
Pozdrawiamy Cie oboje gorąco, zycząc Tobie i Twym bliskim wszystkiego dobrego!:-))*♥
Historia Waszego poznania się, wraz z obocznościami jest jedną z moich ulubionych:) Aż prosi się, by opowiadać. Skoro to rocznicowy wpis to gratuluje wytrwałości i samodyscypliny w pisaniu!
OdpowiedzUsuńGorąco dziękujemy Ci Dziadzie za takie sympatyczne słowa! Lubimy pisać oboje (wprawdzie ostatnio mój mąz nieco się leni, ale nie trace nadziei, ze wróci do blogowania!) i opwiadac o tym, co nam sie w zyciu przydarzyło i przydarza. Pewnie nie raz jeszcze cos tu z naszych skomplikowanych dość dziejów opowiemy.
UsuńPisanie to pasja, dajaca ogromnie duzo przyjemnosci a w przypadku blogowania jest to tez jakis rodzaj internetowego pamietnika. Dzięki temu mozemy zajrzeć w archiwum blogai przypomniec sobie co sie wydarzyło, co nas w danym czasie zachwycało a co smuciło.
Dziekujemy serdecznie za komentarz i za obecnośc na naszym blogu!
Zyczymy wszystkiego dobrego i pozdrawiamy serdecznie!:-))*♥
W przeszłości, kilka razy chwytliwy tytuł Waszego bloga przewinął mi się przed oczami na zaprzyjaźnionych blogach. Kiedyś przeczytałam wpis, spodobało mi się u Was i zostałam. Jednak jestem trochę nie systematyczna w czytaniu, toteż na bieżąco mi ciężko komentować, ale przychodzi ten odpowiedni dzień i czytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dzień dobry Ankoskakanko! Cieszy mnie to, że sie odezwałaś nareszcie, będąc dotąd tylko milczącym obserwatorem tego bloga. Ale to był chyba ten właściwy moment - na każdego przychodzi jego czas w odezwaniu się, w działaniu, w pchnięciu czegos naprzód. Mam to samo, więc rozumiem. Trudno poza tym ogarnąc wszystkie te blogi, wczytac sie w kazdy dokładnie, choćby nie wiem jak był ciekawy - a co dopiero komentować!
UsuńAle żyjemy wszyscy pod tym samym niebem, przez niebo to bliscy sobie, połączeni podobieństwem odczuwania a nieraz i losów. Toczymy te swoje wózki wytrwale, czując sie czasem w tym toczeniu tak bardzo samotnie a innym znów razem jakbyśmy byli częścią serdecznej, wrażliwej wspólnoty...
Dziękuję Ci, że sie odezwałaś Anko, że przychodzisz tutajczasami i czytasz. Naprawdę miło mi Cię tu gościć!
Pozdrawiam Cię serdecznei i wszystkiego dobrego życzę!:-))*♥
To i ja się odezwę. Czytam z wielką przyjemnością od pewnego czasu, a że nie komentuję... tak pięknie piszesz, że mnie onieśmielasz. Nie dawno przeprowadziłam się na wieś i tematy, które poruszasz stały mi się bliskie. Inspirujesz mnie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie witaj Adrenalino! Ogromną przyjemnośc sprawiłaś mi odzywajac się i mówiąc mi o tym, że czytasz bloga od jakiegos czasu. Ja wiem, ze czasem potrzeba odwagi czy jakiegos wyjątkowego impulsu by odezwać sie na jakimś blogu. Są blogi, na których czujemy sie swojsko, są i takie, gdzie trudno coś napisac, choć tak naprawdę nie wiadomo dlaczego tak jest. Nie myslałam jednak, że moim pisaniem moge kogos oniesmielac bo...sama bywam nieśmiała, często niewierząca w siebie, krytycznie siebie oceniająca...Piszę sercem, bo tylko tak umiem i do serc swoich czytelników sie zwracam bo serca czują więcej niż rozum.
UsuńOdezwałaś sie do mnie szczerym sercem, za co bardzo Ci dziękuję i prosze, nie lękaj sie odzywać w przyszłosci. Jestem przecież taka sama jak Ty...
Usmiecham sie teraz do Ciebie Adrenalino z zyczliwościa i sympatią, zasyłajac Ci ciepłe myśli i zyczenia wszystkiego dobrego!:-))*♥
Niektórym to jest potrzebny szturchaniec na rozpęd ;-)) a ja dziękuję Ci Olgo, z całego serca, za tego życzliwego "kopniaka", który spowodował, że z ducha zamieniam się w człowieka z krwi i kości ;) Przyznaję niniejszym oficjalnie, że podczytuję od dłuższego czasu Twojego bloga, nieregularnie ale niezmiennie z ciekawością wielką. Czułam czasami onieśmielenie wobec Twojego pięknego pisania... prowadzisz swobodnie narrację jak opowieść, pełną wrażliwości i ciepła, a Twoje wiersze chwytają za serce... Piszesz pięknie o prostym życiu, a ja czuję, że jest mi to bardzo bliskie.
OdpowiedzUsuńJa i Padre także poznaliśmy się przez internet, a raczej nieprawdopodobne jest, abyśmy się spotkali w zwykłym życiu. A wiele, wiele cudownych znajomości, a mogę chyba już napisać - przyjaźni - zadziało się w moim życiu dzięki blogowi ;) Tak więc najlepsze życzenia dla Twojego bloga, niech trwa i rozkwita! A Wam spokojnego życia bez trosk, w miłości i zdrowiu życzę i uściski ślę ;)
Strasznie sie cieszę Inkwizycjo, ze sie odezwałaś i to od razu tak serdecznie, tak szczerze, że ze wzruszenia aż mi sie oczy spociły!Warto było napisac powyższego posta, by otrzymać tyle zyczliwych słow, by poczuć to, co teraz ja czuję. Bo wiesz kochana, mimo tego, ze duzo osób wyznaje mi, ze podoba im sie moje pisanie, ja wciaz miewam chwile zwatpienia w jakosć i sens tego, co tworzę. Bierze sie chyba to stąd, że od dziecinstwa mnóstwo było we mnie kompleksów, popartych nierzadko okrutnym zachowaniem wobec mnie rówiesników. Potem, w dorosłosci tez niestety miałam pecha spotkac na swej drodze osobników, którzy tak skutecznie umacniali mnie w mojej niewierze w siebie aż zrobiłam sie maleńka jak myszka i wcisnęłam w najciemniejszy kącik, bojąc sie ujawniać z moim pisaniem...
UsuńNa szczęscie potem dostałam bardzo pozytywnego kopa i nieco odwagi mi wróciło! Blog, ten swoisty, internetowy pamiętnik daje mi niesamowitą siłę i radosć. Pomaga wyzwalać siez własnych demonów. Pozwala spotykać dobrych, wrazliwych, rozumiejacych mnie ludzi, cieszyć się ich bliskością i zyczliwością.
Ale najwazniejsze jest, ze dzieki Internetowi mam swojego Cezarego. tak, jak Ty masz Pedra. Wielka jest moc i mozliwosci Internetu! To, że możemy być razem z naszymi znalezionymi dzieki Internetowi połówkami jest wręcz cudem!
Tak bardzo mi miło, ze mogłysmy sie tu poznać Inkwizycjo, ze nadal będziemy sie poznawać, bywajac na swoich blogach, pisząc do siebie z naszych końców świata i wiodąc przy tym tak podobne zycia!
Ściskam Cię gorąco, dziekując za Twoje pojawienie sie tu, za Twoje cudownie ciepłe słowa i zycząc Tobie i Twemu Pedro wszystkiego najlepszego!:-))*♥
Podczytuję często, bo piszesz i ciepło i cudnie i lekko i interesująco. Ale komentuję rzadko i to jest dla mnie materiał do przemyśleń. Jakaś chęć pozostania za zasłoną? Jakaś nieśmiałość? Wstydliwość?
OdpowiedzUsuńGratulacje z okazji rocznicy.
Dziękuję Krystynko, ze szepnełas do mnie parę słów!:-)) To dla mnie ważne i cenne wiedzieć, kto i dlaczego czyta mojego bloga. Że to jest przyjacielskie, zyczliwe czytanie a nie jakas milcząca obojętnosc albo i co gorszego.
UsuńI rozumiem to, że wolisz czytać, niz pisać. Przeciez jak sie czyta ksiązke, to też niekoniecznie chodzi o to, by zaraz rozmawiac z jej autorem.Samo obcowanie z ksiązką wystarcza w zupełności. Daje pełnię.I nie musi to być wstydliwosc czy niesmiałośc. Po prostu samo czytanie jest jak misterium. Zwłaszcza gdy ksiązka dobra.
Ale blog daje dodatkowo mozliwośc łatwego i niezobowiązującego wejścia w kontakt z autorem, Osobą taką jak my. Tworzącą teraz a nie stojacą na pomniku swej chwały.
Nie każdy jednak autor bloga odpowiada na komentarze.I bywa, iż zrazona po wielekroc czyms takim nie odzywam sie juz na takich blogach, ale czytam nadal, bo sam blog jest dla mnie ciekawy...
Krystynko, wdzieczna Ci jestem że przychodzisz tutaj, czytasz i masz w sobie zyczliwosc dla mojego pisania.Dobrze, ze mi o tym napisałaś!
Posyłam Ci ciepłe mysli i zyczenia wszystkiego dobrego!:-))*♥
Olgo, to niesamowite. Zastanawiając się nad powodami i usprawiedliwieniami nieczęstego pisania komentarzy napisałam w pierwszej wersji komentarza do Ciebie to właśnie, że czytając po wielokroć czasem ulubioną książkę wcale nie mam potrzeby rozmowy z autorem, lubię tę odrobinę niedomówień i tajemnicy, nie potrzebuje wyjaśnień dosłownych. Ale wydawało mi się to troszkę aroganckie i wykreśliłam tę cześć komentarza. A Ty jakoś doczytałaś to skreślone ! No chyba że jednak poszły obie wersje i nie ma tu żadnej metafizyki.
UsuńNie mam na klawiaturze cyfrowego kwadratu z prawej, jak można inaczej robić te cudne serducha?
Jesienne pozdrowienia ślę i dopisuję do ulubionych
Widocznie mamy podobne przemyslenia na pewne tematy, bo poszła tylko ta jedna wersja Twego komentarza Krystynko! Albo jednak Pani Metafizyka palce tu maczała!:-)Ale fajnie!
UsuńTez sie niedawno nauczyłam robic serduszka, ale tylko w jeden sposób, czyli lewy alt wcisnięty razem z trójka z klawiatury numerycznej.Nie mam pojecia, jak zrobić to inaczej.
Serdecznosci Ci zasyłam Krystynko i usmiecham sie do Ciebie zza monitora!:-))*♥
Fajnie,że dzielisz się z nami swoimi przemyśleniami,że piszesz właśnie nie tylko dla siebie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWywołałaś mnie, Olgo, no to się odzywam. Trafiłam do Ciebie z bloga Gosianki, a do niej poprzez Psa w swetrze, dalej nie pamiętam. Namiętnie czytam blogi ze zwierzakami, to i kurek nie może zabraknąć:) Sama od 20 lat mieszkam na wsi, ale nie mam gospodarstwa, upraw ani hodowli, jedynie psy i koty - w tej chwili po jednej sztuce. Nie komentuję, bo czytam od początku i są to mocno już archiwalne wpisy, więc trochę komenty spóźnione. Niemniej lubię Cię czytać i z całą pewnością dotrę do aktualności. Pięknie piszesz, to przyjemność, po internetowym bełkocie, natrafić na kogoś o dużej wrażliwości, ładnej polszczyźnie i umiejętności wciągnięcia w swój świat. Czytam i ciągle gotuję jajka:D:D:D
OdpowiedzUsuńOleńko, bardzo serdecznie Was pozdrawiam i całą Waszą menażerię
Barbara