Potupawszy na
mrozie kilkanaście minut i biegając wokół domu z zawsze chętnymi do zabawy
pieskami doczekałam się wczoraj wieczorem przyjazdu kuriera z przesyłką
ze Śląska a konkretnie z Mysłowic. Ucieszyłam się, że dał radę wjechać pod naszą górkę, bo ślizgawica tutaj straszna!Ozdobne pudełko, które wręczył mi ów dzielny kurier zawierało kilka ciekawych
przedmiotów. Pierwszym i najważniejszym była nagroda za wygraną w konkursie
zorganizowanym przez Gabrysię Kotas,
autorkę bloga "Pogodna dojrzałość".
Otóż Gabrysia
w jednym ze swoich postów poprosiła czytelników o rozwinięcie takiego oto
zdania: „Moje wewnętrzne dziecko najbardziej lubi, gdy...”
Po dłuższym namyśle napisałam tak:
Dziś mogłabym jeszcze
dopisać, że moje wewnętrzne dziecko lubi dostawać upominki, gdy chęć ich podarowania wypływa ze szczerego, dobrego serca,
zwłaszcza gdy darczyńca jest tak sympatyczną, wrażliwą i pełną pogody ducha
osobą jak Gabrysia. Ale o Gabrysi napiszę więcej za chwilę. Teraz czas aby pochwalić
się podarunkami z kolorowej paczki.
Dostałam
książeczkę autorstwa Gabrysi pt. „Lekcje przyjaźni”, wykonaną przez nią
szydełkiem piękną chustę w odcieniach jesiennych liści oraz będące także dziełem jej utalentowanych rąk
maskotki przedstawiające misia i aniołka. Sama nie potrafię szydełkować ani
robić na drutach dlatego podziwiam osoby, którym tak pięknie to wychodzi, które
potrafią swoimi zdolnymi dłońmi wyczarować istne dzieła sztuki.
W paczce
znalazłam także dwa ręcznej roboty ślicznie przyozdobione mydełka zrobione przez jej przyjaciółkę, Aldonkę oraz stroik świąteczny i
bombkę ozdobioną metodą decoupage’u, autorstwa kolejnej jej przyjaciółki, Bernadetki (na poniższym zdjęciu można obejrzeć więcej dzieł jej czarodziejskich rąk).
Jestem zachwycona wszystkimi
prezentami i wzruszona, że te utalentowane, nieznane mi osobiście osoby pomyślały
o mnie. A dlaczego przyjaciółki Gabrysi chciały mnie czymś obdarować? Otóż
wszystkie one zamówiły w tym roku mnóstwo przetworów z mojej spiżarki i były nimi zachwycone
(Bernadetka zamawiała nawet kilkukrotnie, ponieważ dzieliła się konfiturami i sokami ze
swoją rodziną i musiała potem odnowić swe zapasy!:-). Przyjaciółki Gabrysi także zapragnęły dać mi coś co same zrobiły. Coś, co jest cząską nich samych a zarazem wyrazem życzliwości dla mojej osoby. Tak właśnie odebrałam prezenciki od nich. I bardzo za nie jestem wdzięczna!:-)
Moje wewnętrzne dziecko
bardzo lubi sprawiać ludziom przyjemność i cieszyć się ich radością!
Moje wewnętrzne
dziecko lubi spotykać na swojej drodze osoby pokrewne duchowo, takie z którymi
od razu, przy pierwszym spojrzeniu, komentarzu, liście albo rozmowie łapie
bliski, serdeczny kontakt, takie, z których płynie pozytywna energia, ale też
sporo mądrości życiowej i umiejętności wczucia się w serca innych ludzi.
Taką właśnie
osobą jest Gabrysia Kotas. To widać w jej twórczości dla dzieci (jest
autorką trzech książeczek: „Lekcje przyjaźni”, „Gabrysia dzieciom”, „Misie Gabrysie
– leśna przygoda”) oraz poezji dla
dorosłych („Pogodna dojrzałość”, „Uśmiech codzienności”). Od kiedy mam tomik jej
wierszy w domu lubię do niego sięgać, aby znaleźć tam ciepło, spokój, dojrzałość przemyśleń, pochwałę codziennego,
prostego życia, jego pogody i niepogody i przede wszystkim aby spotkać w nim
wewnętrzne dziecko mieszkające w Gabrysi.
Gabriela Kotas od kilku lat jeździ po bibliotekach i księgarniach rozsianych po całej Polsce na spotkania z dziećmi zainteresowanymi jej książkami oraz wydzierganymi przez nią na szydełku misiami. W okresie przedświątecznym owe książeczki i misie cieszą się szczególnie dużym zainteresowaniem, ponieważ są świetnym pomysłem na prezent pod choinkę. Mięciutkie, przytulańskie misie schować można do kieszonki albo tornistra i tym sposobem zawsze mieć przy sobie swojego małego, miłego przyjaciela!:-)
Dodam jeszcze,
że lubię też telefoniczne rozmowy z Gabrysią, moją krajanką ze Śląska, bo słyszę
w jej głosie ten charakterystyczny akcent z tamtych okolic, z krainy mojego szczęśliwego
dzieciństwa, bo rozmawiamy o znanych mi miejscach, bo nitki naszych losów plotą się tak podobnie…
Wszystkich
zainteresowanych osobą i twórczością Gabrysi Kotas odsyłam do jej bloga "Pogodna dojrzałość". Na tym blogu można się poczuć swojsko i bezpiecznie. Znaleźć uśmiech
i łzę wzruszenia. Wszystko, co najważniejsze.
A poniżej jeden z pięknych wierszy autorstwa Gabrieli Kotas:
Dobro
Dobrym być
Chociaż przez chwilę zapomnieć
o sobie
Być dobrym
Dobrocią nieprzymuszoną
Objąć ramieniem,
Uśmiechem ogrzać
zziębnięte serce
drugiego człowieka.
Napisać na kartce parę dobrych słów,
żeby przerwać milczenie
Być dobrym
to nic wielkiego
To nie jest zadanie ponad ludzkie siły
Dobro przecież nic nie kosztuje
Najtrudniej jest w sobie
dobro zobaczyć
A potem to już
jakoś samo
Chociaż przez chwilę zapomnieć
o sobie
Być dobrym
Dobrocią nieprzymuszoną
Objąć ramieniem,
Uśmiechem ogrzać
zziębnięte serce
drugiego człowieka.
Napisać na kartce parę dobrych słów,
żeby przerwać milczenie
Być dobrym
to nic wielkiego
To nie jest zadanie ponad ludzkie siły
Dobro przecież nic nie kosztuje
Najtrudniej jest w sobie
dobro zobaczyć
A potem to już
jakoś samo
___________________________________
...no i się tak wzruszyłam, że mi mowę odjęło... DZIĘKUJĘ
OdpowiedzUsuńZaraz link powędruje do Bernadetki i Aldonki :)
Już od dawna myślałam o tym by napisać o Tobie, Gabrysiu!
UsuńCieszę sie, że mogłam zrobic Ci tym postem przyjemność.
Pozdrawiam serdecznie Aldonkę i Bernadetkę!:-))
Cieszę się Twoją radością Olu ☺ Szydełkowa misia jest taka radosna i faktycznie tylko ją do kieszonki włożyć, albo plecaka czy torebki i zawsze można ją mieć przy sobie. Prezenty wykonane własnoręcznie to chyba zawsze są najmilsze sercu, bo w nich jest cząstka serca osoby, która je wykonała. Ładne są te prezenty ☺ Widać, że sprawiły Ci ogromną radość. No i tak ma właśnie być. Moje wewnętrzne dziecko bierze Ciebie Oluś za łapki i już tańczymy poleczkę po pokoju ☺
OdpowiedzUsuńUściski serdeczne posyłam ☺***
Szydełkowa Misia od wczoraj jest stale ze mną! Mam wrażenie, że to taki dobry duszek, co przynosi mi pogodne myśli!
UsuńOj, jak miło tańczyc poleczkę z dziewczynką mieszkajacą w Marytce. Hop, sa, sa! I jeszcze i jeszcze! Jak dobrze sie czasem tak po prostu pośmiać beztrosko i życiem ucieszyć! To taka dobra chwila - jak niespodziewana iskiereczka w tym listopadowym, chłodnym dniu!
Marytko miła, dokolutka, dokolutka i hop, hop, i uśmiech wesoły! I łapek ciepłych uściśnięcie a potem plaśnięcie na dywan, bo tak sie w głowach kręci!:-)***
Oleńko, bardzo bym chciała zatańczyć z Tobą tą poleczkę, aż do zawrotu głowy. Często uruchamiam swoje wewnętrzne dziecko, tak już mam. Mając czterdzieści parę lat skakałam w klasy na przystanku autobusowym zaśmiewając się z siebie i budząc o dziwo życzliwe uśmiechy czekających na przystanku ludzi. Nikt poza moją koleżanką jakoś nie popukał palcem w czoło. Ona zresztą też ze smiechem odpuściła, bo zna już moje narowy:-)
UsuńTak sobie dzisiaj pomyślałam, że lubię Tu przychdzić dla Ciebie, żeby się z Tobą spotkać. Lubię też Twoje stałe "czytaczki", bo to fajne dziewczyny i kobiety. Myślę, że gdyby dane nam było kiedyś poznać się i pobyć ze sobą, to byłoby niezapomniane spotkanie. Spotkanie osób, które chociaż tak różne, to jednak mają jedną wspólną cechę wrażliwość na piękno otaczającego nas świata i dobro w ludziach. Tak myślę:-)
I z tą dobrą myślą ślę jak zwykle buziaki:-)***
P.S. Pozdrawienia dla Twoich Czytaczek:-)*
Marytko, jak miło, jak wzruszajaco dla mnie przeczytac takie słowa o poranku. Za oknem pochmurno i szaro, mgła i slizgawica taka, ze strach z domu wyjsć a tutaj ciepło, przyjaźnie i bezpiecznie, bo odwiedziła mnie Marytka - serdeczna dziewczyna w iskiereczką w duszy, która rozswietliła poranek!:-)♥
UsuńPodobne jestesmy do siebie, z tymi narowami, z tymi niemożliwymi do powstrzymania atakami czystej radosci, w postaci nagłego tańca, śpiewu, śmiechu, wiersza pogodnego wyszeptania, wspomnienia nagłego, co oczy rozjaśnia, co pomaga zapomnieć o codziennych troskach, tych nieustępliwych obciążeniach ducha i ciała.
Ech, Marytko! To szalone i ekscentryczne pewnie zachowania, ale niechże nam sie przytrafiają, póki zyjemy, żeby to życie miało smak i sens, żeby potrafiło nas zachwycić aż do zawrotu głowy.
Tak, fajne, bardzo fajne tu przychodzą czytaczki, cieszę sie, że możemy spotykać sie na tym blogu i wyszeptać, wyspiewać, wytańczyc albo wypłakać to ,co nam w duszy gra. Nie wiem, czy takie coś udałoby sie w trakcie rzeczywistego spotkania. Tu, na blogach człowiek jest jednak jakby bezcielesny, jest pozbawioną obaw i okowów nieśmiałosci czy kompleksów odważną duszą a w zwyczajnej rzeczywistosci ciało często przejmuje kontrolę nad duszą i często nie pozwala jej na to wszystko, na co miałaby ochotę.
Tak czy siak, dobrze że są blogi, że sa miejsca, gdzie ograniczenia i zwyczajne lęki nie maja przystepu. Blogi, to takie troszke czarodziejske krainy, a ich czarami, ich siłą, są takie osoby jak Ty i inne wrażliwe istoty odwiedzajace te miejsca.
Marytko! Pozdrawiam Cie serdecznie a zielony smok robi cmok, cmok i usmiecha sie szeroko swą wielką paszczą!:-)***♥
Wspaniałe prezenty, a ile serca w nie włożone, oj z radości można tańczyć.:) Dziękuję za polecenie bloga, już jest u mnie w obserwowanych.:)
OdpowiedzUsuńI to serce właśnie jest najwazniejsze. I w tych ślicznych prezentach i w tekstach pisanych przez Gabrysię na jej blogu, czy w ksiazeczkach dla dzieci albo w poezji!:-)
UsuńKażdy powinien w sobie zachować, choć trochę dziecka. Umiejętność cieszenia się i wiara że świat nie jest całkiem paskudny pozwala lepiej żyć.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam, Ewo. To dziecko w nas daje nam siłę, daje nadzieję, jest najwazniejszą częscią nas.
UsuńCudna Misia, w sam raz dla każdego dziecka :) wewnętrznego, czy zewnętrznego ...
OdpowiedzUsuńI w ogóle wzruszająca przesyłka dla Ciebie, Olu :)
Nie dajcie się ślizgawicy ... aż mnie otrząsnęło, jak to przeczytałam. U nas zimno, ale jak na razie bez takich niespodzianek.
Misia jest obok laptopa i uśmiecha sie do mnie i do tego dziecka w srodku!:-)I do Ciebie też, Lidko!:-)
UsuńDzisiaj ślizgawica taka, że juz autobus szkolny nie dał rady tu dojechać. Pewnie dzieciom w to graj, bo będą miały usprawiedliwioną nieobecnosc w szkole, w gorszej sytuacji są ludzie, którzy muszą dojechać do pracy. Ot, uroki mieszkania w górach!:-)
Wzruszyłam się, który to już raz czytając Twoje posty. Każdy temat poruszany jest taki ponad tym co dzieje się tu i teraz, chociaż porusza normalne sprawy, a może się mylę? Nie nie mylę się, to co dzieje się teraz w koło traci już normalność. Cieszę się, że był taki konkurs, cieszę się, że otrzymałaś tyle pięknych rzeczy, które są takie od serca wykonane i przekazane. I ja poczułam się lepiej, czytając to z samego rana, dzień będzie udany. Pozdrawiam Cię Olu serdecznie.
OdpowiedzUsuńOleńko, mnie też przerastają sprawy dziejące sie na swiecie. Przeraża agresja, niezrozumienie i złość miedzy ludźmi. Dlatego staram sie przynajmniej tu, na blogu chronić odrobine spokoju i pisać o sprawach, moim zdaniem, ważniejszych, niż te, które dominują na zewnatrz. Na tym blogu wszystko zależy od nastroju i potrzeby chwili a takze (i chyba przede wszystkim), od osób, które mnie tu odwiedzaja i dziela sie kawałkiem swojej duszy w szczerych, życzliwych komentarzach.
UsuńCieszę sie, że dzieki prowadzeniu bloga mogłam poznać wiele wrażliwych kobiet. Takich jak Ty, Oleńko!:-)
Pozdrawiam Cię z życzliwym uśmiechem a szydełkowa Misia macha Ci przyjaźnie swoją mięciutką łapką!:-)*
I cóż można napisać w odpowiedzi, DZIĘKUJE, że Jesteś.
UsuńŚciskam Cię serdecznie!:-)*
UsuńZa dwa dni przypada Dzień Misia :) Niby pluszowego, ale myślę, że nic nie będzie miał przeciwko szydełkowemu :)
OdpowiedzUsuńAno właśnie, Wietrzyku! Właśnie niedawno Gabrysia powiedziała mi o Dniu Misia!Nie miałam wcześniej pojecia, że cos takiego istnieje.Myslę, że to sympatyczne, swojskie w nastroju święto dla dzieciaków kochajacych swoje przytulanki, pluszowe, szydełkowe i wszelakie inne!:-)
UsuńHi !!Olga DUMNA JESTEM Z CIEBIE ;-)
OdpowiedzUsuńCISKAM LAPKIp.Gosia
sciskam -mialo byc ))))
UsuńHi, Gosiu! Dumnaś ze mnie? To sie cieszę i uśmiecham do Ciebie, łapki Ci jak zwykle ściskając i chichocząc z ciskania, bo już to sobie dokładnie wyobrażam, jak ciskasz łapkami, najlepiej takimi do tłuczenia much, co to sie na nie też packi mówi He, he!:-)))
UsuńWszystkie te piękne słowa o Gabrysi to prawda, ale tylko częściowa, bo jeśli pozna Ją ktoś osobiście, to na pewno się uzależni, gwarantuję, ale to pozytywne uzależnienie, więc nie ma obawy :-)
OdpowiedzUsuńGratuluję wygranej:-)
Tak, nie znam jeszcze osobiście Gabrysi, ale domyślam się, że przy bliższym poznaniu nic nie traci a wręcz przeciwnie! :-)
UsuńSerdecznie dziękuje za gratulacje, Jotko i pozdrawiam Cię z uśmiechem!:-)
Zaglądnę do Gabrysi z radością...
OdpowiedzUsuńA Ty Oleńko pielęgnuj małą dziewczynkę, ja też pielęgnuję Basię:-)
Zajrzyj, bo warto!:-)
UsuńNiech te Oleńki i Basieńki w nas żyją wiecznie i potrafia nam pokazać, że życie potrafi być dobre i piękne!:-)
Opiekuj się tym fajnym dzieciakiem Ola :-) Miś, miś jest cudny :-)
OdpowiedzUsuńOpiekuję się jak mogę! Ale wiesz Aniu, zauważyłam, że ta mała Oleńka nawet przez dłuższy czas niezaopiekowana potrafi przetrwac mimo wszystko aby ujawnic sie w najmniej oczekiwanym momencie i uśmiechnąc się do mnie bez żadnej urazy.Jestem jej za to bardzo wdzięczna.
UsuńA Misia, Misię szydełkową tulę i w dłoni ściskam, jak talizman!:-)
Cudowności same. Wiem jak istotne dla nas dorosłych jest przytulenie i dostrzeżenie swojego wewnętrznego dziecka. Swoje mocno tulę i nigdy nie zostawiam już samego. Robię co w mojej mocy by było bezpieczne, miało ciepło i miłość.
OdpowiedzUsuńTak, robimy co w naszej mocy dla tego dziecka w nas. Czasem jednak nei mamy dla niego czasu, siły, cierpliwości i zrozumienia. OA ono wchodzi w swój cichy kącik i czeka.A innym razem buntuje sie przeciw kącikowi i woła. - no, przytul mnie w końcu, ogrzej,bo mi zimno!
UsuńAch! Jak pięknie :D Dawno nie czytałam tak osobistego, pełnego pięknej myśli i wspaniałych emocji post :) A niespodzianki urocze :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego :)
Tak fajnie to odeberałaś? Dzięki! Moje wewnętrzne dziecko uśmiecha sie teraz radośnie do Ciebie, Agatko, do tej małej Agatki w Tobie!:-))
UsuńOlu - Tobie i wszystkim komentującym bardzo, bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa pod moim adresem. Mała Gabrysia - zawsze była wstydliwa i czytając to wszystko, od razu się czerwieni :) Popijam właśnie Twój sok z czarnego bzu z ciepłą woda, bo nawet mi szkoda psuć jego smak herbatą. Cieszę się, że mogłyśmy Wam sprawić radość i niespodzianka się udała.
OdpowiedzUsuń" Dzieciątko" ( bo chyba Ono do Was przychodzi - zgodnie z śląskimi korzeniami :)))trochę przyspieszone, ale bałam się właśnie - co będzie jak Was tam zasypie :)
Gabrysiu, mała Ola też zawsze byłą wstydliwa (nadal taka bywa, to tylko na blogu odważa sie na więcej, niż zazwyczaj).
UsuńGabrysiu kochana, raz jeszcze dziekuję za prezenty od Dzieciątka, cieszę sie, że mogłam o Tobie napisać, bo warta jesteś wszystkiego ,co najlepsze! Buziaczków serdecznych moc zasyłam z deszczowej obecnie wioski podkarpackiej!:-)))
Też musze zacząć to moje dziecko własne prezentami obsypywać. Przez ciężkie dni i miesiące zapomniałam o nim całkiem. Aż mi druga Polowa uświadomiła kiedy ja sobie sama coś kupiłam? No właśnie dawno... Cały czas człowiek patrzy na to, co potrzebne, dziecku spełnia się marzenia zapominając o sobie samym... Więc na Gwiazdkę zrobiłam sobie list do Dziadka Mroza czy jak kto tam nazywa... I czekam :) Może się spełni :)
OdpowiedzUsuńNa pewno Kocurku na Gwiazdke dostaniesz cos fajnego. Skoro wyraziłaś takie gorące życzenie, skoro poleciało ono we właściwą stronę, do Dziadka Mroza, Dzieciatka, Mikołaja, Gwiazdora czy Aniołka. Niech wszyscy oni razem albo osobno przyniosą Ci pod choinke to, o czym marzysz!:-))
UsuńRaz w roku swoje wenetrzne dziecko na pewno nakarmie :) Choćby to były skarpetki w kotki :D
UsuńTrzeba umieć czasami zrobić sobie samej jakaś drobną, niewinną przyjemnośc. Jeśli skarpetki w kotki byłyby czymś takim, to czemu nie?!:-)
UsuńBez dziecka w sobie nie możemy być dorosłymi.
OdpowiedzUsuńRacja! I ja sądzę musi byc w nas pełnia. Dziecko, dorosły i starzec jednocześnie.
UsuńOlgo - przepięknie napisałaś o swoim wewnętrznym dziecku, więc zasługujesz na tę wspaniałą nagrodę, a raczej na nagrody. Znam Gabrysię i jej bloga i z przyjemnoscią u niej bywam.
OdpowiedzUsuńA Tobie serdecznie gratuluję i pozdrawiam.
Zajrzałam w siebie, wsłuchałam sie usłyszałam głos małej Oli. Ona chce istniec i trzymac mnie zawsze za rękę.
UsuńFajnie, że zachodzisz do Gabrysi. Tyle ciepła bije z jej bloga, że i piecyk czasem tak nei rozgrzeje, jak jej pisanie!:-)
Dziękuję za Twoje ciepłe słowa, Stokrotko i pozdrawiam Cie z uśmiechem!:-)
To takie śliczne, zimowe, świąteczne prezenty chociaż jeszcze listopad ale każda pora jest dobra by cieszyć się prezentami a zimowa zwłaszcza, gdy za oknem mokro i melancholijnie. Za rzadko pozwalam swojemu wewnętrznemu dziecku się uzewnętrzniać i ono smutnieje i zanika. Czas je przywołać i utulić i mam nawet na to sposób.
OdpowiedzUsuńTak, trzeba czymś sie rozświetlić, rzeczywistosć pochmurną czymś ubarwić, znaleźć sobie iskiereczki, radosci proste i swojskie. Przywitać sie ze swoim wewnętrznym dzieckiem, uśmiechnąc do niego, żeby wiedziało, że jest dla nas ważne.
UsuńCiekawam, Krystynko, co jest Twoim sposobem na utulenie tego dzieciaczka w Tobie?!:-)
Mam ochotę na kupienie sobie w ciucholandzie stroju Mikołaja ( ten Spider-man wnuka kosztował grosze) i chodzić w nim po mieście szóstego grudnia i rozdawać dzieciom cukierki a dorosłym jabłka. A może odwrotnie.
UsuńNawet jak tego nie zrobię to sama myśl o tym mnie raduje
UsuńI ja uśmiecham sie na wyobrażenie Ciebie, Starki-Krystynki wędrujacej po mieście jako Mikołaj! :-)))
UsuńZaraz pędzę do Gabrysi.
OdpowiedzUsuńTo fajnie!:-)
UsuńTa Gabrysia musi być bardzo sympatyczną osobą. Z miłą chęcią do niej zajrzę :)
OdpowiedzUsuńTo prawda Karolinko - Gabrysia jest bardzo sympatyczna, ciepła i bezposrednia. Jak promyk słońca w słotny dzień!:-)
UsuńPo raz kolejny mamy przykład, że świat wirtualny nie jest taki zły jak się niektórym wydaje.
OdpowiedzUsuńSpotykamy wspaniałych ludzi którzy są wrażliwi i podobni do nas.
Dobro, przyciąga dobro Olu, a Ty jesteś takim promyczkiem i niech to wewnętrzne dziecko w Tobie trwa wiecznie.
Pozdrawiam:)
Świat wirtualny jest odbiciem świata realnego a także coraz ważniejszą jego częścią. Wszędzie można spotkać dobrych i złych. Mysle, iż trzeba starac sie to dobro wypatrzeć i docenić, nie odsuwać go i nie gasic swoimi uprzedzeniami, lękami i przeszłymi rozczarowaniami. Każdy nowy człowiek na naszej drodze to nowa historia. Trzeba sie w nią wsłuchać, wpatrzeć, znaleźc lustro w sobie...
UsuńDziękuję Ci Ataner za ciepłe słowa. Uściski serdeczne Ci zasyłam z mroźnego i ośniezonego Podkarpacia!:-)*
gratuluje wygranej
OdpowiedzUsuńsliczny ten misiak
Dziękuję! Szydełkowa misieńka jest rzeczywiście śliczna!:-)
UsuńSzczęśliwych urodzin, Oleńko. Jutro zaczynasz kolejny roczek!
OdpowiedzUsuńIwonko kochana! Dziekuję za pamięć i życzenia urodzinowe! To takie miłe i takie wzruszające, że pamiętałaś!:-)***
Usuń