wtorek, 20 listopada 2018

Widok z naszego okna…


 


   Zimno i ślisko. Pochmurno. Kto nie musi z domu wychodzić ten nie wychodzi. Niewiele samochodów decyduje się dziś na wyruszenie do centrum wsi i dalej, do miasteczka. Czeka ich tam bardzo stromy zjazd a pewnie nikt nie zadbał o posypanie drogi solą czy żwirem. Na szczęście zrobiliśmy wczoraj spore zakupy, odnowiliśmy zapasy w zamrażarce i lodówce a więc przynajmniej przez dłuższy czas nie musimy ruszać się z naszego siedliska.Do południa palimy w kuchennym piecu rozkoszując się ciepłem, które rozlewa się na kuchnię i przyległy do niej pokój. Po południu rozpalamy w piecu centralnego ogrzewania żeby w całym domu zrobiło się przyjemnie i żeby była w kranach gorąca woda. Pierwszy śnieg, który spadł wczoraj nadal cienką warstwą leży na drogach i łąkach. Przytupujący na mrozie, okutani w czapki, szale i kaptury uczniowie doczekują się wreszcie przyjazdu spóźnionego szkolnego autobusu. Kilka stopni na minusie wystarczyło aby tym brzuchatym, czerwonym pojazdem tak zakręciło na oblodzonej szosie przez naszym domem, że omal nie wpadł do rowu. Samotny motocyklista wyłaniający się zza zakrętu podpiera się lewą nogą, żeby nie przewrócić się na tym lodowisku.  Jadąc powoli i ostrożnie autobus oraz motocyklista znikają w oddali. I znowu droga pusta. Okolica bezludna i cicha.




  Sikorki na dobre rozpoczęły już ucztowanie w karmniku zawieszonym na młodej lipce. Widzę jak jedna z nich z apetytem dzióbie tam słoninkę. Obserwująca ją Hipcia próbuje doskoczyć jak najwyżej aby capnąć ptaszka. Na szczęście bezskutecznie. Reszta psów szaleje na śniegu. Nawet tak mizerna jego ilość je cieszy. Drzewa zupełnie już bezlistne tworzą w oddali ciemną, mroczną w nastroju ścianę lasu. Niewiele na razie na dworze bieli, która dodałaby pejzażowi światła i tego specyficznego, zimowego, dziewiczego piękna. Dominuje szarość i czerń nagich gałęzi drzew, wyblakła rudość traw, gdzieniegdzie spod cienkiej pierzynki śniegu przebłyskują kolory ostatnich, jesiennych liści.







   Nic nadzwyczajnego. Nic wyjątkowego. Ale każda chwila ma znaczenie. Każda warta jest dostrzeżenia czy nawet opisania. Powoli, ale bezustannie dokonuje się kolejne, maleńkie przeistoczenie. Jutro ten widok choć podobny, będzie jednak odrobinę inny, bo zmiana jest treścią i sensem życia, nawet gdy żadnych zmian wokół siebie i w sobie nie dostrzegamy, nawet gdy się przeciw nim buntujemy…




   Do posłuchania proponuję dzisiaj kolejną piękną piosenkę Stanisławy Celińskiej „Już nie trzeba mi”, z tekstem jej autorstwa a muzyką Macieja Muraszki.



Mijają noce, dnie
Życie mknie obok nas.
Tak rzadko możesz rzec
Czasie stój! Chwilo trwaj.
 
W problemach życia gubisz się
I czasem nie wiesz, czy żyć chcesz
Żal tego, co przeszło już
Dlatego teraz proszę cię
Myśl o tym, że masz tylko mnie,
A ja, że tylko ciebie mam.

Już nie trzeba mi wielkich słów pośród nocy
Zatrzymałam czas żeby znów z tobą być.
Jutro znikniesz gdzieś, życie dalej się potoczy
Choć tych kilka chwil podarował nam los.

Być może przyjdzie dzień
Zejdą się drogi dwie
To będzie ten nasz czas
Życie zmieni swój bieg.

Czy uda nam się, czy też nie
Nie od nas to zależy, wiem
To los, tylko los rządzi, więc…
Zamykam oczy, kryję łzy
Ty pochylony szepczesz mi
To, przez co serce moje drży.

Już nie trzeba mi wielkich słów pośród nocy
Zatrzymałam czas żeby znów z tobą być.
Jutro znikniesz gdzieś, życie dalej się potoczy
Choć tych kilka chwil podarował nam los






P.S.
A na "Karczmie na rozstaju dróg" do poczytania kolejny odcinek. Powoli ta toczona przeze mnie od prawie roku opowieść zbliża się do końca...

37 komentarzy:

  1. Hi !Kochana Olgo cos u Ciebie zimno ,ale to taka pora prawda ?dobrze ze jestescie zaopatrzeni w opal !!tak lubie drogi polne -Oczywiscie na zdjeciu (wyobrazam sobie jak spaceruje spiewam ,glosno gadam sama do siebie hi,hi)tak w realu to nie szlam taka droga ho ,ho i jeszcze)))Wykupilam pobyt na dwa dni blisko Cambridgemaly bialy domek na swieta wiec cudnie prawda?CZWOronogi glaszcze Tobie raczki sciskam p.Gosia aha a mnie pochlonal swiat ksiazek czytanych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj zimno i nieprzyjemnie! Dzisiaj okropna gołoledź. Lód jest dosłownie na wszystkim. Nawet pokrywa szklistą wartwą drabinę wiodącą na strych.Dzisiaj lepiej nie spacerować, bo można nózke złamać! Co innego w wyobraźni!:-)
      U Ciebie juz świeta w myslach? Ho, ho! Niby to jeszcze daleko, ale przeciez przeleci jak z bicza strzelił.
      Miłego słuchania ksiażek czytanych. To fajnie, że tak pochłonął Cię ten świat!:-)
      Gosiu!Ściskam mocno Twe rączki i zdrowia życzę!:-)

      Usuń
  2. Smutno mi, że zniknął Twój dorodny, bajkowy ogród Olu, chociaż Ty pewnie chętnie odpoczniesz od pracy i fabryczki przetworów. Dobry czas na pisanie, czytanie książek i wypijanie zapasów nalewek. Smutno mi tez, że kończy się "Karczma na rozstaju dróg", dobrze, żeby skończyła się wojna, ale nie spotkania z bohaterami. A może...dalszy ciąg? To by było wspaniałe, chociaż ogromnie pracochłonne przeprowadzić bohaterów aż do czasów współczesnych. Nie zabrakło by pracy na kilka takich pór zawieszenia.
    Znam takie nagie pejzaże, to zawsze był dla mnie trudny, depresyjny okres. Łatwo ulegam nastrojom i piosenki mówiące o przemijaniu i ulotności nie są dla mnie dobre w taki czas, widzę majaczące w mgle cmentarne krzyże. Dlatego lubię swoje obecne miejsce, bo zawsze jest słońce, połowa drzew nie gubi liści, a niektóre krzewy kwitną nawet zimą. Słucham żywej, skocznej muzyki Cajun Luizjany, mamy kilka płyt i czuję jak życie wraca:)

    https://www.youtube.com/watch?v=ruhnrcviTZA&index=4&list=RDwuMEhIoN9hw
    https://www.youtube.com/watch?v=zRRsgTmS4Ss&index=2&list=RDwuMEhIoN9hw
    https://www.youtube.com/watch?v=x7pCyKK0TKE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogród musi odpocząć, las i łąki, no i ja też. Zima jest potrzebna nam wszystkim, choc czasem bywa nieprzyjemna, zwłąszcza gdy jest tak szaro i ślisko (a dzisiaj jeszcze bardziej ślisko, niz wczoraj!)
      "Karczma" sie kończy, bo czuje, że powinna sie skończyć (dałam sobie rok na jej pisanie!) a poza tym wszystko, co zaczęte kiedys skończyc sie musi, choćby po to by zaczęło sie cos nowego!:-) Wprawdzie nie mam jeszcze pomysłu na to "nowe", ale z pomysłami tak to jest, ze pojawiają się znikąd, w niemożliwym do przewidzenia czasie.
      Ja też łatwo ulegam nastrojom, jednak wiem, że są przemijajace i czasem nic nie można poradzic na to, że człowiek czuje przygnębienie, lęk albo smutek. Te uczucia są częscią człowieka, tak jak częścia życia jest noc po dniu i powtarzalnośc pór roku.Myslę, że trzeba to w sobie zaakceptować. Co nie znaczy, że nie można próbować pomóc sobie wydźwignac sie z depresyjnych stanów, jesli trwają one zbyt długo i zbyt człowieka męczą. Jest mnóstwo pocieszaczy i promieni, z których mozna wówczas skorzystac, jeśli sie chce i potrafi. Muzyka, ksiazka, rozmowa, spacery, "wino, kobiety i śpiew" i wiele wiele innych cudów!:-))
      Dziekuję Co Mario za nadesłane przez Ciebie linki. Odpowiadajac na komentarze słucham sobie z przyjemnoscią tej pełnej optymizmu muzyki!:-))

      Usuń
  3. u mnie też zimno i wiatr dmucha w kominie. W centralnym jeszcze nie palę, a w sypialni podgrzewam grzejnikiem...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie! Zimno, wietrznie i ślisko. Tym przyjemniej człowiekowi w domu. dzisiaj od rana palimy w centralnym. Jejku, jak przyjemnie, gdy jest ciepło!:-)

      Usuń
  4. U nas też szaro i hula zimny wiatr, a Twój pejzaż mimo szarości też ładny, nie mówiąc o słowach,które obrazy uzupełniają. Piosenka mnie wzruszyła,lubię Celińską.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba w całej Polsce teraz podobna pogoda. Jak sie siedzi w domu, to dobrze, ale kierowcy muszą strasznie uważać, bo z każdym dniem robi sie coraz bardziej ślisko.
      Cieszę sie ,że też lubisz Celińską. Nie dość, że wzruszająco śpiewa ,ale co ważne bardzo wyraźnie i każde słwoo można zrozumieć (co jest ogromna rzadkoscia dzisiaj). Świetne są jej teksty! Słucham jej piosenek co dzień i wciaz nie mam dosyć!:-)

      Usuń
  5. Zima, chociaż bywa piękna, potrafi dać w kość.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak. Potrafi. A to przecież jeszcze nie jest zima, dopiero jej zapowiedź. Gołoledź i szadź.Trzeba uważać na siebie i orłą nie wywinąć!
      Pozdrawiam ciepło, Karolinko!:-)

      Usuń
  6. Cudna ta twoja codzienność :) U nas też poprószyło... chciałabym w najbliższym poście pokazać twój karmnik w ramach mojej karmnikowej zabawy i mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Codziennosc ma rózne oblicza. Ale rzeczywiscie, w każdej jej odsłonie mozna dostrzec piękno.
      Oczywiscie, że mozesz pokazać mój karmnik, ale z mojego bloga nie da sie kopiować zdjeć ani tekstów.Mogę Ci przesłać zdjęcie karmnika na maila. Tylko napisz do mnie, żebym wiedziała na jaki adres mam słać!:-)

      Usuń
    2. Nie potrzeba, ja wstawiam u siebie link do posta ze zdjęciem karmnika :)

      Usuń
  7. Wczoraj po południu zostawiliśmy auto na górze, baliśmy się zjeżdżać na letnich oponach; psy wychodzą tylko na chwilkę i szybki powrót w piernaty, jeszcze nie przyzwyczaiły się do zimna, ja także nie:-)
    Pozdrawiam serdecznie zza Sanu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej samochodem sie teraz nigdzie nie ruszać, bo nawet na prostej drodze (nie mówiac o pochyłosciach) mają problem z utrzymaniem się prosto na jezdni. Nasze psy też długo nie wytrzymują teraz na dworze (choć widzę, że energia je momentami rozrywa i po prostu muszą sie wyszaleć).Wieje, deszcz marznący co chwilę pada. Brr!
      Ściskam Cię mocno, Marysiu!:-)

      Usuń
  8. U nas było też ślisko. Kilka soamochodów wylądowało w rowach. Nic nikomu na szczęście się nie stało. Zima wprawdzie już znów brązowa, ale zimno, wiatr przeszywający. Księżyc idzie na pełnię, będzie mróz ;-) Nieuchronnie zima, tęsknię za białym, bardzo....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola, link do Karczmy nie działa. Zajrzyj na gmaila.

      Usuń
    2. Ślizgawica coraz większa ,bo deszcz marznacy pada. Widzę, jak szadź okrywa gałązki. Ładnie to wygląda, tylko słonka brakuje by jakieś lepsze fotografie zrobic.
      U nas drogi tak samo białe jak wczoraj. Pojawiła sie lodowa skorupka na śniegu a schody przed domem zlodowaciałe.
      Przyjdzie i czas bieli. A jeśli do tego będzie jeszcze świecic słonko, to widoki będą cudne!:-)
      P.S. Aniu, wysłałam Ci nowego linka na maila.

      Usuń
    3. Ola, mój syn powiedział, że możesz zaprosić na Karczmę tylko sto osób. Wiecej nie. Może ja stopierwsza?

      Usuń
    4. Nie jesteś stopierwsza, Aniu! Naprawde nie wiem, czemu ten link nie działa. Ale to nie pierwszy raz, gdy na bloggerze coś mocno szwankuje i autor bloga nie ma na to żadnego wpływu.

      Usuń
    5. No trudno, poczekam na książkę albo e-booka :-)

      Usuń
    6. No chyba w takiej sytuacji nie ma innego wyścia (byleby to nie było czekanie na Godota:-))

      Usuń
  9. Popatrz - jak to jest pięknie urządzone, że zawsze mamy się z czego cieszyć. Pierwszy śnieg, potem pierwsze przebiśniegi, potem coraz cieplejsze promienie słońca, barwna jesień i tak koło się zamyka, ale zawsze jest na co czekać. Buziaki serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, Gabrysiu. Zawsze mamy sie z czego cieszyć, na co czekać. Zawsze mamy też czym sie martwic i czego obawiać. Dobrze by było, gdyby udało sie utrzymać równowagę w tym wszystkim.
      Obecnie cieszę sie domowym ciepełkiem. Czasem naprawdę niewiele człowiekowi do szczęścia potrzeba.
      Całusy serdeczne Ci zasyłam!:-)*

      Usuń
  10. To u Was Oleńko zima. U nas dziś wieczorem zawitała, ale zimno było okrutnie już od wczoraj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zima, Basiu. Zima, choć przecież do kalendarzowej jeszcze miesiąc równy został. Biało na drogach i ślisko. U nas w górach zawsze pogoda troche inna niz w dolinach i na równinach.
      Pozdrawiam Cie ciepło!:-)

      Usuń
  11. I ja wróciłam z jesiennych klimatów w początki zimowych. Jak piszesz taka kolej rzeczy. Lubię słuchać piosenek Stanisławy Celińskiej. I to tych z ostatnich lat, są takie przemawiające do każdej z nas. Przychodzi czas gorącej herbaty, dobrej książki i w tle spokojnej muzyki. Pozdrawiam Olu cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakos tak z dnia na dzień jesienna aura zamieniła sie w zimową. Trzeba do tego przywyknac i zaakceptować a nawet polubić, bo sa rzeczy na które wpływu nie mamy.
      Piosenek Celińskiej słucham takze w tej chwili. W tle leci przepiękna jej piosenka pt. "Nie strasz".Ona śpiewa "Zobacz, wichura, a ja stoję"...Stójmy zatem, nie dajmy sie, wiecej w nas siły, niz przypuszczamy...
      Pozdrawiam Cie i ściskam mocno, Oleńko!:-)*

      Usuń
  12. No przyszła ta zima jesienią. Pierwszy śnieg zawsze mnie bardzo cieszy jak dziecko. Ale wczoraj po raz pierwszy patrząc na mokre i klejące się płaty śniegu pomyślałam o kierowcach. Oni się nie cieszą... Ale ten śnieg, czy tam deszcz gdzieniegdzie jest nam potrzebny, a jazdę trzeba dostosować do warunków. Nie mieszkamy w Kalifornii gdzie okrągły rok słonko praży, musimy się pogodzić z aurą albo wyjechać.
    Ja mam ten luksus, że ogrzewanie mam miejskie, ale za to brak przyrody wokół. Centrum miasta... coś za coś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeważnie zima przychodzi u nas jesienią a lato wiosną. Wszystko sie miesza i to juz chyba będzie normalny stan w ten pogodowej nienormalnosci.
      Dzisiaj nadal ślizgawica. W mieście przynajmniej posypują drogi solą. Tu, na wsi, niestety, nie...
      Wszędzie są jakieś plusy i minusy. I nawet to, co patrzac z daleka bierzemy za raj, rajem nie jest, gdy sie go lepiej pozna i zobaczy wszystkie zalety, ale i wady.

      Usuń
  13. U mnie też baaardzo zimno ale jeszcze nie ma sniegu.Przyszłam się ogrzać w Waszym ciepłym ,cudownym przytulisku .Właściwie mieszkam tu od kilku tygodni .Dopiero doszłam do połowy 2017 roku.Jesteście tacy naturalni ,mili ,gościnni ,tak pieknie potraficie pisać i opowiadać.Tyle pięknych zdjęc, życzliwosci . Dziękuję Walencja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za tyle ciepłych słów, Walencjo i pozdrawiamy Cie serdecznie mimo zimna życząc dobrego dzionka!:-)

      Usuń
  14. A wiesz Olu, że tym razem z przyjemnością powitałam jesień po tych upałach, taka odmiana też potrzebna. Bez tego jak czekać na lato i jak za nim tęsknić ☺
    No, ale sikoreczkom to u Was dobrze, nic tylko biesiadować ☺
    Ładne to śpiewanie Celinskiej, ale smutne, nostalgiczne. To ja Oluś wolę coś weselszego ��
    Właściwie to lubię tą jesienną zapowiedź nadchodzących Świąt. Lubię siedzieć pod kocykiem z kubkiem gorącej herbaty albo kawy, z dobrą książką albo po prostu posiedzieć w ciszy i popłynąć gdzieś myślami, tak po prostu wyciszyć się jesiennie. Lubię popatrzeć wieczorem na światła w oknach sąsiednich bloków, na te z zapalonych latarni też, jak przenikają przez ostatnie liście na drzewach. Lubię obserwować ludzi jak biegną do swoich zajęć, albo spacerują z dziećmi, z pieskami, jak zakochani idą niespiesznie przytuleni do siebie, zapatrzeni gdzieś w przestrzeń przed sobą, w jesienną ciemność, pewnie pełni nadziei, że tak będzie już zawsze.
    No i jeszcze lubię ten zapach obieranych mandarynek i pomarańczy, zawsze kojarzy mi z czymś dobryum radosnym, tak mi pozostało z dzieciństwa kiedy pomarańcze były luksusem, kupowanym tylko na święta.
    Buziaki☺***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że odmiana pogoda była już potrzebna.Lato trwało od kwietnia do października a nawet zahaczyło odrobine o listopad. Widział kto takie dziwactwa?!:-)
      Wody ziemi potrzeba, czyli dużo śniegu zimą i dużo deszczu jesienia i wiosną. To był bardzo suchy rok. Odkad tu mieszkamy nie pamiętam takiego.
      Coraz wiecej sikoreczek ucztuje w naszym karmniku. Ale nie tylko my o nie tutaj dbamy. Widzę w wielu ogrodach w okolicy budki dla ptaszków!:-)
      Lubię piosenki Celińskiej, takze te smutne. Zauważ Marytko, że nawet w niby to smutnych, melancholijnych piosenkach jest zawsze jakis odcień nadziei, optymizmu a przede wszystkim ogromnej mądrosci życiowej. Jak słucham Celińskiej czuję sie troche tak, jakbym rozmawiałą ze starszą przyjaciółką, która rozumie wszystko nawet bez słów i przytula, wyspiewujac na głos tony mego serca.
      Pięknie napisałaś Marytko o tym jesienno-zimowym czasie. Tak, on jest potrzebny człowiekowi, żeby odpoczał, zajął sie tym, na co w cieplejszych miesiacach nie miał czasu albo nastroju, zobaczył wyraźniej innych ludzi, wczuł sie w nich i w siebie takze.
      O tak ,zapach obieranych cytrusów i mnie wspaniale sie kojarzy. Jak one cudownie kiedys pachniały. Ich zapach w domu to było prawdziwe świeto.
      Całusy serdeczne śle Ci Marytko miła z mroźnego i śliskiego Podkarpacia!:-) (ale w domu cieplutko):-)***

      Usuń
  15. Jak ja lubię takie widoki jak na Twoich listopadowych zdjęciach, niby to samo ale każde nastrojowe. Wiosna mnie ciekawi, lato też lubię, kocham dostatnią jesień ale dopiero te późnojesienne klimaty uwielbiam. Jestem późnojesienną dziewczyną urodzoną 3 grudnia więc to może stąd bo jakże inaczej sobie wytłumaczyć, że uwielbiam to co prawie wszyscy przeklinają. No ale oczywiści to lubię na zewnątrz, bo w domu czy chatcie musi być wtedy ogień i koce i gorące napoje i pożywne dania i książki, dużo książek.
    " Nic nadzwyczajnego ale każda chwila ma znaczenie" - piszesz i to powinno się oprawić w ramki i powiesić tak, by po wstaniu wzrok od razu padał na te słowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, wiosenne, letne i jesienne widoki są takie oczywiste w swym pięknie. A żeby zachwycać sie listopadowymi pejzażami trzeba umieć patrzeć, trzeba umiec doceniac tę surowosć i delikatnosć w jednym.
      Każda chwila ma znaczenie a czesto o tym człowiek zapomina i trwoni chwile na głupotach. A tymczasem chwile ulatuja bezpowrotnie.
      Buziaki serdeczne o poranku zasyłam Ci Krystynko!:-)

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost