…Słońce i deszcz i wiatr. Dzień się budzi, noc zapada. Ta
sama zawsze znana od lat. Stara jak ziemia ballada…” śpiewał kiedyś zespół
Tender prostą, wpadającą w ucho piosenkę. I mogłaby ona być mottem przewodnim
tegorocznego października, bo pojawiają się w nim wszystkie wyżej wymienione
składniki pogodowe. Pewnie zresztą tak samo jest każdego roku, ale człowiek
zapomina o tym i żyje tym ,co tu i teraz. Przeszły przez nasze okolice ulewne
deszcze, pojawił się też poranny szron, gdy temperatura na polu zeszła poniżej
zera stopni. A dzisiaj do tego wszystkiego doszedł drobny kapuśniaczek, chłód
oraz mgła, która szczelnie spowija nasze podkarpackie siedlisko.
Spodziewając
się, iż tak będzie przez ostatnie, dość pogodne dni wychodziliśmy na
kilkugodzinne spacery z psami. Łapaliśmy blask październikowego słońca, podziwialiśmy
błękit nieba, cieszyliśmy się wspaniałą aurą, wędrując po naszym jesiennym
lesie, brodząc w suchych lisciach, zjezdzając na pupie po błotnistym zboczu, wdrapując się na kolejne wzgórze, patrząc w dół, w górę, za siebie i na boki...
Przy okazji szukaliśmy też grzybów, ale poza jednym małym muchomorkiem
ani jednego grzybka nie udało nam się wypatrzeć. Za to mieliśmy dużo radości z
samego wędrowania oraz obserwowania radości naszych czterech psów. Chyba nigdy
nie znudzi się nam patrzenie na ich harce, zwariowane gonitwy między drzewami,
kopanie nor, wzajemne zaczepki i powarkiwania, wwąchiwanie się w tajemnicze
zapachy ściółki leśnej, uśmiechnięte, psie pyski, gdy nawołujemy je a one lecą
na łeb na szyję, który z nich prędzej przypadnie do rąk, który doprosi się o
najmilszą pieszczotę.
Nauczyły się psiska, że na nasze spacery
biegną sobie bez żadnej uwięzi, bo na początku muszą się wyszaleć do woli na
łące, pognać do lasu i wykapać się w kałużach, wytarzać w liściach, porwać
jakiś patyk i biec z nim tryumfalnie, wpaść na moment w gęstwinę i wypaść z
niej w tumanach liści, kurzu oraz w czających się tam na nie podstępnie
rzepach. Dopiero, gdy zbieramy się w drogę powrotną łapiemy Zuzię, Jacusia oraz
Hipcię na smycz. Chyba nawet to lubią. Idą grzecznie do domu od niechcenia
zatrzymując się jeszcze na małe siku albo wypróbowanie wody z gliniastych
kałuż.
Tylko Misia biega wolno, bo z uwagi na swoja
ślepotę zawsze trzyma się blisko nas. Patrzę na nią z przyjemnością i
wzruszeniem. Jak wiele umiejętności przyswoiła ta psina przez dwa lata swego
życia w ciemności. Jeszcze w zeszłym roku zdarzyło jej się dobijać do drzew
albo wpadać na nas z taką siłą, że omal zbijała nas z nóg. Teraz Misia dokładnie
wie, gdzie rosną drzewa i omija je zgrabnie w najszybszym nawet biegu. Tylko
raz podczas ostatniego spaceru wyrżnęła noskiem w pień sosny. Po chwili namysłu
zrozumiałam, dlaczego tak się stało. Otóż ta sosna była sucha, martwa. Nie
wydzielała wiec żadnej temperatury. Nie miała aury żywej istoty. A zdaje mi
się, że Misia znakomicie właśnie tę aurę wyczuwa. Czy robi to przy pomocy
powonienia czy też całkiem innego zmysłu, pozostaje dla mnie tajemnicą. W
każdym razie nie wpada już jak niegdyś na nas ani na członków swej psiej
rodziny. Jest tak sprawna i sprytna, że nikt obserwujący ją z boku nie poznałby
pewnie, że to niewidomy pies. Siada i wystawia radosny pysk do słońca. Łapie
bzyczące jej wokół głowy muchy. Przeskakuje przez pnie drzew. Czołga sie pod nimi, jesli nie ma innej rady...
Pierwsza znajduje porzucone przez wilki albo
kłusowników, sarnie gnaty. Dobrze wie, gdzie znaleźć wodę. Kopie zażarcie w
poszukiwaniu nornic. Znajduje porzucone przez kogoś w lesie rękawiczki, czapki
czy plastikowe butelki i niesie tryumfalnie jako wspaniałe znalezisko. A do
tego wszystkiego niesamowita z niej pieszczoszka! Uwielbiam gładzić jej
mięciutkie, niczym wata futerko, głaskać, przytulić, pozwalać się lizać po
policzku i uchu, szeptać do niej najczulsze słowa i czuć, że ona wszystko
rozumie, wszystko czuje. Gdyby była mniejsza brałabym ją pewnie na kolana, ale
ponieważ to spore psisko, to na spacerach kucam przy niej a w domu klęczę albo przysiadam obok niej na
kanapie. A ona natychmiast wystawia bezwstydnie do głaskania różowy brzuszek!:-)
Inne psy też uwielbiają być w centrum uwagi i nieraz z Cezarym działamy na
cztery ręce aby sprostać potrzebom naszej kochanej, psiej czeredki…
Pewnie już kiedyś
o tym wszystkim pisałam, pewnie juz bardzo podobne obrazki pokazywałam, ale tak jak październik podobny jest do innych
październików, tak nie sposób na blogu nie powtarzać pewnych tematów, opisów i
spostrzeżeń. Życie jest pasmem powtarzalności i od nas tylko zależy, czy
wchłonie nas zupełnie szarzyzna codzienności, czy będziemy iść przed siebie łapiąc słońce i nigdy sie tym nie nudząc…
P.S. Na Nitkach losu po długim czasie ukazał się dziś
mój nowy tekst. Przyszła jesień, czas zatem odkurzyć tamten blog, zobaczyć co u
pajeczycy Adeli Hildegardy słychać!:-)
Piękne zdjęcia bukowego lasu! Olu, ściskam Was serdecznie. U mnie dzisiaj paskudnie, dobrze, że też nałapałam słońca, kiedy było go pod dostatkiem. Pa!
OdpowiedzUsuńNasz bukowy las zachwyca mnie o każdej porze roku!
UsuńWczoraj chłodno i mgliście, dzis przejrzyscie i ciepło.I tak podobno będzie do końca tego tygodnia.I bardzo dobrze!
Łucjo droga, ściskamy Cię mocno. Cieszę się, że sie odezwałaś!:-)*
Jakos tak smutno sie robi, szkoda slonca, szkoda lisci. Powtarzalnosc por roku i powtarzalnosc moich roznych nastrojow, teraz wlasnie leci stromo w dol.
OdpowiedzUsuńSłońce jeszcze wróci, Aniu. Ono nigdy przecież nie odchodzi na zawsze. Przypomij sobie, iel pięknych słonecznych dni zdarza sie zimą.
UsuńA obniżka nastroju niekoniecznie od braku słońca i tej powtarzalnosci zalezy. Przychodzi i odchodzi. I wielu z nas dotyczy. Jest jak mgła, która chwilowo zaburza ogląd rzeczywistosci, nadaje jej inny wymiar, ale przecież wszystko nadal trwa, mimo mgieł, deszczu, wiatru i słońca...
Olu, rozczula mnie widok niewidomej Misi, jak sobie radzi na spacerach, Wasze wielkie serce pozwoliło jej żyć, mimo, że nie widzi świata, tylko zmysłami go wyczuwa; liście prawie spadły, zaczyna się listopadowa szaruga, przed nami jeszcze sporo pracy przed zimą, przyjemnie teraz zapalić w piecu, przez okno patrzeć na deszczowy widok; u nas jeszcze ruch na drodze, kończą budowę gazociągu, ale przyjdzie czas, że nikt nie zjedzie w dół przez cały dzień:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMnie moja Misia też rozczula. Jest bardzo mądrym, sprawnym i serdecznym pieskiem. Cieszy sie życiem. Cieszy moje serce...
UsuńTak, liście prawie opadły, ale do zimy chyba jeszcze daleko. Teraz przed nami parę ciepłych dni. Piec odpocznie od palenia przed mrozami, kiedy będzie sie w nim hajcowało na okrągło.
Pozdrawiam Cię ciepło, Marysiu!:-)
Tez popatrzylam z wielka przyjemnoscia na Wasze przepiekne, przeszczesliwe psiaki...takie spacery to samo zdrowie dla Was i dla zwierzakow. A Misia naprawd zadziwia! pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńLubię fotografować moje psy i tutejsze, tak bliskie sercu okolice. Pewnie wiele tego typu zdjęc już było na blogu, ale wciaz mi nie dosć fotografowania i dzielenia sie z Wami moimi zachwytami i wzruszeniami. A Misia jest taka kochana i mądra, że po prostu od czasu do czasu mam chęc napisać o niej i pokazać tego mojego białego skarbeczka.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie, Grażynko!:-)
Misia jest cudna tak cudna jak jej właściciele.Macie wielkie serca.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak, Misia jest cudna na pewno! Nie da się jej nie kochać!:-)
UsuńA u nas ciemno, zimno i do domu daleko...
OdpowiedzUsuńOjojoj...Mam nadzieję, że dzisiaj już troszkę lepiej, Agnieszko?
UsuńPozdrowienia ciepłe Ci ślę!:-)
Wydaje mi się, że rozwinęła Misia węch i tak jak nasza już nieżyjąca Sunia bardzo wrażliwym nosem ,,widziała" świat. Piękny spacer :)
OdpowiedzUsuńbuziaki :D
Pewnie jest to sprawa rozwiniętego węchu a moze jeszcze innych, nieznanych nam zmysłów?. Tak czy siak, niewidzące psy radzą sobie o wiele lepiej, niż niewidomi ludzie, choć i oni rozwijają takie zmysły jak np. słuch.
UsuńPozdrawiam ciepło, Agatko!:-)
Piekne, jesienne zdjecia :) nie straszy mnie jesien, jest spokojnie, prace ogrodkowe przerwane, bo za zimno, a w domu jest tyle fajnych zajec - ksiazki, filmy, szycie, swetry i skarpetki na drutach :)
OdpowiedzUsuńMozna bezkarnie owinac sie kocem i nic nie robic! Pozdrawiam was i Hildegarde, no i psy!
Dziękuję, Basiu!:-) Pewnie, że dobrze i w domu człowiekowi. Nareszcie można robic to, na co nie było czasu przez ciepłe miesiace. I po prostu można odpocząć przed kolejnym, pracowitym sezonem.
UsuńDziekujemy za serdeczne odwiedziny i pozdrawiamy Cie z uśmiechem!:-)
A pajeczyca jest Adela! Musialam szybko sprawdzic na drugim blogu, bo Aniela mi nie pasowala :) Pewnie sie na ciebie obrazi za te pomylke, bo to wrazliwa duszyczka :)))
OdpowiedzUsuńUsmiałam sie sama nad tym swoim błedem (ot, skleroza!) i czym prędzej go poprawiłam. Dziękuję Basiu za zwrócenie mi uwagi na ten malutki, ale ważny błąd. Poprawiłam zanim zauwazyła go Adela. Zdążyłam. Uff!:-)))
UsuńPiękne są te wasze psiaki i wspaniale się o nich czyta i ogląda ich swawole. Wzruszyła mnie historia Misi, nie wiedziałam że jest niewidoma. Dobre są takie spacery, zdrowe.
OdpowiedzUsuńZdjęcie muchomorka skradło mi serducho. Pozdrawiam.
Moje psiaki są pełne radości, ale nie dziwota. Mają sie gdzie wybiegać, mogą bawić się ze sobą, niegdy się chyba nie nudzą! Misia takze dzięki temu tak dobrze sobie radzi, bo ma możnośc życia w stadzie, w miejscu gdzie przyszła na świat. Czuje się pewnie dzięki temu bezpiecznie.
UsuńMuchomorek - samotniczek też ucieszył moje oczy!
Pozdrawiam Cę ciepło, Luno!:-)
Cudne zdjęcia i kochane psiska :) Ma być jeszcze złota - polska jesień , to i jesienne spacery jeszcze przed Wami. Buziaki
OdpowiedzUsuńTak, bardzo kochane są te moje wszystkie psiska! A co do pogody, to noc byłą ciepła a teraz, gdyby nie zachmurzone, zwiastujace rychły deszcz niebo mozna by się pokusic o kolejny, gromadny spacer!:-)
UsuńBuziaki, Gabrysiu!:-)
Wasze pieski mają prawdziwy raj, widać jak są szczęśliwe. Mieszkacie w Krainie Łagodności Oleńko.
OdpowiedzUsuńMysle, że nasze psiaki są szczęsliwe.I bardzo mnie to cieszy. Są zdrowe, swobodne, najedzone, maja przyjazny dom i mają gdzie pobiegać,no a do tego mają kochających, w miarę zdrowych i sprawnych jeszcze właścicieli. Niech to trwa jak najdłużej!
UsuńŚciskam Cię mocno, Basiu!:-)
Lubię mgłę i podobają mi się te "mgielne" zdjęcie. Dobrze, że napisałaś o Misi bo bardzo byłam ciekawa jak sobie radzi.Niewidomi mają wyostrzone inne zmysły, widocznie u niej nastąpiło to samo.
OdpowiedzUsuńCieszę się Ewo, że zwróciłaś uwagę na te mgielne zdjęcia. Lubie fotografować takie rozmyte, jakby nierealne widoki.A o Misi chciałam napisać, bo to wspaniała psina, która nadal sie rozwija i staje sie coraz mądrzejsza.Jej ślepota nie jest dla niej kalectwem, ale czymś zwyczajnym, czymś, dzieki czemu rozwinęła inne zmysły. Dostrzgam to i chcę sie swoimi spostrzeżeniami dzielić.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie!:-)
Powtarzalność i rutyna jednak nas organizują. Kiedyś nie lubiłam, ale teraz doceniam. Staram się tylko nie wchodzić zbyt głęboko. Już zdaję sobie sprawę, że tak naprawdę nie ma powtarzalności, każdy październik jest inny, bo ja jestem inna co październik :-) Borzezielony jak ja lubię patrzeć na szczęśliwe psy, one tak bardzo umieją się cieszyć chwilą. Zazdroszczę im tej umiejętności. Misia rozwinęła inne zmysły. Tak zwyczajnie. Zwierzaki są bardziej plastyczne od nas. Nie biadolą nad stratą, tylko się dostosowują. Myślę, że mamy podobne zdolności adaptacyjne, tylko nas ograniczają nasze przekonania :-) Aurę, czyli biopole wszystkich żywych istot można zobaczyć, można też poczuć, można też zobaczyć umysłem. Wszystkie trzy opcje są dostępne dla ludzi. I nawet nie trzeba być jakimś ekstra sensytywnym. Każdy może, tylko trzeba wygumkować z umysłu przekonanie, że nie mogę :-) I jusz, grubosz świeci niebiesiutko-białym światłem i powoduje, że się uśmiecham :-) Faktycznie drzewko szczęścia :-) Lecę do Adeli :-) Pozdrawiam spod Mikołajek, gdzie weekendowo przerywam rutynę, miłego Olu :-)
OdpowiedzUsuńPowtarzalnośc i rutyna mogą dawać człowiekowi (oraz zwierzętom) poczucie spokoju i bezpieczeństwa. To takie mury domu, w ramach którego możemy czuć sie swobodnie i robić coś, co wynika z potrzeb serca i ciała.
UsuńTo prawda, niby październiki takie podobne, a inne, tak jak my jesteśmy każdego roku inne. Zmieniamy się, przeistaczamy. Pokazuje nam to lustro, pokazują rozmowy z bliskimi, to co tworzymy też sie zmienia.
Tak, co do aury, to choć nigdy jej nie widziałam, to mam wrażenie, że jakoś ja wyczuwam. I staram sie nie stawiać sobie żadnych tam, co do tego, co można a czego nie można poczuc, zobaczyć. Własnie dlatego, że wciąz sie zmieniam.
Byłaś w Mikołajkach? Jak fajnie! Na pewno zobaczyłaś cos ciekawego, jakieś nowe refleksje sie w Twojej głowie zrodziły. Fajnie jest gdzieś wyskoczyć, ale fajnie jest też wrócic i ukokosić sie u siebie w domowym ciepełku.
Uściski serdeczne zasyłam Ci, Aniu!:-)
Wspaniały mieliście spacer :)
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu dla Misi jak rozwinęły się u niej zmysły zastępujące wzrok :)
Było ciepło i słonecznie a w taka pogodę aż chce sie wyjść z domu! Dziś też jest ciepło, ale słonca brak. Lada chwila moze zacząć padać.
UsuńMisia i mnie zadziwia a do tego bardzo wzrusza. Cieszę się, że pojawiła sie na świecie, że pokazuje mi jak dobrze jest żyć!:-))
Misia ❤️
OdpowiedzUsuń!:-)♥
UsuńW moim rejonie grzybów mnóstwo,nie zbieram,ale ostatnio sąsiad tyle nanosił co niemiara. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI w nas tli sie jeszcze leciutki płomyk nadziei, że w końcu jakieś grzyby pokaża sie w naszych lasach...
UsuńPozdrawiamy!:-)
No, patrz Olenko:-) Wchodziłam wczoraj na Waszą stronę i nic, a dzisiaj post i taki piękny. Tyle zdjęć, ach uczta dla moich oczu! Niebo niebieściuchne, jesienne liście kolorowe, znowu taki ciekawy pień drzewa. Misia tak radosnie i ufnie wystawiająca roześmianą mordkę do zdjęcia, że tylko ją tulić i smyrać za uszkami:-)
OdpowiedzUsuńU nas ciemno, zimno, w domu też. Paluszki marzną mi przy pisaniu. Zaraz zrobię sobie gorącej herbatki i okryję się kocykiem, i byle do lata:-))
Buziaków moc. Wskakuję pod koc. I jak mi nos nie odpadnie i nie skostnieją paluszki, przeczytam jeszcze raz Oleńko, Twój post i zdjęcia obejrzę do poduszki. I jak mnie w końcu sen dopadnie, pomyślę zasypiając, jak tam u Was ładnie, jak ładnie-)***
Piekna jest końcówka tegorocznego października, Marytko!Po chwilowym zachmurzeniu i mgłach znowu jest u nas ciepło i słonecznie. Bardzo nas i pieski to cieszy, bo spacery w taka pogode to prawdziwa przyjemnosć dla ducha i ciała. Ale z tego co widzę, to Polska podzielona jest na dwie strefy różnych temperatur. W jednej zimnica, w drugiej ciepełko omalże sierpniowe. Dziwne są te anomalie pogodowe! Może i do Ciebie jeszcze to ciepełko przyfrunie i ogrzeje paluszki!:-)
UsuńMisia usmiecha sie radośnie, gdy smyram ją za uszkiem i mówię, że to pieszczotki od miłej Marytki!:-))
Pozdrawiamy Cię z serdecznym usmiechem i dobrego, pogodnego dnia z błekitnym niebem życzymy!:-)***
Szarzyźnie codzienności, mówimy stanowczo - nie! A powtarzalność jest piękna, tak jak zmienne są pory roku.
OdpowiedzUsuńKażde ze zdjęć zachwyca, a psinki są po prostu najcudniejsze. Emanują radością, szczęściem które jest widoczne na każdym ujęciu.
Jestem zaskoczona, że nie ma u Was grzybów.
Pozdrawiam serdecznie:)
Codziennośc ma rózne oblicza, ale to od naszego nastawienia głównie zależy w jakich kolorach będziemy ją widzieć. Gdy w sercu smutek, to żadne słonko nie potrafi rozjaśnic dnia a gdy w sercu radość, nei ma do niej przystępu żadna ciemnosć i żaden chłód....
UsuńRadość moich piesków jest tym, co moje serce rozświetla, dlatego uwielbiam na nie patrzeć, fotografować, byc z nimi po prostu.
W zeszłym roku było takie zatrzęsienie grzybów w naszym lesie, że może w tym grzybnia odpoczywa. Miejmy nadzieję, że przyszła jesień będzie pod tym względem łaskawsza.
Pozdrawiamy Cię pogodnie, droga Ataner!:-)*
Hi !OLGA nie na temat ale polecam - Złota wolność (Kossak Zofia-sprobuj prosze wysluchac chociaz kawalek na youtube-dla lektora !! a teraz bierzacy temat -psy cudowne a Jacek spokornial ?jak przypomne sobie co wyprawial ......Misia chcialam o nia zapytac a tu tatam -mam opis!!!:-)CO DO GRZYBOW to musi byc rownowaga -mialas w tym roku w ogrodzie to od lasu masz odpoczynek tak hi,hi sciskam mocno lapki uwazaj na siebie !p.Gosia
OdpowiedzUsuńps.zdjecia -cudowne
Cześć, Gosiu! Spróbuje w wolnej chwili posłuchać polecanej przez Ciebie ksiazki i zobaczę, jak to będzie z moim skupieniem.
UsuńJacek zmądrzał, złagodniał, uspokoił się (ale uwielbia bawic się jak szczeniak!). Wszystkie zresztą nasze psy (łacznie z najstarszą Zuzią)są bardzo zabawowe.
No tak, w ogrodzie miałam wysyp owoców, więc nie mogę narzekac na brak grzybów. teraz są takei ciepłe dni, może jednak cos sie w lesie jeszcze przed zimą pokaże.
Pozdrawiam Cie i serdecznie łapki Twoje ściskam!:-)
Olu, gdyby Ci w nadchodzących dniach było szczególnie smutno, polecamy filmy na YT o wietnamskiej rodzinie z małpką Doo. Coś jest w tym właścicielu małpki takiego szlachetnego, że potrafi człowieka wyciągnąć z dołka.
OdpowiedzUsuńBaby Monkey Doo Eating Guava - Funny Animals
I pozdrawiamy serdecznie - jeszcze cała czwórka...
Dziękuję Iwonko za podpowiedź w sprawie pogodnych filmików. Na pewno sie przydadzą.
UsuńŚciskam Was mocno, kochane dziewczyny i ciepłe myśli Waszej czwórce zasyłam...♥
Jesień jak każda wcześniej ale cóż z tego skoro piękna, kolorowa, ciepła ale też mglista, deszczowa, melancholijna czyli cudna i pożądana. Kocham jesień.
OdpowiedzUsuńCudne te Wasze białe psiaki i podziwiam, bo ja z jednym, czarnym jamnikopodobnym szperaczem z trudem sobie radzę na spacerach.
Tak Krystynko, jesień porafi być piękna w każdej odsłonie.
UsuńZ czwórką psiaków jest czasem urwanie głowy, ale nic to! Daja nam tyle radosci i powodów do rozruszania kosci, że wszystko sie im wybacza!:-)
Misia też mnie rozczula ... miała niebywałe szczęście, że urodziła się właśnie u Was, bo daliście jej szansę na życie i rozwój :*
OdpowiedzUsuńLas zachwyca o każdej porze ... dobrze, że macie szansę, by niemalże w każdej chwili podziwiać jego piękno.
Ja ostatnio w takim pędzie żyję, przemykam rowerem do pracy i z powrotem, chociaż ładną mam drogę, bo nad rzeką, gdzie zrobiono ładną ścieżkę i jest tam naprawdę ładnie :)
Oj, ta Misia...Jak sobie przypomnę ten malutki, bzbronny, biały kłebuszek, który trzymałam na dłoni dwa lata temu i porównam go z wielka, serdeczną psiną, kóra kładzie teraz głowe na moich kolanach, to nadziwic sie nie mogę tym zmianom. I cieszę si, że z tego maleństwa wyrósł tak mądry, kochany i dobrze radzący sobie w życiu pies.
UsuńPogoda nadal jest piękna. Aż dziw, że tak ciepło może być pod koniec października.
Dobrze, że jeździsz rowerem do pracy. Nałykasz sie przynajmniej troche świeżego powietrza, odetchniesz przed wielogodzinnym siedzeniem w murach szkolnych. W czsach, gdy pracowałam w bibliotece, też dojeżdżałam do pracy na rowerze. Fajnie było jechać przez pusty park rankiem, ale troche strasznie było wracać tamtędy wieczorami!
Psia młodość, podobnie jak u człowieka, trwa bardzo krótko. szczeniaki są rozkoszne, ale najdłużej są z nami nasze psy w okresie swojej dorosłości, a potem starości. Wszystkie nasze psy pamiętam najbardziej z tego ostatniego okresu, kiedy były już do nas bardzo przywiązane, a jednocześnie wymagały ogromnej troski, opieki, naszej uwagi i obecności. Chorowały, były niedołężne, traciły wzrok i siły. Ale takie właśnie budziły w nas najlepsze uczucia i instynkty. Mały psiak daje nam po prostu radość - stary pies robi z nas lepszych ludzi.
OdpowiedzUsuńTak, Małgosiu - zmieniają sie nasze psy, zmieniamy sie i my. Uczymy sie wzajemnie o sobie wielu rzeczy, dopasowujemy się, coraz bardziej jesteśmy sobie bliscy...Nasze psy są jeszcze w pełni sił i mam nadzieję, że długo tak będzie. Ale wiadomo, że kiedys trzeba będzie stanać w obliczu bólu i nieuchronności. Psy żyją krócej niz my, ale nigdy nie wiadomo, czy to pies odejdzie pierwszy, czy jego właściciel.Róznie to przecież bywa...
Usuń