niedziela, 24 czerwca 2018

Wyjdź ze mną na deszcz…



  Lato zaczęło się na Pogórzu Dynowskim deszczowo i chłodno. A nawet jak spod grubej warstwy chmur przebije się jakiś promień, to za parę chwil znika przegoniony przez nagły wiatr i kolejne, ogromne okręty obłoków przemierzających nieboskłon. Specyficzny blask, który trwa przez moment w nowy sposób oświetla przestrzeń, sprawia iż barwy stają się jaskrawsze, wyrazistsze, zanim znowu rozmyją się w odcieniach szarości, granatu i indygo. W mgle sprawiającej, iż nieważne stają się kontury zwyczajnego dziania na jaw wychodzą ukryte dotąd warstwy zamyślenia, ożywają bardzo dawne nawet wspomnienia.  I znowu pada, leje, mży, ciurka, kapie…Jednak ja na to nie narzekam. Susza dość już się nam naprzykrzyła a pewnie nie raz jeszcze tego lata dokuczy. Deszcz nie dość, że nareszcie gasi pragnienie ziemi, to daje człowiekowi czas na inne działania i refleksje, niż te w czasie pogody, poi jego duszę. Deszcz bywa najlepszą inspiracją do tworzenia, wymiany myśli, wejrzenia głębiej w siebie, kluczem, który otwiera i koi duszę. Wsłuchuję się w ten życzliwy deszcz. W jego monotonny szept, w łagodną rozmowę z wiecznością, w wołanie kropel bębniących uparcie o parapety, o ważnych sprawach opowiadających.  Niepogoda pozwala spojrzeć inaczej na świat poprzez zapłakane szyby  Podziwiam zmienny pejzaż malowniczych chmur oraz monolityczną metaliczność nieba, które skrywa swoje tajemnice a zbliżyć się do nich można chyba tylko  snem, piosenką albo wierszem…


Siąpi, pada, deszczem gada przestrzeń, ziemia, serce
Strugami płyną w  poszumie myśli i pragnienia
Wzgórza i doliny w deszczowej piosence
Kropla za kropelką, wzruszenia, wspomnienia…


  Gotując ulubioną w tym roku przez nas zupę z botwinki słucham deszczowych piosenek. Tych z dawnych lat i współczesnych. Wszystkie mi się podobają. Wszystkie mają w sobie to coś, co lubię – zamyślenie, nostalgię, delikatność, spokój, tęsknotę. Tytuł tego posta, jest jednocześnie tytułem jednej z najmocniej wpadających w ucho i serce piosenek Korteza, współczesnego poety i kompozytora, który swoją niebanalną, pełną refleksji twórczością zwraca mi wiarę w możliwość zaistnienia czystego piękna w dzisiejszej przeżartej komercją i tandetą masowej rozrywce.



Wyjdź ze mną na deszcz,
podnieś głowę,
nie bój się.
Weź głęboki wdech,
niech swobodnie spływa z rzęs...

Wyjdź ze mną na deszcz,
niech nam gęsto spływa z rzęs.
Weź głęboki wdech,
podnieś głowę,
nie bój się....

   Mam kilka dobrych wspomnień związanych z deszczem…Na przykład takie…

   Są lata osiemdziesiąte. Socjalistyczna szarość i pustka w sklepach. A tymczasem moja rodzina niedawno wprowadziła się do małego domku między lasem i parkiem. Po wieloletnim bytowaniu w ciasnym, dwupokojowym, ulokowanym w bloku z wielkiej płyty mieszkaniu na śląskim, robotniczym osiedlu, ogromnie cieszyliśmy się tym nowym miejscem do życia. Każdy krok, każde słowo wyraźnie było słychać w tej niezagraconej jeszcze niczym przestrzeni. Koniecznie czymś ją trzeba było umeblować a tak trudno było zdobyć cokolwiek…Wówczas jakaś dobra znajoma dała mojej mamie telefoniczny cynk, iż w pobliskich Siemianowicach w dużym, osiedlowym sklepie na peryferiach rzucili właśnie dywany. Tak się wtedy mówiło „rzucili”. Polowało się wówczas na jakiekolwiek dostawy towaru. Stało się godzinami w kolejkach, często nie mając pojęcia, co rzucą. Czasem przekazywało się pocztą pantoflową cenne wieści o tym co i gdzie można kupić. I kupowało się cokolwiek, nie wybrzydzając. Ucieszone wsiadłyśmy z mamą do autobusu i pojechałyśmy po wymarzony dywan. Był bardzo ciepłe, letnie przedpołudnie. Wyglądu samego dywanu już dzisiaj nie pamiętam. Pamiętam jednak, że gdy wytaszczyłyśmy go z autobusu niosłyśmy go we dwie na ramionach powoli przemieszczając się asfaltową, śródleśną dróżką w kierunku naszego oddalonego o dwa kilometry domu. Dywan okazał się bardzo ciężki, więc często zatrzymywałyśmy się by odpocząć, przysiąść na drewnianej, pomalowanej na zielono ławeczce, odetchnąć. A potem znowu ruszałyśmy w drogę. Dwie kobiety z dywanem, niczym „Dwaj ludzie z szafą” z filmu Polańskiego. Leśna dróżka była pusta o tej porze. Nikt nas nie mijał. Cała zielona przestrzeń należała tylko do nas, dwóch upartych siłaczek. Idąc śpiewałyśmy sobie marszowe piosenki, żartowałyśmy, zadowolone z siebie i z tej niesionej na ramionach niespodzianki, którą miałyśmy wkrótce zamiar ucieszyć resztę rodziny. Nagle, ni stąd ni zowąd zaczął padać deszcz. Ogromne krople padały na nasze rozgrzane głowy, na spocone twarze, na asfalt i przydrożne brzozy. Przyśpieszyłyśmy kroku. Nasiąkający szybko dywan stał się jeszcze cięższy. W końcu zaczęłyśmy biec. Coraz szybciej i szybciej. A opanował nas przy tym nie wiadomo czemu jakiś wariacki chichot. Biegłyśmy i śmiałyśmy się jak szalone. A potem jeszcze śpiewałyśmy refren bardzo popularnego w tamtych czasach przeboju grupy Pod budą pt. „Bardzo smutna piosenka retro”.



„… Kap, kap płyną łzy
w łez kałużach ja i Ty
wypłakane oczy
i przekwitłe bzy.
Płacze z nami deszcz
i fontanna szlocha też
trochę zadziwiona
skąd ma tyle łez…”

   Ale nam absolutnie nie było smutno. Przemoczone do nitki, rozśpiewane zapomniałyśmy zupełnie o zmęczeniu. Opętane magią ciepłego deszczu radośnie przemierzałyśmy las niczym dwie, beztroskie dziewczyny. Młoda, śliczna, czarnowłosa, zupełnie zdrowa jeszcze mama i ja, nieśmiała zazwyczaj nastolatka w okularach, która nic jeszcze o życiu nie wiedziała. Wieczność otulała nas swoim życzliwym ramieniem a żaden smutek ani najmniejszy cień rozstania jeszcze nie zagrażał. Dzięki niezwykłym czarom letniej ulewy bardzo szybko dotarłyśmy do domu…Mokre, ale szczęśliwe. Tylko zmoczony dywan trzeba było potem długo suszyć…




   
    Wyjdź ze mną na deszcz, drogi czytelniku i szepnij mi, jakie są Twoje ulubione piosenki o deszczu? Która z nich wzrusza Cię szczególnie? A która kojarzy Ci się z jakimś niezapomnianym momentem w Twoim życiu…?






53 komentarze:

  1. Wyszłabym nawet, ale pies nie za bardzo chciał moknąć...

    OdpowiedzUsuń
  2. Piosenki o deszczu? Chyba żadnych, bo rzadko zwracam uwagę na tekst, skupiam się na muzyce. Ale u nas deszczu nada jak na lekarstwo, co bardzo mnie smuci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gene Kelly - I'm singing in the rain :)

      Usuń
    2. Przykro mi Luno, że u Was nadal mało deszczu.Miejmy nadzieję, że i u Was w końcu zdrowo popada.
      A co do piosenek, to dla mnie słowa są tak samo ważne jak muzyka. Dlatego nie cierpię wykonawców z marną dykcją!

      Usuń
    3. Aniu, no pewnie! Najwazniejsza deszczowa piosenka na świecie. Roztańczona w kałużach, wystukana i rozchlapana uroczo przez Gene Kelly! I ja ją lubię!:-)

      Usuń
  3. U nas bardzo sucho, ale jak bylismy w Buffalo to tam jeszcze gorzej, trawa sucha jak siano i ziemia popekana z braku deszczu. Jeden dzien byla solidna burza, ale niewiele to pomoglo.
    Bardzo lubie botwinke i tez juz gotowalam:) a dzis kupilam nowa porcje malych buraczkow botwinkowych wiec bedzie nowa zupa;) tym razem zamroze i bedzie na czas kiedy juz nie ma botwinki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, widzę, że susza nie tylko w Polsce dokucza w tym roku, ale i w Ameryce. Podkarpacie na szczęście na razie porządnie napojone, dlatego wszystko rośnie bujnie i bardzo szybko. I mam mnóstwo swojej botwinki, koperku i lubczyku - czyli podstawy mojej zupy botwinkowej! Muszę wysiać znowu buraczki, żeby mi do jesieni tych pyszności starczyło!:-)

      Usuń
  4. Żadna deszczowa piosenka nie kojarzy mi się z czymś nadzwyczajnym. Zmoknięcia różne pamiętam, jak to wracałam boso do domu bo mi żal było zmoczyć nowe butki, jak myłam głowę w deszczówce lecącej z nieba.
    Wspomnień zakupów w stylu "bo rzucili" też mam sporo, zwłaszcza kawy i bananów dla dzieci.
    Piękne zdjęcia deszczowegp krajobrazu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak!Każdy z nas chyba ma jakieś pamiętne zmoknięcia. Swoją drogą deszczówka chyba dobra jest na włosy, po niej są mięciutkie, ładnie pachną i sie falują.
      Po latach nawet wspomnienia z czasów, gdy rzucali towary budzą wzruszenie i nostalgię. Bo my tacy już inni, tacy dorośli i wszyscy wokół sie zmienili, a niektórych nie ma juz między nami...
      Lubię deszczowe krajobrazy, nawet gdy po to by je uwiecznić, musze zmoknąć!:-)

      Usuń
  5. Mnie szczególnie wzruszają piosenki harcerskie, bo kojarzą się z beztroską młodością. Takich o deszczu było dużo. W zależności od nastroju do dziś śpiewam "Czas mglistych poranków" lub "Dziewczyna urwis".
    Tej drugiej piosenki nie mogę znaleźć w internecie, więc przytaczam jej refren:

    Ja lubię deszcz
    i ciche mgły
    i wielki wiatr
    i pierwsze bzy
    gwiaździstą noc i słońca blask
    po prostu lubię cały świat.
    Lubię gdy z rzek
    spływają kry
    gdy obok mnie
    wędrujesz ty
    pogodny letni lubię zmierzch
    I CIEBIE TROCHĘ LUBIĘ TEŻ!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śliczne obie te piosenki. Nie znałam ich wcześniej, Iwonko. Słucham z przyjemnością i już je lubię. Dziękuję gorąco a w tle pada deszcz!:-))

      Usuń
    2. To ta piosenka! szukam jej od bardzo dawna! Czy mogłabym prosić o cały tekst? Byłabym bardzo szczęśliwa, bo już tak długo za mną chodzi...

      Usuń
    3. Też próbowałam znaleźć ten tekst w Internecie i, niestety, nie znalazłam. Szkoda, bo chciałam Ci pomóc...

      Usuń
  6. https://www.youtube.com/watch?v=3pXVRtzqvWI
    Nadciąga deszcz
    Na ulicach pusto robi się
    Zapada zmrok
    A latarnie światłem gaszą mrok

    Cisza przed burzą przenika cały ciemny ląd
    Błyski na niebie rozpoczynają czarną noc
    Deszczowy dzień
    Deszczowa noc
    Jesienny sen
    Wtopiony w mrok
    Deszczowy dzień
    Deszczowa noc
    Jesienny sen

    Krople łez po ziemi płyną
    Dając szmer
    Drzewa i kwiaty w rytmie wiatru
    Kołyszą się
    Deszczowy dzień
    Deszczowa noc
    Jesienny sen
    Wtopiony w mrok
    Deszczowy dzień
    Deszczowa noc
    Jesienny sen

    oraz https://www.youtube.com/watch?v=3-kApwni9jo
    Pójdziemy ze sobą powoli obok
    Do końca wszystkiego żeby zacząć na nowo
    Bez słowa i snu w zachwycie nocą a bliskość rozproszy nasz strach przed ciemnością

    Będziemy tam nago biegali po łąkach okryją nas drzewa gdy zajdą wszystkie słońca
    I czując cię obok opowiem o wszystkim jak często się boję i czuję się nikim

    Twoje łzy miażdżą mi serce
    i opadam i wzbijam się i ciągle chcę więcej

    Po drugiej stronie na pustej drodze
    tańczy mój czas w strugach deszczu dni toną
    dotykam stopą dna
    Po drugiej stronie na pustej drodze
    czy to ty, ktoś głaszcze mnie po włosach nie mówiąc prawie nic

    Pójdziemy ze sobą powoli obok do końca wszystkiego żeby zacząć na nowo
    W deszczu maleńkich żółtych kwiatów w spokoju przy sobie nie czując czasu

    Twoje łzy miażdżą mi serce
    i usycham i kwitnę i ciągle chcę więcej
    Po drugiej stronie na pustej drodze
    tańczy mój czas w strugach deszczu dni toną, dotykam stopą dna
    Po drugiej stronie na pustej drodze
    czy to ty, ktoś głaszcze mnie po włosach nie mówiąc prawie nic

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś dużo słuchałam zespołu Myslowitz. W ich nutach i tekstach jest nostalgia i zamyślenie, specyficzny nastrój. Dziękuję Kocurku, że mi o nich przypomniałaś!Dzięki nim deszcz nabiera dodatkowych znaczeń!:-))

      Usuń
  7. Tu niestety też lato przywitało jesienią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale deszcz potrzebny bardzo. Niech pada, bo zapowiadają w przyszłym tygodniu powrót ciepła a nawet upałów!

      Usuń
  8. I u nas popadało i mocno powiało. Zrobiło się zimno. Marzną mi paluszki, dobrze, że nie nóżki, te akurat zawsze mam ciepłe:-)
    Za botwinką nie przepadam. Te wszystkie farfocle w zupie powodują u mnie odruch wymiotny, no niestety tak mam od dziecka. Za to objadam się pomidorami i świeżymi ogórkami, to lubię od zawsze, no i oczywiście zasmażka, hihi:-)). A to tak w nawiązaniu do mojej ulubionej piosenki kabaretu Otto: pojedziemy na pyzy... itd. Oj, tylko tyle zapamiętałam no i oczywiście tą zasmażkę:-)
    Ciemno, zimno, pada, wieje, na dwór wychodzę tylko jak muszę do sklepu. Siedzę w domu i czytam co mi w ręce wpadnie, i oczywiście podjadam. A tyłek rooośnie radośnie, oj jak on chętnie rośnie. Żeby tak jeszcze ubrania chciały rosnąć, niestety nie chcą:-(
    Buziaków moc!
    Marytka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początek lata zimny i deszczowy. Ciekawe jak będzie potem i czy przypadkiem zima nie przyjdzie o wiele szybciej niz normalnie? Oby nie!
      I u nas chłodno, ale ubrałam sie cieplutko, popijam winko bzowe i ciepło mi we wszystkie członki!:-)
      Ja też kiedyś nie lubiłam botwinki. Polubiłam ją tutaj, jak mam tyle młodych buraczków w warzywniku, że po prostu musze jespożytkować, żeby sie nie zmarnowały! Pomidory i ogórki też uwielbiam, ale jeszcze nie mam swoich. Mam nadzieję, że mi nie zniją od tych deszczów niespokojnych!:-)
      Piosenka o zasmażce kabaretu Otto wywołuje u mnie bardzo miłę wspomnienia. Ach, jak sie kiedys śmiałam razem z rodziną słysząc ją po raz pierwszy i oglądajac w TV wesołe, przystojne twarze członków tego kabaretu.
      Rosnięcie tyłka? Oj znam, znam aż za dobrze! Wprawdzie ostatnio ociupinkę schudłam, ale to tylko od tego, że ciezko tyrałam w ogrodzie i nie miałam kiedy jeść. Teraz, gdy tak pada i pada od razu człowiek więcej po szafkach kuchennych i lodówce myszkuje!:-)
      Buziaczki deszczowe, ale serdeczne zasyłam Ci Marytko!:-))

      Usuń
    2. Ach, jejciu, jejciu Oluś:-) Napracowałam się dzisiaj: zakupy, sprzątanie, pranie itp. Moja podkulawiona nóżka urządziła mi w końcu bunt na Bounty i musiałam odpocząć. Usadowiłam się na balkonie jak w napowietrznej gondoli w otoczeniu zieleni i tych wszystkich ćwierkań, skrzeczeń, szczekań, dziecięcego śmiechu, szczękań talerzy i garnków dobiegający z kuchni sąsiadów, zapachów jakiegoś kwiecia, kwitnącej lipy, rozgrzanej słońcem trawy. No lato już, lato. Latające wokół z wizgiem jerzyki o mało nie rozbiły się o moją wyglądającą na zewnątrz głowę. Mało mnie nie staranowały, nie widzi toto gdzie lata, czy cóś?:-)) Tak mi było dobrze, że nawet chcące ugotować mnie na twardo słoneczko nie było w stanie wykurzyć mnie z balkonu. Dopiero burczący z głodu żołądek to zrobił. A teraz chcę się z Tobą podzielić radością tego pięknego dnia:-) Znowu świeci słonko i niebo niebieskie, bezchmurne. Lubię tak oj lubię.
      Buziaczki rozgrzane słońcem przesyłam:-)
      Marytka

      Usuń
    3. Ojejuniu! Piękny miałaś dzień Marytko, fajne chwile na balkonie. Dobrze, że nózka kazała Ci spccząć i po prostu cieszyc sie tym, co masz wokół, kontemplować ze spokojem te wszystkie dźwięki, kolory i zapachy lata.Miło mi sie zrobiło na sercu, że zechciałaś mi o tym opowiedzieć, podzielic sie swoim dobrym nastrojem, że pamiętasz o mnie! Buziaczki Ci za to wysyłam gorące o poranku i kolejnego dobrego dzionka życze!:-))
      A u mnie nadal pada!Ale jak napisałam powyżej, lubie deszcz i akceptuję wszystko, co kapryśne lato niesie ze sobą!:-)) I kolejne deszczowe piosenki mnie nachodzą. Witam je z czułoscią, jak starych przyjaciół sprzed lat!:-)

      "Do łezki łezka az będę niebieska
      W smutnym kolorze blue
      Jak chłodny jedwab w kolorze nieba
      Zaśpiewam kolor blue!"

      Usuń
    4. Olu, na dobre zadomowiłaś się w moim sercu!:-) Masz tam swoje miejsce i tak już będzie. Mam tam całkiem sporą gromadkę przyjaznych ludzi. Każdy ma swoje miejsce i swój czas w moim źyciu, zamknięty w sercu już na zawsze. Z taką gromadką łatwiej jest poruszać się po krętych meandrach życia.
      U Was pada, a u nas od rana słonko:-) Znam tą piosenkę ...do łezki łezka...a jakże:-) A z deszczowych najbardziej lubię "Ciągle pada" Czerwonych Gitar.
      Uściski serdeczne posyłam dla całej Waszej gromadki:-)*
      Marytka

      Usuń
    5. Dziękuję Ci Marytko za ciepłe miejsce w Twoim sercu.Usmiecham sie teraz do Ciebie wzruszona!Czasami blogi to magia, która zbliża ludzi!Piękna magia!:-)
      Ciągle pada też lubię! Teraz nie pada, ale zapowiadają, że jeszcze przez parę dni deszczowa pogoda utrzyma sie na Podkarpaciu.No cóż, najwyżej w perły zmienię deszcz, jak śpiewał Mirek Breguła w jednej ze swoich piosenek!:-) Zawsze jest jakieś wyjście - podobno!:-)
      Ściskamy, odściskowujemy, machamy Ci serdecznie łapkami i ogonkami oraz pozostałymi kończynami!:-*)

      Usuń
  9. "Ciągle pada...to nic..."
    Wcale nie tak nic, bo podjadam ciągle:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ciągle pada" Czerwonych gitar?
      Podjadanie to deszczowa przyjemnośc. Wiadomo, idzie to w boczki, ale też ile przyjemnosci sprawia...?!:-)

      Usuń
  10. https://www.youtube.com/watch?v=LPLbxPM92aw

    Galia Anonimia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieśmiertelna Irena Santor i przepiękna w jej wykonaniu piosenka "Deszcz" autorstwa K.I. Gałczynskiego i W. Szpilmana. Dziękuję za przypomnienie Galio!:-)

      "I tak sie trudno rozstać
      I tak sie trudno rozstać
      No jeśli nawet trochę pada
      To niech pada..."

      Usuń
  11. Nie lubie deszczu i jesli nie musze, nie wychodze z domu. Bardzo lubie natomiast ogladac burze, kiedy jestem w bezpiecznym domu, fascynuje mnie sila zywiolu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widok błyskawic rzeczywiscie jest fascynujący, ale i przerażajacy, zwłaszcza, gdy pioruny uderzają coraz blizej!:-)

      Usuń
  12. Nie będę oryginalna - lubię deszczową piosenkę.:) Z deszczem nie mam związanych jakichś szczególnych wspomnień. Wczoraj u mnie trochę popadało, ale to jeszcze jest mało, nie pogniewałabym się jakby spadło więcej deszczu. Cieszę się, że się ochłodziło, nie przepadam za upałami. Pozdrawiam milutko!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Deszczowa piosenka" G.Kellego jest chyba najbardziej znaną na świecie a przy tym bardzo piękną piosenką o deszczu, nie dziwię sie więć, że ją lubisz.
      Miejmy nadzieję, że i do Ciebie zawita więcej deszczu, Lenko.
      Pozdrawiam ciepło!:-)

      Usuń
  13. Uwielbiam deszcz, burze, wiatr...Nie przeszkadza mi mokrość. To wszystko jest oddechem Ziemi. Pięknie to napisałaś. Deszcz budzi najgłębsze wspomnienia. Czasem niefajne. Ale zajrzałam już w tyle zakamarków mojej Duszy. Tych niefajnych, że stały się przyjaciółmi, albo się stają...Niech pada. Na Podlasiu też popadało. Dwa dni byłam w okolicach Sanoka i Rzeszowa, tam też chmury dowiozły wodę. Przepiękne są Bieszczady w deszczu.
    Moja piosenka z deszczem to https://www.youtube.com/watch?v=_03uXQiz6eY
    Dire Straits - Why Worry.
    Kiedyś w liceum przetłumaczył mi ją mój chłopak, obecny Mąż...po jakichś moich smutkach.

    Najdroższa, widzę, że świat cię zasmuca.
    Wiem, że niektórzy ludzie są źli
    Przez rzeczy, które robią i które mówią.
    Lecz ja, najdroższa, wytrę twe gorzkie łzy.
    Odpędzę niepokój i strach,
    Które zmieniły błękit twego nieba w szarość.

    Dlczego się martwisz, po bólu będzie śmiech,
    A po deszczu słońce.
    Zawsze jest tak samo
    Więc dlaczego się martwisz...

    Kochanie, gdy jest mi źle, uciekam do ciebie.
    Ty nadajesz sens temu co robię.
    Wiem, że tak nietrudno się o tym mówi,
    Lecz gdy właśnie nasz świat wydaje się podły i zimny,
    Nasza miłość błyszczy złotem i czerwienią,
    A wszystko inne przychodzi samo.

    Dlaczego się martwisz- po bólu będzie śmiech,
    A po deszczu słońce....

    Zawsze aktualne i prawdziwe. Pozdrawiam Ola :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepiękna mmelodia piosenki Dire Straits i równie piękne słowa. Przesłuchałam juz kilkakrotnie. No o Twoje wspomnienie o niej, łączące sie z obecnym męzem. Wzruszające!*
      Byłaś w pobliżu Rzeszowa? To dosć blisko mnie!:-)A do Bieszczad mam ok. 70 km.
      Dzisiaj u mnie na razie nie pada, choć nadal chłodno i niebo dosc zachmurzone. Ale jak to cudnie napisałaś, że "deszcz jest oddechem ziemi", ja zgadzam sie z tym i nie jestem zła na ziemie, że oddycha. Nie jestem zła na niebo, że płacze. Widocznie tego ziemi i niebu potrzeba!:-)
      Pozdrawiam Cieserdecznie, Aniu!:-)

      Usuń
  14. Ta piosenka! Bardzo ją lubię. Byłam w Dynowie i okolicach tydzień temu - wrzuciłam krótkie sprawozdanie u siebie na blogu. Pewnie niedaleko od Was.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubisz piosenke Korteza? I mnie sie bardzo podoba!
      Tak byłaś bardzo blisko mnie, Agnieszko. Zajrzałam do Ciebie i z ciekawoscią przeczytałam relację z podrózy po znanych mi (ale nie wszystkich) miejscach)!:-)

      Usuń
  15. Z deszczem kojarzą mi się gry rodzinne: karciane, państwo-miasto, wymyślanie historyjek na konkretną literę...
    Też niosłam z mamą dywan 3 km, bo ,,rzucili", ale na szczęście nie padało, chociaż pamiętam, że było bardzo gorąco...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo deszcz to dobry czas na to by być razem, by robić coś wspólnie. Ja bardzo lubię np. scrabble.
      Też niosłaś z mamą dywan? Niesamowite, że mamy tak podobne wspomnienie, Wietrzyku!:-))

      Usuń
  16. Ja po prostu uwielbiam deszcz, nawet ten listopadowy przytulam do serca bo wiem jaki bywa przeklinany. Ale to dopiero teraz, kiedy nie muszę już codziennie wychodzić do pracy, biegać po zakupu i załatwiać sprawy na tempo. A może z wiekiem człowiek coraz bardziej lubi mgły, dymy, deszcze, burze i w ogóle wodne żywioły?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mozliwe Krystynko, że tak właśnie jest, iż z wiekiem człowiek coraz lepiej czuje sie w wilgotnych, mglistych klimatach a coraz bardziej męczy go słońce. Przynajmniej ja tak mam.I cieszę się, że dzielisz moje upodobanie do deszczu!:-))

      Usuń
  17. U nas wczoraj lunęło jak z cebra ... a dzisiaj słońce, ale teraz jakaś chmura od wschodu się zbliża. I dobrze, bo sucho już było straszliwie. Skoro chwasty na łące nie wytrzymywały ...
    Fajne to dywanowe wspomnienie, Olu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech popada tyle, by nareszcie zniknęło widmo suszy całego z obszaru Polski. Już lepiej za dużo deszczu, niż za mało. Byleby oczywiście do żadnych powodzi nie doszło.
      Dywanowe wspomnienie ożyło pod wpływem deszczu. Ileż w człowieku pochowanych jest tych wspomnień! Lata osiemdziesiąte to był całkiem fajny czas, coraz wyraźniej widzę to im jestem starsza.

      Usuń
  18. O proszę i moje rodzinne Siemianowice :) Widok Was przemieszczających się z dywanem musiał niejednego przechodnia rozbawić do łez Takie wspomnienia są cudne i niepowtarzalne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeździło się wtedy autobusami albo tramwajami po sąsiednich miastach aby upolować coś, co bardzo rzadko sie w sklepach pojawiało. Do Siemianowic po dywan, do Chorzowa po buty, do Sosnowca po tkaniny, itd, itp. Człowiek był młody i pełen sił a każda taka wyprawa była fająa przygodą.
      A co do naszej wędrówki z dywanem, to nikt nas chyba nie widział wtedy. Szłyśmy przez las i nie spotkałyśmy nikogo. To deszczowe wspomnienie żywe jest tylko w moim sercu, jak wiele innych wspomnień.

      Usuń
    2. Oj tak w Chorzowie na Wolności, można było się ubrać :) od stóp do głowy i jeszcze był Dom Dziecka w Katowicach, a tam były zabawki ;)

      Usuń
    3. Ulica Wolności w Chorzowie to było istne El Dorado w tamtych czasach. A Dom Dziecka w Katowicach...Ech! Mama kupiła mi tam śliczną spódniczkę bananową. A przed budynkiem sklepu była onegdaj fajna fontanna. Ale sie tam wybawiłam! Gdzie te czasy...?

      Usuń
  19. Dopada mnie nostalgia, gdy deszcz siąpi i siąpi...I łezka się w oku kręci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, deszcz budzi nostalgiczne nastroje.Ale ja lubię nostalgię, wspomnienia i wzruszenia...

      Usuń
  20. U nas na Śląsku lato też zaczęło się od deszczu. Już trzeci dzień jak pada. Przyjemnie jest powspominać po latach takie zdarzenie jak to, które przywołałaś. A z deszczowych piosenek bardzo lubię taką wojenną - "Deszcz, jesienny deszcz". Ale to chyba nie ta pora roku :). Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ciągle pada!
      Asfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby,
      mokre niebo się opuszcza coraz niżej,
      żeby przejrzeć się w marszczonej deszczem wodzie."

      To powyżej to fragment piosenki Czerwonych gitar, jednej z tych, które najbardziej do deszczu pasują. U mnie też Karolinko deszczowo i chłodno.Pamiętam, że chyba w kwietniu czytałam prognozę na lato, że w przeciwieństwie do wiosny będzie mokre i chłodne. Czyżby sie to własne spełniało?
      A piosenki "Deszcz, jesienny deszcz" nie sposób nie wspomnieć, bo choć ona jesienna, to jak najbardziej deszczowa i do obecnej aury za oknem pasujaca. A aura ta służy wspomnieniom, lekturze i paru innym, domowym zajęciom.Nie mam nic przeciwko!
      Pozdrawiam Cie równie serdecznie, Karolinko!:-)

      Usuń
  21. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost