Lato zaczęło się
na Pogórzu Dynowskim deszczowo i chłodno. A nawet jak spod grubej warstwy chmur
przebije się jakiś promień, to za parę chwil znika przegoniony przez nagły wiatr i kolejne,
ogromne okręty obłoków przemierzających nieboskłon. Specyficzny blask, który
trwa przez moment w nowy sposób oświetla przestrzeń, sprawia iż barwy stają się
jaskrawsze, wyrazistsze, zanim znowu rozmyją się w odcieniach szarości, granatu
i indygo. W mgle sprawiającej, iż nieważne stają się kontury zwyczajnego dziania
na jaw wychodzą ukryte dotąd warstwy zamyślenia, ożywają bardzo dawne nawet wspomnienia. I znowu pada, leje, mży, ciurka, kapie…Jednak
ja na to nie narzekam. Susza dość już się nam naprzykrzyła a pewnie nie raz
jeszcze tego lata dokuczy. Deszcz nie dość, że nareszcie gasi pragnienie ziemi,
to daje człowiekowi czas na inne działania i refleksje, niż te w czasie pogody, poi jego duszę.
Deszcz bywa najlepszą inspiracją do tworzenia, wymiany myśli, wejrzenia głębiej
w siebie, kluczem, który otwiera i koi duszę. Wsłuchuję się w ten życzliwy deszcz. W jego
monotonny szept, w łagodną rozmowę z wiecznością, w wołanie kropel bębniących uparcie
o parapety, o ważnych sprawach opowiadających. Niepogoda pozwala spojrzeć inaczej na świat
poprzez zapłakane szyby Podziwiam
zmienny pejzaż malowniczych chmur oraz monolityczną metaliczność nieba, które skrywa
swoje tajemnice a zbliżyć się do nich można chyba tylko snem, piosenką albo wierszem…
Siąpi, pada, deszczem gada przestrzeń,
ziemia, serce
Strugami płyną w poszumie myśli i pragnienia
Wzgórza i doliny w deszczowej piosence
Gotując ulubioną w tym roku przez nas zupę z botwinki
słucham deszczowych piosenek. Tych z dawnych lat i współczesnych. Wszystkie mi się podobają.
Wszystkie mają w sobie to coś, co lubię – zamyślenie, nostalgię, delikatność, spokój,
tęsknotę. Tytuł tego posta, jest jednocześnie tytułem jednej z najmocniej
wpadających w ucho i serce piosenek Korteza, współczesnego poety i kompozytora,
który swoją niebanalną, pełną refleksji twórczością zwraca mi wiarę w możliwość
zaistnienia czystego piękna w dzisiejszej przeżartej komercją i tandetą masowej
rozrywce.
Wyjdź ze mną na deszcz,
podnieś głowę,
nie bój się.
Weź głęboki wdech,
niech swobodnie spływa z rzęs...
Wyjdź ze mną na deszcz,
niech nam gęsto spływa z rzęs.
Weź głęboki wdech,
podnieś głowę,
nie bój się....
podnieś głowę,
nie bój się.
Weź głęboki wdech,
niech swobodnie spływa z rzęs...
Wyjdź ze mną na deszcz,
niech nam gęsto spływa z rzęs.
Weź głęboki wdech,
podnieś głowę,
nie bój się....
Mam kilka dobrych wspomnień związanych z
deszczem…Na przykład takie…
Są lata osiemdziesiąte. Socjalistyczna
szarość i pustka w sklepach. A tymczasem moja rodzina niedawno wprowadziła się do
małego domku między lasem i parkiem. Po wieloletnim bytowaniu w ciasnym,
dwupokojowym, ulokowanym w bloku z wielkiej płyty mieszkaniu na śląskim, robotniczym
osiedlu, ogromnie cieszyliśmy się tym nowym miejscem do życia. Każdy krok,
każde słowo wyraźnie było słychać w tej niezagraconej jeszcze niczym
przestrzeni. Koniecznie czymś ją trzeba było umeblować a tak trudno było zdobyć
cokolwiek…Wówczas jakaś dobra znajoma dała mojej mamie telefoniczny cynk, iż w
pobliskich Siemianowicach w dużym, osiedlowym sklepie na peryferiach rzucili
właśnie dywany. Tak się wtedy mówiło „rzucili”. Polowało się wówczas na jakiekolwiek
dostawy towaru. Stało się godzinami w kolejkach, często nie mając pojęcia, co
rzucą. Czasem przekazywało się pocztą pantoflową cenne wieści o tym co i gdzie
można kupić. I kupowało się cokolwiek, nie wybrzydzając. Ucieszone wsiadłyśmy z
mamą do autobusu i pojechałyśmy po wymarzony dywan. Był bardzo ciepłe, letnie przedpołudnie. Wyglądu samego dywanu już dzisiaj nie pamiętam. Pamiętam jednak, że gdy
wytaszczyłyśmy go z autobusu niosłyśmy go we dwie na ramionach powoli przemieszczając
się asfaltową, śródleśną dróżką w kierunku naszego oddalonego o dwa kilometry
domu. Dywan okazał się bardzo ciężki, więc często zatrzymywałyśmy się by
odpocząć, przysiąść na drewnianej, pomalowanej na zielono ławeczce, odetchnąć.
A potem znowu ruszałyśmy w drogę. Dwie kobiety z dywanem, niczym „Dwaj ludzie z
szafą” z filmu Polańskiego. Leśna dróżka była pusta o tej porze. Nikt nas nie
mijał. Cała zielona przestrzeń należała tylko do nas, dwóch upartych siłaczek.
Idąc śpiewałyśmy sobie marszowe piosenki, żartowałyśmy, zadowolone z siebie i z
tej niesionej na ramionach niespodzianki, którą miałyśmy wkrótce zamiar
ucieszyć resztę rodziny. Nagle, ni stąd ni zowąd zaczął padać deszcz. Ogromne
krople padały na nasze rozgrzane głowy, na spocone twarze, na asfalt i
przydrożne brzozy. Przyśpieszyłyśmy kroku. Nasiąkający szybko dywan stał się
jeszcze cięższy. W końcu zaczęłyśmy biec. Coraz szybciej i szybciej. A opanował
nas przy tym nie wiadomo czemu jakiś wariacki chichot. Biegłyśmy i śmiałyśmy się
jak szalone. A potem jeszcze śpiewałyśmy refren bardzo popularnego w tamtych
czasach przeboju grupy Pod budą pt. „Bardzo smutna piosenka retro”.
„… Kap, kap płyną łzy
w łez kałużach ja i Ty
wypłakane oczy
i przekwitłe bzy.
Płacze z nami deszcz
i fontanna szlocha też
trochę zadziwiona
skąd ma tyle łez…”
w łez kałużach ja i Ty
wypłakane oczy
i przekwitłe bzy.
Płacze z nami deszcz
i fontanna szlocha też
trochę zadziwiona
skąd ma tyle łez…”
Ale nam
absolutnie nie było smutno. Przemoczone do nitki, rozśpiewane zapomniałyśmy
zupełnie o zmęczeniu. Opętane magią ciepłego deszczu radośnie przemierzałyśmy
las niczym dwie, beztroskie dziewczyny. Młoda, śliczna, czarnowłosa, zupełnie zdrowa jeszcze mama i ja, nieśmiała
zazwyczaj nastolatka w okularach, która nic jeszcze o życiu nie wiedziała. Wieczność otulała nas swoim życzliwym
ramieniem a żaden smutek ani najmniejszy cień rozstania jeszcze nie zagrażał. Dzięki niezwykłym czarom letniej
ulewy bardzo szybko dotarłyśmy do domu…Mokre, ale szczęśliwe. Tylko zmoczony
dywan trzeba było potem długo suszyć…
Wyjdź ze mną na deszcz, drogi czytelniku i
szepnij mi, jakie są Twoje ulubione piosenki o deszczu? Która z nich wzrusza
Cię szczególnie? A która kojarzy Ci się z jakimś niezapomnianym momentem w Twoim
życiu…?
Wyszłabym nawet, ale pies nie za bardzo chciał moknąć...
OdpowiedzUsuńNo tak, psy przeważnie nie lubią deszczu...
UsuńPiosenki o deszczu? Chyba żadnych, bo rzadko zwracam uwagę na tekst, skupiam się na muzyce. Ale u nas deszczu nada jak na lekarstwo, co bardzo mnie smuci.
OdpowiedzUsuńGene Kelly - I'm singing in the rain :)
UsuńPrzykro mi Luno, że u Was nadal mało deszczu.Miejmy nadzieję, że i u Was w końcu zdrowo popada.
UsuńA co do piosenek, to dla mnie słowa są tak samo ważne jak muzyka. Dlatego nie cierpię wykonawców z marną dykcją!
Aniu, no pewnie! Najwazniejsza deszczowa piosenka na świecie. Roztańczona w kałużach, wystukana i rozchlapana uroczo przez Gene Kelly! I ja ją lubię!:-)
UsuńU nas bardzo sucho, ale jak bylismy w Buffalo to tam jeszcze gorzej, trawa sucha jak siano i ziemia popekana z braku deszczu. Jeden dzien byla solidna burza, ale niewiele to pomoglo.
OdpowiedzUsuńBardzo lubie botwinke i tez juz gotowalam:) a dzis kupilam nowa porcje malych buraczkow botwinkowych wiec bedzie nowa zupa;) tym razem zamroze i bedzie na czas kiedy juz nie ma botwinki.
Oj, widzę, że susza nie tylko w Polsce dokucza w tym roku, ale i w Ameryce. Podkarpacie na szczęście na razie porządnie napojone, dlatego wszystko rośnie bujnie i bardzo szybko. I mam mnóstwo swojej botwinki, koperku i lubczyku - czyli podstawy mojej zupy botwinkowej! Muszę wysiać znowu buraczki, żeby mi do jesieni tych pyszności starczyło!:-)
UsuńŻadna deszczowa piosenka nie kojarzy mi się z czymś nadzwyczajnym. Zmoknięcia różne pamiętam, jak to wracałam boso do domu bo mi żal było zmoczyć nowe butki, jak myłam głowę w deszczówce lecącej z nieba.
OdpowiedzUsuńWspomnień zakupów w stylu "bo rzucili" też mam sporo, zwłaszcza kawy i bananów dla dzieci.
Piękne zdjęcia deszczowegp krajobrazu.
O tak!Każdy z nas chyba ma jakieś pamiętne zmoknięcia. Swoją drogą deszczówka chyba dobra jest na włosy, po niej są mięciutkie, ładnie pachną i sie falują.
UsuńPo latach nawet wspomnienia z czasów, gdy rzucali towary budzą wzruszenie i nostalgię. Bo my tacy już inni, tacy dorośli i wszyscy wokół sie zmienili, a niektórych nie ma juz między nami...
Lubię deszczowe krajobrazy, nawet gdy po to by je uwiecznić, musze zmoknąć!:-)
Mnie szczególnie wzruszają piosenki harcerskie, bo kojarzą się z beztroską młodością. Takich o deszczu było dużo. W zależności od nastroju do dziś śpiewam "Czas mglistych poranków" lub "Dziewczyna urwis".
OdpowiedzUsuńTej drugiej piosenki nie mogę znaleźć w internecie, więc przytaczam jej refren:
Ja lubię deszcz
i ciche mgły
i wielki wiatr
i pierwsze bzy
gwiaździstą noc i słońca blask
po prostu lubię cały świat.
Lubię gdy z rzek
spływają kry
gdy obok mnie
wędrujesz ty
pogodny letni lubię zmierzch
I CIEBIE TROCHĘ LUBIĘ TEŻ!
Śliczne obie te piosenki. Nie znałam ich wcześniej, Iwonko. Słucham z przyjemnością i już je lubię. Dziękuję gorąco a w tle pada deszcz!:-))
UsuńTo ta piosenka! szukam jej od bardzo dawna! Czy mogłabym prosić o cały tekst? Byłabym bardzo szczęśliwa, bo już tak długo za mną chodzi...
UsuńTeż próbowałam znaleźć ten tekst w Internecie i, niestety, nie znalazłam. Szkoda, bo chciałam Ci pomóc...
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=3pXVRtzqvWI
OdpowiedzUsuńNadciąga deszcz
Na ulicach pusto robi się
Zapada zmrok
A latarnie światłem gaszą mrok
Cisza przed burzą przenika cały ciemny ląd
Błyski na niebie rozpoczynają czarną noc
Deszczowy dzień
Deszczowa noc
Jesienny sen
Wtopiony w mrok
Deszczowy dzień
Deszczowa noc
Jesienny sen
Krople łez po ziemi płyną
Dając szmer
Drzewa i kwiaty w rytmie wiatru
Kołyszą się
Deszczowy dzień
Deszczowa noc
Jesienny sen
Wtopiony w mrok
Deszczowy dzień
Deszczowa noc
Jesienny sen
oraz https://www.youtube.com/watch?v=3-kApwni9jo
Pójdziemy ze sobą powoli obok
Do końca wszystkiego żeby zacząć na nowo
Bez słowa i snu w zachwycie nocą a bliskość rozproszy nasz strach przed ciemnością
Będziemy tam nago biegali po łąkach okryją nas drzewa gdy zajdą wszystkie słońca
I czując cię obok opowiem o wszystkim jak często się boję i czuję się nikim
Twoje łzy miażdżą mi serce
i opadam i wzbijam się i ciągle chcę więcej
Po drugiej stronie na pustej drodze
tańczy mój czas w strugach deszczu dni toną
dotykam stopą dna
Po drugiej stronie na pustej drodze
czy to ty, ktoś głaszcze mnie po włosach nie mówiąc prawie nic
Pójdziemy ze sobą powoli obok do końca wszystkiego żeby zacząć na nowo
W deszczu maleńkich żółtych kwiatów w spokoju przy sobie nie czując czasu
Twoje łzy miażdżą mi serce
i usycham i kwitnę i ciągle chcę więcej
Po drugiej stronie na pustej drodze
tańczy mój czas w strugach deszczu dni toną, dotykam stopą dna
Po drugiej stronie na pustej drodze
czy to ty, ktoś głaszcze mnie po włosach nie mówiąc prawie nic
Kiedyś dużo słuchałam zespołu Myslowitz. W ich nutach i tekstach jest nostalgia i zamyślenie, specyficzny nastrój. Dziękuję Kocurku, że mi o nich przypomniałaś!Dzięki nim deszcz nabiera dodatkowych znaczeń!:-))
UsuńTu niestety też lato przywitało jesienią.
OdpowiedzUsuńAle deszcz potrzebny bardzo. Niech pada, bo zapowiadają w przyszłym tygodniu powrót ciepła a nawet upałów!
UsuńI u nas popadało i mocno powiało. Zrobiło się zimno. Marzną mi paluszki, dobrze, że nie nóżki, te akurat zawsze mam ciepłe:-)
OdpowiedzUsuńZa botwinką nie przepadam. Te wszystkie farfocle w zupie powodują u mnie odruch wymiotny, no niestety tak mam od dziecka. Za to objadam się pomidorami i świeżymi ogórkami, to lubię od zawsze, no i oczywiście zasmażka, hihi:-)). A to tak w nawiązaniu do mojej ulubionej piosenki kabaretu Otto: pojedziemy na pyzy... itd. Oj, tylko tyle zapamiętałam no i oczywiście tą zasmażkę:-)
Ciemno, zimno, pada, wieje, na dwór wychodzę tylko jak muszę do sklepu. Siedzę w domu i czytam co mi w ręce wpadnie, i oczywiście podjadam. A tyłek rooośnie radośnie, oj jak on chętnie rośnie. Żeby tak jeszcze ubrania chciały rosnąć, niestety nie chcą:-(
Buziaków moc!
Marytka
Początek lata zimny i deszczowy. Ciekawe jak będzie potem i czy przypadkiem zima nie przyjdzie o wiele szybciej niz normalnie? Oby nie!
UsuńI u nas chłodno, ale ubrałam sie cieplutko, popijam winko bzowe i ciepło mi we wszystkie członki!:-)
Ja też kiedyś nie lubiłam botwinki. Polubiłam ją tutaj, jak mam tyle młodych buraczków w warzywniku, że po prostu musze jespożytkować, żeby sie nie zmarnowały! Pomidory i ogórki też uwielbiam, ale jeszcze nie mam swoich. Mam nadzieję, że mi nie zniją od tych deszczów niespokojnych!:-)
Piosenka o zasmażce kabaretu Otto wywołuje u mnie bardzo miłę wspomnienia. Ach, jak sie kiedys śmiałam razem z rodziną słysząc ją po raz pierwszy i oglądajac w TV wesołe, przystojne twarze członków tego kabaretu.
Rosnięcie tyłka? Oj znam, znam aż za dobrze! Wprawdzie ostatnio ociupinkę schudłam, ale to tylko od tego, że ciezko tyrałam w ogrodzie i nie miałam kiedy jeść. Teraz, gdy tak pada i pada od razu człowiek więcej po szafkach kuchennych i lodówce myszkuje!:-)
Buziaczki deszczowe, ale serdeczne zasyłam Ci Marytko!:-))
Ach, jejciu, jejciu Oluś:-) Napracowałam się dzisiaj: zakupy, sprzątanie, pranie itp. Moja podkulawiona nóżka urządziła mi w końcu bunt na Bounty i musiałam odpocząć. Usadowiłam się na balkonie jak w napowietrznej gondoli w otoczeniu zieleni i tych wszystkich ćwierkań, skrzeczeń, szczekań, dziecięcego śmiechu, szczękań talerzy i garnków dobiegający z kuchni sąsiadów, zapachów jakiegoś kwiecia, kwitnącej lipy, rozgrzanej słońcem trawy. No lato już, lato. Latające wokół z wizgiem jerzyki o mało nie rozbiły się o moją wyglądającą na zewnątrz głowę. Mało mnie nie staranowały, nie widzi toto gdzie lata, czy cóś?:-)) Tak mi było dobrze, że nawet chcące ugotować mnie na twardo słoneczko nie było w stanie wykurzyć mnie z balkonu. Dopiero burczący z głodu żołądek to zrobił. A teraz chcę się z Tobą podzielić radością tego pięknego dnia:-) Znowu świeci słonko i niebo niebieskie, bezchmurne. Lubię tak oj lubię.
UsuńBuziaczki rozgrzane słońcem przesyłam:-)
Marytka
Ojejuniu! Piękny miałaś dzień Marytko, fajne chwile na balkonie. Dobrze, że nózka kazała Ci spccząć i po prostu cieszyc sie tym, co masz wokół, kontemplować ze spokojem te wszystkie dźwięki, kolory i zapachy lata.Miło mi sie zrobiło na sercu, że zechciałaś mi o tym opowiedzieć, podzielic sie swoim dobrym nastrojem, że pamiętasz o mnie! Buziaczki Ci za to wysyłam gorące o poranku i kolejnego dobrego dzionka życze!:-))
UsuńA u mnie nadal pada!Ale jak napisałam powyżej, lubie deszcz i akceptuję wszystko, co kapryśne lato niesie ze sobą!:-)) I kolejne deszczowe piosenki mnie nachodzą. Witam je z czułoscią, jak starych przyjaciół sprzed lat!:-)
"Do łezki łezka az będę niebieska
W smutnym kolorze blue
Jak chłodny jedwab w kolorze nieba
Zaśpiewam kolor blue!"
Olu, na dobre zadomowiłaś się w moim sercu!:-) Masz tam swoje miejsce i tak już będzie. Mam tam całkiem sporą gromadkę przyjaznych ludzi. Każdy ma swoje miejsce i swój czas w moim źyciu, zamknięty w sercu już na zawsze. Z taką gromadką łatwiej jest poruszać się po krętych meandrach życia.
UsuńU Was pada, a u nas od rana słonko:-) Znam tą piosenkę ...do łezki łezka...a jakże:-) A z deszczowych najbardziej lubię "Ciągle pada" Czerwonych Gitar.
Uściski serdeczne posyłam dla całej Waszej gromadki:-)*
Marytka
Dziękuję Ci Marytko za ciepłe miejsce w Twoim sercu.Usmiecham sie teraz do Ciebie wzruszona!Czasami blogi to magia, która zbliża ludzi!Piękna magia!:-)
UsuńCiągle pada też lubię! Teraz nie pada, ale zapowiadają, że jeszcze przez parę dni deszczowa pogoda utrzyma sie na Podkarpaciu.No cóż, najwyżej w perły zmienię deszcz, jak śpiewał Mirek Breguła w jednej ze swoich piosenek!:-) Zawsze jest jakieś wyjście - podobno!:-)
Ściskamy, odściskowujemy, machamy Ci serdecznie łapkami i ogonkami oraz pozostałymi kończynami!:-*)
"Ciągle pada...to nic..."
OdpowiedzUsuńWcale nie tak nic, bo podjadam ciągle:-)
"Ciągle pada" Czerwonych gitar?
UsuńPodjadanie to deszczowa przyjemnośc. Wiadomo, idzie to w boczki, ale też ile przyjemnosci sprawia...?!:-)
https://www.youtube.com/watch?v=LPLbxPM92aw
OdpowiedzUsuńGalia Anonimia
Nieśmiertelna Irena Santor i przepiękna w jej wykonaniu piosenka "Deszcz" autorstwa K.I. Gałczynskiego i W. Szpilmana. Dziękuję za przypomnienie Galio!:-)
Usuń"I tak sie trudno rozstać
I tak sie trudno rozstać
No jeśli nawet trochę pada
To niech pada..."
Nie lubie deszczu i jesli nie musze, nie wychodze z domu. Bardzo lubie natomiast ogladac burze, kiedy jestem w bezpiecznym domu, fascynuje mnie sila zywiolu.
OdpowiedzUsuńWidok błyskawic rzeczywiscie jest fascynujący, ale i przerażajacy, zwłaszcza, gdy pioruny uderzają coraz blizej!:-)
UsuńNie będę oryginalna - lubię deszczową piosenkę.:) Z deszczem nie mam związanych jakichś szczególnych wspomnień. Wczoraj u mnie trochę popadało, ale to jeszcze jest mało, nie pogniewałabym się jakby spadło więcej deszczu. Cieszę się, że się ochłodziło, nie przepadam za upałami. Pozdrawiam milutko!:)
OdpowiedzUsuń"Deszczowa piosenka" G.Kellego jest chyba najbardziej znaną na świecie a przy tym bardzo piękną piosenką o deszczu, nie dziwię sie więć, że ją lubisz.
UsuńMiejmy nadzieję, że i do Ciebie zawita więcej deszczu, Lenko.
Pozdrawiam ciepło!:-)
Uwielbiam deszcz, burze, wiatr...Nie przeszkadza mi mokrość. To wszystko jest oddechem Ziemi. Pięknie to napisałaś. Deszcz budzi najgłębsze wspomnienia. Czasem niefajne. Ale zajrzałam już w tyle zakamarków mojej Duszy. Tych niefajnych, że stały się przyjaciółmi, albo się stają...Niech pada. Na Podlasiu też popadało. Dwa dni byłam w okolicach Sanoka i Rzeszowa, tam też chmury dowiozły wodę. Przepiękne są Bieszczady w deszczu.
OdpowiedzUsuńMoja piosenka z deszczem to https://www.youtube.com/watch?v=_03uXQiz6eY
Dire Straits - Why Worry.
Kiedyś w liceum przetłumaczył mi ją mój chłopak, obecny Mąż...po jakichś moich smutkach.
Najdroższa, widzę, że świat cię zasmuca.
Wiem, że niektórzy ludzie są źli
Przez rzeczy, które robią i które mówią.
Lecz ja, najdroższa, wytrę twe gorzkie łzy.
Odpędzę niepokój i strach,
Które zmieniły błękit twego nieba w szarość.
Dlczego się martwisz, po bólu będzie śmiech,
A po deszczu słońce.
Zawsze jest tak samo
Więc dlaczego się martwisz...
Kochanie, gdy jest mi źle, uciekam do ciebie.
Ty nadajesz sens temu co robię.
Wiem, że tak nietrudno się o tym mówi,
Lecz gdy właśnie nasz świat wydaje się podły i zimny,
Nasza miłość błyszczy złotem i czerwienią,
A wszystko inne przychodzi samo.
Dlaczego się martwisz- po bólu będzie śmiech,
A po deszczu słońce....
Zawsze aktualne i prawdziwe. Pozdrawiam Ola :-)
Przepiękna mmelodia piosenki Dire Straits i równie piękne słowa. Przesłuchałam juz kilkakrotnie. No o Twoje wspomnienie o niej, łączące sie z obecnym męzem. Wzruszające!*
UsuńByłaś w pobliżu Rzeszowa? To dosć blisko mnie!:-)A do Bieszczad mam ok. 70 km.
Dzisiaj u mnie na razie nie pada, choć nadal chłodno i niebo dosc zachmurzone. Ale jak to cudnie napisałaś, że "deszcz jest oddechem ziemi", ja zgadzam sie z tym i nie jestem zła na ziemie, że oddycha. Nie jestem zła na niebo, że płacze. Widocznie tego ziemi i niebu potrzeba!:-)
Pozdrawiam Cieserdecznie, Aniu!:-)
Ta piosenka! Bardzo ją lubię. Byłam w Dynowie i okolicach tydzień temu - wrzuciłam krótkie sprawozdanie u siebie na blogu. Pewnie niedaleko od Was.
OdpowiedzUsuńLubisz piosenke Korteza? I mnie sie bardzo podoba!
UsuńTak byłaś bardzo blisko mnie, Agnieszko. Zajrzałam do Ciebie i z ciekawoscią przeczytałam relację z podrózy po znanych mi (ale nie wszystkich) miejscach)!:-)
Z deszczem kojarzą mi się gry rodzinne: karciane, państwo-miasto, wymyślanie historyjek na konkretną literę...
OdpowiedzUsuńTeż niosłam z mamą dywan 3 km, bo ,,rzucili", ale na szczęście nie padało, chociaż pamiętam, że było bardzo gorąco...
Bo deszcz to dobry czas na to by być razem, by robić coś wspólnie. Ja bardzo lubię np. scrabble.
UsuńTeż niosłaś z mamą dywan? Niesamowite, że mamy tak podobne wspomnienie, Wietrzyku!:-))
Ja po prostu uwielbiam deszcz, nawet ten listopadowy przytulam do serca bo wiem jaki bywa przeklinany. Ale to dopiero teraz, kiedy nie muszę już codziennie wychodzić do pracy, biegać po zakupu i załatwiać sprawy na tempo. A może z wiekiem człowiek coraz bardziej lubi mgły, dymy, deszcze, burze i w ogóle wodne żywioły?
OdpowiedzUsuńMozliwe Krystynko, że tak właśnie jest, iż z wiekiem człowiek coraz lepiej czuje sie w wilgotnych, mglistych klimatach a coraz bardziej męczy go słońce. Przynajmniej ja tak mam.I cieszę się, że dzielisz moje upodobanie do deszczu!:-))
UsuńU nas wczoraj lunęło jak z cebra ... a dzisiaj słońce, ale teraz jakaś chmura od wschodu się zbliża. I dobrze, bo sucho już było straszliwie. Skoro chwasty na łące nie wytrzymywały ...
OdpowiedzUsuńFajne to dywanowe wspomnienie, Olu.
Niech popada tyle, by nareszcie zniknęło widmo suszy całego z obszaru Polski. Już lepiej za dużo deszczu, niż za mało. Byleby oczywiście do żadnych powodzi nie doszło.
UsuńDywanowe wspomnienie ożyło pod wpływem deszczu. Ileż w człowieku pochowanych jest tych wspomnień! Lata osiemdziesiąte to był całkiem fajny czas, coraz wyraźniej widzę to im jestem starsza.
O proszę i moje rodzinne Siemianowice :) Widok Was przemieszczających się z dywanem musiał niejednego przechodnia rozbawić do łez Takie wspomnienia są cudne i niepowtarzalne...
OdpowiedzUsuńJeździło się wtedy autobusami albo tramwajami po sąsiednich miastach aby upolować coś, co bardzo rzadko sie w sklepach pojawiało. Do Siemianowic po dywan, do Chorzowa po buty, do Sosnowca po tkaniny, itd, itp. Człowiek był młody i pełen sił a każda taka wyprawa była fająa przygodą.
UsuńA co do naszej wędrówki z dywanem, to nikt nas chyba nie widział wtedy. Szłyśmy przez las i nie spotkałyśmy nikogo. To deszczowe wspomnienie żywe jest tylko w moim sercu, jak wiele innych wspomnień.
Oj tak w Chorzowie na Wolności, można było się ubrać :) od stóp do głowy i jeszcze był Dom Dziecka w Katowicach, a tam były zabawki ;)
UsuńUlica Wolności w Chorzowie to było istne El Dorado w tamtych czasach. A Dom Dziecka w Katowicach...Ech! Mama kupiła mi tam śliczną spódniczkę bananową. A przed budynkiem sklepu była onegdaj fajna fontanna. Ale sie tam wybawiłam! Gdzie te czasy...?
UsuńDopada mnie nostalgia, gdy deszcz siąpi i siąpi...I łezka się w oku kręci.
OdpowiedzUsuńTak, deszcz budzi nostalgiczne nastroje.Ale ja lubię nostalgię, wspomnienia i wzruszenia...
UsuńU nas na Śląsku lato też zaczęło się od deszczu. Już trzeci dzień jak pada. Przyjemnie jest powspominać po latach takie zdarzenie jak to, które przywołałaś. A z deszczowych piosenek bardzo lubię taką wojenną - "Deszcz, jesienny deszcz". Ale to chyba nie ta pora roku :). Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń"Ciągle pada!
UsuńAsfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby,
mokre niebo się opuszcza coraz niżej,
żeby przejrzeć się w marszczonej deszczem wodzie."
To powyżej to fragment piosenki Czerwonych gitar, jednej z tych, które najbardziej do deszczu pasują. U mnie też Karolinko deszczowo i chłodno.Pamiętam, że chyba w kwietniu czytałam prognozę na lato, że w przeciwieństwie do wiosny będzie mokre i chłodne. Czyżby sie to własne spełniało?
A piosenki "Deszcz, jesienny deszcz" nie sposób nie wspomnieć, bo choć ona jesienna, to jak najbardziej deszczowa i do obecnej aury za oknem pasujaca. A aura ta służy wspomnieniom, lekturze i paru innym, domowym zajęciom.Nie mam nic przeciwko!
Pozdrawiam Cie równie serdecznie, Karolinko!:-)
Ja bym jednak nie wyszla:)
OdpowiedzUsuńPewnie potąd masz już deszczu, Agnieszko?!:-)
UsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń