sobota, 2 czerwca 2018

Między deszczem a deszczem…



   Już ponad dwa tygodnie nie pisałam, ale tak to już ze mną jest, że czasem następuje cisza w eterze, chęć odejścia od wirtualnej rzeczywistości i zupełnego zanurzenia się w tę bliską, dotykalną, pachnącą dzikim bzem, rozgrzanym od słońca kurzem z polnej drogi albo deszczem niosącym ulgę zmęczonym upałem ludziom, zwierzętom i spragnionym wody roślinom.  To także głębokie przeżywanie tego, co jest, z czym się stykam, zwyczajnych i niezwyczajnych codziennych problemów. Nie wszystko wszak trzeba i wypada opisywać na blogu.  Coś należy zachować dla siebie. A to coś, o czym się tu pisze musi być warte opisania, podzielenia się z czytelnikami,  powinno prowokować do jakichś refleksji. Nie lubię rutyny, powtarzalności, kręcenia się wciąż wokół tych samych tematów a pisząc bloga od sześciu lat nie da się takich rzeczy uniknąć. Dlatego myślę i czuję, iż niekiedy trzeba od pisania odpocząć, nabrać innego spojrzenia, zatęsknić za blogowaniem a potem powrócić do niego z nowym zapasem sił twórczych oraz ciekawości…



   Ostatni post majowy był deszczowo-psi. I dzisiaj, na początku czerwca, mogłabym napisać podobny, bo niebo po tygodniu nieustępliwej spiekoty nareszcie zachmurzyło się porządnie i czekamy jak na zbawienie na kolejny deszcz. Spadnie, czy nie spadnie? Oto jest pytanie. Przydałby się bardzo, bo znowu ziemia sucha jak na Saharze a młode warzywa ogromnie potrzebują nowego zastrzyku życiodajnej energii. I pieski też umęczone są gorącem. Nieomal całe dnie przesypiają w domu albo w cienistych zakamarkach ogrodu. Tylko rano i wieczorem mają ochotę do zabaw i brykania. Patrzymy wtedy na nie z radością, śmiejemy się do nich a one do nas. Nocą wyspane psiaki, szczególnie w czasie pełni księżyca czuwają w nareszcie chłodniejszym, niż za dnia ogrodzie. Obserwują pilnie okolice, nasłuchują, spostrzegają dalekie czy bliskie sylwetki saren albo dzików. Denerwują się, podniecają, szczekają, wyją, odstraszają, jazgoczą niemiłosiernie, budząc nas po wielekroć. Potem człowiek musi w ciągu dnia odespać choć trochę te przerywane harmidrem noce. A poza tym chce się spać, bo upał powala i zniewala. Otępia. Oblepia. Wymiata z głowy myśli. Każe schronić się w zaciszu sypialni i drzemać, śnić jakieś zwariowane, męczące sny, budzić się spoconym i jeszcze bardziej zmęczonym niż przed drzemką.







   A tymczasem w ogrodzie niezmordowanie dojrzewają porzeczki, agrest i czereśnie, pną się ku słońcu kwiaty, warzywa i zioła. No właśnie. Wyjątkowo obfite mam w tym roku zbiory ziół. Ścięłam już raz ogromną ilość lubczyku. Zamroziłam sobie na zimę kilka pudełek po lodach tej ulubionej przeze mnie przyprawowej, pachnącej maggi i sosną rośliny. Teraz z kolei zielenią się obficie koperek i szczypiorek. Dodaję ich do młodych ziemniaków i sałatek, posypuję kanapki i jajka na twardo. Na rozgrzanym jak patelnia strychu ususzyłam sporo pokrzywy, melisy i mięty. Będzie co popijać w chłodne jesienno-zimowe dni. Już teraz raczymy się wystudzonymi herbatkami ze świeżej melisy. Dodaję do niej mięty, pokrzywy, rumianku, kurdybanku albo kwiatów bzu, czasem dorzucam kilka płatków róży albo głogu. Eksperymentuję ze smakami napojów i potraw, to taki wymiar innego rodzaju wolności. Zawsze to lubiłam a mieszkając na wsi i mając do dyspozycji własne warzywa, zioła i owoce mogę w pełni rozwinąć skrzydła jako wiedźma i szalona kucharka!:-) Prawie nigdy nie korzystam z przepisów. Wolę ryzyko, że coś mi się nie uda, niż odtwórcze powtarzanie czynności, niż ograniczające fantazję i wyobraźnię dokładnie mierzenie, ważenie, dodawanie ściśle określonych produktów czy przypraw.











   Bujnie kwitnące w maju dzikie bzy zaczynają już przekwitać i zawiązywać maleńkie, zielone owocki. Kończy też kwitnienie jaśmin. Natomiast w pełni rozkwitu jest ligustr. Zapach jego białych, maleńkich kwiateczków zebranych w podobne do prawdziwego bzu grona jest przepiękny, słodki i tajemniczy, kojarzący mi się z dzieciństwem. Nie spodziewałam się zupełnie tego obsadzając kilka lat temu ogrodzenie tą pospolitą, żywopłotową rośliną. Myślałam, ż będzie nas ona tylko osłaniać przed kurzem i zasłaniać przed widokiem przechodniów. Tymczasem nieprzycinany nigdy ligustr nie dość, że rozrósł się wspaniale, to jeszcze pachnie upojnie. Uwielbiam takie pozytywne zaskoczenia, maleńkie, serdeczne niespodzianki i doceniam je ogromnie, tym bardziej, iż  zdaje mi się, że w życiu więcej jest jednak przykrych zaskoczeń, rozczarowań i cierni, których mimo usilnych starań nie daje się z serca wyjąć ani o nich zapomnieć.






   Udało nam się z Cezarym w maju wyciągnąć z komórki nasze zakurzone prawie dwuletnim nieużywaniem rowery i pomknąć kilka razy w dal. Oj, jak mięśnie i siedzenia bolały nas na początku. Nie obyło się też, niestety, bez przykrych upadków. Jak ciężko było wjechać pod górkę. Jak trudno lawirować sprawnie między kałużami, koleinami i kamieniami. Wiele czasu i starania zabierze nam zdobycie jako takiej sprawności kolarskiej a wiadomo, że nigdy nie będzie już ona taka, jak przed laty. Cóż, człowiek starzeje się, stawy i mięśnie tracą elastyczność i wydolność. Trudno się jednak z tym pogodzić, dlatego staramy się nie dawać za wygraną i nadal pedałować drogą miedzy polami, wzgórzami i lasami. Poza tym miło jest oderwać się trochę od codzienności i poczuć skrzydła u ramion oraz wiatr we włosach. Widzieć ciekawe, przestrzenne widoki, dostrzegać nowości, cieszyć się kwitnącymi wspaniale dzikimi różami i owocującymi po rowach poziomkami. Ale i tu nie da się ustrzec przed rozczarowaniami. Niestety, wielu gospodarzy zdecydowało się ogrodzić pola drutami pod napięciem elektrycznym. I nasza trasa rowerowo-spacerowa tak kiedyś często przez nas wraz z pieskami odwiedzana na czas letni jest dla nich zamknięta. Nie możemy narażać naszych zwierząt na kopnięcie prądem. Zwłaszcza niewidoma Misia byłaby zdana na to niebezpieczeństwo. Ten prąd wprawdzie nie zabija, ale sprawia zwierzęciu ból. A ów ból ma skutecznie odstraszać dziki, sarny i zające przed wkradaniem się na pola i obgryzaniem liści ziemniaków, brukwi albo rzepy. Z jednej strony rozumiem tych rolników, bo jakoś muszą się bronić przed zniszczeniem plonów. Z drugiej przykro mi, że nasza pogórzańska kraina tak dotąd dzika, emanująca wolnością i beztroską powoli traci te cechy i coraz mniej jest miejsc zdatnych do swobodnych, gromadnych spacerów. Pozostają ścieżki leśne. Tam jest nasza enklawa odosobnienia i psiej radości. Tam czai się też niestety mnóstwo kleszczy, much i gzów. Ale lepsze już to, niż elektryczne ogrodzenia dookoła. Cieszmy się tym, co jeszcze jest…












   Piszę i piszę, czekam na deszcz. Chmurzy się coraz bardziej, więc i nadzieja wzrasta, że jednak popada a może nawet poleje i zagrzmi. Pogórze będzie wdzięczne za łyk wody, za chwilę ochłodzenia. My i nasze psy też…



P.S.
Czy i Wy, osoby prowadzące blogi, macie problem z brakiem powiadomień na poczcie o nowych komentarzach na blogu? Nie zmieniałam niczego w ustawieniach a jednak od ponad tygodnia gmail nie informuje mnie o nowych komentarzach. Nie wiem, czy ma to coś wspólnego z RODO, czy z czymś zgoła innym? Czy ktoś z Was ma jakiś pomysł jak uporać się z tym problemem? A może po prostu trzeba się z tym pogodzić i przyzwyczaić jak do wielu rzeczy, na które nie ma się wpływu...?

55 komentarzy:

  1. Dziękujemy za wieści i kolejną ciekawą lekcję przyrody.
    Życzymy snów dających odpoczynek i wytchnienie od upałów. Nam na dalsze wyjścia lub ochłodzenie pościeli sprawdza się mrożony termofor. Ze względu na komfort psów musiałyśmy przestawić zegar biologiczny na życie nocne, kiedy można iść na dłuższy spacer. W dzień wynoszenie i wnoszenie na rękach na krótkie siku i powrót do zaciemnionego i klimatyzowanego mieszkania. Dlatego miło jest obejrzeć zdjęcia przedstawiające życie bliżej natury. Serdeczne pozdrowienia dla Was i Waszego bocianka:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mrożony termofor? Ciekawy pomysł. Ech, czegóz to człowiek sie nie chwyta by zaznać choć chwilowej ulgi. Latem od upału, zimą od zimna.
      No tak, w czasie takiej spiekoty tylko nocą da się odetchnąć, egzystować nie jak mucha w smole. Nie dziwie się wieć, że przestawiłyście sie na tryb nocny. Człowiek to elastyczna, umiejętnie dostosowująca sie do okolicznosci istota. Zawsze znajdzie jakieś rozwiązanie!:-)
      Natury u nas dostatek, nigdy chyba nie przestane się nią zachwycać. Miło mi tym zachwytem dzielić się z wrażliwymi na piękno przyrody zaprzyjaźnionymi czytelnikami!:-)
      Wczoraj popadało u nas odrobinę tylko, ale troszke sie też ochłodziło. Dobre i to!
      Iwonko! Uściski serdeczne zasyłam dla Waszej gromadki!:-))

      Usuń
  2. Pozdrawiam trejtka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, cieszę się, że znowu zawitałaś do mnie Krysiu! Mam nadzieję, że czujesz sie lepiej. Jak Twoje oczy, kochana?
      Uściski przyjacielskie Ci zasyłam z pogrążonego w porannej mgle Pogórza!:-))

      Usuń
  3. Pięknie napisałaś o słońcu i deszczu. Ty cenisz naturę, życie. Pamietam, kiedy odnalazłam Twój blog, ależ byłam zadowolona. Bardzo dużo się nauczyłam i nadal od Ciebie uczę. Masz na mnie bardzo dobry wpływ od samego początku. Piszę to, bo po prostu chcę, byś o tym wiedziała. :)

    Ja również potrzebuję przerw, w życiu nie opublikuję byle czego, zawsze musi tekst mieć wartość. Zawsze też ukrywam bądź nie jakąś życiową lekcję, z którą chcę się podzielić. :)

    Ja wyczekuję deszczu całkowicie. Źle znoszę upały, bardzo źle. Dziś już była jedna burza, mam nadzieję, że jeszcze popada. Uwielbiam patrzeć na Twoje pieski, takie piękne :)

    Ja również z jednej strony rozumiem, że gospodarze chcą chronić swoje, no a z drugiej... świat się zamyka w pudełkach na już tylu płaszczyznach. :(

    Ja Ci tu komentarz piszę o wszystkim. hehe Nie sprawdzałam maila, ale za to ja nie widzę często gęsto, że ktoś dodał post. Myślałam, że wielu blogerów przestało prowadzić bloga, a oni normalnie publikowali. Nie widziałam nic. Może musi nieco minąć, by wszystko się ustabilizowało, bo wiele stron ma problemy. No oby wszystko było git. :)

    Piękny post, wiele z niego wyniosłam. Obu nam życzę deszczu. Pozdrawiam najserdeczniej jak tylko można. :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Agnieszko. Cenię naturę mieszkajac na wsi, ceniłam ją jeszcze za czasów miejskich. Pośród zieleni - w lesie czy w parku człowiek czuje sie spokojniej, swobodniej, naturalniej. Łatwiej w takich okolicznosciach przyrody zostawić gdzież za sobą zmartwienia, smutne wspomnienia i lęki. Samo pisanie o roślinach te jest formą wytchnienia, oderwania, uśmiechem duszy. Cieszę się, że mogę swym pisaniem wywierać pozytywny wpływ. I cieszę się, mogąc goscic u siebie tak wrażliwe osoby, jak Ty Agnieszko!:-)

      Niewiele u nas wczoraj popadało. Ot, zagrzmiało, postraszyło, ziemię troche zwilżyło i trochę powietrze ochłodziło. Ale i to człowieka cieszy, bo powietrze od razu inne sie zrobiło - pachnace, lekkie!Tak było wczoraj wieczorem, tak jest dzisiaj o poranku. Jak będzie potem? To sie okaże.

      Tak, dobrze to napisałaś Agnieszko, że świat zamyka się w pudełkach na wielu płaszczyznach. Ludzie odgradzaja sie od siebie, od natury.Coraz bardziej osobni, obcy, zalęknieni i niechętni do współżycia i kompromisów. Szkoda...

      Uwielbiam komentarze o wszystkim, bo człowiek ma tyle myśli w głowie i chce sie nimi czasem z kims drugim podzielić.

      Blogger ma swoje wariacje co jakis czas. Świruje na wielu płaszczyznach. A to w komentarzach a to z postach czy innych ważnych dla użytkownika szczegółach. Ale blogger jest w jakims sensie lustrem stanu ogólnego ludzkosci, wie może i nie dziwota?:-)

      Dziękuję Ci Agnieszko za podzielenie sie ze mną swymi przemyśleniami, za ciepłe słowa.I wszystkiego dobrego Ci życzę a szczególnie pogody takiej w sam raz do życia - ani za ciepłej ani za chłodnej!:-)))

      Usuń
  4. Mnie tez zniknely nagle powiadomienia na poczcie mailowej, to chyba ma jakis zwiazek z tym przekletym RODO. Nie wiem, jak to odkrecic, chociaz z drugiej strony mniej mam kasowania. ;) Sama nie wiem, co lepsze.
    Zla jestem, bo kiedy musialam tyrac, pogoda byla wystrzalowa, a dzisiaj, kiedy moglabym dzien spedzic aktywnie na jakichs wedrowkach, zbiera sie od rana na deszcz. Nie ryzykowalismy wiec zadnych dalszych wyjazdow i poprzestalismy na nie za dlugim spacerze po okolicy, zeby w razie czego moc sie szybko ewakuowac do domu.
    Liguster zawsze juz bedzie mi sie kojarzyl z tata. U ciotki na dzialce co roku go przycinal, odkad zmarl jej maz, bo rosl ten liguster w tempie zastraszajacym. I albo towarzyszylam mu w tym przycinaniu, kiedy bywalismy z dziecmi u rodzicow, albo wysluchiwalam przez telefon, ze z roku na rok coraz mu trudniej i ciezej przycinac. Teraz ciotka kogos musi wynajmowac do tej pracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że napisałam o zniknięciu na poczcie powiadomień o komentarzach, bo dzieki temu wiemy teraz, że każdy z nas ma ten problem a wiec nie jest to wina naszego komputera, ale bloggera oraz zapewne RODO.Miejmy nadzieję, że z czasem wszystko tu wróci do normalnosci.
      Z tego ,co piszesz, to pogoda była u Ciebie wczoraj podobna jak u nas. Ale, niestety, z duzej chmury mały deszcz. Tak przynajmniej było tutaj. A ze względu na rośliny przydałoby się, żeby parę godzin porządnie polało.
      Tak, ligustr rośnie zadziwiajaco szybko, ze czego bardzo sie cieszę ,bo im wyżej urosnie, tym lepiej będziemy od drogi osłonięci. A w suche dni kurzy sie tu niemiłosiernie, bo tylko do naszej bramy doprowadzony jest asfalt - dalej juz droga gruntowa. Ligustr przycieliśmy tylko w jednym miejscu, bo za bardzo właził na młode drzewko czereśniowe. Poza tym niech sobie rośnie jak chce i cieszy nasze oczy oraz zmysł powonienia!:-))

      Usuń
  5. Wszyscy mamy ten problem. Dopisałam się do długiej listy i dostaję na pocztę powiadomienia, że ktoś na świecie też o to pyta. Tytuł: "Re: Blogger not sending e-mail notification for comments. " Trzeba poczekać, pewnie nad tym pracują.

    Koperek mam dużo mniejszy, on nie lubi ciepła, za to ogórki się pną jak winorośl i kwitną, podobnie cukinia i fasolka. Wiesz, że mam 3 zbiory fasolki podczas jednego lata? Cudny agrest u Ciebie, mój jakimś cudem tez oblepiony owocami, ale maleńkimi, za to borówka amerykańska wielka. Tyle innych roślin poznałam i kwiatów do siebie zaprosiłam, ale zawsze tęsknię za tym, czego nie mam. Wzdycham za porzeczkami, które odmówiły zadomowienia się w tropikach. Cudowny świat Cię otacza! W głowie też dzieją się historie, nawet jak się ich nie zapisze. Serdeczne pozdrowienia przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie! Wszyscy mamy ten problem, ale nie wiedziałąbym o tym, gdybym o tym powyżej nie napisała. Z czego wniosek, że dobrze sie czasem zapytać, poskarzyć i dowiedziec się, że nie jest sie z czymś wyobcowanym! Zawszeć to lepiej w gromadzie!:-)) Poczekamy, moze naprawią to za jakis czas.
      Tak, koperek nie lubi skwaru i suchoty. Widzę to dobrze, bo rośnie u mnei w dwóch miejscach. Miedzy ogórkami jako samosiejka (na zdjeciu), gdzie jest bujny i gęsty, bo ma tam trochę wilgotniej i chłodniej, i przy murze budynku gospodarczego, gdzie praktycznie przez cały dzień praży słońce (tam jest jeszcze maleńki).Ale to nawet dobrze ,bo ten bujny zużyję na bieżąco a ten mały doczeka plonów ogorkowych i przyda sie w sam raz do kiszenia!:-)
      Agrest posadziliśmy dwa lata temu.Mamy go dwa rodzaje. Wysoko i niskopienny. Ten wysoko pienny, drzewkowy, jest o wiele lepszy, bo owoce są większe i słodsze (różowe w fazie dojrzałosci) a poza tym lepiej sie wokół drzewka agrestowego kosi.
      Masz trzy zbiory fasolki w trakcie lata? Ale fajnie! U mnie możliwe są dwa (sąsiadka ma zawsze dwa zbiory) a ja przeważnie zapominam posiać ją po raz drugi. A mam taka odmianę niskopienną, nie potrzebujacą tyczek.
      U mnie za to borówka amerykańska nie chce rosnac. Miałam kilka krzaczków, ale zmarniały. Tak to widzisz jest, że nie mozna mieć wszystkiego i pozostaje cieszyc sie tym, co jest!:-)
      Wokół mnie łaki, lasy i pola. Mnóstwo zieleni. I kiedy to wszystko tak sie magicznie odmieniło? Przecież dopiero co śnieg zalegał a potem szarość pozimowa...
      Tak, w głowie dzieja się historie, wciaz sie cos tam tworzy, tylko nie zawsze ma sie siłę, ochotę i czas by to spisać. No i pewnie nie wszystko warte jest spisania.
      Uśmiechnięte pozdrowienia Ci zasyłam, droga Eulampio oraz życzenia pieknej niedzieli!:-)).

      Usuń
  6. Piękne kadry.:) Zapach lubczyku aż poczułam, wyobraźnia pracuje. Ja też bardzo źle znoszę upały. Wczoraj wieczorem przeszła burza, dziś duchota, nie wiadomo czy coś jeszcze nie przyjdzie, oby tylko nie narobiło szkód. Ja też mam problem z komentarzami i nie wyświetla mi informacji o plikach cookies. Z pierwszym problemem w pewnym sensie sobie radzę - po dodaniu postu, pod okienkiem od komentarzy zaznaczam kratkę powiadamiaj mnie i dostaję maile. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy w życiu nie robiłam tylu zdjęć, co tutaj, na moim Pogórzu. O każdej porze roku jest co fotografować!:-)
      Lubczyk to moja ulubiona przyprawa. Mam kilka pokaźnych krzaczków lubczyku i w lecie przycinam je dwa albo i trzy razy, bo pięknie potem odrasta.
      U nas też przeszła burza wczoraj, ale jakas taka mizerna, bardziej strasząca grzmotami, niz lejąca deszczem. Może dzisiaj jakim cudem co pokropi?

      Bardzo dziękuję Ci Lenko za radę w sprawie komentarzy. Zaznaczyłam sobie to okienko i teraz znowu mam na poczcie powiadomienia. Tyle pewnie, że trzeba to robic przy każdym nowopublikowanym poście. No ale trudno, lepsze to niz nic. Moze blogger cos majstruje w ustawieniach i w koncu wymajstruje, no i znikną przynajmniej najbardziej irytujace problemy?Oby!
      Pozdrawiam Cię ciepło, Lenko!:-))

      Usuń
  7. Ja nie sprawdzam czy na poczcie są powiadomienia to zbędne, po prostu wchodzę na bloga i sprawdzam czy są komentarze. I u mnie gorąc niesamowity deszcz jak pada to na kilku ulicach a reszta sucha. Ledwo człowiek zipie, wychodzić nie chce się. Nawet w lesie brak cienia, tak przetrzebione są. Piszesz o ogrodzeniach. I u nas podobnie jest z tym, że częściej odgradzają się od ludzi niż zwierząt. Wykupują działki budują się i często ścieżki prowadzą donikąd. Ile razy musiałyśmy szukać innych dróg, bo stare ścieżki kończyły się na ogrodzeniu.
    Imponujące zbiory u Ciebie. To są plusy mieszkania poza miastem. Ja mieszkanka blokowiska mogę tylko na ryneczku oglądać zieleninę. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie z kolei pojawianie się powiadomień na poczcie mailowej było dużym ułatwieniem i wygodą, bo nie musiałam włączać komputera, by wiedzieć o nowych komentarzach - po prostu smartfon mnie o nich zawiadamiał.
      Dziwnie wybiórcze są chmury deszczowe. U Ciebie popada na kilku ulicach a dalej suchota, u mnie to samo. Popada w sąsiedniej wsi a u mnie nic. Wczoraj popadało troszeczkę. Liczę, że moze dzisiaj cos wiecej pokropi, no i że nie będzie juz tak gorąco.
      Z tymi ogrodzeniami to jakiś koszmar współczesnosci. Coraz wiecej tego wszędzie. Ja rozumiem, tak jak w naszym przypadku, gdy mamy psy i kury - ogrodzenie jest potrzebne, ale po co tak duż owszędzie płotów? czytałam ostatnio ciekawy artykuł i Norwegii. Tam ponoć w ogóle nie ma płotów i ludzie nie boją sie tak innych ludzi jak u nas.
      Tak, zbiory wszelakiego dobra mam i chyba będę miała w tym roku wyjątkowo duże. Pogoda sprzyja.Uwielbiam świeże zioła, wiec z roku na rok mam ich tu coraz więcej.
      Pozdrawiam i ja serdecznie, Oleńko!:-))

      Usuń
  8. Też mi powiadomienia nie przychodzą.
    U nas trochę popadało,wszystko kwitnie jak szalone ... I faktycznie, dużo tego wszystkiego jest, w sensie kwiecia np., ale to chyba dobrze.
    Zwierza Wasze mają obfite futra, więc gorąco im, biedulkom. A rano, czy nad ranem i wieczorem jest najchłodniej, to szaleją :)
    Przyjemnych plonów, Olu :) I mam nadzieję, że wena Cię nie opuści i będziesz pisać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli wszyscy mamy to samo z powiadomieniami! Spróbuj Lidko skorzystać z rady Lenki(komentarz powyżej). U mnie to pomogło i znowu mam komentarze na poczcie!:-))
      Pogoda tej wiosny (aż dziw, że to jeszcze wiosna!) bardzo jest letnia i sprzyjajaca wszelkim roślinom (choć deszczu, przynajmniej u nas, zdecydowanie za mało!). Tylko ludziom i zwierzętom gorąco.Tropiki w maju i czerwcu, no co to sie porobiło! My, ludzie mozemy sie rozebrać, choćby do rosołu, a biedne zwierza futra z siebie nie zdejmą. Pozostaje im szukanie cienia ,spanie i ziajanie! Przydałby sie jeszcze strumień albo jeziorko z dopływem świeżej wody. Och, jak by sie fajnie potaplały dla ochłody! Nasz maleńki, ogrodowy juz dawno wysechł!
      Z weną i potrzebą pisania róznie bywa, ale póki człowiek żyje, to wszystko jest możliwe i neturalnie pzychodzi ochota a potem róznie naturalnie odchodzi!:-)
      Serdeczne usciski ślę Ci o poranku!:-))

      Usuń
    2. Dziękuję, doczytałam co do komentarzy :)
      Tak to już z ochotą jest, wiem po sobie ;)

      Usuń
    3. Patrz, liduś. Okienko z powiadomieniami o komentarzach było zawsze a ja nigdy nie zwracałam na nie uwagi, bo nie było takiej potrzeby. Teraz sie nareszcie przydało!:-)
      Otóz to, ochota do pisania kapryśną i zmienną jest, jak pogoda!:-))

      Usuń
  9. Ogladajac zdjecia az ma sie ochote glebiej wciagnac powietrze, poczuc ten aromat kwiatów i zerwac troche ziól :). Zazdroszcze, bo w grajdolku nienaturalnie chlodno, truskawki niedojrzale plesnieja na polach, typowe tutaj owoce nieśplika japońskiego gebe wykrecaja, a czeresnie wodniste i bez slodyczy. Juz kwiecien byl dziwnie chlodny, dobrze ponizej wieloletnich srednich, a maj to juz chyba pobil wszelkie rekordy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz, Moniko, jak sie porobiło dziwacznie tej wiosny! U Ciebie, w tak ciepłej zazwyczaj Portugalii zrobiło sie chłodno a u nas nienaturalnie gorąco. Wszystko sie pogodzie pomieszało. Szaleju sie opiła, czy ki pieron?!:-)
      Zdaje mi sie, że normą będą teraz takie dziwactwa i anomalie. I trzeba będzie sie jakos do tego przyzwyczaić, niestety.
      Może przynajmniej lato będzie u Ciebie ładne i niemęczące pod żadnym względem? Życze Ci tego kochana z całego serca!:-))

      Usuń
  10. Pięknie u Ciebie.
    Też nie mam powiadomień 😢

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Anno. Lubie jak jest pół-dziko i trochę chaszczowato!:-)
      Sprawa z brakiem powiadomień dotyczy nas wszystkich. Dobrze wiedzieć, że nie jest sie z tym samej.
      Pozdrawiam Cie serdecznie!:-)

      Usuń
  11. Pięknie u Ciebie i podziwiam Twoją zapobiegliwość w gromadzeniu zapasów na zimę.
    Ja na upały robię sobie herbatkę z hibiskusa. Schłodzona, z listkiem mięty doskonale gasi pragnienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogoda sprzyja a wiec wszystko rośnie nadzwyczaj bujnie. Marnotrawstwem byłoby nie wykorzystac tego miejsca do uprawiania warzyw i ziół, do sadzenia kraczków i drzewek owocowych. Mam tego sporo a co roku znowu sie cos nowego dosadza. Oj, będą zapasy na zimę. Zawsze za duze, jak na nas dwoje!
      Herbatke z hibiskusa też znam. Pycha, bo kwaskowata! Latem, gdy mam jabłka robię kompocik jabłkowo-miętowy. Pyszny, kwaskowaty i pachnacy!:-)
      Pozdrawiam Cię serdecznie, Ewo!:-)

      Usuń
  12. Piekne pieski na zieleni :) I w ogolne inny swiat tutaj u Ciebie
    u nas nadal jest jak jest. musimy sie cieszyc tym, co jest.
    Tez powiadomienia u mnie wyjechaly na wakacje, moze kiedys wroca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie duży, ogrodzony ogród i tyle zielonych terenów wokół nie zdecydowalibyśmy się na posiadanie czterech psów. W mieście by sie męczyły. Tutaj mają gdzie poleżeć, pobawić się, pobiegać albo pospać w cieniu. I chyba są szczęsliwe, taka mam przynajmniej nadzieję!:-)Tylko za dużo w nocy jazgoczą! Ale cóż, nie ma rózy bez kolców!
      Ale tak w ogóle, to trzeba umieć cieszyc się tym ,co jest! To chyba największa życiowa umiejetnosć!:-)
      Pozdrawiam Cię ciepło, Kocurku!:-)

      Usuń
  13. Maj w tym roku wybuch z mocą bomby atomowej na Podlasiu. A czerwiec zapowiada się taki sam. Upały źle znoszę, choć jakby ciut lepiej niż dwa lata temu. Zobaczymy. Generalnie wolę zimę. Temperaturowo :-) Ja mam w sadku dwa psiaki-bezdomniaki, podrzutki. Mają budy schowane w gęstych krzakach przed wścibskim okiem gminy. Żyją z nami już kilka lat. Jak to mój mąż mówi: jedyne wolno żyjące psy jakie znam. Przychodzą kiedy chcą, odchodzą kiedy im pasuje. W nocy śpiewają, pilnują sadu, prowadzą psie życie. No i czasem mąż wstaje w nocy, by wyrazić swoją opinie na temat nocnych, psich dyskusji z obcymi psami. :-) Rozumiem was doskonale.
    U nas też poogradzane, łąki, pola wzgórza pokrojone na kawałki. Ludzie chcą budować domy w pięknych miejscach, a nie przychodzi im do głowy, że budując, niszczą to, co chcieli mieć. Eh....
    Piękny ten czas u was. U nas też. Ciężko u mnie, dobrze, że trafiłam do ciebie. Pokazujesz co ważne w życiu. Korzystam, dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóz to! Maj z mocą bomby atomowej! Na Podlasiu, na Podkarpaciu i w innych rejonach naszej pięknej ojczyzny takoż. Zupełnie inny maj, niż zeszłoroczny - chłodny i deszczowy. Ciekawostka, jakie też będzie lato po takiej wiośnie? Moze właśnie na opak - chłodne? Poczekamy, zobaczymy! Zimą, przynajmniej mozna sie ciepło ubrać i ogrzać przy piecu albo herbatką z prądem, teraz człowiek choćby litrami zimną wodę pił, lodami sie opychał, to skóry przeciez z siebie nie zdejmie!I skwierczy jak skwarek na patelni!:-)
      Fajnie mają Twoje psiaki-bezdomniaki u Ciebie. Swobodnie i bezpiecznie. Żyją, jak chcą. To piękne!:-)
      Też urządzaja głośne występy nocne jak moje huncwoty? Oj, no na to są w końcu psami. Trza to im wybaczyć, bo nie ma rady!Wybaczyć i kochać dalej!:-))
      Tak, coraz więcej tych ogrodzeń, odgrodzeń od ludzi i natury. Okoliczny pejzaż sie zmienia, a my nic nie możemy na to poradzić. Dobrze, że przynajmniej mamy nasze ogrody, w których wszystko jest po naszemu. Takie malutkie państewka ciszy, zieleni, spokoju i niewinnej radości.Niech to przynajmniej trwa! od razu przypomina mi i nuci piekna sie piosenka Kofty - "Pamiętajmy o ogrodaach, przecież stamtąd przyszliśmy..."
      Bardzo cieszę się każdymi Twymi odwiedzinami i tym, że i ja mogę Twój świat odwiedzać, Aniu!:-))

      Usuń
  14. Rodo daje się nam solidnie we znaki! Masz rację Oleńko, trzeba pisać wtedy, gdy człowiek ma taką potrzebę. A herbatki chętnie bym z Tobą smakowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było dużo obaw zwiazanych z tym nieszczęsnym RODO i niestety częśc z nich nie okazała sie płonna. Miejmy nadzieję, że z czasem wszystko sie jakoś ureguluje, uleży, znormalnieje.
      Pisanie to potrzeba duszy. I odpoczynek od pisania też. Trzeba starać być w zgodzie ze swoja duszą.Nic na siłę.
      I ja bym sie chetnie napiła z Tobą herbatki, Basieńko!:-))

      Usuń
  15. Wspaniałe widoki. Chciałoby się wsiąść na rower... ale zbyt wysoka temperatura od razu zniechęca. Nawet spacer nad morzem w orzeźwiającym chłodniejszym wietrze skończył nam się w połowie trasy, gdy zalegliśmy na kocyku i postanowiliśmy poleżeć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, widoki mamy tu piękne, ale w czasie upałów tylko o poranku albo późnym wieczorem da sie pojeździc na rowerze.
      Nawet nad morzem jest zbyt gorąco? No widzisz, jak dziwnie sie porobiło. Tropiki w Polsce gorsze niż w Australii chyba. Ale mimo wszystko chętnie bym nad morzem pochodziła. Stopy w wodzie zanurzyła, piasek chłodny poczuła między palcami...Ech!:-)
      Serdecznie pozdrawiam Cię, Wietrzyku!:-)

      Usuń
  16. Raj na ziemi - chciałoby się rzec :) My i Teodor też już ledwie doczekaliśmy pierwszego deszczu - ale jakoś się udało. Dzisiaj od rana pada i da się oddychać. Noc także przespana. Wiedźmo ziółkowa, piękna jest ta Twoja pasja i ja już gromadzę zamówienia.Mnie bardzo brakuje powiadomień w mailu, ponieważ czasek ktoś skomentuje jakiś post sprzed lat i mu na to nie odpowiem, bo nie jestem w stanie codzień sprawdzać całego bloga. To pojawiło się w dniu powołania do życia RODO i myślę, że ma to coś wspólnego, tylko cytująć jeden z kabaretów „ ale w jakim sensie” ? Buziaki przesyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zerknij w moj komentarz nizej tam napisalam jak latwo wychwycic te komentarze pod starymi notkami nawet sprzed kilku lat.

      Usuń
    2. Cudownie, że u Was na Śląsku popadało! U nas wczoraj deszczu było tyle tyle, co kot napłakał a dzisiaj nic. Znowu skwar, niestety!
      Gromadzisz zamówienia na zioła ode mnie, Gabrysiu? Czy dobrze Cię zrozumiałam? A jakie zioła i w jakich ilościach? Muszę to wiedzieć,bo na razie nazbierałam tylko na własny użytek. Napisz mi w mailu, co i jak, ok?!:-)
      Też lubie miec powiadomienia w mailu, nie tylko z uwagi na komentarze pod starymi postami, ale głownie dlatego, że bez włączania komputera mam informacje w telefonie o nowych komentarzach. Dzieki radzie Star, jakoś można sobie poradzic z komentarzami pod starymi postami a jeśli idzie o bieżace, to Lenka poradziła by zaznaczać to okienko o powiadomieniach pod miejscem na komentarze.To działa!Jak to fajnie, że jednen drugiemu na blogach pomaga!:-))
      Pozdrawiam Ciebie, męza i Teodora z gorącego Podkarpacia!:-))

      Usuń
    3. Ooo dzieki:) teraz dopiero doczytalam, ze mozna dostawac powiadomienia jaki sie wyraznie zaznaczy, ze chce sie je miec.
      Alleluja!!! Bardzo mnie to cieszy, bo nareszcie nie bede miala systematycznie zapychanej skrzynki czyms co i tak czytam na blogu.

      Usuń
    4. Fajnie Marylko, że Ci się ta wiadomośc o okienku z powiadomieniami przydała. Super! Niech żyje i umacnia sie współprca miedzy blogerami!:-))

      Usuń
  17. O matko! Fajne to Wasze psie stadko:-) Dzisiaj coś mi się wierszem pisze. Czasem mam tak ni z tego, ni z owego i nie rozumiem tego. Włącza mi się od rana to częstochowskie rymowanie, złości mnie, czekam aż ustanie.
    Też mamy upału po same uszy i tej suszy. No niech mnie ktoś ratuje, bo mnie to rymowanie strasznie denerwuje. Jak tu do posta napisać komentarz, kiedy wychodzi dziecięcy elementarz. Zaznaczam, że nic poza kawą nie piłam i na żadnej balandze nie byłam. Będzie mnie tak pewnie męczyć do wieczora ta rymowana zmora. Chyba nie dokończę tego komentarza. Rzadko mi się zdarza żebym gadała rymem. Coś mnie dziś dopadło i zdolności do pisania prozą zjadło. Pewnie głodne było, wzięło i się przyczepiło.
    No w końcu się wyłączyło i mogę wreszcie napisać coś sensownego...,że co ten tego?
    Oż w mordę jeża, znowu się na mnie tym rymem zamierza!
    Oleńko kochana, mam tak dzisiaj od samego rana. Jak ktoś to przeczyta, pewnie pomyśli, że zwariowała kobita. Pewnie te upały rozum jej roztopiły, a rymy zostały.
    Musiałam wyjść na balkon i odspanąć, bo przecież nie mogę tego opanować. No wreszcie. Pięknie tam u Was i mimo upałów zielono. U nas po skoszeniu trawników już tylko krzewy i drzewa zielone, a zamiast trawy mamy rżysko, żółte, spalone słońcem.
    Takie świeże zioła to wpaniały dodatek do różnych dań, aż mi ślinka napłynęła do ust. Możemy oczywiscie kupić sobie doniczkowe, ale one tak nie pachną powietrzem i słońcem jak te, z własnego ogródka.
    O matko, znowu to rymowanie wróciło, a już przez dobrą chwilę go nie było. Wybacz mi Oluś, chyba na tym skończę, bo jak tak będzie dalej to siebie i Ciebie wykończę:-)
    Uściski serdeczne przesyłam:-)
    Marytka
    Chciałam usunąć, to nieszczęsne rymowanie, ale co tam, niech zostanie:-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty wiesz, Marytko - kochanie
      Jak lubię to rymowanie
      Więc Twoje napady poezji
      Są dla mnie jak zapach frezji
      Jak widok turkusu morza
      Gdy biegnę po suchych bezdrożach
      Więc rymuj, kochana do woli
      Od tego mniej noga mnie boli
      (Upadłam dzis znów na rowerze
      Gdy zsiąść próbowałam w plenerze)
      Więc proszę, ach, rymuj mi dalej
      Niech ulgę poczuję w upale
      Niech rym mnie Twój miły owionie
      I uśmiech wiosenny na koniec!:-)))

      Usuń
    2. Oleńko, o świecie mój drogi
      Weź proszę do serca przestrogi
      Patrz zawsze uważnie pod nóżki
      Gdy wjeżdżasz na leśne dróżki
      A może już lepiej przed siebie
      Nie jeżdżę na rowerze, to nie wiem
      Twój wiersz mnie jak zwykle zachwycił
      I mocno za serce chwycił
      Tak mnie to ucieszyło
      Że się radośnie zrobiło
      Na sercu i na duszy
      Bardzo mnie wiersz Twój wzruszył
      I będę chodzić od rana
      Po uszy uchachana:-)

      Dziękuję Oleńko za Twoje miłe sercu rymownie!
      Radosnego dnia:-)
      Marytka
      P.S. Z Twoją nóżką wszystko dobrze?! Ma być dobrze i już:-)***

      Usuń
    3. Bardzo mi miło rymować
      I z Tobą roztańczyć się w słowach
      I cieszyć się Twoją radością
      Niewinną tą przyjemnością!
      Ma nóżka sie goi powoli
      I znacznie mniej już mnie boli
      Więc wkrótce gdzieś znowu pojadę
      Hen w dal, jeśli tylko dam radę
      Bo woła znów rower mnie w drogę
      I jakże mu oprzeć sie mogę?
      Nareszcie tu popadało
      Od razu odżyło ciało
      Od razu lepiej na duszy
      Im dalej od skwarnej suszy!
      Uśmiechy Ci ślę podeszczowe
      I rymy radosne, czerwcowe!:-)))

      Usuń
  18. Pieknie tam jak zwykle. Jazdy na rowerze po polnych drogach i koleinach nie zazdroszcze, to musi wymagac ekstra wysilku. Ja sie nadaje tylko na asfaltowe sciezki rowerowe;)))
    Lata mam juz serdecznie dosc, bo w tym roku zeby mi nie bylo za lekko z samymi upalami i wilgotnoscia dostalam w bonusie jeszcze alergie.
    Siedze, smarkam, charkam, zlorzecze i czekam zeby sie to kwitnace juz skonczylo.

    Powiadomienia zniknely i bardzo mnie to cieszy, bo nie musze ciagle sprzatac skrzynki mailowej.
    Komentarze widze na blogu to raz, jak ktos zostawia komentarz pod stara notka to wystarczy wejsc w ustawienia, komentarze i wtedy widac ostatnie kilka dni i mozna sobie taki zalegly komentarz wylapac. Dodatkowo wlaczylam moderacje komentarzy do notek starszych niz 14 dni wiec tam tez zagladam na wszelki wypadek.
    Chociaz serio to rzadko kiedy odpisuje na takie zalegle komentarze, bo to troche bezsensu moim zdaniem. Mnie jest latwo odnalezc taka notke czy komentarz ale osobie czytajacej? czy naprawde ktos pamieta, ze zostawil komentarz pod notka ktora juz ma dwa miesiace?
    Szczerze nie sadze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pieknie, pięknie i aż kusi do przejażdżek rowerowych, zatem znowu sie dzis wybralismy i znowu zaliczyłam upadek. Teraz mam dwa kolana po równo obite, jak w dziecinstwie!:-))
      Współczuję Ci Marylko problemów z alergią. Męczące to bardzo a konca nie widać, bo wciaz cos nowego teraz zakwita!:-))
      Mnie powiadomienia nie obciązały za bardzo skrzynki mailowej, bo po pierwsze nie mam za dużo komentarzy a po drugie mam tyle miejsca na poczcie, że zmieściłoby sie tam tysiace komentarzy!:-)
      Lubiłam otrzymywać te powiadomienia mailowe, bo często korzystam z maila w telefonie i bez włączania komputera widzę, czy ktos do mnie napisał i mogę się nimi ucieszyć nawet w ogrodzie czy w lesie!:-))
      Człowiek powinien mieć wybór. Jak chce dostawać powiadomienia, to niech dostaje a jak nie, to nie. A jest w ustawieniach taka opcja by nie otrzymywać powiadomień. Natomiast opcja w drugą strone przestała działać na skutek wariactwa związanego z RODO!:)
      Co do komentarzy pod starymi postami to dosc często mi sie zdarzają, zwłaszcza nowi czytelnicy lubia szperać po blogu, poznawać jego historię i cieszę sie tymi komentarzami bardzo, bo tyle tu jest tekstów na blogu i żal, że te stare są takie zapomniane.Czy ten ktoś, kto zostawił komentarz pod archiwalnymi postami sprawdza potem odpowiedzi? Myślę, że często tak. Widać przecież w statystykach, jakie posty są otwierane.

      Usuń
    2. Olenko, nie wiem czy pamietasz ale kiedys napisalam nawet notke na ten temat bo nazbieralam w skrzynce ponad 16 000 maili. Tak szesnascie TYSIECY.
      Wiec skrzynke mam pojemna, tylko od tamtej pory starm sie zeby liczb maili nie szla w tysiace. Nigdy nie zagladam do poczty po to zeby sprawdzic komentrze, na telefonie w ogole nie mam poczty podlaczonej, znaczy jest bo jakos tak musi byc, ale nigdy z tego nie korzystam. Nie lubie byc na smyczy a telefon to dla mnie smycz.
      Unikam jak ognia uzleznienia od telefonu, wiec generalnie moj telefon ciagle sluzy do rozmow lub esesmanow, chociaz tych drugich tez nie lubie. Bardzo rzadko mam telefon pod reka, w domu lezy z reguly wylaczony chyba, ze sie spodziewam jakiegos telefonu wtedy sprawdzam czesciej. Jak gdzies ide to tez uzywam tylko w sytuacjach koniecznych, wczoraj sie zgubilismy w sklepie ze Wspanialym ;)) wiec zadzwonilam, bo to byla koniecznosc.
      Blog obsluguje tylko z komputera, czyli jak mam takowy pod reka, a ze nie pracuje i wiekszosc czasu spedzam w domu to zwykle jestem na biezaco.

      Ja wiem i zgadzam sie czlowiek powinien miec mozliwosc wyboru, tyle, ze mnie nigdy nie dano tego wyboru wczesniej:))) i wszystkie komentarze z mojego bloga byly podwojone na mailu, nie moglam, a moze nie potrafilam tego wylaczyc, nie wiem.
      Wiec ja osobiscie sie ciesze i chcialabym zeby tak zostalo, albo zeby wlasnie byla mozliwosc decydowania czy chce czy tez nie. Tak jak mam mozliwosc decydowania czy chce dostawac powiadomienia z innych blogow o komentarzach. I tu zawsze korzystam z opcji NIE bo znow mimo, ze nie mam wiele do roboty to nie chce spedzic reszty zycia przy komputerze.
      A to cale RODO to zupelnie jakis idiotyzm.
      Nie wiem jak to sie dzieje, bo nawet dostalam w tej sprawie maila od jakiejs organizacji ZBlogowani czy cos w tym rodzaju i mnie uswiadamiaja na temat moich danych.
      Zapytalam grzecznie jakim prawem moga miec moje dane skoro ja nigdy nie rejestrowalam zadnego z moich blogow u nich, czekam na odpowiedz, ktorej jak znam zycie sie nie doczekam, ale wtedy zaznacze to jako Spam i moze bedzie spokoj.
      I do statystyk to ostatni raz zagladalam chyba ze 4 lata temu:))) nawet nie pamietam hasla.

      Usuń
    3. Każdy z nas jest troche inny, ma inne upodobania, potrzeby, doswiadczenia. Co jednemu odpowiada, drugiemu nie. I to jest normalne i tak powinno być. Ani jedni ani drudzy nie lubia narzucania im czegoś, albo zabierania, decydowania za nich. Nie lubią też wtłaczania ich w jakieś schematy, czy konwencje. Niechże wiec na blogu daje sie zastosować tę zasadę wolnego wyboru a wszystko będzie dobrze!:-)))

      Usuń
    4. Bardzo slusznie i mam nadzieje, ze na blogowisku juz tak zostanie, ze Ci co chca potwierdzenia poczta beda je mieli a tacy jak ja beda mieli pusta skrzynke i spokoj:)))

      Usuń
  19. Super post. Ja czasem,też mam okres ciszy w którym nic nie piszę. Co do powiadomień to,też nie mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!:-) Tak, każdy z nas, blogujących ,potrzebuje czasem oderwania od blogowania. Przecież blogowanie to pasja i przyjemnosc a nie jakis żmudny obowiązek. W sprawie powiadomień okazuje się, że wszyscy blogerzy mamy to samo. Zobaczymy czy powiadomienia wrócą, czy zostanie tak jak jest.

      Usuń
  20. W zeszłym tygodniu deszcze u nas padały z codzienną popołudniową regularnością, a w pobliskim Przemyślu ani kropli, szwagier był niepocieszony:-) za to w sobotę lunęło już chyba u wszystkich, nawet naszą kadrę narodową przepędziło z boiska, a woda w Wiarze płynęła błotnista jeszcze w niedzielę, czyli lunęło zdrowo; jakoś bardziej wolę chodzić niż jeździć na rowerze, a już pod górkę to dla mnie wielka trudność:-) pozdrawiam serdecznie zza Sanu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwnie wybiórcze te deszcze i burze. tak, i u nas popadało zdrowo w zeszłą sobotę, ale od tamtej pory znowu prawie nic. A ziemia łaknie kolejnej ulewy a my odpoczynku od upałów!
      Ja mam chore stopy (ostrogi) a jazda na rowerze nie obciąża ich tak jak chodzenie. Jednak muszę choć trochę zwiększyc swoja sprawnosć, poprawic kondycję, bo bóle w stawach biodrowych czasem uniemożliwiaja mi sprawne zejście z roweru. Ot, starzeje się człowiek, niestety...
      Pozdrawiam Cię Marysiu życzliwie i zdrowia życzę!:-))

      Usuń
  21. U mnie też nie ma powiadomień o komentarzach. Myślała, że to ja coś nabroiłam/przestawiłam, ale jak widać, to bardziej ogólny problem.
    Pięknie jest. A dziki bez - mniam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze chyba sie stało, że zapytałam tutaj na forum blogowym o brak powiadomieniach o komentarzach na mailu, gdyż wiele osób potwierdziło, że ma ten sam problem a Niektóre (Lenka i Star) poradziły nawet w jaki sposób można z nim sobie poradzić. Bardzo to miłe z ich strony!
      A dziki bez piękny jest od kwitnienia do owocowania. I zdrowy i pyszny, a jakze!:-))

      Usuń
  22. Masz racje, nie można o wszystkim pisać na blogu, bo można zatracić swoją intymność. A to już nie jest dobre. U nas chyba padało w sobotę, bo w niedzielę było mokro na drogach. Pięknie macie na tym Podgórzu. Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Karolinko - większość rzeczy trzeba zostawić dla siebie, ewentualnie dla rodziny i przyjaciół. Bo blog to wspaniałe miejsce do wypisania sie twórczego oraz komunikacji, ale jednak czyta go sporo anonimowych osób albo takich, które niekoniecznie pozytywnie odbierają to, co sie pisze.
      U nas padało przed chwilą i szybko przestało. Moze jeszcze popada, bo ziemia ogromnie spragniona!
      Pozdrawiam Cię serdecznie!:-))

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost