W ciepłych
miesiącach często jeździmy do położonego od nas w odległości ok. 5 km Jawornika
Polskiego. Jawornik Polski to spora wieś oraz gmina w województwie
podkarpackim, w powiecie przeworskim, do 1919 roku posiadająca prawa miejskie.
Pozostałościami po jej miejskich czasach jest mały ryneczek, oraz budynek
urzędu gminy i poczty stojący w jego centrum.
Dlaczego wybieramy
się tam tylko w ciepłej porze roku? Ponieważ dojechać tam można od nas tylko
tzw. działem, czyli malowniczą drogą gruntową, położoną miedzy polami i
wzgórzami. Bywa, że gdy śnieg zawali ją w grudniu, to aż do kwietnia staje się nieprzejezdna. Nikt jej nie odśnieża, prawdopodobnie
dlatego, że leży ona na pograniczu dwóch gmin i każda z nich najchętniej zwaliłaby
ten przykry obowiązek na gminę sąsiednią. W rezultacie nie robi tego nikt i
jeśli człowiek chce się od nas dostać do Jawornika musi jechać objazdem, wydłużającym
doń drogę kilkukrotnie albo wędrować piechotą. W ubiegłych latach po wielekroć już brnęliśmy
tam w głębokich śniegach, skrótem przez pobliski las. Jednak wyprawa taka wymaga naprawdę dobrej
kondycji, zatem ostatniej zimy nie odważyliśmy się już porywać na nią.
A co nas przyciąga w Jaworniku? Przede
wszystkim sklepiki spożywczo-przemysłowe, poczta i piekarnia. Czasem korzystamy
też z księgozbioru tamtejszej maleńkiej biblioteki, odwiedzamy miejscowego fryzjera
i poniedziałkowy targ. Niekiedy odwiedzamy naszych serdecznych znajomych
zamieszkałych w tamtych okolicach.
Jednak od czerwca przyzywa nas w to miejsce
przemożny, truskawkowy zew. Ochota na wyjątkowo dorodne i pyszne, uprawiane
ekologiczną metodą truskawki. Kilka lat temu odkryliśmy położoną w górnej
części Jawornika, w pobliżu starej, urokliwej kapliczki małą, rodzinną farmę
truskawkową, gdzie bezpośrednio od jej właścicieli kupujemy po kilka koszyków
tych soczystych, słodkich owoców. Truskawki rosną tam na niewielkim, około
półhektarowym polu, na podłożu wyścielonym słomą. Dzięki temu są zawsze czyściutkie
i gotowe do jedzenia wprost z krzaka albo koszyka. Poza tym mamy pewność, iż nie
stosuje się tam chemii w celu ochrony roślin przed szkodnikami i wirusami a
jedynie opryski z cytrusowych olejków eterycznych.
Tuż obok truskawkowego pola znajduje się urokliwy, porośnięty trzciną staw, z
którego czerpana jest woda do podlewania upraw. Sympatyczni właściciele, choć od
świtu do zmierzchu zarobieni i zmęczeni zawsze witają nas z serdecznym
uśmiechem i nie mają nic przeciwko temu by zamienić z nami paru słów. To dla
nas ważne, ponieważ po wielekroć przekonaliśmy się już, że to, jacy są ludzie
zajmujący się uprawą, często wpływa na jakość ich płodów rolnych. Przemili, jaworniccy
farmerzy opowiadają o swych truskawkach chętnie i z czułością. Zatem i
pochodzące z ich pola truskawki pełne są ciepła i słodyczy.
Zaopatrzeni w
kilka koszyków tego wonnego specjału żegnamy się z pogodnymi plantatorami i wyruszamy
w drogę powrotną podjadając po drodze co dorodniejsze owoce. A ponieważ co i
rusz kuszą nas malownicze widoki albo jakieś porastające obrzeża pól kwiatki
zatrzymujemy się i robimy mnóstwo zdjęć, niepomni na to, że już kilka tysięcy fotografii
w poprzednich latach tu wykonaliśmy. Za każdym razem bowiem zdaje się nam, iż
widzimy coś nowego, w inny sposób oświetlonego, kwitnącego piękniej niż
zazwyczaj.
W domu
przesypujemy truskawki do plastikowych, zielonych durszlaków i większość chowamy
do lodówki na potem a pozostałą część
płuczemy a następnie pałaszujemy saute lub z dodatkiem śmietany, odrobiny
cukru i kilku listków mięty. Mruczymy przy tym z rozkoszą, albowiem ten cudowny,
truskawkowy smak jest nieomal taki sam, jak w czasach dzieciństwa, gdy
człowiekowi wszystko smakowało lepiej a wszystko zdawało się o wiele
wyrazistsze niż obecnie.
W poprzednich
latach robiłam po kilkanaście słoików smacznych dżemów truskawkowych, ale
obecnie ze względu na to, iż staramy się unikać dużych ilości cukru (a w
przetworach nie da się ich uniknąć, no chyba że kogoś stać na stosowanie
drogiego ksylitolu, stewii albo cukru kokosowego) już z tego zrezygnowałam. Poza
tym i tak moja spiżarka ugina się od przetworów. Przede wszystkim staram się spożytkowywać
jakoś wszystko to, co rodzi nasz ogród, czyli owoce czarnego bzu, gruszki,
jabłka, śliwki i maliny, jeżyny albo kalinę.
Truskawki
zajadamy więc zazwyczaj tylko na świeżo. Raczymy się koktajlem truskawkowym z
jogurtem, kefirem albo maślanką. Dobry
jest też sos truskawkowy zrobiony ze zmiksowanych owoców z dodatkiem
niewielkiej ilości śmietany. Można nim polać np. makaron albo ryż i taka
potrawa stanowi wyśmienity czerwcowy, lekki, w sam raz na upały obiadek. Dawno już nie robiłam pierogów z truskawkami,
czy biszkoptowego ciasta z bitą śmietaną, truskawkami i galaretką albo kruchego
czy też drożdżowego placka z truskawkami i kruszonką na wierzchu. Już na samo wyobrażenie tych smakołyków
ślinka mi wprost cieknie…No i wreszcie truskawki z lodami! Ambrozja! Tylko te przeklęte
kalorie wszędzie! Ale cóż, czerwiec jest tylko raz w roku a truskawkowa
obfitość tak szybko mija. Może zatem nie warto sobie odmawiać tych wspaniałych
smaków?!:-)
A jeszcze z
truskawkowym tematem skojarzyła mi się nastrojowa piosenka śpiewana przez Hannę
Banaszak (autorstwa W.Młynarskiego i J.Derfla) pt. „Truskawki w Milanówku”.
Słucham sobie jej teraz racząc się kolejnymi truskawkami i nucąc po swojemu:
Truskawki z Jawornika, słodka poezja, ekstrat słońca
Mogłabym zjadać je bez końca, bo w nich szczęścia drzemie
smak
Truskawki z Jawornika, pogodny czerwiec, łąk kwitnienie
Drogi bezkresne, blaski, cienie a gdzieś daleko cały
świat…
Ależ Olu, jedz na zdrowie, może tylko bez cukru ;) Wspaniale, że masz możliwość delektowania się smakiem pozbawionym chemii. Piękne jak zawsze zdjęcia przywołały wiele wspomnień - rodzice aby dorobić do nauczycielskich pensji dzierżawili pola truskawkowe. Byłam wtedy w liceum - obrabialiśmy prawie hektar truskawek. Smaku tamtych owoców nie zapomnę nigdy. W tym roku posadziłam truskawki tej samej odmiany zniesmaczona tym, co oferują sprzedawcy z okolicznych upraw. Wodniste, opryskane do bólu i sztuczne w smaku czerwone kulki, w niczym już nie przypominają prawdziwych truskawek. Przestałam kupować i czekam na swoje.
OdpowiedzUsuńSerdeczne pozdrowienia z lasu ślę :))
Andziu, truskawki saute jem bez opamietania, tylko zachciewa mi sie różnych wariacji na ich temat a te sa juz nieco bardziej kaloryczne (ale tym niemniej bardzo pyszne!:-).
UsuńTak, owoce z czasów dziecinstwa, najlepiej te samodzielnie zbierane miały wspaniały smak. Najadłaś sie ich chyba mnóstwo podczas pracy z rodzicami na polu truskawkowym!
Też nam sie marzy posadzenie własnych truskawek. Ot, jakieś małe poletko. Może uda sieto w przyszłym roku. Zawsze co swoje, to swoje!
Pozdrawiam Cie serdecznie z górki pod lasem!:-))
Uwielbiam patrzeć na truskawki - piękne, dorodne i smaczne. Chociaż tyle, bo z jedzeniem czegokolwiek ostatnio mam problem, najadam się wzrokiem. W tamtym roku robiłam nalewkę z truskawek z dodatkiem cytryny - ależ to był smak :) Pozdrawiam Was serdecznie z chłodnego Londynu :***
OdpowiedzUsuńTak, Orszulko! Truskawki nie tylko pysznie smakują, ale i wyglądają, są fotogeniczne i malownicze.
UsuńPrzykro mi, że nie możesz się nimi najadać w tym roku. Mam nadzieję, że to jakis chwilowy problem gastryczny?
Nalewka z trukawek i cytryny? Och, to musi byc przepyszne!Zresztą Ty Orszulko jesteś mistrzynią nalewek. Pamietam smak tej, którą od Ciebie dostałam, mocna, wyrazista...Mniam, mniam!:-))
Pozdrawiamy Cię gorąco też z niego chłodniejszego nareszcie Podkarpacia!:-)***
Chabry :-) Kocham chabry :-) Wszystko inne też, ale chabry bardzo. Truskawkami się najadam po pachy. Trzeba wykorzystać ten czas. Pamiętam jak mój syn kilka lat temu z wyrzutem do mnie powiedział: całe miasto pachnie truskawkami, a ty jeszcze nie kupiłaś? Kupiłam natychmiast. I fakt. Bardzo dużo zależy od tego kto hoduje i jak je traktuje. Sporo mi się wyjaśniło, kiedy przeczytałam to co odkrył Masaru Emoto. W tym kontekście modlitwa przed posiłkiem ma wielkie znaczenie, w sumie nawet nie modlitwa, tylko uczucie wdzięczności za dary ziemi. Świat jest piękny z truskawkami :-) Smacznego Ola.
OdpowiedzUsuńNie dziwie się, że kochasz chabry Aniu. To piękne kwiatki o unikalnym kolorze. To oczy nieba na ziemi. Ich niebieskie spojrzenia oraz czerwone pocałunki maków wspaniale ozdabiają teraz pola.
UsuńTeż najadasz sie teraz truskawkami? To dobrze, trzeba wykorzystać czas ich obfitosci. Pogoda im sprzyja w tym roku, wiece może będą dostępne nieco dłuzej niz zwykle.
Tak, uczucie i emocje, jakimi obdarzamy rośliny, zwierzęta i wodę zdaja mieć duży wpływ na nie same.Tajemnicze to wszystko, ale jakoś intuicyjnie wyczuwalne. Dobro rodzi dobro, złe myśli wracają rykoszetem. Nie raz sie juz o tym przekonałam.
Pięknego dalszego ciagu truskawkowego czerwca Ci życzę, Aniu!:-))
Co za piękna polna droga na truskawki, a pole takie jak u nas! Czy tez sami możecie je zrywać? To naprawdę wspaniały czas, kiedy w całym domu pachnie owocami. Ja też nie chciałam ich wkładać w słoiki, gotować, dodawać cukru, więc sporo zamroziłam. Potem wrzucę do jogurtu czy koktajli. Kiedyś miksowałam z odrobiną cukru i mroziłam. Zachowywały kolor i smak, to się nawet sorbet nazywa.
OdpowiedzUsuńWspaniała wyprawa, tez bym przystawała co kilka metrów:)
Ale najlepiej jeść przez kilka dni takie piękne i świeże.
Ta droga urzekła nas od razu osiem lat temu, gdy przybyliśmy latem w te strony a wszystko było akurat w pełni lipcowego rozkwitu!:-)
UsuńNie praktykuje sie na tej farmie samodzielnego rwania truskawek. Moze to i lepiej, bo sporo trzeba sie by było naschylać a człowiek juz dosc umęczony po pracy w swoim ogródku.
Zamrożenie truskawek to dobry pomysł. Moze i ja parę woreczków zamroże żeby było na zimę.
A póki co zajadam sie świeżymi. Bardzo dobrze mi to robi na trawienie!:-)
Serdeczne buziaki truskawkowe zasyłąm Ci Eulampio!:-))
Takie truskawki muszą smakować obłędnie! Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTak, smakują wspaniale!:-)
UsuńPozdrawiam Cie ciepło, Karolinko!:-)
Zrobiłam dżemy truskawkowe, ale u nas opryski idą na potęgę!!!! a gospodarze się wymawiają!
OdpowiedzUsuńOch, tragedia z tymi chemicznymi opryskam, Basiui - wszystkiego, nie tylko truskawek. Coraz ciezej znaleźc cos naprawdę czystego od chemii, godnego zaufania, zdrowego. Takie to czasy, niestety!
UsuńDwa w jednym, przyjemne z pozytecznym. Nie tylko bowiem zdrowie i smak zamkniete w czerwonym z kropeczkami owocku, ale dodatkowo uczta dla oczu i duszy w drodze do i z Jawornika, te przepiekne i niepowtarzalne widoki, kwiaty czerwca, maki przede wszystkim. Jawory pojechaly do Jawornika -wszystko pasuje, nawet nazwy wlasne. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubimy tę drogę śródpolną. Tylko po deszczach pełno na niej wielkich kałuż i wymytych przez deszcz duzych kamieni - ciezko wtedy przejechać. A w czasie suszy z kolei kurzy sie jak nie wiem. Ale nic to. Jest pięknie!:-)
UsuńTak, Jawory pojechały do Jawornika (choć zbieżnosc nazw i podobieństw zupełnie przypadkowa i niezamierzona!:-)
Olgo, Olu, Oleńko! Dziękuję, ach dziękuję za pysznego, słodkiego, pachnącego posta!:-) Piszę z buzią pełną śliny, a oczy mam jak dwie dorodne, błyszczące truskawki. Przy opryskach z cytrynowych olejków eterycznych wymiękłam. A przy zdjęciach truskawek pod koniec, to już było całkiem po mnie! Tylko Ty możesz napisać z taką poezją o truskawkach. No cudne to po prostu:-)*
OdpowiedzUsuńZachwyciło mnie zdjęcie chabrów i maków na łące, a te liliowe kwiatuszki, czy to może miodunki? One tak słodko pachną, zachwycająco.
Bardzo lubię śpiewanie Hanny Banaszak, piękna piosenka!
Odpłynęłam w krainę szczęśliwego dziecięctwa, kiedy wystarczyła miseczka z truskawkami i bitą śmietaną, żeby cały świat wydawał się zachwycający!
Dziękuję za całą słodycz tego posta.
Jutro potruchtam szybkim galopkiem po truskawki (hiii...ja i szybki galopek, już to widzę, mój fizjo by się zapłakał) A co tam, ale będzie truskawkowa uczta:-)
Serdeczności i uściski posyłam. No i ciągu dalszego truskawkowej uczty życzę:-)
Marytka
Miałam ochotę napisać o tych wspaniałych truskawkach i pokazać najnowsze zdjecia z polnej drogi do Jawornika. Wszystko to razem tworzy jakiś niepowtarzalny smak i tutejszy koloryt. Zachwycam się tymi widokami i smakami co roku i chyba nigdy nie przestanę.Coraz bardziej lubie naturalnośc i dzikosć - skromne kwiatki polne i leśne, takie widoki sielskie, bezkresne i spokojne.
UsuńTruskawki to sama poezja - smaku, koloru, skojarzeń z czasami dziecinstwa...A tę piosenkę H. Banaszak bardzo lubię, kojarzy mi sie z latami młodośći i z moją mamą, która też ją wyjątkowo lubiła.
Życzę Ci Marytko pysznych, truskawkowych biesiad czerwcowych.I uśmiechu duszy towarzyszacego zajadaniu!:-))*
Ach jak smacznie zrobiło się. To są prawdziwe truskawki. Skusiłam się raz kupić w sklepie, niby sama wybierałam, niestety na drugi dzień wyrzuciłam większość. Jedynie kupione na straganie jako takie. Nie ma to jak świeżo zerwane z krzaczków. Okolice Jawornika takie urokliwe, tyle pięknych roślinek. Ja również zadaję sobie pytanie - ile razy będę fotografowała te same kwiaty, zagajniki, dróżki. A no tyle - na ile mi to sprawi radość.
OdpowiedzUsuńTruskawki, takie prawdziwe, dobre to radosc dla oczu, kubków smakowych i naszego układu trawiennego ( o ile, oczywiscie jest sie zdrowym i nie ma siena truskawki uczulenia, bo niestety, często sie takie zdarzają).
UsuńOkolice, w których mieszkamy są piękne i wciaz dostarczają natchnienia do chociażby krótkich wycieczek i wielu zdjec.Fotografowanie to fajna pasja, która daje duzo przyjemności i spełnienia twórczego.
Pozdrawiam Cię ciepło, Olu!:-)
Znam tą kapliczkę i tamte rejony.Praktycznie codziennie jestem w okolicy. Rzeczywiście to niezwykle urokliwe miejsce.
OdpowiedzUsuńA truskawki uwielbiam tylko świeże lub zalane galaretką:)
Znasz? To pewnie jesteśmy sąsiadkami pogórzańkimi?!:-) Całe pogórze Dynowskie jest przepiękne a w sumie dosc mało znane! Fajnie jest móc codzień widziec takie cudne widoki!To uczta dla oczu.
UsuńGardenio! Pozdrawiam Cię truskawkowo o chłodnym poranku!:-)
Sąsiadkami chyba nie, ja tylko pracuję w tamtych okolicach, konkretnie w Hadlach Szklarskich. Ale bardzo lubię drogę z Hadli do Jawornika, tylko nie tą główną. Po wyjściu z lasu, na górkę, roztacza się z niej cudowny widok ( choć sama górka jest dość upiorna do wspinaczki:). Zgadzam się z Tobą Olu, Pogórze to rzeczywiście wspaniały i przepiękny region.
UsuńTeż pozdrawiam serdecznie:)
Tak, ta droga jest malownicza i mniej dziurawa niż ta główna. Jadąc niekiedy tamtędy do Kańczugi mijamy Zespół pałacowy w Hadlach Szklarskich!To też ciekawe miejsce.
UsuńMówisz, że po wyjsciu z lasu na górkę jest tam cudowny widok? Warto by sie wobec tego kiedys wspiąć, gdyż wspaniałych widoków nigdy dosć!:-) Dużo jeszcze przed nami pogórzańskich miejsc do odkrycia i zobaczenia. Wciąz odkrywam tu cos nowego w okolicach i wciąż sie tym cieszę.
Gardenio! Pozdrawiam Cię z uśmiechem!:-)
W tym Zespole mamy internat naszej szkoły. Praktycznie co weekend mam tam dyżur.
UsuńW pięknym i ineteresujacym miejscu pracujesz, Gardenio!:-) Czytam właśnie ksiązkę profesora Cz. Kłaka (mieszkajacego zresztą w Hadlach) o tej wsi. Sporo w niej ciekawych informacji o pałacu i jest też troche starych zdjeć dawnych właścicieli tego zabytku. Jak człowiek zacznie szperać w historii regionu, to już wsiąkł na amen!:-)
UsuńPiękne kadry, aż chciałoby się tam być... Ale kusisz tymi truskawkami, faktycznie wyglądają super.:)
OdpowiedzUsuńZakochaliśmy siew tych okolicach Lenko, gdy osiem lat temu kupowaliśmy tutaj dom. I nadal sie nimi zachwycamy. Oraz, rzecz jasna, truskawkami jawornickimi!:-)
UsuńNooo nie! Musze zakupić truskawek 🍓🍓🍓 Nie wytrzymam :)
OdpowiedzUsuńMalowniczy post aż przeniosłem sie w inny świat.
Co do powieści - jestem wracam utknelam na dole z kamieniem ale nadrobie jak tylko skończy sie ta latanina jak nie wet to jakieś sprawy itd, człowiek wraca do domu, ogarnia chorego kotka i zasypia na siedząco.
Jedz truskawki, jedz kochana, póki są!:-))
Usuń(Jak będziesz miała czas, to naggonisz zaległosci w lekturze):-)
Pozdrawiam Cie serdecznie, Kocurku!:-)
Uwielbiam truskawki, ostatnio udało się kupić wonne i smaczne. Niestety w mieście trudno o tak smakowite jak Twoje Jawornika. Zdjęć kwiatków nigdy za wiele.
OdpowiedzUsuńMało kto chyba nie lubi truskawek, tego czerwcowego smakołyku! Pyszne i zdrowe na dodatek (o ile oczywiscie ,nie są za bardzo potraktowane chemią). A kwiatki jak truskawki, krótko kwitną, ale tym bardziej są cenne!:-)
UsuńEkologiczne truskawki ..... ale macie fajnie, że takie miejsce jest niedaleko Was :)
OdpowiedzUsuńU nas są takie mniej eko chyba, ale smakują nie najgorzej. Może zrobię kilka słoików konfitury - chyba rok temu zrobiłam z limonką i miętą - smakowała obłędnie :))
Co do odśnieżania drogi, chyba nikomu się nie chce takiej gruntowej, moze mało kto nią jeździ, więc czynniki stwierdziły, że się nie opłaca, niestety.
Mamy tu w pobliżu jeszcze jedna plantację truskawek, ale owoce stamtąd nei są tak dobre jak z Jawornika.
UsuńKonfitury truskawkowe z limonką i miętą? Brzmi to bardzo apetycznie, bardzo!:-)
Szkoda, że nie odśnieżają tej drogi, bo nie dosć, że uniewożliwia nam to dojazd do Jawornika, to jeszcze wydłuza drogę do Rzeszowa (ta droga jest swietnym skrótem). Ale wolę to, niż gdyby mieli tę drogę wyasfaltować i odśnieżać, bo pewnie wtedy zrobiłby sie tam taki ruch, że straciłaby cały swój urok!
Trzy dni temu zerwałam pierwszą swoją w tym roku truskawkę. Nawet córka powiedziała, że ma zupełnie inny smak niż kupne. O niebo lepsze :)
OdpowiedzUsuńNie robię dżemów truskawkowych, ale miksuję i wkładam do małych pojemniczków i mrożę. Jak znalazł zimą do koktajli mlecznych lub jogurtu :)
Urokliwą macie okolicę. Aż chciałoby się tam mieszkać... ale tylko latem :)
Drogocenna, pierwsza truskawka! Niezapomniany smak!:-))
UsuńMiksowanie i mrożenie to dobry pomysł (o ile oczywiscie ma sie na to miejsce w zamrażarce!).
Tak, ładnie jest u nas. Zimą, mimo dokuczliwych utrudnień, też!:-))
Ach truskawki... zrobiłam jednak trochę dżemów Olgo :)Hmmm powiadasz - jest biblioteka... trzeba się jej przyjrzeć z bliska ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno pyszne są Twoje dżemy, Gabrysiu!:-)
UsuńA biblioteka mieści sie w gminnym ośrodku kultury i pracują tam bardzo miłe panie!:-)
Truskawkowe i czereśniowe dni na zmianę z kapuścianymi - taka jest moja kuracja teraz. Truskawki swoje a czereśnie i kapustka zakupione. Ale do kapustki swój lubczyk i koper i majeranek i co tam zielonego i młodego na działce.
OdpowiedzUsuńTrzeba się nachapać tych lokalnych, aktualnych smakowitości i dobrze, że to właśnie robimy.
Ja też robię przetwory tylko z tego co mam w nadmiarze.
Jak cudnie na tym Podkarpaciu!
Można mieśc teraz istne uczty owocowo-jarzynowe! Zaczął sie wspaniały czas obfitosci ogrodowo-warzywnikowej. Samo zdrowie!
UsuńMłoda kapustka z lubczykiem i koperkiem - pycha!:-)
Mamy pierwszy raz w tym roku swoje czereśnie (nie trześnie).Młode drzewko nareszcie pokazało na co je stać. Objadamy sie tymi wielkimi, mięsistymi owocami. A wczoraj doczytałam, że i ogonki czereśni są bardzo zdrowe. Nie wysuszać ich, suszyc i zaparzać herbatkę. Dobra ponoć na stany zapalne i na odchudzanie!
Podkarpacie jest przepiękne. Życia nie starczy by odkryć i zobaczyć wszystkie jego wspaniałości!
Pozdrawiam Cię pogodnie, Krystynko-sąsiadko!:-))
Wszystkie owoce uwielbiam, ale truskawek potrafię zjeść całą łubiankę w ciągu jednego popołudnia. I nawet tego nie zauważam.
OdpowiedzUsuńTen tekst jest wymarzony dla mnie, najpiękniejszy i najsłodszy i najsmaczniejszy.
Pisałabym dalej, ale pędzę jeść następne truskawki!!!
:-)))
Stokrotko! Mam to samo z truskawkami! Jem je machinalnie. Sama nie wiem, kiedy w misce czy koszyku pokazuje sie dno.
UsuńAch, jaka szkoda, że truskawki nie są dostępne przez cały rok! Trzeba się teraz najeść na zapas!
Jedzmy zatem kochana, jedzmy póki sie tylko da!:-)))
Niesamowite widoki. A truskaweczki pyszne pewnie ☺ ostatnio się nimi przejadłem 😑 pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak, niesamowite są okoliczne widoki polno-kwiecisto-górzyste. Dla nich samych warto było na Podkarpaciu zamieszkać! I dla pysznych truskawek, oczywiście!:-)
UsuńPozdrawiam również!:-)
Hi !wrocilismy z Polski mialam piekny czas!! obchodzilam 60-urodziny z rodzina i przyjaciolmi i pojechalismy w podroz sentymentalna odwiedzilam pewne miejsce po 46-latach jaki mialam obraz w pamieci wszystko duze budynki a teraz to domki na kurzej stopce tak pamiec plata nam figle .WIdzialam pola z chabrami i makami-cudowny widok pozdrawiam lapki sciskam p.Gosia
OdpowiedzUsuńCześć, miła Gosiu! Cieszę się, że miałaś taki cudowny czas w Polsce! Tak, nasza ojczyzna bardzo sie zmienia. Przeważnie na lepsze (przynajmniej jeśli chodzi o dobre drogi, ładniejszą zabudowę). Jednak dobrze, że nie wszystko się zmienia. Chabry, maki, rumianki i inne polne kwiatki nadal kwitną po łąkach i cieszą oczy!I niech tak zostanie!
UsuńŚciskam serdecznie Twoje łapki, Gosiu!:-))
Raz w tygodniu mamy blisko Farmers Market i tam kupuje truskawki i w ogole owoce i warzywa takie wlasnie od okolicznych farmerow. Nie tylko pachna te produkty oblednie ale i przetrzymuja sie doskonale. Robilam pierogi z truskawkami, ale tez mroze takie swieze truskawki.
OdpowiedzUsuńWysypuje je na blaszke do pieczenia ciastek wylozona pergaminem, tak zeby sie nie stykaly, zamrazam i wsypuje do torebek ziplock. Sa super na cala zime, a nawet pierogi robie z zamrozonych. Balam sie pierwszy raz, bo nie mialam pojecia jak do tego podejsc, ale sie okazuje, ze to bardzo latwe.
Dobrze, że masz Marylko w pobliżu takie fajne miejsce, gdzie możesz kupować zdrowe i pyszne owoce i warzywa.Świetny pomysł na mrożenie truskawek w całosci. Dziękuje Ci za podzielenie sie nim. Niestety, tym roku już raczej z niego nie skorzystam, bo truskawki sie u nas pomału kończą a co za tym idzie, drożeją.
UsuńBuziaki serdeczne zasyłam do NY!:-)
Truskawkowy szał mam w tym roku u siebie, jak nigdy moje truskawki obrodziły i jest ich w bród. Codziennnie zjadamy z M. po calej miseczce, rozkoszujac się ich smakiem. Ale jak pomyślę ile pracy mnie one kosztowały, w ub roku posadzilam ok. stu sadzonek, poprzykrywalam wszystko słomą i gałazkami świerkowymi... i koniec. Nic więcej nie robiac i nie podlewajac... mam ich taką obfitośc. Teraz chodzę miedzy nimi pełna dumy i podziwu, i dziekując im, cieszę sie jak dziecko z takiego dobrodziejstwa.
OdpowiedzUsuńEch, ciasto truskawkowe ze śmietaną, albo pierogi, które robię rzadko bo pracochlonne,zamieniając je na kluski z truskawkami, to prawdziwe rarytasy i nic już wiecej człowiekowi do szczęscia nie potrzeba! I za to właśnie kocham lato.
Pozdrawiam serdecznie.
Też coraz bardziej dojrzewamy z męzem do założenia własnego poletka truskawkowego. Troche tylko obawiam sie pracy zwiazanej z ich pielęgnacją, pieleniem zwałszcza. Jednak po przeczytaniu Twej opowieści o swoich trukawkach widzę, że wcale nie jest to takie trudne. Wyobrażam sobie, jak fajnie jest pójsć do ogródka i nazzbierać truskawek a nawet podjadać prosto z krzaczka!:-) Pychota i radość truskawkowa!
UsuńCiebie Amelio i Twoją kochaną M. pozdrawiam z uśmiechem w słoneczny poranek czerwcowy!:-)*
Zrobiłam dżem z 10 kg truskawek, ale to raczej młodzież pałaszuje je z omletami, my rzadko:) nie zdążyłam zrobić tortu truskawkowego z kremem, na takie pyszności raz w roku można sobie pozwolić; piękna ta kamienista droga wśród traw, pamiętam podobną, kiedy przed laty szłam na rajdzie sobótkowym przez Pogórze Dynowskie, bardzo mi się tam podobało; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCzas obfitosci truskawek trwa niestety krótko i nigdy nie zdązy sie zrealizować wszystkich swoich fantazji kulinarnych z truskawkami w roli głownej. Trzeba czekać do kolejnego roku...
UsuńTak, Pogórze Dynowskie ma swoje urokliwe drogi polne i pejzaże niezapomniane.
Pozdrawiam serdecznie, Marysiu!:-)