Jakiś czas temu drogą pocztową dostałam od Zosi-Samosi,
autorki bloga „Robótki domowe, czyli jak się nie nudzić w domu” ( http://haftszyciedrutyszydelko.blogspot.com) zaproszenie do
międzyblogowej, łańcuszkowej zabawy łączącej ludzi kreatywnych. Długo nie umiałam
zabrać się za ów temat. Czekałam na przypływ natchnienia oraz wyrażenie chęci
innych osób na przystąpienie do tejże zabawy. Weny jednakże długo nie
było…Chętnych takoż… Wena wyruszyła sobie gdzieś beztrosko na odległe manowce,
zostawiając mnie samej sobie oraz wszelkim tym prozaicznym, zawłaszczającym do
szczętu, powtarzalnym, codziennym czynnościom. Nawet pomyślałam żem kompletnie
nie kreatywna, mózg mi się wysuszył i niczego już nie wymyślę. Czas będzie
zwijać żagle i cichutko osiąść w porcie najzwyczajniejszej zwyczajności, bez
widoków na odległe gwiazdy zapału twórczego. I nagle…nagle ładując do worów na
strychu siano dla moich kochanych kóz zrozumiałam, jak powinnam podejść do tego
wyzwania. Prosto i szczerze, bez fajerwerków.
Po otrzymaniu odpowiedzi odmownej od Pantery,
która jak się okazuje nie dostrzega w sobie oznak kreatywności zaczęłam usilnie
zastanawiać się nad tym fenomenem. No bo jak to jest, że osoba tak pomysłowa,
pracowita, twórcza i pełna błyskotliwej inteligencji jak Anna Maria P. zwana
powszechnie Panterą nie wierzy w siebie i nie widzi w sobie ogromnego
potencjału kreatywności?! A jeśli tak, to właściwie kto spośród nas zasługuje
na miano kreatywnej osoby? Czy tylko te wspaniałe istoty, które co dzień stworzą jakieś fantastyczne
rękodzieło, wiersz, cud-potrawę, malowidło, opowiadanie, projekt graficzny,
muzyczny, czy dizajnowy? Czy może kreatywność to coś więcej? Tak, uważam iż zdecydowanie
jest to bardzo pojemne pojęcie.
I
dochodzę do zdumiewającego wniosku, że każda z nas jest kreatywna. Właśnie w
naszej najzwyczajniejszej codzienności. Przecież jesteśmy jej twórczyniami,
obrabiamy ją wciąż i wciąż dodając jej blasku, nastroju, ciepła i znaczenia.
Dokładamy swoją cegiełkę, smażąc naleśniki i myśląc przy tym z troską o naszych
dzieciach, mężach, zwierzętach. Tworzymy niepowtarzalne ognisko domowe,
pochylając się nad mytą właśnie podłogą czy odkurzanym meblem. Przestawiając
bibeloty z miejsca na miejsce. Czyszcząc ramki wiszących nad biurkami i łóżkami
zdjęć. Przeglądając stare albumy i wspominając siebie dawne oraz naszych
bliskich. Paląc w piecu, piorąc, trzepiąc dywany, robiąc zakupy, opowiadając
bajki dzieciom, lepiąc z nimi bałwana czy zbierając kolorowe liście, siejąc, plewiąc,
spacerując z psem, przetwory na zimę robiąc, zamiatając, meble przestawiając, rozsuwając
co rano zasłony i spoglądając z nadzieją na rozpoczynający się świt. No i rzecz
jasna, obierając ziemniaki na obiad, a myśląc przy tym o sensie istnienia, jego
tajemnicach, blaskach i cieniach, naszej w tym wszystkim roli. Czynność za
czynnością, powinność za powinnością. Zmarszczek, zawodów, trosk i przeczuć całe
stada wciąż od siebie odganiamy. I uśmiechamy się do bliskich, dając im swoją
siłę, wsparcie i wiarę…A czasem znów płaczemy w skrytości, gdy już sił nie
starcza ani nadziei a przecież tyle od nas zależy, gdy tymczasem wszystko nas
przerasta…I nawet ten płacz coś nowego w nas tworzy. Przepłakany czas zsyła w
końcu spokój, zrozumienie, zgodę na to, co jest i odwagę by iść dalej i robić
swoje…
A między tym wszystkim zdarza się nam jeszcze
coś dodatkowego stworzyć. Wykroić trochę czasu na pasje i fascynacje. Ubrać się
elegancko i wyruszyć na spotkanie z wielkim światem, który jest tuż za progiem
domu. Obejrzeć jakiś wzruszający film czy spektakl, posłuchać genialnej muzyki,
przeczytać wspaniałą książkę, spotkać się z wytęsknionymi przyjaciółmi i
zasłuchać w ich szczere opowieści. Czasem historie szeptane czy opisywane na
blogach czy w listach przez naszych przyjaciół, ich pełne emocji zwierzenia
stwarzają coś nowego w nas. Budzą nowe pokłady wrażliwości i zrozumienia. Coś w
nas dojrzewa. Pragnie wydobycia się na powierzchnię. I wreszcie powstaje jakaś
rzecz, która jest kawałkiem nas. Czymś, co oddaje nasze myśli, uczucia,
nastroje, marzenia i sny…Obraz, wiersz, rzeźba, piosenka, opowiadanie, recenzja
teatralna, ciasto, rozmowa, spódnica, fryzura, spontaniczny spacer omijaną dotąd ścieżką, fotografia, haft, serweta,
zasłona, torba, deser, zupa, bukiet, nowy post na bloga, pełen zamyślenia
komentarz….
A mimo to nie wierzymy w siebie…A mimo tego
ogromu, który jesteśmy w stanie stworzyć popadamy w rodzaj negacji własnej
osoby i trawiącej nas od wewnątrz nieśmiałości. Wydaje się wciąż nam, że inni
potrafią więcej i lepiej. Że łatwiej im wszystko przychodzi. Że stąpają po jakichś
odległych od nas łąkach natchnienia i chwały. Że dla nas pewne rzeczy są raz na
zawsze nieosiągalne a więc czas stulić skrzydła, przysiąść cicho w kąciku i
wieść z pokorą swą cienistą dolę niczym niewyróżniającej się istoty…
Nie! Nie, moje kochane! Mamy prawo do
momentów przestoju. Do nie tworzenia, nie wymyślania, nie dociekania istoty
bytu. Do czekania na przypływ weny.
Nawet do chwilowego bezmózgowia. Mamy prawo do swojej zwyczajności i
powtarzalności. Ale nie powinnyśmy przestać wierzyć w siebie. Przeciwnie! Powinnyśmy próbować za
wszelką cenę rozwijać skrzydła, rozdmuchiwać tę delikatną iskrę talentu. Tworzyć cokolwiek. Na naszą miarę i ponad nią. Póki życie trwa i
póki wciąż coś nam się robić chce…
Po tym przydługim wstępie czas na
przystąpienie do meritum zagadnienia, czyli do zabawy międzyblogowej. Przebliżyć
Wam chcę sylwetki trzech zwyczajnych-niezwyczajnych dziewczyn a właściwie
całkiem już dojrzałych kobiet i ich blogowych zakątków. Każda z nich jest inna
a jednak jakoś do siebie podobna. Sami pomyślcie, co je wszystkie łączy i
poszukajcie w sobie lustra…
***
Oto Zosia - Samosia, która kocha się w brązach!
Pierwsza to Małgosia, zwana na blogu Zosią-Samosią.
Wiele lat temu przeprowadziła się z miasta na wieś i próbując okiełznać tę nową
rzeczywistość stoczyła z sobą samą oraz z tą rzeczywistością wiele żmudnych walk.
Nie wszystkie udało się jej wygrać i szczerze przyznaje się do tego. No cóż,
życie na wsi to nie zawsze taka sielanka, jaką z boku może się wydawać. Coś o
tym sama już, niestety, wiem… Zosia potrafi pisać o sobie i swojej codzienności
z ogromnym poczuciem humoru, wspaniałym, literackim stylem, pełnym smaczków
lingwistycznych, metafor, dykteryjek, wspomnień i zaskakujących point. Pokazuje
też na blogu dzieła swych rąk. A jest niezwykle utalentowaną osobą. Potrafi
dziergać, haftować, szydełkować, szyć i dekorować stworzonymi przez siebie
rzeczami dom, nadając mu specyficznego kolorytu, ciepła i uroku.
Dlaczego odwiedzam Zosię na jej blogu? Otóż
dlatego, że od tej dziewczyny wręcz bije szczerość, wrażliwość i delikatność a
także zaraźliwa pogoda ducha. Czytając jej lekkim stylem pisane, choć pełne
głębi i podtekstów opowieści ma się wciąż niedosyt tej ciekawej lektury i
chciałoby się tak czytać i czytać albo usiąść przy niej i po prostu rozmawiać
jak z dobrze znaną od lat przyjaciółką.
A jak ona sama
pisze o sobie?
„Onegdaj
postanowiłam, że zostanę optymistką. Wiedziałam, że zadanie jakie sama sobie
stawiam może mnie przerosnąć, bowiem od małego przejawiałam raczej ciągoty do
realizmu zahaczającego o pesymizm. Wiadomo jednak, że najbardziej człowieka
bawi osiąganie niemożliwego, tak też i ja rzuciłam się na główkę prosto w
optymizm. Powiem wam szczerze, nawet mi się spodobało... ćwierkałam od rana do
wieczora, w każdym potknięciu znajdowałam dobrą stronę. Po prostu idylla. Już się nawet zaczęłam przyzwyczajać,
kiedy...”
„Powiedzcie jak
to jest, że mimo tego, że jestem delikatnie mówiąc baaardzo dojrzałą kobietą to
w duszy ciągle jestem dziewczyną, która permanentnie zdziwionym spojrzeniem
spogląda na absurdy i okrucieństwa tego świata, która wciąż ma nadzieję, że
dobro zwycięża zło nie tylko w bajkach a każdy dobry uczynek wróci do nas po
tysiąckroć... Nadzieja mi przyświeca czy tylko naiwność?”
Ja i zapewne pozostali czytelnicy bloga Zosi
- Samosi żywimy nadzieję, że Zosia napisze kiedyś i wyda książkę. Opowieść o
wrażliwej kobiecie, jej marzeniach, wspomnieniach i nadziejach…Ja sama na pewno
czytać ją będę płacząc i śmiejąc się na przemian, gdyż po raz kolejny odkryję w
nas tyle podobieństw…
***
Oto Ela, której dusza napełnia się spokojem i natchnieniem w kontakcie z naturą
Druga to Ela, autorka bloga „Zamyślenia” (http://elkiblog.pl) .
Mieszkanka Łodzi, ale tęskniąca za czystą naturą, przestrzenią pełną zieleni i
jej dającym wytchnienie oraz poczucie wolności dotykiem. Dlatego spędza dużo
czasu na swej działce albo na wycieczkach za miasto. Tam wędruje ze swymi
braćmi mniejszymi – kotem i psem. Odpoczywa od miejskiego zgiełku, fotografuje
i rozmyśla nad ciekawymi sprawami a potem opisuje to wszystko na swej stronie.
O swoim blogu Ela pisze tak:
Jeśli powiesz swoje zdanie, obiecuję kłócić się nie będziemy, ale możemy podyskutować bo warto wymieniać się swoją wiedzą i przemyśleniami. Zapraszam serdecznie.”
I tak właśnie jest. Do Eli przychodzi się jak do dojrzałej i życzliwej, potrafiącej dyskutować na przeróżne tematy przyjaciółki. Ela to osoba pełna wrażliwości, odwagi i coraz rzadszej umiejętności słuchania oraz wczytywania się ze zrozumieniem w komentarze swych czytelników. Nie boi się podejmowania żadnych kwestii, nawet najtrudniejszych. Ma swoje zdanie na wiele drażliwych tematów i potrafi go bronić do upadłego, robiąc to jednak taktownie i kulturalnie. Zajmuje ją zarówno polityka, historia, filozofia, jak i ogród, zdrowie, literatura czy największy jej konik – numerologia. Zaraża swoimi pasjami i tłumaczy wnikliwie zagadnienia związane z psychologią, ezoteryką, parapsychologią, ziołolecznictwem i niekonwencjonalną medycyną.
Dlaczego odwiedzam świat Eli? Z powodu wielu podobnych zainteresowań, pokrewieństwa dusz, a przede wszystkim nadzwyczajnego ciepła płynącego od tej serdecznej, pełnej życia i pasji kobiety.
***
A oto ja - Olga wraz z moją niepoprawną pieszczochą - psiną Zuzią
A trzecia z tych osób, to ja sama!:-)) Tak, bo oto zgodnie z regułami tej miedzyblogowej zabawy powinnam odpowiedzieć na kilka pytań a odpowiadając pokazać Wam jakiś nieznany być może jeszcze kawałek siebie.
No to lecimy!
1.
Nad
czym obecnie pracuję?
Hmmm…Nad życiem, po prostu codziennym
życiem. A w szczególności nad przygotowaniami do zimy. Układam przesuszone
drewno w budynku gospodarczym. Wkładam kozom więcej siana do paśników. I
pieszczę je, gdy spoglądają na mnie tym swoim ufnym, łagodnym spojrzeniem.
Cieszę się, że kózka Majka oswaja się coraz bardziej i nawet daje się czasem
głaskać po pyszczku…Wciąż jeszcze chodzę z kozami i Zuzią na spacery po lesie,
fotografując co się da, śpiewając na cały głos albo wsłuchując się w szelesty
liści i szepty drzew…
A poza tym czasem napiszę jakiś wiersz,
czasem słowa do piosenki, czasem kolejny akapit mojej powieści…A propos stanu
bez natchnienia, który często mi się zdarza czy też irytującego bezmózgowia, o którym
wspomniałam na początku mam początek pewnego wiersza, muszę go jeszcze
dopracować i może coś z niego będzie…
2.
Czym moja praca różni się od innych w tej branży?
Hmmm…Życie każdego jest inne a jednocześnie
jakże podobne. Śniadania, obiady, kolacje. Wschody, zachody a między nimi tyle
czynności, uczuć, marzeń…Rolniczka ze mnie jeszcze raczkująca. Wszystkiego
wciąż się uczę. A więc zapewne inne farmerki, czy gospodynie domowe w wielu
sprawach codziennych są lepsze, sprawniejsze, gdyż mają większe doświadczenie.
A moje pisanie nie jest pracą, lecz pasją,
sposobem na ucieczkę od codziennej rutyny, rozmową z samą sobą i oswajaniem
rzeczywistości poprzez dodawanie jej barw i smaku. Każdy pisze po swojemu.
Najważniejsze by to pisanie dawało radość a wena by nie opuszczała na długo, bo
strasznie się za nią ckni!
3.
Dlaczego piszę bloga o tym, co robię, tworzę?
Samo pisanie bloga jest dla mnie tworzeniem.
Sprawia mi to przyjemność. Pobudza mózg i ratuje przed sklerozą. Pisząc chcę ocalić od zapomnienia kawałek swojej
codzienności. Nadać jej znaczenie. Pragnę z wrażliwymi czytelnikami, przyjaciółmi i
czytającą tego bloga rodziną dzielić się swoimi przemyśleniami, wzruszeniami i
opisami tutejszej rzeczywistości pogórzańskiej, schowanej w bukowych lasach
wsi.
4. Jak
odbywa się mój proces tworzenia (pisania)?
Zazwyczaj jakieś zdarzenie czy silna emocja
budzi u mnie chęć opisania, zawarcia w słowach tego, co przeżyłam. Siadam więc przy
komputerze (a czasem nad zeszytem) – a dzieje się to najczęściej o poranku lub
wczesnym wieczorem i popijając gorącą herbatkę czy też słodką naleweczkę piszę,
co mi w duszy gra. Przybiera to postać opowiadania, wiersza, listu, piosenki,
rozdziału powieści czy też nowego posta na bloga. Przeważnie słucham przy tym
stosownej do nastroju muzyki. Wyłączam się na pewien czas zupełnie i
półprzytomnie odpowiadam na wszelkie zasadnicze pytania mego ukochanego i na
szczęście niezwykle cierpliwego męża – Cezarego!:-))
Uff! Nareszcie doszłam do finiszu i po swojemu stworzyłam kolejne ogniwo łańcuszka tej międzyblogowej zabawy kratywnych! Teraz Ty, droga
Elu możesz podjąć pałeczkę i zastanowić się, jakie osoby chciałabyś wyróżnić i
opisać na swoim blogu. Powodzenia!***
Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy
dotrwali do końca tego posta i nie zasnęli nad przydługimi wywodami tej
zwyczajnej, choć przy tym dość jednak kreatywnej dziewczyny zwanej Olgą!:-))
Skarzypyta bez kopyta! Ale moze to i lepiej, bo od razu wiadomo, ze nie ma co mnie wciagac w te zabawe, bo ja sie do niej nie nadaje. Mam w glowie inna definicje kreatywnosci i nie uwazam sie za osobe chocby w najmniejszym stopniu kreatywna. Jestem przyziemna do bolu, cala wczesniejsza kreatywnosc jakos ze mnie uleciala. A moze stalam sie na starosc leniwa? Na pewno jednak nie nazwalabym prac domowych kreatywnoscia, bo robota kreatywna musi sprawiac przyjemnosc, prawda? :))
OdpowiedzUsuńZebym chociaz tak ladnie pisac umiala, jak Ty... Ehhh...
Buzinki :***
Mysle Aniu, ze taką masz teraz chwilę po prostu, iż wydaje Ci się, ze całą kreatywnosc z Ciebie uleciała. Momenty przestoju, niewiary i zmęczenia ma każdy - niezaleznie od wieku. Wierzę, ze Ci jeszcze iskierka w duszy nie raz zaświeci i pokażesz sobie i nam, na co Cie stać.
UsuńA póki co, jak widzac z powyższych wywodów, Twoja antykreatywna postawa natchneła mnie do myslenia i pisania. Zatem nawet negacja może być twórcza i nigdy nie wiadomo, co kogo poruszy i kiedy. A ponieważ większosc osób czytajacych mego bloga zna Ciebie, chciałam by Twoja postawa jakos ich zastanowiła bo przeciez cenią Cie i lubia jak ja a znaja jako osobę pełna pasji i błyskotliwości.
A myslę, iż w kreatywnosci nie chodzi tylko o przyjemnośc - czasem jest to ciężka, konieczna do wykonania robota i dopiero jej efekty przynosza radosć i satysfakcję. Poza tym nawet w pewnych robotach domowych mozna się spełniac, urozmaicajac je sobie i bawiac sie nimi a nie traktując jak źródło codziennej katorgi.
Anusiu, całuję Cie serdecznie, ciepłe mysli zasyłajac i powrotu tej iskierki zycząc!:-))***
Olga zgadzam się z Tobą..;) My Polskie Kobiety mamy kreatywność we krwi, a raczej w genach, od pokoleń dziedziczone z matki na córkę..;)
OdpowiedzUsuńMusimy być kreatywne, zeby jakos dać sobie radę, zeby ogarnąc tę naszą rzeczywistosć i stworzyć naszym mężom i dzieciom dobrą, ciepłą i bezpieczną rzeczywistość. Ileż to razy w czasach socjalizmu trzeba było zyć, tworzyc posiłki mając do dyspozycji chleb, masło solone, czy olej. Voila! Do tej pory uwielbiamy z Cezarym smazony i natarty czosnkiem chlebek. A wodzionka, zupa z chleba kiedyś tu przeze mnie opisywana, jest naszą ulubioną.
UsuńŚciskam serdecznie Sznupeczko, bardzo kreatywna dziewczyno!:-))
Kreaktywnosc ma rozne oblicza, i z tym stwierdzeniem sie zgadzam. Bardzo ladnie opisalas kolezanki blogowe, Zosie-Samosie i Ele, niewatpliwie sa to Dziewczyny posiadajace pasje, marzenia i spelniaja sie w roznych dziedzinach.
OdpowiedzUsuńTo co napisalas o sobie, to cala Ty.
Olenko, jestes bardzo wrazliwa i delikatna kobieta i taka pozostan - buziaki:)
Podobnie jak Panterka, siebie nie uwazam za osobe kreatywna, wrecz przeciwnie. Dosc twardo stapam po ziemi, co nie znaczy, ze nie mam takich momentow w zyciu, kiedy bujam w oblokach.
Każda z nas ma w sobie cos kreatywnego, czasem nawet nie zdajac sobie z tego sprawy albo nawet zaprzeczając, iż sie to w sobie posiada. Bo wydaje sie nam, że tyle w nas przyziemnosci, tyle codziennych, zmudnych obowiazków do wykonania, a zycie jest tak twarde, prozaiczne i bezlitosne, ze nie ma tu miejsca na kreatywnośc. A jednak to własnie ta kreatywnosc dodaje mu ciepła i smaku.
UsuńA poza tym są jeszcze na szczęście momenty wolne od codziennych trosk i opisując je, stwarzamy kolorowa nisze w naszej zwykłej rzeczywistości.
Pamiętam droga Ataner, jak podałas mi swój wspaniały przepis na naleweczke sliwkową. Tak mnie natchnełas, ze teraz stoi w mej kuchni pięciolitrowy słój owej naleweczki i gdzies w okolicach świąt bedzie gotowa do degustacji! Poza tym ilekroc czytam Twe pełne humoru, pasji i ciekawych opisów podróznicze posty zawsze wędruję wraz z Tobą drogami i bezdrozami USA. Zabierasz mnie tam dzieki sile swych emocji, głębi spojrzenia, ciepłu bijacemu od Ciebie. Z nas, swoich czytelników, siedzących bezpiecznie na krzesłach przy komputerach, czynisz swych kompanów - podrózników. I co? Oto dopiero wspaniały wymiar magicznej wręcz kreatywnosci!:-))
Ściskam Cie goraco, kochana czarownico!:-))***
Oleńko, wiedziałam, że zapraszając Cię do tej zabawy zobaczę całkiem inne jej oblicze! Czyż nie jest wspaniałe, że tę samą zabawę każda z nas przedstawia po swojemu... czyż nie jest to kreatywność? Zgadzam się z Tobą całkowicie, że kreatywność może się przejawić nawet w pichceniu zupki, którą natchnione nie wiadomo czym, nagle odmiennie przyprawimy ;) Jak widać my kobiety mamy tendencję do pomniejszania własnych osiągnięć i umiejętności...Jeszcze daleka droga przed nami do równouprawnienia ;))
OdpowiedzUsuńDzięki Oleńko za tyle szczodrych słów pod moim adresem, może powinnam skromnie im zaprzeczyć, ale myślę, że skromność jest jedną z tych cech, których niestety nie posiadam... dlatego cieszę się niezmiernie :))) i przewijam stronę do góry, by jak zwykle, po raz kolejny przeczytać Twój post :))
Buźka! :))***
Długo nie miałam pojęcia, jak sie za te zabawę zabrać az w końcu mnie natchneło, dzieki Panterze właśnie.
UsuńSpojrzałam wówczas na siebie samą inaczej. Dostrzegłam inny wymiar mojej rzeczywistości. Codziennie cos przecież tworzę. Tak, jak każda zwyczajna kobieta. Dlaczeóz mam umniejszac swoje zasługi? Popatrz Zosiu - nas, kobiet, tak mało na kartach historii. To męczyźni odnosza zwycieśtwa, świecą tryumfy jako wynalazcy, rycerze, królowie i pogromcy smoków. A my, kobiety? O nas cicho. Bo my robimy swoje codziennie i bez przerwy. tworzymy dobra rzeczywistosc naszym walecznym mężczyznom. Bez nas nie mieliby gdzie wracać ze swoich włóczeg, manowców i bitew. Cóz by bez nas osiagneli?
O Tobie Zosienko mogłabym pisac i pisać, boś coraz blizsza mi jest istotą, bo bardzo sie ciesze, że trafiłysmy na siebie w tej internetowej mgle.
Ściskam Cie gorąco i mocno, mocno - buziaków zasyłajac mnóstwo i zyczeń byś zawsze mogła realizować swe pasje, sięgając nawet tam, gdzie teraz niewiara w swe mozliwosci, zabrania Ci sięgać!:-))***
cały czas Cię postrzegam jako osobę niezwykle twórczą, podziwiam plastyczność pisania, zazdroszczę pracowitości i mam wrażenie, że wszystko, czego się dotkniesz, jest harmonijne i doskonałe. Kiedy myślę "Olga Jawor" czuję spokój i łagodność.
OdpowiedzUsuńA wiesz Klarko, ze ja podobnie myslę o Tobie?!:-)) To, jak piszesz, ile, o czym i jak zwykła codziennośc bywa Twoim swietnym natchnieniem zawsze mnie zachwyca i zdumiewa.
Usuń(Z boku moze wygladać, ze sobie wzajemnie kadzimy, ale ja mysle, ze miedzy osobami piszacymi z pasją jest jakaś wspólnota i zrozumienie, bo odczuwaja podobnie sam proces tworzenia, bo cieszy je, gdy inni znajduja w tym, co napisza, upodobanie.)
Dziekuję Ci Klarko za zyczliwe słowa i za Twoje odwiedziny tutaj! Pozdrawiam Cię ciepło i zycze wielu momentów twórczych natchnień!:-))
Podniosłaś mnie, Olu, na duchu, że nasze codzienności też mają znaczenie, bo kreatywność zazwyczaj kojarzyła mi się ze wspaniałymi zdolnościami manualnymi, gdzie spod zręcznych palców wychodziłyby istne cudeńka; dzięki, i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOch, Marysiu droga! Ilekroć czytam u Ciebie opisy czynnosci, które wykonujesz w swej chatce, zawsze podziwiam twe umiejętnosci i efekty tych działań. Twoje wypieki, wędzonki, martwe natury, dekorowanie chatki wynalezionymi w rupieciarniach pieknymi, starymi rzeczami, Twe domki dla pszczół, Twoje nastrojowe fotografie, Twoje pełne miłości opisy pobytu na PogórzuMnóstwo tego wszystkiego..Ilez w tym pasji i radosci! Kreatywnosci w róznych odsłonach i wymiarach. Ileż powodów natchnienia dla Twych czytelników!
UsuńGorace pozdrowienia zasyłam miłej Sąsiadce zza Sanu i wszystkiego dobrego zyczę!:-))*
Osobiscie dlugo nie wierzylam w siebie, zawsze postrzegalam osoby wokol jako te lepsze.
OdpowiedzUsuńDlugo musialam nad soba pracowac, uwierzyc w slowa madrych i dobrych osob, ktore dostrzegaly we mnie to, czego ja nie widzialam...
Wiele razy uslyszalam " jestes inna " w pozytywnym znaczeniu tego slowa. Inna, wrazliwa, skromna, nie patrzaca na czubek tylko wlasnego nosa, potrafiaca sluchac...
Dzisiaj ciesze sie moja codziennoscia, w ktorej tworze kazdego dnia co innego. To moja kreatywnosc :)
Bardzo Ci dziekuje za piekny post, dajacy mi duzo cieplych mysli :)
Pozdrawiam Cie Olenko najserdeczniej :***
Trzeba wierzyć w siebie mimo wszystko! Mimo wszelkich dołków, w które się popada i ludzi, którzy nas w nie wpychaja, podcinajac skrzydła. trzeba wierzyć, bo z tej wiary idzie siła i chęc do zycia. No i jego sens. O ile lepiej robi sie coś z sercem, wierząc, ze nam wyjdzie, że umiemy to coś zrobić, niz odwalając robotę albo dobijając sie cały czas myslami o katordze, powtarzalności, nudzie i wypaleniu.
UsuńJesteśmy inne, jestesmy podobne, żyjemy tworząc naszą codziennośc najlepiej jak tylko sie da!
Przytulam Cię gorąco i duzo zyczliwości zasyłam Orszulko niepowtarzalna!:-))***
"Kreatywnością" wcale nie muszą być określane arcydzieła na miarę mistrzów: praco- czaso- i kaso- chłonne.... To są często drobnostki, maleńkie cząstki siebie, które wkładamy w to co robimy, co sprawia nam satysfakcję i czym obdarowujemy innych... Kreatywność to my sami, nasze życie codzienne, opieka nad dziećmi, praca zawodowa, prowadzenie domu... Kreatywnym można być zawsze, trzeba tylko chcieć, a chcieć to móc :)
OdpowiedzUsuńSerdeczne pozdrowienia dla Wszystkich Kreatywnych- nie tylko "wielkoformatowych" ;)
http://niekoniecznie-perfekcyjnej-dolcevita.blogspot.com/
Otóz to Aalex droga! Tym zwięzłym komentarzem bardzo ładnie opisałaś to, co ja zawarłam w przydługawym poście. Dziękuję serdecznie!:-)) Tak! Są przerózne rodzaje kreatywności. Te mało i te wielkoformatowe. Wszystkie wazne, bo z naszego serca płynące.
UsuńŚciskam Cię gorąco i usmiech zasyłam z Podkarpacia, zycząc kolejnego kreatywnego i satysfakcjonującego dnia!:-))
Jak pięknie pobyć u Ciebie, poczytać, pomyśleć...
OdpowiedzUsuńOdpoczywam tu i chłonę piękno!
A Zuzia tak podobna do mojej Soni...
Cieszę sie Basienko, że to moje skromne, ciche miejsce przydać się może tak ciepłej, wrażliwej duszy jak Twoja do odpoczynku i zamyslenia. Mamy podobnie słodkie, pieszczotliwe psinki? Och, już sobie bez Zuzi zycia tu nie wyobrażam!Tyle mi daje radości i beztroskiego usmiechu!
UsuńCałusy zasyłam o poranku i zyczenia dobrego dnia!:-))***
Wiesz Olgo widziałam na blogach już ten łańcuszek i czytałam wiele związanych z nim postów,ale Twój bardzo mnie wzruszył.Potrafisz z tak niewinnej zabawy stworzyć coś pięknego można by powiedzieć ,że poruszyłaś moją duszę.Poczułam się kimś naprawdę wielkim dzięki Tobie i ważnym.Dzięki Olu wielkie i pisz jak najwięcej bo przychodząc do Ciebie zawsze nabieram energii do życia.Pozdrowienia zasyłam cieplutkie.
OdpowiedzUsuńJak widać, do wszystkiego mozna podejść kreatywnie!:-))
UsuńBardzo mnie ujął Twój szczery komentarz, wzruszyło Twoje wzruszenie. Brydziu, jestesmy wazne i niepowtarzalne. A na dodatek siłączki z nas prawdziwe. Zycie na wsi wymaga ogromu sił, umiejętności, pracy, kreatywnosci i uporu oraz wiary w siebie, bo bez niej nic nie ma sensu. Wierzmy kochana! Zawsze!
Ściskam Cię gorąco!:-))***
Fajnie, że do Ciebie trafiłam. Dziękuję za to co napisałaś i pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńI ja sie bardzo cieszę, że tu zajrzałaś i spodobało Ci się to, co tu zastałaś. Witam Cię serdecznie i pozdrawiam gorąco!:-))***
UsuńNo cóż nieskromnie wcale powiem: dziękuję za mój portret, nawet samą siebie polubiłam za to co napisałaś o mnie, Dziękuję kochana. :)
OdpowiedzUsuńEluś droga! Nijak inaczej napisać sie o Tobie po prostu nie da! Jedna jest taka kochana Ela na świecie przecież!:-))*
UsuńWiesz, Olgo, Twojego posta powinny obowiązkowo przeczytać dziewczyny, które o sobie myślą "nie-kreatywna dusza", nie doceniając tego, co w nich drzemie. Bo drzemie na pewno... trzeba tylko chcieć, mieć odwagę to obudzić.
OdpowiedzUsuńA przecież najbardziej kreatywne jest zrobienie czegoś z niczego... radość w codziennej "pracy u podstaw"... tworzenie piękna wokół siebie. I tak sobie myślę, jak bardzo kreatywne muszą być samotne matki, często ledwie wiążące koniec z końcem, aby dać swoim dzieciom dobry obiad, uszyć spodenki ze starej spódnicy, wyczarować zabawkę i dać miłość i poczucie bezpieczeństwa. Baardzo kreatywne jest to pojęcie kreatywności ;)
Ściskam czule ;)
My, kobiety potrafimy bardzo umniejszać swoją rolę. Nie zauważać, jak wiele umiemy i jak bardzo to, co robimy jest wazne dla innych. Przecież samo przezycie od wypłaty do wypłaty, od emerytury do emerytury, od renty do renty jest czasem nie lada wyczynem. Albo jak trudne jest takie samotne, zapracowane życie podczas gdy mąż tyra gdzie za granicą i widuje sie go co najwyżej kilka razy do roku. Albo praca z dzieciakami w szkole. Jaka to odpowiedzialnośc, jaka siła i kreatywnosc jest potrzebna by zarazic ich umiłowaniem wiedzy, albo zainteresować czymkolwiek. przykładów mozna by mnozyć tysiace. Bo ile nas, twórczych kobiet, tyle róznych wzruszających, budzących podziw historii zycia.
UsuńOch, cieszę się Inkwi, że tak podobnie do mnie patrzysz na zagadnienie kreatywności!:-))
Całusy serdeczne zasyłam i dużo ciepłych myśli!:-))*
Podpiszę się (zupełnie niekreatywnie) pod komentarzem Inkwizycji.
OdpowiedzUsuńDobrze, kochana i bardzo kreatywna istoto! Dziękuje, że jesteś i pozdrawiam Cię gorąco Owieczko!:-))*
UsuńOleńko to się nazywa kreatywność, bardzo piękne portrety osób, które przedstawiłaś, pozwoliły mi inaczej spojrzeć na osoby piszące bloga.
OdpowiedzUsuńCieszę się że mogę bywać i czytać. Nie wiedziałam, że Zosia Samosia jest z Łodzi, toż to moja krajanka. z przyjemnością czytałam co o niej i nie tylko o niej napisałaś.
Pozdrawiam i serdeczności zostawiam.
Alinko droga! To Ela a nie Zosia jest z Łodzi!!!:-)
UsuńNam, keatywnym czaem tak duzo mysli w głowie biega, że aż wszystko sie placze!:-)
Całusy zasyłam gorące!:-))*
kreatywny,innowacyjny, pomyslowy z wyobraźnią,zaangażowany, płodny, poszukaujący, aktywny, spręzysty..itd. Masz rację Olgo kreatywny to nie tylko ten co tworzy rękodzieła i rzeczy "materialne". czy to w ogóle mozliwe żyć bez kreowania??? Kreujemy wciąż, krok po kroku swe życie. I to najcenniejsze.Spęzysty, sprężynka, produktywny, wydajny, czynny, zmyślny, odkrywczy. Jesteśmy na co dzień odkrywcami.Odkrywamy coś i dokonujemy wyboru co z tym dalej. Czy to już kreacja??? łebski, oryginalny, nie w ciemię bity.Sprytny, Idt.
OdpowiedzUsuńNie mylmy kreatywności z jakimiś szczególnymi talentami:):) Mądrze napisałaś swój tekst. Pozdrawiam śląc promyki słońca zza różowej chmurki:):):)
Dziękuję Ci Jolu za tak twórcze, lingwistyczne rozwinięcie tematu. Czasem myslimy schematycznie, stereotypowo o pewnych pojecia, zapominajac, ze te pojęcia są bardzo pojemne i posiadają naprawdę wiele warstw. Dla kazdej z nas starczy! Tylko myslmy same o sobie z szacunkiem, wiarą i optymizmem. Nie wpychajmy sie w kąt zniechęcenia i marazmu. Potrafimy wiele, nieskończenie wiele a na dodatek wciaz sie czegos nowego uczymy.
UsuńSzczery usmiech zasyłam Ci Jolu z podkarpackiej wioski o niesamowicie mglistym poranku!:-))***
:):):)
UsuńI najważniejsza ta mgła i ten poranek i ta wieś i to, co tam dostajesz:)::):) Kreatywna to ta mgła własnie:):)
Pozdrawiam ze Śląska Opolskiego a za chwilę Górnego..na jakiś czas:):):
Do miłego Olgo..do miłego.....
Pewnie, ze mgła jest kreatywna. Jak nic nie widać, to wyobraźnia szaleje!:-)) I mieszkanie w wiosce pogórzańskiej też dobre jest na kreatywnosc. Mnóstwa rzeczy sie nauczyłam, odkąd tu zamieszkałam. I końca nie widać.
UsuńA Ty w rozjazdach,miła Jolu?
Niech Ci tam wiatry sprzyjają. Wszystkiego dobrego dziewczyno droga!:-))*
A ja Ci gorąco dziękuję.... Za ten post, za tę prawdę, o której zbyt często zdarza nam się zapominać, gdy życie kolejny raz nas przerośnie...
OdpowiedzUsuńCieszy mnie bardzo, ze ten post ma tak pozytywny odbiór, ze jakos pomaga cos zrozumieć w sobie i przełamać schematyczne myslenie o sobie samych.
UsuńAr_niko! Witaj serdecznie na moim blogu! Miło mi, ze wpadłaś i odezwałaś sie tak zyczliwie. Pozdrawiam Cie ciepło!:-))
Czy to kreatywność czy dobre życie, jak zwał tak zwał, ważne że dziewczyny zwyczajne a interesujące i ciekawe. Tylko dlaczego takie skromne?
OdpowiedzUsuńNadmierna skromnośc to kolejna cecha nas, Polek. Wydaje sie nam często, że nie wypada mówić o sobie zbyt dobrze, że to graniczy z samochwalstwem i wygórowanym ego. Boimy sie krytycznego spojrzenia innych, ironicznych spojrzeń, frustrujących opinii i ...umniejszamy same siebie, byleby tylko nie wyjśc poza bezpieczny schemat. Bo szare myszki zawsze jakos przetrwają, a kolorowym motylom złe dzieciaki czasem obrywaja skrzydła...
UsuńTak.Całe zycie uczymy sie czegos o sobie i mamy rózne strategie przetrwania.
Pozdrawiam Cię gorąco, kreatywna Krysiu!:-))
KAżda zwyczajna kobieta jest jednoczesnie nadzwyczajną :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepoło kreatywna kobietko.
Jestem u Ciebie nr 113 mam nadzieje to na szczescie :)
Miłego wekendu!
Tak, każda z nas jest nazdzwyczajna - dla siebie samej i dla bliskich. Niepowtarzalna i jedyna. Najwazniejsza!
UsuńNie jestem przesądna. I bardzo mi sie podoba numer 113!:-))
Witaj u mnie gościu serdeczny! Dziękuję za odwiedziny i mądre słowa Aldio Arcadio kreatywna!
Tobie rówwnież zycze dobrego weekendu i w ogóle wielu pogodnych mysli!:-))*
Olu, jak pięknie i mądrze opisałaś naszą codzienną kreatywność!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, że bycie pomysłową to również nadawanie nowej jakości swojemu życiu. Dbanie o ognisko domowe - jest jedną z najważniejszych rzeczy w życiu - dbanie o bliskich w szerokim tego słowa znaczeniu - zaczynajac od najprostszego prania, idąc przed przygotowywanie posiłków a kończąc na wspólnych rozmowach i poświęcaniu sobie czasu to nasza zwyczajna kreatywność bez której nie da się szczęśliwie żyć :)
A to co powinnyśmy odrzucić to: niewiara w siebie, zbytnie zaniżanie swoich osiągnięć, uważanie się za szare myszki, niemądre i nie umiejące wielkich rzeczy osoby. Jesteśmy wielkie, mądre i jedyne w swoim rodzaju! Jesteśmy Kobietami! :)
Tak, Loono! Nie ujmujmy sobie zalet, nie zaniżajmy osiągnięc, nie wstydźmy sie, że cos potrafimy, że doceniamy same siebie i wiemy, że to, co robimy jest wazne! Nie musimy być Curie-Skłodowskimi by zasługiwać na własny czy cudzy szacunek. Nie musimy być Szymborskimi by móc nazwać sie poetkami. Nie musimy spiewać jak Edyta Geppert, by spiewać i nie wstydzic sieswego śpiewania.Jestemy KOBIETAMI! Twórczyniami zycia i niepowtarzalnego ciepła w naszych rodzinach! To, bardzo, bardzo duzo!
UsuńŚciskam Cię serdecznie Sylwio i cieszę się, że tak mądrze i szczerze napisałaś!:-))***
Witaj Olgo, dzisia z pomoca rodziny dowiedzialam sie ze jako anonim moge smigac z komentarzami, a wiec smigam! Piekny ten wpis! :) Pozdrwaiam cieplutko - Kjujewna
OdpowiedzUsuńRodzina Twa kochana jest i pomocna wielce!:-)) Pozdrawiam ją serdecznie, jako i Ciebie i witam Cię zyczliwie Kjujewno na moim blogu!:-))*
UsuńByłam tu ale nie wiem co napisać,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOj, ja tez tak często mam, że nie wiem co napisać!:-))
Usuń