Gdy zaginie
zwierzę – nasz członek rodziny
Gdy się gdzieś tam błąka – bezradny jak dziecko
Szuka się w tym wszystkim nadziei i winy
Zaraz się obudzisz… Nie da się odetchnąć
Gdy się gdzieś tam błąka – bezradny jak dziecko
Szuka się w tym wszystkim nadziei i winy
Zaraz się obudzisz… Nie da się odetchnąć
Wgniecenie w poduszce, puste korytarze
Zabawki porzucone walają się wszędzie
I biegniesz do okna – może się pokaże?
I płaczesz i tęsknisz, a serce w obłędzie
Zabawki porzucone walają się wszędzie
I biegniesz do okna – może się pokaże?
I płaczesz i tęsknisz, a serce w obłędzie
Przecież jeszcze
wczoraj tulił się do kolan
(A kogut jak zwykle dobry dzień obwieszcza)
Biegniesz znów do furtki nasłuchujesz, wołasz
Może nagle wróci jak pan słowik z wiersza?
(A kogut jak zwykle dobry dzień obwieszcza)
Biegniesz znów do furtki nasłuchujesz, wołasz
Może nagle wróci jak pan słowik z wiersza?
Czekanie i
rozpacz, błądzenie w domysłach
Bezradność i marzenie żeby czas odwrócić
W tej ciszy się kłębi szansa, co nie prysła
Że jest całkiem blisko i czeka na ludzi
Bezradność i marzenie żeby czas odwrócić
W tej ciszy się kłębi szansa, co nie prysła
Że jest całkiem blisko i czeka na ludzi
Którzy są mu
domem, swojską codziennością
W których oczach znajdzie ciepłe zrozumienie
I przyjdą, by w ramionach go tulić z miłością
A koszmar odejdzie wraz z tkliwym mruczeniem…
W których oczach znajdzie ciepłe zrozumienie
I przyjdą, by w ramionach go tulić z miłością
A koszmar odejdzie wraz z tkliwym mruczeniem…
Moi drodzy! GosiAnce
Wrocławiance, autorce bloga "Za moimi drzwiami" zaginął ukochany kot Kayron. Jeśli ktokolwiek z
czytelników tego bloga mieszka we Wrocławiu, proszę by rozejrzał się wokół
siebie. Może dostrzeże gdzieś samotnego, rasowego, niezwykle puszystego, podobnego do rysia, dużego kota o wielkich, mądrych
oczach…
Dziękuję Wam wszystkim za pełne uczuć i serdecznego wsparcia komentarze. Czekajmy na wieści od Gosi!***
piękny wiersz.... mam nadzieję, że kotek się odnajdzie...
OdpowiedzUsuńOlu...
OdpowiedzUsuń:**
Przykre z tym zaginięciem:( Piękny, wzruszający wiersz. Lepiej chyba człowiekowi, kiedy wie, że zwierzę nie żyje, niż kiedy ma świadomość, że zwierzę samo , przerażone, głodne, narażone jest na tyle niebezpieczeństw. Straszne.
OdpowiedzUsuńZnam to uczucie, nasz Urwis tez sie kiedys zawieruszyl. Pustka, poczucie niepowetowanej straty, zarzucanie sobie nieodpowiedzialnosci, a zarazem silna nadzieja, ze wroci. Placz i obezwladniajacy strach, czy nic zlego sie nie stalo. Nie chcialabym juz nigdy w zyciu przezywac niczego podobnego, ale tym lepiej rozumiem, co sie dzieje u Gosi.
OdpowiedzUsuńPrzezywałam już kiedyś takie rozpacze... Trzymam kciuki, że się odnajdzie! Wiersz wspaniały, tak dobrze oddaje emocje, które wtedy towarzyszą człowiekowi...
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno Olgo! ***
P.S. Trzymam kciuki!
Olu, kochana, twój wiersz pozwolił mi się porządnie wypłakać, za co jestem ci bezgranicznie wdzięczna, bo czułam się tak napięta, tak obolała fizycznie, tak zablokowana, że ten płacz mnie oczyścił, a poza tym teraz mogę już płakać cicho i ciągle co jest właściwym stanem na to co się stało.
OdpowiedzUsuńKochana jesteś, jesteś skarbem, takim jak i inne dziewczyny, które mnie gorąco wspierają. I chłopaki, bo przecież też są.
Ogromnie ci dziękuję. Chciałabym ten wiersz na mejla, żeby go tu umieścić. Jest pełen prawdziwych emocji.
Gosiu...:***
UsuńOlu, Twoja wrażliwość jest nie do zmierzenia!
OdpowiedzUsuńJesteś dobrą duszą, która potrafi współodczuwać i stara się pomóc potrzebujących.
...Gdzie schowałaś skrzydła?
Olu! Ty dobra duszyczko, piekny i wzruszajacy wiersz popelnilas dla Gosi.
OdpowiedzUsuńMysle, ze cala Brac Blogowa kibicuje Jej, w odnalezieniu Kayrona.
Musi sie odnalezc!
Pięknie i prawdziwie opisałaś to wszystko; ja tez myślałam o wierszu, ale zanim się skrystalizował, już przeczytałam Twój. Po raz kolejny od zaginięcia Kayrona mam łzy w oczach, ale takie bardziej pozytywne. Jakoś Twój wiersz pogłębił moją wiarę w to, że Kajtuś się odnajdzie.
OdpowiedzUsuńTo najgorsze co może człwieka w takiej sytuacji spotkać, ta bezradność, że nie można mu pomóc, odnaleźć...
OdpowiedzUsuńMożesz tylko szukać i czekać...
Ogromny ból, rozpacz i bezradność ujęte w piękne słowa... Sama kiedyś przeszłam przez te wszystkie emocje szukając ukochanego kota, którego w końcu znalazłam! I to dopiero była radość i mógłby być temat na wspaniały wiersz :) Zostawmy go na powrót Kayrona! :)
OdpowiedzUsuńpiękny wiersz, olu. wzruszyłam się.....kiedy zginął mój pies.....pamiętam te emocje. i ja tobie dziękuję za ten wiersz:)
OdpowiedzUsuńJakoś umknął mi ten wiersz, Olu, u Gosi go dopiero przeczytałam. I jak zawsze Twoje utwory - trafił prosto w serce.
OdpowiedzUsuńOby te dwie ostatnie linijki się za chwilę urzeczywistniły.
Jaki piekny wiersz!
OdpowiedzUsuńPiękny wiersz :)... Piękny... Reakcja Gosi pokazuje, jak bardzo trafiony... Oby się już Kayron odnalazł.!
OdpowiedzUsuńOlgo, przepiękny wiersz. Tak... prawidziwie prawdziwy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepłlo :)
Olga,dotychczas za najbardziej wzruszający uważałam Szymborskiej:" umrzeć? tego się nie robi kotu...."a teraz Ty...piękne... znowu ściska za gardło
OdpowiedzUsuńPłacz oczyszcza i ja się też wypłakałam no i niebo się oczyszcza płacze deszczem, coś dużo tych deszczy w ostatnich latach nie tylko w tym roku.
OdpowiedzUsuńDużo zła na świecie cierpią zwierzęta nie tylko ludzie, uśmiech i dobre słowa za dużo jak na człowieka.
Serdeczne uściski nie tylko za ten wiersz.
Olgo, z ogromnym wzruszeniem dziękuję za Twój przejmujący wiersz.
OdpowiedzUsuńpewnie wielu z nas, kociarzy, doświadczyła lub doświadczy tego, o czym piszesz. koty już tak mają, że jak im się nadarzy okazja, to czmychają na podbój świata i nie zawsze potrafią wrócić, szczególnie jeśli je coś spłoszy. a my jesteśmy tylko ludźmi, nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć, wystarczy chwila nieuwagi.. tylko jeden z moich kotów ( miałam ich trochę) nie próbował zwiedzać samodzielnie świata, a to tylko dlatego, że wolał chodzić w odwiedziny do sąsiadów. miałam szczęście, znajdowałam swoje koty dość szybko, choć w mieście to bardzo trudne. żadna moja zasługa. powtarzam, miałam szczęście. ale każda godzina, każdy dzień szukania to strach dławiący gardło. "i płaczesz i tęsknisz, a serce w obłędzie"..
piękny wiersz...gdyby nie te około 450km...to sama bym pojechała i szukała.....
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńusunęłam komentarz, bo coś mi się kilometry pomyliły..
Usuńchciałam powiedzieć, że też nie mam blisko do Wrocławia i siedzę jak na szpilkach zastanawiając się, czy dalej tak siedzieć, czy już tam lecieć.
gdyby nie zaplanowany już wyjazd urlopowy...to bym namówiła mężusia na urlop we wrocku-i szukalibyśmy kociołka:))))
UsuńJa też dziękuję.
OdpowiedzUsuńWiersz...
OdpowiedzUsuńKilka zmienionych słów i wyrazi to, co się czuje, gdy już nigdy nie wróci...
Łzy...
!!!!.
OdpowiedzUsuń