środa, 13 sierpnia 2014

Gdy zaginie zwierzę...





Gdy zaginie zwierzę – nasz członek rodziny
Gdy się gdzieś tam błąka – bezradny jak dziecko
Szuka się w tym wszystkim nadziei i winy
Zaraz się obudzisz… Nie da się odetchnąć

Wgniecenie w poduszce, puste korytarze
Zabawki porzucone walają się wszędzie
I biegniesz do okna – może się pokaże?
I płaczesz i tęsknisz, a serce w obłędzie

Przecież jeszcze wczoraj tulił się do kolan
(A kogut jak zwykle dobry dzień obwieszcza)
Biegniesz znów do furtki nasłuchujesz, wołasz
Może nagle wróci jak pan słowik z wiersza?

Czekanie i rozpacz, błądzenie w domysłach
Bezradność i marzenie żeby czas odwrócić
W tej ciszy się kłębi szansa, co nie prysła
Że jest całkiem blisko i czeka na ludzi

Którzy są mu domem, swojską codziennością
W których oczach znajdzie ciepłe zrozumienie
I przyjdą, by w ramionach go tulić z miłością
A koszmar odejdzie wraz z tkliwym mruczeniem…



Moi drodzy! GosiAnce Wrocławiance, autorce bloga "Za moimi drzwiami" zaginął ukochany kot Kayron. Jeśli ktokolwiek z czytelników tego bloga mieszka we Wrocławiu, proszę by rozejrzał się wokół siebie. Może dostrzeże gdzieś samotnego, rasowego, niezwykle puszystego, podobnego do rysia, dużego kota o wielkich, mądrych oczach…


Dziękuję Wam wszystkim za pełne uczuć i serdecznego wsparcia komentarze. Czekajmy na wieści od Gosi!***

27 komentarzy:

  1. piękny wiersz.... mam nadzieję, że kotek się odnajdzie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykre z tym zaginięciem:( Piękny, wzruszający wiersz. Lepiej chyba człowiekowi, kiedy wie, że zwierzę nie żyje, niż kiedy ma świadomość, że zwierzę samo , przerażone, głodne, narażone jest na tyle niebezpieczeństw. Straszne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam to uczucie, nasz Urwis tez sie kiedys zawieruszyl. Pustka, poczucie niepowetowanej straty, zarzucanie sobie nieodpowiedzialnosci, a zarazem silna nadzieja, ze wroci. Placz i obezwladniajacy strach, czy nic zlego sie nie stalo. Nie chcialabym juz nigdy w zyciu przezywac niczego podobnego, ale tym lepiej rozumiem, co sie dzieje u Gosi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przezywałam już kiedyś takie rozpacze... Trzymam kciuki, że się odnajdzie! Wiersz wspaniały, tak dobrze oddaje emocje, które wtedy towarzyszą człowiekowi...
    Ściskam Cię mocno Olgo! ***
    P.S. Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Olu, kochana, twój wiersz pozwolił mi się porządnie wypłakać, za co jestem ci bezgranicznie wdzięczna, bo czułam się tak napięta, tak obolała fizycznie, tak zablokowana, że ten płacz mnie oczyścił, a poza tym teraz mogę już płakać cicho i ciągle co jest właściwym stanem na to co się stało.
    Kochana jesteś, jesteś skarbem, takim jak i inne dziewczyny, które mnie gorąco wspierają. I chłopaki, bo przecież też są.
    Ogromnie ci dziękuję. Chciałabym ten wiersz na mejla, żeby go tu umieścić. Jest pełen prawdziwych emocji.

    OdpowiedzUsuń
  6. Olu, Twoja wrażliwość jest nie do zmierzenia!
    Jesteś dobrą duszą, która potrafi współodczuwać i stara się pomóc potrzebujących.

    ...Gdzie schowałaś skrzydła?

    OdpowiedzUsuń
  7. Olu! Ty dobra duszyczko, piekny i wzruszajacy wiersz popelnilas dla Gosi.
    Mysle, ze cala Brac Blogowa kibicuje Jej, w odnalezieniu Kayrona.

    Musi sie odnalezc!

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie i prawdziwie opisałaś to wszystko; ja tez myślałam o wierszu, ale zanim się skrystalizował, już przeczytałam Twój. Po raz kolejny od zaginięcia Kayrona mam łzy w oczach, ale takie bardziej pozytywne. Jakoś Twój wiersz pogłębił moją wiarę w to, że Kajtuś się odnajdzie.

    OdpowiedzUsuń
  9. To najgorsze co może człwieka w takiej sytuacji spotkać, ta bezradność, że nie można mu pomóc, odnaleźć...
    Możesz tylko szukać i czekać...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ogromny ból, rozpacz i bezradność ujęte w piękne słowa... Sama kiedyś przeszłam przez te wszystkie emocje szukając ukochanego kota, którego w końcu znalazłam! I to dopiero była radość i mógłby być temat na wspaniały wiersz :) Zostawmy go na powrót Kayrona! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. piękny wiersz, olu. wzruszyłam się.....kiedy zginął mój pies.....pamiętam te emocje. i ja tobie dziękuję za ten wiersz:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakoś umknął mi ten wiersz, Olu, u Gosi go dopiero przeczytałam. I jak zawsze Twoje utwory - trafił prosto w serce.
    Oby te dwie ostatnie linijki się za chwilę urzeczywistniły.

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękny wiersz :)... Piękny... Reakcja Gosi pokazuje, jak bardzo trafiony... Oby się już Kayron odnalazł.!

    OdpowiedzUsuń
  14. Olgo, przepiękny wiersz. Tak... prawidziwie prawdziwy.
    Pozdrawiam Cię ciepłlo :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Olga,dotychczas za najbardziej wzruszający uważałam Szymborskiej:" umrzeć? tego się nie robi kotu...."a teraz Ty...piękne... znowu ściska za gardło

    OdpowiedzUsuń
  16. Płacz oczyszcza i ja się też wypłakałam no i niebo się oczyszcza płacze deszczem, coś dużo tych deszczy w ostatnich latach nie tylko w tym roku.
    Dużo zła na świecie cierpią zwierzęta nie tylko ludzie, uśmiech i dobre słowa za dużo jak na człowieka.
    Serdeczne uściski nie tylko za ten wiersz.

    OdpowiedzUsuń
  17. Olgo, z ogromnym wzruszeniem dziękuję za Twój przejmujący wiersz.
    pewnie wielu z nas, kociarzy, doświadczyła lub doświadczy tego, o czym piszesz. koty już tak mają, że jak im się nadarzy okazja, to czmychają na podbój świata i nie zawsze potrafią wrócić, szczególnie jeśli je coś spłoszy. a my jesteśmy tylko ludźmi, nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć, wystarczy chwila nieuwagi.. tylko jeden z moich kotów ( miałam ich trochę) nie próbował zwiedzać samodzielnie świata, a to tylko dlatego, że wolał chodzić w odwiedziny do sąsiadów. miałam szczęście, znajdowałam swoje koty dość szybko, choć w mieście to bardzo trudne. żadna moja zasługa. powtarzam, miałam szczęście. ale każda godzina, każdy dzień szukania to strach dławiący gardło. "i płaczesz i tęsknisz, a serce w obłędzie"..

    OdpowiedzUsuń
  18. piękny wiersz...gdyby nie te około 450km...to sama bym pojechała i szukała.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. usunęłam komentarz, bo coś mi się kilometry pomyliły..
      chciałam powiedzieć, że też nie mam blisko do Wrocławia i siedzę jak na szpilkach zastanawiając się, czy dalej tak siedzieć, czy już tam lecieć.

      Usuń
    3. gdyby nie zaplanowany już wyjazd urlopowy...to bym namówiła mężusia na urlop we wrocku-i szukalibyśmy kociołka:))))

      Usuń
  19. Wiersz...

    Kilka zmienionych słów i wyrazi to, co się czuje, gdy już nigdy nie wróci...

    Łzy...



    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost