Właśnie zaczął się słoneczny, ciepły
kwiecień. Cały czas spędzamy teraz na dworze. Nie chce się w domu siedzieć, gdy na zewnątrz tyle koniecznych do wykonania prac, tyle interesujących rzeczy i zjawisk do obserwacji. Wiele razy w ciągu dnia przystajemy z mężem przy drewnianym płotku
oddzielającym nasz ogród od prawie dwudziestoarowego wybiegu dla kur.
Przyglądamy się im z ogromną przyjemnością i fascynacją. To barwnie upierzone, bardzo ciekawe,
niezwykle ruchliwe i sprytne, zielononogie stworzenia. Biegają po ogrodzie pogdakując,
pokrzykując radośnie i wyszukując sobie jakieś wiosenne smakołyki. Kłócą się ze
sobą albo przechadzają się w parach, gwarząc cicho o swoich kurzych sprawach. A
już za chwilę uciekają przed swymi zazdrosnymi siostrami, niosąc w dziobkach
swoje cenne zdobycze – tłuste robaczki i świeże trawki. Potrafią przefrunąć nad
płotem i oddalić się bardzo daleko od kurnika aby znaleźć coś ciekawego do jedzenia.
Zielononóżki kuropatwiane mają w sobie wiele dzikości i niezależności, jak
przystało na kury powiązane genetycznie z kuropatwami. To obok czubatek
polskich najstarsza, polska rasa kur, która pod nazwą Zielononóżka została
opisana po raz pierwszy w czasopiśmie “Hodowca drobiu” przez Bronisława
Obfidowicza w 1879 roku, a grupę
tych kur wystawiono po raz pierwszy pod nazwą Zielononóżki na Krajowej Wystawie
we Lwowie w 1894 roku.
Czy rzeczywiście zielononóżka kuropatwiana
jest podobna do prawdziwej kuropatwy? Ma nieco podobny, jasnobrązowy z
domieszką szarości kolor upierzenia. A jej szaro-brązowe pisklęta ze względu na
charakterystyczną pręgę na grzbiecie przypominają trochę pisklęta kuropatw.
Ponadto kurki te są płochliwe i lekkie jak kuropatwy. Dlatego przefruniecie
kilkudziesięciu metrów nie stanowi dla nich żadnego problemu. Skóra tych kur jest
bardzo gruba a mięso przypomina mięso dzikiego ptaka. Jest ciemnoczerwone,
umięśnione, zawiera niewiele tłuszczu.
Zielononóżki nie nadają się do chowu w
zamknięciu. Mają wielką potrzebę wolności, ruchu i swobody przemieszczania się.
Zamknięte stają się osowiałe, smutne albo bardzo agresywne. Czasami jednak
musimy zamykać je na wiele godzin w kurniku, gdy wyjeżdżamy z domu na kilka
godzin i chcemy ustrzec je przed atakiem jastrzębia, orła czy myszołowa,
których to drapieżników jest, niestety, w naszych okolicach mnóstwo! Jakże się
cieszą, gdy wracamy i otwieramy drzwiczki ich kurzego domu. Popiskując i
pokrzykując ze szczęścia na wyścigi wyfruwają z pomieszczenia, omal tak samo
entuzjastycznie, jak znudzone długimi lekcjami dzieci opuszczające progi
szkoły.
Często zwabione przez charakterystyczne
nawoływania sprytnego koguta podchodzą do korytek, mniemając, iż gospodyni,
czyli ja, dała im kolejną porcję ich ulubionej mieszanki ziemniaków, pszenicy i
owsa. A to tymczasem jurny pan kogut miał chętkę na chwilę niewybrednych
amorów! A na obiad trzeba jeszcze cierpliwie poczekać!
Zielononóżka nie znosi tak dużo jaj, jak kury innych ras ("urobek" jednej kury to zazwyczaj od 140 do 180 rocznie).Jednak dzięki temu, iż ptaki te mają więcej czasu na wytworzenie w sobie jaja spokojnie nasycają go mnogością cennych składników mineralnych i witamin, które pochodzą z naturalnego środowiska, nieskażonego żadnymi przemysłowymi czy też manipulowanymi genetycznie dodatkami.
Nawiasem mówiąc, jakość tego, co jedzą kurki
ma ogromny wpływ na jakość, kolor, zapach i smak ich jajek. Chciałabym by
każdy, kto ma okazję ich spróbować nie wahał się, gdyż różnica smakowa między
tymi jajkami a sklepowymi jest mniej więcej taka, jak między mlekiem od krowy a
tym z kartonika! Ale liczą się oczywiście nie tylko zalety smakowe.
Najważniejsze jest to, że to po prostu bardzo zdrowe jajka, które mogą, a nawet
powinny jeść osoby dbające o siebie, świadome roli zdrowej żywności w diecie, nadwrażliwe
na inne pokarmy (także ze skazą białkową, gdyż te jajka nie uczulają!),
pacjenci po chemioterapii, ludzie cierpiący na problemy z sercem i miażdżycą,
wszelkiego typu rekonwalescenci oraz dzieci .
Jajko zielononóżki kuropatwianej, to
najlepsze źródło aminokwasów, kwasów tłuszczowych, witamin i związków
mineralnych. Zawiera ono aktywne biologicznie składniki działające
antybakteryjnie i przeciwzapalnie, podnoszące odporność organizmu oraz
zapobiegające starzeniu się komórek. Żółtko tych jaj zawiera mniej cholesterolu
niż żółtko innych jaj a także dużą dawkę kwasów Omega 6. Kwasy z grupy Omega-6
wpływają na wzrost, gojenie ran, czynności nerek i wątroby oraz zapobiegają
zakażeniom. Idealna dieta ludzka powinna charakteryzować się jak największą
zawartością kwasów n-3, a stosunek kwasów n-6 do n-3 powinien być na poziomie
5:1. Stosunek n-6 do n-3 w żółtku jaja kur
Zielononóżek jest na poziomie od 9:1, a więc dwukrotnie lepszy niż w jajkach
powszechnie sprzedawanych w sklepach. Zawartość wielonasyconych
kwasów tłuszczowych poprawia pamięć i zapobiega chorobom układu nerwowego. W żółtku
występuje immunoglobulina Y, która jest znanym ciałem odpornościowym. Jednym z najdoskonalszych czynników jest
lizozyn – naturalny antybiotyk występujący w białku, który powoduje, że białko
pozostawione w środowisku najbardziej zjadliwych bakterii nie ulega zakażeniu.
Ostatnim odkryciem naukowców w tych jajach jest nystatyna – substancja hamująca
rozwój nowotworów!
Wspomniałam, iż jajka zielononóżek są mniejsze, niż jajka zwykłych kur( ważą mniej więcej od 54 - do 59 g). Jednak to, że jajka te są mniejsze oznacza, iż zawierają one tylko mniej białka niż jaja zwykłych kur. Natomiast żółtko jest przeciętnej wielkości. Jego barwa jest bardziej żółta niż żółtek innych jajek. Dlatego dodatek tychże jaj do wypieków dodaje im głębszej, szafranowej barwy. Także jajecznica wygląda na zdecydowanie żółtszą niż ta ze sklepowych jaj. O jej smaku nic nie powiem, bo w ogóle trudno jest opisać smak. Ale prawie wszyscy nasi goście poczęstowani nią w naszym jajecznym El Dorado wychwalali ją pod niebiosa i nie mieli nic przeciwko dokładkom! Nawet moje sąsiadki – gospodynie wiejskie hodujące zwykłe kury, po spróbowaniu zielononóżkowych jaj zgodnie orzekły, że są one o niebo lepsze niż jaja ich własnych kur! A ciężko im było się do tego przyznać, ponieważ to osoby o dość tradycyjnych upodobaniach, zazwyczaj niechętnie podchodzące do wszelkich nowości i ciekawostek kulinarnych. Ich opinia miała dla mnie ogromne znaczenie, ponieważ jako osoba z miasta ufam ich doświadczeniu i wiedzy.
Jakiś czas temu, zimą zdarzyło się, że moje kurki niosły się tak słabo, iż nie miałam jaj by upiec ciasto. A tymczasem spodziewałam się gości i musiałam stanąć na wysokości zadania. Chcąc nie chcąc nabyłam w delikatesach dziesięć zwykłych jaj i zabrałam się do ukręcania koglu moglu na babkę ucieraną ze śliwkami na wierzchu. W momencie, gdy wbijałam żółtka do miski doszedł do mnie dziwaczny, nieprzyjemny zapach.
-Ki pieron? – pomyślałam – Czyżby jajca były zepsute?
Czym prędzej zawołałam Cezarego. Ten także pochylił się nad miską z niejakim obrzydzeniem a potem stwierdził, że z tymi jajkami pewnie nie ma nic złego a to tylko my odwykliśmy zupełnie od tych sklepowych jaj z wielkich farm i teraz wyraziściej czujemy w nich te wszystkie dziwne dodatki, antybiotyki i chemię! Ciasto wyszło mi też takie sobie. To znaczy goście jedli i nie skarżyli się, natomiast ja cały czas czułam w nim coś sztucznego.
Jemy z mężem jajka naszych kurek codziennie, w sporych ilościach, pod różną postacią. A to na twardo, a to na miękko. A to jajecznicę a to sadzone czy omlety. Są także głównym składnikiem wszelkich sałatek. Często piekę ciasta i ciasteczka z ich dodatkiem a ostatnio przebojem w naszym domu jest gesty, kremowy, niebiański wręcz ajerkoniak. Dzięki tym jajkom prawie zupełnie wyeliminowaliśmy mięso z naszej diety, ponieważ jakoś zmalała nam ochota na inne źródła białka.
Czy jesteśmy zdrowi? Czy takie ilości zjadanych jaj nie zaszkodziły nam w jakiś sposób? No cóż! Czujemy się bardzo dobrze! Z trawieniem żadnych problemów. Apetyty dopisują nam aż za bardzo! Mamy siłę do pracy i pogodę w sercu. Prawie wcale się nie przeziębiamy. I co najważniejsze, chyba zupełnie nie wyglądamy na swoje lata!
Przypominam sobie, że kilkanaście miesięcy temu na targu w Rzeszowie, w podobnym jak teraz, przedświątecznym czasie wiele osób kupowało od nas jajka mówiąc, że chociaż na święta chcą sobie dogodzić i zjeść coś naprawdę zdrowego i pysznego. Bo dość mają na co dzień tej plastikowej, byle jakiej żywności, do spożywania której zmusza ich trudna sytuacja materialna i coraz bardziej utrudniony dostęp do tego, co naprawdę ekologiczne i godne zaufania. Z radością wręczaliśmy im pudełka jajek zielononóżek kuropatwianych, z pełną odpowiedzialnością życząc Zdrowych, Wesołych Świąt!
Powyższy tekst napisałam ze względu na rosnące zainteresowanie jajkami z mego gospodarstwa oraz liczne pytania, które otrzymywałam od chętnych na ich kupno osób.
Jaki piękny post o kurkach moich ulubionych i ich smacznych i zdrowych jajach. Uwielbiam zielononóżki za ich żywotność, zdrowie, szaleństwo (mam jedną, co na drzewie mieszka), wesołość i ładny dziki wygląd. Inne rasy mnie nie "kręcą". Dostałam tydzień temu małe stadko rasowych kochinów i jakoś nie mogę się do nich przyzwyczaić. Jedna kochinka dołączyła do zielononóżek i nocuje z nimi w domku zielononóżkowym, reszta sypia w domku gęsim, który stał pusty, bo gęsi sypiają w lasku lub nad stawkiem.
OdpowiedzUsuńJajka zielononogich bardzo mi smakują. Jadam też codziennie. Najbardziej lubię na miękko.
Wszystkiego dobrego, dużo jaj i klientów na nie!
Dziekuję Owieczko za Twoją opowieśc o kurach. Może ta Twoja kochinka odkryła w sobie pęd ku dzikszemu zyciu? Taka z niej kurza feministka?Cieszę się, ze pozdzielasz mą fascynację zielononózkami i jako osoba hodujaca je i zajadajaca ich jajka wiesz, że to co napisałam nie jest jakimś przejaskrawieniem i koloryzowaniem lecz opisem faktów.
UsuńCiepłę pozdrowienia od gospodyni dla gospodyni zasyłam!:-))
Olgo świetny post, ja mam co prawda ino siedem niosek, ale swojskie jaja są bez porównania od tych sklepowych, oby Ci się ten jajcarski interes rozkręcił, życzę Wam tego :)
OdpowiedzUsuńUściski gorące ślę :)
Co swojskie, to swojskie Ilonko! Przynajmniej wiesz, co jesz i zdrowo karmisz rodzinę.
UsuńDziekuję serdecznei za Twoje zyczenia. Na razie idzie nieźle, bo kurki sie niosą. Wykorzystujemy ten moment dobrej niośności jak sie da, bo wiadomo, ze przyjdzie czas, gdy kurki zwolnia tempo!
Ciepłe pozdrowienia Ci zasyłam i mam nadzieje, że z Twoim kręgosłupem już nieco lepiej!:-))*
Oj jak mi się pięknie czytało o tych Twoich kurkach.Już nie wspomnę o tych pysznościach,które nam tu serwujesz. Nie mogę się doczekać kiedy będę mogła spróbować jajek od swoich kurek.Pozdrawiam cieplutko i życzę ,aby jajkowy interes rozkręcił się na dobre.
OdpowiedzUsuńA jeszcze tak na marginesie małe pytanko związane ze szczęściem pierzastych.Olgo Ty jako znawca jak uważasz jaką powierzchnię powinnam przeznaczyć na wybieg dla 30 kurek tak żeby nie miały za mało miejsca ?
UsuńBrydziu droga! Gdzież mi tam do znawcy!? Ja mam kurki dopiero od trzech lat i sama jeszcze sie ucze, dowiaduję o ich hodowli gdzie tylko się da, wspomagam sie wiedzą z internetu.
UsuńCo do powierzchni wybiegowej dla Twojego w sumie sporego stadka, to myśle, że około 10 arów byłoby dobrze mieć na początek 9bo potem Ci sie rozmnoża i potrzeby kurze wzrosną - my też będziemy teraz powiększać wybieg!). Najwazniejsza, moim zdaniem jest jakość tego pastwiska dla kurek. Niech tam będzie mnóstwo chwastów - pokrzyw, wyki, koniczyny, przeróżnej trawy. Kury to uwielbiają i im wiecej maja dostepu u siebie do takich rzeczy, tym mniej im przychodzi do głowy by latac gdzieś dalej w poszukiwaniu smakołyków. Bo jak wydziobią wszystko, to na pewno przefruną płot. Są sprytne, zapobiegliwe i uparte!
Pozdrawiam Cię serdecznie i cieszę się, że juz wkrótce sama staniesz sie hodowcą tych niezwykłych kurek!:-))
jedno czego żałuję, to fakt, że mieszkam tak daleko od Ciebie! Kupuję jajka zdrowe ale od zwykłych kur... nie wiem więc jaka jest różnica smakowa...ale jak tylko uda mi się znaleźć zielononóżki to na pewno spróbuję tych jaj :)
OdpowiedzUsuńEmko! Popatrz w sklepach ze zdrową zywnością albo na targu. Na pewno znajdziesz tam wiekszy i bardziej godny zaufania asortyment jajczany niz w sklepach. A naprawdę powinnaś kiedys spróbować jajek od zielononózek - choćby z prostej ciekawości!:-))
UsuńOlgo, przestań proszę, przecież nie przyślesz mi ich tutaj : ) Oprócz tego, że zdrowe, pyszne, to jeszcze od kur szczęśliwych! Myślę, że klientów Ci nie braknie. Ściskam Ciebie i Cezarego bardzo serdecznie, wychylcie lampkę wiadomo czego, za moje zdrowie, szkoda, że beze mnie. Pa
OdpowiedzUsuńMusimy ukręcić nowy trunek bogów - wówczas wychylimy na pewno za Twoje zdrowie!:-))A propos zdrowia, to mam nadzieje, ze rehabilitacja postepuje dobrze?!
UsuńA co do jajek zielononózkowych i przysmaków na ich bazie, to troche cierpliwości a podegustujesz do woli! Wszak lato i wakacje całkiem blisko!
Ściskam Cię Łucjo mocno, mocno i usmiech serdeczny Ci zasyłam!:-))
O jejku, Olgo, jak ja się cieszę, że już niedługo będę się rozkoszować smakiem tych jajek. W razie gdybyś miała kolejkę chętnych to pamiętaj, że ja już jestem stałą klientką, a stałe klientki maja pierwszeństwo! :))
OdpowiedzUsuńOch, Gosiu!Pewnie, że stałe klientki maja pierwszeństwo!Mam nadzieje, że jajka naprawdę będą Ci smakować Gosiu, na skutek czego zapałasz chęcią by rzeczywiscie zostac stałą klientką! Będę czekałą z ogromna ciekawoscią na opis Twoich, Waszych wrażeń po degustacji!:-))
UsuńOczywiście, że będzie. Mama po przeczytaniu Twojego posta też już zaczyna się łamać... :) Dam jej do spróbowania i mam nadzieję, że zasmakuje. Chciałabym, aby jadła zdrowe jajka, a nie te ze sklepu.
UsuńDla mnie bardzo ważne jest też to, że Twoje jajeczka są od szczęśliwych kur. Dlatego przestałam jeść mięso, żeby nie przyczyniać się do tego masowego dręczenia zwierząt na świecie.
Czekam... Dziś dopiero po 15. przesyłka wyjechała 40 km dalej...
Mama zaczyna sie łamac?! To cudownie! Mam nadzieje, ze nie rozczaruje sie smakiem jajek. Na początek radzę Wam zjeśc na miękko. Ja kiedyś nie lubiłam na miękko, bo te miejskie jajka skutecznie mi taka forme zjadania obrzydziły, ale teraz wprost przepadam, bo zielononózkowe nie tylko dobrze smakuja, ale i pachną!
UsuńSzczęście moich kurek zakłocaja tylko drapieżcy, którzy poluja na nie z nieba. Wczoraj widziałam także na dachu kurnika kunę! A to jest znany, jajkowy złodziej!
Na początek paczka ślamazarzy sie w podróży a jak w końcu ruszy z kopyta, to leci juz szybko do celu!:-))
Ciepłe mysli zasyłam Gosiu!***
O 5:25 rano była w Krakowie :) Teraz już rzut kamieniem. :)
UsuńGrunt, że sie sukcesywnie zbliżają!:-)
UsuńDziękuję za doskonały post chciałabym Olu byś dała mi pozwolenie na wydrukowanie go, zaniosę moim dziewczynom bo nie internetowe są. :) Albo prześlij na maila wydrukowany? Bo bardzo bym chciała podrzucić dziewczynom. :)
OdpowiedzUsuńI potwierdzam każde słowo które napisałaś, jajka są doskonałe w smaku i chyba od Kazi już nie będziemy brać (ma swoich klientów wielu), bo od waszych kurek, są naprawdę bardzo smaczne i zdrowsze.
Ciepło pozdrawiam. :)
Cieszę się Elu, ze potwierdzasz moje słowa. Dziekuje Ci za to, kochana! Spróbowałaś, to wiesz. A dzięki Tobie ja wiem, ze przesyłanie tych jajek pocztą to nic ryzykownego. Dochodzą bez szwanku do odbiorcy i mniej wiecej po dwóch dniach mozna sie nimi do woli zajadać!
UsuńPosta przesłałam Ci na maila. Druk i obiecane zioła dołaczę do planowanej przesyłki.
Serdecznosci wieczorem zasyłam do Łodzi!:-))
...niestety, mieszkam w mieście i nie mam możliwości delektowania się, tak delektowania jajami prosto spod kurki, ale były czasy kiedy miałam je na bieżąco...ten smak, eh...raz jedyny raz z jaj delikatesowych zrobiłam kogel-mogel i...nigdy więcej!
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Spróbuj sobie Meg poszukać tych jaj w sklepie ze zdrową zywnoscią albo na targu. Przypuszczam, że w Twoich okolicach sa jacyś hodowcy zielononózek. Dlaczego miałabyś sie wyrzekać tych przyjemności i ograniczać tylko do wspomnień, skoro mogłabyś znowu delektować sie ich smakiem? Przeciez zdrowie jest najwazniejsze! Poszukaj Meg zdrowych jaj w mieście albo na jakichś podmiejskich targach a na pewno szybko je znajdziesz i odświezysz miłe wspomnienia!:-))
UsuńTak zachwalasz te kurki i ich jajka, ze zaczelam szukac, jak ja tutaj moglabym sie w te cudenka zaopatrzyc. A tu ZONK! Nie tylko nie znalazlam, jak one sie po niemiecku nazywaja, ale wydaje sie, ze ich tu w ogole nie ma. Jedyna notka to na jakims kurzym forum nazwanie ich rasa polska. Czyli wniosek z tego, ze do Niemiec jeszcze nie dotarla ich hodowla, ani zalety jajek. Znalazlam nawet angielska nazwe tych kur, ale niemieckiej nie ma.
OdpowiedzUsuńChyba nie pozostaje mi nic innego, jak skoczyc po zakupy do Was. :)))
Znane wśród hodowców pod nazwą Polnische Grünfüßler.
UsuńOwieczko! Dziekuję Ci za podpowiedź dla Anny. Ciekawa jestem, czy to pomoże jej znaleźc takie jajka w Niemczech!:-))
UsuńAnusiu! Nie mam nic przeciw temu bys sie tu kiedyś pojawiła w celach niekoniecznie jajczanych! Zapraszam serdecznie w celach towarzyskich i kulinarnych!:-))
UsuńA na teraz zycze Ci gorąco byś znalazła tam u siebie jakieś zdowe, dobre jajka wiejskie (bo nie wiem czy zielononózkowe w ogóel mozna w Niemczech dostać!) i delektowała sie zdrowymi smakołykami od kurek przynajmniej w okresie światecznym! :-))
Porzadne jaja dostaje czasem od znajomej ze wsi, cala reszta w sklepach to brak gwarancji, czy wyrob zgadza sie z opisem. Ale nie mam wyjscia, jajka jesc musze ;)
UsuńOwco, czyli jednak polnische i jest to tutaj rzadkosc. Nie spotkalam w kazdym razie tych jaj w sprzedazy.
Sciskam Was obie :)))
Za nasze zdrowie oraz za zdrowotnośc jedzonych przez nas jaj wychylam porządnego łyka porannej kawy!:-))
UsuńCałusy zasyłam pogodne!:-)***
Tak pięknie i smakowicie piszesz o tych jajkach, że aż slinka cieknie. Ja tu u sibie płace krocie, za jajka od farmera, ale tymi sklepowymi staram się nie truć...;) Olgo Kochana życzymy Wam Wesołych, Radosnych Swiąt już teraz, bo nie wiem, czy czas pozwoli zajrzeć do WAs ponownie. Mama mi się pochorowała i jakoś tak nie mam humoru na wizyty blogowe, bo myśłi uciekają gdzie indziej. Ciepłe pozdrowionka zasyłam dla Cienie i Męża:)
OdpowiedzUsuńSznupciu kochana! Przykro mi z powodu Twojej mamy! Nawet nie wiesz, jak dobrze Cie rozumiem!***
UsuńŻycze Jej powrotu do zdrowia a Tobie byś mogłą widzieć ją spokojną i zadowoloną i byś sama mogła sie tak poczuć, Moze własnie w te świeta? Bo zdrowie i samopoczucie naszych bliskich jest najwazniejsze! Gdy tego nie ma wszystko jakos blaknie i traci znaczenie...
Ściskam Cię gorąco, dziękując za Twoje zyczenia i Wam obojgu ze Sznupkiem zycząc wszystkiego dobrego!:-))***
Jaki wspaniały hymn jajeczny! Chyba nie pozostawiłaś nikogo z wątpliwościami.
OdpowiedzUsuńNiektóre jajka "trójki" śmierdzą rybami, od nadmiaru mączki rybnej i to jest naprawdę paskudne.
Niech się Wam darzy!
Napisałam wszystko ,co zaobserwowałam, wszystko, co dotąd się o tych kurkach i jajkach dowiedziałam. A czego nie wiedziałam, to dopomogłam sobie wiedzą ze specjalistycznych portali zielononózkowych w internecie.
UsuńJajka śmierdzące rybami? Fuj! I jeszcze raz fuj!
Jak dobrze, że TyMadziu i ja mamy mozliwosc konsumpcji najzdrowszych na swiecie, zielononózkowych, pachnacych wspaniale jaj!:-))
Wspaniałe te jajka... Ja kupuję od kur z wolnego wybiegu, ale to i tak nie to samo :(...
OdpowiedzUsuńAbi! Na pewno w sklepach ze zdrową zywnością w Bielsku tez mozna znaleźć zielononózkowe jajka. Bo na Śląsku jest kilku ich dobrych hodowców. A jakbyś miała problem ze znalezieniem i bardzo byś chciała ich spróbować, to przecież moge Ci trochę podesłać pocztą!:-))*
UsuńBardzo rzadko kupuję jajka w sklepie, "trójek" tym bardziej nie i zdarzyło się mi, gdy byłam na wyjeździe czuć różnicę między tymi, które dano nam do jedzenia, a tymi, które nabywam na zieleniaku od znajomej pani, tudziez u ciotki, obie mają wolne kury.
OdpowiedzUsuńA te od zielononóżek .....
Lidko! Znasz smak jaj od kurek wiejskich, wiec wiesz, że to inna jakość. Dobrze, ze masz kogoś pewnego, u kogo mozesz je nabywać i mieć pewnosc, ze są świeże i rzeczywiscie wiejskie (na targu w Rzeszowie spotkałam kilku sfrustrowanych klientów, którym tzw. "baby" wciskały jaja jako swieze a w domu okazywały sie zepsute!
UsuńPewnie kiedyś spróbujesz i tych od zielononózek - poszukaj w sklepach ze zdrową zywnością, albo...zapraszam na Podkarpacie do siebie na porządną, jajcana ucztę!:-))
Olu, od wczoraj ta myśl chodzi mi intensywnie po głowie :)) Może na podróż jeszcze nie, ale na spróbowanie wyrobu Twoich kurek to i owszem. Skoro do Elki dotarły w stanie idealnym, to do mnie też dojdą.
UsuńNasza Elka przetarłą szlaki, za co jej cześć i chwała oraz moja wdzięcznosć!
UsuńLidko kochana! Pewnie, ze warto spróbować. Tym bardziej, ze to jajka dobre dla rekonwalescentów!*
Jesli chcesz bym Ci przesłała jajka od moich kurek, to napisz do mnie maila.Odpisze Ci i poinformuję o wszystkim co trzeba!:-))
Grunt to właściwa reklama. Może i ja się zareklamuje w necie. Tylko jako Kto ?
OdpowiedzUsuńJedno zdanie mi szczególnie utkwiło - to w którym piszesz, że była wystawiona na Krajowej Wystawie we Lwowie.
A dzisiaj co ? Mizeria.
Kiedy Oluś ?
Buziole
Chciałam już od dawna napisac takiego porządnego posta o jajkach, zawierajacego kompendium dostepnej o nich wiedzy. Brzmi on jak reklama i posrednio jest reklamą, ale właściwie czemuż by nie, skoro te jajka są naprawdę dobre (co chyba potwierdzasz Zofijanko?) i warto je jeśc dla zdrowotności? Teraz sie kurki ładnie niosą, więc korzystam z chwili, bo za jakis czas zaczną sie kwoczyć, jajek będzie mniej i ten jajkowy boom sie naturalnie zastopuje.
UsuńA co do Twojego pytania o to kiedy, to kiedy tylko chcesz (przecież pamiętam o Tobie!)! Daj znać kiedy Ci pasuje. Wiesz, że zawsze witam Cię u siebie z ogromną radością (a jajka nie mają tu nic do rzeczy!:-))
Potwierdzam, że jajka są bardzo smaczne i reklamować je trzeba !
UsuńCoś ostatnio daje mi się we znaki nadwrażliwość, może to z powodu braku jajek od kuropatwianych?
Czuję się ostatnio kiepsko. Postaram się jednak zmobilizować, bo jak już się umówię to jest wiążące, w przeciwnym razie zaś, osiadłabym na zawsze u siebie, nie mając siły na cokolwiek.
Początek wiosny i już zmęczenie ?
Oj miło byłoby się spotkać. Postaram się wyskoczyć i spotkać się z Tobą przy herbatcę z dziurawca.
Kurki będą się kwoczyć, ale przyjedzie koźlątko i coś nowego zacznie się znowu dziać.
Ciekawa jestem co u Was nowego ?
Całusy
Oj, przykro mi Zofijanko, że nie najlepiej sie czujesz! Och, ta nadwrażliwość. Ze też to wciaz nawraca i spokoju Ci nie daje! A dodatkowo wiosna ma to do siebie, że człowiek jest jakiś rozstrojony, raz pełen energii i entuzjazmu a raz dziwnie zmęczony, wciąz śpiący i samym sobą sfrustrowany. Przeżywam takie rzeczy i ja, a przywyknąc do tego sie nie da, bo nie zna sie dnia ani godziny kiedy jakaś zmora człowieka dopadnie!
UsuńZmobilizuj się jakos i przyjedź kochana...Może coś sie na lepsze przełamie, czasem przecież niewiele trzeba. Ot, jakis piekny widok zobaczyć, zapach poczuc, posmiać się albo pomilczeć spokojnie razem.
Ciepłe mysli Ci zasyłam!***
Jaja prawdziwe i jaja" sztuczne" to dwa różne światy!
OdpowiedzUsuńMiło Cię czytać Olu.
Pozdrowienia z wioski( ale kur nie mam)!
Lepiej nie wstepować w ogóle do świata sztucznych jaj, bo to jakieś straszne mutanty, które na pewno nic dobrego dla nas nie robią. Na targach pełno osób z jajkami wiejskimi. Kurki sieteraz wszystkim ładnie niosa. Trzeba korzystać Basiu i jeść te smakołyki dla zdrowia i urody!
UsuńUsmiech serdeczny zasyłam do Basi z wioski!:-))
Ja jestem straszną "jajcarą"! co prawda jajka od zielononóżek kupuje rzadko, ale jestem zwolenniczką zdrowej, nieprzetworzonej żywności i szukam dostępu do produktów ekologicznych, lokalnych, także i jaja kupuje od szczęśliwych, wiejskich kur nie karmionych sztucznymi paszami. Takie jajka to prawdziwe złoto! W połączeniu ze świeżym mlekiem prosto od krowy i pyszną śmietaną dają rewelacyjny smak ciasta. A jak jeszcze do tego dochodzi masełko z tejże śmietany to już niebo w gębie:)
OdpowiedzUsuńPiękne te Twoje kurki, widać że dbasz o nie i mają u Ciebie dobrze, bo tak ciekawie i z pasją o nich piszesz:)
To dobrze Weroniko, ze tak sie zdrowo odzywiasz. Potrzebujesz tego, jako rekonwalescentka! Potrzeba więcej takich osób, jak Ty, świadomych wpływu zdrowego odzywiania na zdrowie ludzkie, potrafiących dotrzeć do zdrowej zywnosci i odrzucic to, co wprawdzie tańsze, ale sztuczne przy tym i podejrzane.
UsuńSamych smakowitości zycze na Twym stole i coraz lepszego samopoczucia!
Ściskam Cię serdecznie, cieszac sie tym entuzjazmem w Twoich słowach i nową energią bijącą od Ciebie!:-))
Mówią, że jesteśmy tym co jemy. Ja wiem, że to prawda, bo od kiedy zaczęłam zwracać uwagę na to jak się odżywiam czuję się zdecydowanie zdrowsza. Czytam wnikliwie etykiety, staram się też kupować lokalne produkty, swojskie wyroby ze sprawdzonych miejsc i przede wszystkim dużo eksperymentuje w kuchni:)
UsuńCzuję się zdecydowanie lepiej psychicznie, już kwiecień, niedługo operacja i chociaż się boję jestem pełna optymizmu i dobrych myśli. Jestem już bliżej niż dalej powrotu do normalnego życia, do walki o siebie i swoje marzenia.
I ja uwielbiam czytać Twoje wpisy, zawsze tak pozytywne i pełne miłości do życia i wszelkich stworzeń.
Myślę, że byłabym idealną kompanką do spacerów z kozami:)
Myslenie pozytywne - a tego w Tobie, jak widać sporo - ma ogromne znaczenie dla stanu zdrowia i samopoczucia. A także dla ludzi, którzy Cię otaczają, bo widząc Ciebie taką na pewno sami lepiej sie czują i mniej boją sie o Ciebie. A przecież żyjemy w systemie naczyć połaczonych. Dobre słowa i dobre mysli znaczą wiele. Ile kropli dobra wlejemy do dzbana uczuć, tyle z nich sie napijemy, a moze i więcej, bo dobro pączkuje jak drożdże!:-))
UsuńI ja czuję Weroniko, ze byłąbyś dobrą kompanką do spacerów. Ciekawas świata, wrazliwa, umiejąca słuchać i interesująco opowiadac też. A pewnie i milczec, kiedy jest czas milczenia...Oj, wiele ciekawych spacerów, wypraw i podrózy, Cię jeszcze w zyciu czeka!Na pewno!:-)))***
Mleko wiejskie jest też silnym alergenem- niestety...
OdpowiedzUsuńDla niektórych tak Zofijanko, niestety...A wydawałoby sie, że to samo zdrowie i naturalność.Jednak nie kazdemu to mleko słuzy. Szkoda, bardzo szkoda, bo jest rzeczywiscie pyszne. Ale mleko kozie chyba tak nie uczula?
UsuńTo prawda. Jednak można mleko od krowy zastąpić równie smacznym i zdrowym mlekiem owsianym czy migdałowym własnej produkcji.
UsuńSposób przygotowania banalnie prosty, a smak wyśmienity. Tyle, że takie mleko nam się pysznie nie zsiądzie, nie zrobimy z niego śmietany, sera czy kefiru. Ale do porannej kawy jak znalazł!
A jak sie robi mleko owsiane czy migdałowe?!
UsuńPiękny post o pięknych kurach :) i ich jajach oczywiście!
OdpowiedzUsuńMnie niestety póki co chyba ominie przyjemność obcowania z zielononóżkami...:(
Pan, który mi tak pomagał i od niego miałam wziąć kurki, okazał się...no cóż. Chyba nie tylko o kurnik mu chodziło i zakończyłam znajomość. Będę w sobotę na targu u nas, ale tam, jak słyszałam tylko "zwykłe" kury. Nie wiem, czy warto zamawiać przez internet (znalazłam jakichś hodowców na allegro). Jak uważasz,Olgo?
UsuńTupajko, tez nie wiem, czy warto zamawiać kury na allegro, bo nigdy tego nie robiłam. Jakos wieksze mam zaufanie do bezpośredniego kupowania od hodowców. Po pierwsze nasze kurki pojechaliśmy cztery lata temu do Mikołowa na Śląsku, bo na Podkarpaciu nic nie moglismy znaleźć. Teraz jest już tu parę dobrych farm, ale to daleko od Ciebie... Co moge Ci radzić...? Albo porozgladaj sie jeszcze czy w Twoich okolicach nie ma jakichś farm z zielononózkowymi kurkami (może maja jakies strony internetowe?) Może Twego bloga czyta ktoś, kto je hoduje a nie mieszka za daleko? Możesz też kupić inne fajne kury (np. araukany - znosza fantastyczne jajka o zielonych skorupkach a smaku i kolorze żółtek podobnym, jak te od zielononózek). czy też jakiekolwiek kurki na targu, które Ci sie spodobają. I pomyslałam, ze za jakiś czas, gdy te kurki zaczną Ci kwoczyć, czyli wyrazać chęc wysiadywania jaj, to możesz podłozyć im kilkanaście jaj od zielononózek. Jaja lęgowe spokojnie mozesz kupić przez internet albo i ode mnie! Opcja z kwoczeniem i wysiadywaniem to wprawdzie odległa w czasie perspektywa, ale ludzie często tak robią. Dzięki temu parę gospodarstw na moim Pogórzu ma juz zielononózki!
Ściskam CięTupajko i zycze, byś jednak cos w swoich okolicach znalazła i byś mogła jeszcze w tym roku cieszyc sie własnymi kurkami!
P.S. My mamy także inkubator, wiec nie ma problemu z brakiem kwoczących kur. Inkubator może je zastapić, chociaz przyznam, iż kurczeta wysiedziane przez kwocze mamy i przez nie wychowane na pewno lepiej sie rozwijają i są szczęsliwsze!
Podszkoliłam się w temacie zielononóżek :)
OdpowiedzUsuńWiele o nich słyszałam, ale dzięki Tobie mam porządną wiedzę.
Szkoda, że moje areały zbyt małe :(
Och, Beatko! Postanowiłam napisac o tych jajkach wszystko, co wiem ,bo ludzie wciaz wiedzą o nich nie za duzo, a warto wiedzieć jak najwiecej o tym ,co jest dobre dla zdrowia i jeśc to, co naturalne. Tak! Szkoda naprawdę, że masz nie za duzy ogrodek i nie możesz pohodować trochę lubiącego pobiegać drobiu. Bo to nie tylko o jajka chodzi ale i o przyjemnośc obserwacji tych pięknych, fascynujących kurek.
UsuńAle nie spuszczaj noska na kwintę! Kiedys przecież poobserwujesz je u mnie i jajek tez pojesz!:-))
Witam ;) Tupajo wpisz sb w wujka google Dorota Baranowska leghorny tam ci wyskoczy ogloszenie. Z tego co wiem to maja zielononóżki. Polecam co roku kupuje od niej leghorny i nie narzekam kurki sa takie żywe oko ciesza:) Olgo ten kurczaczek to z tegorocznych lęgów? Ja już sie nie moge doczekac sobotniego klucia :D powodzenia w biznesie jajecznym dużo klijentów i zniesionych jajek przez szczęsliwe kureczki;) serdecznie pozdrawiam Jonatan:)
OdpowiedzUsuńDziekuję Ci za podpowiedź dla Tupajki!:-) A ten kurczaczek zeszłoroczny Jonatanie!
UsuńI ja pozdrawiam serdecznie!:-)
O, i ja dziękuję :)
UsuńUwielbiam jajka pod każą postacią, niestety rzadko mi się zdarza kupić dobre jajka. Po tak smakowitym poście nie mogę się skupić nad komentarzem, już bym jadła je na śniadanie, bo jeszcze jestem przed.
OdpowiedzUsuńOleńko wiele dowiedziałam się o kurkach zielononóżkach, dziękuję. Pozdrawiam i serdeczności zostawiam.
Alinko! Wybierz sie u siebie na targ i kup sobie wiejskich jaj! Trzeba czasami pozwolić sobie na takie przyjemności dla zdrowotności!
UsuńPozdrawiam Cię wieczornie!:-))
Miałam szczęście trafić na ten świetny tekst a właśnie myślę o założeniu kurnika. Teraz już chyba tylko zielononóżki ! Pozdrawiam i dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńWarto rozwijać tę prawdziwie polska rasę i mieć pod ręka dobre jajka od szczęsliwych kur! Życzę Ci powodzenia Andziu!:-))
UsuńJestem normalnie załamany miałem włamanie do kurnika:/ na szczescie sprawca musial sie światła przestraszyc bo kurnik zostawil otwarty i worek. Dalem mojego psiaka obok kurnika prsy drzwiach moze bedzie odstraszal. Ale jest radosna nowina zaczely sie legi 2 dni wczesniej z inkubatora :) kurczaczki juz popiskuja i rozbijaja skorupki. Pozdrawiam Jonatan:)
OdpowiedzUsuńStraszne z tym włamaniem! Musisz chyba jakąs mocną kłodkę załozyć, czy co? Ale w ogóle przykro, bo to pewnie ktoś znajomy - bo skąd by inaczej wiedział, ze masz takie łądne kurki?
UsuńDobrze, że jako przeciwwagę masz radosne wieści o początku wylęgu! To zawsze ogromne wzruszenie i radośc obserwować ten cud narodzin!
Pozdrawiam Cię ciepło!:-))
Tak załozona jest solidna kłódka:) zapewne jakis pijaczek z wioski:( kurczatek mam juz 24szt i sie jeszcze kluja. Na dodatek w tygodniu beda sie wylegac z pod 3 kwoczek:) pozdrawiam serdecznie Jonatan:)
OdpowiedzUsuńZ tymi wioskowymi pijaczkami i my tu mamy, niestety, do czynienia. Czasem łazą i sie prosza o kieliszek czegokolwiek, bo ich delirka trzęsie!
UsuńTo cudownie, ze tyle kurczątek już jest a będzie wiecej w Twoim gospodarstwie!Czyli wiosna pełną gębą!:-) Niech Ci sie darzy Jonatanie! Zyczymy Ci tego oboje z mężem z całego serca!:-)