Pani Niemoc rozsiadła się na kanapie
I nigdzie się nie wybiera
Bezczelnie pożera optymizm
Pani Niemoc skwapliwie nadzieje
wyłapie
Poplącze je z niepokojem
I będzie bawić się nimi
Pani Niemoc zakłada nogę na nogę
Obuta w koszmarne szpilki
Poza wyzywająca
Sprzeciwić się jakże jej mogę?
Tak mała, tak nic nie znacząca?
Lecz naprzeciwko usiadł jej wieczny
antagonista
Pan Upór, pan Nadziei
Opoka wiekuista
I wzrokiem swym surowym
Przenika jej spojrzenie
Aż ona spuszcza oczy
I wbija je wprost w ziemię
A potem się rozpuszcza
Jak lód, gdy wraca wiosna
Kanapa po niej pusta
Czas złapać ster i wiosła!
Mobilizujący "kopniak" zmuszający do porzucenia oportunizmu na rzecz rodzącej się nadziei...
OdpowiedzUsuńPo tygodniu mżawkowo-mglistego marazmu nastało u mnie słońce! A z nim i nadzieja na lepsze!:-)
UsuńTak, tak Olu łap szybciutko, nie czekaj, aż brzydula wróci:-))))))) Uśmiecham się do Ciebie promiennie!
OdpowiedzUsuńTwój uśmiech Basiu w parze ze słońcem stworzą czary poranne, które dadzą siły na cały dzień! Dziękuję gorąco!:-)))
Usuńprzeniosła się do mnie.. przytrzymam ją trochę... żyj szczęśliwie! :) :***
OdpowiedzUsuńTa paskuda ma to do siebie, że włazi, gdzie jej nie proszono i cięzko sie pozbyć gadziny (a ona lubi wracać, bo niby czegoś zapomniała i znowu przylepia się do kanapy!). Jednak czasem wystarczy maleńki promień słonca, leciutkiej nadziei by znikła w końcu jak mara senna. Mnie się to udało wczoraj a i Tobie Emko zycze szybkiego od tej namolnej pani Niemocy!:-)***
UsuńOlga u mnie też ta wstrętna Niemoc, po wirusie żołądkowym - masakra, ledwo się dzisiaj z łóżka zwlekłam z zawrotami głowy i okrutną słabotą :((
OdpowiedzUsuńArtambrozjo! Ta wstretna królowa Niemoc ma w swojej świcie mnóstwo pomocników - wirusów, bakterii, smutnych wspomnień, pełnych zwątpień myśli. I z ich pomocą rozkłada człowieka na łopatki. Ale niech tylko słońce porządnie zaświeci. Niech ciepło sie na dworze i w sercach rozgości zaraz jej sylwetka zaczyna blednąc i w try miga ucieka nadzieją na lepsze przegoniona. Zdrowia Ci kochana zyczę!:-))
Usuńwiosenne przesilenie, damy radę:)
OdpowiedzUsuńTa paskudna Niemoc pojawia sie i znika, jak ciepło na dworze. Jak słonko zostanie z nami na dłużej, to mam nadzieje, iż pokonam ostatecznie te wiosenne wahania sił i nastroju. Dzięki Klarko!:-)
UsuńLubię Pana Upora ;) Pani Niemocy natomiast, uprzejmie acz stanowczo dziękujemy za uwagę.
OdpowiedzUsuńTak tej Niemocy właśnie trabię do ucha, gdy siedzi na mojej kanapie. Czasami jest przygłucha. Czasami jednak coś łapie!:-))
UsuńHmmmmmmmmmmmmmm.... :)
OdpowiedzUsuń"Myśl nowa blaski promiennemi dziś wiedzie nas na bój, na trud!!":-))
Usuń:):):):):):):):):)ha! ha!
UsuńI jeszcze - "Śmiało podnieśmy sztandar nasz w górę, choć burza wokół zywiołów wyje!:-)
Usuń:)... Tak właśnie.
OdpowiedzUsuńNiech Niemoc z kanap znika, przepada
UsuńA upór z wiarą niech do nas gada!:-))
...ano czas :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Słońce wróciło za okna i do serc!:-)
UsuńWiosna mi się właśnie z Niemocą kojarzy. Z nasileniem zapalenia stawów i Niepokojem. A może Tęsknotą Zaniewiadomoczym.
OdpowiedzUsuńAle dobra wiosna nie jest zła i tego się trzymam :)
Niech to będzie Madziu własnie ta dobra wiosna - z lekkoscią w głowie i w ciele, z radoscią w duszy.Tak, jak bywało kiedyś, gdy człowiek miał naście lat i tyle marzeń zielonych w sercu!:-))
UsuńDziś mnie dopadła niemoc, mimo, że słońce cudne; bo musiałam parę spraw załatwić w mieście i wróciłam taka zmęczona, i z bólem głowy, że już mi się prawie nic nie chciało; najlepiej mi rano ruszać do boju, ale cóż, jutro znowu mi szykują wyjazd; jak trzeba, to trzeba; serdeczności ślę.
OdpowiedzUsuńWcale Ci sie nie dziwię Marysiu! Ja tez jak mam cos załatwiać w mieście, to jestem chora przed i po. Nie ma to jak święty spokój i czas na zajęcie sie swoim gospodarstwem. A słonko sprawia, że cały dzionek chce sie w ziemi grzebać albo sprzatać obejście a nie po miastach sie smykać!
UsuńSciskam mocno!:-)
Na panią Niemoc znam sposoby. Włażę pod prysznic i na przemian ciepła i zimna woda pobudza krążenie poza tym jedynym mnie znanym sposobem jest świadome oddychanie, ostatnio w wywiadzie z lekarzem czytałam (czytałam) bo to jakiś obcy krajowiec jest :) w jaki sposób można wyleczyć raka w ciągu kilku tygodni i jednym ze sposobów jest polepszenie obrazu krwi poprzez oddech. zresztą przeczytaj :) wywiad sama.
OdpowiedzUsuńProponuję spirulinę i dużo zieleniny mnie też dopada niemoc i takie jakby wiosenne zmęczenie ale walczę z tym a kotuś potrafi mi wyrwać z ręki spirulinę i zjeść tak bardzo jest mu potrzebna. Przytulam ciepło Olu.
Niemoc, o której pisałam w niedziele przekształciła sie teraz w duże, fizyczne zmęczenie, bo codziennie ciezko pracuję w ogrodzie i w kurnikach, chcąc wykorzystać ciepłę dni. Kładę sie wieczorem obolałą i wstaję jeszcze bardziej obolała. W ciagu dnia na szczęście wszystko to jakos rozłazi sie po kościach i jestem pełna energii.
UsuńTak, pamiętam o spirulinie. Przy najblizszej wizycie w miasteczku zajrze do apteki i zapytam o cenę tego czarodziejskiego specyfiku. A z zieleniną na razie kiepsko. Przecież same nowalijki, a one jakieś takie sztuczne i bez smaku. Pozeram mnóstwo jabłek i konfitur z bzu czarnego z aronią. Mówisz - prysznic naprzemienny? Słyszałam juz o dobrodziejstwach tegoś. Tylko strasznie sie zimna boje!:-)
Za przytulenia dziekuję i odwzajemniam sie tym samym Eluniu!
Dobrego, optymistycznego dnia zyczę!:-))
Uważaj, Ona ma starszą siostrę Depresję i czasem się spotykają...
OdpowiedzUsuńŚwięta racja Gaju! Czasem we dwie zajmują miejsce na kanapie i wówczas pan Upór naprawdę nie ma nic do gadania. Mozna tylko czekać na jakiś litościwy, zwracajacy nadzieję promien słońca, czy dobry wiatr, który by jakims cudem rozwiał ich wszechmocna cienistośc i niechęć do robienia czegokolwiek...
Usuń