Czy pamiętacie stary, kilkuodcinkowy polski serial „Z biegiem lat, z biegiem dni”? Opowiadał on o losach paru rodzin krakowskich żyjących pod koniec XIX i na początku XX wieku. Jego scenariusz oparty był na kilku powieściach i sztukach z tamtych czasów. Między innymi na „Domu otwartym” M. Bałuckiego oraz na „Moralności pani Dulskiej” G. Zapolskiej. Bardzo lubiłam kiedyś ten serial z powodu świetnie oddanego w nim nastroju przełomu epok i atmosfery samego, zanurzonego w dekadencko-purytańską aurę Krakowa. Ceniłam go również ze względu na świetną obsadę (grali tam głównie krakowscy aktorzy tacy jak np. : A. Polony, T. Budzisz-Krzyżanowska, E. Kolasińska, J. Radziwiłłowicz, J. Stuhr, J. Nowicki) i zapadające w pamięć historie ludzkie, które opowiedziane były tak, że przykuwały uwagę i budziły żywe emocje oraz refleksje nad kondycją człowieka, nad obowiązującymi wtedy i dzisiaj obyczajami.
Chętnie obejrzałabym po raz
kolejny te odcinki, ale niestety, nie znalazłam ich nigdzie w necie. Ot, tylko
niewielkie, budzące ochotę na więcej fragmenty. Widać na nich niektóre pamiętne
sceny z serialu, ale przede wszystkim objawia się tam mglisty i tajemniczy,
oświetlony lampami gazowymi Kraków, szeleszczą długimi sukniami z tiurniurami
panie w ogromnych, pełnych ozdób kapeluszach, krążą po brukowanych uliczkach
podobne do czarnych irysów sylwetki panów w cylindrach albo melonikach,
wyłaniają się spośród migotliwych płomyków świec i lamp naftowych wnętrza
mieszczańskich kamienic pełne gdańskich szaf, wielkich kredensów i drewnianych,
ozdobionych misternymi rzeźbieniami zegarów. Prawie czuje się przenikający
wszystko zapach gorącego wosku, naftaliny, delikatnych perfum, cygar albo podłego
piwa sączonego przez bohaterów w podejrzanych szynkach i spelunkach,
wszechobecnych na ulicach końskich odchodów oraz mdłej woni przypalonej kapusty
dochodzącej z mieszkań w suterenach czy odoru zgnilizny unoszącej się z przepełnionych
rynsztoków. Piękno i brzydota, czystość i brud, romantyzm i turpizm, beztroski uśmiech
i jęk rozpaczy przenikające się wzajemnie, nieodłączne, będące sednem
prawdziwego żywota.
Rzecz jasna, te
króciutkie, odnalezione w necie kawałeczki serialu wcale nie zaspokoiły mojego
apetytu na ciekawe opowieści toczące się na przełomie ubiegłych wieków. Wręcz
przeciwnie. Tak już mam, że gdy wejdę w jakiś odpowiadający mi klimat, w jego specyficzny
koloryt, nie chcę się z nim żegnać, ale wchodzić głębiej i głębiej. Wczuwać się
tak mocno, że prawie tam być. Przy okazji przypomniało mi się, jak kiedyś
czytając na głos mojej córce „Władcę pierścieni” obie tak mocno to
przeżywałyśmy, że nawet idąc potem na spacer po lesie wyobrażałyśmy sobie, że
to mokradła, które przemierzał Frodo i śledzący go Gollum. Z każdej kałuży
mrugał do nas złoto magiczny pierścień a za każdym drzewem krył się ork, elf
albo krasnal…Wyobraźnia szalała, rzeczywistość baśniowo się przekształcała i
było to cudowne uczucie.
Nie dziwota
więc, że ucieszyłam się, przypadkiem natrafiając w mojej bibliotece na
literaturę ułatwiającą mi wejście w epokę końcówki Pozytywizmu, następnie
Młodej Polski a wreszcie dwudziestolecia międzywojennego. Z radością odkryłam
też, iż akcja owych książek toczy się nieomal dokładnie w tych samych
miejscach, co serial „Z biegiem lat, z biegiem dni”. Ach, była to prawdziwa
uczta dla mnie!
„Gra pozorów” oraz „Światło i cień” to dwa tomy z trzytomowej serii pod zbiorczym
tytułem: „Kuchennymi drzwiami”
autorstwa Katarzyny Majgier. Na trzeci tom jeszcze poluję, ale mniemam, że
będzie równie dobry jak poprzednie. Głównymi bohaterami serii są
przedstawiciele różnych warstw społecznych, przede wszystkim chłopstwa,
robotników i mieszczaństwa, choć nie brak w niej także postaci reprezentujących
wyższe sfery takie jak kler, ziemiaństwo i szlachtę. W powieści znaleźć można
mnóstwo smacznych nawiązań do klasyki literatury napisanej ponad sto lat temu
oraz do tak znanych postaci żyjących w tamtych czasach, jak Reymont, Wyspiański,
Tetmajer, Rydel czy Zapolska. Jednak
najważniejsi są zwyczajni, pełni emocji, marzeń, lęków i rozczarowań, podobni
do nas ludzie.
Na kartach powieści śledzimy między innymi dzieje Zosi, brutalnie zwolnionej z pracy młodej, ciężarnej służącej. Z rosnącą fascynacją podążamy za Florianem, szukającym swego miejsca w życiu, marzącym o literackiej karierze barwnym młodzieńcu. Spotykamy bezwzględnie uwodzącego chłopki arystokratę Karola oraz odpłacającego się pięknym za nadobne dziarskiego chłopa Klemensa. A to wszystko w dawnym, nieco dusznym, lecz jednocześnie pełnym nieuchwytnego uroku Krakowie albo na podobnej do reymontowskiej wsi polskiej. Akcja toczy się pośród żyjących pozorami, uwikłanych w tradycyjne role społeczne i ogromnie przywiązanych do nich ludzi tamtych czasów. Wśród podobnych do rachitycznych kwiatków dziewcząt i kobiet, zupełnie zależnych od mężczyzn, uwięzionych w ciasnych gorsetach narzuconych im powinności oraz uprzedzeń. Wśród mężczyzn zupełnie zepsutych moralnie, lecz przyznających sobie prawa do oceniania, poniżania i tłamszenia swych żon, córek i ubogich krewnych. Między szukającymi swego miejsca w życiu ubogimi dziećmi z nieprawego łoża albo świetnie uposażonymi potomkami szanowanych rodów także nie wiedzących co ze sobą począć.
Lecz najbardziej interesujące z całej tej galerii wielokolorowych istot wydają się nietuzinkowe postaci żeńskie. Te, które próbują wymknąć się skostniałym zasadom społecznym i wbrew wszystkiemu zmienić je. To m.in. utalentowana artystycznie a przy tym zakochana w innej kobiecie krawcowa Franciszka, czy też Klementyna, interesująca się fotografią, odważna i szczera córka prostej chłopki. Autorka wnikliwie i wzruszająco opisuje losy i emocje pełnokrwistych, budzących sympatię a często i współczucie ludzi, którzy próbują walczyć o siebie, którzy mimo ogólnego zakłamania i przenikającej wszystko gry pozorów chcą być sobą i pragną odrobiny osobistego szczęścia. Losy bohaterów powieści splatają się ze sobą w bardzo zaskakujący nieraz sposób a lęk przed opinią publiczną oraz wynikające z niego tajemnice ciążące nad nimi wywierają znaczący wpływ na nich oraz na życia napotkanych przez nich osób.
Nie brak również w cyklu „Kuchennymi drzwiami” wątków
sensacyjno - kryminalnych czy też nawiązania do spraw i faktów mocno zajmujących
umysły współczesnych Krakowian. Tych prostych i tych lepiej wykształconych. Pogrzebów znanych Polaków, głośnych wesel,
pierwszych automobili, odniesień do najnowszych trendów w modzie i malarstwie a
nawet do tragedii Titanica. A przede dostrzec można w książkach K.Majgier
subtelną i porozumiewawczą zabawę autorki z czytelnikiem w odczytywanie tropów
literackich oraz delikatnych nitek łączących je z rzeczywistymi zdarzeniami z
tamtych epok.
Jeszcze na koniec pytania do samej siebie. Dlaczego właściwie tak fascynuje mnie tamta epoka przełomu wieków? Czy chciałabym żyć w tamtych czasach? Cóż, zawsze uwodziła mnie swym delikatnym, nieco baśniowym urokiem przeszłość sprzed ponad stu lat. Tak bardzo niepodobna do naszej, jak gdyby snem była albo lśniącym w oddali mirażem. Odnoszę wrażenie, iż świat wydawał się wtedy prostszy, bezpieczniejszy, niż dzisiaj, cichszy, skupiony na rzeczywistych przeżyciach, spotkaniach i rozmowach. Czy ludzie byli wówczas szczęśliwsi, niż dzisiaj? Nie da się i chyba nie powinno tego oceniać. Wszystko jak zawsze zależy od konkretnego człowieka, od jego położenia, urodzenia, układów, w jakich przyszło mu żyć. Biedacy wszystko by wówczas zrobili by poprawić swój los i znaleźć się na miejscu jakiegoś bogacza, który z ich punktu widzenia rodząc się w majętnej rodzinie miał wszystko, co człowiekowi do szczęścia może być potrzebne. Z kolei bogacze, otoczeni drogimi meblami, powozami, precjozami, bardzo często tkwili między nimi niczym ptaki w złotej klatce. Zasznurowani w ciasne gorsety tradycji i obyczajów, niezdolni do zmiany swojego przeznaczenia, do wzięcia spraw w swoje ręce i w imię realizacji marzeń zdecydowania się na skok w głęboką wodę. Nigdy nie było łatwo i chyba nie ma idealnych do życia czasów. Jednakże brakuje mi wyraźnie wyczuwalnej kiedyś a dzisiaj prawie nie do znalezienia między ludźmi nutki romantyzmu, pasji, odwagi, siły ducha i szlachetności.
Brakuje mi też tamtego piękna,
elegancji i subtelności na co dzień w zachowaniu, ubiorze i języku. Czy jednak
zamieniłabym się z taką Zosią, Klementyną, czy Franciszką z „Gry pozorów” oraz „”Światła
i cienia” i w tamtych realiach chciałabym doświadczać tego, co one? Nie,
wystarczy mi, że przeżywam to wszystko w wyobraźni, że pojawia mi się to w
ostatnich, najbardziej głębokich snach nad ranem. Wówczas wędruję razem z nimi
przez otulony mgłą Kraków, albo przez błotniste dróżki podkrakowskich wiosek. Unoszę
rąbek długiej sukni by nie uwalać jej błotem. Słucham hejnału z wieży
mariackiej patrząc na okutane w kraciaste chusty kwiaciarki, na śmigłych chłopców
na posyłki, pochylonych nad pracą pucybutów i dorożki stukające monotonnie po lśniącym
od deszczu bruku. Spotykam tamtych ludzi
w pewien sposób niewinnych, bo nieświadomych, jak w niedalekim czasie ogromnie
się ten świat zmieni i jak bardzo następne pokolenia tęsknić będą, do tego co
minęło.
Tak, tamtego romantycznego świata długich sukien,
meloników, latarni gazowych i eleganckich powozów już dzisiaj nie ma. To już
tylko zamierzchła historia. Tak, jak nasze obecne czasy dla przyszłych pokoleń
staną się kiedyś tak odległe, tak nierealne, że aż bajkowe. Lecz pewnie w
przyszłości dzięki książkom, filmom i innym, nieznanym nam dzisiaj jeszcze
cudom techniki na chwilę cudownie ożyją. I będzie to niczym magia…
W oczekiwaniu na
trzeci tom tej wielopokoleniowej powieści nie ustaję w poszukiwaniu serialu „Z
biegiem lat, z biegiem dni”. A podtrzymując specyficzną atmosferę filmu i
książek słucham wspaniałych piosenek z „Piwnicy pod Baranami”. Oglądam też z uśmiechem poniższą, zabawną scenkę inspirowaną „Szałem” Podkowińskiego a
przedstawioną genialnie przez Halinę Wyrodek i Jacka Wójcickiego….
*Polski serial historyczno-obyczajowy
„Z biegiem lat, z biegiem dni”, wyprodukowany w 1980 r., w reż. A.Wajdy i E.Kłosińskiego
*Katarzyna Majgier, „Gra
pozorów”, t. 1, wyd. „Słowne”, 2022, 415
s,
oraz „Światło i cień”, t.2, 432 s.
*link do
ciekawego wywiadu z autorką cyklu „Kuchennymi drzwiami”, Katarzyną Majgier:
Katarzyna
Majgier – wywiad. Świat się zmienia (granice.pl)
* zdjęcia Krakowa użyte do zilustrowania mojego tekstu zrobione zostały przez Cezarego przed wieloma laty
Poniżej link do pierwszego odcinka serialu: "Z biegiem lat, z biegiem dni"
Serial jest dostępny na płytach DVD, na allegro na pewno. Też go lubię 😊
OdpowiedzUsuńDzięki za wiadomość. Jeśli nie uda mi sie serialu znaleźć w necie, pewnie zainteresuję sie w przyszłosci jego kupnem. Cieszę się Ikroopko, że i Ty go lubisz!:-)
UsuńJeśli znajdziesz, daj znać, tez chetnie obejrzę:)
UsuńMówisz - masz, Ikroopko! Pod ostatnim zdjęciem mojego posta wkleiłam link do pierwszego odcinka serialu!:-)
UsuńPamiętam serial, ale słabo.
OdpowiedzUsuńNiektóre filmy i książki trzeba by odświeżać.
Książka mnie zaciekawiła, więc być może przeczytam.
Piękne zdjęcia wybrałaś dla swojej recenzji:-)
jotka
Serial kiedyś był dosc często emitowany w telewizji. Teraz chyba o nim zapomniano, albo wolą puszczać jakieś nowe, szmirowate produkcje, bo maja większą oglądalność, niż klasyki.
UsuńTak, i ja uważam, iz do niektórych ksiazek i filmów trzeba wracać. Choćby dlatego, że zmieniamy się i po latach zupełnie co innego staje się dla nas ważne.
Dziękuje za pochwałę zdjęć.
Pozdrawiam Cię serdecznie, Asiu!:-)
Koniecznie musze zdobyć te książki ponieważ owa epoka fascynuje mnie nieustannie.
OdpowiedzUsuńCieszę się Basiu, że mamy podobne upodobania!:-)
UsuńTu mła, znaczy Tabaaza, blogger dalej dla mła wredny - komentować mogę anonimowo. Co do przeszłości to pamięć ludzka zawodna a wyobraźnia płata figle. Wszystko co za nami wydaje się bardziej bezpieczne niż nieznana przyszłość. Tak to jest. Mła z fascynacji czasem minionym trzeźwi obraz dentysty z przełomu wieków XIX i XX, a szczególnie jego narządków. Natychmiast doceniam europejska współczesność. ;-D
OdpowiedzUsuńTo prawda Tabo - przeszłosc wydaje sie nam bezpieczniejsza, niż współczesnosc i przyszłosć. Ale wiadomo, że i dawniej nie brakowało problemów, tragedii, koszmarów. Wizja dentysty sprzed stu lat rzeczywisci ścina krew w żyłach!:-)Tym niemniej nadal lubie tamtą epokę!:-)
Usuńi dwie wojny swiatowe
Usuńale fakt,dla mnie noce i dnie,umiejscowione w tym czasie,jakże cudne w opisach natury ,obyczajów,tradycjii polskosci,ale potem ... dwie koszmarne wojny,tak niedługo po sobie
UsuńMając właśnie na uwadze grozę dwóch wojen światowych czyhajacych na ludzi z przełomu epok napisałam w powyższym tekście pod koniec o ich nieświadomości tego, co będzie w przyszłosci. Myśleli, że tak jak jest będzie zawsze. Oj, naiwni, naiwni...My też zresztą nie wiemy, ale patrząc na to, co sie wyprawia, możemy spodziewać sie najgorszego.
Usuń"Noce i dnie" dobrze znam i uwielbiam od bardzo dawna. Zarówno ksiazkę jak i film!:-))
Cżęsto wracam do czasów zaprzeszłych na stronicach książek, jestem wierną bywalczynią bibliotek, skąd wracam ze stosem książek o różnej tematyce, a odczuwam wręcz niepokój, kiedy stosik przeczytanych książek się kurczy, a nadchodzi np. długi weekend:-) Przed chwilą skończyłam wspomnienia francuskiego żeglarza, Alaina Gerbaulta "W pogoni za słońcem", z jego wyprawy sprzed prawie 100 laty dookoła kuli ziemskiej, niby nic ciekawego, a tak mnie wciągnęła ta książka. Ja i żeglarstwo, żadnego punktu stycznego, a jednak ciekawa. Gościnność rdzennych mieszkańców wysp na oceanach, niewinnych i nieświadomych, wykorzystywanych i niszczonych przez Europejczyków, misjonarzy. Czasami zastanawiam się, kim byłabym, gdyby czasy nie zmieniały się ... ja, chłopska córka, pewnie pracowałabym na pańskim polu:-) serdeczności, Olu.
OdpowiedzUsuńMarysiu, mam ten sam objaw niepokoju wobec malejącego stosiku ksiązek do przeczytania. Jesteśmy od czytania uzależnione, ale wydaje mi się, że jest to jedno z niewielu uzależnień, które nie robi nam żadnej krzywdy a wręcz przeciwnie.
UsuńZmienne są nasze zainteresowania i nieraz zaskakujące. Ale to fajne, bo daje nadzieję, że jeszcze dużo pozytywnych odkryc i zaskoczeń przez nami.
I ja przed ponad stu lat pewnie pracowałabym na polu jako chłopka, albo jako praczka w mieście. Albo w najlepszym razie krawcowa. Nieciekawy los prostych ludzi. Z takiego punktu widzenia wiele zmieniło sie na lepsze...
Pozdrawiam serdecznie, Marysiu!:-)
Olu, przypomniałaś mi o książce, która zaczytywałam się w dzieciństwie " Godzina pasowej róży " - z tym, ze chyba opowieść toczyła się w dawnej Warszawie nie w Krakowie, choć głowy nie dam, to epoka i duch epoki były te same...Moja miłość do antyków, pięknie rzeźbionych ram, mebli, świeczników, lamp naftowych , porcelany i tym podobnych przedmiotów trwa do dziś, i trudno mi się im oprzeć. Ale tez doceniam wygody współczesności, szczególnie łazienki i kuchnie :) Być może byłabym w tamtych czasach " mieszczka", taka z niższej polki, bo dziadkowie przed wojna mieli masarnie i sklep mięsny , do dziś zachowało się piękne zdjęcie mojej babci w futrzanej etoli z piątka maluchów wyglądających przez szybkę wielkiego czarnego forda ( K?) - takiej wielkiej czarnej limuzyny. I babcia miała nianie do pomocy przy dzieciach, bo sama wolała pracować w sklepie :) Czyli powodziło im się całkiem nieźle, choć oczywiście nie były to wyższe sfery, raczej klasa robotnicza, która dorabiała się ciężką praca. Nora bene niania miała na imię Dora! ::) Teraz sobie przypomniałam :) Uściski nostalgiczne przesyłam Kitty
OdpowiedzUsuńDrga Kitty! Ja też zaczytywałam się "Godziną pąsowej róży". Niektóre jej fragmenty znałam nieomal na pamięć. Ach, jak marzyło mi się kiedyś mnie, nastolatce móc być na miejscu Andy! :) PodobaŁ mi sie też film z E.Czyżewską nakręcony na podstawie "Godziny pąsowej rózy". Kręcony w nowoczesniejszych czasach (bo chyba w latach 60-tych) dzisiaj takze wydaje sie ramotą. Troche to niepokojące dla nas, bo przecież i my w latach sześcdziesiatych urodzone!:-))
UsuńByłabyś wówczas mieszczką i to dość bogatą? Ho, ho! Ciekawe, jak potoczyłyby sie Twoje losy. Z Twoim uporem, wyrazistym charakterem i wrażliwoscia zarazem mogłabyś nie mieć lekko!:-)) Fajnie sobie to wszystko powyobrażać, prawda?
Ale wtedy nie spotkałybyśmy się pewnie nigdy. Ja gdzieś na Kresach w rodzinie chłopskiej, Ty w okolicy Gdańska w rodzinie mieszczańskiej albo robotniczej...Inne światy!
Ściskam Cie z nostalgicznym uśmiechem!:-))
Zegary! Olu zapomniałam o starych pięknych zegarach, a od zegara wszystko się przecież zaczęło:)) Oj , nie miałabym lekko, zawsze utożsamiałam się z bohaterka "Godziny" :)) Byłam pyskata i do dziś mi to zostało, choć bardzo na starość złagodniałam, to jednak potrafię walnąć miedzy oczy :)) Miłość do zegarów jest u mnie tak wielka i oczywista, ze zegary mam praktycznie w każdym pomieszczeniu .. i w kuchni , i na werandzie , we wszystkich sypialniach i oczywiście w salonie i w przedpokoju ! Kiedyś nawet wisiał w łazience ... Dom, w którym są rośliny i zegary wydaje mi się " żywy" , nie potrafię bez nich funkcjonować :)) Ściskam mocno , tik, tak, tik, tak :) Kitty
UsuńTak, miłość do zegarów ma wiele wspólnego z "Godziną pąsowej róży" , zatem wcale sie nie dziwię tej Twojej miłości!:-))
UsuńBuziaczki serdeczne zasyłam Ci Kitty!:-))
czy to film przedstawiony w linku na allegro? Może w antykwariatach albo komisach będzie. https://allegro.pl/listing?string=z%20biegiem%20lat%20z%20biegiem%20dni Pozdrawiam Alis niezalogowana
OdpowiedzUsuńnajpierw napisałam, potem zajrzałam do komentarzy :D
UsuńTak Alis, to ten sam. Póki co udało sie znaleźć w necie pierwszy odcinek (darmowy). A skoro jest pierwszy, to na pewno i kolejne sie znajdą!:-)
UsuńMaryla Szymiczkowa, seria kryminałów o profesorowej Szczupaczyńskiej, których akcja odbywa się dokładnie w tej epoce. Może znasz, może nie, ale ja je uwielbiam. Na razie są 4 książki. Wszystkie świetne. Z realiami tak odpicowanymi, że palce lizać.
OdpowiedzUsuńA piąta wychodzi w listopadzie!
UsuńAgniecho, nie znam tej serii. Nie sposób znać i przeczytac przeciez wszystkiego, trafic samemu na wszystko, co warte jest przeczytania. Tym bardziej dziekuję Ci za podpowiedź. Zapiszę sobie i będę sie rozglądać w mojej bibliotece!:-)*
UsuńBardzo polecam. I w Krakowie się dzieje, zapomniałam napisać.
UsuńJak w Krakowie, to zapowiada się jeszcze bardziej kusząco!:-)
UsuńJeśli lubisz takie klimaty, to może spodoba Ci się moja powieść biograficzna pt. "Towiańscy", która wyjdzie w przyszłym tygodniu:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że by mi sie spodobała, Agnieszko. Niewiele w sumie wiem o Towiańskim i towiańszczyźnie a to bardzo ciekawy fragment naszej historii i modnych w tamtym czasie trendów filozoficznych.
UsuńDziękuję za polecenie i przy okazji gratuluję wydania kolejnej Twojej ksiązki!:-)*
Ja to juz nic nie pamietam, ani filmow, seriali czy ksiazek. No coz te prawie 40 lat robi swoje. W sumie nie cierpie z tego powodu bo i tak mam malo czasu zeby ogarnac to co chce po angielsku, wiec nie narzekam.
OdpowiedzUsuńTak, Marylko. Czas robi swoje a wielosc przeróznych zdarzeń sprawia, że stare blakną, a do tego, że musimy w mózgu robić miejsc na kolejne i kolejne wspomnienia.
UsuńDokladnie tak Olenko, jedne wspomnienia robia miejsce innym, nowym. Ale sa rzeczy, ktorych sie NIGDY nie zapomina. Wyobraz sobie siedzielismy kiedys na patio z Juniorem i powiedzialam, ze na wiosne chce tu miedzy krzewami zasiac maki. Dlaczego maki - zapytal Junior, bo maki to symbol Polski odpowiedzialam i zaraz potem przypomniala mi sie wojskowa piesn Czerwone Maki na Monte Casino.
UsuńWiemy wszyscy, ze ja nie spiewam, ale chociaz wyrecytowalam mu slowa i tak sie przy tym zryczalam, ze Junior sie wystraszyl. A potem musialam mu opowiedziec o walce pod Monte Casino.
Wiesz on nie zna tych kart polskiej historii, w sumie to on nie bardzo rozumie to moje ogromne wzruszenie, ale cieszy mnie, ze slucha, ze sie stara to dla mnie bardzo wazne.
No i kiedys jak rozmawialismy na temat mojego stanu zdrowia i ewentualnej (wczesniej czy pozniej) smierci to nagle powiedzial "wiesz Mamo jak Ty umrzesz to ja juz nie bede mial z kim rozmawiac po polsku"
No prosze, a jak mial te 10 -12 lat to musialam walczyc o mowienie po polsku. Jednak czasem dobrze miec upierdiwa matke:))
Marylko, a ja jak przeczytałam Twój opis tej poruszającej sceny z makami, piosenką, chwilą patriotycznego wzruszenia i ...Juniorem, który tylko z Tobą moze mówić po polsku to też od razu poczułam jak oczy mi wilgotnieją, bo tak wiele uczuć Twoja opowieśc we mnie obudziła...Dziękuje Ci kochana za podzielenie sie ze mna tym wspomnieniem!*♥
Usuń💖💖💖
UsuńNie wiem czy czytałaś Olu, sześcioksiąg Lucyny Olejniczak "Kobiety z ulicy Grodzkiej" i dwutomowy wstęp do powyższego "Apteka pod złotym moździerzem". Warto przeczytać, szczególnie te dwie powieści będące wstępem do sześciotomowej sagi. Akcja "Apteki pod złotym moździerzem" dzieje się właśnie w Krakowie na przełomie osiemnastego i dziewiętnastego wieku. O ile dobrze pamiętam, bo trochę czasu już upłynęło od mojego czytania. Pamiętam, że te dwie wstępne powieści połknęłam błyskawicznie i bardzo mi się podobały, za to z sześcioma książkami sagi o kobietach z ulicy Grodzkiej nie szło mi już tak dobrze. Ale ja już tak mam, jak mi książka przypadnie do gustu, to ją "połykam" w czytaniu, a jak mi coś nie pasi, to bywa, że nie mogę dokończyć czytania.
OdpowiedzUsuńSerialu o którym piszesz Oluś, nie oglądałam, ale jak tylko trafi się okazja to na pewno obejrzę.
Ten komentarz piszę w telefonie, bo stary sprzęt mi wysiada, a i telefon coś mi się buntuje. Gdyby mnie przez jakiś czas nie było w komentarzach, to wolę Ciebie uprzedzić, że to z powodu sprzętu.
Pozdrawiam serdecznie i buziaki posyłam:-)
Hanusiu, nie czytałam polecanej przez Ciebie serii, a że Twój opis brzmi ciekawie, to sobie zapiszę autorke i tytuł i będę szukać w bibliotece. Moja lista planowanych lektur wydłuża się ogromnie, ale bardzo mnie to cieszy, bo jest na co czekać.
UsuńCo do serialu, o którym piszę, to udało sie póki co znaleźć w necie pierwszy jego odcinek. Pod ostatnim zdjeciem dodałam link do filmu!:-)
Cieszę się, że sie odzywasz i dajesz znać, że mozesz mieć problemy sprzętowe. Będę o tym pamiętać w razie czego.
Ściskam cię mocno i serdecznie wszystkiego dobrego życząc (w piątek, trzynastego)!:-)))
Witaj słonecznym środkiem października Olgo
OdpowiedzUsuńJak pięknie utkana opowieść w kolorze sepii. Zresztą jak każda inna.
"Z biegiem lat, z biegiem dni" pamiętam dobrze.
Pozdrawiam nadzieją na lepsze jutro
Witaj w słoneczny poranek, Ismeno.
UsuńBardzo lubię opowieści w kolorze sepii, dlatego od dawna myślałam o napisania właśnie takiego posta.
Przeszłosc i teraźniejszosc przeplatają sie wzajemnie, bo połączone są bardzo silnymi niteczkami. Przeszłosc zyje wciaz w nas...A przyszłość? Też jest, też dokłada swoją nitkę. To, co będzie czeka tylko na przebudzenie...
Pozdrawiam Cię serdecznie
Twoja recenzja i refleksje sprawiają, iż można się przenieść oczami wyobraźni w tamten okres -czas wielkich odkryć, triumfu nauki, rozwoju przemysłu, wreszcie przemian społecznych i pracy u podstaw. Myślę, że ta epoka dawała nadzieję na lepszą przyszłość, rozjaśniała mroki niewiedzy, dlatego jest tak fascynująca. Niestety nie każdy miał dostęp do nauki. Biedniejsze warstwy społeczne miały bardzo pod górkę.
OdpowiedzUsuńWłaśnie to było poniekąd moim zamiarem, by czytelnicy tego tekstu przenieśli sie w wyobraźni w tamte czasy. I jeśli to sie choć odrobinę udało, to miło mi. A jakie były te czasy? Rózne dla każdego. Ale i teraz są rózne. Zawsze są jakiś za i przeciw. Jednak myslę, ze z czasem łatwiej jest pamiętać o tym co dobre, unikalne, budzące wzruszenie i łagodną refleksję.
UsuńPozdrawiam Cie ciepło, MaB!:-)
To już wiem na jakie książki i ja będę polować :)
OdpowiedzUsuńA w przeszłość przenoszę się teraz częściej i bardziej prowadząc badania genealogiczne swojej rodziny...
Po to też są blogi by dzielić się swoimi opiniami na rózne tematy, by móc polecać sobie nawzajem ciekawe rzeczy: ksiązki, filmy, muzykę itp.
UsuńBadania genealogiczne swojej rodziny to bardzo wciągająca i fascynująca czynność. Troszke detektywistyczna a jednoczesnie pełna nieoczekiwanych wzruszeń.
Pozdrawiam Cię serdecznie Moniko i zycze powodzenia w dalszych pracach nad przeszłoscia Twojej rodziny!:-)
O to widzę, że fajne książki, żebym dla mojej babci znalazła ;D ona teraz czyta wojnę i pokój, przeminęło z wiatrem przeczytała wszystkie tomy, i stulecie winnych też. Noce i dnie też wszystkie...
OdpowiedzUsuńBabcia to swoja drogą, ale ja myslę Kocurku, że i Tobie mogłyby przypaść do gustu ksiazki, o których tu piszę!:-)
UsuńNadzwyczajny serial, wspaniale to wszystko ujęłaś, i zdjęcia wyjątkowe w sepii... Aktorzy świetni,a Anna Polony i Jerzy Stuhr👏 Zawsze, jak gdzieś emitowali to oglądałam- dziękuję za namiar. Pozdrawiam porą nocną- Ela
OdpowiedzUsuńCieszę się Elu, że podzielasz mój gust w sprawie serialu i że zainteresował Cię mój tekst i zdjęcia.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie o poranku!:-)