środa, 18 października 2023

Jesień robi swoje…

 


   Nie zwracając zupełnie uwagi na galimatias ludzkich spraw, na ogromne wzmożenie emocji dokoła, jesień po prostu robi swoje. Zabierając w poranną wędrówkę po skąpanych w złocistej poświacie cichych polach i dróżkach oddala od tak obecnego teraz w mediach złośliwego triumfalizmu i szyderstwa jednych oraz od goryczy, poniżenia i  bezsilności drugich. Dla jesieni nieistotne są bowiem żadne nasze gierki, interesy, zamysły, resentymenty. A tym bardziej nie liczą się czyjeś przegrane czy wygrane polityczne. Największą wygraną bowiem jest i powinno być samo życie. Możliwość odczuwania go wszystkimi zmysłami. Swobodna obserwacja cudów kolejnej pory roku i uczestniczenie w codziennych przemianach. Jednych wyrazistych, jak dzisiejszego poranka. Innych subtelnych, będących lekkim muśnięciem pędzla.

 


   Pierwszy raz zmarzły mi dziś dłonie. Pierwszy raz oczy załzawiły się od chłodu. I pierwszy raz poczułam, że zima blisko. Bliżej niż się wydawało. I pewnie już wkrótce trzeba będzie wyciągnąć z szafy ciepłą kurtkę, czapkę i rękawiczki. A sporo jeszcze mamy z Cezarym przed zimą do zrobienia w ogrodzie i gospodarstwie. Czeka sadzenie czosnku i cebuli, przycięcie malin, przeoranie pola, przesadzenie kilku krzewów, ostatnie koszenie, wylanie betonu przy budynku gospodarczym... Nie wiadomo, czy ze wszystkim uda się zdążyć. Ale nie martwię się tym, bo przecież po chwilowym oziębieniu wrócić może jeszcze sprzyjające pracom na zewnątrz ciepło. Zwykle tak właśnie bywa. Teraz oddalam zatem od siebie myśli o tym, co powinnam i muszę a jedynie patrzę i cieszę się tym, co dostrzegam wokół. Przecież promienie słoneczne tańczą między złoto-różowymi liśćmi. Przecież szczodrze kolorują otoczenie we wszystkie odcienie brązu, czerwieni i żółci. Przecież obłoki na niebie przesuwają się w korowodzie fantastycznych figur i cieni. Przecież mróz wyczarowuje srebrzyste wzorki na zielonych wciąż roślinach i na opadłych listkach i gałązkach. Przecież czyste powietrze w charakterystyczny sposób pachnie powiewem jesieni. Tyle razy widziałam, czułam już tą magię a mimo to za każdym razem ulegam jej na nowo…

 






   Tak. Mróz gdzieniegdzie pomalował dziś Pogórze na biało. Posypał je iskrzącym brokatem. W dali delikatnie zabieliły się łąki i stoki wzgórz. Jakby ktoś nakrył je leciutkim tiulem. Poranne słońce dodało tym pejzażom głębi i blasku. Wydobyło z cienia mocne kolory przebarwiających się drzew i krzewów. Nie dziwota zatem, że złapałam za aparat fotograficzny i swoim zwyczajem wybiegłam z domu by uwiecznić te widoki na zdjęciach. To piękno natury, które mam na wyciągniecie ręki jest niczym wspaniały dar od losu, dlatego grzechem byłoby takiego prezentu nie przyjąć, nie dostrzegać jego urody, nie być za niego wdzięcznym.




    Przyszło nam żyć aż w nadto ciekawych czasach. Bombardowany od kilku lat kolejnymi, szokującymi nieraz nowinami umysł zmęczony jest już tym nieustannym dzianiem, tymi surrealistycznymi nieraz wiadomościami, sprzecznymi opiniami, kłótniami, fałszywymi uśmiechami, atmosferą wrogości i nieufności. Serce dość ma zagrożeń szczerzących kły z każdego kąta, miraży pustych obietnic, bezradnego oczekiwania na kolejną wielką niewiadomą.





   I pewnie też dlatego wędruję z aparatem fotograficznym, dlatego dzielę się tymi jesiennymi darami z Wami, pokazuję te pełne świetlistej urody pejzaże, gdyż staram się w ten sposób budować spokój duszy i dzielić się nim z każdym, kto także go potrzebuje. Pragnę też zwrócić uwagę, że cokolwiek by się nie działo w naszym zwariowanym świecie, jakkolwiek by chciano wkręcić nas w szaloną karuzelę nadziei i lęków, to są i będą nadal istnieć takie dobre chwile, takie dające oderwanie od wszystkiego niewinne wzruszenia i blaski, takie przyjazne i bezpieczne pejzaże natury.





   Bo jesień naprawdę potrafi koić i wyciszać, oddalać od gonitwy myśli i wzruszać przechadzając się po dolinach czy wzgórzach, malując przy tym rzeczywistość po swojemu i dokonując kolejnych przeistoczeń.



   Jesień niczego ode mnie nie chce. Po prostu jest, tak jak zawsze w tym czasie była. Podążam więc za nią w wiernym zachwycie.  Zanurzam się w mroźny czar porannego, jesiennego Pogórza. Chodźcie ze mną…






49 komentarzy:

  1. Chętnie poszłabym za Tobą w taką jesień. Tu gdzie mieszkam nie mam w zasięgu oczu tak malowniczych pejzaży, ale stosunkowo blisko mam do naszych południowych sąsiadów, więc wsiadam na rower i " Podążam za nią w wiernym zachwycie."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podążajmy zatem za naszą jesienią tam, gdzie jesteśmy i cieszmy się tym, co jest, póki jest!:-)

      Usuń
  2. Właśnie wróciłam z Podlasia, pięknie i malowniczo było, ale faktycznie zimno :) pewnie będę tam wracać, ścieżki przetarte :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tamtym oziębieniu już sladu nie ma. Teraz z kolei zrobiło się u nas dziwnie ciepło jak na październik!:-)

      Usuń
  3. Uwielbiam kolory jesieni, pod tym wzgledem jesien to moja ulubiona pora roku, taka przytulna, nienachalna, wrecz romantyczna moim zdaniem.
    U mnie jeszcze nie bylo przymrozkow, tez mam czosnek do zasadzenia tylko skad wziac czas?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolory jesieni sa spektakularne, wiec jak tu się nie zachwycać? A czas...Czas jest, póki my jesteśmy!:-)*

      Usuń
  4. Mnie tez zdziwił poranny chłód i jakoś szybko przebarwiły się niektóre liście.
    Każda pora może być magiczna, byle samej nastawić się na tę magię pozytywnie:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest pięknie, czy to w chłodzie, czy w cieple. Tylko trzeba to dostrzec i nie pozwolić sobie zaćmić tego zachwytu niczym, co płynie z dala!:-)

      Usuń
  5. Jesień jest moją ukochaną porą roku. Uwielbiam, gdy świat stroi się w złoto i purpurę :)))
    Wokół mnie również mnóstwo jest natury, która zachwyca o każdej porze roku, jej urokowi nie można się oprzeć.
    Twoje widoki przepiękne, chwytające za serce i przynoszące spokój w tych trudnych, niepewnych czasach.
    Ściskam najserdeczniej, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natura ratuje nas w tych dziwnych czasach. Bądźmy wiec blisko niej. Wówczas i ona będzie blisko nas i będzie dawała nam poczucie bezpieczeństwa, magii, spokoju.
      Też ściskam cię mocno, Agness!:-)

      Usuń
  6. Ślicznie wyglądają listki z otoczką szronu, piękne nastrojowe chwile udało Ci się sfotografować. U mnie jesień w początkowej fazie, taki nieśmiały wrzesień, ale dzięki temu co napisałaś, poczułam ten niepowtarzalny aromat złotych liści w wilgotnym powietrzu. Teraz uwielbiam go szczególnie, bo to zapach Polski, nawet jak pachnie tysiące kilometrów od niej. Przyroda zawsze robi swoje, snuje swoje wiosny, lata i jesienie, na szczęście tylko to jest pewne, bo wszystko co złe w końcu przeminie. Pięknej jesieni i cudnej pogody zyczę, żebyście zdążyli z cebulą, czosnkiem i betonem. Uściski Olu, zdjęcia cudne:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Marylko. Przyroda zawsze robi swoje i daje nam przykład, daje oparcie. Pachnie teraz wspaniale w ogrodzie. I kolorów coraz wiecej. A co do zaplanowanych prac, to zaczęliśmy betonowanie, bo znowu zrobiło sie ciepło. Musimy tylko patzeć na prognozy pogody, żeby deszcz nam nie pokrzyżował planów.
      Ściskam Cię bardzo serdecznie i też życzę wspaniałej jesieni!:-)))

      Usuń
  7. Olu, mieszkamy w dwóch różnych jesieniach:)) Ja mam za oknem ciemna zgniliznę i dwa kolory : zgniłozielony i ciemnobrązowy , i naprawdę nie widzę w tym nic ładnego:)) Nie cierpię tej pory roku i tego widoku. Do tego szarobure , stale cieknące niebo... A u Ciebie plejada najpiękniejszych barw, cudowne światło i kolory , pejzaże jak obrazy malowane ręką starego mistrza ... Przepiękne po prostu. Wlaśnie wróciliśmy ze słonecznej Szkocji, gdzie mogalam napatrzeć się na bardzo podobne piękno przyrody, te wzgórza i doliny malowane fioletem, ochrą, zolciami i czerwieniami, z domieszka zieleni i brązu ...Coś przepięknego. Nie da się tego opisać - to trzeba przeżyć. Szkoda tylko, ze tym razem nie udało mi się zrobić żadnych zdjęć , ogląda się te widoki z samochodu i nie było absolutnie możliwości tam się zatrzymać , a przez szybę auta nie warto, za wiele się traci... Twoje zdjęcia są po prostu tak piękne , ze znowu mam ochotę wieszać je na ścianie .. Tylko gdzie?:))) xxx Kitty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, róznie wyglądać może jesień w róznych zakatkach ziemi. Myslę jednak, że jesli słonce zaświeci w Twoich stronach, to i u Ciebie jesień pokaże jeszcze swoje magiczne oblicze. No bo przecież ta malowniczość jest głownie zasługą światła i temperatury. No i roślinności, która na to światło, lub jego brak specyficznie reaguje.
      Cieszę się, że miałaś fajną wycieczke do Szkocji i napatrzyłaś sie tam na wspaniałę kolory jesieni. I cieszę się, że podobają Ci se moje zdjecia. Czyli warto było wyjsc z domu z aparatem w mroźny poranek!:-))
      Kitty! Pozdrawiam Cię z serdecznym uśmiechem i pogodnego uśmiechu jesieni zyczę!:-))

      Usuń
    2. Wzajemnie Olenko! I mialas racje, wyszlo slonce i od razu pojawily sie kolory na drzewach i wokol nas ☀️😍☀️🍁🍂🍄 Sciskam cie mocno 🥰

      Usuń
    3. Cieszę się, że i u Ciebie zrobiło sie pięknie słonecznie. Pogodny uśmiech zasyłam Ci, Kitt!y:-))*

      Usuń
  8. Witaj szumem wiatru i deszczu za oknem Olgo
    Piękna ta Twoja Pani Jesień. U mnie wczoraj jednak rozpłakała się i nie chce się uspokoić. Chyba czuje już powiew Pana Listopada.
    Z przyjemnością zanurzyłam się jednak w tej Twojej, złotej i ciepłej.
    Jak zawsze Twoja opowieść zachwyca.
    Pozdrawiam nadzieją na powrót jeszcze złotej Pani Jesieni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Ismeno.
      U mnie też pogoda zmienna, jak to jesienią, ale nadal duzo jest pięknych chwil i malowniczych widoków dokoła. Zaczynają sie dopiero prawdziwe przebarwienia liści. Cuda natury dopiero przed nami!:-)
      Pozdrawiam Cię serdecznie!:-)

      Usuń
  9. Przepiękne zdjęcia. Jestem pełna podziwu dla Twojego optymizmu, chyba będę musiała uczyć się go od Ciebie. Pozdrawiam cieplutko całe Jaworowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Lenko!:-) Czy ja jestem optymistką? Bywam od czasu do czas. Nie zawsze udaje mi sie świat widzieć w jasnych barwach. Ale gdy tak jest czuję się wspaniale i pragnę by trwało to jak najdłużej.
      Pozdrawiam Cię serdecznie w imieniu swoim i całego Jaworowa!:-)

      Usuń
  10. Natura jest ukojeniem dla głów nabitych polityką nawet mimo i wbrew woli. Ja miałam taki reset w BK a Ty nawet nie musisz wyjeżdżać z domu! Cudnie dla Ciebie i dla nas, że to widzisz i utrwalasz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, natura jest i niech zawsze będzie dla nas ukojeniem, oparciem, prawdziwie przyjaznym domem. Bo co by sie nie działo wokół w świecie ludzi, to ona wciaz niezmiennie ofiarowuje nam największe skarby, bezcenne.

      Usuń
  11. Jesień musi być niezwykle utalentowana artystycznie! Tak jak maluje jesień, to żadna pora roku nie potrafi.
    Bystre oko może zachować ten obraz. U Ciebie spokój i wyciszenie.
    Bardzo lubię tu wracać. Pozdrawiam, życzę udanego weekendu i całego tygodnia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie! Nikt nie maluje tak mistrzowsko jak jesień. My ludzie możemy tylko próbować jakos utrwalać to piękno pędzlem, fotografią czy słowem, ale i tak nie dajemy rady nawet zbliżyc sie do cudu urody natury. To nie znaczy jednak, że nie powinniśmy próbować tego czynić. Powinniśmy, chociażby w hołdzie dla natury.Chociażby po to by bardziej dostrzegac i doceniać to, co jest wokół nas.
      Pozdrawiam Cię ciepło MaB i takze dobrego tygodnia Ci życzę!:-)

      Usuń
  12. Bardzo trafnie ujęłaś sprawę jesieni i nasze miejsce w niej. Piękne krajobrazy, nie wiem, czy znalazł by się malarz
    lepiej malujący. Natura jest niesamowita daje nam niewyobrażalne obrazy. Oby jesień była dalej łaskawa i obyście
    Olu zdążyli z pracami, ale bez przymusu. Należy znaleźć czas na podziwianie kolorowego piękna wokół siebie. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie jesień jest bardzo łaskawa. A przynajmniej tak jest u nas na Podkarpaciu. Nic tylko sie zachwycać. Jedyne, co nas teraz irytuje to masa biedronek azjatyckich, które od kilku dni całymi chmarami usiłują dostac sie do naszego domu by znaleźc sobie miejsce do przezimowania. Jedyna broń przeciw nim to odkurzacz!:-)
      Pozdrawiamy Cię serdecznie, Olu i przyjaznej jesieni życzymy!:-)

      Usuń
  13. Jak dziwnie- wczoraj pełnia lata- dzisiaj jesień w pełni. Deszcz potrzebny...
    Masz to oko do detali 🙂 piękne jesienne ujęcia. Pozdrówkowo- Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, deszcz potrzebny. Jakos wyjątkowo w tym roku na Podkarpaciu deszczu było sporo, ale i słonca. Pogoda wprost wymarzona. Ciekawe, jak będzie dalej.
      Pozdrawiam cie z uśmiechem, Elu!:-)

      Usuń
  14. Piękne wręcz przepiękne jest o tej porze Pogórze Dynowskie. Ja byłam tam parę razy, ale zawsze latem.
    U nas mróz był 3 dni temu, a w sobotę powiało latem. Tak... w tym roku jesień dzieje się pięknie.
    Pozdrawiam.
    M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogórze Dynowskie jest piękne o każdej porze roku, tak jak Bieszczady. Zresztą niektórzy nazywaja je nawet Małymi Bieszczadami...
      U nas też śladu po mrozie nie ma. Jest teraz ciepło i słonecznie. I nadal pięknie.
      M. Pozdrawiam Cię serdecznie!:-)

      Usuń
  15. Kocham jesień, właśnie za takie krajobrazy, jakie tutaj prezentujesz. Ach, nawet przymrozek na Twoich zdjęciach prezentuje się bardzo malowniczo. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jesień może mieć mnóstwo uroku. Jesienne słonce maluje świat na wyraziste, pełne ekspresji kolory.Jak na razie ta pora roku pokazuje nam swoje pogodne oblicze.Ale deszcze przed nami. Też ważne dla natury i dla nas.
      Pozdrawiam Cię równie serdecznie, Karolinko!:-)

      Usuń
  16. Jesień nas wycisza, uspokaja. Ciepłe kolory wpływają na ludzi dobrze. Moja suczka z Sadu, którego już nie ma, w czwartek po raz pierwszy skorzystała z budy. To pierwszy sygnał, że jesień już się rozpoczęła. Ona jest jak żywiołak, całe życie na wolności. Już 14 lat. Uwielbia sypiać na stosach suchych liści, ma swoje miejsca do leżenia na pory dnia, wędruje ze słońcem, wie które drzewa tworzą parasolki z liści w czasie deszczu i wiele innych rzeczy. A teraz ogłosiła koniec lata :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Aniu. Zwierzęta dają nam charakterystyczne znaki, że zbliza sie zmiana. U mnie np. psy maja od jakiegoś czasu ogromne apetyty. Zawsze, gdy tak sie dzieje wiem, że to oznaka nadchodzących chłodów. One muszą przybrać na wadze jak niedźwiedzie, choć przecież nie zapadają w zimowy sen.Jednak o wiele wiecej teraz śpią, niż latem. Nas, ludzi, tez to chyba dotyczy. Skracają sie dni, wiec i sennośc przychodzi wcześniej. Mnie łapie sen często juz przed 9-tą wieczorem. A co dopiero, jak będzie zmiana czasu?:-)

      Usuń
    2. Olu, a propos zmiany czasu... Czas zimowy jest naszym prawdziwym czasem, to czas letni został wprowadzony sztucznie. Powinnismy poddać się temu prawdziwemu czasowi, bo on jest zgodny z naszym biologicznym zegarem ...Rankiem będzie nam łatwiej wstawać , a wieczorem będziemy szybciej szukać łóżeczka:) I tak powinno być, choć nie jest łatwo żyć w ciemnościach przez pare miesięcy... Oglądam bloga Szwedki żyjącej na norweskiej wyspie Svalbard na północnym kole podbiegunowym - i powiem szczerze , ze mając wybór ( a ona ma ) nigdy nie zostałabym tam na stale...Oni większość roku żyją w zimnie i w ciemnościach, w pięknym, ale bardzo surowym i monotonnym krajobrazie ... ale ludzie , którzy tam żyją kochają to miejsce i swoje życie ...P.S. Ogląda ich już ponad 700 tyś osób, więc musi być ciekawy :) Kitty

      Usuń
    3. Kitty, ja żyję zgodnie z moim wewnętrznym zegarem biologicznym, ale nie cierpię tego manipulowania czasem, tego obligatoryjnego narzucania nam przestawiania zegarów.Zawsze bardzo wcześnie się budzę, ale i wczesnie wieczorem robie sie śpiąca. A gdy tak jak teraz budzę się o np. piątej i jest jeszcze kompletnie ciemno, to wiem, że właściwie dopiero za ok. 1.5 godziny się przejaśni. Czasem wstaję w tych ciemnościach i krzątam sie po domu a czasem usiłuję wyleżeć do przejaśnienia, żeby nie budzić reszty jaworowej drużyny. Bo drużyna w przeciwieństwie do mnie przeważnie lubi sobie pospać dłużej!:-) Wieczorem wcześnie padam jak ścięta a jaworowa drużyna jeszcze na pełnych obrotach. Tak to jest jak sowy żyją razem ze skowronkami!:-)
      Ja, z tym moim wczesnym budzeniem w sam raz nadawałam się do obsługiwania zwierząt gospodarskich o poranku, do tego całego obrządku z kurami i bydełkiem....Tak, czy siak wolałabym wstawać, gdy za oknem świta. Bo wtedy od razu ma się wspaniały zastrzyk energii i motywacji do działania a to chodzenie w ciemnościach jest takie trochę "wampirze!:-))
      Ta Szwedka, o której piszesz też pewnie ma taki rodzaj zegaru biologicznego, że nie odczuwa jako wielką niedogodnośc tego braku światła słonecznego. A moze po prostu sie przyzwyczaiła. A że ludzie lubią to oglądać, to wcale sie nie dziwię. Na pewno to mimo wszystko piękne, zgodne z naturą i spokojne życie, ze wspaniałymi , choć surowymi pejzażami. A do tego dalekie od coraz bardziej zwariowanego świata. Ten świat wszystkich nas coraz bardziej dopada i osacza, dlatego z ulgą i nadzieją spoglądamy na te skrawki życia, które sie tej wariacji nie poddaje.
      Ściskam Cię mocno i serdecznie o deszczowym poranku!:-)*

      Usuń
    4. Olu, doskonale cie rozumiem, bo nic mnie tak nie rozbija biologicznie jak to zmienianie czasu. Paradoksalnie choc nienawidze ciemnosci i wstawania po ciemku zmiana czasu na " zimowy" przychodzi mi duzo latwiej niz ta na " letni". Bo teraz zyskam godzine snu rano, co dla mnie jest wybawieniem, Tez jestem sowa i ranne wstawanie przed siodma to dla mnie katorga... A na wiosne jak mi te godzine snu rano zabieraja, chodze rozbita i nieprzytomna do maja lub czerwca! Nikt w to nie wierzy, ale to prawda. A politycy co roku zapowiadaja , ze w koncu skonczy sie ta szopka ( i katorga) ze zmiana czasu.. i NIC! Komus mocno zalezy , zeby ten teatrzyk, rzekomo powodujacy " oszczednosci" trwal w najlepsze... a co roku masa ludzi umiera na serce wlasnie z powodu tej letniej zmiany czasu ... Ech. Buziaki gorace P.S. Wiesz ze tu zima robi sie jasnawo dopiero o 8-mej rano? 😱

      Usuń
    5. Aha, jeszcze dodadm, ze to zmienianie czasu i godzin na zegarze fatalnie wplywa np. na karmienie dzieci i zwierzat, a jeszcze bardziej np. na ludzi chorych np. na cukrzyce , ktorzy musza robic zastrzyki o okreslonej godzinie dnia i nocy. Moj Tata pare razy przez to mial zapasc cukrzycowa...To jest skandal - i wladze doskonale o tym wiedza, ze to bardzo zle dziala na zdrowie ludzi , ale cicho sza. I ciekawe czy w tym roku znowuz nie zapodadza tej bajeczki , ze niby tego zaprzestana ..za rok. Co roku jest / za rok😡

      Usuń
    6. Niestety, manipulują nami jak chcą. I to w każdej niemal dziedzinie życia.A to, że zyje sie coraz trudniej, że coraz więcej jest chorób i "dziwnych i nagłych" zgonów, to ich wcale nie obchodzi. A może obchodzi tyle, że cieszą się, że jako ludzkosc stajemy sie coraz słabsi, coraz bardziej bezwolni, coraz łatwiejsi do zrobienia z nami tego, co komuś tam na górze się roi...
      Tak czy siak droga Kitty, nie dajmy się. Czerpmy siłe ciała z siły ducha i na odwrót. No i bądźmy tak blisko natury jak sie da, bo tylko ona jest dla nas prawdziwą ostoją.

      Usuń
    7. Jasne Olu, silami natury damy i dajemy rade🥰💪

      Usuń
  17. Tak, wszystko to prawda, co piszesz Ty Olu i Kitty. Ale na szczęście jest jeszcze Bóg na wysokim niebie- Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Elu. W czymś lub w "Kimś" trzeba przecież pokładać nadzieję. Inaczej to wszystko straciłoby sens...

      Usuń
  18. Nie wiem co napisać. Po prostu dziękuję za te piękne słowa i zdjęcia jesieni. Czytanie Twoich wpisów to zatrzymanie się i pochylenie nad pięknem tego świata i malutkich dostrzeżonych chwil. Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewiku! I ja dziękuję, że zauważasz i doceniasz to, co tutaj piszę, to co pokazuję. Ważne jest dla mnie by wiedzieć, że dla kogoś innego też może być to ważne.

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost