środa, 17 listopada 2021

Między ludźmi…

 




Ile między ludźmi zawodów, urazy

Przyzwoitość, wierność przestały być w cenie

Ciepło chwil przyjaznych – już się nie przydarzy

Teraz wrogość, obcość, gorzkie oddzielenie

 

Ile między ludźmi prawdy, ile udawania

Ile słów daremnych,  przemilczania, grania

Ile nieuwagi, przeczulenia, wstydu

Ran niezabliźnionych, w ukryciu skowytu

 

Ile strzałów, razów na oślep zadanych

Kolców złośliwości, okrutnej krytyki

Odwróć się człowieku, jużeś obgadany

Na nic czyny z serca, teraz  jesteś nikim

 

I na nic wspomnienia, zdają się wstydliwe

(Nawet krowa zmienia swoje przekonania)

Dziś liczy się dzisiaj – zda się rośniesz w siłę

Gdy w chórze innych głosisz cyniczne przesłania

 

Depczesz dawne dzieje i drażni cię inność

Lojalność i honor? Puste gadki - szmatki

Wyrzuty sumienia? Cóż to za naiwność

Dziś trzeba iść w stadzie – choćby i do jatki

 

     Ile uczuć, co w pustkę biegną, na mur stale

Nieufności trafiając, a mimo wszystko dalej

Nadzieją mizerną żywią się i trwają

Że znajdą zrozumienie, odzew znów spotkają

 

Ile prostej wiary, że dobro wygrywa

A potem cios w serce, potem bólu fala

 Że się w cudzych oczach tyle złości skrywa

I znowu jęk bezsilny, znów od siebie z dala

 

      Ile rymów dla rymów i białych wierszy w nicość

A wciąż tyle w krąg pustki, poraża bezsilność

Moja, Twoja, Onych, tych co byli, będą…

Byty oddzielone tamą niepojętą

 

Słowa wrzucone w przepaść, w której nic nie znaczą

Lecz szukają znaczenia z upartą rozpaczą

W miraże zmienione, w lęk przed odrzuceniem

W nieufność zawziętą, w kolejne złudzenie

 

Słowa w ciemność wsypane, w bezdenną osobność

W inność, której nie ma, rodzi ją samotność

Droga po omacku, chociaż w wielkim tłumie

Który stale blisko, lecz nic nie rozumie

 

Połatana łajba z trudem się kolebie

Burta w burtę płyną, lecz nie widzą siebie

Jeszcze lśni im z dala serdeczne wspomnienie

Lecz płyną jak w transie hen na zatracenie

 

   Ile między ludźmi chęci współistnienia

Ile dróg donikąd szukania, błądzenia

Ja tutaj, Ty tam, człowieku zza szyby

Daleko i blisko, naprawdę, na niby

 

Nieufność się czai, nuci piosnkę smutną

Kipią mroczne głębie, bezradność znów rośnie

A przecież My to Oni, tak dzisiaj, jak jutro

Plecami do siebie, lecz na jednym moście…

 

 


 

   Skąd ten wiersz…? Czemu ja znowu o tym samym? Bo nadal ośmielam się być idealistką wołającą na puszczy aż do zachrypnięcia. I dlatego już po raz któryś, do znudzenia nieomal piszę o obcości i niezrozumieniu wśród ludzi. O ukrywaniu się, o nieufności i o niczym nieuzasadnionej agresji, o braku szczerości albo o szczerości nadmiernej, bo z premedytacją raniącej, bo nie znającej kompromisu, o  nieuzasadnionej niczym racjonalnym niechęci, czy nawet ostracyzmie …

 


   Żyję pod lasem z dala od miast i dużych zbiorowisk ludzkich. Nie przejmuję się zbytnio cudzą opinią ani tym, co sobie ktoś na mój temat wyobraża. Odpoczywam tu od błądzenia w labiryntach skomplikowanych ludzkich powiązań, gdyż razem z mężem mamy bardzo wąski krąg znajomych a zazwyczaj wystarcza nam do szczęścia własne towarzystwo, cudownie bezinteresowna i wierna miłość naszych zwierzaków oraz możność swobodnego obcowania z dziką naturą. Jednak choćbym nie wiem jak uszy i oczy zasłaniała, to i tak widzę i słyszę co dzieje się w świecie bliskim i dalekim. Zauważam oczywiście dużo dobra i ciepła, ogrom serdeczności i gorącego pragnienia bliskości. Dostrzegam też jednak, niestety, tę wszechobecną między ludźmi wrogość, niezrozumienie,  chęć pokazania swej wyższości, udowodnienia jej za wszelką cenę, nieumiejętność słuchania bliźniego, jazgotliwość nieznośną, ironiczne uśmieszki, butę i bezczelność przykrywające niewiedzę oraz kompleks niższości, lęk przed innymi, obawę przed zranieniem, wycofanie, chowanie się w jedynie bezpieczną norkę swego ukrytego „ja”… Smutne to wszystko bardzo i bolesne.

 


   Świat blogowy jest, moim zdaniem, jakimś odbiciem świata rzeczywistego, o czym mimo swego idealizmu i ufności w siłę dobra przekonuję się na własnej skórze. Jednak nadal naiwnie pragnęłabym aby w tej na poły wirtualnej, na poły realnej krainie panowała życzliwość, szczerość i śmiałość w wypowiadaniu się, w wyrażaniu tego, co się myśli, w jawnym i pełnym wzajemnego szacunku byciu. Przecież po to między innymi te blogi są by bez obaw móc wyrażać siebie, by mieć odzew u podobnych sobie ludzi, by nie bać się mówić o tym, co dla nas ważne. By nawiązywać przyjaźnie i serdeczne znajomości. I by nawet, gdy się one kończą, nie deptać wspomnień po nich, ale starać się do tych wspomnień uśmiechać, ożywiać w sobie to, co było dobrem a usypiać to, co było złem…

 


   Niestety, okazuje się, iż  jako w życiu tako i na blogach. Obecne czasy sprawiają, że między lubiącymi się kiedyś i szanującymi się wzajemnie ludźmi pojawiają się podziały, bariery nie do obalenia, przepaście nie do pokonania, głębokie, zlodowaciałe, straszące ostrymi krawędziami rozpadliny. Tak, jakby każdemu z nas w oczy wpadły maleńkie kawałki zaczarowanego lustra Królowej Śniegu…Tak jakbyśmy nie byli już sobą, ale swymi sobowtórami – tylko z wyglądu podobnymi do dawnych siebie, ale wewnętrznie kompletnie się od dawnych „ja” różniącymi. Być może z ludźmi zawsze tak było, ale mam uczucie, iż teraz te zjawiska widać wyraźniej, tak jakby występowały częściej, niż kiedyś. Przyjaciele przestają być przyjaciółmi. Jedni członkowie rodziny nie chcą mieć nic do czynienia z innymi jej członkami. Znajomi nie poznają się na ulicy. A tu na blogach przestaje się odwiedzać i komentować u  tych, co mają inne poglądy, inne patrzenie na rzeczywistość. Sympatie przeradzają się w antypatie lub też obojętnieje się na pewnych ludzi do tego stopnia, że stają się przeźroczyści i niewidzialni, choć w swoim świecie istnieją nadal tak samo jak kiedyś istnieli. Cóż,  trzeba się z tym pogodzić, zaakceptować, iż człowiek może się zmienić, może pójść swoją drogą, bo każdy ma prawo do jej wyboru. Ja, Ty, My, Wy, Oni…Nasze ścieżki spotykają się na chwilę, przecinają, stykają się a potem oddalają – niczym smugi odrzutowca. I nic w tym dziwnego. Życie to zmiana. To nieustanna wędrówka i poszukiwanie swego miejsca oraz osób, których serca w danym momencie rezonują z naszymi sercami. Coś kiedyś lśniło wyraźnym światłem, coś mieniło się bajecznymi barwami a potem przestało. Zmieniły się czasy, zmienił klimat. Przyszedł nagły mróz, musnął lodowym tchnieniem widok za oknem i pomalował na siwo zielone jeszcze wczoraj łąki.

 


   Wiecie jednak, co mnie w tym wszystkim boli i przykro zaskakuje? Ano to, że między niegdyś bliskimi znajomymi, między ludźmi połączonymi w nie tak odległych przecież czasach serdeczną, wydawałoby się nierozerwalną nicią przestaje istnieć lojalność i szacunek, znika też niepisane a wpojone przez dobre wychowanie prawo by nie szkalować siebie nawzajem, nie atakować i przed innymi nie obmawiać. Sama staram się właśnie taką zasadę stosować – nie mówię źle o dawnych znajomych, o tych, z którymi na dobre rozeszły się moje ścieżki. A nawet wolę nic o nich nie mówić, niż mówić źle. Kultura i tradycja wpoiły nam także i tę zasadę, iż nie wspomina się źle zmarłych, bo należy się im spokój, cisza i szacunek oraz wybaczenie i zapomnienie często wyimaginowanych czy wyolbrzymionych win. Przecież tego samego pragnęlibyśmy dla siebie, gdy już nas nie będzie.Gdy opadniemy z drzewa niczym zwiędły liść i wyblakną nasze barwy a potem rozpadniemy się w pył.  Gdy znikniemy stąd albo stamtąd. Zewsząd.


 

   Obmowa tych, których już nie ma albo tych, którzy nie są już częścią naszego świata niezbyt dobrze o nas świadczy. Dowodzi naszej niedojrzałości,  niezałatwionych wewnątrz nas problemów, kiepskiej moralności, a może nawet fałszywego charakteru. 


 

   Powtarzam zatem raz jeszcze – mimo, iż ktoś poszedł w inną stronę niż ja, ma do tego pełne prawo. Stwierdzam ten fakt, ale nie mam zamiaru tego kogoś krytykować, obgadywać, ośmieszać, wyszydzać albo oczerniać tylko po to by chwilowo poprawić sobie humor albo by krakać tak jak inni kraczą.  Byłoby to zachowanie niskie i niehonorowe, niegodne przyzwoitego, myślącego, uczciwego człowieka, jakim chcę być i jakim mam nadzieję jestem. Nie oczernia się dawnych przyjaźni i miłości, bo tym samym oczernia się i zohydza kawałek samego siebie. Wszak jakaś część nas nadal żyje w przeszłości, w czasach, gdy ktoś dzisiaj daleki, był nam bliski i współtworzył z nami zwyczajną codzienność. Gdy mieliśmy wspólne radości, wzruszenia, troski i marzenia. Gdzieś tam w nas nadal istnieje przecież nasze niewinne, dawne „ja”, niezranione jeszcze cierniem rozczarowania, niezepsute goryczą rozstania, niedotknięte  jeszcze obcością i niezrozumieniem. Ile takich naszych „ja” pomieścić może życie ludzkie? Ogrom! Nie wyprzemy się ich. Nie ukryjemy. Odbijamy się w tysiącach luster. Pewne rzeczy się w nich wykrzywiają i zniekształcają, pewne widać ostro i wyraźnie a pewne chowają się w mgle zapomnienia. Ale istnieją, zawsze będą istnieć. I należy im się szacunek.


 

      Takich właśnie zasad przestrzegać powinniśmy w międzyludzkim współistnieniu.  I tego samego mamy prawo oczekiwać w zamian. Ale cóż. Tu znowu okazuje się, że takie podejście do innych ludzi jest rzadkością czy nawet naiwnym, śmiesznym idealizmem. Ludzie zazwyczaj nie mają oporów przed obmawianiem swoich dawnych znajomych czy przyjaciół. A co gorsza, zachowując się tak haniebnie, nawet nie czują, że robią coś niewłaściwego, że swoimi słowami wyrządzają komuś krzywdę a sobie samym wystawiają złe świadectwo.


 

   I cóż się potem dziwić, że osoby, które zawiodły się na dawnych znajomych, które doznały z ich strony obmowy i oszczerstw boją się potem nawiązywać nowych znajomości? Że nie potrafią, nie chcą być szczere, otwarte i ufne? Że noszą w sercu kolec, którego nie potrafią stamtąd wypłukać żadne łzy ani żadne pozytywne wzruszenia…Że ulgę przynosi im tylko nagłe wbicie tego kolca komuś, kto się nawinie. Poczucie, iż ten ktoś cierpi, tak samo jak on…


 


59 komentarzy:

  1. Nie bój się, świat nie jest taki zły, nic Ci nie grozi, chyba własne demony...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo,ja sie nie boję. Po prostu smutno mi i bezradnie, że między ludźmi jest tak jak jest. Tyle niepotrzebnej nikomu wrogości i agresji. Obawiam się, że chyba nic nie zrozumiałaś z mojego tekstu. Po co ta złośliwość? Po co dokuczanie sobie? Ech, przykre to, ze choćby człowiek nie wiem jak chciał dobrze, to i tak na nic to wszystko, jeśli z drugiej strony nie ma chęci zrozumienia i zgody.

      Usuń
    2. Nie napiszę elaboratu jak powinno być na świecie. Nie mam 12 lat. Jestem zdrowa, mam gdzie mieszkać, mam pracę, w rodzinie też spokój. Nie jestem matką ciężko chorych dzieci ani nie spędzam obecnie czasu na granicy w lesie wraz z rodziną. Pomagam jak mogę w miarę możliwości i staram się nie szkodzić. Uważam, że wstyd biadolic, gdy inni są w takiej sytuacji. Nie liczę,że przyznasz rację.

      Usuń
    3. Ja ci Ewa nie przyznam racji :)
      Swój własny ból, strach, złość, ciężar życia, należy wypowiedzieć. Uznać, że jest tak samo jak u innych. Nikt nie jest wolny od tych złych emocji. Kiedy dusisz siebie i nie pozwalasz sobie powiedzieć: cierpię, nie zgadzam się, nie chcę. Wtedy tracisz empatię. Niezauważalnie, bezboleśnie. Tak jak traktujesz siebie, tak traktujesz innych, niestety. Sztuka wypowiedzieć to tak, by nie czepiać się nikogo, za to co sami wyprodukowaliśmy.
      Nie ma czego się wstydzić, wszyscy jesteśmy tacy sami.
      A demony? Każdy je ma, na granicy w lesie i w ciepłym mieszkaniu z zasobną lodówką.

      Usuń
    4. Aniu, dziękuję za Twoje słowa. Tak dużo w nich zrozumienia, prostoty i spokoju. A przede wszystkim - prawdy!*

      Usuń
  2. Dwa lata temu z zawziętością mówiłam, że wierzę w ludzi. Teraz nie jestem pewna czy potrafię tak zaufać ludzkości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to jest Jael, że gdy sie człowiek sparzy, to przez jakis czas unika potem wszystkiego, co mu sie z ogniem kojarzy.Ale nic nie może przecież wiecznie trwać. W końcu czas lezy rany. W końcu widzimy, że nie możemy sami siebie zatruwać złymi emocjami, lękiem, wycofaniem. I znowu idziemy przed siebie z nadzieją, że tym razem spotkamy tylko miłe ciepło a nie parzący płomień.

      Usuń
    2. Na szczęście znam kilkoro ludzi, którzy obdarzają mnie tym ciepłem. Nie męczę się, nie kiszę w tym jadzie, ale w stosunku do obcych, stałam się mniej otwarta, mniej... zachęcająca do porozmawiania. Pracuję z ludźmi i niestety mój dystans zaczął być wyczuwalny. Dystans, a trochę może nawet niechęć. Już nie budzę zaufania. Coś się popsuło. Nad tym pracuje się często długimi latami.

      Usuń
    3. Dziewczyno droga! Ubrałaś zbroję żeby nie narażać się na zawody i cierpienia. Wielu z nas tak robi. I niby daje ta zbroja jakieś poczucie separacji i bezpieczeństwa, ale jednocześnie ciśnie, jest obcym ciałem, nie daje w pełni odetchnąć. Ty to czujesz i czują to otaczający Cię ludzie.Myślę, że jak każda zbroja tak i ta zacznie z czasem korodować, pękać i sie rozpadać. Po prostu potrzeba czasu, spokoju i cierpliwości. I spotykania ludzi, których ta zbroja nie odstraszy, którzy będą umieli wytrzymać ten pozorny chłód, nie lękać sie dystansu, umieć zajrzeć pod spód i zobaczyć prawdziwą Ciebie. Zobaczyć, docenić, i chcieć nadal być blisko. Życze Ci tego i wszystkim innym uzbrojonym z całego serca!*

      Usuń
  3. Tekst smutny, listopadowy, późnojesienny a zdjęcia jakby na przekór cudne, radosne choć melancholijne aż chciałoby się zaraz wzuć buty, ubrać ciepłą kurtkę, chwycić aparat i biec, biec w poszukiwaniu takich cudeniek. W takim szronie, szadzi byle trawka i listek jak biżuteria. Stroi się ten listopad na przybycie Pani Zimy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki tekst, bo taki i nastrój Krystynko wczoraj miałam, bo takie a nie inne refleksje sie do głowy cisną, gdy ktoś nas przykro zaskoczy, gdy po raz juz któryś rozumiemy, że nie wolno wszystkich ludzi oceniać swoją miarą. Ale ponieważ każde doświadczenie jest moim zdaniem do czegoś w życiu potrzebne, tak wiec nawet te przykre zaskoczenia są widocznie konieczne by pojąc coś lepiej i by przygotować sie na przyszłość, gdy znowu coś podobnego nam sie przydarzy.
      A co do tych pomrożonych widoczków to wybiegłam wczoraj wczesnym rankiem do ogrodu i szybciutko fortografowałam tę znikajacą z minuty na minutę posiwiałą rzeczywistość. I cieszę się, że zdążyłam bo pół godziny później nie było już po niej śladu!:-)

      Usuń
  4. Olu, masz rację kochana w tym co piszesz. To co się dzieje jest naprawdę strasznie smutne. Świat jest tak bardzo podzielony, skłócony, wrze jak w kotle, w wielu dziedzinach. Jest bardzo niespokojnie, zagrożenie jest ogromne. Ogólnie wszędzie na świecie jest bardzo zła sytuacja, ale najgorsze jest to, że ludzie zamiast tym bardziej w obecnym czasie wspierać się, jednoczyć, stali się dla siebie potworami. Jakby ich coś opętało, nie wiem, czy to ich prawdziwa natura wychodzi na światło dzienne i byli tacy zawsze, tylko stwarzali pozory miłych sympatycznych i dobrych, czy po prostu strach ich tak bardzo zmienił, że walą na oślep i im bardziej komuś dowalą, tym są spokojniejsi i szczęśliwsi. Jestem przerażona czytając posty i komentarze na niektórych blogach, jakie potworne szambo się wylewa, skakanie sobie do gardeł, wyzywanie się od idiotów, foliarzy i mnóstwo jeszcze gorszych epitetów, plucie jadem z głębi samych zatrutych nienawiścią trzewi... to jest potworne. Kompletny brak szacunku do drugiego człowieka i jego opinii. Wszystko na zasadzie ,,moja racja jest najmojsza,, i ,,tylko ja mam wyłączność na prawdę,,, a wszyscy pozostali plotą bzdury. Obecny czas obdziera wszystkich z masek i pokazuje ich prawdziwą naturę, ale może tak właśnie ma być... A prawda jest taka, że na razie nie wiemy nic, że dopiero czas pokaże gdzie jest ta prawda, czy w jedną czy w drugą stronę. Więc każdemu przydałaby się odrobina pokory i spuszczenie odrobiny powietrza z bardzo nadętego i rozdmuchanego ego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Agness! I mnie przeraża wzajemny stosunek ludzi, którzy tylko dlatego, iż mają odmienne poglądy na jakąś sprawę gotowi są przy pomocy wszelkich dostępnych środków walczyć z tymi, co nie myslą jak oni.Jakbyśmy podzielili sie na dwa, wrogie plemiona. Albo na sekty, które zamknęły sie całkowicie na wszelką, niezgodną z ich poglądami wiedzę i kiszą się we własnym sosie, coraz gorzej nastawiajac sie do reszty.
      I masz racje - po obu stronach tej barykady zdarzają sie ludzie równie zajadli, równie mocno przekonani, że tylko oni maja rację.A nasmutniejsze jest to, że daliśmy sie tak politykom na siebie napuścić, że ujadamy jak wściekłe psy i gotowiśmy sie pogryźć. Aż strach do czego to wszystko może w przyszłosci doprowadzić.
      Tak jak piszesz, każdemu przydałoby sie troche pokory, empatii, tolerancji, umiejętności słuchania ze zrozumieniem i nie forsowania na siłę swoich racji. A do tego stonowania emocji, wyciszenia wewnętrznego, poszukania w drugim człowieku samych siebie...
      Serdecznie dziekuję Ci za Twój obszerny i pełen trafnych spostrzeżeń komentarz. Dobrze wiedzieć, że są ludzie, którzy myślą podobnie do mnie, którzy dostrzegają jak bardzo ludzie sie względem siebie zmienili, którzy nie dali sie opętać tej fali nienawiści i upartego udowadniania, że ich racja jest najmojsza.Na szczęście sporo jest jeszcze osób takich jak Ty , Agness i to jest dla mnie pociechą w tym dziwnym świecie. Pozdrawiam Cię ciepło!:-)*

      Usuń
  5. Tak chyba było zawsze,choć to żadna pociecha.
    Gdy sięgnę pamięcią, jeszcze do lat dzieciństwa, bywały rozczarowania, zdrady, wyśmiewanie,zmiany opcji itp.
    Nie było tego wszystkiego w skali makro, bo Internet i inne media takich zjawisk nie nagłaśniały.
    Chyba nasz czas nie jest specjalnie wyjątkowy,a skoro nie zatraciliśmy się pojedynczo w nienawiści czy wrogości, to może przetrwamy?
    W moim małym środowisku nie zauważam podobnych zjawisk, jakie pokazywane nam są w mediach, podobno nawet politycy kłócą się tylko publicznie, tylko jaki w tym cel?
    Wole nie zgadywać, robić swoje i pielęgnować relacje, na które mam wpływ.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja myślę, Asiu, że te przykre zachowania i zjawiska istniały zawsze, ale teraz zdaje sie ich wiecej, bo z każdej strony bombardują nas złymi wiadomościami media i Internet, a do tego także politykom jest chyba na rękę skłócanie narodu.Łatwiej się takimi ludżmi manipuluje, pociąga za właściwe sznurki tak by osiagnąc swoje cele takie, jak np, odwracanie uwagi od naprawdę ważnych rzeczy.
      Tu, u mnie, na wsi też nie słyszałam by ludzie kłócili sie ze sobą bardziej niż kiedyś albo by przestali sie sobie kłaniać tylko dlatego, że ktoś przyjął preparat a ktos inny nie. Jest tu o wiele wiecej spokoju, tolerancji i rozsądku, niż w telewizji i na forach internetowych. Ludzie mają ważniejsze rzeczy na głowie, niż ujadanie na siebie o byle co i dokuczanie sobie. I mam nadzieję, iż tak pozostanie.

      Usuń
  6. Mysle, ze w kazdym czlowieku jest chec "przynaleznosci" do innych i to jest bardzo pozytywne. Gorzej jak te chec wykorzystuje sie przeciw innym a tak nas niestety programuja media. Od poltora roku ten program jest nasilony. Nie ogladam jak wiesz, ale dwa razy dziennie idziemy do mieszkania tescia z krotka wizyta. On ma zawsze wlaczony telewizor wiec mam okazje widziec i slyszec. Dzien w dzien jest to samo "pandemia nieszczepionych", "brak lozek w szpitalach", "oczekiwanie na respirator" itd. itp. 24 godziny na dobe 7 dni w tygodniu.
    A to na pewno wystarczy, zeby ludzi wystraszyc, podjudzic jednydh przeciw drugim i tak sie to wlasnie dzieje.
    Ja podobnie jak Ty jestem przeszczesliwa, ze mieszkam gdzie mieszkam. Mam absolutna pewnosc, ze w NYC byloby trudniej. Tu jest spokoj, nikt nikogo nie pyta czy jest szczepiony czy nie, jak ktos chce to nosi maske, jak nie chce to nie nosi. Bylismy kiedys w duzym sklepie na zakupach i taka fajna scenka. Szukalam awokado, ale poniewaz planowalam go wykorzystac nastepnego dnia to musialam przelozyc sterte "kamieni" zeby znalezc cos lekko miekkiego. I tak stoje i gmeram, w pewnym momencie po drugiej stronie skrzynki stanela mloda kobieta, ktora tez szukala. W miedzyczasie uslyszala jak moj maz mowi "potrzebujesz tylko dwa wiec moze sie uda znalezc". Po chwili ta kobieta podaje mi awokado ze slowami "ja potrzebuje wiecej wiec rezygnuje ale moze chcesz" Biore od niej to awokado i obie spojrzalysmy na siebie i w ulamku sekundy ona mowi "oczywiscie jesli sie nie boisz" a ja na to "a czego mam sie bac, obie przemieszalysmy cala skrzynke, a kto mieszal przed nami to zadna z nas nie wie, a awokado jem bez skory". Wszyscy troje wybuchnelismy smiechem, ja jej podziekowalam za darowane owoc i rozeszlismy sie w swoje strony.
    Jeszcze nigdy nie widzialam, zeby ktos komus zwrocil uwage o brak maski. Ewentualnie ci co sie boja sami omijaja innych szerokim kregiem i tez im nikt nie zwraca uwagi bo im wolno.
    Okolo tydzien temu pojechalismy na otwarte dla mieszkancow zebranie w Urzedzie Powiatowym wlasnie w temacie "maskowania i omijania". Juz informacja o zebraniu glosila, ze nie ma zadnych wymogow i kazdy ma prawo sie omaskowac lub nie w/g wlasnego zyczenia.
    Wypowiadali sie rozni ludzie, byly rozne glosy wiekszosc przeciw temu co sie i tak nie sprawdzilo, czyli logicznie nie ma potrzeby powtarzania. Niektorzy mowili "ale ja sie boje, bo.... matka... ojciec... ktos chory na inne choroby itp. itd". Nikt nikogo nie napadal, wrecz przeciwnie bylo kilka rzeczowych porad.
    Owszem moj maz podsumowal, ze na takim spotkaniu ludzie zachowuja sie w sposob cywilizowany. Moze to i prawda ale dlaczego nie mozna zachowywac sie tak w sieci?
    Bo co jestesmy tu anonimowi a to usprawiedliwia chamstwo?
    Jak to mowia "daj ludziom szanse a pokaza ci kim sa".
    Przykre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My oboje tak jak Ty Marylko z Wspaniałym też nie oglądamy w TV wiadomości. Po prostu nie da sie juz tego oglądać ze względu na ilość nieznosnej propagandy i dezinformacji wylewajacej sie stamtąd bezustannie. Ale i w Internecie pełno tego. Trudno uciec przez natłokiem złych wieści - nawet tych, płynących ze źródeł, które szanujemy i ufamy w prawdziwość ich przekazu. Czasem jest tego wszystkiego juz za duzo. I człowiek ma po postu chec odciać się od wszelkich wiadomości. Zresetować się i zajac sie zwyczajnym zyciem, konkretną robotą, wszystkim, co go oddala od tej szalonej karuzeli. Wyciszyć się przy jakimś fajnym filmie albo muzyce. Pośmiać sie na kabarecie. Po prostu cieszyć się życiem, jego blaskami, których mimo obecnej sytuacji nadal jest przecież duzo. Ot, np. wyskoczyć skoro świt do ogrodu i napstrykać fajnych zdjęć! To jest to, co tyrysy lubią najbardziej!:-)
      Cudna ta Twoja przygoda z panią, która zrzekła sie awokado na Twoją rzecz. Dobrze jest spotkać normalnych, przyjaznych, pogodnych ludzi.Odetchnąc przy nich pełną piersią, usmiechnąc sie do siebie ze zrozumieniem. Takie spotkania są bezcenną przeciwagą dla spotkań z tymi sfrustrowanymi, przepełnionymi lękiem i fobiami osób, których tak wiele w necie. Oby tych pozytywnych spotkań było więcej, niż negatywnych. Oby było wciaz przed nami duzo miłych zaskoczeń!:-))

      Usuń
    2. Wiem, ze w internecie mozna znalezc cuda i cudenka, ktore tez nie maja ani sensu ani w nich zdzbla prawdy nie ma. Ja mam od 20 lat sprawdzone, bo wtedy sie zaczelam interesowac niezaleznym dziennikarstwem, kilka kanalow, kilku dziennikarzy i jak do tej pory na zadnym z nich sie nie zawiodlam. Mam ich 5 sztuk a to i tak duzo na moje mozliwosci czasowe. Dobrze, ze dwoch robi filmy tylko raz w tygodniu, ale za to po dwie godziny, jeden potrafi dojsc do trzech godzin. Pozostale trzy osoby maja relacje na biezaco czasem nawet dwa razy dziennie jak cos im w rece wpadnie, ale te sa krotkie bo tylko 30 do 60 min. Da sie przezyc:))
      Za to wieczorami ogladamy wystepy komediantow albo jakies lekkie seriale.

      Usuń
    3. My z męzem też mamy parę takich ulubionych stronek w necie i kanałów, które szanujemy i ufamy ich przekazowi.Pewnie w obecnych czasach każdy z nas takie swoje ulubione strony ma.Bo potrzebujemy w obecnym chaosie jakiegoś logicznego i spójnego przekazu, bo nie chcemy czuć sie ogłupiani i wykorzystywani przez media i polityków, nie chcemy też być sami ze swoimi pytaniami i wątpliwościami. Tym niemniej czasem i od tych godnych szacunku kanałów robimy sobie odpoczynek. W ogóle od wszelkich wiadomości. Bo ma sie wrażenie przesytu, przytłoczenia, zmęczenia materiału. A do tego zauważamy, że na tych naszych stronach wiadomosci powtarzają sie, mielą wciaz o tym samym, tyle że innymi słowami. Szkoda nieraz tracic czasu na cos, co juz sie wie, gdy tymczasem życie przelatuje i żadna chwila sie nie powtórzy.Niestety, komputer, Internet oddala oddala nas od innych, tych realnie w naszym swiecie bliskich nam ludzi, od spraw, którymi powinniśmy sie zająć, od ksiażek, które powinnismy przeczytać itp. Dostrzegam to coraz częściej i wtedy właśnie robie sobie przerwy od wysłuchiwania newsów i kolejnych sensacji. Od spraw, które często przytłaczają, a na które w dużej mierze nie mam wpływu. A jak sobie odetchnę, zrobię co było do zrobienia, obudzi się we mnie nowa ciekawość i zatęsknię - wracam do komputerowego swiata. Bo chyba jednak nie da sie życ w całkowitym oderwaniu od wiadomosci i kontaktów internetowych, bo jednak jest to jakimś uzależnieniem.

      Usuń
    4. O, widzę, że w Stanach ta sama śpiewka, co i u nas. Przynajmniej oficjalna, bo w poszczególnych stanach różnie to - jak się okazuje, wygląda.
      Też nie mogę słuchać tej propagandy, a i media alternatywne też różnie i różne wieści podają. Staram się więc dawkować sobie to wszystko, bo co za dużo, to niezdrowo.
      U nas w sklepach - różnie, ale sporo osób bez, chociaż od razu widać, co w telewizji ględzą i kiedy straszą, to więcej ludzi zakłada sobie kaganiec. Cóż - ich wybór.

      Usuń
    5. Lidko! Wszędzie ta sama śpiewka, bo wszędzie sie wszystko toczy według jednego, psychopatycznego planu. Widze,że teraz intensyfikuje sie nagonka na PiS żeby zwiększył obostrzenia i dołączył do "chlubnego" grona państw segregujących swych obywateli.Według wielu publicystów ideałem byłoby, gdyby w Polsce było tak jak we Francji czy nawet w Austrii.PiS na razie wstrzymuje sie z ostrzejszymi posunięciami z obawy przed utratą głosu swego elektoratu. Ale obawiam się, że sie w końcu ugnie.Bo też musi być częścia tego światowego planu. I pewnie jest, tylko na razie miota się miedzy młotem a kowadłem i wynajduje mnóstwo tematów zastępczych, byleby odsunąc od siebie problem w przeciążonej służbie zdrowia.
      Widzę, że coraz wiecej osób dostrzega pokrętnosć i kłamliwosc oficjalnej narracji, tej prostackiej, nieznośnej propagandy. Jednak mnóstwo jest nadal takich, którzy wierzą we wszystko bez zastrzeżeń. I nadal dają sie zastraszać. To a propos tych maseczek na twarzach.I chęci przyjęcia trzeciej dawki. Tak jak Ty uważam, że maja prawo mysleć i robić co tylko chcą, byleby innych do tego nie zmuszali.
      Na szczęście zaczął sie weekend.I moze pojawi sie troche słonka? Moze da sie na świeżym powietrzu odetchnac od tego wszystkiego i nabrać nowych sił, nowego spojrzenia na wszystko? Oby! Życzę tego sobie, Tobie i wszystkim innym z całego serca!:-)

      Usuń
    6. Dziękuję, Olu :) W sobotę nawąchałam się olejków zapachowych na pewnym spotkaniu, a dzisiaj posiedziałam w wodzie, w leśnym jeziorze, co było bardzo fajne.
      A od jutra - cóż, zobaczymy, co przyniesie nowy tydzień, bo ten poprzedni był dość dołujący i ciężki...

      Usuń
    7. A zapomniałam - segregacja w Polsce jest, ponieważ na kwarantannę idą osoby niezaszczepione .... a ci, co przyjęli eliksir i tak zwani ozdrowieńcy nie. Jest to łamanie Konstytucji, ale nie pierwszy raz w tej cyrkowej plandemii. A surowe obostrzenia marzą się zaeliksirowanym, bo jak to - są teraz kastą panów, przyjęli, co mieli przyjąć, czwarta fala się rozwija - nieważne, że w województwach najbardziej wyszczypanych, ale kto na to zwracałby uwagę.
      Prostacka narracja - to bardzo trafne określenie, Olu. Prostactwo rządzi.

      Usuń
    8. Na całym świecie łamie sie od dwóch lat konstytucję a wszystko to pod płaszczykiem czynienia nam dobra. I wszędzie jest rasa panów i podludzi. Jednym wolno wszystko, drugim prawie nic. Skąd my to znamy?Ale ludzie dosc juz mają tej hipokryzji.Gotuje sie w nich. Zobacz, ile jest teraz wszędzie protestów. Wprawdzie wydaje sie, że na rządach te protesty nie robią wrażenia, ale jednak chyba robią - np, u nas bardzo sie boją zamieszek.A przecież poza plandemią powodów do protestów jest coraz wiecej. Począwszy od galopujacych cen a skończywszy na nowym polskim wale.
      Lidko, oby ten tydzień był lepszy od poprzedniego. I pogodowo i nastrojowo, wszelako!:-)

      Usuń
  7. Jak wiesz, Oleńko, ja patrzę na to z takiego poziomu, jak w wierszu, który przed chwilą udało mi się sklecić. Poza tym nauczyłam się już, że brak oczekiwań, to brak rozczarowań...

    Wielki obrót świata

    Już to przed wiekami widzieli prorocy
    Jak ludzkości dzieje dalej się potoczą
    Jeśli będzie tkwiła nadal w mroku nocy
    Jeśli nie podąży do Światła z ochotą.

    Jeśli swego ducha w bestię zdeformuje
    Zwierzęce instynkty tylko rozwijając
    Jeśli miłość zdepcze, prawdę zdeformuje
    Tylko za materią wciąż się uganiając.

    Wysłannicy Światła ludzi przestrzegali
    By na fundamencie solidnym budować
    Bo to, co nietrwałe, musi się zawalić
    A czasem jest trudno zaczynać od nowa.

    A tymczasem ludzkość wpadła w pokuszenie
    Goniąc to za władzą, to za żądzą zysku
    I obserwujemy, jak niepostrzeżenie
    Zbliżają się czasy wielkiego ucisku.

    Dzisiaj już nie wiemy, czego się spodziewać
    Po drugim człowieku, najbliższej osobie
    Bo tak łatwo jego byle czym rozgniewać
    Co innego czuje, co innego powie.

    Często Kain z Ablem mieszka w jednym domu
    Wystawia swe kolce zawiścią kłujące
    I zabija brata nie mówiąc nikomu
    Że to uczyniły uczucia piekące.

    Uczuć się nie widzi, choć życia podstawą
    Z nich prawdziwe życie przecież się buduje
    Kiedy są szlachetne, to są dobrą strawą
    Kiedy zaś toksyczne, to się ludzkość truje.

    Każdy plecie stale swoje przeznaczenie
    Swoją myślą, mową, czynem, zaniedbaniem
    I po tej tkaninie, często wbrew marzeniom
    Będzie musiał chodzić, tak, jak po dywanie.

    Właśnie włókna losu nas tu sprowadziły
    By wiele z tych pętli na zawsze rozwiązać
    I wtedy się zmienia nasze przeznaczenie
    I można przed siebie swobodniej podążać.

    Bo Ziemia jest tylko stacją przesiadkową
    Więc można do końca przestawiać zwrotnice
    Żeby tor zmieniając wybrać drogę nową
    Co wiedzie nas w piękne, jasne okolice.

    Wielki obrót świata już się dokonuje
    I spełnia się większość tych proroctw przedwiecznych
    Choć często nam trudno sobie uświadomić
    Że żyjemy właśnie w czasach ostatecznych...












    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja muszę sie tego nauczyć by nie oczekiwać zbyt wiele. To jest cenna i przydatna w życiu umiejętność.
      Iwonko! Ogromnie dziękuję Ci za ten piękny i poruszający wiersz. Coraz więcej ludzi chyba odczuwa, że trwa niesamowita walka dobra ze złem. Że coraz częściej dobro ubiera sie w szaty zła. A zło w dobra. Wszystko wymieszane, chaotyczne, dziwne i niepojęte. I jak gdyby ku czemuś jeszcze straszniejszemu zmierzające.
      Ufajmy wiec swoim sercom, idźmy za światłem, wsłuchujmy sie w przesłania płynące ku nam z bezkresu. I piszmy wiersze. Wiersze są czymś najszczerszym, najbardziej do serc przemawiającym!***

      Usuń
  8. Miałam kiedyś " przyjaciółkę" Do dzisiaj się dziwię, jakim sposobem dałam się wmanewrować w taką " przyjaźń" Musiałam być wtedy bardzo zagubiona i samotna. Tyle brzydkich rzeczy, których wysłuchiwałam o poprzedniej " przyjaciółce" nie usłyszałam chyba w czasie całego swojego życia. Wstyd mi teraz przed samą sobą, że nie miałam dość odwagi by powiedzieć _ nie wypada mi tego słuchać. Ale chyba pierwszy raz w życiu, ktoś nazwał mnie przyjaciółką i bałam się, że to się skończy. Skończyło się - szybciej niż myślałam... gdy przestałam być potrzebna. Bo załatwiłam wszystko i wszędzie w okolicy i już nie było co i gdzie załatwiać.
    I nagle usłyszałam " ale my już dawno nie mamy o czym rozmawiać" Przepłakałam chyba tydzień.
    Teraz obserwuję nowe przyjaciółki i miód kapiący z opisów tych przyjaźni i myślę, że one teraz słuchają tego , czego ja musiałam słuchać - do czasu, gdy przestaną być potrzebne. I ten lukrowany świat ... na pokaz , którego już znam drugie dno - obrzydliwe... Nie zdziwiłam się wcale, gdy dowiedziałam się, że mąż mojej byłej " przyjaciółki" w końcu tego wszystkiego nie wytrzymał - odszedł. Lukrowane blogowe i na pokaz sielankowe życie rodzinne - rozpadło się, bo było fikcją pod publikę. Oczywiście " przyjaciółki" są - bo dalej musi być medialnie i... żal mi ich.
    Teraz po latach - wiem, że między ludzi wcale mnie nie ciągnie. I wcale nie mam parcia na słowo - przyjaciółka - a wręcz chyba mam do niego uraz. Sama siebie ani nie wykorzystam, ani nie oszukam, ani też nie powiem pewnego dnia - nie mamy o czym rozmawiać :) A już napewno nie zmarnuję ani sekundy na wysłuchiwanie złych słów na temat kogoś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gabrysiu, to bardzo smutna, wstrząsająca wręcz opowieść. Ale prawdziwa, bo z życia wzięta. W zyciu, niestety, zdarza sie nam spotykać przeróżnych ludzi. Jedni są dla nas niczym przyjazny promień słońca, inni niczym sztylet - a co gorsza nie zawsze mozna na pierwszy rzut oka poznać kto jest kim. Choć przeważnei są pewne sygnały, które niestety z reguły leceważmy, pomijamy, ufajac, że to cosmy dostrzegli nic złego nie znaczy, że jesteśmy przeczuleni, że ludzie na ogół są dobrzy i szczerze nam życzliwi. Ale okazuje się, że jednak trzeba słuchać głosu swej intuicji czy serca, bo ten głos rzadko kiedy sie myli.I uświadomić sobie to, że jeśli ktoś w naszej obecnosci mówi o kimś źle, to prawdopodobnie za naszymi plecami mówi lub będzie mówił tak samo o nas. Nie spodziewajmy się wiele dobrego po ludziach, którzy nie szanują tych, którzy kiedys byli im bliscy. To zazwyczaj egoiści, hieny emocjonalne, które chcą nas tylko wykorzystać, wycisnac jak cytrynę, dowiedziec sie czegoś ważnego albo wycyganić cos od nas a potem zostawic nas niczym zużyty kapeć.
      Gabrysiu droga, jednak mimo wszystko nie dajmy sobie odebrać wiary w prawdziwą przyjaźń. Ona istnieje. Jest rzadka jak brylant, ale jest.Sama znam osobę, na której nigdy sie nie zawiodłam i ona też chyba nie zawiodła sie na mnie. A długie lata znajomości potwierdzają to, że nie ma między nami fałszu, obmowy, cynicznego wykorzystywania. A jest wsparcie w trudnych chwilach, jest cierpliwośc, ciepło i zrozumienie.
      Gabrysiu, ściskam cię serdecznie, szkoda, że tylko wirtualnie!:-)***

      Usuń
  9. Mamy mnóstwo narodowych wad, zawsze mieliśmy, przekazujemy sobie w genach, a obecne czasy sprzyjają ich " rozwijaniu i podkarmianiu". Bardzo bolą mnie formy różnego " nawiedzenia", czyli " tylko moje jest słuszne". Nie znoszę prób zniewolenia, a tych mamy ostatnio zbyt wiele. Owszem, niektóre blogi omijaj, bo nie mam na tyle jadu w sobie żeby się mocować z właścicielem, szkoda na to czasu, choć krew mi się nieraz burzy. Ale w myśl poszanowania jego wolności, nie zatrzymuję się tam. Każdy ma prawo wyboru swojej ścieżki życia byle tylko nie pluł na moją, skoro jest inna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święte słowa, Basiu! Pozwolę sobie zatem je powtórzyć: "Każdy ma prawo wyboru swojej ścieżki życia byle tylko nie pluł na moją, skoro jest inna"
      Też nie znoszę prób zniewolenia, przymusu, nacisku i ucisku. Im więcej tego jest tym bardziej staje się harda i twarda, tym bardziej daleka od tych, co chcieliby mnie poskromić.
      Dziwnie jest teraz na całym swiecie, nie tylko w Polsce. Zdaje się, jakby wszystko toczyło sie w mysl planu jakiegoś psychopaty.
      Nie dajmy się, Basiu. Zawsze bądźmy sobą. I trzymajmy sie blisko tych, którzy są godni zaudania, łagodni i tolerancyjni!:-)*

      Usuń
    2. My, dojrzałe kobiety musimy dać młodym przykład tej kobiecej dzielności...

      Usuń
    3. Masz rację, Basiu. Bardzo ważna jest kobieca dzielność, solidarność, ale i empatia. Wiele juz w życiu przeżyłyśmy i wiemy, co jest w życiu ważne. A młodzi? Młodzi niestety niechętnie uczą sie od starszych. Wolą sie uczyć na własnych błędach...

      Usuń
  10. Zgadzam się z tym co napisała Ania Bzikowa. Przerobiłam też podobną lekcję nieprawdziwej przyjaźni jak Gabrysia. W efekcie tej pseudo przyjaźni straciłam bliską osobę i nie tylko. Przerobiłam wieloletni mobbing nie tylko ze strony kierownictwa, ale i koleżanek z pracy. Ale też doświadczyłam pomocy i wsparcia od osób zupełnie obcych. Do końca życia będę im za to wsparcie wdzięczna, i będę posyłać im dobre myśli. To właśnie ci ludzie pokazali mi, że ludzie są różni, i że są też tacy na których zawsze można liczyć, którzy wyciągną pomocną dłoń niczego w zamian nie oczekując.
    To wszystko nauczyło mnie, że im mniejsze mamy oczekiwania wobec ludzi tym lepiej, tak jak pisze o tym Maksiuputkowa. Po prostu doznajemy mniej przykrych rozczarowań, a w ich miejsce pojawiają się te pozytywne. Największej pomocy doświadczyłam od ludzi, których ani o to nie prosiłam, ani się po nich tego nie spodziewałam.
    Bardzo nie lubię takiej uogólnionej jazdy po ludziach, np., że są wredni, że niszczą planetę, że całe zło na tym świecie pochodzi od nich itp. Otóż nie! Mimo wszystko stanę w obronie ludzi jako całości. Owszem są tacy ludzie, którym miałoby się ochotę, że się tak nieelegancko wyrażę, obić mordę, ale są też tacy, których gotowi bylibyśmy całować po rękach, a choćby i nasze dziec, i kochane przez nas osoby, i nie tylko:-).
    Jestem człowiekiem i czuję spójność z innymi ludźmi, wylewanie na innych wiadra pomyj jest jednoznaczne z wylewaniem ich na siebie. Myślę, Ze o to między innymi chodziło Oli i dlatego napisała ten post.
    I to by było na tyle:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marytko! Nie da sie mieć w życiu samych pozytywnych doświadczeń. Nie da sie spotykać samych przyjaznych, prawdziwie szczerych ludzi (choć bardzo by sie tego chciało).W życiu jest wszystko, do wyboru do koloru. I wszystko po coś chyba potrzebne, wszystko czegos nas uczące, do czegoś przygotowujące, choc w danym momencie wydawałoby się niesprawiedliwe, raniące, zabijające w nas coś ważnego.Ale przez całę życie sie kształtujemy. I wciaż niczym feniks powstajemy z martwych. I wciaz chce sie nam zyć,lubić, kochać, ufać,mieć otwarte, niezepsute lękiem przed bliźnim serca. Uczymy sie jednak ostrożności. Nieoceniania nikogo po pozorach,czy po pierwszym wrażeniu (choć to ono czasem jest właśnie decydujące i to ono sie nie myli).
      Ech, Marytko! Dobrze zrozumiałaś przesłanie mojego posta.Jeśli chcemy być szanowani, szanujmy innych. Jesli chcemy być wysłuchani, wysłuchujmy innych. Nie szargajmy dobrego imienia bliźniego swego, zwłąszcza tego, który kiedys był nam bliski, bo to tak jakbyśmy siebie samych szargali.I trzymajmy sie tych zasad nawet wtedy gdyby cały świat przestał sie ich trzymać. Bo ocalimy przynajmniej swoje czyste sumienie - a to bardzo dużo.
      I to by było na tyle!:-)
      Chociaż nie! Jeszcze pozdrawiam Cie jak zwykle serdecznie i słonecznie!:-)*

      Usuń
  11. Mądre słowa. Świat zmienia się, ciągle słyszę te słowa. I widzę, że są przyzwoleniem na różne zachowania
    wobec siebie, nie zawsze miłe. Na szczęście można spotkać osoby, które są życzliwe i z uśmiechem patrzą na
    drugich. Jednak spotkać prawdziwych przyjaciół jest coraz trudniej. Sama stwierdzam na swej skórze. Zauważam,
    że od kiedy występuję większa prywatyzacja, każdy posiadacz bez względu czego "warczy" na drugą osobę, odgradza się
    fizycznie jak i mentalnie. Przepraszam, że tak piszę chaotycznie, nie potrafię tak składnie ubrać w słowa tego co czuję. Chociaż staram się czerpać wiedzę z Twoich wpisów, już dawno pisałam, że masz talent do pisania, słowa tak składnie wychodzą z pod Twojej ręki. Pozdrawiam ciepło i serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oleńko! Ty też zauważasz to, że świat sie zmienia na gorsze? No właśnie. Coraz wiecej osób to zauważa.Ja też. Choc moze pociechą dla nas moze być fakt, że ludzie zawsze tak sądzili. Kiedy czytam ksiązki takie jak np. "Noce i dnie", "Rodzina Połanieckich", czy "Mistrz i Małgorzata" - to wszędzie tam spotykam takie właśnie zdania, że świat zmienia sie na gorsze, że w dawnych czasach było lepiej, że pewnie idzie koniec świata. Ludzie zawsze czegos sie bali, z czymś sie nie zgadzali, przed czymś próbowali bronić i czuli, że nie mają wpływu na losy świata. Ale ten swiat, wbrew ich obawom toczył sie nadal. Przemijały pokolenia. Przetaczały sie wojny. Zmieniały ustroje i rządy, ale świat nadal trwał. I trwa. I miejmy nadzieję, trwać będzie.I ludzie otrząsna sie w koncu z tych negatywnych emocji i zaczna dla siebie być Ludźmi.
      Serdeczne usciski zasyłam Ci Olu oraz zyczenia zdrowia i spokoju!:-)*

      Usuń
  12. Oj, Olu, już dawno stwierdziłam, że nie za bardzo nadaję się do tego świata:-) serdeczności ślę.
    P.s. U nas w domu choróbsko, złożyło po kolei wszystkich, babcię też, męża na końcu, ja jeszcze na chodzie, tylko czekać, jak i mnie położy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maryś, będzie ok. Kiedy przechorujecie, będziecie mieć super, najlepszą odporność, własną. Trzymajcie się, będzie lepiej.

      Usuń
    2. Marysiu, bo dziwny jest ten świat, coraz dziwniejszy jakby. Ale moim zdaniem, to nie my przestałyśmy sie do tego świata nadawać, ale to ten świat zboczył na jakieś fałszywe tory i powinien na nie czym prędzej wrócic dla dobra nas wszystkich!
      Tak jak Ania Bzikowa życzę Tobie i Twym bliskim zdrowia, bo ono jest najważniejsze. Teraz grypa i inne wirusy szaleją. Trzeba na siebie uważać, witaminę C i D łykać, inhalacje z ziołowych olejków robić i w cieple domowym siedzieć!I miejmy nadzieję - będzie dobrze!:-)

      Usuń
  13. Droga Olu, i prze moją głowę przelatywały ostatnio takie myśli. Dlaczego tak łatwo o nieporozumienie, dlaczego zamiast czuć sercem, staramy się najpierw napaść nasze ego. Nie jacyś inni, gorsi ludzie, ale my wszyscy. Przeraża mnie od zawsze niemożność porozumienia się,niby wypowiadamy słowa w tym samym języku, a tak różnie je rozumiemy.
    Każdy jest jakoś poturbowany, ale nie można robić tarczy ze swojej nieufności wobec wszystkich. Będziemy się mijali i ciągle tęsknili za przyjaznią. Nie rozumiem potrzeby posiadania racji za wszelką cenę, a wszystkiemu jest winny brak empatii. Ja też nie umiem radzić sobie z ludzmi. Nie boję się wygłaszać swoich pogladw, ale robię to w gronie podobnie myślących. Bo po co iść na walkę z wiatrakami, zresztą waleczne osoby nie odpuszczą do ostatniej kropli krwi, aż ich racja będzie na wierzchu. Nienawidzę przemocy w żadnym wydaniu i omijam takich ludzi, mniej stresu w mam życiu.
    A przecież chciałoby się wymienić myślami, bo to takie cudowne uczucie znalezc zrozumienie u kogoś. Mi czasami nie starcza do szczęścia własne towarzystwo, ani nawet męża, bo chociaż ma wiele zalet, to nie pogadam z nim tak jak z przyjaciółką.
    W świecie blogowym przeżyłam już zachwyty i ciężkie rozczarowania, bo jak piszesz, to odbicie świata rzeczywistego. Nie mam już odwagi otwierać się przed nikim. Wszystkie bariery dałoby się pewnie rozwalić, gdyby się usiadło naprzeciw siebie i serdecznie porozmawiało, wierzę, że właśnie tak by było.
    Tak, o dawnych znajomych nie wypada mówić zle, ale poki się jeszcze kotlują emocje to fajnie jest mieć się przed kim wygadac, chociażby dlatego, żeby zobaczyć inna perspektywę, niekoniecznie przyklaśnięcie. Analiza czyjegoś zachowania może nam odkryć coś ważnego o sobie. W końcu godzimy się z tym, że drogi się rozchodzą i chyba boimy, bo coraz trudniej o bliskość. a ciężko bez niej żyć. Nawet jak czujemy się dobrze we własnym świecie, to przychodzi taki czas, że bardzo potrzebujemy kogoś jeszcze. Dziękuję Ci kochana za te wszystkie refleksje, które mocno mnie trafiły. Bliskości wszystkim życzę i więcej empatii:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marylko kochana! Po opublikowaniu poprzedniego posta, tym o wspaniałych protestach w Australii znowu czegoś dowiedziałam sie o sobie i o ludziach. Po pierwsze tego, że niekoniecznie to, co ja odbieram pozytywnie będzie tak samo pozytywnie odbierane przez osoby czytające mój tekst, a co gorsza, ze wzbudzi on taką falę krytyki, niechęci a nawet wrogości. Do tej pory tylko czytałam, słyszałam o obecnych podziałach międzyludzkich, o agresji i plemiennym czy też sekciarskim zachowaniu - "kto nie idzie z nami, maszeruje przeciw nam". A po tym tekście mogłam przekonać sie o tym na własnej skórze. Dużo tych ataków było. Nie tylko na mnie, ale i na innych czytelników tego bloga. Dlatego by chronić ten blog przez nienawistnymi komentarzami, przez zepsuciem jego tolerancyjnego i łagodnego charakteru postanowiłam wprowadzic moderacje komentarzy. I jest spokój.
      A jeszcze a propos tekstu o australijskich protestach dowiedziałam się, że osoby niegdyś odwiedzajace mego bloga i przyjaźnie do mnie nastawione, osoby z którymi moje drogi jakos naturalnie sie rozeszły, teraz zmieniły to nastawienie o 180 stopni, teraz mnie obmawiają, choć nic złego im nie zrobiłam a tylko ośmieliłam sie mieć inne zdanie na wiadome tematy. Przykre to, bo miałam o tych osobach lepszą opinię. Ale cóż. Człowiek całe zycie sie czegos uczy i każde doświadczenie jest na coś potrzebne.Mąz od dawna mnie ostrzegał bym nie oceniała innych swoją miarą, bym nie patrzyła tak idealistyczne na ludzi. Bo takie patrzenie prędzej czy później przyniesie rozczarowanie i ból. Miał rację, ale trudno mi być inną - choć i tak widze, że zmieniam sie. Staję sie ostrożniejsza. Jednak nie chce być tchórzliwa - to znaczy uważam, że mam prawo pisać o rzeczach dla mnie ważnych bez oglądania sie na cudzą opinię.Wszystkim i tak nie dogodzę a najwazniejsze bym umiała byc szczera wobec siebie i bym zachowała czyste sumienie. I wiem już, że nie da sie z wszystkimi rozmawiać spokojnie, kulturalnie i z wzajemnym szacunkiem.Że nic nie daje to, że ja innych staram się traktować z szacunkiem i tolerancją. Oni nie odpłacają sie, niestety, tą sama monetą. Na szczęście sporo jest tu czytelników, do których serc moje teksty trafiają, którzy potrafia odpłacic się dobrem za dobro, szczerością za szczerosć, szacunkiem za szacunek. A w momentach próby wyraźnie widać kto jest kim.I to jest dla mnie najważniejsze.
      Marylko droga!Myslimy podobnie, obie mocno czujemy sercem, duża w nas jest potrzeba dzielenia sie swymi myslami, emocjami, przeżyciami i cieszę się, ogromnie doceniam to, że w tej mierze możemy na siebie liczyć, że nasza internetowa znajomość, serdeczna bliskosc i wzajemne zrozumienie trwają już od kilku dobrych lat. Mam nadzieję, że nic nigdy tego nie zmieni!Mam też nadzieję, że kiedys będziemy mogły sie spotkać i porozmawiać oko w oko, serce w serce!:-)♥

      Usuń
    2. Przykro mi, że na Twoim słonecznym blogu ktoś zrobił Ci przykrość. To nic Olu, te osoby słuchają innych źródeł, gdzie szczepionkoniechętni są przedstawiani jako zacofani i niosący zagrożenie innym. Naprawde można ludziom wmówić poglądy. Był czas, kiedy i ja uwierzyłam. To jak reagują zaszczepieni bardzo przypomina gorących obrońców Kościoła, wybrańców, którzy czują się moralnie wyżej tylko dlatego, że zadają sobie mniej pytań. Moderacja to dobry pomysł. Zupełnie nie pojmuję jak można stracić sympatię do kogoś z powodu poglądów. Jest tyle innych tematów, dlaczego się skupiać na tych drażliwych. Chyba polega to na tym, że niektórzy czują się lepsi i z tych wyżyn nie dają już rady wyciągnąć ręki. Ja też patrzę dość idealistycznie, ale zbyt wiele się zerwało więzi bez powodu, żeby mi się jeszcze chciało zabiegać o nowe znajomości. Trzeba pielęgnować te sprawdzone i trwałe. Olu, jestes takim dobrym człowiekiem, że ja bez mrugnięcia okiem zaakceptuję wszystkie Twoje poglądy:) co moge powiedzieć? Dziękuję, tule i mam nadzieję, że się spotkamy. Serdecznie pozdrawiam kochana.

      Usuń
    3. Tak, Marylko. Beczkę soli można z ludźmi zjeść a i tak ich do końca nie poznać.Na szczęście z tego powiedzenia nie płynie tylko smutny wniosek, ale i dajacy nadzieję. Bo z ludzi może wypłynąć nie tylko zło, ale i dobro.I tak sie często dzieje.Mnóstwo jest na szczęście takich pozytywnych i budzących na nowo wiare w Człowieka zdarzeń.
      Staram się powściagać w sobie wszelkie radykalizmy. To nigdy dla nikogo nie jest przecież dobre a tak łatwo moze przerodzic sie w fanatyzm.Zycie jest zbyt krótkie, zbyt cenne żeby skupiać sie na złych sprawach, żeby zatruwać sobie codziennosć. Lepiej widzieć słońce i iść ku słoncu!:-)
      Marylko, wzruszyłam sie czytajac Twoje słowa i uśmiechnęłam w tym wzruszeniu, pełna wdzięcznosci, że tak pozytywnie mnie odbierasz, że zawsze jestes blisko. Dziekuję Ci , dobra, wrazliwa istoto!:-)*

      Usuń
  14. Przeczytałam uważnie Twój tekst i poczułam powiew smutku, beznadziejności i pesymizmu. Wiem - są ludzie , którym człowiek zaufa, powierzy swoje rozterki, a potem nagle - trach ! I już ich nie ma, bo są z innymi, bo nie chcą już słuchać o naszych sprawach i problemach. A człowiek jak pies... przyzwyczaja się do ludzi. Jak raz zaufa to myśli, że tak już będzie na zawsze.
    Miałam koleżanki i miałam przyjaźnie, ale nigdy na całe życie. Może chciałam za wiele ? Nie wiem.
    Jak kocham to na zabój, jak ufam to bezgranicznie. Ale tak chyba nie można, bo człowiek prędzej czy później się na tym "przejedzie". Miałam przyjaciółkę - tak myślałam. Mogłam się Jej wypłakać i bez oceniania zostałam wysłuchana. Mogłyśmy godzinami gadać o wszystkim, ale potem - po kilku latach chyba się Jej znudziłam. Najpierw zaczęła wykorzystywać moje znajomości, potem pożyczać różne rzeczy i nie oddawać, mówiąc, że się popsuło, a potem już nie miała dla mnie czasu, lecz jak się okazało - tego czasu nie miała tylko dla mnie. Dla mnie najgorsza jest zdrada, ale nie taka małżeńska, tylko zdrada w przyjaźni: niedomówienia, obłuda, odsunięcie się, kłamstwo. To są takie czynniki, które powodują , że tracę zaufanie i nie ma już przyjaźni, i nie ma powrotu.
    Już dawno nie jestem małą Ulą, tylko dorosłą Urszulą. Całe życie się uczę - uczę się życia. Wiem na pewno, że trzeba mieć pewien dystans do ludzi i do siebie samego. Gdy człowiek się tego nauczy to w trudnych momentach nie będzie tak bardzo cierpiał.
    Jeśli zaś chodzi o świat internetowy czy blogowy - to chyba trochę tak jest, że jest on przez niektórych wyidealizowany. Jeśli w ich prawdziwym życiu nie jest tak słodko i kolorowo - to są tacy, którzy budują swoje drugie życie - w sieci. To już jest lepsze, piękniejsze, idealne, bez problemów.
    Nie wiem, co więcej powiedzieć. Trzymaj się i wypoczywaj w tym swoim cudnym, odludnym miejscu !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Ulu. Też taka jestem. Kocham na zabój, ufam bezgranicznie. No bo tak naprawdę, tylko taka miłośc daje człowiekowi spełnienie, poczucie, że jest czymś bezcennym, czymś dla czego warto żyć. I tylko bezgraniczna ufność jest prawdziwą ufnością. No bo jak można komus ufać połowicznie, na pół gwizdka? Czy to w ogóle można by było nazwać jeszcze zaufaniem? Jeśli na kimś bardzo nam zależy, jesli ten ktos sprawdził sie i nigdy nas nie zawiódł (a nawet jesli mu sie to przydarzyło, to zrozumiał swój błąd, przeprosił i nigdy wiecej już go nie popełnił) to powierzamy temu komuś swoje uczucia, dajemy mu z siebie wszystko. I uważam, że chociaż Ty jesteś dorosłą Urszulą a ja równie dorosłą Olgą, to nadal mamy prawo do intensywności swoich uczuć, do otwierania serc przed innymi i do doceniania otwarcia serc bliźnich.
      I tak, powinniśmy być ostrożni w stosunku do niektórych osób, mieć do nich dystans, wiedzać, że nie wszyscy są tacy jak my (i maja do tego prawo). Powinniśmy uczyć sie na swoich błedach. Bo tak jak napisałaś Ulu, życie to ciagła nauka. I kolejne kolce, ciernie i kamienie na naszej drodze są częścia tej nauki.Ale starajmy sie ocalać siebie w sobie. To najcenniejsze jądro, które jest nami. Nie pozwalajmy sie innym zmieniać na gorsze, dostosowując sie do cudzych oczekiwań i opinii.
      Ulu, droga! Humor mam dzis znacznie lepszy, niż gdy ten tekst pisałam. Bo wszystko w koncu przemija - ciemne chmury na niebie też. A tyle wrażliwych, rozumnych ludzi pomogło mi te chmury przegnać z mojego nieba. Po raz kolejny przekonuję się jak wiele cudownych ludzi mozna spotkać pod tym samym niebem!:-)))

      Usuń
  15. Zacznę od tego, że zdjęcia są cudne i pokazują piękno tego świata. Człowiek otoczony pięknem sam może wypięknieć, więc jest nadzieja dla ludzi. Tak myślę i tego się trzymam. Przeczytałam posta, wszystkie komentarze i chociaż temat trudny, to jednak się ucieszyłam. Spotkać ludzi, którzy czują i myślą podobnie to wielka przyjemność. Na Twoim blogu Olu są tacy, do których oczy same mi się śmieją. Zawsze powtarzam, że mam szczęście do ludzi, bo to prawda. Jednak doświadczyłam wielu bardzo bolesnych zawodów. Najgorszy był ten, który dotyczył mojego rodzeństwa i przyłatanej matki. Ledwie, ale przeżyłam. Po latach mogę powiedzieć, że choć nasze drogi się rozeszły to wciąż ich kocham, bo kocha się pomimo czegoś a nie za coś. Tłumaczę sobie, że widocznie nie umieli inaczej skoro tak się zachowali. Wszyscy bywamy wielcy i mali. Pracuję nad tym, żeby nie oczekiwać zbyt wiele i starać się zrozumieć, że każdy popełnia błędy. Różnie mi to wychodzi, ale wciąż próbuję. Mam kilka przyjaciółek z bardzo długim stażem, więc miałyśmy okazję sprawdzić naszą przyjaźń. Czasami było szorstko, ale zawsze uczciwie. Od zawsze bardziej cenię relacje aniżeli racje. Nie kryję się ze swoim zdaniem, ale też nie narzucam go innym. Jeżeli czytacie mojego bloga to wiecie, że potrafię być złośliwa i jędzowata, gdy coś bardzo mnie poruszy albo zdenerwuje. Nie wypieram się tego, bo ironia i sarkazm to część mnie. Jednak nie robię sobie hobby z dokuczania innym. Nie karmię swojego ego umniejszając innych. Każdy kto siebie buduje umniejszając drugiego człowieka ma ogromne deficyty w sobie. Kiedyś zareagowałam złośliwie na mężczyznę, który wyżywał się na sprzedawczyni. Dotknęłam delikatnie jego ramienia i jak spojrzał na mnie zapytałam z troską- Proszę pana czy ktoś pana skrzywdził, że zachowuje się pan jak ostatnia świnia? Zatkało go, ale za chwilę, ku ogromnemu mojemu zaskoczeniu,powiedział - A bo kierownik mnie w....ł. Mnie zatkało jeszcze bardziej, bo nie tego się spodziewałam. Ale zdołałam wydusić - To współczuję panu bardzo. Od tamtej pory wiem, że czasami naprawdę niewiele trzeba, żeby zatrzymać agresję. Żałuję, że nie zawsze się to udaje. Poza tym, ze mnie marny materiał na świętą, więc bywam wredna. Jednak bardzo lubię lubić ludzi, dlatego wciąż szukam takich, których mogę polubić i znajduję ich całkiem sporo. To prawda, że wszyscy potrzebujemy bliskości, więc trzeba się o nią starać. Patrząc na to, co dzieje się na świecie i jak to wpływa na ludzi, czuję jakbym się zapadała w bagno. Agresja, plemienność to są typowe przejawy zagrożenia, to odzywa się nasz gadzi mózg, który w formie szczątkowej wciąż mamy w naszej głowie. Mam jednak nadzieję, że "ludzi dobrej woli jest więcej" i dzięki nim ten świat się uratuje. Oni są tylko mniej widoczni, dlatego tak ważne jest, żeby szukać tych dobrych. Wiadomości politycznych, gospodarczych, covidowych unikam, bo źle znoszę głupotę, podłość, manipulacje itp. Skupiam się na tym na co mam wpływ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu! Wobec tego ja zacznę od podziekowania za to, że dostrzegłaś urode tych zdjęć i mi o tym napisałaś. Robienie fotografii jest jedną z moich pasji, moich ulubionych zajęć. I cieszę się, że jakos mi to wychodzi, że mam komu te zdjęcia pokazać, podzielić sie swoimi zachwytami. Gdy robiłam powyższe zdjęcia zdarzył się pierwszy i jak dotąd ostatni w listopadzie mroźny świt. Skoro świt spojrzałam za okno i nie poznałam świata, który tam zobaczyłam. Poprzedniego dnia było mglisto i szaroburo a kolejnego ukazała mi sie za oknem malowana mrozem cudna bajka. I tak to właśnie jest - jako w pejzażach, tako i w życiu wszystko sie zmienia. Raz na lepsze, raz na gorsze. A piękno można dostrzec we wszystkim. Nawet w szaroburej pogodzie. Sycę sie tym pogórzańskim pięknem od 11 lat i chyba nigdy nie przestanę!:-)
      Basiu, pięknie napisałaś, że oczy Ci sie śmieją do napotkanych tutaj osób. I moje oczy sie do nich śmieją. Do nich i do Ciebie - ludzi życzliwych, wrażliwych, rozumnych. Ogromnie o doceniam, że odwiedzają mnie tacy właśnie ludzie, że w pełnych refleksji, wspaniałych komentarzach otwierają przede mną swe serca. Dlatego też cieszę sie Basiu, że jakis czas temu nasze ścieżki sie zetknęły, że mozemy odwiedzać sie wzajemnie, dzieląc sie opiniami na rózne tematy, ofiarowując sobie swoja szczerosć, otwartość, dobro.
      Wyobraziłam sobie dokładnie to Twoje zdarzenie z nazbyt agresywnym panem, który niby bomba dał sie rozbroić Twoim pełnym troski pytaniem. Piekna scenka! Oby więcej ludzi potrafiło tak jak on zareagować i spuścić powietrze ze swojego wnętrza naładowanego żalem, wściekłością, krzywdą i bólem.
      Strasznie dużo negatywnych emocji wiruje teraz miedzy ludźmi. Wzajemnych oskarżeń, braku tolerancji a nawet nienawiści, żalów, lęków, złości. To zdaje sie zaraźliwe a nawet zabójcze dla relacji międzyludzkich.I moim zdaniem, to właśnie jest najgorszym wirusem, jaki teraz zbiera żniwo. i na niego właśnie przydałoby sie znaleźć jakąś szczepionkę.
      I ja staram sie skupiać na tym, na co mam wpływ, ale nie zawsze mi to wychodzi. Niestety, zbyt mocno przejmuję sie wszystkim, co do mnie dociera. Dlatego czasem, dla własnego dobra, odcinam sie od wszystkiego i ...biegnę z aparatem fotograficznym na łąki, na bezdroża, do lasu aby spotkać spokój, piękno, bezkres. To zawsze jest wokół mnie. Niezmienne. Gotowe na podzielenie sie ze mną swoim cudem prawdziwości, wolności i wiecznosci.

      Usuń
    2. Olgo, nie zawsze udaje mi się zachować życzliwie, ale próbuję. Wiem, że do drugiego człowieka trzeba wyciągać rękę, a nie pięść. Wszyscy mamy jakieś deficyty, niezabliźnione rany,które niepotrzebnie próbujemy odreagowywać złością. Wszyscy mamy dwoistą naturę, jesteśmy zarówno dobrzy jak i źli. Dopóki pielęgnuję to co we mnie dobre wybaczam sobie, że nie zawsze umiem być dobra. Wciąż pracuję nad sobą, żeby dbać o siebie nie tracąc z pola widzenia innych. Ćwiczę się w wybaczaniu. Od zawsze szukam ludzi, których mogę kochać i podziwiać. Miałam to szczęście, że wiele takich osób spotkałam na swojej drodze. Jestem za to ogromnie wdzięczna. A siebie lubię za empatię i starania, żeby nikogo świadomie nie krzywdzić. Bywam krytyczna, złośliwa, czasami wredna, ale bywam, a nie jestem. Podobnie jak Ty karmię się pięknem natury i szukam w niej ratunku. Całkiem niedawno odkryłam w sobie pasję zatrzymywania na zdjęciach tego co widzę. Chcę się tym dzielić. Pokazanie innym świata widzianego moimi oczami sprawia mi ogromną przyjemność. Tym bardziej więc rozumiem Ciebie. Też się dzielisz; pokazujesz piękno w sobie i wokół siebie. Dlatego tak mnie do Ciebie ciągnie.

      Usuń
    3. Otóz to! Do drugiego człowieka trzeba wyciągać ręke a nie pięść.Ale wszystko rzecz jasna ma swoje granice. Gdy nam ktos tę pokojowo wyciagniętą dłoń kąsa, nie będziemy udawać, że nic sie nie stało.Nie na każdego, niestety, zyczliwosć działa jak magiczny klucz do serc. Niektórzy w swej zapiekłości są tak zamotani, tak przerażeni, jakby sami do siebie tez ten klucz zgubili i wszelkie próby pomocy im w znalezieniu tego klucza tkaktują jako wtrącanie się w ich sprawy a nawet jako atak na siebie.Przykre.
      Ale nie mówmy o takich smutnych przypadkach, bowiem o wiele wiecej jest ludzi pozytywnych, pełnym skarbów swych serc, którymi chcą sie z innymi dzielić, bo rozumieją, że tylko podzielenie sie z bliźnim daje satysfakcję, przywraca sens życiu,rozświetla je.
      Basiu, serdeczne myśli zasyłam Ci o poranku. U mnie wprawdzie zimno, ale słonecznie i samo to już poprawia mi humor na początek nowego tygodnia!:-))

      Usuń
  16. Olgo ... i ja jestem przerażona tym co się z nami dzieje. To znaczy z ludźmi nas otaczającymi...
    A może dla uspokojenia pójdziesz ze mną na spacer? Zapraszam do siebie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko, jesteś wrażliwą, rozumną kobietą, więc nic dziwnego, że dostrzegasz wokół te fale agresji, złości, wzajemnych pretensji. Na szczęście są jeszcze miejsca, gdzie można od tego odetchnać. Lasy, parki, łąki, ogrody, zabytki, muzea itp. Dziękuję Ci za zaproszenie. Chętnie skorzystam!:-)

      Usuń
  17. Właśnie zastanawiam się co się z Nami stało. Dlaczego tak łatwo osądzamy drugiego człowieka, chociaż właściwie go nie znamy. Dlaczego tak bardzo gardzimy drugim człowiekiem, nie znajdując czasu, aby wpaść do niego na bloga, udzielić mu otuchy. Przez ostatni tydzień leżałam z podejrzeniem jakiejś choroby szpiku kostnego. Bolało mnie, że nie mogę być z Wami. Ale jak wróciłam to miałam dziwne wrażenie, że nikt nawet nie zauważył, że mnie nie ma... Tak, jakby wszyscy byli skupieni bardziej na sobie i własnych sprawach. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Karolinko - parę osób w powyższych komentarzach powiedziało, że lepiej nie mieć zbyt dużych oczekiwań, po to by uniknąc rozczarowań i smutku. Ot, po prostu brać rzeczy takimi, jakie są. Całe życie sie tego uczę. Raz wychodzi mi to lepiej, raz gorzej.
      A co do blogów...Myslę, że piszemy je głownie dla siebie - to taki rodzaj pamiętnika spraw, zdarzeń refleksji, które są dla nas w danym momencie ważne. Ktoś czyta te nasze słowa. I miło nam wiedzieć, że czyta. Ale ten ktos przychodzi i odchodzi kiedy chce. I my też przychodzimy i odchodzimy, kiedy chcemy. Coś co dla nas jest szmatem czasu, dla innych zaledwie chwilką. I odwrotnie. I tak, każdy jest głownie zajęty własnymi sprawami. I każdy ma tych spraw na głowie multum. Nie ma co sie na to oburzać ani mieć żal, bo tak już jest. C'esta la vie...

      Usuń
  18. Witaj Olgo! Od jakiegoś czasu podczytuję Twojego bloga, ale nie komentowałam. Dziś chcę to zrobić, by napisać jak bardzo Twoje pisanie porusza moje serce, odnajduję w nim moje odczucia, refleksje, tak pięknie ubrane w słowa. Dziękuję Ci bardzo za te prawdziwe, pełne pasji ale jednocześnie wyważone teksty i piękne zdjęcia pogórzańskiej przyrody. Pozdrawiam bardzo serdecznie. Ewik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie witam Cie Ewiku na moim blogu!:-) Cieszę się, że się odezwałaś, dając mi znak, że czytasz i że to, co piszę trafia do Twojego serca.To dla dla mnie ważne, by wiedzieć dla kogo piszę i jak są moje teksty odbierane. Bo choć blog jest formą pamiętnika, to jednocześnie dzielę się tu przecież swoimi przemyśleniami, uczuciami i emocjami z czytelnikami licząc na odzew z ich strony. Ci czytelnicy to nie jest dla mnie jakiś anonimowy tłum, tylko pojedynczy, wartościowi ludzie, którzy odbierając sercem to, co piszę, także przede mną swoje serca otwierają. A taka wzajemna relacja jest dla mnie piękna i za każdym razem bardzo wzruszająca.
      Ja takze pozdrawiam Cie serdecznie i zapraszam byś nadal odwiedzała to miejsce pod tym samym niebem i odzywała się, dawała znać, co myślisz, co czujesz!:-)*

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost