czwartek, 4 listopada 2021

Ciasteczka z niespodzianką...

 

 

 



   Wbrew tytułowi tego posta nie mam tu zamiaru pisać o sławnych, chińskich ciasteczkach z niespodzianką, ale o ciastkach mego wypieku, które pełne są przeróżnych ziaren, orzeszków oraz wiórków kokosowych i dlatego nigdy nie wiadomo dokładnie, na co się w takim ciasteczku trafi. Owe ciastka smakują nie tylko nam, ale także przypadły do gustu mojej rodzinie na Śląsku, u której miałam okazję kilka dni temu gościć. To było bardzo wzruszające spotkanie, pełne serdecznych rozmów,  opowieści oraz wspomnień z dawnych lat przetykanych westchnieniami i uśmiechami przez łzy…Bo tak to w życiu jest – to co słodkie wydaje się jednocześnie także gorzkie a między tymi dwoma skrajnościami mieści jeszcze wiele innych, trudnych do określenia smaków. Do tego nasuwa mi się taka jeszcze refleksja, że tylko to, co naprawdę ważne zawiera w sobie wiele warstw i odcieni odczuwania. Nie jest płaskie i jednowymiarowe niczym w telewizyjnej, cukierkowej reklamie. To, co najważniejsze ma w sobie dużo głębi,  znaczeń, przesłań i nabrzmiałego emocjami międzysłowia. A do tego czas bezustannie częstuje nas swoimi ciasteczkami z niespodzianką. Nigdy nie wiadomo, co tam w środku będzie i jak długo jeszcze dane nam będzie owe wypieki zjadać…



***

Czas nie próżnuje – wciąż wypieka

Swe z niespodzianką ciasteczka

Dlatego nie wie nikt, co go czeka

Jakiego tam znajdzie orzeszka

 

Czy będzie słodki, gorzki, nijaki

Czy stanie się zmian zwiastunem

Jakie czas daje rady i znaki

I które są ważne, które?

 

To ciastko nęci, tamto kusi

To zaś odpycha – spalone

Czas stale szepcze – wybrać musisz

A potem iść w swoją stronę

 

Czas nie ma czasu - robi swoje

Zagadki w ciasteczkach zamyka

Daje nadzieje, niepokoje

A potem nagle znika, znika…

 

 


   Wróćmy jednak do moich tytułowych ciasteczek. Są bowiem pyszne, zdrowe a do tego bardzo proste w wykonaniu.  Do ich zrobienia nie użyłam ani grama mąki czy cukru i dzięki temu oboje z Cezarym możemy się nimi często raczyć bez lęku o narażenie zasad naszej diety niskowęglowodanowej.

 

Do ich wykonania potrzebujemy:

 

2 białka kurze

Kilka kropel aromatu waniliowego albo migdałowego

szczyptę soli

3 albo cztery łyżki ksylitolu, erytrytolu albo po prostu cukru, jeśli ktoś nie ma oporów w jego używaniu

Mniej więcej po garści różnych ziaren: sezamu, słonecznika, dyni, lnu i maku.

Garść drobno posiekanych jakichkolwiek orzeszków (ale niekoniecznie)

Szklankę wiórków kokosowych

 

   Najpierw trzeba widelcem albo trzepaczką dobrze wymieszać białka z ksylitolem, aromatem i solą. Nie ma potrzeby robienia piany. Wystarczy by wszystkie składniki dobrze się w rozpuściły.

Następnie dosypuje się do owego białkowego płynu po kolei wszystkie ziarna, wiórki, orzeszki i dokładnie miesza masę. Ma być gęsta, zwarta, mokra i lepka. Dlatego sami musimy regulować sobie ilość dosypywanych składników. Gdyby masa była zbyt rzadka dokładamy więcej ziaren albo wiórków kokosowych. A gdyby stała się zbyt gęsta można dodać jeszcze jedno kurze białko.

 Teraz rozgrzewamy piekarnik do ok. 150 – 160 stopni Celcjusza.

Bierzemy płaską, dużą blachę i wykładamy ją papierem do pieczenia.

 Nakładamy na ów papier łyżką  i rozpłaszczamy jak najcieniej naszą ciasteczkową masę. 


 

 Wkładamy blachę do piekarnika i pieczemy aż do zrumienienia z obu stron (trwa to ok. pół godziny albo trochę dłużej).

   Jeśli nam się nie spieszy a nasze kubki smakowe nie powodują u nas ślinotoku, wyczuwszy dobiegający z pieca wspaniały, kokosowo-orzechowy zapach wypieku, możemy pozwolić by ciasto wystygło w piekarniku. Natomiast, gdy mamy przemożną ochotę by jak najszybciej zacząć chrupać ciasteczka wyjmujemy blachę z piekarnika i zanosimy ją w jakieś chłodne miejsce. U mnie najzimniej jest zawsze na ganku. Dlatego studzę tam wszystko a nawet w sezonie jesienno-zimowym przechowuję potrawy w garnkach, półmiskach i rondlach niemieszczących się w lodówce.

   Wystudzone porządnie twarde i sztywne niczym karton ciasto trzeba oderwać ostrożnie od papieru do pieczenia a następnie pokroić  ładnie nożem albo połamać na nieregularne kawałki. 


 

   I voila! Oto możemy już chrupać z rozkoszą smakołyki, które są nieco podobne do sklepowych sezamków, ale moim zdaniem, o niebo od nich lepsze, bo nie tak przeraźliwie twarde i słodkie. A jeśli mamy chęć na istną rozpustę smakową można sobie owe ciasteczka polać rozpuszczoną, gorzką czekoladą (ale to znacznie wydłuża czekanie na degustację!). Możne też je czymś posmarować: konfiturami, dżemem, powidłami, serkiem homogenizowanym, bitą śmietaną czy po prostu masłem. I mówię Wam – pycha nad pysznościami!:-)


 

    I jeszcze ciekawostka. Otóż powyższe ciasteczka można sobie również zrobić w wersji na słono. Jeśli oczywiście ktoś miałby ochotę na zdrowe, smakowite, słone chrupanki!  Wówczas nie dodajemy do ciasteczkowej masy żadnego słodzidła ani wiórków kokosowych a za to dosypujemy więcej soli, można dodać papryki (słodkiej albo ostrej, jeśli lubi się uczucie piekła w gębie) oraz wszystkich innych dodatków smakowych, które lubimy. Mogą to być np. ziarna czarnuszki czy kminku, płatki chili, pieprz czarny albo ziołowy, curry czy suszony czosnek albo cebulka. Dobrze pasuje też do tego dodatek startego na tarce żółtego sera.

   Z powyższych składników powstają chrupiące, zdrowe krakersy, które możemy zajadać same albo z jakimiś smarowidłami typu: masło, pasztet, serek, domowy smalec ze skwarkami czy co tam komu jeszcze przyjdzie do głowy!:-)

 


   Wystarczy spojrzeć za okno by zauważyć, iż przeminął już październikowy przepych barw i mocnych odcieni purpury, czerwieni, złota i rudości. Coraz mniej na drzewach liści… Odziany w poszarpaną kapotę listopad rozsiada się wygodnie na swym jesiennym, uplecionym z czarnych gałęzi tronie. Nuci wietrzne śpiewki i pełne szelestów deszczowe bajanki. Szumi niegasnącymi wspomnieniami i nadziejami. Szepcze coś o przemijaniu i tęsknocie, o upartych pytaniach bez odpowiedzi i nagłych niespodziankach od losu, czasu czy też Wszechświata…Zasnuwa mgłami i mżawkami widok na wzgórza, lasy, łąki oraz tajemnicze oddale... 



   To dobry czas na rozkoszowanie się domowym zaciszem. Na odpoczynek od wieści ze świata. Na zanurzenie się w świat książek, filmów, muzyki czy robótek ręcznych. To także idealna pora na wypiekanie a następnie zajadanie takich prostych, domowych ciasteczek z niespodzianką. A gdy jeszcze do tego popija się herbatkę z imbirem i cytryną albo grzane wino, wtedy ciepło szybko opanowuje spracowane ciało a miły spokój duszę…I na ten listopadowy czas tego właśnie z całego serca Wam życzę!:-)

 


25 komentarzy:

  1. I tak właśnie czynię Oluś tzn. zaszyłam się dzisiaj w domu, bo pogoda szara, ponura deszczowa. Ja pod kocykiem z gorącą kawą i chałwą oddaję się lenistwu pod tytułem : książkę czytam, ulubione vlogi oglądam, blogi odwiedzam, słodkościami się raczę, filmy ulubione wyświetlam, kolejny sweterek na drutach dziergam itd. Dużo tego ulubionego i to nie koniec bynajmniej :-)
    Co do pieczenia ciasteczek to niestety lewe ręce mam chociaż gotować lubię i ponoć smacznie gotuję. No mnie smakuje na pewno �� (wstawiłam buźkę, ale gdyby wyświetlił się romb ze znakiem zapytania to wyjaśniam, że to taka buźka była :-))
    Oluś "zapodaję" Ci link do filmiku na podróżniczym blogu - la carte de voyage, bo tak cudnych tonących w zalewie zieleni uliczek starego miasta jeszcze nie widziałam jak żyję, a długo żyję. To uliczki francuskiego miasteczka Saint Paul de... no i nie doczytałam bo czas wyświetlania filmiku wgramolił się na nazwę, a tu link :
    https://youtu.be/MD7mK_bx7UE
    Te chmury na Twoich zdjęciach to takie same jak u nas teraz, a o parapet tłucze deszcz. Jabłuszka wczoraj kupiłam to mi w koszyku na stole zapach ulubiony rozsiewają :-)
    A złoto jesieni faktycznie znikło zamieniając się powoli w listopadową mokrą szarość.
    Aj! Jaka dobra ta chałwa, kawa już wypita, ale nic to za chwilę będę grzać wodę na herbatę.
    Usciskowuję i buziakuję Cię serdecznie, uściski ręki dla Cezarego ślę, no i dla piesów Waszych tarmoszki jak zwykle;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie. Coraz mniej będzie teraz pogodnych, w miarę ciepłych dni, zachecających do wyjścia na zewnątrz i robienia tam czegoś (a troche nam jeszcze w obejściu robót zostało do ogarnięcia). W domowym ciepełku coraz milej człowiekowi teraz. I w końcu nalezy mu sie troche odpoczynku po pracowitych miesiącach.Byleby znowu sobie dodatkowego tłuszczyku w tym czasie nie wyhodować - jak to zazwyczaj w zimowe miesiące bywa.Dlatego staram sie nadal utrzymywać swoja dietę, ale czasem ot tak, dla przyjemności i radosci życia robie sobie od niej malutkie odstępstwa.Choć akurat powyższe ciasteczka absolutnie takim odstępstwem nie są, bo nie ma w nich cukru ani mąki.Zatem mozna sobie nimi dogadzać, jako i paroma innymi pysznościami.
      Obejrzałam proponowany przez Ciebie filmik na YT. To miasteczko nazywa się Saint Paul de Vence i rzeczywiscie te przystrojone w jesienne dekoracje i roślinnośc uliczki są przeurocze.
      Jak tylko na dworze pokazuje sie słonko od razu robi sie piękniej. I sliczny zachód słońca był wczoraj. Z tego wniosek, że dzisiaj moze być pogodny dzionek.To bardzo miła perspektywa.
      Dziekuję za uściski, tarmoszki i buziaki.Pozdrawiam Cię ciepło i serdecznie, droga Marytko, dobrego dnia życząc!:-))

      Usuń
  2. Wiersz o czasie wypiekajacym ciasteczka z niespodzianka .... po prostu genialny. Uwielbiam Twoja tworczosc Olu, naprawde powinnas to zebrac w tomik jakis i wydrukowac nawet chocby dla swojej rodziny... Tworzysz wiersze dotykajace czasu i ludzi, w sposob naprawde piekny i trafiajacy w sedno.
    Ale wracajac do ciasteczek.
    Strzal w dziesiatke! Jak wiesz jestem na keto od ponad roku. Do tej pory nie mialam absolutnie ani checi ani smaku ani ciagot na slodkie, ale cos w mnie peklo ostatnio, kiedy zaczelam ogladac filmy christmasowe... Tylko one daja mi pozytywna energie w listopadowe wieczory. Oboje zreszta je uwielbiamy, a youtube jest nieograniczona skarbnica tych filmow, do wyboru do koloru. W kazdym razie zapragnelam ciasteczek! Wpisalas sie z tym przepisem idealnie. Mam zamiar troszke go zmodyfikowac, zamiast sezamu mam tarte migdaly, platki migdalowe tez, mam duzo orzechow i ziarenek. A to wszystko zamierzam zmieszac z dwoma jajkami calymi, czemu tylko bialko, skoro mozna dac cale jajo? :)) Do poslodzenia mam stewie, nie bardzo tylko wiem ile jej dawac, to trzeba wyprobowac metoda prob i bledow, jest dziesiec razy slodsza od cukru.
    U nas o dziwo pare dni cudownej zlotej pogody i nareszcie widac te kolory na drzewach, wyjatkowo ladnie przebarwiaja sie w tym roku. Na wikend bedzie juz kiepsko, ale wtedy wlasnie przydadza sie Twoje ciasteczka.
    Slodkich i cieplych wieczorow wam zycze kochani - Kitty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Kitty - cieszę się, że mój wiersz spodobał Ci sie i trafił do Twego serca.Dziękuję Ci, że mi o tym napisałaś. To dla mnie ważne, że mam dla kogo pisać.
      A co do ciasteczek, to moim zdaniem lepiej dać same białka, bez żółtek. Chodzi o to, że białka zapewniają twardość i chrupkość. A do tego mają neutralny smak. Natomist żółtka mogą sprawić, że ciasteczka nie będą takie chrupkie i wyczuwalny będzie smak żółtek.
      Ten przepis jest fajny takze dlatego, że często człowiek ma jakieś białka w lodówce, z którymi nie wiadomo, co począć a tu można je świetnie wykorzystać.Bo żółtka użył do czegoś innego (my np. bardzo lubimy tatara z żółtkami, cebulka, sosem sojowym, oliwą, solą i pieprzem). Zresztą sama sprawdź. Może ciasteczka z całymi jajkami też będą dobre? Trzeba eksperymentować. Tyle w tych swobodnych eksperymentach kuchennych jest przecież radości i wolności!:-)
      Tak czy siak upiecz swoje ciastka i daj mi znać, czy Ci wyszły i jak smakują.
      Zasyłam Ci dużo serdecznych myśli i życzenia spokojnych, pełnych ciepła domowego dni!:-))

      Usuń
    2. Wszystkie Twoje wiersze do
      mnie trafiaja Olu i to bardzo mocno, choc nie zawsze umiem ubrac w slowa jak... ale tam sa , siedza w mojej duszy!:) Aaaa, teraz rozumiem - wyprobuje zatem i tak i tak, bo ja akurat smak zoltek bardzo lubie, a miekkie ciasteczka tez :)) Zobaczymy co wyjdzie w pierwszej i drugiej probie👍🤗 A w dodatku przypomnialas mi o tatarze! Wieki cale nie jadlam, a tu poki co jeszcze wolowina mielona nie jest droga i poki co jeszcze jest. Wg elity , ktora rzadzi swiatem , produkcja wolowiny i produktow mlecznych ma zostac zakazana w ciagu 10 lat. A tak a propos - czy wy macie wlasna krowke Olu? Kitty

      Usuń
    3. Olu - udaly sie!:) Pierwszy wypiek wyszedl wysmienicie, na samych bialkach ( musialam uzyc az czterech) . Troche mi wyszly za slodkie, ale juz wiem co i jak 👍Przepis rewelacyjny, bo tak szybkich ciasteczek jeszcze nie robilam. Doslownie 5 minut na wymieszanie i potem tylko trzeba wrzucic do pieca i przypilnowac, zeby sie nie spalily 😅Buziaki gorace

      Usuń
    4. Udały się? To wspaniale!:-) No bo to tak prosty przepis, że wręcz nie mogą się nie udać.Lubie proste przepisy, czym prostsze, tym lepsze. To jak z wszelkim jedzeniem - im bardziej proste i naturalne tym lepsze dla naszego zdrowia.Mam parę jeszcze takich fajnych przepisów w zanadrzu i pewnie za jakis czas sie nimi tu podzielę.
      A tatar to też taka zdrowa, prosta pychota! Zajadajmy go, póki możemy, bo rzeczywiscie moze być różnie, z tego co słychać. W ogóle moze byc nieciekawie na świecie, wiec uzywajmy żywota, póki sie tylko da!:-)
      A krówki niegdy nie mieliśmy i nie mamy. Mieliśmy kiedyś kózki!:-)
      Buziaki serdeczne dla Ciebie, Kitty!:-)*

      Usuń
    5. Zupelnie zapomnialam o tak pysznej i szybkiej potrawie jaka jest tatar, sto procent keto i w dodatku nie trzeba wiele stac przy kuchni. Czesto dzien mi mija bez obiadu , a wieczorem nie mam juz sil gotowac dla siebie ( wystarczy ze domownikom gotuje), nie mam sil a i nie chce mi sie smazyc czy pichcic , tatar to tak jak Twoje ciasteczka : rachu ciachu wymieszany i gotowe👌😁 🥰

      Usuń
    6. Najlepsze sa takie potrawy, co to rachu ciachu i gotowe. Po kiego stać godzinami w kuchni i szykować cos, co zje sie w ciągu pięciu minut?
      Buziaki gorące zasyłam Ci Kitty!:-)♥

      Usuń
  3. Bardzo smakowity wpis. Żal, że takie smakowite ciasteczka nie są dla mnie (problemy techniczne hihi). Fajnie, że takie różne przysmaki potrafisz wyczarować. Jesienne popołudnia sprzyjają takim pracom. Życzę smacznego i pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię eksperymenty i czary kuchenne. To w sam raz zajęcie na niepogodę. Dzięki temu nie dość, że ładnie i smakowicie w domu pachnie, to jeszcze potem można sobie pyszności własnej roboty wcinać i cieszyć się, że innym smakują.
      Pozdrawiam Cię serdecznie, Olu i wielu pogodnych, listopadowych dni życzę!:-)

      Usuń
  4. Olu , to prawda, słodko-gorzka jest miłość i macierzyństwo a nawet przyjazn. Nic nie jest jednowymiarwe, a jeszcze dodam, że im trudniejsze i ulotne, tym bardziej pamietane. Cieszę się, że spędziłas piekny czas z rodziną, okazja może smutna, ale jak dużo musiało być wczesniej miłości, żeby teby teraz zapanował wzruszający smutek, prawda?
    Czasami się trafi orzeszek, a czasem zamiast pyszności spalone nadzieje. Ja wszędzie chcę widzieć orzeszki, a jak zobaczę, że się pomyliłam, to i tak tłumaczę sobie, że mogło być gorzej. Ale trafiają się, są najnudniejszych i najtrudniejszych momentach życia, tylko...przeważnie widzimy to jak ich czas przeminie.
    Podoba mi się Twój przepis na ciasteczka z dodatkiem białka. Wypiekałam już z olejem kokosowym, łączyłam syropem klonowym, albo miodem, a białko przeciez sklei równie dobrze. Wypróbuję jeszcze dzisiaj:) Dziękuję i pozdrawiam serdeczniekochana:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Marylko. Każde uczucie zawiera w sobie wiele odcieni. Ma swoją historię, ważne momenty, smaki i zapachy, które magicznie przypominają nam o przeszłych chwilach. Tak, spędziłam piękny czas z rodziną. Bardzo mi to było potrzebne, po raz kolejny uświadomiło jak oni są dla mnie ważni, jak jesteśmy do siebie podobni i choć kilometrów od siebie dalecy, to nieodmiennie bardzo bliscy sobie. A co do smutku to nawet on jest potrzebny, szczególnie jeśli można go odczuwać razem.
      Oj, tak. Na rózne orzeszki natrafiamy w naszych ciasteczkach. Zdarzają sie miłę i niemiłe rozczarowania. Ale wszystko to jest po cos potrzebne. Buduje nas, wzbogaca, uczy.Jest częścia naszej drogi.
      Też piekłam już ciasteczka z olejem kokosowym, ale były zbyt kruche, zbyt rozpadajace się. Jednak te białkowe są trwalsze, twardsze, zdatne do pokrojenia. Ciekawa jestem efektów Twoich wypieków.
      Pozdrawiam Cie gorąco i mnóstwo serdecznych uścisków zasyłam!:-))

      Usuń
  5. Oleńko, ja już mam ślinotok po przeczytaniu:-)A nasze życie...ciągła niespodzianka...mocno przytulam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Upiecz je sobie przy jakiejś okazji Basieńko i zobacz, czy opis tych ciasteczek i wyobrażenie ich smaku dorównuje ich rzeczywistemu smakowi. Na razie są niespodzianką, jak i wiele rzeczy w życiu, które jeszcze przed nami.
      I ja Cie przytulam serdecznie!:-)

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Tak, są apetyczne z wyglądu i dobrze tez smakują.
      I ja Cię pozdrawiam, Karolino!:-)

      Usuń
  7. Aż zakrztusiłam się śliną - no bajka... zapisuję przepis :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj je sobie upiec, Gabrysiu. Te ciasteczka są dobre, dla nas, osób starających sie jeść zdrowo, nieużywających cukru. Do a poprzez zawartość zdrowych ziaren też dobrze wpływają na nasz organizm. Na przykład polepszają trawienie!:-)

      Usuń
  8. Oj, kochana! same niespodzianki u Ciebie, bo i zdrowe słodkości i przepiękny wiersz i jak zwykle wartościowe refleksje.
    Chyba się skusze na wypiek, ale muszę zakupić co nieco ziaren itd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię niespodzianki Asiu - te pozytywne, rzecz jasna. Jak każdy z nas chyba. I wiersze tez lubie pisać i sie tu nimi dzielić oraz wszystkim, co uznam, iż warte jest podzielenia. Jak np, przepisem na owe ciasteczka. Proste, szybkie, smaczne, zdrowe i zawsze sie udające!:-)

      Usuń
  9. Moja siostra też piecze takie ciasteczka tylko dodaje do nich jednak pół szklanki mąki pełnoziarnistej i trochę masła. Zamiast cukru daje miód. Poświadczam, smakują cudnie do kawki popołudniowej.
    Zapachniało!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno pyszne są ciasteczka Twojej siostry, Krystynko. Dobrze sobie cos od czasu do czasu upiec i raczyć sie smakołykiem własnej roboty albo móc nim poczęstować innych. Moze nawet radosć dzielenia sie przewyższa samą radosc jedzenia?!
      Pozdrawiam Cię gorąco!:-)

      Usuń
  10. Wczoraj zostawiłam tu ciasteczkowy komentarz, lecz ciągle go nie widzę. Nie wiem co się dzieje z ta siecią ? W każdym bądź razie lubię takie ciasteczka bez mąki. Od dłuższego czasu poszukuję przepisu na pyszne ciasteczka i wypróbowuję różne. Twój przepis już sobie spisałam i będę wypiekać. Dziękuję Olgo :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, w jakich internetowych czeluściach znikają czasem komentarze. Jakaś czarna dziura je chyba pochłania. Tak czy siak cieszę się, iz w końcu udało Ci sie zamieścić komentarz Ulu i że spodobał Ci sie mój przepis na ciasteczka. Wypróbuj go koniecznie, bo zawsze sie udają (tylko trzeba przypilnować by sie nie przypaliły)!:-))

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost