W marcu jak w garncu! – Chciałoby się zakrzyknąć nie raz. No bo tegoroczny marzec rzeczywiście pokazuje całą paletę swych możliwości. Od śnieżnych zawiei aż po osiemnaście stopni na plusie. Od lodowatych poświstów wiatru, po chóralne, radosne śpiewy ptasie o poranku. Od kompletnego brudnoszarego zachmurzenia wraz z deszczem i mgłą aż po błękitne, optymistyczne niebo oraz jaskrawość barw wszelakich.
Wiosna robi swoje. Nie ogląda się na nasze ludzkie sprawy. Ma swój plan i się go trzyma. Bo tylko jeden marzec jest w roku a po nim jeden kwiecień i maj. Czas nie poczeka. Trzeba iść za głosem odradzającej się natury. Cieszyć się wszystkim, co ona daje. Doceniać każdą chwilę. I tę pochmurną i tę słoneczną. I wykorzystywać każdy moment istnienia na życie po prostu. Innego przecież nie będzie. A co najważniejsze - ono umyka tak szybko, że ani się spostrzeżemy, jak nastanie lato, potem jesień i znowu zima. I wcale może nie nadejść to, na co czekamy, czego wypatrujemy. Nadal najwięcej zależy od nas samych. Od tego, co czujemy, czego chcemy, jacy tak naprawdę jesteśmy. Jak patrzymy na rzeczywistość. Czy mamy skłonności do jej zachmurzania czy rozpogadzania. Czy potrafimy wyłuskać z niej to, co najważniejsze i nie przegapiać, nie marnotrawić chwili obecnej...
Wiosna dopomina się o działanie. A zatem wczoraj po raz pierwszy tej wiosny przez cały dzień pracowaliśmy z Cezarym w ogrodzie. Nareszcie zrobiło się na tyle ciepło, że nie groziło nam przeziębienie. Ptaki śpiewały radośnie. Psy wylegiwały się na słonecznych plamach. A pierwsze zielone roślinki odważnie wystawiały łebki spod ziemi i wołały: dzień dobry, gospodarze! A gospodarze tak zawzięcie po zimie sprzątali, że dzisiaj daje im o sobie znać prawie każda kostka i każdy mięsień! Ha! Czują, że żyją!:-) A przy tym zadowoleni z siebie bardzo, bo kawał ważnej roboty za nimi i mogą już planować następne prace. Poprawienie uszkodzonej przez śniegi wiaty na drewno. Przesadzanie zbyt gęsto rosnących krzewów berberysów, tawuł oraz hibiskusów. Przekopywanie grządek i pierwsze wysiewy warzyw. Sadzenie pnących róż w przygotowanym dla nich jesienią miejscu pod oknami kuchni i przyległego do niej pokoju. Zrobienie dla różanych krzewów płotków, które choć trochę ograniczą destrukcyjne zapędy naszych czterech psisk. Cięcie schnącego od jesieni stosu drewna i przewożenie go do wysprzątanej pięknie drewutni. I co tam jeszcze przyjdzie na bieżąco zdziałać. Wszak wiosna dopiero się zaczęła. A zatem dopiero się rozkręcamy. Ale nie tylko robota nam w głowie. Spoglądamy z tęsknotą na nasze zakurzone rowery i marzą nam się przejażdżki po okolicach. Tyle tu ciekawych, niezbadanych jeszcze dróg, schowanych za lasami przysiółków i wiosek. Tyle pięknych widoków do podziwiania i fotografowania. Na wszystko przyjdzie pora. Byle siły były, zdrowie i optymizm w duszy. Byle się chciało chcieć!:-)
A póki co znowu wołam, że w marcu jak w garncu! Nocą bowiem fala opadów przeszła przez nasze Pogórze i mocno się oziębiło. Nie przeszkodziło to jednak ptaszętom w entuzjastycznych, porannych świergotach i migotliwych przelotach między drzewami owocowymi. Nie przeszkodziło też mnie w wyjściu na krótki spacer i obfotografowaniu ogrodu oraz najbliższych okolic. Po deszczu wszystko zrobiło się mokre i lśniące. Powietrze krystaliczne i pachnące mieszanką arbuza z cynamonem oraz dodatkiem anyżu i paru jeszcze innych tajemniczych, typowo wiosennych ingrediencji. Pączki bzów nabrzmiały obiecująco a gdzieniegdzie trawa nabrała bardziej niż wczoraj soczystego koloru. Nawet suche badyle i stare chaszcze na łąkach zezłociły się i wypiękniały. A na wierzbach i leszczynach bazie, pączki i gałązki ustroiły się w leciutką, seledynową woalkę. Przemiany następują bezustannie. A nam pozostaje tylko patrzeć i podziwiać. Oddychać głęboko i swobodnie. Nie dręczyć się tym, co się na świecie wyprawia i w tym nie uczestniczyć. Do miasteczek oraz miast jak najrzadziej z naszego siedliska się ruszać, bo tu u nas jak w górskim uzdrowisku a tam, nie dość, że smrodliwe wyziewy z kominów, to jeszcze podobno zarazić się czymś łatwo można (na szczęście w naszych stronach ludzie mniej tym wszystkim zestresowani, z większą rezerwą na obecne sprawy patrzący). Po drugie w tych maskach bardzo człowiekowi niewygodnie a po trzecie na inne zamaskowane istoty aż przykro patrzeć. Tutaj na naszej górce pod lasem rzeczywistość całkiem inna, niż w dużych skupiskach ludzkich, niż na dramatycznych obrazkach, które pokazują media. Tutaj pora zwyczajnie wiosenna. Prosta i bezpieczna. Uśmiechnięta ufnie. Niczym nie zakryta. W oczy bez lęku patrząca. Normalna. Taka jaką była zawsze. I oby taką właśnie pozostała.
Zbliżają się święta, ale nie będziemy ich z Cezarym jakoś szczególnie obchodzić (ciekawie mówi też na ten temat Graszka na swoim wideoblogu - klik). Z każdym rokiem bowiem coraz mniejszą czujemy potrzebę świętowania. Nie pociągają nas święta ani religijnie ani towarzysko ani nawet jako odmiana w monotonii dni, bo żadnej monotonii nigdy tu nie odczuwamy. Ucieszymy się natomiast dobrą pogodą, jeśli wiośnie zechce się nas nią obdarzyć. Ucieszymy się pójściem na spacer albo przejażdżką rowerową. Widokiem odradzającej się przyrody. Psimi zabawami. Baletem obłoków na niebie. Ptasimi trelami. Powrotem bocianów w nasze strony. A jeśli pogoda nie dopisze znajdziemy sobie zajęcia czy rozrywki w domu. I też będzie dobrze. Dostroimy się do tego, co nas otacza. I czy to w chmurach, czy to w słońcu będziemy sobą. Bylebyśmy mogli żyć jak dotąd – razem, blisko natury, w jako takim zdrowiu. I żeby wszystkich naszych bliskich choroby omijały. Więcej nam chyba nie trzeba.
I jeszcze na koniec do posłuchania piosenka grupy Dżem – "Do kołyski" (Żyj z całych sił), która była dla mnie inspiracją do napisania powyższego posta.
Oboje z Cezarym pozdrawiamy Was serdecznie i wszystkiego dobrego na ten wiosenny czas życzymy!:-)
Ze świętowaniem mamy podobnie, cieszy nas po prostu wolny od pracy zawodowej czas, plenery i spotkania z bliskimi, nawet apetyt już nie ten...
OdpowiedzUsuńO huśtawce pogodowej informuje nie tylko moja głowa, ale i odporność na chłody, dziś na wycieczce do lasu zmarzło nam wszystko, wczoraj prawie 20 stopni i spocone plecy...
Najważniejsze by słonce świeciło o zdrowie dopisywało, czego i Wam życzę:-)
Co do świąt dochodzi jeszcze aspekt zdrowotny - zazwyczaj człowiek ledwo żywy z przejedzenia tymi wszystkimi słodko-tłustymi frykasami i tęskniący za prostym, nie obciążającym żoładka posiłkiem dnia codziennego.
UsuńA pogoda zmienna bardzo. Jak na marzec przystało. Trzeba uważać żeby sie nie przeziębić, bo wiosenne słonko niby grzeje, ale wiaterek zimny wieje...
Pozdrawiam serdecznie, Jotko!:-)
Wiosna u Was, tak jak i u nas pracowita :-) a Ty dodatkowo pięknie ją opisujesz
OdpowiedzUsuńTeż chodzę po podwórku i sprawdzam co trzeba naprawić, poprawić. Taki czas. Dzisiaj odpoczywam po pracowitym tygodniu.
Czytając twoją końcówkę, przypomniała mi się moja koleżanka, która stale podkreśla, że my na wsi, samotni, że ona tak by nie mogła. Trafnie to opisałaś, pisząc, że żadnej monotonni u was nie ma.
A piosenkę uwielbiam, kiedyś dość często jej słuchałam
Tak, wiosna pracowita a im pogodniej na zewnątrz, tym ilość prac większa. Dzisiaj na razie pada, wiec odpoczywamy póki co po wczorajszych robotach!:-)
UsuńNie ma monotonii zycia na wsi. Myslę, że to nie zależy od tego, gdzie sie mieszka, ale jak sie na życie patrzy.Zawsze i wszędzie można sobie znaleźć jakieś zajecie albo inspirację do kreatywnego myslenia i działania.
"Chwila, która trwa moze być najlepszą z twoich chwil". No właśnie...
Pozdrawiam Cię ciepło, Graszko!:-)
Dziękuję za klimatyczne zdjęcia. Święta to dla mnie czas rodzinny, ale też zatrzymania mimo że przed Świętami zawsze więcej roboty... Byle sił i zdrowia dla Wszystkich!
OdpowiedzUsuńWiosna daje inspirację i siły do działania. I zdjecia sie nowe robic chce i codziennymi nowościami w ogrodzie zachwycać. Życie rozpościera skrzydła!
UsuńPozdrawiam serdecznie, Asiu!:-)
Jakże mi tego wszystkiego brakuje. Ten natury zwłaszcza.
OdpowiedzUsuńPięknie o tym opowiadasz. :)
Bliskosc natury jest dla nas wszystkich bardzo wazna. Z niej mozna czerpać siłę ducha i ciała, nadzieję, uśmiech i oderwanie od dręczących spraw.Szukajmy kontaktu z naturą kiedy tylko sie da!
UsuńPozdrawiam Cię ciepło, Anno!:-)
Zdjęcia natury jak zwykle mnie zachwyciły. Są bardzo piękne. Święta... nie wiadomo jakie będą w tym roku. Ale to też czas na odpoczynek. I tego odpoczynku Wam życzę. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTeż bezustannie zachwycam sie przyrodą w moim otoczeniu. O każdej porze roku jest inna, ale zawsze płynie z niej dobra magia.
UsuńPozdrawiamy Cie serdecznie, Karolinko!:-)
Pracy wiosną jest ogrom, tymczasem w pośpiechu ( pani z przedszkola dzwoniła w piątek, żeby odebrać Konradka bo ma biegunkę) wywinęłam orła na podwórku pędząc do samochodu i teraz bolą mnie żebra paskudnie. Biegunki jakoś w domu nie było, Konradek zjadł obiad, ale pani zrobiła panikę, no i babcia pokiereszowana mocno na święta!!!
OdpowiedzUsuńOjojoj! Biedna Basieńko! Wiem, co to znaczy przewrócic sie znienacka i dotkliwie potłuc. Wystarczy chwila nieuwagi. Mam nadzieję, że już dzisiaj czujesz sie trochę lepiej i dasz radę jak zawsze cieszyc sie świętami. Przytulam Cie delikatnie i serdecznie!*
UsuńPraca w ogrodku to dla mnie nowosc:) do ktorej sie musze przyzwyczaic. Narazie sie ucze, ale ponoc jest nadzieja;)
OdpowiedzUsuńBo wstep mialam raczej zalosny... wpadlam i zaczelam wyrywac wszystko co suche. Dobrze, ze Wspanialy szybko zauwazyl i wyjasnil, ze to "suche" to ciagle jest potrzebne bo z niego przy ziemi odrodzi sie nowe... hmmm kto by pomyslal jaki ten moj Wspanialy mundry. Nie jestem do konca przekonana, ale on twierdzi, ze suche sie przycina przy ziemi jak nowe zaczyna wyrastac... pozyjemy zobaczymy:)
Dostalam narazie grabie i zadanie grabienia tego co on wyznaczyl... okazuje sie, ze mamy multum krokusow, zonkili, tulipanow. Zonkile i krokusy kwitna, tulipany czekaja cierpliwie w kolejce.
Zgadzam sie z Toba w pelni, zycie na wsi jest cudne!!!
I napisalam to ja "miastowa od urodzenia":)) Nigdy w zyciu nie przypuszczalam ze tak mi sie spodoba takie spokojne zycie wsrod natury, a teraz jestem zachwycona.
Ha! Człowiek całe życie sie uczy, ale w wielu działania hc nabiera wprawy i biegłości. I to jest wspaniałe!Bo to tak, jakbyśmy byli wiecznie młodzi, wiecznie gotowi na zmiany. Marylko! Już w przyszłym roku będziesz doskonale wiedziała, co suchy badyl a co żyjąca roślina. i będziesz sadzić, siać, kopać, plewić jakbyś od lat to już robiła. Praca w ogrodzie, kontakt z ziemią, ubrudzenie sie, spocenie, opalenie przy okazji - to wszystko sprawia, że człowiek czuje, że zyje, że jest częścią natury, że daje mu ona spokój i równowagę ducha i uświadamia co jest naprawdę ważne, co jest prawdziwe.Zwłaszcza teraz - w okresie tego pandemicznego szaleństwa. Jak dobrze mieć swój cichy kąt i robić tam swoje, ciesząc sie tą pracą a przy okazji odcinajac sie od tego, na co i tak nie mamy wpływu!
UsuńPozdrawiam Cie ciepło, Marylko!:-)
Przecudne są te wystające z ziemi kolorowe oznaki życia i te pączki na drzewach.
OdpowiedzUsuńPowoli świat z całkiem szarego zmienia się na mniej szary.:-))
Przyjdź WIOSNO, nie zastanawiaj się i nie zatrzymuj!!!
Też co roku zachwycam sie i wzruszam widokiem tych pierwszych roślinek wychodzących z ziemi. To takie niewinne, ale pełne chęci życia maleństwa. Są niczym odradzajaca sie nadzieja!A nadziei przecież wszystkim nam potrzeba - nie tylko na wiosnę.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie, Stokrotko!:-)
Oj, Olu, żeby to się tak dało nie zadręczać i nie przejmować tym, co na świecie dzieje się. Nie wiem, czy covidu nie ma w domu, młodzi co prawda w swojej części, ale z temperaturą, mam nadzieję że dziś sprawa się wyjaśni. Musieliśmy wracać z powrotem na Pogórze, wnuki widziane tylko przez okno, a i mamy babcię, która mieszka osobno. Dziś wracamy z powrotem, trzeba na zakupy, coś ugotować, schować się, żeby dzieci nie widziały i czekać. Okropny czas, serce mi się kraje, ale trzeba przetrwać jakoś, babcię ochronić, a jak będzie na święta? czy tylko zostawię jakieś potrawy na progu i umknę ze łzami. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNo tak, Marysiu. Nie zawsze sie da uciec przez martwieniami. One mogą człowieka dopaść wszędzie, nawet w najbardziej odciętej od świata wioseczce, nawet na bezludnej wyspie. A w dzisiejszych czasach chwile spokoju są niczym rzadkie perły w oceanie pełnego trosk i obaw życia.
UsuńTrzymam kciuki by Twoi bliscy nie chorowali a jeśli już, to by przeszli przez to tak łagodnie, jak tylko się da.
Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Twych bliskich.
JAk dobrze, że u Was raczej spokój, że można odciąć się w miarę od tej nierównej walki z pandemią. Nie wszędzie jest tak spokojnie. Cieszę się, że tak pięknie postrzegasz Olu zwiastuny wiosny. Tak czekamy na nią a zarazem czekamy na uspokojenie na powrót normalności. Póki co martwimy się o bliskich. A zbliżające Święta u mnie nie wiele zmienią. Tak jak na grudniowe jeździłam do siostry tak na wielkanocne zostawałam w domu ciesząc się, że będzie można wyjść na wędrówkę i cieszyć się słońcem. Co będzie teraz jeszcze nie wiem, pewnie wyjdę gdzieś w pobliżu. Cała nadzieja w drugiej dawce szczepionki, będę spokojniejsza. Pozdrawiam Was i przesyłam ciepłe i wiosenne dobre myśli.
OdpowiedzUsuńTak, próbujemy odciąć sie od tego, co sie teraz dzieje.Nie mamy na to żadnego wpływu. Jedyne, co mozemy to starac sie tu, u siebierobic swoje i cieszyc sie naszym spokojem, naszą zieloną wyspą zwyczajnej, wiosennej codzienności.
UsuńMam nadzieję Olu, że już wkrótce będziesz mogła cieszyc sie swoimi wędrówkami, podziwianiem natury i fotografowaniem.Ze odzyskasz poczucie bezpieczeństwa i spokój ducha.
Pozdrawiamy Cię serdecznie!:-)
Masz rację Olu, nie ma mowy o monotonii, jak się ma takie cudowny świat dookoła siebie. Wróciłam z "cieplych krajów", a tu ku mojemu zaskoczeniu intensywna i bujna wiosna, taka wręcz majowa. Kwitną moje drzewka pomarańczowe wyhodowane od pestki, a na zagonach zieleni się szczypior i rzodkiewka. Nie da się opisać ulgi, że przede mną przestrzenie bez ludzi i samochodów. Świąt też nie celebrujemy, chociaż takie dni są potrzebne, żeby pobiesiadować, zmienić menu. Nie zdązyliśmy zobaczyć, ale widzialam przygotowania do Wielkanocy w Gwatemali ( podobnie jest we wszystkich krajach Ameryki Centralnej i Południowej) Na ulice wjadą figury naturalnej wielkości skąpane we krwi ( widzialam jak domalowują). Przerażająca procesja wbije ludzi w poczucie winy, a dzieci będa miały gorszą traumę, niż my mieliśmy. Twoj piekny ogród Olu wkrótce ozyje i obudzą się kwiaty, znowu będzie jak w bajce. Praca w ogrodzie przywroci smuklosc i zwyczajną radosc życia. Czego gorąco zyczę:)
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie, jak pięknie zrobiło sie u Ciebie, Marylko! Majowa wiosna to najpiękniejsza bujność i intensywność wszelakiego życia. Ciekawa jestem jak wyglądają te kwitnące drzewka pomarańczowe.I jak pachną!:-)
UsuńNie dziwię się, że cieszy Cie spokój, cisza i spokojna przestrzeń Twego domu i ogrodu. Podróżowanie jest fajne, ale jeszcze fajniej jest wrócić i ukokosic się na swoim, poczuć sie dobrze i bezpiecznie.
Widziałam kiedys w TV jakis reportaż o dziwnych obyczajach wielkanocnych ludzi z okolic, o których piszesz. Dla nas to dziwne, dla nich normalne i niezbędne. Najwazniejsze chyba by każdy mógł celebrować swoje tradycje tak jak chce albo odstąpic od nich, gdy już nie czuje takiej potrzeby ani przymusu. Można świetować albo nie - jak tam kto chce, jak czuje, że będzie mu lepiej, naturalniej. Człowiek zmienia sie całe zycie. Jest niczym ogród, albo drzewo. Pewne sprawy i rzeczy odpadają z niego niczym stara kora albo uschłe listki a inne znowu rosna i kwitna kolorowo, choc rok temu jeszcze ich nie było.I to jest piękne!
Niech nowe życie bujni sie w naszych ogrodach, pozytywne myśli w naszych głowach a dobre uczucia w sercach.
Pozdrawiam Cię z serdecznym uśmiechem, Marylko!:-)
Mamy szczęście Olu, ja często łapię się na ty, że o masce zapominam, bo tu wokół domu i w lesie - nie trzeba o niej pamiętać. Święta - będą spokojne i leniwe, oby tylko pozwolono nam jechać na tradycyjną wycieczkę z zupą chrzanową w termosie - to niczego więcej mi nie trzeba :) Buziaki
OdpowiedzUsuńTak, Gabrysiu. Mamy szczęście mogąc mieszkać na uboczu, z dala od ludzi a blisko natury, dzikich łąk i lasu. Tu mozna zapomnieć o tym szaleństwie, które zamęcza ludzi od ponad roku.
UsuńPysznej zupki chrzanowej Wam życzę oraz możliwosci spałaszowania jej tam, gdzie sobie to wymarzyliście!
Buziaki!:-)
Wiosna dopomina się o działanie, ja działałam wczoraj. I nawet miałam rumieńce, tylko nie wiem czy ze zmęczenia czy z ekscytacji. Zrobiłam nawet rzeczy odkładane od dawna na wieczne jutro. Kiedyś sama myśl o nich pozbawiała mnie sił a wczoraj proszę, szast-prast i zrobione. I nie dość, że spontanicznie to nawet z przyjemnością.
OdpowiedzUsuńW marcu jak w garncu, u mnie to był chyba szybkowar bo w marcu pogodowo miałam wszystko ( nastrojowo niestety też ) - słońce, wichury, ulewy, mgły i gradobicia, czasami wszystko to jednego dnia. Działo się dużo i szybko, kilka razy wrzało.
Podobnie jak ja doceniacie prostotę i cieszycie się nią z przyjemnością. Życzę Wam wielu okazji do celebrowania codzienności, niech słuchanie ptasich treli albo patrzenie się w niebo nigdy nie będzie stratą czasu. Pięknych, wiosennych dni.
Ano właśnie! Wiosna dopomina sie o działanie a człowiekowi po zimie bardzo tego działania trzeba - i jego zastałemu ciału i zmęczonej tym, co się od roku na świecie dzieje duszy.
UsuńU nas dalej wiosna zmienna, jak na wiosne przystało. I dobrze - wiosna ma być wiosną a nie do razu upalnym latem!
Prostota życia jest dla nas bardzo ważna. Minimalizm potrzeb jesli chodzi o rzeczy, przedmioty. Najważniejsza jest bliskosc natury i spokój, który ona daje.
Mo! Pozdrawiam Ciepło i wszystkiego dobrego na wiosne Ci życze!:-)
Oj pozazdrościć (w pozytywny sposób) tej Waszej normalności. W tym roku u nas trudne dni, ani wiosna tak nie cieszy, a nadchodzące święta będą ciężkie. Zdrowia i spokoju dla Was.
OdpowiedzUsuńTak to niestety bywa - jak w pogodzie tak w zyciu, słonce przeplata sie z deszczem. Raz jednego wiecej raz drugiego.Ale jako takie zdrowie i spokój ducha najważniejsze. I tego Ci Lenko zyczymy na teraz i na potem.
UsuńPodobno wszystko co piękne rodzi się w bólach 😊 żarty żartami, a tu trzeba naprawdę sie napracować, żeby potem było pięknie. Wiosna nie jest moja ulubiona porą roku, narzekam, kiedy jest za ciepło, narzekam, kiedy się ciagle pogoda zmienia, bo odczuwam to w kościach, dosłownie i w przenośni, a z drugiej strony jak tu się nie zachwycać przyrodą budzącą sie do zycia. Pieknie tam u was:)
OdpowiedzUsuńTak, naprawdę trzeba sie w ogrodzie mocno napracować. Wytrwale, dzień po dniu, chociaż mięśnie bolą i człowiek chcąc nie chcąc stęka przy każdym pochyleniu!:-)Ale teraz jest właśnie pora na wiele koniecznych działań.A krasnoludki - leniuszki gdzieś sie niestety pochowały!:-)
UsuńZimno sie znowu zrobiło, ale póki co jest słonecznie, więc roslinki nadal wyłaża z ziemi a pączki nabrzmiewają. Nawet żaby wzięły sie juz za swoje gody i pięknie rechocą wieczorami!:-)Wiosna na całego!:-)
Ikroopko! Pozdrawiam Cie ciepło i wszystkiego dobrego życzę!:-)
Ach! Jaki optymistyczny, wiosenny post, takie Hallelujah !!!
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=EwdYJZ6Lgx4
Ano właśnie - takie Hallelujah, czyli Alleluja i do przodu!:-)
UsuńDziękuję za linka do piosenki!:-)
https://www.youtube.com/watch?v=YrLk4vdY28Q
OdpowiedzUsuńCohen - mistrz nad mistrzami. Dziękuję, Krystynko!:-)
UsuńKochana Olu - pieknych wiosennych Swiat wam zycze, odpoczynku, relaksu, spiewu ptaszat i radosnego poszczekiwania psiakow. Badzcie zdrowi i niech radosc zycia was nie opuszcza 💝🌷💝Kitty
OdpowiedzUsuńKochana Kitty - bardzo dziekuję Ci za serdeczną pamieć i Twoją życzliwośc. Piękne zyczenia!
UsuńŚciskam Cie mocno i również wszystkiego co najlepsze Ci życzę w imieniu swoim i Cezarego!:-))♥
Oleńko, Tobie i Cezaremu przesyłam moc serdeczności na drugi dzień świąt Wielkanocy :)
OdpowiedzUsuńDroga Mirko! Serdecznie dziękuję Ci za pamięć i życzliwosć. Wszystkiego dobrego na dzisiaj i na potem. Pięknej wiosny!:-)
Usuń