Dieta warzywno-owocowa przynosi pozytywne efekty i po
tygodniu jej stosowania mam wrażenie, że bóle, zmęczenie, senność i ociężałość
zaczynają powoli ustępować. Postaramy się z Cezarym wobec tego jak najdłużej ją
stosować. Robić soki, zajadać warzywa w różnych postaciach, ograniczać
tłuszcze, pieczywo i mięso. A przede wszystkim cukier, który najwięcej chyba
szkód w organizmie wyrządza.
Robiłam wczoraj
porządki w naszej spiżarce i doszłam do wniosku, że stanowczo za dużo przygotowuję
przetworów. Nie dajemy rady przejeść tego wszystkiego a choćbyśmy nawet
zawzięli się i pochłaniali dziennie po kilka słoików konfitur, dżemów,
przecierów i soków, to raczej nie wyszłoby to nam na zdrowie. Ze względu na ten
cukier właśnie, który poza kiszonkami znajduje się, niestety, we wszystkim.
Wielu naszych gości obdarowuję moimi słodkimi wytworami a mimo to nadal półki w
spiżarce są pełne. Zwłaszcza konfitur z czarnego bzu mamy mnóstwo oraz
suszonych prawdziwków. W zeszłym roku, gdy organizowałam konkurs na imię dla pajęczycy z bloga "Nitki losu" także nagrodą były moje konfitury.( https://wewanderers.blogspot.com/2017/02/konfiturowa-uczta.html ) Przetwory z bzu to moja specjalność i z roku na rok robię ich coraz więcej. W związku z tym wpadłam na pomysł aby teraz także ogłosić na
blogu jakiś prosty konkurs, w którym nagrodą byłyby właśnie owe bzowe konfitury
i suszone grzyby.
Co Wy na to, kochani? Czy jest ktoś chętny na jaworowe
przysmaki?:-)
Na czym miałby
ów jaworowy konkurs polegać? Otóż wymyśliłam sobie, że obdaruję osobę, która w
komentarzu pod tym postem, w kilku zdaniach napisze, dlaczego lubi czytać
tego bloga, co ją tu przyciąga a co zniechęca.
Kto napisze najciekawiej, najdowcipniej, najoryginalniej i trafi tym do
naszych serc ten dostanie słoik konfitur, woreczek grzybów oraz może jeszcze
jakąś niespodziankę z naszej spiżarki. Wasze komentarze na pewno poprawią nam
humor i pomogą wyjść z zimowego letargu. A i Wy, mamy nadzieję, będziecie mieli
fajną zabawę wymyślając swoje wypowiedzi. Na komentarze w tej sprawie czekamy
do końca marca! A póki co pozdrawiamy Was serdecznie z ogarniętej straszliwą
zamiecią wioski podkarpackiej i rychłego polepszenia pogody życzymy!:-))
Ja lubie Was czytać, bo jak pisałam tutaj u Was jest zupełnie jak w innym swiecie, czytając Wasze historie (nie tylko tu) przenoszę sie do innego świata Zostawiając ten mój aby ode mnie odpoczal :) Poza tym Was polubiłam od kiedy macie Jacusia, potem sledzilam jego i Wasze losy, kozki, kurki i małe pieski, Misię i jakoś tak juz tu z wami zostałam :) Lubię Was, o! Bez uwielbiam w słoikach wiec by sie nie zmarnował :) grzybków u mnie dostatek akurat ;)
OdpowiedzUsuńPięknie dziekuję, Kocurku!:-))
UsuńNa Waszym blogu czuję się trochę ja na wczasach :) czuję to Wasze szczęście i spokój, który mi się udziela. Taki mały Raj na ziemi :) Myślę, że gdybyście mieli pensjonat, to byłabym pierwszą wczasowiczką bo uwielbiam takie klimaty. Olgo za grzybki dziękuję, bo jeszcze nie zjedliśmy naszych, ale taka konfiturka mniam mniam... Tym bardziej, że coś mi siedzi i ani wte, ani z powrotem - to znaczy bardziej podoba mi się ta druga opcja , bo aktywnie ciężki czas przede mną. Buziaki
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziekuję, Gabrysiu!:-))
UsuńTrafiłam tu przypadkiem,niedawno i poczułam się jak gość oczekiwany i mile widziany. Jest tu wszystko to,co lubię i ciepełko,takie fajne,domowe.Zwierzaki,wspominki,muzyka i piękne fotki.I dwoje życzliwych ludzi pięknie o tym wszystkim piszących. A co mi się nie podoba? nie wiem ,zamierzam tu często zaglądać,więc może znajdę jakiegoś "haka". Pozdrawiam najserdeczniej,konfitury i grzyby bardzo lubię chociaż wiem,że cukier to biała trucizna. ale miło jest czasem się podtruć!
OdpowiedzUsuńDziękuję z uśmiechem, Kociafraniu!:-))
UsuńKocham Was platonicznie i nie pretenduję do nagrody, bo jak chcę konfitur czy prawdziwków to wystarczy mi do Was przyjechać. Przytulam gorąco w ten mroźny jeszcze czas.
OdpowiedzUsuńDziękuję i przytulam, kochana Krystynko!:-))
UsuńA ja odkryłam Jaworów, kiedy pojechali po Jacusia, którego jakiś ... tu zmilczę, bo musiałabym używać wyrazów ;) porzuciła przy lawendowym polu. Pomyślałam, że to świetni ludzie, potem spodobał mi się ich kawałek świata, choć z mojego punktu widzenia mocno zdefektowany przez brak jeziora widocznego z okien domu ;) Potem musiałam sprawdzać, co u Jacusia, no a potem rozwinął się nałóg!
OdpowiedzUsuńGalia Anonimia
Dziekuję gorąco, Galio!:-))
UsuńMysle, ze wysylanie Waszych smakowitosci do mnie, to skorka nie warta wyprawki, ale mimo to napisze, choc gdybym miala wygrac, to juz ceduje moje nagrody (choc z westchnieniami i placzem) na nastepna osobe, bo nie chce Was narazac na bankructwo - to raz, a dwa - chyba by nie dotarlo w calosci, bo to w koncu szklo.
OdpowiedzUsuńCzytam Wasz blog chyba od samego poczatku i najpierw bylam zaciekawiona egzotyka Australii, Waszymi stamtad wspomnieniami. Mam piekne dwie fotografie stamtad, ktore od czasu do czasu sobie ogladam, bo tyle mojego, na pewno tam nigdy nie pojade. Pozniej blog poszedl w innym kierunku, ktory z poczatku wzbudzil moja lekka irytacje, bo zdawal mi sie... (tu przepraszam, ale jestem szczera do bolu) nieco infantylny. Wrozki-sruszki, przeciez to dla malych dzieci! A potem wchodzilam do tamtej wymyslonej krainy z coraz wiekszym zapalem, bo byla tak inna od obrzydliwej rzeczywistosci, pozwalala choc na chwile zapomniec, oderwac sie od problemow, pobyc w swiecie idealnym. A potem wrocic i jakos lepiej znosic przeciwnosci. Duzo dala mi rozmowa z Olenka na skypie, kiedy moglam poznac Ja osobiscie, choc jednak z daleka. Ale wyobrazam sobie, jak pachnie - wiatrem, ziemia, sianem, owocami, natura i z pewnoscia psami, jak kazdy z nas. Ale wracajmy do bloga, tym razem do ukrytego, gdzie nie ma cienia infantylizmu, jest okrucienstwo wojny, brutalnosc polowan na podludzi, gwalty, przemoc, ale i milosc, tradycje narodowe, poswiecenie - i to tez jest Olenka, az trudno uwierzyc, ta sama od wrozek, skrzatow i gadajacych pajakow. A taka inna, powazna nagle, choc przeciez jako autorka moglaby naginac, zeby "dobrze sie skonczylo". Jakby dwie rozne osoby, jedna dziewczeca z rumiana buzia, plasajaca po lakach, spiewajaca, beztroska i ta druga, dorosla, powazna, bez usmiechu, z misja pokazania nagiej prawdy. Ktora wole? Obie, bo tworza calosc.
Jestem ogromnie wzruszona...Dziękuję, Anusiu!:-))
UsuńPowiem krótko- przychodzę do Was by chłonąć dobro i piękno w postaci zadanej nam przez naturę i jestem pewna, że na tym blogu nigdy nie potknę się o fałsz.
OdpowiedzUsuńA konfitury od Was były tak pyszne, że do dziś pamiętam ich smak.
Basieńko droga, dziękuję z całego serca!:-))
UsuńZawsze cieszę się jak dziecko, gdy widzę Wasz nowy post. Nie zawsze komentuje lecz zawsze czytam. Lubie Wasze ciepło, szczerośc i to, ze do każdego czytelnika podchodzicie indywidualnie wczytując się w jego słowa z wielkim szacunkiem. Brak tu obłudy i fałszu, jest dobre słowo, którym dzielicie się wspólnie z nami. Pokazujecie Wasze życie w wybranym przez Was pięknym miejscu. Pozwalacie na uwolnienie czytelniczej wyobraźni 😊 Cieszę się bardzo, ze mogę TU z Wami bywać, zamyślić się, pomarzyć, wyciszyć...Pozdrawiam serdecznie Państwo Jaworowie ❤️
OdpowiedzUsuńOrszulko kochana, bardzo Ci dziękujemy i przytulamy serdecznie!:-))
UsuńLubie czytac o Waszym zyciu, jestescie prawdziwi,w dzisiejszym swiecie tak bardzo brakuje szczerosci,bezinteresownosci, chwili zadumy.Zdarza sie,ze czesto czytam poraz drugi wpisy i wtedy wlasnie po przemysleniach dociera do mnie sens wypowiedzi.Pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za Twoje słowa, Teresko!:-))
UsuńZaglądam do Was bo...sama nie wiem jak to napisać. Atmosfera Waszego miejsca, przestrzeń, patrzenie na świat bez złości, trochę staroświecki styl, miejsce inne i miłe.
OdpowiedzUsuńNie pretenduję do nagrody, bo nie lubię czarnego bzu, Was lubię.
Ewuniu, dziękujemy z serdecznym uśmiechem!:-))
UsuńUwielbiam Wasze opowieści, czy to wymyślone czy o realnym życiu :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy Ci Wietrzyku za życzliwe słowa!:-))
UsuńBardzo przyjemny gest - podzielenia się pracą swoich rąk, wiadomo same słoiczki nie zapełniły się. Piszę nie żebym miała być brana pod uwagę, akurat za bzem nie przepadam, a grzybków nie jadam. Jednak napiszę dlaczego do Was zaglądam. Bo mnie inspirujecie, bo czuję wielką mądrość i dużą wrażliwość wobec innych, a szczególnie wobec zwierzaczków. Bo poznaję strony, które są mi nie znane osobiście. W dzisiejszym "zwariowanym" świecie potrzebne są mi takie miejsca chociażby wirtualne, gdzie można znaleźć inny wymiar pojmowania życia, zachowań i wrażliwości. To wszystko znalazłam na Waszym blogu. Pozdrawiam serdecznie i chciałoby się napisać wiosennie tylko nie wiem jak to ma się do leżącego śniegu (którego oczekiwałam w styczniu a nie teraz).
OdpowiedzUsuńOleńko, ciepło mi na sercu, czytajac Twoje słowa (wbrew zimie za oknem).Oboje dziękujemy gorąco!:-))
UsuńI co ja mam napiać?:-) Do nagrody nie pretenduję, nie lubię konkursów, tak jak nie lubię jakiejkolwiek rywalizacji. Ale Wasz blog, Wasze pisanie i Was bardzo, bardzo lubię! Duszą i sercem, zresztą to moja dusza mnie do Was zaprowadziła, a dusze w tym względzie nie mylą się. Przytuliliście mnie w trudnym dla mnie roku, czuję się u Was jak w domu, w którym zawsze czeka na mnie ktoś bliski, kto mnie akceptuje taką jaka jestem. Kiedy mi źle otwieram Waszą stronę jak znajome drzwi domu i czytam:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za to!:-)***
Marytka
Cieszę się, oboje sie cieszymy, że dobrze sie czujesz w naszym blogowym domku, Marytko! Dziekujemy Ci za Twoje ciepłe słowa i zawsze miłe sercu odwiedziny!:-))
UsuńO, rany, Olu!:-))) Co ja napisałam:-) Miało być "napisać", a nie "napiać", nooo znaczna różnica, czytam i pieję ze śmiechu:-)))
UsuńBuziaki! Marytka:-)*
Oj, Marytko! A ja nawet nie zauważyłam tego "napiać"! Dopiero teraz, po Twoim sprostowaniu. I też sie usmiałam. Fajnie sie tak pośmiać razem!:-))
UsuńA w ogóle, to ja też robie przerózne błedy, zjadam końcówki i ogonki, przestawiam szyk liter w słowach. Za szybko piszę i potem bez sprawdzenia puszczam w świat.Ale każdemu sie to zdarza. Grunt to usmiech i życzliwe zrozumienie!:-))
Olgo, bywam tu od niedawna i bedę bywać, bo u Was czuje się jak u siebie w domu, w końcu jestesmy prawie sąsiadkami:), no i podobnie żyjemy, tak mi sie wydaje. Ale nie piszę tego komentarza, aby dostać grzybki i konfiturki, bo sama jestem zbieraczką namiętną, a tego dobra jak i u Was, jest u nas pod dostatkiem. Grzybów było w zeszłym roku zatrzęsienie na Podkarpaciu... Ja też bardzo lubię czarny bez, ale wolę kwiaty. Nic specjalnego z nich nie robię, bo do syropu musiałabym dodac cukier, a z nim pożegnałam się ostatecznie, no więc po prostu suszę kwiatki i owoce też oczywiście. Na zime mam herbatkę i napary. No i jak Ty obdarowałam rodzinke i przyjaciół. Teraz czekam z utęsknieniem na dzień, kiedy znowu bedę mogła rozpocząć nowe zbiory.Ech, u nas tez potworna wichura snieżna była wczoraj i naprawdę mam tej zimy juz dość. Czas na wiosnę...
OdpowiedzUsuńOlgo, czy robisz post dr Ewy Dąbrowskiej? Pytam, bo sama odżywiam się tylko produktami roślinnymi, a dietę warzywno- owocową robiłam juz raz i byłam bardzo zadowolona. Chce powtórzyc, ale czekam aż się zrobi cieplej, bo ona dośc mocno wyziębia.
Serdeczne pozdrowienia
Bardzo sie cieszę, że trafiłaś na naszego bloga i że lubisz tu bywać, Agnieszko!:-)Chyba rzeczywiscie żyjemy podobnie - blisko natury, prosto i zgodnie.
UsuńTak, ubiegły rok był bardzo grzybowy i bzowy. Ciekawa jestem, jaki okaże sie ten. A z tym cukrem w przetworach to rzeczywiscie jest problem. Trzeba go ograniczyć dla zdrowia i urody!:-)
Dziś już pogoda lepsza, bo tak nie wieje, ale nadal zimnica.
Ta moja obecna dieta ma dużo wspólnego z dietą E.Dąbrowskiej.Nie jest taka restrykcyjna, ale bardzo do niej zblizona. Jak mi zimno to piję sobie barszczyk a potem wyjadam te warzywne farfocle. Przeprowadzałam dietę Dąbrowskiej dwa lata temu i bardzo dobrze mi zrobiła.Schudłam i czułam sie świetnie. Szkoda, że potem wróciłam do niezdrowych nawyków.
Pozdrawiam Cię ciepło w mroźny wieczór!:-)
Agnieszka ma rację, ta dieta wyziębia. Tak jak Ty, Olu wróciłam do starych nawyków po dziewięciu miesiącach stosowania tej diety. Kiedy przyszły mrozy bardzo marzłam i zacżęły mi się snić po nocach mięsne dania. Musiałam ją przerwać, ale faktycznie pięknie schudłam podczas jej stosowania, prawie 20 kg. Nie wracam do niej na razie, bo jest dość restrykcyjna. Teraz tak jak Ty, Olu trzymam się warzyw i owoców, no i serów wszelakich i jajek, bo bardzo mnie do nich ciągnie. Od mięsa nadal mocno mnie odpycha, aż jestem zdziwiona, bo nigdy tego nie miałam, wręcz przeciwnie, zawsze byłam ogromnym mięsojadkiem:-)
UsuńBuziaki! Marytka
Tak, ta dieta rzeczywiscie wyziębia. Ubieram sie bardzo ciepło a mimo to czasem marznę. Mam też jednak przypływy ciepła, gorąca wręcz. Zdaje mi się, że w mym organiźmie trwaja teraz wielkie porządki!:-)
UsuńTak, jak Ty nie mam ochoty na mięso. Widze, że świetnie można sie bez niego obyć a braki białkowe zastępować jajkami, produktami mlecznymi albo fasolami, kaszami czy ciecierzycą.Jak sie ociepli na pewno poczuję sie lepiej, takze dlatego, że będę miała więcej ruchu na zewnatrz i nie będę mysleć o jedzeniu, ale o robocie! No i mam nadzieję, że schudnę - po raz kolejny w swoim zyciu. A za każdym razem mam nadzieję, że bój to jest mój ostatni i odtąd pozostanę szczupła i zwiewna niby rusałka. He, he!:-)
Buziaki, Marytko!:-))
Jawor, Jawor,
OdpowiedzUsuńJaworowi ludzie,
Co wy tu robicie?
-a piszemy posty
dla Was, nie starosty.
Sto konfitur rozdajemy,
ale jedną sobie zjemy.
Chociaż dietę polecamy
Nań każdego zapraszamy:)
Jaworowi ludzie serdecznie dziękują Ci Agnieszko za śliczny wierszyk na temat!:-))
UsuńNie wiem już, nie pamiętam skąd przywędrowałam, ale oczarowana wracam do dziś. Zaglądam, czytam, w przerwach tęsknię. Staram się choc uśmiechem pokazać, że byłam. Że warto, ze wytrwali już poznali blog i zajrzą dowiedzieć się co słychać.
OdpowiedzUsuńCzepiać się nie będę, bo rózne przyczyny nie pozwalają napisać posta. Tylko małą prośbę mam, aby w przypadku dłuższej przerwy dać znać. Czy to w komentarzu, czy krótkim postem, że przerwa celowa. I tyle.
Dziękuję Alis za serdeczną wypowiedź o naszym blogu oraz ważną dla mnie podpowiedź w sprawie uspokojenia czytelników, że wszystko jest w porządku, gdy następują dłuższe przerwy w pisaniu!:-))
UsuńDo nagrody absolutnie nie pretenduje :). Pragne tylko dac znak, ze pomimo zarobienia po uszy, staram sie znalesc choc chwilke, aby przycupnac na moment i ogrzac sie w Waszej przyjaznej atmosferze.
OdpowiedzUsuńNajserdeczniejsze pozdrowienia :).
Bardzo sie cieszę, Moniko że wpadasz do nas, że lubisz gościc na naszym blogu. Dziękuję Ci gorąco za to wszystko!:-))
UsuńDopiero niedawno odkryłam Wasz blog. Ale zaglądam tu, bo jest tu spokojnie, życzliwie, poetycko i malarsko.No i smacznie.:-)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Cieszę się Stokrotko, że odkryłaś nasz blog i podoba Ci się u nas. Dziękuję serdecznie za tak miłe słowa!:-))
UsuńZa nagrode z gory dziekuje, ale nie biore udzialu w zadnych tego typu konkursach. Bedzie mi bardzo milo pogratulowac zwyciestwa komus na miejscu, czyli w Polsce.
OdpowiedzUsuńDlaczego Was czytam?
Bo jestescie wyjatkowi, na calym dlugim i szerokim blogowisku nie ma drugiej takiej Olenki i drugiego takiego Cezarego, po prostu nie ma i juz.
A ta Wasza wyjatkowosc to wystarczajacy powod, ze od lat przychodze tu z prawdziwa przyjemnoscia i jak by co to raczej ciezko bedzie sie Wam mnie pozbyc:)))
Bardzo miło czytać tak serdeczne słowa o nas, Marylko! Dziękujemy Ci gorąco i wysyłamy Ci dużo buziaków.
UsuńA pozbywać sie Ciebie nie zamierzamy w żadnym razie! Star, Tys naszą ulubioną gwiazdą przecież!:-))*
Uwielbiam zdjęcia z Waszej najbliższej okolicy. Czasem nawet czuję się tak, jakbym była tam razem z Wami. Lubię opowieści o życiu i te o Australii chętnie czytałam, choć niektóre były dla mnie troszkę długie, ale zdjęcia i krajobrazy wynagradzały długość wpisu. Ach ! Zapomniałabym... o Pajęczycy - fajne były opowieści! Pozdrawiam bardzo serdecznie :))
OdpowiedzUsuńDziękujemy serdecznie, Ulu za Twoje życzliwe słowa!:-)) A że czasem piszę za długie opowieści - wiem, wiem. Ale nie obiecuję poprawy!:-))
UsuńOlu kochana, nic mądrzejszego od poprzedniczek nie napiszę, bo pieknie ujęły w słowa powody dla których to zaglądamy wszyscy. Ja czuję po każdym kontakcie z Tobą przypływ wiary w dobro, przyjazn, życzliwość. Uśmiecham się i czuję ciepło w sercu.
OdpowiedzUsuńCieszę się Eulampio i wzruszam, że tak pozytywnie mnie odbierasz.Dziękuję Ci, z całego serca dziękuję za Twe ciepłe słowa!:-))
UsuńTajemniczy Cezary, dzięki opwowieścią Oli i temu co sam czasami pisze ,trochę poznany. Ola, choć nie znana, znana tak bardzo, bliska...jak w domu..jak u rodziny, do której po prostu sie wpada i wyciąga z komórki przetwory,,za widoki za oknem, za ciszę i spokój, za serce, za śpiew czasami słyszany--- ciepłym głosem Oli ....Za kozy, psiaki wesołe i koty...Za dzielenie się swoim życiem...
OdpowiedzUsuńDużo można by jeszcze pisać
Olu dziekuję za przetwory..nie byłoby gzdie ich wysłać, aj wciąż w drodze:): A i wolę mieć nadzieję, że dostanę słoiczek , kiedyś tam, osobiście:):)
Pati, serdecznie dziekujemy Ci oboje za ciepłe, wzruszajace słowa. Fajnie, ze sie poznałyśmy i wzajemnie możemy bywać w swoich światach!
UsuńŚciskamy Cie z ciepłym usmiechem!:-))
Jak sie tu znalazlam, nie pamietam ot skaczac z kwiatka na kwiatek z bloga na bloga. Zerknelam najpierw niesmialo tak przez okno a kiedy juz zdecydowalam sie zapukac slysze nagle- hej nie pukaj, wchodz, przeciez jestes u siebie!!! Tak wlasnie sie czuje ilekroc tu przychodze, jak u siebie, jak w towarzystwie przyjaciol, ktorzy tak hojnie wszystkim sie dziela. Pozdrawiam serdecznie Kasia z Irlandii.
OdpowiedzUsuńPS
Oj nie zauwazylam, ze mi PS ucielo chcialam tylko napisac ze posiadam takze adres polski jakby co ten tego :)
UsuńKasiu, pięknie napisałaś o tym, byś nie pukała i wchodziła jak do siebie. Właśnie tak jest! Dziękuję serdecznie!:-))
UsuńDlaczego czytam... bo lubię! Bo sprawia mi to przyjemność, oczywiście wolałabym z Wami pogadać twarzą w twarz. Ale tak też gadam a raczej słucham, Twoich Olu opowieści, napisanych dobrym, obrazowym językiem. Jesteście ludźmi z mojej bajki, czujecie tak jak ja, widzicie piękno świata o każdej porze roku, w słońcu, w deszczu, w podmuchach wiatru, w kropli rosy. Kocham Was po prostu, za to, że jesteście, że mogę zadzwonić, przyjechać, przeczytać. Za to, że kochacie i doceniacie życie i że Wam się chce! Że stanowicie przeciwwagę dla wielu ludzi z którymi mam do czynienia, płaskich, nieciekawych, od linijki. Dodajecie mi sił, bo istniejecie. I mogę się w tym utwierdzać czytając. Czytam więc : ).
OdpowiedzUsuńPoza tym robicie dobre zdjęcia, z pasją, patrzycie i widzicie. To dużo.
Co mi się nie podoba? Mieszkacie za daleko!!!
I na koniec przyznam się, że pragnę bardzo tego słoiczka, tej pychotki w środku z ciepłem lata i ciepłem Waszych serc. Wiesz Olu przecież, że jestem łakomczuchem .... więc jeśli przewidziałaś nagrodę pocieszenia, to ja ... tak tylko : )))
Uśmiecham sie od ucha do ucha czytajac Twoje słowa,kochana Łucjo! I Cezary też sie uśmiecha. Czujemy sie jak misie, które ktoś własnie poczęstował pysznym miodkiem!Dziękujemy Ci z całego serca!:-))
Usuń