Za tych, których już nie ma i za tych, co jeszcze są
Za tych, co już nie muszą, za tych, co czegoś chcą
Przełykam łyk mocnej herbaty, ogrzewam dłonie kubkiem
I trącam się z Tobą kieliszkiem z amarantowym trunkiem
Za tych, co już nie muszą, za tych, co czegoś chcą
Przełykam łyk mocnej herbaty, ogrzewam dłonie kubkiem
I trącam się z Tobą kieliszkiem z amarantowym trunkiem
Uśmiech przesyłam daleko, wzruszenia dorzucam łzę
Nic więcej nie mogę uczynić, a coś przecież zdziałać chcę
Niepewna przede mną droga, a w tyle trwa wspomnień przestrzeń
Coś jeszcze zrobić tu mogę, bo jestem, ciągle jestem
Nic więcej nie mogę uczynić, a coś przecież zdziałać chcę
Niepewna przede mną droga, a w tyle trwa wspomnień przestrzeń
Coś jeszcze zrobić tu mogę, bo jestem, ciągle jestem
Październik za lasy odchodząc scałował owoce z kalin
I zdmuchnął w mgle Losu nitkę - wiatr się cichutko pożalił
A świerszcze zamilkły na łące, w futerał swe skrzypki schowały
I tylko echa z tej strony dżdżyście, bezgłośnie płakały…
I zdmuchnął w mgle Losu nitkę - wiatr się cichutko pożalił
A świerszcze zamilkły na łące, w futerał swe skrzypki schowały
I tylko echa z tej strony dżdżyście, bezgłośnie płakały…
Październik rozświecił słońce i babim latem czcił jesień
Odegnał chmury i deszcze, na chwilę przywołał wrzesień
Obudził zachwyty nad życiem, Bieszczadom się kazał rozżarzyć
Kobieta w letniej sukience znów odważyła się marzyć
Odegnał chmury i deszcze, na chwilę przywołał wrzesień
Obudził zachwyty nad życiem, Bieszczadom się kazał rozżarzyć
Kobieta w letniej sukience znów odważyła się marzyć
Październik już w dal hen odpływa, zabiera cząstkę mnie samej
Zostawia warstwy doświadczeń, pomiędzy tęsknota i pamięć
I nucąc swe mgliste pieśni przez łzy uśmiecha się czule
Wsłuchuję się w jego melodie, w tę ciszę, co wszystko rozumie
Zostawia warstwy doświadczeń, pomiędzy tęsknota i pamięć
I nucąc swe mgliste pieśni przez łzy uśmiecha się czule
Wsłuchuję się w jego melodie, w tę ciszę, co wszystko rozumie
Przełykam łyk mocnej herbaty, ogrzewam dłonie kubkiem
I trącam się z Tobą kieliszkiem z amarantowym trunkiem
A wierząc, że są bezsensy, co kiedyś wypełnią się sensem
Spoglądam na pejzaż bezkresny i jestem, wciąż jeszcze jestem….
I trącam się z Tobą kieliszkiem z amarantowym trunkiem
A wierząc, że są bezsensy, co kiedyś wypełnią się sensem
Spoglądam na pejzaż bezkresny i jestem, wciąż jeszcze jestem….
Cudownie zaduszkowy wiersz, piosenka, ballada.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jesteś Oleńko!
Wiersz, piosenka...cokolwiek, byleby prosto od serca do serca trafiało! Cudownie, że do Twojego trafia, Krystynko. Dziękuję, że jesteś zawsze blisko z dobrym słowem!:-)♥
UsuńCzytam i coś mi w głowie dodaje melodię graną na gitarze przy ognisku, i rodzi się taka "szczipitielna" chwila, pięknie.
OdpowiedzUsuńDobrze coś sobie w duszy zaszeptać, zanucić, w taki zaduszkowy, pełen zamysleń i wspomnień czas...A przy cieple ogniska, patrzac w taniec płomieni, w otoczeniu podobnie odczuwajacych ludzi, to chyba najlepiej. Dobrze, że jesteś tu, Klarko!♥
UsuńOlu, może ktoś natknie się na te słowa, ułoży do nich balladową melodię i kiedyś zanucimy ją przy gitarze; wiersz przemawia do mnie, rodzą się w wyobraźni tylko moje krajobrazy, smuteczki, łzy ... dzięki.
OdpowiedzUsuńMoże ktos sie natknie...Hmm...Był taki ktoś, Przemek Chmielewski "Chmielu", młody, bieszczadzki bard, zakapior. Moze on dopasowałby melodię...Ale od stycznia tego roku układa niestety melodie już tylko na niebieskich połoninach...
UsuńMarysiu, wyobrażam sobie, że siedzimy w krąg, przy ognisku, ktos gra na gitarze i nucimy to razem a każdy myśli o swoich październikach.Spojrzenia ciepłe Ci ślę z mojej strony ogniska..♥
Jesteś i to dla mnie/ nas najważniejsze. ❤️
OdpowiedzUsuńOrszulko kochana, jesteśmy! Wciąż jeszcze jesteśmy. Ile jeszcze przed nami? Nie wiadomo, ale teraz jesteśmy razem, blisko gorącym sercem. Przytulam Cię tkliwie i raz jeszcze dziękuję za tę ciepłą bliskosć i wszystkie serdeczne podarki!♥
UsuńCzlowiek jest coraz bardziej samotny na oceanie zycia. Odchodzi poprzednie pokolenie, wykrusza sie rownolegle, a nawet nastepne. Coraz bardziej pusto wokol.
OdpowiedzUsuńMasz rację, Aniu - coraz puściej wokół. Odchodzą Ci, którzy byli ważna częścia naszego życia, nas samych. To boli...Ale pojawiaja sie następni wrażliwi, dobrzy ludzie, przynoszą nadzieję, prawdę i ciepło, pomagają iść dalej. I my jeszcze jesteśmy, Aniu!♥
Usuńtrącam się z Tobą Olu za to wszystko także:)
OdpowiedzUsuńPati kochana, życie jest tak krótkie i nieprzewidywalne...Trącam sie z Tobą, serdecznie w oczy Ci spoglądajac i spełnienia marzeń życząc oraz przede wszystkim zdrowia!♥
UsuńDziękuję i nawazajem:)
Usuń!♥
UsuńBęc, trącam kieliszkiem nalewki z malin!
OdpowiedzUsuńBęc, Małgosiu! I jeszcze raz serdeczne, szczere BĘC!♥
UsuńZ radością witam listopad, bo wiem, że są cykle w naturze
OdpowiedzUsuńPokonam wszystkie trudności, te małe, średnie i duże
I w duchu będę wzrastała, choć ciało czasem szwankuje
I nadal będę pisała, czasem coś namaluję
I dobrem będę świat krzepić, zaśpiewam światu kolędę
Już się nie będę bała. Będę - gdziekolwiek będę!
Jutro gościmy u siebie autorkę "Kobiety w letniej sukience". Będziemy też myślami z Tobą, a fotorelację ze spotkania przyślemy na @.
UsuńPowitam listopad kolejny, powitam ten czas z mgły utkany
UsuńA jaki on będzie dla nas? Och, o tym się zaraz przekonamy
Bo można wiele planować, szykować obrazu ramy
A jaki będzie ten obraz wciąż nie namalowany?
To tylko czas pokaże, więc idźmy przed siebie w ten bezkres
Zabierzmy ze sobą swą ufność i ciągle gorące serce...
Och, jutro będzie u Was pani Basia Gulbinowicz? Niesamowite! Pozdrówcie ją serdecznie ode mnie i powiedzcie, że jej piękny obraz patrzy na mnie codzień! Ciekawa będę relacji ze spotkania!:-)♥
Może zamiast "Z radością witam listopad" będzie lepiej "Z pokorą powitam listopad"? Ja tam wolę się zaprogramować na radość, ale dla kogoś, kto czyta, to może być za duży zgrzyt:)
UsuńNiepewność swą mowę skończyła i szybko wraz z mgłą się rozwiała
A ufność swe skrzydła rozpięła, odwagi i siły dodała
Już wiem, co nam namalować, bo słucham swojego głosu
Porzucam bierną postawę.Chcę panią być swego losu...
Chcę panią być swego losu, szepnęła odważnie w przestworze
UsuńPobiegła śmiało przed siebie a tam zaszumiało jej morze
Choć cudne tak i wabiące, wzbudziło respekt, ostrożność
Bo wielu już utonęło, gdy uwierzyło w swą wolność
Do końca życia nam zejdzie, nauka dobrego pływania
A gdy sie już nauczymy...? Przyjdzie czas pożegnania....
Lecz jest jakiś cel tej nauki, bo życie by sensu nie miało
UsuńOno się wcale nie kończy, gdy opuszczamy swe ciało
I tak, jak kij ma dwa końce, gdy się z tym światem żegnamy
To się rodzimy gdzie indziej - w zaświatach się rozwijamy.
A tam się przyda zdobyta nauka dobrego pływania
Będzie duchowym skarbem. Nie do odebrania...
Czy przyda się kiedyś nauka?
UsuńTo wszystko się pewnie okaże
Czy sensy się dadzą odszukać?
Czy pustka nas czeka,kres zdarzeń?
Nic nie wiadomo na pewno
Prócz tego, że dobro jest światłem
I za nim iść trzeba bo ciemność
To drogi samotne i czarne
Tak dobrze iść razem ku słońcu
Nie gubić sie w gąszczu pytań
I może kiedyś tam w końcu
To Światło nam szepnie: witaj...
Jesteś genialna! Może wpadniesz do nas jutro o siedemnastej? Miejsce przy stole będzie dla Ciebie nakryte.;))
UsuńDzięki, dziewczyny!♥
UsuńHmmm nalewka "jagoda + malina" brzmi smakowicie. Sama ja popelnilas? jesli tak to czy mozna prosic o przepis?
OdpowiedzUsuńBrzmi smakowicie i smakuje wyśmienicie. Jest słodka, mocna, esencjonalna i magiczna. A jak się robi tę nalewke? Nie mam pojęcia!Niedawno dostałam ją w prezencie od przemiłej Orszulki, autorki zaprzyjaźnionego bloga. Ją samą trzeba zapytać o recepturę!:-))
UsuńMozna tez pokombinowac:) ale zawsze latwiej miec jednak przepis. Ja robie nalewke malinowa, a dzis nastawilam imbirowa, bedzie w sam raz na swieta i na swiateczny prezent dla mojego doktora, ktory uwielbia moje produkcje:)))
UsuńDroga Star - w pierwszym moim zamyśle miała być sama nalewka jagodowa, jednak kolor był denaturowaty ;) wiec postanowiłam połączyć jagody leśne z malinami. Robię nalewki na "oko" ale na duży słój dałam około kg jagód i podobnie malin - zasypiałam kg cukru, zalałam pół litra spirytusu + pół litra wódki , do tego pare goździków, łaska wanilii, kora cynamonu. Taka lalewke odstawiam na co najmniej 4 miesiące, następnie zlewam do buteleczek i gotowe :)
UsuńDo Star: Nalewka imbirowa? Na świeżym korzeniu? To pewnie zdrowa bardzo, pyszna i pachnąca. Nie dziwie sie doktorowi!Też bym chętnie ją capnęła!:-))
UsuńDo Orszulki: Też robię rózne połączenia owoców albo ziół i zawsze wszystko na oko.Bo to takie czary mary i zabawa w jednym. I nowy smak powstaje, nietypowy i nie do odgadnięcia czasem. Twoja nalewka jest mocna i aromatyczna. Wyczuwam w niej nawet cos wiśniowego, jest tez tam odrobina zapachu migdałów. Cudo!:-)))
Orszulko, bardzo dziekuje. Juz sobie zrobilam notke z Twojego komentarza i zrobie taka nalewke, bo brzmi naprawde smakowicie. Rozumiem robienie "na oko" bo ja generalnie tak robie nalewki i nawet gotuje:) tylko przy pieczeniu ciast niestety musze odmierzac:))
UsuńTak Olusiu, swiezy korzen imbiru ok 250 g, trzy duze cytryny obrane ze skory i tego bialego :)) pokrojone w osemki, ok 100 g cukru (kiedys dodalam za porada kolezanki 3 lyzki stolowe miodu, ale niestety miod powoduje ze nalewka jest metna, wiec zrezygnowalam z miodu) zalac pol litra spirytusu i pol litra wodki. Ja czesto zalewam samym spirytusem i na koniec reguluje moc;)) Odstawic na min. dwa miesiace w ciemnym miejscu od czasu do czasu potrzasajac slojem. Przeflitowac i zlac do butelek.
UsuńZapomnialam dopisac, oczywiscie imbir pokroic w plasterki.
UsuńAleż ta nalewka imbirowa musi mieć moc, że hej! Mościa pani - pół litra spirytusu i do tego jeszcze wódka?! He, he! Toż chyba jeden kieliszeczek tego specjału zwala z nóg?!:-)))
Usuń(Może sobie kiedyś zrobie w nieco łagodniejszej wersji taką imbirówkę bo pewnie gdybym zaaplikowała ją sobie w Twojej ostrzejszej wersji to by mnie taką zwaloną spirytem biedny Cezary musiał taskać do łóżka a ja przycieżkawa nieco jestem, to by sie chłopina pewnikiem podźwignął i takoż poległ z sił wszelkich do cna opadłszy!):-)))
Olus, ja zawsze na koniec "reguluje" moc, ale jakos tak sobie wykombinowalam, ze spirytus szybciej i lepiej wyciaga smak zarowno owocow jak i w tym przypadku imbiru. Zwykle robie nalewki na samym spirytusie i potem rozcienczam.
UsuńAch, prawda Marylko! Nie pomyslałam o rozcieńczaniu. A dlatego nie pomyslałam, że sama robie słabe nalewki na wódce. I chyba nawet wiecej jest w nich soku niż wódki!:-)
UsuńPięknie..... Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i także Cię pozdrawiam, Zuzo!:-)
UsuńPrzepiękne strofy Olu.
OdpowiedzUsuńA obraz mnie urzekł, kobieta wypełniona marzeniami, jesienna, zadumana...
I zdjęcia cudowne.
U Ciebie zawsze jest pięknie.
Dziękuję za wszystkie Twoje życzliwe słowa, Basiu! :-)♥
UsuńA ten piekny obraz wisi w mojej sypialni, lubię na niego patrzeć i utożsamiać sie z tą kobietą. Autorką obrazu jest Barbara Gulbinowicz.
Piękne ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję, Ewo!♥
UsuńZ oddali wznosze kieliszeczek tarninowej nalewki, która glebia swojej barwy przywojuje wspomnienia tej jakze nostalgicznej pory roku. ♥
OdpowiedzUsuńTak, to czas westchnień i wspomnień...
UsuńTrącam się z Tobą Moniko w ten zaduszkowy dzień!♥
Piękne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Kocurku!♥
UsuńNostalgiczny wiersz, odpowiedni na ten jesienny czas. Chętnie się przyłączę do Was wirtualnie z moja wiśniową nalewką. Jest to taki czas zadumy, wspomnień osób których już nie ma wśród nas.
OdpowiedzUsuńMoc serdeczności przesyłam.
Słodkie, rozgrzewające nalewki dobre są na ten czas. Ale najlepsza jest ciepła bliskosć drugiej osoby. Dziękuję, że tu jesteś. Trącam sie z Tobą serdecznie, Renatko!♥
UsuńBądź dalej. I pisz tak mądrze.
OdpowiedzUsuńJestem, jesteśmy a czas płynie dalej, przynosząc nowe doswiadczenia i przemyslenia. Jeszcze nie koniec drogi...
UsuńTrącam się z Tobą serdecznie, Agniecho!♥
Nostalgicznie, pięknie i ciepło napisałaś Oleńko. Jeszcze teraz rozcieram gęsią skórkę na ramionach.
OdpowiedzUsuńDla mnie to czas smutny, czas nie osuszonych ciągle jeszcze łez, czas zapalania świeczek tym, którzy byli tu, a już ich mie ma, tym, którym nie spojrzę już nigdy w oczy, nie usłyszę ich głosu, śmiechu...
Cieszę się, że jesteś i że mogę być tu z Tobą, ogrzać się przy Twoim ciepłym, kochającym świat i ludzi sercu!
I ja trącam się z Tobą kieliszkiem domowej nalewki, słodkiej, aromatycznej, wiśniowej, pachnącej latem:-)
Serduszko dodaję w myślach, bo na moim tablecie go nie utworzę, klawiaturę numeryczną muszę wywołać osobno, a wtedy ucieka mi literowa z Altem, no i po ptakach:-)
Marytka
Ten październik był dla mnie ważny a poprzedni jeszcze bardziej. Oba te październiki naznaczone były utratą, rozstaniem, smutkiem... Nie ma na to znieczulenia, nie da się przełknąć i zapomnieć...A każdy miesiac do października może byc podobny, bo przecież żaden nie ma ochrony przed bólem, przed zerwaniem tej najważniejszej nitki...
UsuńA żyć mimo wszystko trzeba, nie trwożąc sie stale, nie rozpamiętując bez końca, bo życie jak gdyby nigdy nic płynie naprzód, na nic nie zważa. I jest się nadal czym martwić, czym cieszyć, czym zachwycać... Nic sie nie zatrzymało, choć w nas i obok nas jakiejś ważnej cegiełki ubyło...
A zatem trzeba spojrzeć znowu w oczy życiu i robić wszystko to, co jest częścią naszej codzienności. Robić to za nas i za tych, których nie ma. Te zwyczajne, tak prozaiczne czynnosci jak ogrzewanie dłoni kubkiem herbaty nabierają innego znaczenia. Żyjemy, jeszcze czujemy ciepło i zimno, jeszcze chce sie nam kochać, współczuć, tęsknić, płakać i śmiać sie. I wypić z kimś bliskim kieliszek słodkiej nalewki...I spojrzeć sobie w oczy ze zrozumieniem i bezradnością, ze wzruszeniem...Zapłakać, zaśmiać się, zamyślić, westchnąć, być...
Trącam sie z Tobą, trącam, kochana Marytko! Niech ta słodycz wiśniowa, malinowa, jagodowa, tarninowa, imbirowa, jeżynowa i wszelaka inna osładza nam trudny czas, niech oddala lęk i smutek albo pomaga nam je przetrwać wspólnie...
Dziękuję, że tu przychodzisz ze swoim sercem, ze swoją unikalną wrażliwością, Marytko!♥
Przytulam, ogrzej się ciepłem mojego serca i serc tych, którzy tu dla Ciebie Oleńko i Twojego pisania przychodzą!...
UsuńMarytka
Przytulam się i ogrzewam Marytko z ufnością i wdzięcznością!♥
UsuńPieknie piszesz Olenko, troche smutno ale tak moze byc.
OdpowiedzUsuńTak czasem człowiekowi w duszy jest, że musi jakoś podsumować jakiś czas, zatrzymać sie na chwilę i westchnąć głęboko, napić sie nalewki z kimś, kto czuje podobnie, kto rozumie...
UsuńŚciskam Cię mocno, Teresko!♥
Jestem głęboko poruszona bogactwem Twoich myśli Oleńko,tak pięknie w wersach zatopionych.I dziwna rzecz sie stała....czytając pomyślałam o Przemku,który by w strunę uderzył,melodię ze słowem połączył.....i ja to słyszę Olu:)On to zrobił:) "I może kiedyś tam w koncu To światło nam szepnie:witaj..." ileż w smutku radości,piękne zdanie:)Basia
OdpowiedzUsuńBasieńko, piosenki Przemka "Chmiela" bardzo mocno do mego serca przemawiają bo bliskie jest mi to, że porzucił miasto i wybrał sobie życie w Bieszczadach, że osiadł w małej wioseczce górskiej, że szczęście dawało mu proste życie, codzienny kontakt z naturą, że Bieszczady dały mu wolność i spokój ducha.Przemek pewnie dalej śpiewa i gra na niebieskich połoninach, może kiedyś zaśpiewamy razem, może właśnie ten mój wiersz przez Niego w piosenkę zamieniony...? I może będzie tam to życzliwe dla wszystkich światło...?
UsuńDużo jest tych wszystkich "może", bo nic nie wiadomo na pewno, ale człowiek jak dziecko, chciałby mieć w jakiejś wizji oparcie, chciałby zawierzyć swemu czuciu, powrócić tam, gdzie pmoże już kiedyś był, zanim na ten świat widzialny przybył... ? Może to Światło wita nas i żegna w niekończącym sie cyklu...? Ech, piękna to i kojąca wizja, niech choć przez chwilę serce kołysze...
Basiu, stuk, stuk kieliszeczkiem!♥
dziękuję!
OdpowiedzUsuńjeśli może być, zamiast naleweczki, za którą nie przepadam, bo pewnie się nie znam albo coś w tym stylu, wznoszę kubek z kawą zbożową i serdecznie jesiennie pozdrawiam :)
Pewnie, że kawą zbozową też mozna toast uczynić! Też ją lubie i częso popijam. Zresztą nieważne czym się trącimy, ważna jest intencja oraz bliskość i jakieś zrozumienie, nieprawdaż? Zatem dziękując za to wszystko,serdecznie trącam sie z Tobą Anno kubkiem aromatycznej kawy zbozowej!:-))
UsuńDziękuję...musisz być duszą artystyczną!
OdpowiedzUsuńI ja dziękuję, Ago za Twe ciepłe słowa i za sympatyczne odwiedziny tutaj!:-)
Usuń