…A może lepiej zostawić słowa, gdy czają się w nich
jastrzębie?
Bo nie przewidzi serce, ni głowa jakie są w słowach
głębie
Jakie są tony tnące, bolesne i kędy zechcą wypłynąć
I czego dotknąć, co podziobać, swym szponem nie ominąć
A może lepiej od słów toni uciec w bezpieczne milczenie?
Gdzieś, gdzie muzyka trwa łagodna i tulą najczulsze
cienie
Gdzie można patrzeć, trwać i istnieć bez żadnych zbędnych
znaczeń
Gdzie cisza mieszka, oddalenie, nie ma nawet marzeń…?
Wczoraj po
południu siedząc spokojnie pod wiatą i obskubując na konfitury baldachy
czarnego bzu myślałam o słowach, które zostały napisane w ostatnich postach i
komentarzach na blogu. Po raz kolejny zrozumiałam jak wielka jest odpowiedzialność
za słowa, jak nigdy niczego nie można być pewnym. A najbardziej samego siebie,
bo tam gdzie mieszka pewność siebie, tam ożywa nieuważność, tam pojawiają się
znikąd wyrazy, które ranią i zostają w nas i w innych jako nowy cierń…
Raptem moje zamyślenie
przerwały straszne dźwięki dobiegające z kurzej części ogrodu. Kury gdakały i
łopotały skrzydłami w okropnej panice. Pobiegłam tam, krzycząc ile sił w
płucach i zobaczyłam wysoko na niebie sylwetkę jastrzębia. To on narobił tyle
rejwachu. Nie, nie zdążył zabrać żadnej kury, ale śmiertelnie wystraszył te
biedaczki. Niewielkie tworzą stadko. To już staruszki. Jedyne, które się ostały w Jaworowie po atakach jastrzębi, lisów, kun, po pomorze i po siedmiu latach egzystencji...Nie wyszły już wczoraj z kurnika a i dzisiaj są ostrożne i
zalęknione…Spaceruję po ogrodzie, nawołuję, oglądam krzewy bzu i kaliny, nucę
coś wesoło, żeby te zwyczajne, normalne dźwięki i czynności ośmieliły kury i sprawiły,
by znowu zachowywały się normalnie. Ale nie…Wciąż pamiętają wczorajsze zdarzenie
a ich serca nadal pełne są nieufności…Rozumiem je, tym bardziej, że jastrzębie
od rana kołują w pobliżu i wydają swe ostre, niepokojące dźwięki…
… Jastrzębie krążą nad ogrodem
Gdzie kury się grzebią beztrosko
Dostrzegą wszystko i znajdą moment
By przeciąć strzałą nieboskłon
By przerwać spokój, zasiać grozę
Odmienić sielski krajobraz
A potem wzlecieć znów w przestworze
I innym celom się oddać
Cisza w ogrodzie, płyną godziny
Kury struchlałe w kurniku
Jastrząb ich serca pozbawił siły
Kurze nadzieje w zaniku…
Jastrzębie w końcu odleciały, ogród ożywa wreszcie
Lecz czegoś nie ma, coś w nim zgasło, jastrzębie porwały
szczęście…
To jest tak samo jak z peknieta drogocenna filizanka, mozna ja skleic, mozna z niej nadal pic, wciaz nadaje sie do uzytku, ale juz nie wyglada jak nowa, slad pozostal...
OdpowiedzUsuńSlad zawsze pozostaje, czas niby zabliznia rany, ale to miejsce jest juz zawsze wrazliwe i nigdy nie wiadomo kiedy nawet na skutek minimalniej nieostroznosci znow nie peknie.
UsuńTak, Aniu...Dusza ludzka jest bardzo podobna do takiej filiżanki...
UsuńMarylko, no właśnie - gdyby człowiek wiedział, że upadnie i że to tak zaboli, to by sobie usiadł...I chodź wie, że upadanie jest czymś zwyczajnym, że juz tyle razy sie zdarzało, to i tak za każdym razem boli jakby to był pierwszy raz...
Olenko, pieknie znow ubralas w slowa Twoje przemyslenia (jak zawsze). Ja tez o tym duzo myslalam wczoraj i serio to sie nawet zastanawiam czy w ogole otworze jeszcze ten blog...
OdpowiedzUsuńNie wiem, dzis Wspanialy zapowiedzial, ze wywiezie mnie do lasu, ponoc nie wolno mi zabrac zadnego sprzetu. On mysli, ze brak sprzetu zapewni, ze sie zrelaksuje... ale chyba zapomnial, ze jednak zabiore glowe, a ta jest najpowazniejszym sprzetem w tym momencie.
Bardzo to wszystko boli....
Marylko, zdaje się, że obie jesteśmy w podobnym stanie ducha. Ja już byłam dzisiaj na długim spacerze po lesie. To trochę pomogło, ale tylko trochę...Mysle, ze potrzeba czasu, zajęcia czym innym uwagi na dłużej, sama juz nie wiem...
UsuńMarylko, przytulam Cię z westchnieniem
Jastrzebie te slowne i te w postaci ptaka zostawiaja slad...na dlugo, ale trudno sie od nich ustrzec, takie zycie , musimy sie z nimi nauczyc walczyc.
OdpowiedzUsuńTak,a jesli nie da sie walczyć, to przynajmniej nie zapominać o tym, że są i pojawic sie mogą znowu. Nie nad wszystkim da się zapanować, nie przed wszystkim uciec. Takie jest życie...
UsuńJastrzębie ludzkie i ptaki są i żyją wśród nas, tylko te słowne ranią dla samego ranienia i brzydkiej uciechy, ptaki, no cóż... by żyć.
OdpowiedzUsuńŻyją wśród nas i w nas, i te w nas samych są najgorsze, bo choć jesteśmy za nie odpowiedzialni, to i tak czasem uda im sie wymknąc z klatek zbudowanych z rozsądku, wrażliwosci i troskio o bliźnich...
UsuńOstatnie zdjęcie jest rewelacyjne...
OdpowiedzUsuńPrzeważnie moje kury szybko wybiegaja z kurnika, pchając sie do słońca, do zieleni i do świeżego jedzenia. Ostatnio długo stoja na progu i zastanawiaja się czy powinny w ogóle wychodzić...
UsuńNajgorsze jastrzębie jakie mnie ostatnio spotkały to zmartwienie o chorobstwo jakie przyszło. Chyba to koci katar, ale w.każdym razie dostają zastrzyki, i leki na odporność z mokra karma, ale człowiek i tak sie martwi. Bo to takie bezbronne zasmarkane sfworzonka i nie potrafią powiedzieć gdzie boli i co jest nie tak. Czasem mam wrażenie ze.krąży taki jastrzab i nie wiadomo jak zaatakuje, a to samemu sie ma spadek nastroju a to koty cos dopadnie. Jak sie czeka na wizyte u lekarza to tez jak pod chmura z myślą co to dalej bedzie. Czy ten jastrzab sie pozywi czy nie.
OdpowiedzUsuńTak, jastrzębie zmartwień i przykrych zdarzeń też tylko szukaja miejsca by zaatakować. Robimy, co mozemy by tego uniknąc, ale nie mamy, niestety, zadnego na tyle mocnego klosza, by czasem ich szpony nie drasnęły nas boleśnie.Jesteśmy bezbronni...
UsuńWidziałam wokół gołębie,przepiękne....okazały się jastrzębiami): Blizny,zbyt wiele ich,przypominaja o ranach):Włożyłam "piękną sukienkę" naiwnie myśląc,że zasłonię.Blizna otwarta,moja sukienka w plamach): Niech Twój ogród żywym będzie Olgo:)pełen rajskich ptaków,kwieciem usłanym.Przytulam całe"to samo niebo"Basia
OdpowiedzUsuńTak, Basiu - gołębie czasem okazują sie byc jastrzębiami. To dotyczy ptaków zewnatrz i ptaków żyjących w głebi naszej duszy. My też, choć sie tego nie spodziewamy, potrafimy byc czasem okrutnymi jastrzębiami i nie bacząc na nic drzeć szponami materie białych sukienek...Jesteśmy tacy jak inni, w niczym nie lepsi. Jesteśmy częścią świata, w którym mieszka dobro i zło. Troskliwa łagodnosć i bezmyslne okrucieństwo.Mam tylko nadzieję, że łagodności jest wiecej i dzieki temu ogród będzie mógł być schronieniem dla rajskich ptaków i słodkich kwiatów.
Usuń"To samo niebo" łączy sie serdecznie z Twoim, Basiu
Tak jak woliera dla kur, tak emigracja wewnętrzna dla ludzi jest pewną ochroną przed drapieżnikami. Ale i tak trzeba stale być czujnym, co nie znaczy zastraszonym. Czasem można wyjść na zewnątrz.
OdpowiedzUsuńTak, nie można byc stale zastraszonym, uciekać, wycofywać sie i popadać w "niebyt". Trzeba żyć i brać to życie jakim jest, z jego blaskami i cieniami, z kurami i jastrzębiami. I choc człowiekowi czasem gorzko i straszno, to i ta gorycz i ten lęk są przecież potrzebnymi częściami zycia, czegos nas uczą o nas samych i świecie, którego jestesmy częścią...
UsuńSlowa maja niesamowita moc, slowa dobre czy slowa zle moga zmienic czyjes zycie, ale bez slow nie sposob zyc, wiec bywa ze dostajemy i te zle, i czy chcemy, czy nie chcemy uczymy sie zyc z nimi.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedzialam ze jastrzebie moga byc takie niebezpieczne dla kur, biedne kurki.
Dostajemy złe słowa a i sami też je dajemy, nawet niechcący. Tak to działa. I inaczej chyba nie będzie, bo na ziemi przecież zyjemy a nie w niebie. Nie da się stale stapać po płatkach róż, czasem trafiaja sie i ciernie a mimo to idziemy naprzód, idziemy bo innej drogi nie ma...
UsuńTak, biedne są te moje kurki. Dzisiaj wtorek a one nadal zastraszone. Im są starsze, tym trudniej znoszą wszelkie stresy i urazy. Jak ludzie...
Hi !Glowa do gory piers do przodu OLGA -no prosze i usmiech i piosenka na ustach -dzis dostalam Od J.taki LINK
OdpowiedzUsuńUSMIECH NIE SCHODZI MI Z BUZAKA- https://www.youtube.com/watch?v=Q2i29MyDPw8 posluchaj sciskam lapke p.Gosia
Dziękuję Ci Gosiu za ciepłe słowa i pogodną piosenkę.Piękne wyznanie uczuc dostałaś od swojego J. "Kocham Cię bardziej, niż wczoraj" - cudnie cos takiego usłyszeć od bliskiej osoby i dobrze jest wciąz kochać zycie, każdego dnia bardziej i wciaz na nowo umieć mu zaufać...
UsuńI ja ściskam serdecznie Twoją łapkę
Każdy ma swojego "jastrzębia", którego się zwyczajnie boi. Trafiłaś w sedno. Dobrze, że Klarka poleciła Twój blog.
OdpowiedzUsuńZasyłam pozdrowienia
Tak, każdy ma swojego "jastrzębia". Na szczęście on nie zawsze poluje nad naszym ogrodem. Czasem siedzi gdzieś z dala na dębie, nie chce mu się polować, a może nie ma na to sił, bo wiatr za mocny...? Kury mogą wtedy trochę spokojnie pożyć...
UsuńI ja pozdrawiam Cię Ultra, dziękując za komentarz i witając serdecznie na tym blogu!:-)