Jądro
Są i takie wiersze, które się chowają.
Boją się pokazać i wyjrzeć z ukrycia.
Bo bolą zbyt mocno. Serce zahaczają.
Ostrym swoim szponem dotykają życia.
Jest miłość, co odeszła a miała trwać wiecznie.
Jest śmierć, która przyszła choć jej nikt nie spraszał.
Jest lęk w środku nocy i myśli zajęcze.
Jest wspomnienie bólu, co się nie rozprasza.
A gdzieś jeszcze głębiej, pod kolejną warstwą.
Kryje się dziewczynka, która ciągle tęskni.
I chce jeszcze wierzyć, że znajdzie lekarstwo.
A w jej okularach odbija się błękit.
Kolejne wcielenia. Następne stop-klatki.
W setkach przeistoczeń z poczwarki w motyla.
A jądro niezmienne, sedno tej zagadki.
Jak żyć, skoro życie to sen co przemija?...
Życie i śmierć. Dwie strony medalu, które przenikają się wzajemnie. Każdy jakoś musi przejść przez ból związany z rozstaniem na zawsze. Nie ma przed tym ucieczki. Zazwyczaj przecież Rodzice odchodzą pierwsi...
A życie trwa dalej, co z jednej strony jest dużą pociechą a z drugiej rodzi bunt, rozpacz, żal. No bo jakże tak? Wszystko będzie trwać po dawnemu, gdy Jej już nie ma?! Tak, ale przynajmniej Jej ból już skończony. Nareszcie moja ukochana Mama nie cierpi. Ta myśl przynosi chwilową ulgę. Pozwala odrobinę odetchnąć. Znaleźć jakiś sens...
Mama bardzo lubiła kiedyś czytać tego bloga. Może dam radę znowu go prowadzić? Dla Niej, dla najbliższych, dla siebie, dla życia, które trwa i potrafi zwracać uwagę na różne strony medalu. Czas pokaże...
Życie i śmierć. Dwie strony medalu, które przenikają się wzajemnie. Każdy jakoś musi przejść przez ból związany z rozstaniem na zawsze. Nie ma przed tym ucieczki. Zazwyczaj przecież Rodzice odchodzą pierwsi...
A życie trwa dalej, co z jednej strony jest dużą pociechą a z drugiej rodzi bunt, rozpacz, żal. No bo jakże tak? Wszystko będzie trwać po dawnemu, gdy Jej już nie ma?! Tak, ale przynajmniej Jej ból już skończony. Nareszcie moja ukochana Mama nie cierpi. Ta myśl przynosi chwilową ulgę. Pozwala odrobinę odetchnąć. Znaleźć jakiś sens...
Mama bardzo lubiła kiedyś czytać tego bloga. Może dam radę znowu go prowadzić? Dla Niej, dla najbliższych, dla siebie, dla życia, które trwa i potrafi zwracać uwagę na różne strony medalu. Czas pokaże...
Kiedy odchodzi ktoś bliski, trudno jest poradzić sobie ze stratą. Wiesz, ja też tak to sobie wytłumaczyłam- ważne, że już nie cierpi
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogę Ciebie czytać
Pamiętam, Grazynko jak pisałaś u siebie o odejściu swojej Mamy...Wówczas sama mysl o tym, że z moją wydarzy sie to samo była dla mnie niewyobrazalna. A przecież na każdego to spada prędzej czy później i trzeba to jakość unieść - w imię miłości do tej Osoby, miłości, która nie umrze nigdy.
UsuńŚciskam Cię!*
Dla życia, które trwa ... mimo wszystko, albo też wbrew wszystkiemu. Pokrzepiające.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Ewa
Bo życie wbrew wszystkiemu nadal sie toczy. A Ci, co odeszli trwają w nas nadal. A więc zyjmy, pokorni wobec wyroków losu i próbujący odnaleźć sens nawet w tym, co sprawia ból.
UsuńDziekuję za Twe ciepło i pozdrawiam Cię Ewo
Przytulam Olenko :***
OdpowiedzUsuńDziękuję, Orszulko i przytulam się do Ciebie z westchnieniem!***
UsuńSzczerze współczuję śmierci Mamy.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, Arteńko.
UsuńSzczerze współczuję, już tak musi być czy tego chcemy czy nie,odejście bliskiej osoby boli.
OdpowiedzUsuńDlaczego? żeby nas wzmocnić, żeby pokazać jak życie jest ulotne? Wróć do nas ze słowem pisanym
Zawsze wierzyłam, że wszystko w tym zyciu jest po coś. Życie nas rzeźbi, uczy, pozwala wciąz więcej i więcej zrozumieć. A Śmierć to najsroższy, ale i największy nauczyciel.
UsuńPozdrawiam Cie, Olu.
Współczuję szczerze i przytulam wirtualnie.
OdpowiedzUsuńDziekuję Ci. Wiem, że doskonale wiesz, co teraz czujesz, bo przecież sama niedawno przezywałaś to samo.
UsuńPrzytulam Cie mocno!*
Współczuję Olgo. Trzymaj sie .... Usciski
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, Maju. To ciężki dla mnie czas, ale nie do uniknięcia. Trzeba jednak przejsc przez wszystko.Nie ma innej rady.
UsuńPozdrawiam Ciebie i Twoją Mamę bardzo serdecznie!*
Współczuję Ci bardzo Oleńko.Ty wiesz jak trudno było nam w chorobie mojej Mamy przez 8 lat, a ja nadal tęsknię, rozmawiam z Nią w Jej pokoju...Rozstania są zawsze bolesne.W sierpniu pożegnałam mojego ciotecznego brata- zbyt wcześnie.Ból pozostaje, choć wiemy, że śmierć jest nieunikniona.
OdpowiedzUsuńBasieńko kochana, pamiętam jak pisałaś o odejsciu swojej Mamy, jak wielki ból Ci to sprawiało. A teraz dołączyła się tęsknota...I Twoja i moja.Na zawsze.Bo już nigdy nie porozmawiamy, nie przytulimy się...Pozostały dobre wspomnienia i ogromna miłosc w sercu. One, nasze mamy są w nas i w naszych dzieciach- prawdziwa miłośc nigdy się nie kończy.
UsuńŚciskam Cie mocno!*
bardzo Ci współczuję, nie wiem, czy lubisz ten rodzaj muzyki, mnie ta piosenka pociesza
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=E_b72owdSrA
przesyłam serdeczności
Dziekuję Ci, Klarko!*
UsuńNie znałam tej piosenki, ale bardzo lubię ten typ muzyki.W w spiewie Stanisławy Celińskiej jest tyle prawdy. Słowa "Obfitości" są niesamowicie przejmujące. Słucham i płaczę...
Olu, przesylam wyrazy wspolczucia. Trzymaj sie Kochana!
OdpowiedzUsuńKochana Renatko, dziękuję!*
UsuńŻycie toczy sie nadal - jest w tym fakcie bezradność oraz ból, ale i nadzieja. A nade wszystko wazna jest Miłość, która nie kończy sie nigdy...
Oleńko, napiszę banał - czas leczy rany... Ja pożegnałam swoją mamę kilkanaście lat temu i do dziś są chwile, kiedy zapominam o tym, że nie ma jej wśród zywych... myślę sobie śmierć to tylko rozstanie, wyjazd na daleką wycieczkę, gdzie nie ma zasięgu... na początku jest ciężko. Człowiek się buntuje, w końcu godzi się z tym co nieuniknione. Czas łagodzi ból i w końcu pozostają wspomnienia, które miast łez, zaczynają wywoływać uśmiech...
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię Kochana Oleńko!
Dziękuję Ci, Zosieńko!* Z perspektywy tych kilkunastu lat wiesz więcej, rozumiesz to wszystko, przeszłaś przez wszystkie konieczne etapy załoby. Tak musi, tak powinno być. Dla naszego dobra i dla naszych Mam, które nie chciałyby byśmy wciąz cierpiały. Pewnie gdyby mogły przytuliły by nas teraz i powiedziały, że zycie potrafi byc dobre i piekne a czas pomoze nam to zauwazyć i docenić. i usmiechneły by sie przy tym, tym swoim najpiekniejszym z usmiechów...
UsuńDziękuję za Twoje słowa i ściskam Cię serdecznie, Kochana Zosienko!*
Olu ♥♥♥
OdpowiedzUsuńPiękny ten wiersz i faktycznie szarpie szponem serce, zwłaszcza to, które przeżyło stratę.
Powrót do blogowania to chyba dobry pomysł, ale nic na siłę.
Trzymaj się, Kochana :***
Lidko, teraz co chwilę wspomnienia szarpią szponem serce. Ono nie potrafi pojąc, że ta świeczka zdmuchnięta jest na zawsze...
UsuńMam nadzieję, ze z czasem to wszystko jakoś zelżeje, że życie i jego intensywność przyćmi jakoś to poczucie straty i ból serca. Może pisanie bloga pomoże.Trzeba próbować wszystkiego i mimo wszystko starać się cieszyć tym, co jest - póki jest.
Pozdrawiam Cię Lidko i dziękuję za Twoją zyczliwosć i ciepło!***
Żadne słowa pocieszenia nie ukoją bólu, przytulam, Olu.
OdpowiedzUsuńTo prawda, tym niemniej dziękuję Ci za Twoją ciepłą obecnośc tutaj. To dla mnie wazne, Marysiu.
UsuńPrzyjm wyrazy wspolczucia.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, Echo z całego serca.
UsuńOlenko, tak bardzo mi przykro ♥♥♥
OdpowiedzUsuńStar kochana, przytulam się mocno. Wiem, że dobrze mnie rozumiesz!♥♥♥
UsuńOleńko,współczuję i przytulam.Trzymaj się Kochana♥
OdpowiedzUsuńWiersz przepiękny!
Dziękuję Ci kochana Elżbietko!♥
UsuńTez Ci bardzo wspolczuje, tez przez to przeszlam, mama zawsze bedzie z Toba! sciskam serdecznie
OdpowiedzUsuńWszyscy przez to prędzej czy później przechodzimy, dlatego rozumiemy jaki to ból i tęsknota.
UsuńGrażynko, przytulam się mocno i dziękuję za Twą bliskość!♥
Cokolwiek napiszę , nie ukoi Twojego bólu teraz- mój tato odszedł 15 lat temu w wieku 65 lat po bardzo ciężkiej chorobie(SLA) a ja wciąż jeszcze łapię się na tym, że zapominam, że nie ma Go już. Są dni, tygodnie, gdy w pędzie życia , pracy, codzienności- nie myślę, ale są też dni straszliwej tęsknoty... Przytulam mocno...
OdpowiedzUsuńWłaśnie tego się obawiam, że ból po Jej stracie oraz tęsknota nigdy nie miną...Twój Tato, Bogusiu odszedł 15 lat temu a Ty wciąz mocno to przeżywasz. Rodzice i dzieci to najbliżsi sobie ludzie. Krew z krwi. Pełne zrozumienie i zaufanie. Oparcie wzajemne w każdych okolicznościach. I nagle to wszystko znika. Jak zabudować tę stratę? Czym? Nie da się...Bo to tak jakby kawałek serca nam wyrwano - jak zyć bez kawałka serca? A żyć trzeba - choćby dla bliskich...
UsuńDziękuję Ci Bogusiu za Twą ciepłą bliskosć i przytulam się serdecznie!*
Przytulam i ściskam Twoje ręce
OdpowiedzUsuńMadziu, dziękuję!♥
UsuńMoja Mama odeszła dawno i wiem już, że czas leczy. Teraz dla Ciebie Olu czas żałoby, poczucia utraty, żalu, smutku.
OdpowiedzUsuńWiersz piękny i mądry, porusza i wzrusza mnie.
Przytulam czule.
Tak, ja też licze na to, że czas uleczy, zesle spokój i pogodzenie. Wierzę, że tak będzie. Musi być, bo ten ból, który jest teraz przytłacza i rozsadza serce. Dobrze, że mam tu tyle zajec, inaczej popadłabym w depresję.
UsuńDziekuję Ci Krystynko za Twe pocieszenie i za obecność!♥
Wyrazy współczucia.
OdpowiedzUsuńPrzemijamy, cóż ponadto można powiedzieć. Wiemy, że każda godzina zbliża nas do kresu, a jednak tak trudno jest się z tym pogodzić. Mama jest z Tobą, w myślach, w pamięci i w bólu.
Dziękuję, Andziu!*
UsuńCięzko się pogodzić. To wszystko jest niepojete. Wciąż mam nadzieję, że się obudze i będzie wszystko dobrze...
Gdzie jesteś, Mamo?
OdpowiedzUsuńWiem, że mnie kochasz,
te łzy to tylko na znak mej miłości.
Po TAMTEJ STRONIE wszystko jest inaczej,
lecz czy wam wcale nie trzeba czułości?
Gdzie jesteś, Mamo?
Wiesz, że bardzo tęsknię
Szukam Cię w chmurach nad polem i lasem,
szukam Cię wszędzie, choć wiem, że na próżno.
Może po prostu jesteś poza czasem?
Idź, Mamuniu w stronę Światła....
Gdyby istniało lekarstwo na ten ból rozstania, to przywiozłabym natychmiast. Zamiast tego wysyłam czułe myśli. Ja bym nie chciała, żeby po mojej śmierci ktoś cierpiał i swym żalem ściągał mnie na ziemię, zamiast pozwolić mi odejść w swoją stronę. Bo że życie trwa nadal, to jestem przekonana - miałam kiedyś dawno temu możliwość przeżycia pierwszej fazy umierania i byłam wtedy bardziej żywa niż kiedykolwiek. Ale kiedy umarła moja mama, jeszcze tego nie wiedziałam, miałam tylko nadzieję, że tak jest.
Wszystkie możliwe serdeczności przesyłam, może zadziałają trochę przeciwbólowo.
Maksiuputkowa
Iwonko, płaczę...dziekuję...łkam...jakbyś wyjęła te słowa z mojej duszy.To własnie tak. Rozdzierająca tęsknota i żal. I dojmujący brak.I szukanie sensu.Szukanie Jej wszędzie. I lęk, że to juz tak będzie do końca zycia. A jednoczesnie świadomosć, że przecież Ona na pewno by tego nie chciała.Bo chciała jak najlepiej dla mnie. Bo robiła wszystko by tak było i by dać mi siłę. A jesli gdzieś nadal jest, to płacze razem ze mną i chce mnie pocieszyć, wskazać jakis sens i nadzieję...
UsuńTo, że mogę płakać, że znajduję tu zrozumienie i mozliwosc otwarcia serca duzo dla mnie znaczy. Bo świat pędzi do przodu i zajęty jest swoimi sprawami, swoimi historiami. Cóż znaczy strata jednego człowieka? Dla świata to nic. Dla mnie bardzo wiele...
Iwonko! Jesli byłaś przez chwile po tamtej stronie i wiesz, że nie jest tam strasznie, że to inny rodzaj zycia, to wierze Ci i przełykajac łzy usmiecham sie od Ciebie i do tej nadziei...Ale choc tyle jest pocieszeń, tyle dobroci i zrozumienia wokół, niech wolno mi będzie nadal płakać. Ta rozpacz jest teraz samą moją istotą. To pzynosi ulgę...
Iwonko, w głebokim westchnieniu, w szlochu, dziękuję Ci za Twoje słowa!*
Płaczę, Olgo, razem z Tobą - z nadzieją, że się jeszcze razem pośmiejemy.
Usuń!***♥
UsuńOlgo, jak jeszcze byłam studentką, w początkach lat osiemdziesiątych, mieszkałam już sama. Któregoś dnia przyszłam do domu zmęczona po zajęciach, wyciągnęłam się na tapczanie i poczułam, że moje fizyczne ciało staje się jakby cięższe, a ja się od niego zaczynam oddzielać. Przez moment czułam się jak w wirówce i słyszałam "wewnętrznym uchem" różne stacje radiowe, jakby ktoś kręcił gałką. Raz głos spikerki mówił "zachodnie rozgłośnie zdementowały ...", za chwile inna stacja. To nie trwało długo, ale wywarło na moim życiu wielki ślad. Czułam wyostrzoną świadomość, czułam się po prostu świadomością. Przez miesiąc bałam się zasypiać, żeby nie odpłynąć we śnie bezpowrotnie. Szczypałam się w rękę, żeby fizyczny ból przywoływał mnie do ciała. Tak ze nie mogę do końca powiedzieć, jak jest po tamtej stronie, ale z cała pewnością mogę oświadczyć wszem i wobec, że tamta strona jest. Dla ludzi będących na tamtym świecie to my jesteśmy po tamtej stronie. A u nas na świecie, w świecie ziemsko żywych ludzi też jest różnie. Jedni są szczęśliwi i radośni, inni przeciwnie, w zależności od stanu ducha. Tak też jest i na tamtym świecie, każdy trafia w miejsce odpowiadające jego dojrzałości. Czy oglądałaś film "Między niebem a piekłem" z R. Williamsem" Ten film jet na YT i dobitnie pokazuje, jak ważny jest stan duszy w momencie śmierci. Człowiek może trafić do światłych lub mrocznych sfer. Dusza człowieka oddziela się od ciała fizycznego i astralnego stopniowo, czasem nawet i 40 dni. Dlatego może Ci jeszcze przez jakiś czas być ciężko.
UsuńAle może kiedyś przyjedziesz do nas, do Wrocławia, na co bardzo liczymy i resztę usłyszysz osobiście.
Iwona i Hania
Iwonko! Uwielbiam film "Między niebem a ziemią". Zawsze mnie wzruszał i budził nadzieję.Dobrze, że mi o nim przypomniałas. Obejrze go teraz razem z męzem, bo on go jeszcze nie zna.
UsuńCoś tam pewnie na drugim świecie jest.Musi byc, bo inaczej nic tutaj nie miałoby sensu. I ja tak czuję, choc nie miałam takich doświadczeń paranormalnych, jak Ty.Ale czucie i wiara silniej mówią do mnie, niz mędrca szkiełko i oko.
Nie sądzę bym przy takiej ilości zwierzaków, którymi musze sie opiekować dała radę ruszyc sie stąd i pojechać do Wrocławia, ale gdybyś Ty( i Hania oczywiscie) była gdzieś w naszym poblizu, to daj znać, moze sie wówczas spotkamy!*
My z Hanią widzimy taką możliwość, że pomimo dużej ilości zwierząt odwiedzasz Wrocław.
UsuńWszelkie koszta, w tym samolotu z Krakowa i z powrotem bierzemy na siebie. Cezary dałby Ci kila dni urlopu, zwłaszcza że zimą nie ma chyba tyle pracy. Człowiek czasem potrzebuje jakiejś odmiany. Zorganizowałybyśmy festiwal śpiewania Twoich piosenek. Ale to jest propozycja, bez nacisków.
Co do moich przeżyć - już teraz nie sądzę, aby były one "paranormalne", w końcu fale radiowe są wokół nas, tylko fizyczny zmysł słuchu ich nie rejestruje. A dzięki temu doświadczeniu wiem, że mam coś więcej niż ciało fizyczne. Przeczytaj, jakie doświadczenia miał pan Krauze, to dopiero jest przeżycie:
http://www.pomponik.pl/plotki/news-antoni-krauze-umieralem-a-pan-bog-mnie-zawrocil,nId,2288825
Och, Iwonko! Ty i Hania jesteście niezwykłymi osobami. Pozytywnie zakręconymi. Usmiechnełam sie przez łzy przeczytawszy powyższy Wasz komentarz. Dziekuje za tak piekną propozycję, za Waszą niespotykaną przyjacielskość. Pomyslę jeszcze nad tym wszystkim, choć nie sądze, by nasze wrocławskie spotkanie mogło dojść do skutku. Tym niemniej z całego serca Wam dziękuję, doceniając bardzo Wasz niesamowity gest!:-)
UsuńObejrzałam wczoraj film z R. Williamsem. Odebrałam go teraz zupełnie inaczej niż kiedyś. Pełniej i dojrzalej. To przepiekne malarsko wizje, mnóstwo uczuc, samotności, cierpienia i nadziei. Nadzieja jest nam wszystkim tak bardzo potrzebna...W chwili, gdy Anna wita sie na tamtym świecie z córką dosnałam wstrząsu, rozpłakałam się. Bo to takie bliskie, bo tak bardzo pragnełabym uściskać jeszcze moją Mamę.Oby było mi to kiedys dane. I wszystkim, którzy tęsknią za swymi zmarłymi bliskimi.
Przeczytałam też polecany przez Ciebie artykuł o śmierci klinicznej A.Krauze. To daje do myslenia, wzrusza i budzi nadzieję.Wiele osób przezyło podobne rzeczy. Dlaczego miałabym im nie wierzyć? A jesli nawet nie wierzyłabym im, to wierzę swojemu tacie, który czasem nocami widuje osoby zmarłe, czuje mocno ich obecność...
Ściskam mocno Was obie, dziewczyny!:-)*♥
Pozytywnie zakręcone to byśmy były, gdybyśmy Cie zaprosiły z kózką Brykuską.:)
UsuńPrzeczytałam wczoraj w jednym z Twoich wierszy, że nie pragniesz odmiany. To znaczy, że jesteś na swoim miejscu. Ale czasem pobyt we Wrocławiu może się przydać, np. żeby zrobić jakieś badanie. Jak Ci coś przyjdzie do głowy, to nasza propozycja jest aktualna. Ja będę miała czas w ferie, Hania właśnie przeszła na emeryturę. Samolotem to może być sprawna podróż, bo nie da się ukryć, że i mnie podróże męczą.
Olu, przeżywałam kiedyś to, co Ty teraz. Nawet chciałam się sama oszukiwać, patrząc na obce kobiety, które były choć trochę do mamy podobne, łudziłam się, że to ona. Tak przez moment, żeby psychika nie siadła. Bo do tej śmierci nie byłam w ogóle przygotowana, miałam 21 lat i ojciec też już nie żył. Teraz, z perspektywy czasu, uważam że przeżywamy śmierć bliskich, żeby przygotować się do swojej śmierci w tym sensie, by jak najlepiej żyć, podejmować jak najlepsze decyzje. Kto ze strachu unika myślenia o śmierci i tak jej nie uniknie, a licząc się z nią może dobrze ustawić ster życia. Wielkie wrażenie wywarła na mnie ten krótki film:
https://www.youtube.com/watch?v=MJt6ixPwdsE
Nie sądzę,co prawda, żeby Boga dało się zobaczyć, ale wiem, że na tamtym świecie też jest światło i ciemność, i intensywne, pozbawione wyrachowania rozumu przeżywanie.
Mam nadzieję, że Twoja Mama będzie przebywała w jasnych, radosnych sferach.Życzę Jej tego z całego serca.
Iwona
I jeszcze ciekawe książki:
Usuńhttp://biuro-duchow.blog.onet.pl/
Już więcej nie będę zarzucać Cię linkami, ale wydało mi się to ciekawe. Okazało się, że niedługo jest we Wrocławiu konferencja o tematyce życia po tak zwanej śmierci...
Każdy czasem pragnie jakiejś odmiany. Ja akurat pisząc tamten wiersz nie pragnełam, ale i ja zmienną jestem i miewam czasem ochotę by zrobić coś nowego, pofrunąc gdzieś, dotknąc innych niż dotąd rejonów i zakamarków siebie samej. Tak więc Iwonko nic nei jest wykluczone i będę pamiętać o Waszym zaproszeniu.Dziękuję za nie raz jeszcze bardzo gorąco!:-)
UsuńObejrzałam tę opowieśc człowieka, który doświadczył obecności Boga, ale nie wiem czemu, nie wywarła ona na mnie jakiegos wrażenia. Natomiast biuro duchów zapowiada się ciekawie. No i konferencja o zyciu po smierci też. Dużo jest ciekawych rzeczy na świecie. Zycie zalewa nas masą interesujących spraw a potem nagle wszystko to się ucina na moment by ...dalej trwac, choć już bez nas albo bez naszych bliskich.Nie zdązy się ze wszystkim. Nie da rady zrobić tego i owego, przeczytać, obejrzeć, posłuchać. A szkoda...Lecz czasem jedno słowo, jeden człowiek, jedno spotkanie wazniejsze jest niż cała masa innych...
Iwonko! Pozdrawiam Was obie i dużo życzliwych myśli zasyłam!*
Strasznie mi przykro... :(... Przytulam mocno, najmocniej...
OdpowiedzUsuńTo cięzkie dla mnie chwile...Dziękuję, Lucynko za Twoje ciepło!*
UsuńWyrazy współczucia. Trzymaj się dzielnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
regian
Staram sie, jak mogę. Czas podobno leczy rany. Mam nadzieje, ze tak jest.
UsuńDziekuję za Twoje ciepłe słowa, Regian!*
Płacz Olu,płacz jeszcze kiedyś u Ciebie zagości uśmiech. Olu Twoja Mama tylko na chwilę się oddaliła a w myślach i tak jest z Tobą. Olu nawet nie wiesz jak się cieszę,że wróciłaś.Pozdrawiam trejtka.
OdpowiedzUsuńTeraz mam taką przeplatankę płaczu i nadziei, siły i bezsiły, działania i zawieszenia...
UsuńAle witam Cię serdecznie, Krysiu wdzieczna Ci za obecnosć tutaj i wierną pa ięć!:-)*
Wiersz przecudny pozwól mi go czasem wykorzystać pozdrawiam trejtka.
OdpowiedzUsuńW szkole czy prywatnie? Wykorzystuj, proszę bardzo, Krysiu!:-)
Usuń