W ten trudny czas żałoby najbardziej pocieszają,
uśmiech oraz poczucie spokoju i sensu budzą we mnie nasze zwierzęta. Dla nich
przecież nic się nie zmieniło. Wszystko musi być po dawnemu. Ustalone
ceremoniały, porządki, przyzwyczajenia. To ich życie. To moje, nasze tutejsze życie.
Ciepło, wzajemna ufność i oddanie. Trzeba te zwierzaczki kochać, pielęgnować,
ochraniać, pieścić, karmić, na spacery wyprowadzać, bawić się z nimi i cieszyć
każdą beztroską chwilą. Mam tu na myśli głównie psy, bo to opieka nad nimi zajmuje
nam teraz najwięcej chwil w ciągu dnia a i jest to bardzo intensywnie spędzany
czas. Koty w ten chłodny czas głównie śpią i jedzą a więc jakby ich nie było. Kóz
zostało nam sztuk dwie. To Brykuska i jej córeczka Kruszka. Z Popiołką i Szarką
a także z capkiem Kleksikiem pożegnaliśmy się kilka miesięcy temu zdecydowawszy,
że nie mamy już energii i ochoty na rozwijanie tej koziej hodowli, że wolimy
poświęcić siły i entuzjazm ukochanym
psom. Dlaczego właśnie psom?
Otóż mamy obecnie cztery psy. To Zuzia,
Jacuś oraz ich potomstwo – dwie córeczki Hipcia i Misia. Wierni naszym marzeniom i głębokiemu
przekonaniu o tym, że Zuzia powinna chociaż raz w życiu zaznać radości i pełni
macierzyństwa pozwoliliśmy jej i Jacusiowi na wiosenne, miłosne baraszkowanie.
Potem przez dwa miesiące obserwowaliśmy postępujące zmiany w psychice i
wyglądzie Zuzi. A dziesiątego lipca powitaliśmy w Jaworowie słodkie, psie maleństwa.
W wyścielonym sianem boksie po Łobuzie Kurdybanku Zuzia powiła cztery prześliczne córeczki.
Dwie białe jak śnieg – po tacie i dwie szaro czarno beżowe po mamie. Przez dwa
letnie miesiące cieszyliśmy się ich towarzystwem i radowaliśmy każdą ich nową umiejętnością,
zauważaliśmy zmiany w ich charakterze oraz potrzebach. Piękny i niezapomniany
był to czas. Czas, który utrwalaliśmy nieomalże co dzień okiem aparatu fotograficznego
i kamery. Zuzia okazała się wspaniałą, czułą i bardzo oddaną matką. A Jacuś – z
początku odpędzany przez nią od swych pociech w końcu zdołał się do nich
zbliżyć i zaprzyjaźnić. Od tej chwili mogliśmy przyglądać się ich szalonym,
wspólnym harcom, gonitwom, podgryzaniem i skokom. Rozczulać się panującą w tej
psiej rodzinie harmonią i szczęściem.
W połowie września pożegnaliśmy się z dwoma
dzieciątkami Zuzi i Jacusia – bialutką, gładkowłosą Śnieżką oraz biało-czarno-brązową
Bubą. Ciężko było się rozstać, ale i
nierozsądkiem byłoby zatrzymać u nas wszystkie maluchy. Buba i Śnieżka trafiły
do bardzo dobrych domów. Do ludzi, którzy nieba gotowi im przychylić. Ciepłych,
serdecznych i świadomych odpowiedzialności, która na nich spoczywa w związku z
opieką nad młodymi pieskami. Do dzisiaj mamy kontakt z obiema rodzinami a na
zdjęciach przesyłanych przez nie mamy możliwość podziwiania jak pięknieją i
rosną psinki pochodzące z Jaworowa.
A u nas, poza Zuzią i Jacusiem zostały dwie małe
sunie… Dlaczego aż dwie? Bo jedna -
Hipcia jest bardzo podobna umaszczeniem i charakterem do Zuzi a druga… Ta biała jak śnieg i puszysta jak
baranek Misia ma pewną szczególną cechę, która sprawia, że po prostu musiała u nas zostać
i już…Obie małe sunie są mądre i kochane. Jednak o tej drugiej opowiem Wam więcej następnym razem…
Śliczne pieski. U nas są trzy, a Sonia zawsze maluje ze mną obrazy:-)
OdpowiedzUsuńI my się nimi zachwycamy! I też robią, chcą robic z nami wszystko!Kochane bardzo z nich rozrabiaki!:-)
UsuńHura! Jak cudownie znów Cię widzieć w blogosferze. Nie dalej jak wczoraj skarżyłam się dziecięciu na Was, jak to niecnie nas opuściliście:).Piesinki wprost obłędnie boskie:))
OdpowiedzUsuńTak sie wszystko w moim zyciu potoczyło, że znowu postanowiłam,a właściwie odwazyłam się tu pisać, mając nadzieję, ze dobrze mi to zrobi, że pisanie to pasja, która całkiem nie znikła.
UsuńCieszę się, że pamiętałaś o nas, Errato!Dziekuję Ci za ciepłe słowa i za zachwyt nad naszymi psinkami!:-))
Witaj z powrotem, miło znów tutaj zaglądać. Śliczne maluszki, niech zdrowo rosną.
OdpowiedzUsuńTen blog jest jakąś cząstką mnie...Dziękuję za Twoje odwiedziny, Ewo i za Twoją zyczliwosć!:-)
UsuńHej, hej! Puszyste kuleczki :)
OdpowiedzUsuńHej, hej, Aniu! Witam sie z Tobą serdecznie w imieniu swoim, Cezarego i naszych duzych i małych zwierzaczków!:-)
UsuńAle słodziaki :))
OdpowiedzUsuńTak, to racja, że zwierzęta wnoszą do domu inną energię. Nawet leniwe koty ;) Kocury.
I, że dla nich życie musi toczyć się ustalonym rytmem, bo na tym polega odpowiedzialność nasza za nie właśnie.
Ciekawa jestem opowieści o bielutkiej Misi, dlaczego z Wami została. I innych opowieści też jestem ciekawa.
Słodziaki, gryzaki, siusiaki, przytulanki, targacze, pełzacze, chrapacze itp. itd....Kochane nasze pocieszanki. Dobrze, że są.
UsuńW miarę sił i czasu postaram się poopowiadać trochę o Misi i nie tylko.
Liduś! Uściski zasyłam gorące!:-))
Często o Was myślałam i o tych puchatych cudeńkach, jak się chowają i jak pozwalają się Wam rozpieszczać. A teraz je zobaczyłam i zachwyciłam się. To rzeczywiście pocieszanki na każde smutki.
OdpowiedzUsuńDobrze się chowają psineczki. Żarłoczki z nich wielkie dlatego rosną jak na drożdżach. Kochana sąsiadko, Krystynko! Gdybyś miała kiedys ochotę wpaść i na własne oczy zobaczyc nasze pocieszanki, wygłaskać je i pozwolic na wytarmoszenie swych nogawek od spodni, to serdecznie zapraszamy! Zawsze jestes u nas mile widzianym gościem!:-))
UsuńŚliczne szczeniaczki... takie same są w schronisku, w którym jestem wolontariuszką. Ostatnio było ich 60. Część umarła na parwowirozę. Rozmnażanie kundelków w czasach, gdy dziesiątki tysięcy (sic!) psów, które były takimi słodkimi kuleczkami, teraz cierpi w schronisku i wciąż pojawiają się nowe słodkie kuleczki jest...
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że zepsułam nastrój ogólnego zachwytu, ale proszę, zastanówcie się nad tym. Nie pogarszajmy i tak koszmarnej doli kundelków w Polsce.
Aneta
Aneto! Nie zyczę sobie tego typu uwag na moim blogu. Proszę to uszanować.
UsuńOczywiście, uszanuję.
UsuńAneta
Dziękuję
UsuńPani Gosia Zza Moich Drzwi będzie miała co robić jak pójdzie za Panią i Pani mężem rzesza naśladowców...
UsuńTyle pracy, tyle edukacji ludzi, tyle opisu cierpień zwierząt...
A ludzie i tak się chwalą na blogu, że dali suni urodzić bo przecież raz w życiu...
Zapraszam Państwa Jaworów do schroniska, chyba nigdy w nim nie byli.
A Wasza postawa jest po prostu egoistyczna.
Tak, tak, a dopoki istnieja Domy Dziecka i osierocone dzieci to ludzie tez powinni przestac sie rozmnazac, prawda?
UsuńStar! Dziękujemy. Napisałaś dokładnie to, co my myślimy. A poniżej rozwinięta opinia.
UsuńMam pytanie! Czy powyższa anonimowa osoba i martaK to ta sama osoba? Zapewne nie, bo przecież anonimowa zarzekała się, że uszanuje nasze podejście do sprawy. A może to tylko taktyczna zagrywka, by ponownie dać sobie upust szablonowej zajadłości. My nie pasujemy do żadnych szablonów i absolutnie NIKT nie jest w stanie narzucić nam propagandy w uwłaczającym stylu, a wywieranie nacisku wywołuje wręcz odwrotny efekt. Chyba pójdę na marsz KODu, by dokładniej zrozumieć schematy działania uciskowej propagandy. Poza tym używanie obraźliwego określenia „kundelek” w stosunku do naszych psiaków jest wręcz niestosowne. Czym różni się „rasowy” pies od naszych psiaków? Ano tym, że nie urodził się na psiej farmie i nie przyniósł dochodu hodowcy. Poza tym widzę brak znajomości psich ras. Nasz Jacuś to Akita Biała Japońska, a Zuzia jest Owczarkiem pirenejskim długowłosym. Każda osoba mająca styczność z psiakami powinna rozpoznać na podstawie zamieszczonych zdjęć. Szkoda, bo widać, że do przebywania w schronisku dla zwierząt wiedza nie jest potrzebna.
Wątpliwej jakości edukacji naprawdę nie potrzebujemy, a tym bardziej nieproszonej. Ile potrzeba bezczelności, by wchodzić bezpardonowo w życie osób drugich? I narzucać im swoje niby racje.
Wstyd! Rozumiem postawę społeczników, ale nie rozumiem tych, którzy z zacięciem i za darmo pilnują interesu ludzi zarabiających krocie na sprzedaży zwierząt.
Tak się zastanawiam ile „rasowych” psów znajduje miejsce w schroniskach? Bo to zależy tylko od ludzi, którzy mają je czasowo pod swoją opieką. Zajadłe szczekanie nie ma tu miejsca i kolejne komentarze będą bezwzględnie usuwane, tak jak „rasowe” psy z nieodpowiedzialnych domostw
Olenko, o jakiej zalobie piszesz, czyzbym cos przeoczyla? Wy macie chociaz na pocieszenie te slodkie malenstwa, mnie juz nikt nie pocieszy...
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze wznowilas pisanie, czesto myslalam o Tobie, o Was... A teraz jestes nowu wsrod nas i mam nadzieje, ze bedziesz pisala czesciej. :*
Aniu, na początku października umarła moja mama. Pisałam o tym w poprzednim poście.
UsuńSzkoda, że nie mogłaś wziąć od nas jednej z suczek.Na pewno by to Ci troszke chociaż pomogło w tym trudnym okresie żałoby po smierci Taty...
Nie wiem, jak będzie z moim pisaniem. Niczego nie planuję. Po prostu pisze, gdy mama czas, gdy moge, gdy mam potrzebę, gdy nie płaczę...
Ściskam Cię mocno Aniu w ten trudny dla nas obu czas!*
Nie wiem dlaczego tamten post nie ukazal sie w mojej czytelni, nie wiedzialam. Tak bardzo mi przykro, Olenko. Jaki ten rok jest dla nas niedobry, tyle dramatow, tyle niepowetowanych strat, tyle bolu...
UsuńTulam mocno :*
Nie przypuszczałam, że wrócę do pisania z takiego powodu, jak smierć mojej mamy...Ale szukam teraz dla siebie zajęcia myśli, szukam blasku, chcę odnaleźc dawną siebie - także dla mojej mamy, która na pewno nie chciałaby bym bezustatnnie sie smuciła pogrążajac sie w totalnym smutku po jej stracie.
UsuńMusimy, Aniu jakos dalej egzystować i mimo wszystko starać się cieszyc tym, co mamy, tymi którzy nas kochają i na nas polegają.
Przytulam Cię tkliwie!*
Wspaniała psia rodzinka :) Dobrze móc znowu Was odwiedzić na blogu:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę wspaniała, psia rodzinka - widać, jak lubią sie wzajemnie, jak troszczą o siebie, jak dopełniają.Ach, to temat rzeka!
UsuńMiło mi, że pamiętałaś o nas i nadal chcesz tu bywac. Dziekujemy Haniu!:-)
No nie!!! nie moge w to uwierzyc, jaka rodzinka, bardzo przystojna i slodka! Nasz Jacus tatusiem zostal, ale chlopak ma szczescie! slicznie ta gromadka wyglada. Zuzia tez oczywiscie jest godna podziwu, ale ja mam szczegolna slabosc do Jacusia...sciskam Was serdecznie wraz z calym przychowkiem...
OdpowiedzUsuńJacuś wspaniale się spisał a życie Zuzi i Jacusia nabrało teraz dodatkowej głebi, sensu. Obojgu uczucia związane z przybyciem na świat ich dzieci wzbogaciły ich świat, zmieniły nieco ich zachowanie. Zuzia jest cudowną, pełną opiekuńczości matką a Jacus zachowuje się jak jej szczęsliwy, psotny syneczek i rozrabia całe dnie ze swymi córeczkami! Urwanie głowy z nimi, ale i mnóstwo radości!
UsuńI my ściskamy Cię serdecznie, Grażynko!:-)
niestetty i ja przeoczyłam fakt nieszczęścia jakie Was spotkało :( Bardzo mi przykro Olguś że przeżywasz taki trudny czas. Tulę serdecznie i cieszę się, że wróciłaś :******
OdpowiedzUsuńa psiaczki piękne! niech Wam pięknie rosną i przynosza mnóstwo ciepła i radości :)
Och, Emko! Śmierć mamy spadła na mnie tak niespodziewanie! Tyle jeszcze miała marzeń, tyle ciekawosci świata i ludzi w sobie. Była moja najlepszą przyjaciółką. Wyrwa po niej jest nie do zastapienia.To bardzo boli...Jednak zycie trwa dalej i musze jakos egzystować, starajac sie dostrzegac drobne radosci i blaski w codzienności.
UsuńA psiaczki sa przeurocze. Dobrze, że są!
Pozdrawiamy Cię serdecznie, Emko dziękując za pamięć i zyczliwosć!***
Olu, wiesz że bardzo się cieszę z Twojego powrotu, maleństwa cudne, cieszą się życiem i dają radość, wyzwalają śmiech a to zdrowie przecież samo. :)
OdpowiedzUsuńWspółczuje odejścia mamy ale takie życie. Ważna pamięć a w niej bliskość, jeśli była za życia będzie i po odejściu.
Serdeczności i mocne uściski ♥ i głaski dla rozrabiaków. :)
Tak, wiem Elusiu. Namawiałaś mnie od kilku miesięcy na ten powrót a ja wciąż nie byłam gotowa...Dopiero teraz...W tym smutku, w tej żałosci próbuję nie utonąć. Próbuję znaleźc cos, co zajmie moje mysli i ręce. Opieka nad zwierzętami, porządki w ogrodzie, niekończący sie remont domu, wreszcie pisanie bloga...To niełatwe, bo serce boli, bochoć mieszkałyśmy daleko od siebie, to własnie mama była moją najlepsza przyjaciółką, ale jesli nadal gdzieś tam jest, to pragnie bym cieszyła sie zyciem - mimo wszystko. A te nasze psie maleństwa dają nam duzo radosci. Wiele im zawdzięczam...
UsuńŚciskam Cię mocno, Elusiu i dziękuję za Twoje ciepło, bliskosć oraz siłę!*♥
Olgo, z radością otworzyłam Twojego posta, jak dobrze, że znowu będzie można czytać Twoje refleksyjne posty i cieszyć się opisami i obrazkami z życia psiej rodziny. Pozdrawiam gorąco. Marysia
OdpowiedzUsuńWitaj, Marysiu! Miło mi, że pamiętałaś o mnie, że nadal chcesz tu bywać, że moje pisanie na coś komuś może być potrzebne. Dziekuję serdecznie i ciepłe uściski zasyłam!*
Usuńi u mnie Twój poprzedni post się nie ukazał, ogromnie współczuję :( mojej mamy nie ma już 13 lat, jutro obchodziłaby 80 urodziny, wciąż mi jej brak :(
OdpowiedzUsuńdobrze, że macie takie pocieszanki, cudna "pluszowa" rodzinka :) Misia to prawdziwy misiaczek, chyba jest niewidoma, ale nieźle sobie z tym radzi?
Elu, ale spostrzegawcza jesteś :) Dopiero teraz widzę, że Misia ma przymknięte oczka.
UsuńMnie ten pierwszy Oli post po długiej przerwie też się nie ukazał, widocznie coś się zahaczyło i dopiero pieski to odblokowały :)
Dobry wieczór, Elajo! Dziekuję Ci za pełne zrozumienia słowa. Już 13 lat mineło a Ty wciaz cierpisz po stracie mamy? Nie dziwie się temu wcale...Przecież to najbliższa istota. Ciałem i duchem.Teraz my jestesmy ostatnie w szeregu. Teraz na nas spoczywa odpowiedzialnosć i ogrom miłosci. Trzeba sprostać, póki zycie trwa, choć serce tak boli...
UsuńO Misi napiszę wiecej następnym razem, ale...musze przyznać, że jetses bardzo spostrzegawcza. Elajo!
Pozdrawiam serdecznie!*
Elaja ma dobre oczy, Lidko...Misia musi sobie radzić przy pomocy innych zmysłów niz wzrok. Napisze wiecej o tym w nastepnym poście. Dobrze, że pieski odblokowały posty. To kochane i chyba magiczne nieco istoty!:-)*
Usuńoj gapa ze mnie, nie pomyślałam po Twoim komentarzu, ze moze post się pojawił :)))))
OdpowiedzUsuńale już jestem. I potwierdzam! miło usłyszeć wieści od Was. Pozdrowienia serdeczne zostawiam z uśmiechem A.
Witaj serdecznie, Alis!Cieszy mnie to, że jesteś blisko, jak dawniej. Dziekuję i pozdrawiam Cię serdecznie w imieniu swoim i męża!:-)
UsuńU mnie też się nie pojawił, wobec tego składam Ci moje najszczersze wyrazy współczucia teraz. Pisz koniecznie, również i dla dla Mamy, jako wyraz tego, co w darze od niej otrzymałaś.
OdpowiedzUsuńBlogger ma jakieś blokady widocznie...Dziekuję, Errato za Twoje słowa.Tak, masz rację a propos tego daru. Moja mama pisała i babcia pisała i córka pisze.Nie jest wazne jak. Pisanie to pasja przekazywana z pokolenia na pokolenie, która powinna trwać na przekór smierci...
UsuńŚciskam Cię gorąco!*
Jak tylko zobaczylam pierwsze zdjecie od razu wiedzialam, ze to Zuzia i Jacus doczekali potomstwa. Bardzo sie ciesze razem z Wami na te powiekszona psia rodzinke. Nie wypowiadalam sie w tamtym czasie bo uznalam, ze to glownie Wasza sprawa i decyzja czy na to pozowolicie czy nie, ale byloby szkoda gdyby tak sie nie stalo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i przytulam serdecznie :****
Tak, Zuzia i Jacuś mają swoje dzieciątka. Przekazali swoje geny, cechy, krew. W ich dzieciach widzę kontynuację miłości, sens zycia, spełnienie i dobro...Marzyliśmy o tym od dawna i doczekalismy się, sami czując sie teraz jak dumni rodzice!:-)Mam nadzieję, że dane nam będzie zyc na tyle długo, byśmy doczekali ich starosci, byśmy do konca byli dla nich rodziną i oparciem, by Jaworowo było na zawsze ich szczęsliwym domem.
UsuńUsmiech serdeczny zasyłamy Ci kochana Star oraz podziekowania za zrozumienie i bliskość!:-)***
Olu, przeczytałam poprzedni post. bardzo mi przykro i bardzo Ci (Wam) współczuję.
OdpowiedzUsuńPsiaki prześliczne.
Jaskółko, dziękuję za Twoją obecnosć i ciepło!* Pamiętam, że przecież i Ty zupełnie niedawno straciłaś swoją Mamę. Teraz dokładnie wiem, jak to boli...
UsuńPieseczki są naszymi najmilszymi promykami w ten trudny czas.Dobrze, że są...
Pozdrawiam Cię z westchnieniem...
O jakie cuda :)
OdpowiedzUsuńPiękne psiaki, choć wolę koty, to muszę powiedzieć, że u Was i u Gosi Za Drzwiami ostatnio cuda na zdjęciach :)
Naprawdę cudne są zwierzaczki! Tyle radosci, ufnosci i miłosci wnoszą w nasze życie. Bez nich byłoby pusto, nijako i smutno.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie i dziękuje, że pamiętasz o nas!*
dopiero teraz przeczytalam poprzedni wpis i bardzo współczuję.Cieszę si że jesteście tu ponownie ,ciągle tu zaglądałam z nadzieją że...Piękna psia rodzinka, piękne malutkie kuleczki.Pozdrawiam cieplutko.ulka M
OdpowiedzUsuńWitaj, Ulko! Rozrzewniam się czytajac tak ciepłe, jak Twój komentarze.Nie spodziewałam się, że będziesz pamiętać. Dziękuję, że jestes, że czekałaś. Ściskam Cię mocno!:-)*
Usuńczytam Was odkad pojawił sie Jacuś u Was ,nawet podspiewywalam razem z Toba wiec jak moglam zapomieć .:)POzdrawiam i ściskam ciepło.
UsuńTak, Ulko! Spiewałyśmy razem...Pięknie było. Teraz nie daję rady spiewać, ale mam nadzieje, że to kiedys wróci.Bo zycie trwa, bo nie wiadomo, co jeszcze przyniesie...
UsuńUściski, kochana!*
Na pewno wróci ...bo jak mówią czas leczy rany.Pozdrawiam wieczorkiem ,psiaczki sa urocze.
UsuńDziękuję serdecznie i również pozdrawiam!*
UsuńCiepło robi się na sercu kiedy oglądam te piękne puszyste kuleczki. Dobre serce Posiadacie. Obecność psiaków zapewne pozwoli ukoić zranione serce po stracie. Oby były zdrowe i szczęśliwe długie lata. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDobry wieczór, Olu! Tak, obecnosć psiaków jest dla nas skarbem. Mamy z nimi sto pociech, mnóstwo pozytywnych uczuć i róznorakich zajęć. Wypełniają nam czas i serca. Pocieszają mnie, gdy tulę je i obeserwuję ich harce. A Zuzia i Jacuś polegają na nas zupełnie. I bardzo kochają swoje dzieciątka. Wzruszam sie widząc ich miłość, ich rozwój emocjonalny. Ktoś mógłby powiedzieć - "przecież to tylko psy!" A to cały świat - pełen uczuć, przezyć i emocji. Świat, który dzielą z nami. Jesteśmy za to wdzieczni...
UsuńPozdrawiamy Cię gorąco, Olu i dziękujemy za pamięć!:-)*
Ten kto mówi, "przecież to tylko psy" jest człowiekiem niskich uczuć. Takie jest moje zdanie.
UsuńKochamy nasze psy, choć niektórym tutaj zdaje się, że jesteśmy egoistami. Cóż, głową muru nie rozwalimy. Mozemy tylko zyć po swojemu i po swojemu kochać. Nasze zwierzęta wydają sie byc szczęsliwe. I to jest dla nas najwazniejsze!:-)*
UsuńJak milo jest patrzec na zdjecia psiej rodzinki :)
OdpowiedzUsuńJak milo jest TU byc i czytac Twoje slowa Olu :***
Chciałam podzielić siez Wami, zaprzyjaźnionymi czytelnikami naszą radoscią, pokazać nasze pocieszanki, nasze ukochane promyczki. Mam nadzieję, że dobrze zrobiłam, że mnie tu co poniektórzy nie zakraczą, nie zaszczują.
UsuńAch, Orszulko! Cieszę się, że jesteś blisko i zawsze przychodzisz z otwartym, przyjaznym sercem!:-)*
Pięknie się u Was dzieje... Życie nie lubi pustki, choć nie zawsze zapełnia ją zgodnie z naszymi oczekiwaniami... Czekam na dalszy ciąg :)...
OdpowiedzUsuńTo prawda. Życie nie lubi pustki. Życie trwa i tworzy nowe rzeczy, nowe dzianie i uczucia. I tak powinno być. A dalszy ciąg, pewnie wkrótce napiszę. Niech tylko wolną chwilę złapię!:-)
UsuńCiesze sie razem z Wami, przepiekne szczeniaczki, cudne:)
OdpowiedzUsuńWiesz Olu, mysle, ze i przy dwoch kozkach masz mnostwo pracy. Podjeliscie sluszna decyzje oddajac pozostale.
Pozdrawiam Was serdecznie:)
Mieliśmy nadzieję równiez dla Brykuski i Kruszki znaleźć jakis dobry dom, ale sie nie udało a byle komu ich nie oddamy. Może w przyszłym roku pojawią sie jacyś odpowiedni ludzie.
UsuńCieszę się, Ataner, że spodobały Ci się dzieci Zuzi i Jacusia. Pamiętam, że zawsze sprzyjałaś naszym zamysłom w kwestii ewentualnego macierzystwa naszej suczki no i że Twoją ulubienicą była nasza Zuzia. Teraz Zuzia poza tym ,ze jest wspaniałym psem okazała sie także wspaniałą matką. Dojrzała a jednocześnie odmłodniała. Kocha swoje dzieci i troszczy sie o nie, choc one dawno juz jej nie ssają. I razem z Jacusiem Tworza rodzinę.Mysle, ze są szczęsliwi...
Pozdrawiamy Cię i ściskamy mocno!:-)*
Na pewno sa szczesliwi, jestem tego pewna. Tak mi przkro z powodu Misi, ale wiem, ze zrobicie wszystko aby byla szczesliwa.
UsuńZawsze wiedzialam, ze postepujecie slusznie i tego sie trzymajcie.
Wasze zycie i wara anonimowym szczekaczom od Waszych decyzji.
Latwo jest kogos oczerniac i krytykowac, proponuje anonimowym paniom spojrzec w lustro i zachwycac sie swoim wizerunkiem, bo one sa krysztalowe i szlachetne.
No właśnie - trzeba wierzyc w to, że postepuje sie słusznie i nei dać się nikomu zwieść z dobrej drogi. Życie trzeba przeżyc po swojemu - czyniąc po swojemu dobro i nie robiąc krzywdy innym.I nie oceniając innych, bo takie oceny są zazwyczaj jednowymiarowe, krzywdzące.
UsuńPostaramy się by Misia miała dobre życie!
Uściski slemy do Chicago!:-)*
Jak miło poczytać coś od Ciebie po tak długiej przerwie. Wyrazy współczucia z powodu straty.
OdpowiedzUsuńŻycie toczy się dalej, a my jakoś musimy ciągnąć swój wózek...
Piękne są takie maluchy, przypomniało mi się dzięki Twoim zdjęciom dzieciństwo naszej Kiry. Była dość podobna do Waszych kulek. Pozdrawiam Was serdecznie i mam nadzieję, że teraz już od czasu do czasu coś napiszesz.
Piękne zdjęcia,cudne pieski!! W nieskończoność mogę patrzeć na te urwisy:))
UsuńOleńko,bardzo się cieszę,że wróciłaś do pisania.Serdecznie pozdrawiam i przytulam♥
Przepraszam,napisałam w odpowiedziach:(
UsuńTak, trzeba dalej toczyc swój wózek. Bo nic innego zrobic nie można. Bo to toczenie chyba ma jakis sens. taramy sie go dostrzegać w codziennych, drobnych chwilach radości. A głównymi dostarczycielami owej radości są teraz dla nas nasze psiaki. Mysle, Agniecho, że wszystkie małe pieski są cudne i kochane. Urocze i pełne wzruszeń są chwile, gdy mozna obserwować ich rozwój i relacje emocjonalne z dorosłymi psami.
UsuńPostaram się pisać. Opowiadać nowe historie. Bo wciaz jest o czym.Tylko musze mieć nastrój i siłę oraz czas, oczywiście...
Pozdrawiam Cię ciepło, Agniecho i dziekuję za odwiedziny!
Elżbietko kochana! Nieważne, w któym miejscu sie wpiszesz - ważne, że piszesz!:-)Ja to widze i doceniam.
UsuńA co do piesków, to mam tyle ich zdjeć, że sam ich wybór na bloga zajął mi sporo czasu!Bo chciałoby sie pokazać jak najwięcej!
Uściski serdeczne ślę Wam obojgu!:-)♥
Bardzo się cieszę, że wróciliście do grona wiernych czytelników.
OdpowiedzUsuńPsiaki piękne po rodzicach. A zdjęcia cudne, szczególnie to pierwsze.
regian
Tak sie wszystko poukładało, że poczułam potrzebę powrotu. Mysle, że pisanie powinno mi dobrze zrobić.
UsuńTeż mi sie to pierwsze zdjęcie bardzo podoba. Był piekny, letni dzień.Wszystkie cztery suczki były jeszcze z nami. Tyle radosci w nas było i słońca wokół. A teraz październik niczym listopad...
Pozdrawiam Cię ciepło, Regian!
Jak miło Was widzieć ;)
OdpowiedzUsuńA nam miło zowu gościć Ciebie tutaj, Mariolko!:-)
UsuńJakie slodziaki! Taka kluseczkę to by sie wyściskało :)) Serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo prawda! Słodziaki z nich, kluseczki i żywe pluszaki.Pełne energii i radosci zycia kochane istoty. Ściskam je codziennie po wielekroć a one wylizują mi twarz, podgryzają uszy, wdrapują sie na ręce, szarpią rękawy i spodnie i robia wszystko by być w centrum uwagi.
UsuńI ja pozdrawiam Cię Maju serdecznie!:-))
Dołączam do grona uradowanych Waszym powrotem czytelników, chociaż powód powrotu tak bolesny.
OdpowiedzUsuńWidok tak szczęśliwej psiej rodzinki cieszy, ale przede wszystkim to kojące zajęcie dla Ciebie w tym trudnym, żałobnym czasie.
Czy ta biała, puszysta kuleczka ma w porządku oczy ? - jakoś na zdjęciu dziwnie wyglądają - może tylko tak wyszło ?
I ja witam Cię serdecznie, Andziu!*
UsuńTak, dobrze mieć zajęcie. Dobrze mieć duzo róznych zajęć, bo smutek w chwilach bezczynności znowu siewciska wszystkimi szparami...
Ta biała kuleczka jest niestety niewidoma. Piszę o tym w nastepnym, poświęconym jej poście.
Przepraszam Cię Olu za poprzedni wpis,lecz nie mogłam powstrzymać radości,że jesteś przykro,że w takim momencie ale może właśnie dlatego,że Mama lubiła czytać Waszego bloga warto podążać tą drogą.Oleńko psy cudowne,pikne,czułe i kochane przez Was.Oleńko masz w nas wszystkich wsparcie pozdrawiam Was trejtka.
OdpowiedzUsuńMiło mi czuć Twoją radosć, Krysiu. Dziękuję Ci za nią!
UsuńMam nadzieję, że będę mogła pisać, że to pisanie będzie mi pomagać i dodawać sensu życiu.
A pieseczki...Pieseczki wypełniają nasz czas i myśli. To takie skarby.
Dziękuję Ci Trejtko za zyczliwość i wsparcie!:-)*