Cezary pisze
Czwartkowe popołudnie, spokój i zastała cisza. Nagle pośród traw obrzeżnych na nieutwardzonej drodze pojawia się czerwony samochód straży pożarnej z pobliskiej wioski. Zatrzymali się za naszym płotem, wbili kołek w ziemię i czerwoną taśmę przewiązali pomiędzy nim a naszym płotem zagradzając drogę do lasu.
Pytam – chłopy, o co chodzi? Facet udający strażaka z determinacją w głosie zapowiedział - my tu panie zagradzamy drogi, bo jutro będzie tu rajd, a właściwie test rajdowy!
Czwartkowe popołudnie, spokój i zastała cisza. Nagle pośród traw obrzeżnych na nieutwardzonej drodze pojawia się czerwony samochód straży pożarnej z pobliskiej wioski. Zatrzymali się za naszym płotem, wbili kołek w ziemię i czerwoną taśmę przewiązali pomiędzy nim a naszym płotem zagradzając drogę do lasu.
Pytam – chłopy, o co chodzi? Facet udający strażaka z determinacją w głosie zapowiedział - my tu panie zagradzamy drogi, bo jutro będzie tu rajd, a właściwie test rajdowy!
Uczone stwierdzenie
zamurowało mnie dogłębnie. Może i ja zrobię sobie test? Najlepiej na parodię
Cezarego. Panie, przecież moja chałupa to jest 3 m od drogi i ja protestuję.
Mówię im, że na drodze pełno kamieni i gwoździ i niejeden przy szybkości 30 km
złapał flaka. A ci będą jeździć z szybkością ponad 120 km/h i co wtedy może się
stać? Potrzeba odrobinę wyobraźni. Wtedy cwany strażak do mnie, że to ja będę
odpowiadał za wszystkie gwoździe na drodze. Pomyślałem, tu się zatrzymam, bo z
tego typu sposobem myślenia nie wygram, a nic nie miałem pod ręką.
I rzeczywiście 13 tego w piątek punktualnie o 12-tej zjawili się chłopcy w komplecie, a nawet zamówili karetkę pogotowia, ponoć prywatną. I po chwili rozpoczęła się szalona jazda i głośna, na przynajmniej 180 decybeli. Dodam, że duża ciężarówka daje hałas nie większy niż 120 decybeli. Dla niezorientowanych, decybel jest jednostką głośności. Okna trzęsły się w posadach, co chwilę jakiś kamyk uderzał w okno lub mur domu. Psy podniecone szybkością przemieszczającego się obiektu biegały wzdłuż płotu, co spowodowało łamanie kwiatków i roślinek, które dopiero, co ukazały się światu. Droga rozjeżdżana na znaczną głębokość pokryła się kamienno-błotnistą mazią. Dobrze, że miałem na sobie niezawodne gumo filce. Tego dnia kury nie zniosły jajek, kozy przysypały się ściółką i wszystkie kwiaty drzew owocowych na znak protestu opadły solidarnie na ziemię. No czegoś takiego nie było tu od zarania albo jeszcze dłużej. Zapomniałem o wodzie z sadzawki, która wsiąkła pokazując obrośnięte kamienie. Tylko nasz odstojnik z odchodami za budynkiem gospodarczym wylał obficie. Same cuda działy się tego piątkowego trzynastego. Auta śmigały na zmianę robiąc coraz większe bruzdy, kolejki zatrzymanych samochodów wydłużały się, a kierowcy rajdowi pożal się Panie, osiągali coraz lepsze wyniki. Przynajmniej tak przypuszczam.
Tymczasem Cezary uzbrojony w aparat i kamerę czaił się za Jaworową lipą mając nadzieję, że w razie, czego lipa zwali się nie w jego stronę, bo zwali się na pewno. Zdjęcie za zdjęciem, film za filmem i tak minęło parę godzin na wątpliwych przyjemnościach. Ryk aut, które z niesamowitym hałasem tarły spodnią osłoną silnika o umęczoną drogę zagłuszył wszelkie dolegliwości, w tym jelita cienkiego. Grube też pomrukiwało miarowo, obiecując erupcję na skale światową i postępujące tsunami grożące zalaniem Podkarpacia.
I rzeczywiście 13 tego w piątek punktualnie o 12-tej zjawili się chłopcy w komplecie, a nawet zamówili karetkę pogotowia, ponoć prywatną. I po chwili rozpoczęła się szalona jazda i głośna, na przynajmniej 180 decybeli. Dodam, że duża ciężarówka daje hałas nie większy niż 120 decybeli. Dla niezorientowanych, decybel jest jednostką głośności. Okna trzęsły się w posadach, co chwilę jakiś kamyk uderzał w okno lub mur domu. Psy podniecone szybkością przemieszczającego się obiektu biegały wzdłuż płotu, co spowodowało łamanie kwiatków i roślinek, które dopiero, co ukazały się światu. Droga rozjeżdżana na znaczną głębokość pokryła się kamienno-błotnistą mazią. Dobrze, że miałem na sobie niezawodne gumo filce. Tego dnia kury nie zniosły jajek, kozy przysypały się ściółką i wszystkie kwiaty drzew owocowych na znak protestu opadły solidarnie na ziemię. No czegoś takiego nie było tu od zarania albo jeszcze dłużej. Zapomniałem o wodzie z sadzawki, która wsiąkła pokazując obrośnięte kamienie. Tylko nasz odstojnik z odchodami za budynkiem gospodarczym wylał obficie. Same cuda działy się tego piątkowego trzynastego. Auta śmigały na zmianę robiąc coraz większe bruzdy, kolejki zatrzymanych samochodów wydłużały się, a kierowcy rajdowi pożal się Panie, osiągali coraz lepsze wyniki. Przynajmniej tak przypuszczam.
Tymczasem Cezary uzbrojony w aparat i kamerę czaił się za Jaworową lipą mając nadzieję, że w razie, czego lipa zwali się nie w jego stronę, bo zwali się na pewno. Zdjęcie za zdjęciem, film za filmem i tak minęło parę godzin na wątpliwych przyjemnościach. Ryk aut, które z niesamowitym hałasem tarły spodnią osłoną silnika o umęczoną drogę zagłuszył wszelkie dolegliwości, w tym jelita cienkiego. Grube też pomrukiwało miarowo, obiecując erupcję na skale światową i postępujące tsunami grożące zalaniem Podkarpacia.
Tego już było za
wiele. W zebranym gronie zainteresowanych stron poziom dyskusji raczej się
obniżał za to poziom głośności raczej wzrastał. Obrońcy „rajdu” strzelali z
grubych armat, do czego to oni mają prawo, a skromni obrońcy swoich skromnych
posiadłości punktowali atakujących. To trochę, jak na Sali sejmowej…, ja tam
jestem za… niech czytający robi zakłady!
I wreszcie Wasyl
zawyrokował - Pokażcie nam zezwolenie na organizowanie tej imprezy!
Mieli je w foliowej koszulce, by zabezpieczyć przed zamoknięciem,
a jak! Teraz jesteśmy w posiadaniu zdjęcia pozwolenia podpisanego przez kogoś z
upoważnienia Wójta. Skąd my to znamy? A zezwolenia z policji to już nie mieli. Organizatorzy
zadzwonili po policję. Przyjechali. Kategorycznie powiedzieli, że nic o tym nie
wiedzą i nie wydali zgody na przeprowadzenie tej imprezy. W piśmie z Gminy
stoi, jak byk, że ta zgoda stanowi załącznik dla policji. Czyli słowo „policja”
figuruje w powyższym piśmie i służy do zastraszenia ludzi nie do końca
rozumiejących słowo pisane.
Odpowiedź z Gminy
zawiera zgodę na przeprowadzenie testów zawieszenia. Co to znaczy? Co pierwsze,
rozjechanie drogi na amen czy rozczłonkowanie zawieszenia? Zawieszenie wytrzymało, a droga w opłakanym
stanie pozostanie, bo funduszy brak. W imię wątpliwej jakości sportowców, który
patrzą tylko na własną kieszeń cała wieś ucierpi. Dobrze, że czyny społeczne to
przeżytek, bo następnego roku z okazji Pierwszego Maja trza by było drogę
rychtować. Jednak kapitalizm ma swoje zalety. Dopiero teraz to widać. Nawet w
PRL uzyskanie takiej zgody graniczyłoby z cudem jasnogórskim. Ludzie i
urzędnicy mniej kłamali, a może brali odpowiedzialność za słowa i czyny.
A przecież są
miejsca i drogi, gdzie nikomu i niczym takie testy zawieszenia nie zagrażają.
Zastanawiająca jest siła, z jaką wprowadza się tego typu imprezy, bezczelnie
bez odpowiednich zabezpieczeń i „na słowo”, że wszystko będzie dobrze. Auto
jadące z szybkością ponad 120 km/h przeleci przez płot i przez mur domu a
przynajmniej okno balkonowe i wyląduje w niedokończonej ubikacji. I co? Kto uruchomi
spłuczkę? No, kto? Przecież wszyscy wiemy, w jakim trybie toczą się sprawy
sądowe, a ci, którzy mają cokolwiek wypłacić wolą wydać te pieniądze na
prawników. Samo życie w „państwie prawa”, jeszcze nie do końca zreformowanego.
Policja zdecydowała,
że „test” zostaje przerwany i pojechała. Po pół godzinie jazda była
kontynuowana jakby nigdy nic. Strażacy nie są uprawnieni do zabezpieczania tego
typu imprez. Wyrażenie zgody przez policję jest jednoznaczne z zabezpieczeniem
imprezy fachowo i bezpiecznie. W naszym miasteczku jest czterech
policjantów(plus minus jeden), czyli ćwiartka policjanta na każde rozwidlenie
dróg. Jak widać nie ma możliwości przeprowadzania tego typu imprez na Pogórzu Dynowskim.
Rozumiem, że nie mam posłuchu u naszych psiaków, ale żeby słowo policji nic nie znaczyło i organizatorzy imprezy mieli to w czterech literach?! Acha, policjantów było dwóch, to może w ośmiu.
Prawo buszu zapanowało na podkarpackich drogach. Jestem za wprowadzeniem nowego znaku – słabi chodzą poboczem.
Rozumiem, że nie mam posłuchu u naszych psiaków, ale żeby słowo policji nic nie znaczyło i organizatorzy imprezy mieli to w czterech literach?! Acha, policjantów było dwóch, to może w ośmiu.
Prawo buszu zapanowało na podkarpackich drogach. Jestem za wprowadzeniem nowego znaku – słabi chodzą poboczem.
Może i inaczej bym zareagował na to wszystko, ale proszę sobie wyobrazić, że mieszkańcy graniczących wsi nie otrzymali zawiadomienia czy ostrzeżenia o planowanej imprezie. Absolutnie nic, a nic. Podobno ksiądz ogłaszał z ambony… a my właśnie mieliśmy w tym czasie ważne prace polowe czy jakieś tam. Popatrzyłem na Olgę z wyrzutem - a może byśmy tak, jednak…? Ważne informacje są nie z urzędu, nie z Internetu, a z ambony. Takie czasy.
Chyba bym sie na ten czas wyprowadzila z chalupy. Nie, zebym miala cos przeciw testom albo bala sie wraka w salonie. Ja organicznie nie znosze halasu!
OdpowiedzUsuńSześć lat wystarczyło, aby przyzwyczaić się do ciszy i spokoju. I myśli są ciche i ruchy rozsądnie spokojne. Jednak zdecydowanie przeciwny jestem wrakowi w salonie i „testom” dokonywanym prawie na moim i prywatnym obejściu przez ludzi, którzy nie pozwoliliby sobie na coś takiego u siebie.
UsuńZawsze mnie oburza takie traktowanie ludzi przez ludzi. Hucpa, poczucie bezkarności, brak wyobraźni.
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest poczucie bezsilności, zawsze mi ręce opadają wobec takiej postawy, bo do tego rodzaju "organizatorów" rozsądne argumenty nie docierają.
To tak jakbyś czytała w moich myślach. Ja dodam jedynie, że nie toleruję, kiedy głupszy w mojej ocenie decyduje w jakikolwiek sposób o mnie czy moich najbliższych, a ja nie ze względu na sytuację nie mogę się sprzeciwić. To takie poniżające, prawda?
UsuńSkandal! Nastały takie czasy, że wszystkiego można się spodziewać!!! Mocny wszystko może. Jeden plus z tej imprezy to Twój świetny tekst!
OdpowiedzUsuńGratulacje przyjęte z szerokim uśmiechem wokół głowy. Kiedyś mi ta głowa odpadnie i potoczy się do przydrożnego rowu. Powtórzę! Skandal! I czy da się z tym żyć? Najlepiej jest unikać takich i podobnych sytuacji, ale nie zawsze się da. Szczególnie wtedy, gdy „ktoś lub coś” wciska się w nasze życie w obłoconych swoimi naleciałościami buciorach, wietrząc w tym korzyści tylko dla siebie.
UsuńA kto naprawi drogę, niech organizatorzy rajdu naprawiają, najlepiej w pomarańczowych kombinezonach, dałoby radę zmusić ich do tego? może być bez kombinezonów.
OdpowiedzUsuńDobrego dnia pięknej soboty, rajdowcy popsuli wam pogodę? :)
Serdeczności posyłam na poprawę humorów. ♥
Wczorajsza niespodziewana akcja z naszej strony chyba trochę pomogła. Pewnie dotarło do tych butnych łbów, że jeśli prawo nie stanowi prawa to prawi obywatele potrafią wziąć je w swoje ręce. Dzisiaj chłopcy w odblaskowych kombinezonach poprawiali drogę o ile tak można to nazwać. Nawet spomiędzy malutkich ligustrów wygarniali łopatą kamienie czyniąc więcej szkody niż dobrego. Tym sposobem odfajkowali „naprawę” drogi. Elu, nam naprawdę trudno jest popsuć dzień. Przyznam, że w takich sytuacjach wylewam wszystko z siebie, tym razem w postaci postu i jest OK. A ile się przy tym naklnę i ponarzekam. Oczywiście tyko wewnątrz, a uchodzi to ze mnie ledwo słyszalnym sykiem.
UsuńSerdeczności od malkontenta, a od Olgi promienne.
Niestety siła pieniędzy przebija zdrowy rozsądek. Bo cóż znaczy kilka domostw, gdzieś w przestrzeni. Dadzą sobie radę....Drogi rozjeżdżone, a kto będzie jutro pamiętał gdzie to było... Myślę, że więcej nie zakłócą już Wam spokoju. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMasz absolutną rację. Gmina pewnie dostała parę groszy i straż pożarna i ktoś osobiście do prywatnej kieszeni też. Domyślam się, bo inaczej nie da się tego wytłumaczyć. Te pieniądze nigdy nie pokryją poniesionych strat w postaci rozjechanej drogi. Nie można mówić o logice, bo pazerność bierze górę. Zresztą przykład idzie z góry i był dobrze widoczny w ostatnich latach.
UsuńSamych serdeczności.
Mój mąż skwitował - I to jest właśnie Polska!. Nic dodać nic ująć.
OdpowiedzUsuńDokładnie – to jest Polska, chociaż w innych krajach jest podobnie, lecz być może nie na taką skalę. Podsumowując powiem; takie parszywe czasy mamy i będzie tylko gorzej. Czy chcielibyśmy żyć w czasach naszych wnuków? Ciągle zastanawiam się nad tym!
UsuńPrawdziwy horror! Od razy trzeba dzwonić po policję, niech sprawdzą i przegonia. Na dyskusję z takimi szkoda słów i nerwów. Wiedzę Cezary, ze mamy podobnie. Co ja się w duszy naklne i nagadam, zęby zacine, żeby nie puścić tego w eter, bo mąż mój bardzo spokojny człowiek i marudzi, że nie wypada. A ile to by się powietrza oczyścilo, jakby takim zakutym ...wiąche posłać?
OdpowiedzUsuńDla mnie mistrzostwem jest Twój poprzedni tekst, wracam z lubością do jego podczytywania.
Pozdrawiam Was serdecznie i ugłaski dla białych puchacz:)
Podobał się poprzednie tekst? To cudownie, powiedział nieskromnie Cezary będący w siódmym niebie. Łasy to ci on na pochlebstwa, że hej. Nastąpiła równowaga po wylaniu wiader pomyj na jego głowę przez panią o innym nastawieniu do tego świata, bardzo krytycznym, jeśli coś jest, choć trochę zawikłane. Sytuacja potwierdziła moje pozytywne nastawienie do ludzi o innych poglądach czy potrzebach kulturalnych. Poza tym mam wspaniały trening w domu. Ponieważ mamy z Olgą skrajnie różniące się zapatrywania polityczne, to udajemy, że polityka nie istnieje. Pewnie skończę pod mostem dnia jednego…
UsuńDyskusja z organizatorami to prawie ichny monolog. Każde nasze słowo było od razu zakrzyczane, zmienione znaczenie. Zdenerwowany nie byłem, lecz czułem w sobie ogrom energii szukającej ujścia. W swoim braku zrozumienia sami zadzwonili po policję. Jakoś jestem przekonany, że nie będą więcej nic podobnego organizować. Dobrze, że nic się stało, bo musieliby ponieść odpowiedzialność karną za nielegalny proceder.
I my pozdrawiamy, miłego dnia…
Ale, że takie ogłoszenie ksiądz z ambony ....
OdpowiedzUsuńNa drugi raz widły, kosy i pogonić dziadów w diabły. Myślałam, że to jacyś kulturalni biegacze swoje zawody mieć będą, albo rowerzyści, a tu takie szatany w swych metalowych pudłach z piekła rodem.
I to jeszcze bez pozwoleń!
Panowie i władcy nie potrzebują zezwoleń! Lud łyknie wszystko i popije wodą ze studni z domieszką Rundup’u po ostatnich opryskach. Gdzie te czasy, kiedy chłopy kosy na sztorc stawiali? No gdzie? Duch narodu rozcieńczany konserwantami różnej maści znika bezpowrotnie i już niedługo trzeba będzie wymyślić coś innego. Bo, jak tu żyć bez ducha czy duszka? Pustka w głowie, pustka w sercu i tylko pieniądz mami szatańskim szelestem. Mówisz, że te pudła z piekła rodem? Jasne, dlatego tak jęczą i wyją.
UsuńTe czasy minęły, a Kosynierzy spoczywają w mogile u nas na cmentarzu na ten przykład. Jeno usypany kopiec, stojący na rogatkach miasta o tamtych wydarzeniach przypomina i raz do roku w rocznicę bitwy zaroi się wokół od notabli miejscowych, pocztów sztandarowych, orkiestry ...
UsuńDuch Rundupu unosić się będzie, ot co.
Właśnie, skoro jęczą i wyją, to musowo z piekła rodem ...
Na pewno pomniki czy miejsca upamiętnień odgrywają pozytywną rolę wychowawczą i edukacyjną. Przypominają, kim byliśmy, w jakim kierunku zmierzamy i kim będziemy za 300 lat, jeśli w ogóle będziemy. Inny aspekt to, że sprawa odwagi, bohaterstwa upamiętnionych jest wykorzystywana dla celów politycznych niekoniecznie w prawidłowy sposób. Raudup to taki widoczny truciciel i zabójca, firmujący wszystkie inne „trucizny”, pod których działanie poddane są całe narody i dziwne, że zależy to od szerokości geograficznej. Kolejne, musowo z piekła rodem…
UsuńSZOK !!!!!!!!BEZPRAWIE BRAK SZACUNKU DLA DRUGIEGO CZLOWIEKA KTO TAM RZADZI ?KTO WYDAJE ROZKAZY CO SIE DZIEJE MYSLE OGOLNIE W PL.JA JUZ ODZWYCZAILAM SIE PO 30-LATACH przepraszam nie wiem co napisac koncze SZOK !!!SCISKAM lapki p.Gosia(((((((((
OdpowiedzUsuńNO TWOJA WYOBRAZNIA CAR LADUJACY W TOALECIE BEZCENNE ))))tu sie usmialam p.Gosia
Usuńp. Gosiu, ujmując rzecz historycznie to od zarania człowiek nie szanował człowieka. Zawsze były zależności i upodlające hierarchie. Nie wiem, kto stworzył człowieka, ale z pewnością schrzanił robotę i pozostawił ten twór na etapie eksperymentalnym, czego skutki odczuwamy do dzisiaj. Niestety i ja należę do tego niedorobionego gatunku i nic nie brzmi tu dumnie. Coś mi się wydaje, że jak podkarpacki chłop nie jest kimś, to jest nikt. Pewnie zapożyczyli tę myśl przewodnią od braci starszych w wierze. Nie dziwię się, jak tu być kimś, kiedy wokół każdy chce być KIMŚ.
UsuńNie wyobrażam sobie, że auto klinuje ubikację. Zawsze chciałem być hydraulikiem…
Ściskamy łapki i przesyłamy życzliwy uśmiech (takie też są)…
O rany, ale Wam sie dostalo :(. Az sie noz w kieszeni otwiera, jak sie o takim bezprawiu slyszy. A juz zupelnie mi szczeka opadla, jak przeczytalam o ksiedzu i ambonie - to jakis kompletny obled. Czyzby panstwo wyznaniowe stalo sie juz faktem dokonanym?. Hmmm. moze na przyszlosc poszukac takich kolczatek, jakich policja uzywa i rozsypac, na poczatku ich trasy, jesli daleko od zabudowan... (Leciwa)
OdpowiedzUsuńSześć godzin hałasu i stresu na sześć lat mieszkania na tym bezludziu to dobry stosunek, jeśli o takim można mówić. Jak widać Lud, a właściwie wywodzący się z niego samozwańcy potrafią zastąpić obowiązujące prawo i przepisy swoim własnym kodeksem prawnym, który jest bardzo blisko ich przepastnych kieszeni. Gdybym sypał gwoździe i inne żelastwo na drogę to byłbym, jak oni. A ja jestem za prosty i bezpośredni, a w chwilach słabości życzliwy. Księdza widziałem raz, zaraz po osiedleniu się i tyle. Chyba nas nie polubił, bo więcej nie pokazuje się u Jaworów. A ponieważ ogłoszenia parafialne nie są słowem bożym, do nie dotyczą i nie obowiązują mnie w tym sensie. W tym kraju mamy podobno wolność słowa, więc i niech księdzu się darzy…
UsuńNienawidze czegos takiego, wspolczuje Wam tego okropnego czasu, halasu, no wszystkiego co bylo z tym zwiazane i zwierzeta mialy okropne przezycia. Dla mnie to jest zupelne bezprawie, jak mozna tak burzyc komus spokoj i nie wazne czy jest jeden dom czy wiecej, czy jeden czlowiek, ktory wybral to miejsce zeby zyc spokojne i nagle dostaje od kretynow taki okropny dzien. Teresa
OdpowiedzUsuńBezprawie, bezprawiem, ale racja musi być po „naszej” stronie, jak mawiała Pawlakowa seniorka. Bezprawie jest bardzo blisko prawa i tylko ma w jednym miejscu inną definicję. W zależności od tych, co dzierżą władzę prawo staje się bezprawiem i na odwyrtkę. Sam znalazłem ten kraj w chaosie, gdzie nie ma nic na stałe. Ciągłe zmiany są przyczynkiem niepewności odnoszącej się do każdej dziedziny życia. Niby są to normalne procesy, ale, jak do tej pory nikt nie starał się, by coś naprawić czy ustabilizować. Obecne zmiany dają szansę na przetrwanie, na namiastkę społecznej sprawiedliwości. Chyba, że jakiś bezmózgowiec wywlecze swoich pobratymców na ulicę.
UsuńNo i mamy Polskę, takke rzeczy tylko u nas. Brak słów.
OdpowiedzUsuńTeż z ledwością łapię słowa po ostatnich wydarzeniach. Ludzie na całym świecie są jakoś podobni do siebie, zdolni do robienia rzeczy, o których w miarę normalny człowiek nawet nie pomyśli. Tak, że Polacy nie odbiegają w tym sensie od normy...
UsuńNie znoszę takiego czegoś.... i nie lubię rajdów :(
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie odbieram prawa do nie znoszenia... i też nie wypowiadam się odnośnie "lubienia". Jeśli pozwolisz mi "uważać" to napiszę, że uważam za stosowne robienie "rzeczy" w miejscach do tego przystosowanych i odpowiednich. W poszukiwaniu nowych środków przekazu i wykazu da się zrobić teatr w remizie. ... by mieć swoje pięć minut czy parę groszy.
UsuńWitajcie Oboje. No to Was dopadła zasciankowa Polska,prawo buszu, rządzą maluczcy ale trzymajcie się pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTeraz zrozumiałem dlaczego tuż po wojnie tej ostatniej dyrektorami byli ludzie z niepełnym wykształceniem podstawowym w młynach, a nawet w fabrykach. Ich niepewność jutra wymuszała absolutną lojalność i poddaństwo. Czyli niewiele zmieniło się od tego czasu. Dać "nikomu" trochę władzy i efekty widać w postaci rajdów niemalże przez posesję. Obejście właściwie.
UsuńTeż Witamy oboje i dobrego dnia życzymy...