Był sobie dom. Jest gdzieś nadal. Całkiem
blisko. Mały, ale jednocześnie przestronny. Podobny do wielu innych, ale
odrobinkę jednak odmienny. Swojski i znajomy a troszkę jakby nierealny. Ze snu,
czy z marzenia pochodzący. Stojący na skraju cywilizacji i dzikiej natury.
Łączący je w sobie zrozumieniem i miłością. Wyrastający na styku rzeczywistości
i pragnienia. Niełatwo doń trafić, ale przecież coś podpowiada jak tam dojść.
Za sercem. Za przeczuciem. Za tęsknotą. Za dziecięcym, niewinnym zajączkiem,
tańczącym wytrwale po ścianach codzienności.
W tym domu gospodarze żyją swoim zwykłym,
ale i niezwykłym życiem. Pracują. Cieszą
się. Wygłupiają jak dzieci. Martwią się czymś mocno i nieraz długo milczą ze
zwieszonymi smętnie głowami. Wyglądają wtedy jak brzozy, które wicher przygiął
do ziemi a mróz potem na długo tak uwięził. Muszą coś zrozumieć. Muszą odtajać
i znowu usłyszeć DOBRO oraz WIARĘ. Bo przecież uczucia płyną cały czas żyłami i
tętnicami domu. Kto umie się wsłuchać w jego tętno ten rozumie, ten wie…
Dom szemrze głosami przeszłości,
teraźniejszości i przyszłości. Najlepiej słychać to podczas przyjęć, na które
zlatują się ptaki wędrowne z całego świata. Niektóre dostrajają się do
pulsujących tu dźwięków. Inne pozostają w cieniu. W ciszy i skupieniu próbują
poznać mowę domu i odnaleźć w sobie jakieś odbicie. Dom widzi je i otula
ciepłym oddechem. Zaprasza, aby odpoczęły w jego bezpiecznych zakamarkach. A one
odwdzięczają się ufnym kwileniem. Opowieścią z dalekich krain albo z bliskich
zakątków spełnień i niespełnień.
Dom uwielbia gości. Pragnie opowiadać im swe
historie. Wyprawiać dla nich przyjęcia. Otwierać tajemne skrytki. Sięgać nawet
do samych fundamentów albo zahaczać o więźbę dachową. Nie ma dla domu żadnych
ograniczeń. Jest wolny w mnogości swych uczuć. W swobodzie ich wyrażania. W
szeptaniu o tym, co dla niego ważne. We wczuwaniu się w szepty odwiedzających
go przybyszów. I taką samą wolność ceni u swoich gości. Ich odwagę.
Nietuzinkowość. Prawdę. Szczerość. Łut szaleństwa (bo dom czasem wzlatuje, jak
chatka Dorotki z krainy Oz, a wówczas wzlecieć razem z nim mogą wszyscy, którzy
mają ochotę znaleźć się nie wiadomo gdzie i nie wiadomo po co).
Gospodarze domu zapraszają do posiedzenia na
najwygodniejszych ławach. W cieniu albo w słońcu. Jak kto lubi. Zachęcają do
częstowania się tutejszymi smakołykami. Proste to jadło, ale zdrowe. Nic
sztucznego ani barwionego tu nie znajdziesz. W menu jest uczuciowość,
wrażliwość, ufność, zrozumienie, dobre słowa, zamyślenie, wspomnienie, wzruszenie,
pełna znaczeń cisza, radosny uśmiech, łzy…
Na stole są orzeźwiające napoje i gorące,
ziołowe herbaty. Lekkie przekąski i solidne dania. Nikt nie wyjdzie stąd
głodny.
Nikt nie wyjdzie pominięty. Dom ma tę
właściwość, że widzi wszystko i na uczuciach każdego gościa zależy mu tak samo.
Podpowiada gospodarzom, komu należy się więcej uważności, kto łaknie bycia w
centrum uwagi a kto woli pozostać w cieniu. Kto wpada na chwilkę a kto rozsiadł
się na dłużej. Każdy może stąd odejść z darem DOBREGO SŁOWA.
Jedyne, czego dom nie rozumie, jedyne, co
dom boli, to goście, którzy wchodzą i wychodzą a jakby ich wcale nie było. W
czapkach – niewidkach. W cichostępnych butach. Zdają się niczym żarłoczni
poszukiwacze fast foodów. A może to wytrawni łowcy sensacji? Detektywi węszący za skisłym smakiem,
fałszywym słowem, niedomykalną zastawką serca…Gapie, którzy zajrzą tu, zajrzą
tam a chłód mają w duszach. Może i chcieliby odtajać, ale nie potrafią zaufać
uczuciom, wyjąć z oczu kawałka zaczarowanego lustra. Bywa, iż posznupią po
tajemnych szufladach, szukając, czego nie zgubili. Pogrzebią nawet w workach ze
śmieciami, chcąc dogrzebać się do kropli ukrytego tam dziegciu. A nie
znalazłszy niepocieszeni są i zdegustowani. Przez chwilę nerwowo pokasłują. A
potem razem z innymi, tymi otwarcie korzystającymi z gościny domu, jak gdyby
nigdy nic skosztują najlepszych dań z stołu. Napiją się najsłodszych,
najbardziej czarodziejskich trunków. Owioną ich zapachy deserów i ciast. Aromaty
swojskich nalewek i win. Powiewów z nad pobliskich łąk i lasów. Połaskoczą ich
przyjazne wiatry w kominie tańczące. Pogłaszczą pohukiwania ukrytego na strychu
echa. Rozśmieszą nawet dziecinne rymowanki trzpiotnych duszków zamieszkujących
podwoje domostwa. I nic. I nadal niczego ci dziwni goście nie rzekną. Miny mają
jak zawsze nieprzeniknione. Jak kontrolerzy z Izby Skarbowej. Jak wizytatorzy
podczas ważnego egzaminu.
Wchodzą jakby ukradkiem. Otoczeni nieprzenikalną zmysły zasłoną.
Schowani za wygodnym pozorem. I wychodzą nasyciwszy się pokątnym patrzeniem,
nie uścisnąwszy nawet gospodarzom dłoni, dom zostawiając w zdumieniu,
niezrozumieniu, przykrości…Bo dom nie wie, nie rozumie potrzeb i odczuć tych
dziwnych gości. Czy jest w nich łut życzliwości dla domu? Czy tylko obojętność?
A jeśli obojętność, po co więc wciąż dom odwiedzają? Znikają, jakby ich wcale
nie było. Jakby duchami, widziadłami jeno byli…Nie uśmiechną się nawet. Nie
powiedzą – dziękuję za miłą gościnę. Nie zawołają śmiało, iż dania tu serwowane
całkiem są nie w ich guście i wobec tego odwiedzają dom po raz ostatni. Milczą uparcie. Nic
zdecydowanego w nich nie ma. Ot. Krążą niczym ćmy wokół lampy. Wciąż i wciąż.
Szukając bólu, pocieszenia, światła, ukrócenia własnych lęków, zagłuszenia
niepokojów czy oddalenia na moment zwykłej, wyniszczającej, codziennej nudy…
Dom wie, iż wielu z nich jest po prostu zbyt
nieśmiałych by przyłączyć się do rozmowy przy stole. Dla niektórych z nich SŁOWO, to zbyt wielka
bariera. Ale dom bezustannie oswaja ich łagodnym szeptem, cierpliwym
słuchaniem, ciepłym uśmiechem, cienistym schowkiem między gromadzonymi gratami
i zabawkami, między ogrodem a warzywnikiem. Jest jak gitara, na której strunach
przy minimalnym wysiłku można zagrać pełną gamę – jeśli się tylko chce, jeśli
się przemoże w sobie tę niemoc, stłucze tę zbędną przecież skorupę nabytych
ograniczeń i stereotypowych uprzedzeń…Dom wciąż ma nadzieję, iż
dziwni goście wreszcie przemówią…
Witajcie, drodzy, blogowi goście! Wasza
obecność jest dla mnie ważna. Cieszę się każdym Waszym słowem. Doceniam to, że
przychodzicie tutaj i towarzyszycie nam w naszych smutkach, radościach,
niepokojach, westchnieniach…
Witajcie, drodzy goście! Tak właśnie
mogłabym zatytułować każdy nieomal post, który umieszczam na tym blogu. Bo
piszę, bo piszemy z Cezarym dla siebie, ale i dla Was. Dla Was, którzy
odwiedzacie to miejsce i szukacie tu odpoczynku, oddechu, zrozumienia,
bliskości, uśmiechu…I dla nas – żeby chwila nie przepadła. Żeby można było
zajrzeć tu po latach i westchnąć. Acha! Tak to właśnie było! Dobrze, że
pisaliśmy bloga. Inaczej wszystko zniknęłoby we mgle zapomnienia, unifikującej
wszystko codzienności…
Jest taka chwila, gdy publikuję nowy post a
on po jakimś czasie staje się widoczny dla wszystkich. Widzę wówczas, że gromadnie
zlatują się na mojego bloga ptaki ze wszystkich stron świata. Nieraz jest to
cała chmara ptasząt. Zidentyfikowanych i niezidentyfikowanych. I tylko kilkoro
z nich odważnie zaśpiewa. Otwarcie daniami z naszego stołu się poczęstuje.
Tylko kilkoro myśli swe i uczucia ujawni. Reszta odleci, odleci…Jak zwykle. Nie
wiadomo gdzie. Nie wiadomo, z jakimi odczuciami.
Zostajemy my, gospodarze bloga. My –
autorzy, którzy lubimy pisać i szczerze wyznajemy – lubimy być czytani. A także komentowani, bo
komentarze to komunikacja między nami. To jak zasiadanie przy wspólnym stole i
spojrzenie prosto w oczy. Szczera rozmowa. Docenienie tego, co piszemy.
Nagroda.
Jesteśmy tu. Zapraszamy Was serdecznie w
nasze progi. Wciąż i wciąż.
A czas płynie…Za
chwilę los, czas, przeznaczenie albo głupi przypadek sprawić może, że zniknie
znana nam wszystkim rzeczywistość. Potłucze się jak lustro. Odpłynie w siną
mgłę. Więc póki jesteśmy – serdecznie zapraszamy w nasze progi.
I jak zawsze z życzliwym uśmiechem witamy Was
w naszym blogowym domu. Czym chata bogata, tym rada.
Kogo mamy
zaszczyt dzisiaj gościć?
jestem.....
OdpowiedzUsuńjuż tytuł poruszył moje zmysły..
kocham swój dom, a do Was bardzo lubię zaglądać
z wesołymi pozdrowieniami A.
Witaj Alis!:-) Cieszę sie, że jesteś! :-)
UsuńNasze domy to nasze serca. Gdziekolwiek pójdziemy mamy siebie. I gdziekolwiek popatrzymy uwaznie znajdziemy serca tak naszym podobne! i to jest piekne!
Pozdrawiam Cie wesoło i serdecznie, dobrego dzionka zycząc!:-))*
Witajcie! dzień dobry :) ja pierwsza dzisiaj. Chwilę mnie nie było, ale ściskam Wasze ręce w przywitaniu. Olgo, tak pięknie piszesz. Tak bardzo mi się podoba Twoich myśli zapisywanie. Pozdrawiam Was serdecznie i Wasze zwierzątka i Dom i wszystko :)
OdpowiedzUsuńrena
ps. czy Brykuska wydobrzała?
Serdecznie witaj, Reno! I my ściskamy serdecznie Twoje dłonie, usmiechajac sie do Ciebie z radoscią i ufnością. Miło nam gościć Cie w naszych skromnych progach!:-))
UsuńBrykuska czuje sie dobrze (ale mało mleka daje bo ma zniszczone chyba już na zawsze wymiona). Nie boi się juz wcale Jacusia. Wszystkie kozy do niego przywykły a on nie zwraca na kozule uwagi. oddycham wiec z ulga.
Pozdrawiamy Cię z ciepłym usmiechem!:-))*
Witajcie :)) Miłej soboty Wam życzę :)
OdpowiedzUsuńU nas słońce świeci, Bonus "garuje" w szafie, ale jak się wstaje o 3.30, to potem trzeba odespać ;)
Do Waszego domu zaglądam chyba zawsze i prawie zawsze staram się coś mądrego napisać ;) tylko czasem daję sobie spokój z pisaniem ;)
Buziaki :*****
Witaj, Lidusiu!:-)) Zawsze cieszę sie, gdy przychodzisz i zostawiasz zyczliwe, szczere słowo.Ogromnie to doceniam!:-)*
UsuńU nas też słonko świeci, chociaz rano ciupinkę popadało. Miałam nadzieję na wiecej, Twój Bonus to nocny Marek, jak i moje kociska.
Buziaki gorące Ci zasyłam i udanego weekendu Ci zyczę w imieniu nas obojga!:-))***
Ach, Olenko, to tylko blogowisko! Tak to juz jest, ze ludziska wpadaja w nadziei na uczte duchowa, bo u Was zawsze stoly sie uginaja od smakowitych dan, takich, jakich nie ma sie w domu na codzien. Bywa, ze brak czasu powoduje predkie umykanie czytelnikow, a moze brak odpowiedniego slownictwa na wyrazenie wlasnego zachwytu nad Waszym kunsztem kulinarnym...
OdpowiedzUsuńZima sypiesz ziarenka slonecznika, wieszasz sloninke sikorkom, one palaszuja z apetytem i sa prawdopodobnie bardzo wdzieczne, a przeciez nie wymagasz od nich podziekowan, bo WIESZ i to Ci wystarcza. Tak i niektorzy czytelnicy chlona to, co wrzucacie do karmnika, jakim jest blog, i odfruwaja syci i zadowoleni, wdzieczni na swoj niewypowiedziany sposob za uczte, udaja sie szybko do innych karmnikow, by uszczknac troche dla siebie. I jak tym sikorkom, nie przyjdzie im do glowy wyrazac za pokarm wdziecznosci.
This is blogowisko, dzungla jednym slowem i nalezy sie tylko cieszyc, ze nasze karmniki omijaja trolle, majace na celu jedynie do nich nas***c.
Olenko, Cezary i caly Wasz inwentarzu - karmicie nas, dzieki Wam jestesmy syci, a nawet zaokragleni. Dziekujemy Wam za te hojne dary! Usciski :*****
Ty zawsze tak mądrze, tak wnikliwie i pięknie umiesz Aniu napisac. Wytłumaczyc mi coś. Pomóc spojrzeć na cos z innego punktu widzenia. Dziękuję Ci za to, kochana!:-)*
UsuńJa wiem, ze nie oczekuje się od sikorek wdziecznosci, ze blogowisko to tylko blogowisko. Ale ono potrafi byc czymś duzo wiecej niz tylko anonimowym tłumem. To społecnzosc pełna zyczliwosci i uczuć. Potrafiaca pocieszyc a nawet wspomóc w razie czego.Tyle jest tu wspaniałych, dobrych ludzi. To duzo wiecej niż chmara ciekawskich, łakomych ptasząt.Nie raz pozytywnie mnie osoby tutaj poznane zakoczyły, wzruszyły, zadziwiły.
A co do trolli, to tak - bardzo siecieszę, że omijają te progi. I oby tak zostało!
Aneczko kochana! Dziekuję Ci w imieniu swoim i Cezarego, iż zawsze jesteś naszym wiernym, szczerym i zyczliwym gościem!
Oboje serdeczne mysli Ci zasyłamy i mocne uściski.!
Dobrego dnia zyczymy!:-))**************
Olenko, moze troche sie nie zrozumialysmy. My jestesmy sikorkami, ktore przysiada z wdziecznosci na Twojej raczce i zaspiewaja w podziece, ale na swiecie jest cala masa sikorek, ktore jeszcze sie nie do konca oswoily albo maja male do wykarmienia, albo jeszcze cos innego, wiec przysiadaja na krotko, dziobna ziarenko i fru w dalsza droge, zadowolone i syte.
UsuńJa podobnie czuje, bo wejsc mam sporo, a komentarzy malo i prawie zawsze od tych samych sikoreczek. Ale coz, to wolne ptaki i nie od wszystkich oczekuje gotowosci do oswajania. Sama ich anonimowa obecnosc juz jest dla mnie wielka satysfakcja, ze tyle osob chce mnie czytac, tyle sikorek chce jesc wysypane przeze mnie ziarenka. :***
Oj tam, oj tam, mało... Po mojemu to wcale niemało. A jeśli wejść jest nieproporcjonalnie więcej, to i cóż, tak to w zasadzie działa.
UsuńAniu, bardzo podoba mi sie to porównanie gości naszych blogów i nas samych do sikorek. To miłe ptaszęta, cudownie móc je goscić. Rozumiem jednak, iz maja mnóstwo swoich spraw i coraz mniej czasu na wszystko.
UsuńPisząc powyższy tekst zastanawiałam się, czy inni blogerzy czują podobnie jak ja. Z twojej wypowiedzi wynika, że własnie tak jest. Znacznie wiecej jest czytaczy, niz wypowiadających sie na jakieś tematy. Trzeba siez tym pogodzic, chociaż wspaniale byłoby, gdyby Ci niemi czytacze czasami chociaz powiedzieli dzień odbry, a moze usmiech zostawili. ottak. Z czystej sympatii i zyczliwosci dla nas - piszących posty, które jak wynika ze statystyk czytaja z zainteresowaniem. A propos sikoreczek, czy innych sympatycznych ptasząt, to czasem potrafia tak mądrze, tak wdziecznie w oczy popatrzeć, łebek przechylić, nie płoszyc się na nasz widok a nawet cos zaćwierkać. I takam wtedy wzruszona!***
Errato! Tacyśmy wszyscy nienasyceni - my piszący Łakomczuchy z nas wielkie!:-))*
UsuńDuzo mam tylko wtedy, kiedy albo wsadzam kij w mrowisko, albo zle mi sie dzieje (szpital, choroba Kiry lub cus w ten desen).
UsuńZauwazyłam! Fermenty wszelakie czy też niepoprawnie polityczne posty miewają moc budzenia nie tylko zwykłych śmiertelników, ale i głęboko spiacych rycerzy oraz królewien!:-))*
UsuńDzień dobry! Ładnie dzisiaj u Was pachnie! Chyba ciastem drożdżowym ze śliwkami:)
OdpowiedzUsuńDzień dobry, Hanusiu! Poza ciastem ze sliwkami możesz też u nas wyczuć dzisiaj aromat konfitur z aronii i bordowego soku z tych niezwykłych jagódek. Narobiłam sie wczoraj znowu przy kuchni i dzisiaj patrzę z duma na mój wczorajszy, przetwórczy urobek!:-)) Zapraszam, rzecz jasna, do wypróbowania moich specjałów!:-))Dla każdego starczy!***
UsuńU mnie królują mirabelki. Z cynamonem tworzą pyszną kompozycję!
UsuńNie dość, ze pysznie, to jeszcze pachnąco! Mniam i jeszcze raz mniam!:-)
UsuńPS. Olgo, książka przyleciała, dziękuję!
OdpowiedzUsuńOch, to sie bardzo cieszę! Wiwat poczta polska!:-))
UsuńRozsiadam się i goszczę śmiało, bo wiem, że z serca dajecie. Bo zdrowo u was i szczęśliwie mimo kłopotów.
OdpowiedzUsuńI dziękuję Wam za gościnę "-)))
To prawda, Krystynko kochana! Wszystko z serca, z sympatii do odwiedzajacych nas gosci, Z potrzeby dzielenia sie tym, co mamy, bo gdy człowiek moze sie podzielić, cos komuś dać, wtedy czuje sie pełniejszy, potrzebniejszy.i cieszy go usmiech na twarzach znajomych i przyjaciół. Dzień nabiera większego blasku!
UsuńKrystynko, sasiadko zyczliwa! Cieszymy sie, ilekroć możemy Cie gościc wirtualnie, czy też realnie.
Pozdrawiamy Cie serdecznie z naszej pogórzańskiej samotni i zapraszamy w nasze goscinne progi!:-))***
Dzień dobry po raz pierwszy. Bo ja jak ta sikorka, wpadam, zachwycam się i zawsze brak mi słów, bo onieśmiela mnie piękne Twoje pisanie. Czytam Was regularnie od historii z Jacusiem, wcześniej wpadałam sporadycznie.
OdpowiedzUsuńNie szukam sensacji, ogrzewam tutaj dopadającą mnie samotność i w chwilach zwątpienia uczę się jak cieszyć z tego co mam.
Stół Was wyśmienity, dziękuję.
Witamy Cię z ciepłym usmiechem Ewo, ciesząc sie bardzo, że nareszcie osmieliłas się,l przemówiłaś i z niemej sikoreczki przeistoczyłaś się w mówiącą sówkę!:-)) Dziękujemy! I piórka Twe z zyczliwoscia gładzimy, częstujac czym tylko mamy na naszym skromnym stole. Proszę, usiadź śmiało i wygodnie. Jesteś naszym miłym gościem. Miło móc wymienic z Toba nareszcie parę słów.
UsuńWpadaj, kiedy tylko najdzie Cię ochota. I nie bój sie odezwać do nas. Jesteśmy tacy sami, jak Ty. Potrzebujemy ciepła drugiego człowieka!Jak każdy!
Pozdrawiamy Cię zyczliwie i usmiech zasyłamy!:-))***
Do miłego domu otwartego dla gości warto zaglądać a gdy gospodarze życzliwie przyjmują no i ich gdy goście uśmiechem przybysza nowego obdarują, miło zaglądać i dawać a nie tylko brać.
OdpowiedzUsuńDzielenie się sobą jest najważniejsze na świecie jest twórcze, rozszerzające widzenie i to widzenie zmieniające. :)
Dobrego wszystkiego, Gospodarze mili. ♥
Dzień dobry, Elusiu! Lubię czytać Twoje komentarze - zawsze potrafisz niebanalnie na cos spojrzec, doradzic coś, albo serca kawałęk przesłać, które zawsze wzruszenie w moim sercu wywołuje.
UsuńTak, tylko szczere dzielenie się tym, co sie ma sprawia, że nasze zycie ma sens. Nie istnieje sie dla samych siebie. Najwazniejsze są dobre uczucia miedzy ludźmi. Ich zauwazanie, pomnażanie i rozprzestrzenianie.
Dziękuję Ci, kochana ze jestes i dzielisz sie soba tutaj i na swoim blogu.
Dobrego dnia, zyczymy Ci z całęgo serca Elusiu!:-))♥
Ja sie goszcze w Waszym domu, i wchlaniam Wasza atmosfere cala soba, dla mnie same dobre energie w nim kraza, a moze kiedys z Artenka zawitamy w odwiedziny realne, ucalujemy Was a zwierzatka glaskac hojnie bedziemy, i jak sie domyslacie szczegolnie glaskac bedziemy Jacusia!!! badzcie dalej taka niezwykla para!
OdpowiedzUsuńNiedawno się poznałysmy Grażynko, krążąc dotąd po innych orbitach i mijajac się we mgle. Zauwazyłysmy się i zatrzymałysmy w biegu. A wszystko dzięki Jacusiowi!:-)) Duzo ludzi zawitało w nasze progi dzięki niemu. Nie wiem tylko, czy to tylko Jacuś ich interesuje, czy inne, poruszane tutaj sprawy i toczące sie opowieści też. To sie dopiero okaże.
UsuńA póki co, cieszę się Grazynko, że mogłam Cie poznać i odwiedzasz z życzliwoscią to miejsce pod tym samym niebem. Wyczuwam w Tobie dużo ciepła i wrazliwości. Tym bardziej wiec doceniam Twoją obecnosć tutaj. Dziekuję i zapraszam, kiedy tylko będziesz miaął ochotę i czas by tu wpaśc. A kiedys może los da, iż poznany sie tak normalnie, wśród tutejszych wzgórz i łanów pachnących traw, z Jacusiem wąchającym dłonie i podskakującym radosnie aż do twarzy!:-))***
Kochana Olgo, a więc dobrze, odzywam się, wywołana do tablicy. Trafiłam do Was zza zamkniętych drzwi i rzeczywiście z ciekawoścą podczytuję, co słychać nowego w gospodarstwie. A czasu mam teraz więcej, bo od września na własną prośbę, po 35 latach pracy w szkole, staję się emerytką. Uczyłam języka polskiego, od 15 lat w gimnazjum. Cudowne doświadczenie. Piękne wspomnienia na resztę życia. Kochałam moich Uczniów. Wszystkich bez wyjątku, również Tych, którzy nigdy nie byli aktywni na lekcjach polskiego. Siedzieli i spokojnie słuchali, z zainteresowaniem. To czytałam z ich oczu. Zawsze, w kazdej klasie znaleźli sie wypowiadacze na każdy temat, mówili chętnie, bez specjalnego namawiania. Ale jednocześnie w każdej klasie byli słuchacze i to była zazwyczaj większość. Nigdy żadnemu uczniowi nie obniżyłam oceny z przedmiotu, dlatego, że się nie wypowiada. Jeśli tylko był pracowity, obowiązkowy, wykazywał się wiedzą, mógł liczyć na wysoką ocenę. Czułam, że uczniowie są mi za to bardzo wdzięczni. Po prostu nie każdy czuje potrzebę publicznego uzewnętrzniania swoich uczuć i ja to szanuję. A nawet uważam, że tak jest dobrze I naturalnie. Olgo, czy wyobrażasz sobie, że pewnego dnia znajdujesz pod swoim wpisem 150, 800 lub na przkład 3598 komentarzy? Czy wtedy poczujesz większą radość, satysfakcję? Czy dasz radę wszystkim odpowiedzieć? Masa, stado. Jak odróżnisz i wyróżnisz tych naprawdę serdecznych, stałych bywalców od przypadkowych wpadaczy tu i tam? Kiedy rozmawialiśmy podczas lekcji na różne tematy, dyskutowaliśmy, cieszyłam się ogromnie, że są tacy, którzy umieją słuchać innych. Dar bezcenny w dzisiejszym świecie. I oni naprawdę wiele się nauczyli, tylko słuchając. Więc ja życzę Ci,aby zostało tak jak jest, bo jest wspaniale. I uśmiecham się serdecznie do wszystkich, którzy czytają i nic nie napiszą. Dobrze, że jesteście i tutaj i gdzie indziej....... Olgo, serdeczności.
OdpowiedzUsuńWitam Cię z radością Ganno!iI wiesz, to mi sie podoba niezmiernie, iż nie dosć że odezwałaś się wychodząc z mgły, ale napisałaś tyle o sobie! Bo mi nie chodzi o to by pojawiali sie tutaj chwalcy mojego pisania (nie potrzebuję nieustannych peanów na moją cześć, choć jak każdy lubie niekiedy usłyszeć czyjąc opinię na temat tego co i jak piszę), ale ludzie z krwi i kości. Wraz ze swoimi opowieściami i uczuciami. Ze swoją prawdziwościa i otwartością. Nie chodzi o ilośc komentujących ale o to, co piszą, z jaka intencją, co chcą tym pisaniem zaznaczyć, co w sobie odkryć.
UsuńTak, porównanie do Twoich milczących, ale świetnie słuchających i pilnych uczniów jest świetne. Tylko Ty, jako nauczycielka miałaś tę przewagę nade mną, że mogłaś widzieć twarze swoich niemych słuchaczy. Z twarzy tak wiele mozna wyczytać. Zainteresowanie albo nudę. Życzliwosc czy złosliwosć. Ja nie mam żadnej wiedzy na temat moich milczących czytelników. Mogę sie tylko domyslać, że są mi zyczliwi, wolą czytać, niż pisac cokolwiek. Ale to w wiekszosci domysły przeciez.
Ach! Przerażajaca byłaby taka duża liczba komentarzy! Zalałyby mnie całkiem i chyba nic innego bym wtedy nie robiłą a tylko odpisywałą na nie dniami i nocami a kozy meczałyby niewydojone a kury gdakały nie nakarmione! Wobec tego bardzo dobrze, że jest jak jest. Ja to doceniam i wdzieczna jestem i za komentarze i za czytelnictwo mojego bloga.
Ale gdyby czasami Ci milczący zazwyczaj odezwali sie do mnie, mówiac chociażby dzień dobry albo "przeczytałam właśnie całego bloga i myslę to czy tamto", to byłoby mi miło. Bo wiele osób czyta tego bloga od deski do deski. Poświecaja na to mnóstwo czasu. Cóz by im wiec szkodziło poświęcić jedna chwilę dłużej i powiedzieć autorce co o tym wszystkim sądzą? Ja np. mam taki zwyczaj, ze jesli wchodze na czyjś blog, któy zainteresuje mnie na tyle, by poczytać tam wiecej postów, to potem daje o tym znać autorowi bloga. Bo wiem, że on wie, iż ja tam byłam i czytałam. A staram się traktować innych tak, jak chciałąbym by traktowano mnie.Z szacunkiem i uwagą.
Ale przyznam, iz niekiedy i ja nic nie piszę, nawet u najbardziej zaprzyjaźnionych blogowiczów.Ot, brak weny, nastroju, mozliwosci skupienia czy czasu. A czasem lepiej nie napisać nic, niż by sie miało napisać coś z musu.
Och, rozpisałam sie strasznie! Ale mam nadzieję, ze mozna cos z tego zrozumieć i że jakos odniosłam sie do Twojej wypowiedzi.
Pozdrawiam Cie ciepło Ganno i usmiech zasyłam zyczliwej pani od polskiego!:-))*
Zza moich drzwi, oczywiście. Przepraszam za tę pomyłkę, bo te drzwi są wyjątkowo szeroko otwarte .....
OdpowiedzUsuńOK Ganno! Wszystko rozumiem i raz jeszcze dziekuje, że jesteś i sie tak zyczliwie i rozumnie do mnie odezwałaś zza swoich drzwi!:-))*
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitajcie Olgo i Cezary, regularnie goszczę u Was i poza tymi małymi wyjątkami, kiedy martwię się razem z Wami, wychodzę napełniona radością, wzruszeniem. Kiedy czytam Twoje wiersze podziwiam ten prosty sposób wyrażania uczuć. Dobrze mi u Was, dziękuję za gościnę. Marysia
OdpowiedzUsuńDobry wieczór, Marysiu! Od jakiegos czasu nie jesteś juz dla mnie anonimowa. Dałaś znać o swoim istnieniu i zostawiłaś dla nas promyk usmiechu i szczerego zaintetersowania. Wdzięczni Ci za to jestesmy. Nasz blogowy dom usmiecha się do Ciebie pachnąc konfiturami z aronii i winem z kwiatów czarnego bzu.
UsuńI my sie usmiechamy, częstując Cię z radoscią tutejszymi smakołykami!
Wszystkiego dobrego, Marysiu!:-))*
witam serdecznie,odzywam się dopiero po raz drugi,mimo,że jestem stałym gościem na Waszym blogu.Czytam z uwagą każdy post i na każdy kolejny czekam z niecierpliwością.Obiecuję,że co jakiś czas zostawię ślad w postaci komentarza:)Pozdrawiam bardzo ciepło ze słonecznych Mazur;)
OdpowiedzUsuńWitaj Kasiu! A ja pamietam Twoje poprzednie odezwanie (bo w ogóle chyba mam pamiec do uczuć, a radosć, jaką sprawiłaś mi niegdyś witajac sie z nami otwarcie była cudownym uczuciem!). Nie jesteś anonimowa od dawna. Zreszta dopisałaś sie niegdys do obserwatorów, wiec niejako jesteś tu naszym stałym, miłym gościem.
UsuńKiedy bedziesz miała znowu chęc by sie odezwać uczyń to smiało dziewczyno. Cieszę sie, gdy ktoś przemawia do mnie zza tej nieprzeniknionej mgły.A jesli tylko bedziesz chciała spokojnie czytać, to bardzo prosze. Dom ma dla Ciebie specjalne miejsce. Wygodny fotel w półcieniu. Tam będziesz widziała i słyszała wszystko a sama będziesz bezpiecznie schowana w półmroku...
Pozdrawiamy Cię serdecznie mazurska dziewczyno z naszej cichej, podkarpackiej wioski!:-))*
Witaj, Olgo. Dla mnie zawsze blogosfera jest sferą realności. Czasem więzy w niej zawiązane okazują się bardzo silne, często można w niej odnaleźć ludzi podobnych do siebie, nadających na podobnych falach - bo nie ograniczają nas już dzielące kilometry, a nawet oceany :)
OdpowiedzUsuńZdarza mi się odwiedzić kogoś i nie napisać komentarza. Czasem na jakiś temat nie mam nic do powiedzenia, czasem mam, ale jednak nie chcę się wychylać, zwłaszcza jeśli mam inne zdanie niż gospodarz bloga. Wychodzę wtedy z założenia, że u kogoś w gościach nie będę się "mądrzyć" ;)))
U Was lubię bywać. jesteście gościnni i z uwagą pochylacie się nad każdym gościem. To jest ważne.
Mnie często brakuje komentarzy - przychodzi do mnie co dzień dużo ludzi, ale ogromna większość milczy...
Witaj Aniu! To prawda - blogosfera jest, a przynajmniej potrafi być bardzo realna, namacalna, bliska. I ja też miałąm juz to szczęście poznania na żywo osób spotkanych tutaj. I wiesz co? Pieknie jest poznać sie najpierw od strony duszy. Zaufać sobie, otwierajac przed sobą duszę i iśc potem na spotkanie z kimś, kto ma ciało, ale widzieć w nim tylko tę duszę.Bo to ona jest najwazniejsza. A blogi dają nam mozliwosc poznania się od środka. Internet w ogóle. Inaczej pewnie wcale byśmy sie nie zauwazyli. No bo jak rozpoznałąbym w dajmy na to jakiejś ładnej, ciemnowłosej pani w sklepie czy na przejściu dla pieszych Anię M. - poetkę, romantyczke, wrazliwą fotografkę, wnikliwą obserwatorkę wnętrz ludzkich serc?
UsuńMnie tez zdarza się wchodzic na blogi i nie zostawić żadnego komentarza. jest to fizycznie niemozliwe by komentować u każdego u kogo by sie chciało. No bo po pierwsze doba ma tylko 24 godziny a po drugie nie zawsze mamy coś istotnego do powiedzenia. Nie zawsze sie nam chce...Niekiedy człowiek tak jest we włąsne sprawy uwikłany, że w jak jakimś kokonie tkwi i chociaż czyta coś u kogos, to nic do niego nie przenika. A chcąs tego kogos potraktować z szacunkiem, nie pisze mu komentarza, bo wie, że bzdury jakieś by w danej chwili napisał, więc po co?
Dziekuje, że napisałaś o tym, że i Tobie brakuje komentarzy - czyli odwaznych wypowiedzi, czyli dania Ci znać, kto i dlaczego Cię czyta. Dziekuje, bo potwierdziłaś tym samym, że nie tylko ja mam taka "fanaberię". Pisze sie dla siebie i dla kogoś. i chciałoby sie tak po ludzku, by ten ktoś czasami powiedział coś z głębi serca...Tak, jak i my to serce otwieramy. A gdy w odpowiedzi tylko milczenie, to sie to nawet i o jakiś ekshibicjonizm zdaje ocierać.
Pozdrawiam Cię serdecznie, bliska, wrazliwa duszo i dziękuję, że możemy Cię u nas gościć!:-))*
Jestem Wam ogromnie wdzięczna za ciepło i miłość emanujące z tego miejsca. Wiem, że się nie gniewasz na mnie za ciszę ale ja teraz i u siebie bywam rzadko
OdpowiedzUsuńczytam każdy Twój post i zawszeżałuję, że już ostatni akapit a chciałabym jeszcze i jeszcze. Bardzo Wam dziękuję za "Pod tym samym niebem", to dobre miejsce.
Klarko kochana! Zawsze sie ciesze, ilekroć wiem, ze jsteś tutaj, że znalazłaś chwilkę by w swym zapracowanym zyciu wpaść do dwojga wędrowców rezydujących pod tym samym niebem. Ogromnie to doceniam.
UsuńZ Twoich wypowiedzi zawsze przebija szczerosć i zyczliwość. Nigdy nie zapomnę jak ogromnie pozytywnie zaskoczyłaś mnie niegdyś proponując ogłoszenie na FB, że w jakis dany dzie będziemy sprzedawać na targu w Rzeszowie jajka od naszych zielononóżek. Zrozumiałam wówczas, jak wielka siła tkwi w blogosferze. jak wspaniałych, dobrych i chcących bezinteresownie pomóc ludzi mozna tu spotkać.Masz w sobie tyle siły, odwagi, wzruszajacej protolinijności i ciepła, tyle niepowtarzalnej wrazliwosci, że zaszczytem i radoscią jest mozliwośc goszczenia Cię w naszych skromnych progach.
Serdecznie Ci za to dziękujemy! I usmiech zasyłamy jaworowy - szczery i wzruszony. Niech Ci sie wiedzie, dobra dziewczyno we wszystkich Twoich przedsiewzięciach!:-))***
Hi !!POZDRAWIAM SERDECZNIE p.Gosia oczywiscie lapki sciskam do nastepnego czytania :-))
OdpowiedzUsuńHi, Gosiu! Tylko Ty zawsze w ten charakterystyczny sposób ściskasz nasze łapki! To Twój znak firmowy!:-)) Usmiechamy się zawsze serdecznie łapki Twoje odściskując i wszystkiego dobrego Ci zycząc!:-))*
UsuńOlgo, ja z tych milczących jestem. Ale w życiu też jestem raczej małomówna. Chętnie goszczę pod waszym niebem, napawam się waszą dobrocią, spokojem, śledzę z zainteresowaniem i sympatią, co się dzieje u was, u Zuzi, Jacusia i kóz, lubię chodzić z wami na spacery po ląkach i lesie. Mnóstwo uścisków i serdeczności.
OdpowiedzUsuńWitaj, Julito! Ja w zyciu tez nie należę do tych nadmiernie gadatliwych osób, wied dobrze Cie rozumiem. Bardziej lubie słuchać niz gadać. Bardziej pisac, niz mówić. Zresztą, czasem trudno sie przebic człowiekowi przez tych co to perorują zawsze z taka pewnoscia siebie, z tak niegasnącym przekonaniem o tym, że rację maja. W obecnosci takich osób i ja cichnę, a wiec w końcu zahukana taka i coraz bardziej w kat wciśnięta nic juz nie mówię...Ale są ludzie i miejsca, gdzie mija moja niesmiałośc, bo tam czuję sie po prostu dobrze, bu słychac, co mówię i w zamian spotyka mnie uwaznosć zyczliwosc, ciepło. Chciałabym by nasz blog był dla Ciebie takim własnie miejscem. Byś nabrała chęci by czasem cos napisac, wypowiedzieć się, wiedząc, iż nikt tu Cię nie przytłumi, nie ofuknie, nie pominie.
UsuńCieszę się, że lubisz chodzic z nami po łakach i lasach. To ciche, przyjazne miejsca. Tu mozna być naprawdę sobą.
Pozdrawiam Cię Julito z ogromną zyczliwoscią i dziękuję, ze czytasz nas i odzywasz się niekiedy. Doceniam to. Naprawdę!:-))*
Już po przeczytaniu kilku akapitów zaświtało m w głowie, że to analogia do naszego blogowiska. Bardzo trafna, jak zawsze zresztą, Oleńko. A jakże pięknie potrafisz przywitać i ośmielić każdego, kto przychodzi tutaj po raz pierwszy. Jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej gościnności. Teraz już więcej anonimowych do tej pory czytelników będzie miało odwagę się odezwać.
OdpowiedzUsuńJeśli idzie o tych potencjalnie niezadowolonych, to oni ze zrozumiałych względów milczą. Wszak my, autorzy blogów skutecznie ich przepłaszamy, dając do zrozumienia, że - będąc gospodarzami - nie życzymy sobie tak zwanych trolli.
Od początku mojego pobytu w blogosferze zaglądam do Was z prawdziwą przyjemnością i z reguły staram się swoje trzy grosze wtrącić:)). Pozdrawiam Was serdecznie, w przerwie przygotowań do jutrzejszych urodzin.
Dobry wieczór, Errato, jutrzejsza solenizantko! (Sto lat, sto lat kochana dziewczyno!, Uścisków serdecznych moc teraz już zasyłamy, na wypadek gdyby jutro internet nam zastrajkował, czy cóś!:-))
UsuńJa juz nie pierwszy raz osmielam w podobny sposób czytelników tego bloga. Zwracam sie bezpośrednio do nich, zwierzajac sie z własnych odczuć, tłumacząc mój punkt widzenia, mówiac szczerze, co mysli sobie taka jak ja blogerka. Bo trzeba mówić i pisać szczerze, nawet gdyby to miało ocierać sie o naiwność czy ekshibicjonizm. Bo tylko tak mozna znaleźc zrozumienie w czyichś oczach. Zburzyc niepotrzebną bariere miedzy piszącymi i czytającymi. Doszukać sie ciepłej wspólnoty. Mam nadzieję,ze anonimowi czytelnicy westchną i chociaz pomachaja mi w odpowiedzi zyczliwie. No i napiszą mi o tym, bo inaczej wszystko, jak zwykle, pozostanie w sferze domysłów!:-)
Nigdy jeszcze nie potraktowałam nikogo z piszących do mnie czytelników jak złosliwego trolla. Albo zatem trolle omijaja moje progi albo wypowiadajac sie krytycznie o tym czy owym, są potraktowani po prostu jak szczerzy, choć nie aprobujacy czegos ludzie. A przeciez kazdy ma prawo mysleć i pisac po swojemu. Ja nie pragnę tutaj kadzenia, przytakiwania czy wychwalania. Jesli ktos krytykuje a robi to z szacunkiem i kulturą, to prosze bardzo!
Bardzo sie cieszymy Errato, ze zaglądasz do nas i często zostawiasz rozumny, zyczliwy komentarz. Witamy Cię tu jako serdecznego, bliskiego goscia, osobę wrażliwą i przyjazną. Uwielbiamy jak wtrącasz swoje trzy grosze!:-))
Dobrej nocy i dobrego jutrzejszego dnia, droga Errato!:-))***
Wasz Dom- to dobry dom, a do dobrego domu zawsze się powraca...
OdpowiedzUsuńNiech trwa...
Miło nam Basieńko, ze masz ochotę do nas powracać, że jestes z nami od dawna wierna, przyjazna, wrażliwa. Zawsze jest tu dla Ciebie miejsce. Ciepłe, pachnące dzikim bzem i trawami z pobliskich łąk. Pełne marzeń i wzruszeń.
UsuńUsmiech serdeczny zasyłamy Ci Basiu z naszego cichego, życzliwego i zakątka!:-))*
Olu, ja myślę, że Ty za pięknie piszesz i tym onieśmielasz gości. Bo jakże to tak napisać dwa zdania skoro post taki piękny i wymagałby docenienie poprzez napisanie czegoś równie pięknego.
OdpowiedzUsuńJa w każdym razie jestem i będę wierną fanką tego bloga, choć może zdarzy mi się nie odezwać, ale przeczytam każdy post.
Tak to już jest, że komentujących jest o wiele mniej niż odwiedzających. Ludzie myślą, że my tu jesteśmy wszystkie takie zżyte, takie zaprzyjaźnione, że nawet pewnie nie chcą nam się w ten układ "wcinać". Wiem, bo sama kiedyś tak myślałam. :)
A jeśli chodzi o ilość to jeśli wejść na bloga jest u mnie powiedzmy ok. 2000, i zakładając, że ludzie wracają, a więc wchodzą drugi raz to znaczy zostaje 1000 osób, ale od tego też trzeba odjąć tych, którzy wchodzą z pracy i potem z domu i wychodzi to więcej niż dwa razy dziennie, czyli zostaje jakieś 800 osób, a komentarzy się średnio 30-40, to jaki to procent? Znikomy...
Dobrej nocy dla Jaworów. :)
Ha! Gosiu! Widzę wiec, że zdecydowanie trzeba mi zaczać pisać brzydziej!:-)) A tak powaznie, to przecież ja staram sie pisać dobrze własnie dlatego, ze szanuję odwiedzających mnie gości. Że to moje pisanie ma być dla nich strawą duchową a nie jakas byle jaką papką. Strawą smaczną, ale i pozostawiajaca lekki niedosyt, żeby chcieli tu wracać po jeszcze...Strawą, w której czasem nawet brakuje jakiegos składnika. Bo gospodyni nie dodała czegoś, wiedząc, że to cos przynieść moga ze sobą jej goscie. Jakiś żarcik, jakieś wzruszenie, dopełnienie we wspomnieniach, marzeniach, obawach, osobistych opowieściach prosto z życia. Bo ludzie, bo goście są dla mnie ważni. Pragnę by to czuli i robie wszystko by sie czuli tutaj swobodnie.Traktuję ich z szacunkiem, zyczliwoscia i uwagą. tak, jak i Ty to robisz, Gosiu.
UsuńTo, o czym napisałaś Gosiu, ze ludzie z zewnątrz mysla, że my, blogerzy wszyscy sie tak dobrze znamy i wzajemnie lubimy, tworząc jakas zamknietą społecznosć, i ja kiedyś odczuwałam. Kiedy zaczynałam pisac bloga i długo potem jeszcze nieraz zastanawiałam sie, po co ja własciwie piszę, skoro i tak nie przebije sie z tym, do tych zamkniętych kółek wzajemnej adoracji? Potem, z czasem zrozumiałam, że miedzy blogerami często panuje taka konwencja serdecznosci i podkreslania wspónoty, a często bywa to powierzchowne, w krasomówstwo dziwne odziane, niewiele majace wspólnego z rzeczywistoscią.
Czas wszystko zweryfikował i nadal weryfikuje. Jedni odchodza, drudzy przychodzą.Milion miłych słowek nic czasem nie znaczy wobec jednego, płynacego z głębi serca czynu, wobec czyjegoś prostego a szczerego zdania.
Nie martwmy sie zatem Gosiu znikoma iloscią komentarzy. Doceniajmy tych, co odwiedzaja nas wiernie, co czytają z zainteresowaniem, co się nie boją odezwać od czasu do czasu. I miejmy nadzieje, ze kiedyś zaskoczą nas pozytywnie Ci, którzy maja zwyczaj milczeć,,,Bo milczenie bywa złotem, ale tylko wtedy, gdy sie zna jego powody...
Pozdrawiam Cię serdecznie Gosiu i dobrej nocy zyczę!:-))***
Dziękuję za tyle miłych słów skierowanych do Nas. Jestem tu i będę często zaglądał. :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie! :)
OdpowiedzUsuńCzytelnicy są dla mnie naprawdę wazni. O wiele lepiej pisze sie, gdy sie wie dla kogo i z jakim to sie spotyka odbiorem.
UsuńPozdrawiam pogodnie!:-)
Wspanily jest ten Wasz dom, pelen zyczliwosci i ciepla, w którym wszyscy odwiedzajacy moga sie ogrzac.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie.
(Leciwa)
Serdecznie dziękujemy Ci Leciwa za Twoje odwiedziny, mądre komentarze i ciepło, które od Ciebie płynie. Swoimi komentarzami dikładasz zawsze maleńką, ale wazna cegiełkę do budowli naszego domu!
UsuńPozdrawiamy Cię z zyczliwym usmiechem!:-))*
I ja Was serdecznie witam moi sąsiedzi. Zaglądam, czytam - zawsze jestem z Wami i się uśmiecham.
OdpowiedzUsuńTo co czuję w paru słowach nie da się napisać - wybacz Oleńko.
Pozdrawiam Ania z naszego wspólnego Podkarpacia
Dzień dobry, Aniu, miła sąsiadko! Bardzo sie ciesze, że odnalazłaś naszego bloga i tym samym mogłyśmy sie poznać odrobinkę, odkryc pokrewieństwo dusz i zainteresowań.
UsuńDobrze to rozumiem, ze pewnych uczuc nie da sie wyrazic w kilku słowach.Moje serce czuje ciepłe fluidy płynące od Ciebie. Dziekuję Ci za nie!
Usmiechnięte pozdrowienia zasyłamy Ci Aniu z naszego Pogórza i udanej niedzieli życzymy!:-))*
Pięknie piszesz, tak od serca, pozdrawiam serdecznie i miłego dnia życzę P.Jaworom :)
OdpowiedzUsuńTak uważasz? Dziękuje, ze mi o tym napisałaś.
UsuńCiesze się, ze zaglądasz do nas Urszulo.Dziękuję za miłe słowa i miłęgo dnia Ci zyczę, zapraszając oczywiscie nadal do odwiedzin domu pod tym samym niebem!:-))
Dziękuję za te słowa. Wasz blog pomaga mi zmagać się z moją codziennością.Serdecznie pozdrawiam. Gosia
OdpowiedzUsuńA ja dziekuję Gosiu, ze odezwałaś sie i dałaś nam znać, czym jest dla Ciebie czytanie naszego bloga. To dla mnie ważne i wzruszajace, móc poznać kolejną osobę zza ekranu monitora, uczestniczyc choć troszke w jej codzienności.
UsuńPozdrawiam Cię ciepło i wszystkiego dobrego życzę!:-))*
Olgo kochana, post trafiony. Ja mam w realnym świecie taka osóbkę, która czasem wpada w moją rzeczywistość. Jeszcze kilka lat temu starałam się tej osobie pokazać, że nie ma jednego ustalonego modelu życia, że można inaczej: w otoczeniu zwierząt, bez zbędnego nadęcia, radośnie ot tak po prostu cieszyć się życiem. Teraz już odpuściłam- pewnych ludzi się nie zmieni i szczerze, męczę się okropnie w jej towarzystwie - to swego rodzaju wampir energetyczny - przychodzi i wysysa.
OdpowiedzUsuńbuziole posyłam kochana:****
Tak, Beatko droga! Takich ludzi możemy spotkać w naszym codziennym zyciu i w Internecie. Czasem oceniamy kogos pozytywnie, bo robił dobre wrażenie a potem wychodzi szydło z worka.Innym znów razem nie czujemy do kogoś zbytniej sympatii a on raptem bardzo pozytywnie nas zaskakuje.
UsuńWsród moich czytelników są rózni ludzie. Od niektorych emanuje zyczliwosc, Od innych znowu jakaś tajemnica, nieokresloność. Mam nadzieję, że wchodzą tu pozytywnie nastawieni, chociaz nic nie piszą. Nie czują potrzeby odezwania sie do mnie. Szkoda, ale cóz robić? Musze to zaakceptować.
Pozdrawiam Cię serdecznie Beatko ciesząc się, ze odwiedzasz nasz blogowy dom i zostawiasz slad w postaci szczerych, przyjaznych słów!:-))*
Tak pięknie, ciepło i wzruszająco piszecie o sobie, Waszym codziennym życiu, kłopotach, zmartwieniach, ciężkiej pracy. Dzielicie się również radościami, nawet tymi najmniejszymi. Opisy domu sprawiają, że chce się do Was zaglądać i chociaż wirtualnie gościć.
OdpowiedzUsuńDziękuję i serdecznie pozdrawiam z Pomorza Zachodniego.
regian
Cieszę sie Regian, iż tak pozytywnie odbierasz nasze pisanie i dobrze czujesz sie w tym blogowym domu,i co ważne że dajesz nam o tym otwarcie znać. Wdzieczni za to jesteśmy. Miło Cię tutaj gościc i usmiechac się do Ciebie, wiedząc, iz gdzies tam spoza ekranu monitora odwzajemniasz ten usmiech!:-)
UsuńPozdrawiamy Cie przyjaźnie i wszystkiego dobrego zyczymy!:-))
Nie zawsze komentuję, ale czytam i często wracam myślami do Was.
OdpowiedzUsuńPodzielam Twoje zdanie, za kilka lat kiedy przeczyta się swoje pisanie, człek wróci do przeszłości. Nasza pamięć jednak jest ulotna :-) Ja bardzo często wracam do tego co napisałam.
Dobry wieczór, Graszko!To tak, jak ja - tez nie zawsze u Ciebie komentuje, ale bliska mi jesteś i zycze Ci jak najlepiej!
UsuńWarto pisać, tym bardziej, gdy sie to lubi robic. Same z tego korzyści - po latach mozna odświezyc pamiec, mózg sie ćwiczy, żeby go przedwcześnie jakaś demencja nie chwyciła, no i dzieki temu pisaniu poznaje sie wiele wartosciowych ludzi.
Ciesze sie, że odwiedzasz naszego bloga, Grazynko!
Ciepłe mysli Ci zasyłam od nas obojga!:-))*
OOOOOOOOOOO, jak widzę, jakiś rekord Guinessa się szykuje! Gratulacje!
OdpowiedzUsuńPzdr.
E tam, rekord! Nie takie rekordy tu juz padały!:-) Chodzi mi o zktywizowanie i ośmielenie czytelników tego bloga, o lepsze ich poznanie.i jak widać, udaje sie to, z czego ogromnie sie ciesze, bo nie za dobrze pisze sie do milczącej, tajemniczej ściany - przynajmniej nam!
UsuńPozdrawiamy was z uśmiechem, drodzy sąsiedzi!:-))
Droga Olu , post bardzo piękny- jak zwyklie z resztą:). Ja też wpadam do Ciebie ta tą strawę duchową, obfitą i pyszną, ale komentuję rzadko. Proszę częstuj nas dalej swoim Talentem, choć nie zawsze umiemy podziękować:))
OdpowiedzUsuńDobry wieczór, Iwonko!Bardzo sie ciesze, ze zagladasz do nas! I że kiedys tam odwazyłaś się odezwać. A było to pamietne odezwanie. Zdaje sie, iz wtedy od Ciebie po raz pierwszy dowiedziałam sie o "ptaszyńcu"! I myslałam, ze to takie oryginalne okreslenie ptactwa a dopiero Ty mi wytłumaczyłas, że o pasozyty kur chodzi. Duzo sie mozna od czytelników bloga nauczyc, z czego oczywiście bardzo sie ciesze!:-))
UsuńIwonko, ciepłe pozdrowienia zasyłam Ci od nas obojga.Miło Cię gościć przy naszym stole!:-))*
Olgo droga, dołączyłam niedawno do Twoich gości, a Twój blog jest dla mnie niedoścignionym wzorem. Nieraz choć miałabym ochotę napisać komentarz, nie mam na to czasu. Po prostu. Aby skomentować tekst tak od serca i pięknie napisany, trzeba dać z siebie coś równie wartościowego I Aby to "coś" stworzyć, nawet prosty komentarz to należałoby ubrać go w odpowiednie słowa. Z szacunku do Ciebie i tych mądrych postów. A tylko pisanie byle czego nie wymaga czasu i myślenia. Ot klepie się po klawiszach byle jak i byle co... Przynajmniej ja tak odczuwam i nie zawsze komentuję właśnie z tego powodu. Pozdrowienia z lasu :)
OdpowiedzUsuńWitaj serdecznie, Andziu! Tak ,masz racje ze na długa, przemyslaną i niebanalna wypowiedź potrzeba czasu a także siły i skupienia uwagi. i mnei zdarza sie często zyc w takim zawirowaniu, zapracowaniu, zapętleniu, ze nawet nie rozumiem, co czytam wpadajac na inne blogi. W takich okolicznosciach często nic nie pisze albo po prostu tylko witam sie serdecznie, zeby autorzy bloga wiedzieli, ze byłam, że nadal są mi bliscy.Bywa też, że mam kiepski nastrój a wtedy ani jednego słowa nie daje sie sklecić. Nie chce sie po prostu. Musi przyjsc na to odpowiednia pora.
UsuńBardzo mi miło, wiedzieć Andziu, ze lubisz naszego bloga. Bliska mi jestes poprzez kozie tematy oraz wrazliwe, pełne dobra i poczucia odpowiedzialnosci za los naszych braci mniejszych patrzenie na swiat. Ciesze się, że tak wartościową osobę mogę gościc pod tym samym niebem!:-))*
Popełniłam zdaje się gafę - przecież ten blogowy Dom istnieje także dzięki Cezaremu, którego wpisy są równie piękne. Przepraszam, ale to z pośpiechu. Mam nadzieję, że Cezary mi wybaczy :)
UsuńAndziu, Nie ma mowy o żadnej gafie! My z Cezarym tworzymy nieomal jednosc, wiec jak piszesz miło o mnie, to on cieszy sie tak, jakby chodziło o niego. i vice versa!:-))
UsuńPozdrawiamy Cie oboje serdecznie!:-))*
I ja się melduje. Siedzę cicho w kącie na ławie, ale jestem :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSerdecznie Cię witamy Bogumile na naszym blogu. Wy z Graszką i my to takie bratnie, blogowe pary. Oboje piszecie( i umiecie pisać!). Dzielicie sie marzeniami, opowiesciami z dnia codziennego, ciepłym spojrzeniem na rzeczywistośc. Tez marzy wam sie domek na wsi.Mam nadzieję i zycze Wam z całego serca by to marzenie się Wam spełniło. Ale najwazniejsze, że macie siebie!:-))
UsuńCieszymy się Bogumile, ze odwiedzasz nas tutaj. Pełen zyczliwosci uśmiech zasyłamy do Twojego kątka na ławie i winem z kwiatów dzikiego bzu czestujemy!:-))*
Tak, masz rację, nasze blogi pod względem zawartości są siostrzane. Musimy kiedyś was odwiedzić choć daleko.
UsuńAle w sercach blisko!:-))
UsuńJestem blisko.. Często zdarza mi się myśleć o Was wśród codziennych czynności, nie tylko pod wpływem przeczytanego tekstu. Próbuję też zobaczyć naszą okolicę i nasze życie, jakby opisaną Twoimi słowami, to fajny eksperyment. Moja lapidarność mnie czasami męczy.
OdpowiedzUsuńOstatnio jestem milcząca i ciężko mi pisać nawet komentarze.
Serdeczne uściski!
Dobry wieczór, Madziu! Wyznam Ci, iż Ciepło mi na sercu, ilekroć widze komentarz od Ciebie. Zawsze potrafisz cos takiego zauwazyć, czy napisac, co mi dopiero na cos otwiera oczy, albo sprawia, że czuje dreszcz wzruszenia. To taki aki dreszcz, gdy czyta sie wypowiedż kogos, kto jest naprawdę szczery, zyczliwy i bliski. Dziekuję Ci za to z całego serca. I dziekuję, ze myslisz o nas nawet w czasie, gdy nie masz ochoty na pisanie. Ja też myslę, i spoglądam na Twoją krainę Yang, szukając tam Twoich cichych śladów.
UsuńNie zawsze da sie wyrazic czegos słowami, Pisaniem. Mówieniem.Często w miedzysłowie albo w mgle kryje sie duzo treści. Trzeba tylko umieć wyczuć jej koloryt i czerpać z niej spokój.
To ciekawe, że wyobrażasz sobie, jak ja mogłąbym popatrzeć na Twoją rzeczywistosc, jak ją opisac. A dla mnie jest ciekawe, jak Ty patrzysz na moją...Co jest w tym wszystkim dla nas ważne, widoczne, charakterystyczne, bliskie czy dalekie...
Madziu!Ściskam Cię serdecznie i pozdrowienia od Cezarego przekazuję!:-))*
I ja jestem.... nie zawsze widoczna, ale jestem:) uwielbiam Wasze zapiski, poezje i ... Waszą codzienność :))
OdpowiedzUsuńprzytulam mooocno :) i ... dziękuję :)
Dobry wieczór, Basiu!Och, jak fajnie ze nas odwiedzasz, że lubisz tu bywać, czytać i ze teraz tez sie odezwałaś! Dziekujemy Ci za to serdecznie i ciepły usmiech posyłamy!:-))*
UsuńProwadzac blog od kilku lat, zauwazylam pewna rotacje. Pojawiaja sie nowi czytacze a bardzo czesto ci z ktorymi wydawac by sie moglo nawiazalalam jakies blizsze relacje odczodza. I chyba najbardziej przykre jest to, ze odchodza czesto bez slowa pozegnania.
OdpowiedzUsuńWiem, ze Wasz blog jest miejscem otwartym na nowych ludzi, ale niestety tak jak zauwazylo kilka osob komentujacych przede mna, wiele osob czyta i nie czuje potrzeby pozostawienia komentarza. Dlaczego? Nie mam pojecia, a przeciez duzym zacheceniem do pozostawienia sladu po sobie jest rowniez to, ze na kazdy komentarz odpowiadasz. Nie ignorujesz swoich gosci, a wrecz przeciwnie zawsze jestes mila i serdeczna.
Zycze Wam wiecej ujawniajacych sie ktorzy podczytuja Wasz blog jako osoby anonimowe.
Usciski dla wszystkich Jaworkow:)
Dobry wieczór, Ataner! Napisałas o waznej i przeze mnie odczuwanej rzeczy - o tej rotacji i o znikaniu bez słowa tych, co wydawali sie tacy bliscy i zaprzyjaźnieni. Pewnie jest cos, co ich tłumaczy, ale jednak człowiekowi jakos przykro.Bo choćby nawet sie wzbraniał, to i tak sie do ludzi przywiązuje, lubi ich za osobowosc, za styl pisania, za specyficzna więź. A potem oni znikają...Czy i my kiedys tak znikniemy? Powyżej Ania Pantera napisała, ze blogowisko to tylko blogowisko. Troszke to gorzkie, ale przeciez prawdziwe.
UsuńTak, czy siak, bardzo sie ciesze, że ja i Ty nie zniknełysmy jeszcze wzajemnie z grona swoich czytaczy. Że los, czas czy inne sploty wypadków od nas niezależnych nie wcisneły nas w internetową, tajemniczą mgłę. Odwiedzamy się zawsze jawnie. I czujemy w sobie zyczliwosc i ciepło.I to jest budujące i bardzo sympatyczne.
Pozdrawiam Cie ciepło, kochana Ataner!:-))***
Blogowisko, to ludzie. Z wieloma osobami utrzymujemy dosc bliskie relacje wiec to cos znaczy. Olu, jesli podejme decyzje o zamknieciu bloga, to na pewno poinformuje moich blogowych przyjaciol i nie znikne bez slowa pozegnania.
UsuńBuziaki:)
Dziękuję, Ataner. Ja też nie sądzę, bym znikała bez słowa (nie czyńmy drugiemu co nam niemiłe, prawda?). No chyba, ze piorun mnie porazi czy cos w tym stylu, ale na takie rzeczy nie mamy wpływu.
UsuńCałusy zasyłam z deszczowego i chłodnego Podkarpacia!:-))
Witam!Ja też tu bywam i czytam Was a nawet śpiewam z Tobą:) ,zepsuł mi się komputer wiec dopiero tu jestem:).Lubię Was odwiedzać ale nie potrafię tak pięknie pisać więc czasami nie komentuję wpisów.Pozdrawiam z upalnych mazur i zycze wiele serdeczności .Ulka M
OdpowiedzUsuńWitaj Urszulko! Serdeczna kompanko do spiewu, miła czytelniczko naszego bloga. Bardzo sie cieszę ilekroc moge czytać Twój komentarz. W twoich słowach zawsze zawarte jest ciepło, zyczliwosć i szczerosć. Dziekuję, dziękujemy Ci za to oboje i z równie upalnego Podkarpacia zyczenia dobrego września zasyłamy!:-))*
UsuńBardzo mi miło ,że tak mnie odbieracie ,moi pacjenci w pracy tez tak tak mówią :) wiec chyba coś w tym jest:)jeszcze raz cieplutko pozdrawiam i czekam na kolejne śpiewanie.
OdpowiedzUsuńZ tego wniosek, ze rodzaj osobowości, usposobienia przenika także do internetu. odebrałam Cię bardzo pozytywnie, tak jak Twoi pacjenci. Bardzo się cieszę, że intuicja mnie nie zawiodła.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie, pamiętajac rzecz jasna o śpiewaniu (muszę coś przygotować!):-))
Kochana Oleńko przyznaję się bez bicia,ze i ja rzadziej wpadam, ale nie dlatego,że nie mam ochoty , ale po prostu czasu. Wiele się dzieje w moim życiu, dobrych i złych zdarzeń, czasami czytam i nic nie napisze, czasami nie mam kiedy zajrzeć. Zawsze nadrabiam, zostawiając pod ostatnim postem komentarz. Uwielbiam Twoje pisanie i zdjęcia . Tutaj ciepło i zawsze przytulnie.
OdpowiedzUsuńMam nowa komórkę i straciłam Twój numer telefonu.Muszę napisać maila.
Ściskam Was bardzo, bardzo ciepło i serdecznie.
Dzień dobry, Alinko. Tak, czas, obowiązki, rózne nastroje...To wszystko ma ogromny wpływ na to, co możemy, co chcemy w danej chwili robić. Mam to samo, wiec rozumiem. Zaniepokoiłaś mnie troche tym, ze coś złego sie u Ciebie dzieje. Czy znowu problemy ze zdrowiem? Kochana Alinko! Pamiętaj, że zawsze mozesz napisac maila, zrzucic ciezar z serca,
UsuńPozdrawiamy Cię serdecznie i wszystkiego dobrego zyczymy!:)*
Pięknie to napisałaś. Pięknie i po prostu, choć ubrałaś swoje myśli w metaforę. I zdjęcie domu - dobrane idealnie - emanuje tym samym pięknem i prostotą.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że i ja, choć czytam wszystkie posty, to nie zawsze piszę komentarz, bo wolę napisać rzadziej, ale z sensem, niż tylko wpaść i machnąć byle zdankiem. Tym bardziej, że Twoje - Wasze - posty wymagają uwagi i przemyślenia; to nigdy nie jest jakieś bla, bla, bla o niczym. Zbyt Was szanuję (tak jak i innych, których odwiedzam), żeby pisać komentarze na odczepnego.
PS. Wiem, że obiecałam odpowiedź, ale to musi jeszcze poczekać.
A propos zdjecia, to przedstawia ono bok naszego budynku gospodarczego. To dom naszych zwierząt. To centrum tutejszego zycia. Lubię jego ceglastośc, prostote, zapach. W jego wnętrzu, w jego cieniu spędzamy mnóstwo czasu.
UsuńA co do komentarzy, to masz oczywiscie rację, ze lepiej nie pisac nic, niż pisac na odczepnego.Czasem jednak nie trzeba pisać wiele. Ot, serdeczne słow, które jest znakiem dla piszącego, że się było i nadal to miejsce jst blisko w sercu (niestety, statystyki blogowe pokazują wejscia tylko innych blogerów, i to nie wszystkich a nieblogujący, choc wchodza w duzej liczbie nadal są nierozpoznawalni).
Cieszę się, Ninko, że tak ciepłymi uczuciami obdarzasz nasze pisanie. Ogromnie to doceniam. A co do zaległego pytania, to i na nie przyjdzie czas przeciez!:-))
Usciski serdeczne zasyłam!:-))*
Witajcie,jakoś Was przeoczyłam przepraszvam,to sie już nie pwwtorzy pozdrawiam trejtka.
OdpowiedzUsuńOj, tak wielki jest ocean blogów, że nie da sie trafic wszędzie. Tak mi sie zdaje, iż życie polega na przeoczeniach i nagłych olśnieniach, któe zdarzają się pośród tego oceanu codzienności. Pozdrawiamy Cię Krysiu!:-))
UsuńDobry wieczór wspaniali Jaworowie ,bardzo miło jest u Was .Dziękuję za pożywienie duchowe i cudowną atmosferę rodzinną .Trochę u Was tłoczno a ja nalezę to osób raczej małomównych i niesmiałych /jestem spod znaku Strzelca jak Ty Olgo/ .Nie umiem Tak pieknie wyrażać mysli jak Wy.Przepraszam za bardzo mocno spóżniony komentarz ,gdyz niedawno Was poznałam .Może kiedyś coś z sensem napiszę.Kocham przyrodę i ciągle się włóczę po polach i lasach ,patrzę zachwycona na gwiazdy oraz księzyc .Kontakt z przyrodą daje mi siłę na przezwyciężanie bardzo trudnego osobistego życia.Usciski dla Was i zwierzątek Walencja ze Szczecina
OdpowiedzUsuńDzień dobry, Walencjo! Cieszę się, że znowu do nas zajrzałaś. Witam Cie serdecznie w naszym blogowym domu. Zazwyczaj wcale nie jest u nas tłoczno, to tylko niektóre posty, niektóre tematy zachęcają do odezwania sie większej ilości czytelników, niż zwykle. Potem znowu jest tu kameralnie i cicho, jak to w domu, do którego czasem zjeżdża wiecej gości, a potem nastaje normalna, swojska codzienność i znowu wiedziemy wybrany przez nas nieomal pustelniczy żywot...
UsuńMy też kochamy wędrówki po lasach i polach. Masz rację, że kontakt z przyrodą najlepiej pomaga na bolączki ducha, ciała oraz zmartwienia.Wędrujmy zatem póki jeszcze nas nogi niosą i póki tyle rzeczy jeszcze wzbudza w nas zachwyt oraz ulgę w sercu.
Serdeczne pozdrowienia zasyłam Ci Walencjo i wszystkiego dobrego życzę!:-)