sobota, 29 sierpnia 2015

Dom...





  

   Był sobie dom. Jest gdzieś nadal. Całkiem blisko. Mały, ale jednocześnie przestronny. Podobny do wielu innych, ale odrobinkę jednak odmienny. Swojski i znajomy a troszkę jakby nierealny. Ze snu, czy z marzenia pochodzący. Stojący na skraju cywilizacji i dzikiej natury. Łączący je w sobie zrozumieniem i miłością. Wyrastający na styku rzeczywistości i pragnienia. Niełatwo doń trafić, ale przecież coś podpowiada jak tam dojść. Za sercem. Za przeczuciem. Za tęsknotą. Za dziecięcym, niewinnym zajączkiem, tańczącym wytrwale po ścianach codzienności. 


   W tym domu gospodarze żyją swoim zwykłym, ale i niezwykłym życiem.  Pracują. Cieszą się. Wygłupiają jak dzieci. Martwią się czymś mocno i nieraz długo milczą ze zwieszonymi smętnie głowami. Wyglądają wtedy jak brzozy, które wicher przygiął do ziemi a mróz potem na długo tak uwięził. Muszą coś zrozumieć. Muszą odtajać i znowu usłyszeć DOBRO oraz WIARĘ. Bo przecież uczucia płyną cały czas żyłami i tętnicami domu. Kto umie się wsłuchać w jego tętno ten rozumie, ten wie…


   Dom szemrze głosami przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Najlepiej słychać to podczas przyjęć, na które zlatują się ptaki wędrowne z całego świata. Niektóre dostrajają się do pulsujących tu dźwięków. Inne pozostają w cieniu. W ciszy i skupieniu próbują poznać mowę domu i odnaleźć w sobie jakieś odbicie. Dom widzi je i otula ciepłym oddechem. Zaprasza, aby odpoczęły w jego bezpiecznych zakamarkach. A one odwdzięczają się ufnym kwileniem. Opowieścią z dalekich krain albo z bliskich zakątków spełnień i niespełnień.


   Dom uwielbia gości. Pragnie opowiadać im swe historie. Wyprawiać dla nich przyjęcia. Otwierać tajemne skrytki. Sięgać nawet do samych fundamentów albo zahaczać o więźbę dachową. Nie ma dla domu żadnych ograniczeń. Jest wolny w mnogości swych uczuć. W swobodzie ich wyrażania. W szeptaniu o tym, co dla niego ważne. We wczuwaniu się w szepty odwiedzających go przybyszów. I taką samą wolność ceni u swoich gości. Ich odwagę. Nietuzinkowość. Prawdę. Szczerość. Łut szaleństwa (bo dom czasem wzlatuje, jak chatka Dorotki z krainy Oz, a wówczas wzlecieć razem z nim mogą wszyscy, którzy mają ochotę znaleźć się nie wiadomo gdzie i nie wiadomo po co).

   Gospodarze domu zapraszają do posiedzenia na najwygodniejszych ławach. W cieniu albo w słońcu. Jak kto lubi. Zachęcają do częstowania się tutejszymi smakołykami. Proste to jadło, ale zdrowe. Nic sztucznego ani barwionego tu nie znajdziesz. W menu jest uczuciowość, wrażliwość, ufność, zrozumienie, dobre słowa, zamyślenie, wspomnienie, wzruszenie, pełna znaczeń cisza, radosny uśmiech, łzy…

   Na stole są orzeźwiające napoje i gorące, ziołowe herbaty. Lekkie przekąski i solidne dania. Nikt nie wyjdzie stąd głodny.

   Nikt nie wyjdzie pominięty. Dom ma tę właściwość, że widzi wszystko i na uczuciach każdego gościa zależy mu tak samo. Podpowiada gospodarzom, komu należy się więcej uważności, kto łaknie bycia w centrum uwagi a kto woli pozostać w cieniu. Kto wpada na chwilkę a kto rozsiadł się na dłużej. Każdy może stąd odejść z darem DOBREGO SŁOWA.


   Jedyne, czego dom nie rozumie, jedyne, co dom boli, to goście, którzy wchodzą i wychodzą a jakby ich wcale nie było. W czapkach – niewidkach. W cichostępnych butach. Zdają się niczym żarłoczni poszukiwacze fast foodów. A może to wytrawni łowcy sensacji?  Detektywi węszący za skisłym smakiem, fałszywym słowem, niedomykalną zastawką serca…Gapie, którzy zajrzą tu, zajrzą tam a chłód mają w duszach. Może i chcieliby odtajać, ale nie potrafią zaufać uczuciom, wyjąć z oczu kawałka zaczarowanego lustra. Bywa, iż posznupią po tajemnych szufladach, szukając, czego nie zgubili. Pogrzebią nawet w workach ze śmieciami, chcąc dogrzebać się do kropli ukrytego tam dziegciu. A nie znalazłszy niepocieszeni są i zdegustowani. Przez chwilę nerwowo pokasłują. A potem razem z innymi, tymi otwarcie korzystającymi z gościny domu, jak gdyby nigdy nic skosztują najlepszych dań z stołu. Napiją się najsłodszych, najbardziej czarodziejskich trunków. Owioną ich zapachy deserów i ciast. Aromaty swojskich nalewek i win. Powiewów z nad pobliskich łąk i lasów. Połaskoczą ich przyjazne wiatry w kominie tańczące. Pogłaszczą pohukiwania ukrytego na strychu echa. Rozśmieszą nawet dziecinne rymowanki trzpiotnych duszków zamieszkujących podwoje domostwa. I nic. I nadal niczego ci dziwni goście nie rzekną. Miny mają jak zawsze nieprzeniknione. Jak kontrolerzy z Izby Skarbowej. Jak wizytatorzy podczas ważnego egzaminu. 


   Wchodzą jakby ukradkiem.  Otoczeni nieprzenikalną zmysły zasłoną. Schowani za wygodnym pozorem. I wychodzą nasyciwszy się pokątnym patrzeniem, nie uścisnąwszy nawet gospodarzom dłoni, dom zostawiając w zdumieniu, niezrozumieniu, przykrości…Bo dom nie wie, nie rozumie potrzeb i odczuć tych dziwnych gości. Czy jest w nich łut życzliwości dla domu? Czy tylko obojętność? A jeśli obojętność, po co więc wciąż dom odwiedzają? Znikają, jakby ich wcale nie było. Jakby duchami, widziadłami jeno byli…Nie uśmiechną się nawet. Nie powiedzą – dziękuję za miłą gościnę. Nie zawołają śmiało, iż dania tu serwowane całkiem są nie w ich guście i wobec tego odwiedzają dom po raz ostatni.  Milczą uparcie. Nic zdecydowanego w nich nie ma. Ot. Krążą niczym ćmy wokół lampy. Wciąż i wciąż. Szukając bólu, pocieszenia, światła, ukrócenia własnych lęków, zagłuszenia niepokojów czy oddalenia na moment zwykłej, wyniszczającej, codziennej nudy…


   Dom wie, iż wielu z nich jest po prostu zbyt nieśmiałych by przyłączyć się do rozmowy przy stole.  Dla niektórych z nich SŁOWO, to zbyt wielka bariera. Ale dom bezustannie oswaja ich łagodnym szeptem, cierpliwym słuchaniem, ciepłym uśmiechem, cienistym schowkiem między gromadzonymi gratami i zabawkami, między ogrodem a warzywnikiem. Jest jak gitara, na której strunach przy minimalnym wysiłku można zagrać pełną gamę – jeśli się tylko chce, jeśli się przemoże w sobie tę niemoc, stłucze tę zbędną przecież skorupę nabytych ograniczeń i stereotypowych uprzedzeń…Dom wciąż ma nadzieję, iż dziwni goście wreszcie przemówią…

  
  


   Witajcie, drodzy, blogowi goście! Wasza obecność jest dla mnie ważna. Cieszę się każdym Waszym słowem. Doceniam to, że przychodzicie tutaj i towarzyszycie nam w naszych smutkach, radościach, niepokojach, westchnieniach…

   Witajcie, drodzy goście! Tak właśnie mogłabym zatytułować każdy nieomal post, który umieszczam na tym blogu. Bo piszę, bo piszemy z Cezarym dla siebie, ale i dla Was. Dla Was, którzy odwiedzacie to miejsce i szukacie tu odpoczynku, oddechu, zrozumienia, bliskości, uśmiechu…I dla nas – żeby chwila nie przepadła. Żeby można było zajrzeć tu po latach i westchnąć. Acha! Tak to właśnie było! Dobrze, że pisaliśmy bloga. Inaczej wszystko zniknęłoby we mgle zapomnienia, unifikującej wszystko codzienności…

   Jest taka chwila, gdy publikuję nowy post a on po jakimś czasie staje się widoczny dla wszystkich. Widzę wówczas, że gromadnie zlatują się na mojego bloga ptaki ze wszystkich stron świata. Nieraz jest to cała chmara ptasząt. Zidentyfikowanych i niezidentyfikowanych. I tylko kilkoro z nich odważnie zaśpiewa. Otwarcie daniami z naszego stołu się poczęstuje. Tylko kilkoro myśli swe i uczucia ujawni. Reszta odleci, odleci…Jak zwykle. Nie wiadomo gdzie. Nie wiadomo, z jakimi odczuciami.

   Zostajemy my, gospodarze bloga. My – autorzy, którzy lubimy pisać i szczerze wyznajemy –  lubimy być czytani. A także komentowani, bo komentarze to komunikacja między nami. To jak zasiadanie przy wspólnym stole i spojrzenie prosto w oczy. Szczera rozmowa. Docenienie tego, co piszemy. Nagroda.

   Jesteśmy tu. Zapraszamy Was serdecznie w nasze progi. Wciąż i wciąż.

A czas płynie…Za chwilę los, czas, przeznaczenie albo głupi przypadek sprawić może, że zniknie znana nam wszystkim rzeczywistość. Potłucze się jak lustro. Odpłynie w siną mgłę. Więc póki jesteśmy – serdecznie zapraszamy w nasze progi.

 I jak zawsze z życzliwym uśmiechem witamy Was w naszym blogowym domu. Czym chata bogata, tym rada.

Kogo mamy zaszczyt dzisiaj gościć?

99 komentarzy:

  1. jestem.....
    już tytuł poruszył moje zmysły..
    kocham swój dom, a do Was bardzo lubię zaglądać
    z wesołymi pozdrowieniami A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Alis!:-) Cieszę sie, że jesteś! :-)
      Nasze domy to nasze serca. Gdziekolwiek pójdziemy mamy siebie. I gdziekolwiek popatrzymy uwaznie znajdziemy serca tak naszym podobne! i to jest piekne!
      Pozdrawiam Cie wesoło i serdecznie, dobrego dzionka zycząc!:-))*

      Usuń
  2. Witajcie! dzień dobry :) ja pierwsza dzisiaj. Chwilę mnie nie było, ale ściskam Wasze ręce w przywitaniu. Olgo, tak pięknie piszesz. Tak bardzo mi się podoba Twoich myśli zapisywanie. Pozdrawiam Was serdecznie i Wasze zwierzątka i Dom i wszystko :)
    rena
    ps. czy Brykuska wydobrzała?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie witaj, Reno! I my ściskamy serdecznie Twoje dłonie, usmiechajac sie do Ciebie z radoscią i ufnością. Miło nam gościć Cie w naszych skromnych progach!:-))
      Brykuska czuje sie dobrze (ale mało mleka daje bo ma zniszczone chyba już na zawsze wymiona). Nie boi się juz wcale Jacusia. Wszystkie kozy do niego przywykły a on nie zwraca na kozule uwagi. oddycham wiec z ulga.
      Pozdrawiamy Cię z ciepłym usmiechem!:-))*

      Usuń
  3. Witajcie :)) Miłej soboty Wam życzę :)
    U nas słońce świeci, Bonus "garuje" w szafie, ale jak się wstaje o 3.30, to potem trzeba odespać ;)
    Do Waszego domu zaglądam chyba zawsze i prawie zawsze staram się coś mądrego napisać ;) tylko czasem daję sobie spokój z pisaniem ;)
    Buziaki :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Lidusiu!:-)) Zawsze cieszę sie, gdy przychodzisz i zostawiasz zyczliwe, szczere słowo.Ogromnie to doceniam!:-)*
      U nas też słonko świeci, chociaz rano ciupinkę popadało. Miałam nadzieję na wiecej, Twój Bonus to nocny Marek, jak i moje kociska.
      Buziaki gorące Ci zasyłam i udanego weekendu Ci zyczę w imieniu nas obojga!:-))***

      Usuń
  4. Ach, Olenko, to tylko blogowisko! Tak to juz jest, ze ludziska wpadaja w nadziei na uczte duchowa, bo u Was zawsze stoly sie uginaja od smakowitych dan, takich, jakich nie ma sie w domu na codzien. Bywa, ze brak czasu powoduje predkie umykanie czytelnikow, a moze brak odpowiedniego slownictwa na wyrazenie wlasnego zachwytu nad Waszym kunsztem kulinarnym...
    Zima sypiesz ziarenka slonecznika, wieszasz sloninke sikorkom, one palaszuja z apetytem i sa prawdopodobnie bardzo wdzieczne, a przeciez nie wymagasz od nich podziekowan, bo WIESZ i to Ci wystarcza. Tak i niektorzy czytelnicy chlona to, co wrzucacie do karmnika, jakim jest blog, i odfruwaja syci i zadowoleni, wdzieczni na swoj niewypowiedziany sposob za uczte, udaja sie szybko do innych karmnikow, by uszczknac troche dla siebie. I jak tym sikorkom, nie przyjdzie im do glowy wyrazac za pokarm wdziecznosci.
    This is blogowisko, dzungla jednym slowem i nalezy sie tylko cieszyc, ze nasze karmniki omijaja trolle, majace na celu jedynie do nich nas***c.
    Olenko, Cezary i caly Wasz inwentarzu - karmicie nas, dzieki Wam jestesmy syci, a nawet zaokragleni. Dziekujemy Wam za te hojne dary! Usciski :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty zawsze tak mądrze, tak wnikliwie i pięknie umiesz Aniu napisac. Wytłumaczyc mi coś. Pomóc spojrzeć na cos z innego punktu widzenia. Dziękuję Ci za to, kochana!:-)*
      Ja wiem, ze nie oczekuje się od sikorek wdziecznosci, ze blogowisko to tylko blogowisko. Ale ono potrafi byc czymś duzo wiecej niz tylko anonimowym tłumem. To społecnzosc pełna zyczliwosci i uczuć. Potrafiaca pocieszyc a nawet wspomóc w razie czego.Tyle jest tu wspaniałych, dobrych ludzi. To duzo wiecej niż chmara ciekawskich, łakomych ptasząt.Nie raz pozytywnie mnie osoby tutaj poznane zakoczyły, wzruszyły, zadziwiły.
      A co do trolli, to tak - bardzo siecieszę, że omijają te progi. I oby tak zostało!
      Aneczko kochana! Dziekuję Ci w imieniu swoim i Cezarego, iż zawsze jesteś naszym wiernym, szczerym i zyczliwym gościem!
      Oboje serdeczne mysli Ci zasyłamy i mocne uściski.!
      Dobrego dnia zyczymy!:-))**************

      Usuń
    2. Olenko, moze troche sie nie zrozumialysmy. My jestesmy sikorkami, ktore przysiada z wdziecznosci na Twojej raczce i zaspiewaja w podziece, ale na swiecie jest cala masa sikorek, ktore jeszcze sie nie do konca oswoily albo maja male do wykarmienia, albo jeszcze cos innego, wiec przysiadaja na krotko, dziobna ziarenko i fru w dalsza droge, zadowolone i syte.
      Ja podobnie czuje, bo wejsc mam sporo, a komentarzy malo i prawie zawsze od tych samych sikoreczek. Ale coz, to wolne ptaki i nie od wszystkich oczekuje gotowosci do oswajania. Sama ich anonimowa obecnosc juz jest dla mnie wielka satysfakcja, ze tyle osob chce mnie czytac, tyle sikorek chce jesc wysypane przeze mnie ziarenka. :***

      Usuń
    3. Oj tam, oj tam, mało... Po mojemu to wcale niemało. A jeśli wejść jest nieproporcjonalnie więcej, to i cóż, tak to w zasadzie działa.

      Usuń
    4. Aniu, bardzo podoba mi sie to porównanie gości naszych blogów i nas samych do sikorek. To miłe ptaszęta, cudownie móc je goscić. Rozumiem jednak, iz maja mnóstwo swoich spraw i coraz mniej czasu na wszystko.
      Pisząc powyższy tekst zastanawiałam się, czy inni blogerzy czują podobnie jak ja. Z twojej wypowiedzi wynika, że własnie tak jest. Znacznie wiecej jest czytaczy, niz wypowiadających sie na jakieś tematy. Trzeba siez tym pogodzic, chociaż wspaniale byłoby, gdyby Ci niemi czytacze czasami chociaz powiedzieli dzień odbry, a moze usmiech zostawili. ottak. Z czystej sympatii i zyczliwosci dla nas - piszących posty, które jak wynika ze statystyk czytaja z zainteresowaniem. A propos sikoreczek, czy innych sympatycznych ptasząt, to czasem potrafia tak mądrze, tak wdziecznie w oczy popatrzeć, łebek przechylić, nie płoszyc się na nasz widok a nawet cos zaćwierkać. I takam wtedy wzruszona!***

      Usuń
    5. Errato! Tacyśmy wszyscy nienasyceni - my piszący Łakomczuchy z nas wielkie!:-))*

      Usuń
    6. Duzo mam tylko wtedy, kiedy albo wsadzam kij w mrowisko, albo zle mi sie dzieje (szpital, choroba Kiry lub cus w ten desen).

      Usuń
    7. Zauwazyłam! Fermenty wszelakie czy też niepoprawnie polityczne posty miewają moc budzenia nie tylko zwykłych śmiertelników, ale i głęboko spiacych rycerzy oraz królewien!:-))*

      Usuń
  5. Dzień dobry! Ładnie dzisiaj u Was pachnie! Chyba ciastem drożdżowym ze śliwkami:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry, Hanusiu! Poza ciastem ze sliwkami możesz też u nas wyczuć dzisiaj aromat konfitur z aronii i bordowego soku z tych niezwykłych jagódek. Narobiłam sie wczoraj znowu przy kuchni i dzisiaj patrzę z duma na mój wczorajszy, przetwórczy urobek!:-)) Zapraszam, rzecz jasna, do wypróbowania moich specjałów!:-))Dla każdego starczy!***

      Usuń
    2. U mnie królują mirabelki. Z cynamonem tworzą pyszną kompozycję!

      Usuń
    3. Nie dość, ze pysznie, to jeszcze pachnąco! Mniam i jeszcze raz mniam!:-)

      Usuń
  6. PS. Olgo, książka przyleciała, dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, to sie bardzo cieszę! Wiwat poczta polska!:-))

      Usuń
  7. Rozsiadam się i goszczę śmiało, bo wiem, że z serca dajecie. Bo zdrowo u was i szczęśliwie mimo kłopotów.
    I dziękuję Wam za gościnę "-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, Krystynko kochana! Wszystko z serca, z sympatii do odwiedzajacych nas gosci, Z potrzeby dzielenia sie tym, co mamy, bo gdy człowiek moze sie podzielić, cos komuś dać, wtedy czuje sie pełniejszy, potrzebniejszy.i cieszy go usmiech na twarzach znajomych i przyjaciół. Dzień nabiera większego blasku!
      Krystynko, sasiadko zyczliwa! Cieszymy sie, ilekroć możemy Cie gościc wirtualnie, czy też realnie.
      Pozdrawiamy Cie serdecznie z naszej pogórzańskiej samotni i zapraszamy w nasze goscinne progi!:-))***

      Usuń
  8. Dzień dobry po raz pierwszy. Bo ja jak ta sikorka, wpadam, zachwycam się i zawsze brak mi słów, bo onieśmiela mnie piękne Twoje pisanie. Czytam Was regularnie od historii z Jacusiem, wcześniej wpadałam sporadycznie.
    Nie szukam sensacji, ogrzewam tutaj dopadającą mnie samotność i w chwilach zwątpienia uczę się jak cieszyć z tego co mam.
    Stół Was wyśmienity, dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witamy Cię z ciepłym usmiechem Ewo, ciesząc sie bardzo, że nareszcie osmieliłas się,l przemówiłaś i z niemej sikoreczki przeistoczyłaś się w mówiącą sówkę!:-)) Dziękujemy! I piórka Twe z zyczliwoscia gładzimy, częstujac czym tylko mamy na naszym skromnym stole. Proszę, usiadź śmiało i wygodnie. Jesteś naszym miłym gościem. Miło móc wymienic z Toba nareszcie parę słów.
      Wpadaj, kiedy tylko najdzie Cię ochota. I nie bój sie odezwać do nas. Jesteśmy tacy sami, jak Ty. Potrzebujemy ciepła drugiego człowieka!Jak każdy!
      Pozdrawiamy Cię zyczliwie i usmiech zasyłamy!:-))***

      Usuń
  9. Do miłego domu otwartego dla gości warto zaglądać a gdy gospodarze życzliwie przyjmują no i ich gdy goście uśmiechem przybysza nowego obdarują, miło zaglądać i dawać a nie tylko brać.
    Dzielenie się sobą jest najważniejsze na świecie jest twórcze, rozszerzające widzenie i to widzenie zmieniające. :)
    Dobrego wszystkiego, Gospodarze mili. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry, Elusiu! Lubię czytać Twoje komentarze - zawsze potrafisz niebanalnie na cos spojrzec, doradzic coś, albo serca kawałęk przesłać, które zawsze wzruszenie w moim sercu wywołuje.
      Tak, tylko szczere dzielenie się tym, co sie ma sprawia, że nasze zycie ma sens. Nie istnieje sie dla samych siebie. Najwazniejsze są dobre uczucia miedzy ludźmi. Ich zauwazanie, pomnażanie i rozprzestrzenianie.
      Dziękuję Ci, kochana ze jestes i dzielisz sie soba tutaj i na swoim blogu.
      Dobrego dnia, zyczymy Ci z całęgo serca Elusiu!:-))♥

      Usuń
  10. Ja sie goszcze w Waszym domu, i wchlaniam Wasza atmosfere cala soba, dla mnie same dobre energie w nim kraza, a moze kiedys z Artenka zawitamy w odwiedziny realne, ucalujemy Was a zwierzatka glaskac hojnie bedziemy, i jak sie domyslacie szczegolnie glaskac bedziemy Jacusia!!! badzcie dalej taka niezwykla para!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedawno się poznałysmy Grażynko, krążąc dotąd po innych orbitach i mijajac się we mgle. Zauwazyłysmy się i zatrzymałysmy w biegu. A wszystko dzięki Jacusiowi!:-)) Duzo ludzi zawitało w nasze progi dzięki niemu. Nie wiem tylko, czy to tylko Jacuś ich interesuje, czy inne, poruszane tutaj sprawy i toczące sie opowieści też. To sie dopiero okaże.
      A póki co, cieszę się Grazynko, że mogłam Cie poznać i odwiedzasz z życzliwoscią to miejsce pod tym samym niebem. Wyczuwam w Tobie dużo ciepła i wrazliwości. Tym bardziej wiec doceniam Twoją obecnosć tutaj. Dziekuję i zapraszam, kiedy tylko będziesz miaął ochotę i czas by tu wpaśc. A kiedys może los da, iż poznany sie tak normalnie, wśród tutejszych wzgórz i łanów pachnących traw, z Jacusiem wąchającym dłonie i podskakującym radosnie aż do twarzy!:-))***

      Usuń
  11. Kochana Olgo, a więc dobrze, odzywam się, wywołana do tablicy. Trafiłam do Was zza zamkniętych drzwi i rzeczywiście z ciekawoścą podczytuję, co słychać nowego w gospodarstwie. A czasu mam teraz więcej, bo od września na własną prośbę, po 35 latach pracy w szkole, staję się emerytką. Uczyłam języka polskiego, od 15 lat w gimnazjum. Cudowne doświadczenie. Piękne wspomnienia na resztę życia. Kochałam moich Uczniów. Wszystkich bez wyjątku, również Tych, którzy nigdy nie byli aktywni na lekcjach polskiego. Siedzieli i spokojnie słuchali, z zainteresowaniem. To czytałam z ich oczu. Zawsze, w kazdej klasie znaleźli sie wypowiadacze na każdy temat, mówili chętnie, bez specjalnego namawiania. Ale jednocześnie w każdej klasie byli słuchacze i to była zazwyczaj większość. Nigdy żadnemu uczniowi nie obniżyłam oceny z przedmiotu, dlatego, że się nie wypowiada. Jeśli tylko był pracowity, obowiązkowy, wykazywał się wiedzą, mógł liczyć na wysoką ocenę. Czułam, że uczniowie są mi za to bardzo wdzięczni. Po prostu nie każdy czuje potrzebę publicznego uzewnętrzniania swoich uczuć i ja to szanuję. A nawet uważam, że tak jest dobrze I naturalnie. Olgo, czy wyobrażasz sobie, że pewnego dnia znajdujesz pod swoim wpisem 150, 800 lub na przkład 3598 komentarzy? Czy wtedy poczujesz większą radość, satysfakcję? Czy dasz radę wszystkim odpowiedzieć? Masa, stado. Jak odróżnisz i wyróżnisz tych naprawdę serdecznych, stałych bywalców od przypadkowych wpadaczy tu i tam? Kiedy rozmawialiśmy podczas lekcji na różne tematy, dyskutowaliśmy, cieszyłam się ogromnie, że są tacy, którzy umieją słuchać innych. Dar bezcenny w dzisiejszym świecie. I oni naprawdę wiele się nauczyli, tylko słuchając. Więc ja życzę Ci,aby zostało tak jak jest, bo jest wspaniale. I uśmiecham się serdecznie do wszystkich, którzy czytają i nic nie napiszą. Dobrze, że jesteście i tutaj i gdzie indziej....... Olgo, serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię z radością Ganno!iI wiesz, to mi sie podoba niezmiernie, iż nie dosć że odezwałaś się wychodząc z mgły, ale napisałaś tyle o sobie! Bo mi nie chodzi o to by pojawiali sie tutaj chwalcy mojego pisania (nie potrzebuję nieustannych peanów na moją cześć, choć jak każdy lubie niekiedy usłyszeć czyjąc opinię na temat tego co i jak piszę), ale ludzie z krwi i kości. Wraz ze swoimi opowieściami i uczuciami. Ze swoją prawdziwościa i otwartością. Nie chodzi o ilośc komentujących ale o to, co piszą, z jaka intencją, co chcą tym pisaniem zaznaczyć, co w sobie odkryć.
      Tak, porównanie do Twoich milczących, ale świetnie słuchających i pilnych uczniów jest świetne. Tylko Ty, jako nauczycielka miałaś tę przewagę nade mną, że mogłaś widzieć twarze swoich niemych słuchaczy. Z twarzy tak wiele mozna wyczytać. Zainteresowanie albo nudę. Życzliwosc czy złosliwosć. Ja nie mam żadnej wiedzy na temat moich milczących czytelników. Mogę sie tylko domyslać, że są mi zyczliwi, wolą czytać, niż pisac cokolwiek. Ale to w wiekszosci domysły przeciez.
      Ach! Przerażajaca byłaby taka duża liczba komentarzy! Zalałyby mnie całkiem i chyba nic innego bym wtedy nie robiłą a tylko odpisywałą na nie dniami i nocami a kozy meczałyby niewydojone a kury gdakały nie nakarmione! Wobec tego bardzo dobrze, że jest jak jest. Ja to doceniam i wdzieczna jestem i za komentarze i za czytelnictwo mojego bloga.
      Ale gdyby czasami Ci milczący zazwyczaj odezwali sie do mnie, mówiac chociażby dzień dobry albo "przeczytałam właśnie całego bloga i myslę to czy tamto", to byłoby mi miło. Bo wiele osób czyta tego bloga od deski do deski. Poświecaja na to mnóstwo czasu. Cóz by im wiec szkodziło poświęcić jedna chwilę dłużej i powiedzieć autorce co o tym wszystkim sądzą? Ja np. mam taki zwyczaj, ze jesli wchodze na czyjś blog, któy zainteresuje mnie na tyle, by poczytać tam wiecej postów, to potem daje o tym znać autorowi bloga. Bo wiem, że on wie, iż ja tam byłam i czytałam. A staram się traktować innych tak, jak chciałąbym by traktowano mnie.Z szacunkiem i uwagą.
      Ale przyznam, iz niekiedy i ja nic nie piszę, nawet u najbardziej zaprzyjaźnionych blogowiczów.Ot, brak weny, nastroju, mozliwosci skupienia czy czasu. A czasem lepiej nie napisać nic, niż by sie miało napisać coś z musu.
      Och, rozpisałam sie strasznie! Ale mam nadzieję, ze mozna cos z tego zrozumieć i że jakos odniosłam sie do Twojej wypowiedzi.
      Pozdrawiam Cie ciepło Ganno i usmiech zasyłam zyczliwej pani od polskiego!:-))*

      Usuń
  12. Zza moich drzwi, oczywiście. Przepraszam za tę pomyłkę, bo te drzwi są wyjątkowo szeroko otwarte .....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OK Ganno! Wszystko rozumiem i raz jeszcze dziekuje, że jesteś i sie tak zyczliwie i rozumnie do mnie odezwałaś zza swoich drzwi!:-))*

      Usuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Witajcie Olgo i Cezary, regularnie goszczę u Was i poza tymi małymi wyjątkami, kiedy martwię się razem z Wami, wychodzę napełniona radością, wzruszeniem. Kiedy czytam Twoje wiersze podziwiam ten prosty sposób wyrażania uczuć. Dobrze mi u Was, dziękuję za gościnę. Marysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry wieczór, Marysiu! Od jakiegos czasu nie jesteś juz dla mnie anonimowa. Dałaś znać o swoim istnieniu i zostawiłaś dla nas promyk usmiechu i szczerego zaintetersowania. Wdzięczni Ci za to jestesmy. Nasz blogowy dom usmiecha się do Ciebie pachnąc konfiturami z aronii i winem z kwiatów czarnego bzu.
      I my sie usmiechamy, częstując Cię z radoscią tutejszymi smakołykami!
      Wszystkiego dobrego, Marysiu!:-))*

      Usuń
  15. witam serdecznie,odzywam się dopiero po raz drugi,mimo,że jestem stałym gościem na Waszym blogu.Czytam z uwagą każdy post i na każdy kolejny czekam z niecierpliwością.Obiecuję,że co jakiś czas zostawię ślad w postaci komentarza:)Pozdrawiam bardzo ciepło ze słonecznych Mazur;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Kasiu! A ja pamietam Twoje poprzednie odezwanie (bo w ogóle chyba mam pamiec do uczuć, a radosć, jaką sprawiłaś mi niegdyś witajac sie z nami otwarcie była cudownym uczuciem!). Nie jesteś anonimowa od dawna. Zreszta dopisałaś sie niegdys do obserwatorów, wiec niejako jesteś tu naszym stałym, miłym gościem.
      Kiedy bedziesz miała znowu chęc by sie odezwać uczyń to smiało dziewczyno. Cieszę sie, gdy ktoś przemawia do mnie zza tej nieprzeniknionej mgły.A jesli tylko bedziesz chciała spokojnie czytać, to bardzo prosze. Dom ma dla Ciebie specjalne miejsce. Wygodny fotel w półcieniu. Tam będziesz widziała i słyszała wszystko a sama będziesz bezpiecznie schowana w półmroku...
      Pozdrawiamy Cię serdecznie mazurska dziewczyno z naszej cichej, podkarpackiej wioski!:-))*

      Usuń
  16. Witaj, Olgo. Dla mnie zawsze blogosfera jest sferą realności. Czasem więzy w niej zawiązane okazują się bardzo silne, często można w niej odnaleźć ludzi podobnych do siebie, nadających na podobnych falach - bo nie ograniczają nas już dzielące kilometry, a nawet oceany :)
    Zdarza mi się odwiedzić kogoś i nie napisać komentarza. Czasem na jakiś temat nie mam nic do powiedzenia, czasem mam, ale jednak nie chcę się wychylać, zwłaszcza jeśli mam inne zdanie niż gospodarz bloga. Wychodzę wtedy z założenia, że u kogoś w gościach nie będę się "mądrzyć" ;)))
    U Was lubię bywać. jesteście gościnni i z uwagą pochylacie się nad każdym gościem. To jest ważne.
    Mnie często brakuje komentarzy - przychodzi do mnie co dzień dużo ludzi, ale ogromna większość milczy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Aniu! To prawda - blogosfera jest, a przynajmniej potrafi być bardzo realna, namacalna, bliska. I ja też miałąm juz to szczęście poznania na żywo osób spotkanych tutaj. I wiesz co? Pieknie jest poznać sie najpierw od strony duszy. Zaufać sobie, otwierajac przed sobą duszę i iśc potem na spotkanie z kimś, kto ma ciało, ale widzieć w nim tylko tę duszę.Bo to ona jest najwazniejsza. A blogi dają nam mozliwosc poznania się od środka. Internet w ogóle. Inaczej pewnie wcale byśmy sie nie zauwazyli. No bo jak rozpoznałąbym w dajmy na to jakiejś ładnej, ciemnowłosej pani w sklepie czy na przejściu dla pieszych Anię M. - poetkę, romantyczke, wrazliwą fotografkę, wnikliwą obserwatorkę wnętrz ludzkich serc?
      Mnie tez zdarza się wchodzic na blogi i nie zostawić żadnego komentarza. jest to fizycznie niemozliwe by komentować u każdego u kogo by sie chciało. No bo po pierwsze doba ma tylko 24 godziny a po drugie nie zawsze mamy coś istotnego do powiedzenia. Nie zawsze sie nam chce...Niekiedy człowiek tak jest we włąsne sprawy uwikłany, że w jak jakimś kokonie tkwi i chociaż czyta coś u kogos, to nic do niego nie przenika. A chcąs tego kogos potraktować z szacunkiem, nie pisze mu komentarza, bo wie, że bzdury jakieś by w danej chwili napisał, więc po co?
      Dziekuje, że napisałaś o tym, że i Tobie brakuje komentarzy - czyli odwaznych wypowiedzi, czyli dania Ci znać, kto i dlaczego Cię czyta. Dziekuje, bo potwierdziłaś tym samym, że nie tylko ja mam taka "fanaberię". Pisze sie dla siebie i dla kogoś. i chciałoby sie tak po ludzku, by ten ktoś czasami powiedział coś z głębi serca...Tak, jak i my to serce otwieramy. A gdy w odpowiedzi tylko milczenie, to sie to nawet i o jakiś ekshibicjonizm zdaje ocierać.
      Pozdrawiam Cię serdecznie, bliska, wrazliwa duszo i dziękuję, że możemy Cię u nas gościć!:-))*

      Usuń
  17. Jestem Wam ogromnie wdzięczna za ciepło i miłość emanujące z tego miejsca. Wiem, że się nie gniewasz na mnie za ciszę ale ja teraz i u siebie bywam rzadko
    czytam każdy Twój post i zawszeżałuję, że już ostatni akapit a chciałabym jeszcze i jeszcze. Bardzo Wam dziękuję za "Pod tym samym niebem", to dobre miejsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klarko kochana! Zawsze sie ciesze, ilekroć wiem, ze jsteś tutaj, że znalazłaś chwilkę by w swym zapracowanym zyciu wpaść do dwojga wędrowców rezydujących pod tym samym niebem. Ogromnie to doceniam.
      Z Twoich wypowiedzi zawsze przebija szczerosć i zyczliwość. Nigdy nie zapomnę jak ogromnie pozytywnie zaskoczyłaś mnie niegdyś proponując ogłoszenie na FB, że w jakis dany dzie będziemy sprzedawać na targu w Rzeszowie jajka od naszych zielononóżek. Zrozumiałam wówczas, jak wielka siła tkwi w blogosferze. jak wspaniałych, dobrych i chcących bezinteresownie pomóc ludzi mozna tu spotkać.Masz w sobie tyle siły, odwagi, wzruszajacej protolinijności i ciepła, tyle niepowtarzalnej wrazliwosci, że zaszczytem i radoscią jest mozliwośc goszczenia Cię w naszych skromnych progach.
      Serdecznie Ci za to dziękujemy! I usmiech zasyłamy jaworowy - szczery i wzruszony. Niech Ci sie wiedzie, dobra dziewczyno we wszystkich Twoich przedsiewzięciach!:-))***

      Usuń
  18. Hi !!POZDRAWIAM SERDECZNIE p.Gosia oczywiscie lapki sciskam do nastepnego czytania :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi, Gosiu! Tylko Ty zawsze w ten charakterystyczny sposób ściskasz nasze łapki! To Twój znak firmowy!:-)) Usmiechamy się zawsze serdecznie łapki Twoje odściskując i wszystkiego dobrego Ci zycząc!:-))*

      Usuń
  19. Olgo, ja z tych milczących jestem. Ale w życiu też jestem raczej małomówna. Chętnie goszczę pod waszym niebem, napawam się waszą dobrocią, spokojem, śledzę z zainteresowaniem i sympatią, co się dzieje u was, u Zuzi, Jacusia i kóz, lubię chodzić z wami na spacery po ląkach i lesie. Mnóstwo uścisków i serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Julito! Ja w zyciu tez nie należę do tych nadmiernie gadatliwych osób, wied dobrze Cie rozumiem. Bardziej lubie słuchać niz gadać. Bardziej pisac, niz mówić. Zresztą, czasem trudno sie przebic człowiekowi przez tych co to perorują zawsze z taka pewnoscia siebie, z tak niegasnącym przekonaniem o tym, że rację maja. W obecnosci takich osób i ja cichnę, a wiec w końcu zahukana taka i coraz bardziej w kat wciśnięta nic juz nie mówię...Ale są ludzie i miejsca, gdzie mija moja niesmiałośc, bo tam czuję sie po prostu dobrze, bu słychac, co mówię i w zamian spotyka mnie uwaznosć zyczliwosc, ciepło. Chciałabym by nasz blog był dla Ciebie takim własnie miejscem. Byś nabrała chęci by czasem cos napisac, wypowiedzieć się, wiedząc, iż nikt tu Cię nie przytłumi, nie ofuknie, nie pominie.
      Cieszę się, że lubisz chodzic z nami po łakach i lasach. To ciche, przyjazne miejsca. Tu mozna być naprawdę sobą.
      Pozdrawiam Cię Julito z ogromną zyczliwoscią i dziękuję, ze czytasz nas i odzywasz się niekiedy. Doceniam to. Naprawdę!:-))*

      Usuń
  20. Już po przeczytaniu kilku akapitów zaświtało m w głowie, że to analogia do naszego blogowiska. Bardzo trafna, jak zawsze zresztą, Oleńko. A jakże pięknie potrafisz przywitać i ośmielić każdego, kto przychodzi tutaj po raz pierwszy. Jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej gościnności. Teraz już więcej anonimowych do tej pory czytelników będzie miało odwagę się odezwać.
    Jeśli idzie o tych potencjalnie niezadowolonych, to oni ze zrozumiałych względów milczą. Wszak my, autorzy blogów skutecznie ich przepłaszamy, dając do zrozumienia, że - będąc gospodarzami - nie życzymy sobie tak zwanych trolli.
    Od początku mojego pobytu w blogosferze zaglądam do Was z prawdziwą przyjemnością i z reguły staram się swoje trzy grosze wtrącić:)). Pozdrawiam Was serdecznie, w przerwie przygotowań do jutrzejszych urodzin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry wieczór, Errato, jutrzejsza solenizantko! (Sto lat, sto lat kochana dziewczyno!, Uścisków serdecznych moc teraz już zasyłamy, na wypadek gdyby jutro internet nam zastrajkował, czy cóś!:-))
      Ja juz nie pierwszy raz osmielam w podobny sposób czytelników tego bloga. Zwracam sie bezpośrednio do nich, zwierzajac sie z własnych odczuć, tłumacząc mój punkt widzenia, mówiac szczerze, co mysli sobie taka jak ja blogerka. Bo trzeba mówić i pisać szczerze, nawet gdyby to miało ocierać sie o naiwność czy ekshibicjonizm. Bo tylko tak mozna znaleźc zrozumienie w czyichś oczach. Zburzyc niepotrzebną bariere miedzy piszącymi i czytającymi. Doszukać sie ciepłej wspólnoty. Mam nadzieję,ze anonimowi czytelnicy westchną i chociaz pomachaja mi w odpowiedzi zyczliwie. No i napiszą mi o tym, bo inaczej wszystko, jak zwykle, pozostanie w sferze domysłów!:-)
      Nigdy jeszcze nie potraktowałam nikogo z piszących do mnie czytelników jak złosliwego trolla. Albo zatem trolle omijaja moje progi albo wypowiadajac sie krytycznie o tym czy owym, są potraktowani po prostu jak szczerzy, choć nie aprobujacy czegos ludzie. A przeciez kazdy ma prawo mysleć i pisac po swojemu. Ja nie pragnę tutaj kadzenia, przytakiwania czy wychwalania. Jesli ktos krytykuje a robi to z szacunkiem i kulturą, to prosze bardzo!
      Bardzo sie cieszymy Errato, ze zaglądasz do nas i często zostawiasz rozumny, zyczliwy komentarz. Witamy Cię tu jako serdecznego, bliskiego goscia, osobę wrażliwą i przyjazną. Uwielbiamy jak wtrącasz swoje trzy grosze!:-))
      Dobrej nocy i dobrego jutrzejszego dnia, droga Errato!:-))***

      Usuń
  21. Wasz Dom- to dobry dom, a do dobrego domu zawsze się powraca...
    Niech trwa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło nam Basieńko, ze masz ochotę do nas powracać, że jestes z nami od dawna wierna, przyjazna, wrażliwa. Zawsze jest tu dla Ciebie miejsce. Ciepłe, pachnące dzikim bzem i trawami z pobliskich łąk. Pełne marzeń i wzruszeń.
      Usmiech serdeczny zasyłamy Ci Basiu z naszego cichego, życzliwego i zakątka!:-))*

      Usuń
  22. Olu, ja myślę, że Ty za pięknie piszesz i tym onieśmielasz gości. Bo jakże to tak napisać dwa zdania skoro post taki piękny i wymagałby docenienie poprzez napisanie czegoś równie pięknego.
    Ja w każdym razie jestem i będę wierną fanką tego bloga, choć może zdarzy mi się nie odezwać, ale przeczytam każdy post.
    Tak to już jest, że komentujących jest o wiele mniej niż odwiedzających. Ludzie myślą, że my tu jesteśmy wszystkie takie zżyte, takie zaprzyjaźnione, że nawet pewnie nie chcą nam się w ten układ "wcinać". Wiem, bo sama kiedyś tak myślałam. :)
    A jeśli chodzi o ilość to jeśli wejść na bloga jest u mnie powiedzmy ok. 2000, i zakładając, że ludzie wracają, a więc wchodzą drugi raz to znaczy zostaje 1000 osób, ale od tego też trzeba odjąć tych, którzy wchodzą z pracy i potem z domu i wychodzi to więcej niż dwa razy dziennie, czyli zostaje jakieś 800 osób, a komentarzy się średnio 30-40, to jaki to procent? Znikomy...
    Dobrej nocy dla Jaworów. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Gosiu! Widzę wiec, że zdecydowanie trzeba mi zaczać pisać brzydziej!:-)) A tak powaznie, to przecież ja staram sie pisać dobrze własnie dlatego, ze szanuję odwiedzających mnie gości. Że to moje pisanie ma być dla nich strawą duchową a nie jakas byle jaką papką. Strawą smaczną, ale i pozostawiajaca lekki niedosyt, żeby chcieli tu wracać po jeszcze...Strawą, w której czasem nawet brakuje jakiegos składnika. Bo gospodyni nie dodała czegoś, wiedząc, że to cos przynieść moga ze sobą jej goscie. Jakiś żarcik, jakieś wzruszenie, dopełnienie we wspomnieniach, marzeniach, obawach, osobistych opowieściach prosto z życia. Bo ludzie, bo goście są dla mnie ważni. Pragnę by to czuli i robie wszystko by sie czuli tutaj swobodnie.Traktuję ich z szacunkiem, zyczliwoscia i uwagą. tak, jak i Ty to robisz, Gosiu.
      To, o czym napisałaś Gosiu, ze ludzie z zewnątrz mysla, że my, blogerzy wszyscy sie tak dobrze znamy i wzajemnie lubimy, tworząc jakas zamknietą społecznosć, i ja kiedyś odczuwałam. Kiedy zaczynałam pisac bloga i długo potem jeszcze nieraz zastanawiałam sie, po co ja własciwie piszę, skoro i tak nie przebije sie z tym, do tych zamkniętych kółek wzajemnej adoracji? Potem, z czasem zrozumiałam, że miedzy blogerami często panuje taka konwencja serdecznosci i podkreslania wspónoty, a często bywa to powierzchowne, w krasomówstwo dziwne odziane, niewiele majace wspólnego z rzeczywistoscią.
      Czas wszystko zweryfikował i nadal weryfikuje. Jedni odchodza, drudzy przychodzą.Milion miłych słowek nic czasem nie znaczy wobec jednego, płynacego z głębi serca czynu, wobec czyjegoś prostego a szczerego zdania.
      Nie martwmy sie zatem Gosiu znikoma iloscią komentarzy. Doceniajmy tych, co odwiedzaja nas wiernie, co czytają z zainteresowaniem, co się nie boją odezwać od czasu do czasu. I miejmy nadzieje, ze kiedyś zaskoczą nas pozytywnie Ci, którzy maja zwyczaj milczeć,,,Bo milczenie bywa złotem, ale tylko wtedy, gdy sie zna jego powody...
      Pozdrawiam Cię serdecznie Gosiu i dobrej nocy zyczę!:-))***

      Usuń
  23. Dziękuję za tyle miłych słów skierowanych do Nas. Jestem tu i będę często zaglądał. :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytelnicy są dla mnie naprawdę wazni. O wiele lepiej pisze sie, gdy sie wie dla kogo i z jakim to sie spotyka odbiorem.
      Pozdrawiam pogodnie!:-)

      Usuń
  24. Wspanily jest ten Wasz dom, pelen zyczliwosci i ciepla, w którym wszyscy odwiedzajacy moga sie ogrzac.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie.
    (Leciwa)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękujemy Ci Leciwa za Twoje odwiedziny, mądre komentarze i ciepło, które od Ciebie płynie. Swoimi komentarzami dikładasz zawsze maleńką, ale wazna cegiełkę do budowli naszego domu!
      Pozdrawiamy Cię z zyczliwym usmiechem!:-))*

      Usuń
  25. I ja Was serdecznie witam moi sąsiedzi. Zaglądam, czytam - zawsze jestem z Wami i się uśmiecham.
    To co czuję w paru słowach nie da się napisać - wybacz Oleńko.
    Pozdrawiam Ania z naszego wspólnego Podkarpacia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry, Aniu, miła sąsiadko! Bardzo sie ciesze, że odnalazłaś naszego bloga i tym samym mogłyśmy sie poznać odrobinkę, odkryc pokrewieństwo dusz i zainteresowań.
      Dobrze to rozumiem, ze pewnych uczuc nie da sie wyrazic w kilku słowach.Moje serce czuje ciepłe fluidy płynące od Ciebie. Dziekuję Ci za nie!
      Usmiechnięte pozdrowienia zasyłamy Ci Aniu z naszego Pogórza i udanej niedzieli życzymy!:-))*

      Usuń
  26. Pięknie piszesz, tak od serca, pozdrawiam serdecznie i miłego dnia życzę P.Jaworom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak uważasz? Dziękuje, ze mi o tym napisałaś.
      Ciesze się, ze zaglądasz do nas Urszulo.Dziękuję za miłe słowa i miłęgo dnia Ci zyczę, zapraszając oczywiscie nadal do odwiedzin domu pod tym samym niebem!:-))

      Usuń
  27. Dziękuję za te słowa. Wasz blog pomaga mi zmagać się z moją codziennością.Serdecznie pozdrawiam. Gosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dziekuję Gosiu, ze odezwałaś sie i dałaś nam znać, czym jest dla Ciebie czytanie naszego bloga. To dla mnie ważne i wzruszajace, móc poznać kolejną osobę zza ekranu monitora, uczestniczyc choć troszke w jej codzienności.
      Pozdrawiam Cię ciepło i wszystkiego dobrego życzę!:-))*

      Usuń
  28. Olgo kochana, post trafiony. Ja mam w realnym świecie taka osóbkę, która czasem wpada w moją rzeczywistość. Jeszcze kilka lat temu starałam się tej osobie pokazać, że nie ma jednego ustalonego modelu życia, że można inaczej: w otoczeniu zwierząt, bez zbędnego nadęcia, radośnie ot tak po prostu cieszyć się życiem. Teraz już odpuściłam- pewnych ludzi się nie zmieni i szczerze, męczę się okropnie w jej towarzystwie - to swego rodzaju wampir energetyczny - przychodzi i wysysa.
    buziole posyłam kochana:****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Beatko droga! Takich ludzi możemy spotkać w naszym codziennym zyciu i w Internecie. Czasem oceniamy kogos pozytywnie, bo robił dobre wrażenie a potem wychodzi szydło z worka.Innym znów razem nie czujemy do kogoś zbytniej sympatii a on raptem bardzo pozytywnie nas zaskakuje.
      Wsród moich czytelników są rózni ludzie. Od niektorych emanuje zyczliwosc, Od innych znowu jakaś tajemnica, nieokresloność. Mam nadzieję, że wchodzą tu pozytywnie nastawieni, chociaz nic nie piszą. Nie czują potrzeby odezwania sie do mnie. Szkoda, ale cóz robić? Musze to zaakceptować.
      Pozdrawiam Cię serdecznie Beatko ciesząc się, ze odwiedzasz nasz blogowy dom i zostawiasz slad w postaci szczerych, przyjaznych słów!:-))*

      Usuń
  29. Tak pięknie, ciepło i wzruszająco piszecie o sobie, Waszym codziennym życiu, kłopotach, zmartwieniach, ciężkiej pracy. Dzielicie się również radościami, nawet tymi najmniejszymi. Opisy domu sprawiają, że chce się do Was zaglądać i chociaż wirtualnie gościć.
    Dziękuję i serdecznie pozdrawiam z Pomorza Zachodniego.
    regian

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę sie Regian, iż tak pozytywnie odbierasz nasze pisanie i dobrze czujesz sie w tym blogowym domu,i co ważne że dajesz nam o tym otwarcie znać. Wdzieczni za to jesteśmy. Miło Cię tutaj gościc i usmiechac się do Ciebie, wiedząc, iz gdzies tam spoza ekranu monitora odwzajemniasz ten usmiech!:-)
      Pozdrawiamy Cie przyjaźnie i wszystkiego dobrego zyczymy!:-))

      Usuń
  30. Nie zawsze komentuję, ale czytam i często wracam myślami do Was.

    Podzielam Twoje zdanie, za kilka lat kiedy przeczyta się swoje pisanie, człek wróci do przeszłości. Nasza pamięć jednak jest ulotna :-) Ja bardzo często wracam do tego co napisałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry wieczór, Graszko!To tak, jak ja - tez nie zawsze u Ciebie komentuje, ale bliska mi jesteś i zycze Ci jak najlepiej!
      Warto pisać, tym bardziej, gdy sie to lubi robic. Same z tego korzyści - po latach mozna odświezyc pamiec, mózg sie ćwiczy, żeby go przedwcześnie jakaś demencja nie chwyciła, no i dzieki temu pisaniu poznaje sie wiele wartosciowych ludzi.
      Ciesze sie, że odwiedzasz naszego bloga, Grazynko!
      Ciepłe mysli Ci zasyłam od nas obojga!:-))*

      Usuń
  31. OOOOOOOOOOO, jak widzę, jakiś rekord Guinessa się szykuje! Gratulacje!
    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, rekord! Nie takie rekordy tu juz padały!:-) Chodzi mi o zktywizowanie i ośmielenie czytelników tego bloga, o lepsze ich poznanie.i jak widać, udaje sie to, z czego ogromnie sie ciesze, bo nie za dobrze pisze sie do milczącej, tajemniczej ściany - przynajmniej nam!
      Pozdrawiamy was z uśmiechem, drodzy sąsiedzi!:-))

      Usuń
  32. Droga Olu , post bardzo piękny- jak zwyklie z resztą:). Ja też wpadam do Ciebie ta tą strawę duchową, obfitą i pyszną, ale komentuję rzadko. Proszę częstuj nas dalej swoim Talentem, choć nie zawsze umiemy podziękować:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry wieczór, Iwonko!Bardzo sie ciesze, ze zagladasz do nas! I że kiedys tam odwazyłaś się odezwać. A było to pamietne odezwanie. Zdaje sie, iz wtedy od Ciebie po raz pierwszy dowiedziałam sie o "ptaszyńcu"! I myslałam, ze to takie oryginalne okreslenie ptactwa a dopiero Ty mi wytłumaczyłas, że o pasozyty kur chodzi. Duzo sie mozna od czytelników bloga nauczyc, z czego oczywiście bardzo sie ciesze!:-))
      Iwonko, ciepłe pozdrowienia zasyłam Ci od nas obojga.Miło Cię gościć przy naszym stole!:-))*

      Usuń
  33. Olgo droga, dołączyłam niedawno do Twoich gości, a Twój blog jest dla mnie niedoścignionym wzorem. Nieraz choć miałabym ochotę napisać komentarz, nie mam na to czasu. Po prostu. Aby skomentować tekst tak od serca i pięknie napisany, trzeba dać z siebie coś równie wartościowego I Aby to "coś" stworzyć, nawet prosty komentarz to należałoby ubrać go w odpowiednie słowa. Z szacunku do Ciebie i tych mądrych postów. A tylko pisanie byle czego nie wymaga czasu i myślenia. Ot klepie się po klawiszach byle jak i byle co... Przynajmniej ja tak odczuwam i nie zawsze komentuję właśnie z tego powodu. Pozdrowienia z lasu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj serdecznie, Andziu! Tak ,masz racje ze na długa, przemyslaną i niebanalna wypowiedź potrzeba czasu a także siły i skupienia uwagi. i mnei zdarza sie często zyc w takim zawirowaniu, zapracowaniu, zapętleniu, ze nawet nie rozumiem, co czytam wpadajac na inne blogi. W takich okolicznosciach często nic nie pisze albo po prostu tylko witam sie serdecznie, zeby autorzy bloga wiedzieli, ze byłam, że nadal są mi bliscy.Bywa też, że mam kiepski nastrój a wtedy ani jednego słowa nie daje sie sklecić. Nie chce sie po prostu. Musi przyjsc na to odpowiednia pora.
      Bardzo mi miło, wiedzieć Andziu, ze lubisz naszego bloga. Bliska mi jestes poprzez kozie tematy oraz wrazliwe, pełne dobra i poczucia odpowiedzialnosci za los naszych braci mniejszych patrzenie na swiat. Ciesze się, że tak wartościową osobę mogę gościc pod tym samym niebem!:-))*

      Usuń
    2. Popełniłam zdaje się gafę - przecież ten blogowy Dom istnieje także dzięki Cezaremu, którego wpisy są równie piękne. Przepraszam, ale to z pośpiechu. Mam nadzieję, że Cezary mi wybaczy :)

      Usuń
    3. Andziu, Nie ma mowy o żadnej gafie! My z Cezarym tworzymy nieomal jednosc, wiec jak piszesz miło o mnie, to on cieszy sie tak, jakby chodziło o niego. i vice versa!:-))
      Pozdrawiamy Cie oboje serdecznie!:-))*

      Usuń
  34. I ja się melduje. Siedzę cicho w kącie na ławie, ale jestem :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie Cię witamy Bogumile na naszym blogu. Wy z Graszką i my to takie bratnie, blogowe pary. Oboje piszecie( i umiecie pisać!). Dzielicie sie marzeniami, opowiesciami z dnia codziennego, ciepłym spojrzeniem na rzeczywistośc. Tez marzy wam sie domek na wsi.Mam nadzieję i zycze Wam z całego serca by to marzenie się Wam spełniło. Ale najwazniejsze, że macie siebie!:-))
      Cieszymy się Bogumile, ze odwiedzasz nas tutaj. Pełen zyczliwosci uśmiech zasyłamy do Twojego kątka na ławie i winem z kwiatów dzikiego bzu czestujemy!:-))*

      Usuń
    2. Tak, masz rację, nasze blogi pod względem zawartości są siostrzane. Musimy kiedyś was odwiedzić choć daleko.

      Usuń
  35. Jestem blisko.. Często zdarza mi się myśleć o Was wśród codziennych czynności, nie tylko pod wpływem przeczytanego tekstu. Próbuję też zobaczyć naszą okolicę i nasze życie, jakby opisaną Twoimi słowami, to fajny eksperyment. Moja lapidarność mnie czasami męczy.
    Ostatnio jestem milcząca i ciężko mi pisać nawet komentarze.
    Serdeczne uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry wieczór, Madziu! Wyznam Ci, iż Ciepło mi na sercu, ilekroć widze komentarz od Ciebie. Zawsze potrafisz cos takiego zauwazyć, czy napisac, co mi dopiero na cos otwiera oczy, albo sprawia, że czuje dreszcz wzruszenia. To taki aki dreszcz, gdy czyta sie wypowiedż kogos, kto jest naprawdę szczery, zyczliwy i bliski. Dziekuję Ci za to z całego serca. I dziekuję, ze myslisz o nas nawet w czasie, gdy nie masz ochoty na pisanie. Ja też myslę, i spoglądam na Twoją krainę Yang, szukając tam Twoich cichych śladów.
      Nie zawsze da sie wyrazic czegos słowami, Pisaniem. Mówieniem.Często w miedzysłowie albo w mgle kryje sie duzo treści. Trzeba tylko umieć wyczuć jej koloryt i czerpać z niej spokój.
      To ciekawe, że wyobrażasz sobie, jak ja mogłąbym popatrzeć na Twoją rzeczywistosc, jak ją opisac. A dla mnie jest ciekawe, jak Ty patrzysz na moją...Co jest w tym wszystkim dla nas ważne, widoczne, charakterystyczne, bliskie czy dalekie...
      Madziu!Ściskam Cię serdecznie i pozdrowienia od Cezarego przekazuję!:-))*

      Usuń
  36. I ja jestem.... nie zawsze widoczna, ale jestem:) uwielbiam Wasze zapiski, poezje i ... Waszą codzienność :))
    przytulam mooocno :) i ... dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry wieczór, Basiu!Och, jak fajnie ze nas odwiedzasz, że lubisz tu bywać, czytać i ze teraz tez sie odezwałaś! Dziekujemy Ci za to serdecznie i ciepły usmiech posyłamy!:-))*

      Usuń
  37. Prowadzac blog od kilku lat, zauwazylam pewna rotacje. Pojawiaja sie nowi czytacze a bardzo czesto ci z ktorymi wydawac by sie moglo nawiazalalam jakies blizsze relacje odczodza. I chyba najbardziej przykre jest to, ze odchodza czesto bez slowa pozegnania.
    Wiem, ze Wasz blog jest miejscem otwartym na nowych ludzi, ale niestety tak jak zauwazylo kilka osob komentujacych przede mna, wiele osob czyta i nie czuje potrzeby pozostawienia komentarza. Dlaczego? Nie mam pojecia, a przeciez duzym zacheceniem do pozostawienia sladu po sobie jest rowniez to, ze na kazdy komentarz odpowiadasz. Nie ignorujesz swoich gosci, a wrecz przeciwnie zawsze jestes mila i serdeczna.

    Zycze Wam wiecej ujawniajacych sie ktorzy podczytuja Wasz blog jako osoby anonimowe.
    Usciski dla wszystkich Jaworkow:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry wieczór, Ataner! Napisałas o waznej i przeze mnie odczuwanej rzeczy - o tej rotacji i o znikaniu bez słowa tych, co wydawali sie tacy bliscy i zaprzyjaźnieni. Pewnie jest cos, co ich tłumaczy, ale jednak człowiekowi jakos przykro.Bo choćby nawet sie wzbraniał, to i tak sie do ludzi przywiązuje, lubi ich za osobowosc, za styl pisania, za specyficzna więź. A potem oni znikają...Czy i my kiedys tak znikniemy? Powyżej Ania Pantera napisała, ze blogowisko to tylko blogowisko. Troszke to gorzkie, ale przeciez prawdziwe.
      Tak, czy siak, bardzo sie ciesze, że ja i Ty nie zniknełysmy jeszcze wzajemnie z grona swoich czytaczy. Że los, czas czy inne sploty wypadków od nas niezależnych nie wcisneły nas w internetową, tajemniczą mgłę. Odwiedzamy się zawsze jawnie. I czujemy w sobie zyczliwosc i ciepło.I to jest budujące i bardzo sympatyczne.
      Pozdrawiam Cie ciepło, kochana Ataner!:-))***

      Usuń
    2. Blogowisko, to ludzie. Z wieloma osobami utrzymujemy dosc bliskie relacje wiec to cos znaczy. Olu, jesli podejme decyzje o zamknieciu bloga, to na pewno poinformuje moich blogowych przyjaciol i nie znikne bez slowa pozegnania.
      Buziaki:)

      Usuń
    3. Dziękuję, Ataner. Ja też nie sądzę, bym znikała bez słowa (nie czyńmy drugiemu co nam niemiłe, prawda?). No chyba, ze piorun mnie porazi czy cos w tym stylu, ale na takie rzeczy nie mamy wpływu.
      Całusy zasyłam z deszczowego i chłodnego Podkarpacia!:-))

      Usuń
  38. Witam!Ja też tu bywam i czytam Was a nawet śpiewam z Tobą:) ,zepsuł mi się komputer wiec dopiero tu jestem:).Lubię Was odwiedzać ale nie potrafię tak pięknie pisać więc czasami nie komentuję wpisów.Pozdrawiam z upalnych mazur i zycze wiele serdeczności .Ulka M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Urszulko! Serdeczna kompanko do spiewu, miła czytelniczko naszego bloga. Bardzo sie cieszę ilekroc moge czytać Twój komentarz. W twoich słowach zawsze zawarte jest ciepło, zyczliwosć i szczerosć. Dziekuję, dziękujemy Ci za to oboje i z równie upalnego Podkarpacia zyczenia dobrego września zasyłamy!:-))*

      Usuń
  39. Bardzo mi miło ,że tak mnie odbieracie ,moi pacjenci w pracy tez tak tak mówią :) wiec chyba coś w tym jest:)jeszcze raz cieplutko pozdrawiam i czekam na kolejne śpiewanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego wniosek, ze rodzaj osobowości, usposobienia przenika także do internetu. odebrałam Cię bardzo pozytywnie, tak jak Twoi pacjenci. Bardzo się cieszę, że intuicja mnie nie zawiodła.
      Pozdrawiam Cię serdecznie, pamiętajac rzecz jasna o śpiewaniu (muszę coś przygotować!):-))

      Usuń
  40. Kochana Oleńko przyznaję się bez bicia,ze i ja rzadziej wpadam, ale nie dlatego,że nie mam ochoty , ale po prostu czasu. Wiele się dzieje w moim życiu, dobrych i złych zdarzeń, czasami czytam i nic nie napisze, czasami nie mam kiedy zajrzeć. Zawsze nadrabiam, zostawiając pod ostatnim postem komentarz. Uwielbiam Twoje pisanie i zdjęcia . Tutaj ciepło i zawsze przytulnie.
    Mam nowa komórkę i straciłam Twój numer telefonu.Muszę napisać maila.
    Ściskam Was bardzo, bardzo ciepło i serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry, Alinko. Tak, czas, obowiązki, rózne nastroje...To wszystko ma ogromny wpływ na to, co możemy, co chcemy w danej chwili robić. Mam to samo, wiec rozumiem. Zaniepokoiłaś mnie troche tym, ze coś złego sie u Ciebie dzieje. Czy znowu problemy ze zdrowiem? Kochana Alinko! Pamiętaj, że zawsze mozesz napisac maila, zrzucic ciezar z serca,
      Pozdrawiamy Cię serdecznie i wszystkiego dobrego zyczymy!:)*

      Usuń
  41. Pięknie to napisałaś. Pięknie i po prostu, choć ubrałaś swoje myśli w metaforę. I zdjęcie domu - dobrane idealnie - emanuje tym samym pięknem i prostotą.
    Przyznam, że i ja, choć czytam wszystkie posty, to nie zawsze piszę komentarz, bo wolę napisać rzadziej, ale z sensem, niż tylko wpaść i machnąć byle zdankiem. Tym bardziej, że Twoje - Wasze - posty wymagają uwagi i przemyślenia; to nigdy nie jest jakieś bla, bla, bla o niczym. Zbyt Was szanuję (tak jak i innych, których odwiedzam), żeby pisać komentarze na odczepnego.
    PS. Wiem, że obiecałam odpowiedź, ale to musi jeszcze poczekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A propos zdjecia, to przedstawia ono bok naszego budynku gospodarczego. To dom naszych zwierząt. To centrum tutejszego zycia. Lubię jego ceglastośc, prostote, zapach. W jego wnętrzu, w jego cieniu spędzamy mnóstwo czasu.
      A co do komentarzy, to masz oczywiscie rację, ze lepiej nie pisac nic, niż pisac na odczepnego.Czasem jednak nie trzeba pisać wiele. Ot, serdeczne słow, które jest znakiem dla piszącego, że się było i nadal to miejsce jst blisko w sercu (niestety, statystyki blogowe pokazują wejscia tylko innych blogerów, i to nie wszystkich a nieblogujący, choc wchodza w duzej liczbie nadal są nierozpoznawalni).
      Cieszę się, Ninko, że tak ciepłymi uczuciami obdarzasz nasze pisanie. Ogromnie to doceniam. A co do zaległego pytania, to i na nie przyjdzie czas przeciez!:-))
      Usciski serdeczne zasyłam!:-))*

      Usuń
  42. Witajcie,jakoś Was przeoczyłam przepraszvam,to sie już nie pwwtorzy pozdrawiam trejtka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak wielki jest ocean blogów, że nie da sie trafic wszędzie. Tak mi sie zdaje, iż życie polega na przeoczeniach i nagłych olśnieniach, któe zdarzają się pośród tego oceanu codzienności. Pozdrawiamy Cię Krysiu!:-))

      Usuń
  43. Dobry wieczór wspaniali Jaworowie ,bardzo miło jest u Was .Dziękuję za pożywienie duchowe i cudowną atmosferę rodzinną .Trochę u Was tłoczno a ja nalezę to osób raczej małomównych i niesmiałych /jestem spod znaku Strzelca jak Ty Olgo/ .Nie umiem Tak pieknie wyrażać mysli jak Wy.Przepraszam za bardzo mocno spóżniony komentarz ,gdyz niedawno Was poznałam .Może kiedyś coś z sensem napiszę.Kocham przyrodę i ciągle się włóczę po polach i lasach ,patrzę zachwycona na gwiazdy oraz księzyc .Kontakt z przyrodą daje mi siłę na przezwyciężanie bardzo trudnego osobistego życia.Usciski dla Was i zwierzątek Walencja ze Szczecina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry, Walencjo! Cieszę się, że znowu do nas zajrzałaś. Witam Cie serdecznie w naszym blogowym domu. Zazwyczaj wcale nie jest u nas tłoczno, to tylko niektóre posty, niektóre tematy zachęcają do odezwania sie większej ilości czytelników, niż zwykle. Potem znowu jest tu kameralnie i cicho, jak to w domu, do którego czasem zjeżdża wiecej gości, a potem nastaje normalna, swojska codzienność i znowu wiedziemy wybrany przez nas nieomal pustelniczy żywot...
      My też kochamy wędrówki po lasach i polach. Masz rację, że kontakt z przyrodą najlepiej pomaga na bolączki ducha, ciała oraz zmartwienia.Wędrujmy zatem póki jeszcze nas nogi niosą i póki tyle rzeczy jeszcze wzbudza w nas zachwyt oraz ulgę w sercu.
      Serdeczne pozdrowienia zasyłam Ci Walencjo i wszystkiego dobrego życzę!:-)

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost