… Długo niczego tu nie pisałam a tymczasem wiosna już coraz odważniej puka do bram. Ale tak mi się
jakoś porobiło, że ta lutowa choroba negatywnie wpłynęła zarówno na stan ciała
jak i ducha. Pokonało mnie zmęczenie, senność, jakaś dziwna, wszechogarniająca niechęć do
czegokolwiek. Mimo jednak tej obezwładniającej niechęci trzeba było przymusić
się do codziennego działania, robić wszystko, co trzeba robić by życie się zwyczajnie toczyło, by trzymać się tego, co dobre, swojskie i znane, wbrew
temu ku jakiemu szaleństwu zdaje się zmierzać świat.
Oboje z Cezarym
jakoś we dwoje ogarniamy codzienne sprawy. Wkrótce czeka nas zwyczajna o tej
porze robota, czyli zwiezienie i pocięcie ogromnej ilości drewna na opał. Bo
tak, póki się da opalamy i będziemy opalać nasz dom drewnem. W naszej sytuacji
oraz w sytuacji przeważającej ilości mieszkańców wsi to najlepsza, najtańsza,
najbardziej dostępna opcja ogrzewania domu.
Mamy dobrze działający piec C.O. na drewno. Mamy skąd je pozyskiwać
(własny las) oraz od kogo je kupić. Póki nikt nas nie zmusi do drastycznych i
kosztownych zmian, póki związane z klimatyczną polityką UE regulacje prawne nie
staną się absolutnie obowiązujące i zawłaszczające, póty będziemy trwać przy
tradycyjnym źródle ogrzewania domu. Śledzimy jednak codzienne wiadomości i
widzimy, że pętla klimatyzmu zaciska się coraz bardziej. Oby protesty rolników
coś zmieniły w tej mierze na lepsze. Oby „Zielony ład” nie zdusił całkiem
zwyczajnego życia na wsiach i w miastach. Oby rzeczywistość nie zmieniała się
coraz bardziej w tę orwellowską.
Wracając zatem do koniecznego nam na ten i następny rok drewna, to czekamy tylko na ustabilizowanie pogody oraz na polepszenie samopoczucia, tak by móc zrobić to, co jest do zrobienia, ale przy okazji nie przemęczyć się i nie doprowadzić do następnej choroby. I co jeszcze? W międzyczasie przeczytałam kilka świetnych książek oraz artykułów prasowych. O każdym z nich warto byłoby tu napisać. Podzielić się refleksjami. Poczytać, co Wy o tych tematach sądzicie. Ale na razie to musi poczekać na lepszy czas. Bowiem mam teraz wrażenie jakby odrobinę zardzewiały mi w mózgu trybiki i niejaką trudność sprawia mi pisanie, w ogóle uczestnictwo w życiu blogowym.
Żeby jednak to w sobie przełamać, powrócić do normalności postanowiłam
opublikować tutaj wiersz, który napisałam niedawno. Inspiracją dla jego
powstania było kilka rzeczy. Pierwsza to wiadomość o szokujących wystąpieniach członkiń
organizacji „Ostatnie pokolenie”. Otóż dwie młode kobiety, czy może jeszcze
dziewczęta wtargnąwszy na scenę zakłóciły koncert symfoniczny w filharmonii narodowej
krzycząc o naszym płonącym świecie, o bezwzględnej konieczności jego ratowania. Do tej pory
słyszało się o podobnych manifestacjach głównie zagranicą. Teraz przeniosło się
to także do nas. Zaczęłam się w związku z tym zastanawiać nad powodami takiego
zachowania. Nad rzeczywistymi motywacjami owych aktywistek. Nad tym, kto i co
stoi za ich protestami i happeningami. A także nad tym, co w ogóle siedzi w
głowach współczesnej młodzieży. W co wierzą, ku czemu dążą? Przypomniała mi się
też oczywiście ikona ekologizmu, Greta Thunberg. Dziewczyna ta do niedawna cieszyła
się ogólnym zainteresowaniem i poparciem polityków oraz mediów. Jednak było tak
póki jej poglądy zbieżne były z mainstreamem. W momencie, gdy odważyła się
protestować przeciw ludobójstwu Palestyńczyków w Strefie Gazy, jej gwiazda
raptownie zgasła, bo pewne tematy są tabu, a kto je porusza ten naraża się na
ostracyzm społeczny. Z tego, co zauważyłam teraz pisze się o Grecie wyłącznie szyderczo
i deprecjonująco albo w ogóle nie pisze. Cóż. Łaska pańska na pstrym koniu
jeździ.
Tak sobie jednak
myślę, że wielu dzisiejszym dziewczynom nie wystarcza to, co jest. Nuży je, nie
zapełnia wewnętrznej pustki świat kolorowych reklam, głośnej muzyki, coraz
dziwaczniejszej mody na tatuaże i piercing, licytowania się na posiadanie
przedmiotów i ciuchów najlepszych marek, wyglądania zgodnie z narzuconym przez
stylistów i influencerów stylu. Wydaje się, iż coraz bardziej, potrzeba im jakiejś
idei, w którą mogłyby wierzyć, za którą mogłyby pójść, wyrwać się w marazmu, z
toksycznych relacji, z codziennego bagna płytkich przyjemności. Czegoś, co
sprawi, że ich życie nabierze nowej jakości, barw, celu. Niestety, wiedząc o
tym łatwo je zmanipulować, omamić, wciągnąć w jakieś ideologie, które są na
rękę rządzącym tym światem.
Drugą inspiracją
dla poniższego wiersza był utwór A.Mickiewicza „Romantyczność” oraz powstały
pod jego wpływem utwór W.Broniewskiego „Ballady i romanse”. Na pewno z czasów
szkolnych pamiętacie te słowa:„Słuchaj
dzieweczko,Ona nie słucha,Ten dzień biały, to miasteczko,Wokół żywego ducha”. Opowieść
o krążącej po miasteczku Karusi tak bardzo tęskniącej za swym zmarłym Jaśkiem,
że aż widzącej wszędzie jego ducha. I reakcję ludzi na jej zachowanie.
Szyderstwo i niewiarę z jednej strony, wzruszenie i wiarę z drugiej…I drugi,
wspomniany wyżej wiersz, o rudej Ryfce, Żydówce, która straciwszy wszystkich
bliskich snuje się w dojmującym szaleństwie miedzy szydzącymi z niej ss-manami.
Słuchaj
dzieweczko
…Już wielu poetów
mówiło z wierszami
Bo po ich lekturze
w duszy coś kwiliło
No i rzeczywistość
szarpała nerwami
Gdyż tyle w niej
podobieństw z tą poezją było
Stale się to
dzieje, dzieweczki bezradne
Krążą po
miasteczkach w szaleństwa okowach
Na oko jak
księżniczki - niemal idealne
Lecz serca ich
złamane, chaos rządzi w głowach
Wpatrzone w
smartfony – wyrocznie ostatnie
Świat emotikonek
gładzi smutki, grzechy
Lecz tam coś je
wciąga w coraz gorszą matnię
W grę lajków,
serduszek, parodię pociechy
A świat w
opętańczym piekle albo niebie
W tle warkoty
newsów, kakofonia reklam
Jak w tym szczęście
znaleźć, nie zagubić siebie
Skoro prawda dawno
już w niebyt uciekła?
Każdy dba o siebie
– inni też niech dbają
Jeśli nie potrafią
– winni sami sobie
Dzieweczki
współczesne niech nie zaburzają
Błogiej spokojności,
życia w pustosłowie
Lecz ta obojętność,
omijanie wzrokiem
Nie sprawia, że zło
znika i pewnie nie kroczy
Ono wręcz pączkuje
zasilane sokiem
Strachu przed
spojrzeniem prawdzie prosto w oczy
Snują się
dzieweczki z uśmiechem na twarzy
Który jest fałszywą
beztroski namiastką
Byle nikt nie
poznał, by nie zauważył
Jak są zagubione,
zmęczone swą maską
Dziś wszelkie
ideały to przebrzmiałe tony
Choć niektóre
krzyczą, wokół cisza głucha
Świat niczym
Titanic w toni pogrążony
Szalonych
dzieweczek nie ma komu słuchać
Wracają więc do
domu, pośród cztery ściany
Gdzie zmory
prywatne wychodzą z ukrycia
Pustka i samotność
znowu biorą w tany
Dzieweczki, co nie
mogą znaleźć sensu życia…
Witaj Olu wiosennie. Cieszę się, że oboje wyzdrowieliście i radzicie sobie z codziennymi obowiązkami. Ciężka praca z pozyskiwanie, rąbaniem u układaniem opału musi zacząć się dość wcześnie, żeby zdążyć do zimy. To trudny czas, szczególnie po chorobie. Czułam się podobnie, ale kilka dni objazdówki po Omanie przywróciły mi wszystkie siły fizyczne i psychiczne. Skutkiem ubocznym różnicy czasu są pobudki o 4:00 nad ranem. Już drugi tydzień nie mogę się przestawić, ale bardzo lubimy te przedłużone poranki. Receptą na taki stan depresyjnej niemocy okazała się całkowita odmiana. Pomogłaby nawet mała wycieczka do innego miasta. Wiosnę mam już w pełni, ryję w ziemi z rozkoszą. Nie wiem nic o współczesnych dziewczynach, te które znam z Instagrama są mądre i wiedzą czego chcą. Może dlatego, że przyjaźnię się z profilami podróżniczymi. Bardziej interesują mnie nastroje dziewczyn w naszym wieku. Jestem po lekturze książki Anny Janko „Finalistka”. Sączyłam ją sobie na deser, delektowałam się swoimi myslami ubranymi w niebanalne slowa. Byłam kiedys na spotkaniu z jej matką, poetką. Mam już kolejne jej książki. W ciągu dnia słucham audiobokoow. Życzę Ci kochana pięknego i zdrowego wejścia w wiosnę i dużo siły😘🙂❤️
OdpowiedzUsuńWitaj, Marylko. Z tym, że co roku ogarnia nas osłabienie wiosenne już sie pogodziliśmy. Człowiek coraz starszy i coraz wiecej czasu potrzebuje na dojście do dobrej formy. Tu dołożyła sie jeszcze choroba, wiec czasu potrzeba pewnie w dwójnasób by wszystko było w porządku. Tym niemniej gdy tylko jest słonecznie wychodzimy do ogrodu i próbujemy działać, bo duzo jest do zrobienia. Wczoraj przesadzaliśmy krzewy, czyściliśmy kwietniki po zimie. Niby nic a miesnie bolą dzisiaj jakbyśmy pół hektara łopatami przekopali!:-)
UsuńJa też niewiele wiem o współczesnych dziewczynach, ale chciałabym wiedzieć. W końcu to one są naszą przyszłoscią. Czy są podobne do nas, gdy byłyśmy w ich wieku? Jak patrzą na świat i na to, co sie na nim dzieje? Przeraża mnie fakt o któym media czasem wspominają, że coraz wiecej jest depresji i aktów samobójczych wśród młodzieży. Deficyt uwagi, troski, miłości w domu rodzinnym? A moze to ten chaotyczny, straszący wszystkim swiat tak na nie wpływa?
Nie czytałam "Finalistki". Jak natknę sie na nią w mojej bibliotece, na pewno po nią siegnę, bo nie ma to jak dobre ksiazki a do tego polecone przez kogoś, kogo opinii ufam!:-)
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i wspaniałej, wiosennej pogody życzę sprzyjającej pracy w ogródku i podrózom!:-)*♥
Ja bardzo lubię czuć energię i planować co zrobię, nawet jak będzie ciężko. Lubię czuć się młoda:) Współczesne młode kobiety mają chyba łatwiej, bo świat nie jest już taki skostniały. Cieszę się, że polegasz na moich opiniach. "Finalistka" jest bardzo emocjonalną opowieścią o etapach kobiecego życia, a najwięcej o akceptacji starzenia się i śmierci. Już czytam kolejne książki autorki. Znalazłam je na Legimi, tam jest wszystko. Uściski Oleńko, duzo siły na wiosenne wyzwanie:) M.
UsuńOch! Ja też lubie czuć się młoda! To taki przyjemny stan radosci w ciele i umysle, wrażenia, że może sie tyle zrobić, że świat jest piękny i dobry a my cieszymy sie, że możemy być jego częścią. Rzadko zdarza mi sie taki stan, ale kiedy sie pojawia tym bardziej go doceniam.
UsuńTo, co piszesz o "Finalistce". o tym że jest o róznych etapach życia kobiety jeszcze bardziej zachęca mnie do przyszłej lektury!Lubię takie obfitujące w mądre reflekcje, w głęboko psychologiczne podejście do tematu ksiązki.
Marylko! Też ściskam Cię mocno i życzliwie!:-)*
Palenie drewnem, to choć zapach przyjemniejszy z kominów.
OdpowiedzUsuńGdy idziemy na spacer przez dzielnicę Szymborze, skąd Kasprowicz pochodzi, to zasłaniamy nosy szalikiem, bo nie da się oddychać, wielu pali czym popadnie, sąsiedzi trują się nawzajem.
Z choroby ciężko się wychodzi , Pesel nie oszczędza... oby z wiosna siły Wam wróciły!
Młodzi zawsze szukają celu i sensu, takie prawo natury, cierpliwości potrzeba, bo uczymy się na błędach własnych, niestety... a oni sami tworzą ten świat, ze swoimi marzeniami, zachciankami i pomysłami, które nie zawsze naszemu pokoleniu są w smak. To samo było z nami i naszymi rodzicami czy dziadkami...
Życzmy sobie więc równowagi i rozsądku w każdej dziedzinie!
To prawda - palone drewno ładnie pachnie a zwłaszcza gdy to drewno z drzew owocowych albo iglastych.
UsuńJa też odczuwam przykro zapach wyziewów z komina w najblizszym miasteczku. Tam to czuć mocno. U nas nie, bo wszyscy palą tu drewnem.
Tak, pesel nie oszczędza. Trzeba dbać o siebie jak tylko sie da i liczyć na to, że mimo peselu można odczuwac przynajmniej w duszy powiewy młodosci.
Młodzież i ich patrzenie na swiat, ich problemy i frustracje. ..Od pokoleń starsi patrzą ze zdziwieniem a czasem i zgrozą na postępowanie młodziezy a przecież mimo wszystko świat toczy sie dalej. Mnie niepokoi duza ilosć samobójstw wśród młodziezy a nawet dzieci. To nie jest przecież normalne.W zła strone świat sie toczy...
Pozdrawiam Cię ciepło, Jotko!:-)
Martwi mnie Wasza tak długa rekonwalescencja. Teraz te wisusy grypy, czy covida mutują się, pozostawiając spustoszenie. Jednak myślę, a właściwie jestem pewna, że jeszcze chwila a Dojdziecie do pełnej sprawności. Wydawało się, że po zmianach będzie jakoś inaczej może nawet lepiej. W dalszym ciągu stoję obok nie mam siły psychicznej na interesowanie się tym co dzieje się na co dzień. Każdy dzień przynosi wiele szaleństwa, a nawet jak tworzy się coś dobrego szybko jest zagłuszane. W sytuacji kiedy 3/4 stulecia mam za sobą nadsłuchuję czy chociaż odrobinę zmieniła się służba zdrowia i każdego dnia jestem rozczarowana. Staram się być dzielna i cały czas samowystarczalna. Tym bardziej, że nie zniszczymy tego świata tak szybko i drastycznie. A przecież świat sam w sobie jest piękny. Przecież przez wieki dużo piękna zostawiliśmy dlaczego teraz w dobie wymyślania sztucznej inteligencji chcemy tworzyć jakiś cyborgów elektronicznych i zniszczyć istoty żyjące, przyrodę żywą. Bardzo trafne są Olu słowa twojej piosenki. Dobrze, że jeszcze wokół nas możemy spotkać ludzi z krwi i kości z umysłem pełnym dobrych myśli z odrobiną romantyczności, pracowitych i pomocnych. A póki co to często słyszę taki slogan " nie ma co się dziwić, świat się zmienia i tak musi być". A ja się pytam czy ten świat nie może zmieniać się w innych płaszczyznach, bez wojen, bez zawiści, bez wulgaryzmów, bez znęcania się .
OdpowiedzUsuńKochani na razie życzę Wam dużo ciepła zdrowia nieustającego. Tak by jeszcze chciało się żyć pracować i cieszyć się światem pięknym. Oby psiaki były szczęśliwe i tworzyli zgrany zespół razem z Wami.
Oleńko! Z każdym dniem sił nam przybywa, wiec staramy sie już cos robic w ogródku, bo przecież samo sie nie zrobi a na wiele prac najwyższa już pora.
UsuńTak, współczesny świat przynosi wiele rozczarować, zmartwień, powodów do niepokoju. Tak bardzo sie to nieraz natęża, że aż strach bierze, do czego to wszystko może doprowadzić? Jak ludzkosc ma przetrwać, skoro jest wokół tak nienormalnie, tak stresująco? I jeszcze ta sztuczna inteligencja na dokładkę. Jak sądzę nic dobrego z niej nie wyniknie. Ludzie jednak idą w tę stronę niczym ćmy do świecy...
Dziękujemy za Twoje mądre i życzliwe dla nas słowa. Oleńko, pozdrawiamy Cię bardzo serdecznie i spokojnej, ciepłej, przyjaznej wiosny życzymy!:-)*
Zdrowie póki co jest, ale dopada mnie problem ze zbyt mała ilością snu. Powoli i ambitnie mnie zżera i przydusza mój dobry nastrój od rana. Nie mam na to niestety wpływu.
OdpowiedzUsuńHa, Orwell, pieprzony prorok!
U mnie na blogu też raczej wieje nudą, bo tryb praca-dom niczego ze sobą nie niesie.
A sen jest bardzo wazny. Zwłaszcza teraz, na wiosne, kiedy człowiek potrzebuje siły by wejsc w nowy, pracowity sezon. My ludzie tak samo potrzebujemy porządnego, długiego snu jak niedźwiedzie albo rośliny, które przesypiaja zimę. My takiej mozliwosci nie mamy, tym niemniej jesteśmy częścią natury i potrzebujemy odpoczynku. Z doswiadczenia wiem, że po jakimś czasie trwających problemów ze snem w koncu człowieka powala i niech sie świat wali i pali - trzeba spać aż sie człowiek wyśpi.
UsuńA potem wszystko wydaje sie lepsze, prostsze, jaśniejsze. I oby tak właśnie było w Twoim przypadku, droga Jael!:-)
Jak dobrze, że jesteś Olgo
OdpowiedzUsuńLubię te Twoje wiersze i opowiadania.
Mam że czasem bierzemy na swoje barki zbyt dużo obowiązków? Właśnie coś o tym dzisiaj odpowiedziałam
Uważajcie na siebie.
Przesyłam słoneczny uśmiech przedwiośnia
Jestem, Ismeno. Czasem cos tam człowiekowi mocno skrzypi w trybikach i zawiasach, czasem mu sie po prostu nic nie chce. Wtedy trzeba spauzować, odpocząc, mieć cierpliwosc i wytrwałość by dojść do siebie.
UsuńCieszę się, że lubisz moje wiersze i opowiadania. Dziekuję za dobre słowo.
Pozdrawiam Cię ciepło i pięknej, pełnej pozytywnej energii wiosny zyczę!:-)
Piękne, gdy natura budzi się do życia :D O zdrowie trzeba dbać :D
OdpowiedzUsuńTak, natura budzi sie do zycia i człowiek będący przecież częścia tej natury też chce się do zycia obudzić. Cieszyć sie wiosna.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie Kingo!:-)
Wiersz przecudny - idealnie w punkt.. :) ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie!:-)
UsuńZdrowia życzymy, nas co rusz jakiś katar próbuje łapać...
OdpowiedzUsuńDziękuję Kocurku.Wam też zdrowia i siły życzymy!:-)*
UsuńOj...współczesne dzieweczki...chyba jednak chłopcy ze swoim rozumowym postrzeganiem świata bardziej się opierają " wywrotowym modom", a dzieweczki łatwo omamić...
OdpowiedzUsuńTeż tak mysle, Basiu. "Dzieweczki" odbieraja świat bardziej emocjonalnie i łatwiej popadaja we wszelką przesadę, za bardzo sie wszystkim przejmują, chca cos zmienić a poraża bezradnosć (widzę to po sobie samej, choć już jestem mocno dojrzałą dzieweczką):-))
UsuńMam dwóch wnuków i jedną przyszywaną wnusię ale oni jakby z poprzedniego pokolenia, pracowici, mili, ciekawi świata. Ale wiem i widzę jak trudno ma to młode pokolenie. "Każde pokolenie ma własny głos, każe pokolenie chce wierzyć w coś" - śpiewa Kombi.
OdpowiedzUsuńOboma rękami podpisują się pod paleniem drewnem, całe pokolenia to było szlachetne paliwo a teraz ogłupieli i chcą ogłupić nas. Chętnie się dołączę jeśli ktoś zorganizuję protest przeciw zakazowi palenia drewnem. Pozdrawiam Was wiosennie.
Jesteś szczęśliwą babcią, mając takie wnuki, Krystynko. I Twoje wnuki są na pewno szczęśliwe mając taką jak Ty babcię. Ale tak w ogóle to przecież róznie to bywa. Wiele osób spośród młodego pokolenia wydaje sie być zagubiona we współczesnym świecie, samotna ze swoimi problemami, a do tego odrzucąjaca rady i wsparcia starszych. Niby tak było zawsze, ale nie zawsze wśród młodych było tyle samobójstw, co teraz.
UsuńZ tym paleniem drewnem to póki co niby nie jest to zabronione, ale walec Unii tak przyśpieszył, że za parę lat i tego nie będzie nam wolno. I nawet jak sie ludzie będą buntowali, to nic to nie da. Tak jak nie dają nic obecne protesty rolników. Świat zmienia sie na naszych oczach. Unijni biurokraci są coraz dalej od zwykłych ludzi i wymyslają nowe "rewelacje" nie bacząc na to, jak bardzo utrudni to zycie zwyczajnych ludzi, jak wpędzi ich w depresję i biedę...
Dobrze, że wróciłaś Olu do zdrowia i bloga :)
OdpowiedzUsuńMłodzież jest dzisiaj przebodźcowana, zabiegani rodzice nie mają dla dzieci swoich czasu i tak to się kręci, niestety. A to, co się sączy z mainstremowych wiadomości ..... szkoda gadać. Najgorsze jest ślepe posłuszeństwo i strach przed wychyleniem się i "nieposłuszeństwem" wobec absurdalnych przepisów. To są naprawdę trudne sprawy.
Wróciłam Lidko i próbuję rozkręcić sie w tym blogowaniu na nowo. Trochę czasu mi to zajmie, ale najważniejsze, że przełamałam w sobie tę dziwną niemoc!:-)
UsuńTo, co piszesz o młodzieży jest ważne. Ty, jako nauczycielka masz na pewno na ten temat wiele ciekawych obserwacji i przemyśleń. Przebodźcowana młodzież. Tak...I do tego kłamliwe media, przekupieni politycy, brak autorytetów, samotność, poczucie alienacji...
Bardzo życzę spokojnej rekonwalescencji. Teraz słońca coraz więcej, będzie lepiej. Dni dłuższe, zaraz zieleń wybuchnie. Idzie do dobrego. Ja wogóle uważam, że nie uda się zabronić palenia drzewem. Na Podlasiu 9/10 domów jest nim opalana. Znajomy zdun budujący kuchnie i piece ma zamówień na 3 lata do przodu. Ja sama obroniłam przed rozbiórką piec u mamy. A centralne jest u niej opalane piecem hajnowskim na drzewo. Te piece wytrzymują 20-30 lat. Są bardzo popularne. Zero komputera w nich :)
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o aktywistki, mój syn kiedyś patrząc na czarne parasolki powiedział: biedne, straumatyzowane kobitki. Jak ja się wtedy oburzyłam, ale miał kupę racji...Teraz rozumiem.
A Ziemi nie zagrozimy. Nic jej nie będzie, przeżyje nas :)
Ta zmienna i wilgotna pogoda sprawia, że łatwo można się znowu zaziębić. Mogłoby słonko na dłużej zagościć na naszym niebie a nie rozbudzać nadzieje a potem ni stąd ni zowąd znikać! Ale to znikanie słonka normalne jest w marcu i kwietniu. Trzeba sie wobec tego uzbroić w cierpliwość.
UsuńI ja uważam, że ciezko będzie zupełnie wyrugować drewno jako opał. W ogóle nie powinno sie próbować zmieniać tego, co jest dobre, co zapewnia ludziom bezpieczeństwo energetyczne. Jednak ci w Unii myslą inaczej i jest to bardzo niepokojące.
Aktywistki chcą działać, w coś wierzą mocno albo usiłują wierzyć. Z jednej strony to dobrze, bo chęć działania i umiejętnosc wierzenia w cos mocno to są cechy młodosci. Zawsze tak było. Ale z drugiej ma sie wrażenie, że są trochę opętane, fanatyczne, że nie potrafią myśleć samodzielnie. No i za ich zachowaniem rzeczywiscie mogą skrywać sie jakieś traumy, które próbują jakoś w sobie zagłuszyć.
Tak Aniu, ziemia przetrwa nas wszystkich, poradzi sobie. Tu chodzi tylko o to, by nasze życie i życie przyszłych pokoleń nie upodabniało się do dystopijnej rzeczywistosci rodem z Orwella albo Huxleya.
I u mnie przedłuża się zdrowienie, więc wiem, jak to jest. Piękna jest wiosna u Was, a wiersz, no rewelacyjny. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńAno własnie. Mnie też znowu coś w gardle drapie. Czekam z utęsknieniem na słonko!:-)
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie, Karolinko!:-)
Olu nie przejmować się dzieweczkami, młode so zawsze naiwne, rozumek przychodzi później. U niektórych. ;-D nie dajcie się teraz kapryśnej aurze, uważajcie na siebie.
OdpowiedzUsuńJa się nie przejmuję, tylko interesuję. No bo to ciekawe przeciez jakie są współczesne dzieweczki...
UsuńAura rzeczywiscie nie najlepsza. Uważamy na siebie jak sie da, ale tu słonka trzeba, Tabo droga!:-))
Czasami siedzimy z mężem w słońcu, grzejemy stare kości i cieszymy się, że nie musimy już brać udziału w tym wariackim pędzie i modach; młodzi mają teraz zupełnie inny styl życia niż my w ich wieku, ale może i nasi rodzice tak mówili o nas:-) serdeczności ślę za San.
OdpowiedzUsuńTo prawda, Marysiu. Ziemia i kontakt z naturą nas ratuje, przywraca poczucie bezpieczeństwa, oddala od wariactwa tego świata...
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie!:-)