To nieprawda,
przecież słońce to nie księżyc i nie ma ciemnej strony. Jednak w moim tekście
mowa będzie o Australii, krainie która powszechnie kojarzona jest ze słońcem,
beztroską, wolnością i tęczowym snem na jawie. I cóż, także ta cudowna kraina ma niestety swoją
ciemną stronę, choć wielu o niej nie wie a może nie chce wiedzieć, bo łatwiej i
przyjemniej się żyje, jeśli postrzega się dalekie strony jako baśniowe ostoje spełnionych
marzeń. Ale wszystko na tym świecie ma swój awers i rewers a to, co na pozór
wygląda idealnie, bardzo często skrywa pod podszewką brud, cierpienie i zło. A
nie mówienie, czy nie pisanie o tym niczego nie zmienia. Wręcz przeciwnie.
Sprawia, że jeśli nie wyciągnie się odpowiedniej lekcji z pewnych kart swojej
historii, to zło w takim czy innym wydaniu może się powtórzyć i w przyszłości zahaczać
swym ostrym pazurem nie spodziewające się niczego istoty.
Dawno już nie
pisałam o Australii a kiedyś zdarzało mi się to dość często. Jest tak z dwóch
powodów. Po pierwsze moje wspomnienia stamtąd już coraz bardziej bledną,
zacierają się a niektóre zupełnie znikają. A po drugie mocno rozczarowało mnie
czy nawet zraniło wyjątkowo zamordystyczne podejście władz Australii do
problemów covidowych w latach 2020 - 2022. Zamieszczałam tu na blogu teksty o
ogromnych protestach Australijczyków przeciwko drastycznym obostrzeniom i
przymusowi szczepień z tamtego okresu (a były to chyba najsroższe i najbardziej
dotkliwe obostrzenia na całym świecie). Relacjonowałam policyjny terror
panujący na ulicach Melbourne. Pobicia, aresztowania, odbieranie praw
obywatelskich, zwolnienia z pracy. Smutno mi było, przykro i wstyd, że kraj
który kiedyś pokochałam, który wspominałam jako oazę wolności i słonecznej sielanki
stał się w tamtym czasie ponurym przedsionkiem piekła.
Kilka lat temu pisałam na blogu o smutnej historii Aborygenów (https://wewanderers.blogspot.com/2019/02/aborygeni-lud-zamierzchy-lud-wspoczesny.html.
To wyjątkowo ciemna karta z dziejów
Australii. Ale nie jedyna, niestety…Bo jest i następna, o której mam zamiar
napisać właśnie dzisiaj. Otóż chcę Wam opowiedzieć o strasznym procederze,
który przez wiele lat krzywdził dziesiątki tysięcy dzieci, przymusowo zwożonych
z Wielkiej Brytanii do sierocińców i na farmy australijskie. Były tam
wykorzystywane jako tania siła robocza, poddawano je przemocy seksualnej, głodzono, maltretowano, poniżano, separowano na zawsze od rodzin i okłamywano, że ich
bliscy pomarli lub się ich wyrzekli. Aby oddać grozę położenia owych
nieszczęśliwych, małych migrantów przytaczam poniżej zestaw kar jakie nakładano
na dzieci w australijskich sierocińcach. Kar za jakiekolwiek nieposłuszeństwo
czy tak błahe rzeczy jak np. moczenie nocne. Było to np. zamykanie w ciemnej
piwnicy, w szafie lub w maleńkiej celi i stanie przez wiele godzin w jednej
pozycji, polewanie zimnymi prysznicami, nakaz chodzenia nago pośród
rówieśników, czy całodzienne pozbawianie jedzenia i picia. Taki sam zimny chów
obowiązywał zresztą także od dawna w angielskich domach dziecka ( tu przypomina się np. okropny
przytułek, do jakiego trafiła Jane Eyre, bohaterka powieści Ch.Bronte). Nikt
nie zastanawiał się wówczas nad uczuciami i prawami małych podopiecznych. Były
niczym więcej jak żywymi przedmiotami, z którymi wolno było robić wszystko, co
tylko bezlitosnym wychowawcom przyszło do głowy.
Taka przymusowa
emigracja dzieci odbywała się nie tylko w stronę Antypodów. Królestwo Wielkiej
Brytanii wysyłało bowiem dzieci do wszystkich swoich zamorskich terytoriów. Do
Kanady, Nowej Zelandii, RPA i Zimbabwe. Wszędzie czekał je podobny los. Praca ponad
siły, krzywda, izolacja, ból fizyczny i psychiczny. Trauma i wpływający na
dorosłe już życie ciężki uraz psychiczny.
Przyczynkiem do podjęcia tego tematu jest przeczytana przeze mnie jakiś
czas temu książka pt. „Skazane na
poniewierkę”. Autorka, Diney Costeloe opisuje w swej powieści
historię dwóch dziewczynek Rity i Rosie, które na jakiś czas były oddane do
sierocińca przez matkę ( wdowę po lotniku) a wkrótce zostały bez jej wiedzy i
zgody wysłane do Australii. Obiecywano im tam radosne, pełne swobody, wspaniałe
życie wśród plaż, słońca i pomarańczy. Życie, które miało wyglądać jak
niekończące się, cudowne wakacje a w rzeczywistości stawało się okrutną
poniewierką i dojmującą samotnością, pozbawieniem prywatności i prawa do posiadania rzeczy osobistych a
do tego zupełnym uzależnieniem od psychopatycznych wychowawców, dysfunkcyjnych
rodzin zastępczych i nieludzkiego, biurokratycznego systemu opieki społecznej. W
istocie te dzieci były ubezwłasnowolnionymi, młodymi istnieniami, które dały
się plastycznie kształtować i wykorzystywać zgodnie z potrzebami władz danych
państw. Białymi istotami mogącymi stanowić przeciwwagę dla zbyt dużej, zdaniem anglosaskich
biurokratów, ilości tubylczych Aborygenów, czarnoskórych czy też Indian,
sprawiających samozwańczym panom tychże ziem mnóstwo problemów i
przysparzających pracy.
Wróćmy jednak do
początku powieści…Już sam fakt, że matka może oddać swoje dzieci do sierocińca
czy przytułku – przeraża, budzi oburzenie, sprzeciw i gniew. Mimo wszystko
czytelnik stara się zrozumieć postępowanie owej nieszczęsnej kobiety,
wytłumaczyć je jej trudną sytuacją rodzinną, słabym charakterem, kompletną
zależnością od ojczyma dziewczynek, tyrana, który zmusił kobietę do wyrzeczenia
się własnych dzieci. Jednak wstrząsający los, który potem jest udziałem dwóch
bezbronnych dziewczynek budzi tak wielkie współczucie, że nie udaje się znaleźć
dla ich matki wystarczającego usprawiedliwienia jej postępku. I choć żal także owej
biednej, bezwolnej i zastraszonej kobiety, zmuszonej do tak nieludzkiego zachowania,
to jednak znacznie bardziej żal jej córeczek. Niczemu przecież niewinnych.
Pragnących po prostu żyć bezpiecznie w domu rodzinnym, ufnym w miłość i opiekę
swej rodzicielki a tak nagle i bezwzględnie z tego co znane i kochane wyrwanych.
Akcja książki rozpoczyna się w Anglii, tuż
po zakończeniu drugiej wojny światowej, jednak proceder, o którym mowa trwał od
lat dwudziestych do siedemdziesiątych dwudziestego wieku. Oddano w tym okresie
do sierocińców ok. 500 tys. maluchów a wywieziono z kraju ponad sto
pięćdziesiąt tysięcy dzieci w wieku przeważnie od siedmiu do dziesięciu lat,
odciążając w ten sposób niewydolny brytyjski system opieki społecznej i jednocześnie
zasilając tanią siłą roboczą docelowe kraje zesłania. Twórcy i wykonawcy owego
masowego odsyłania dzieci tłumaczyli go różnie. Np. chęcią pozbycia się z kraju
hołoty i biedoty nie rokującej według nich szans na poprawę swej sytuacji. Innym razem
znowu usprawiedliwiali się potrzebą zasilenia byłych kolonii brytyjskich dawką
nowego, dobrego materiału genetycznego oraz chęcią dania swym podopiecznym
dobrego zawodu na przyszłość (np. farmera).
Większości obywateli wydawało się, iż ówczesnemu systemowi opieki społecznej
przyświecały szczytne ideały. Jego założeniem było wszak umieszczanie w sierocińcach
tylko tych dzieciaków, których rodziny były rozbite (samotna matka), ubogie, nie
rokujące szans na wyjście z zaklętego kręgu powielania życia w skrajnej biedzie
i zależności od państwa. Dlatego też ów proceder zamykania dzieci w domach
opieki oraz w odsyłaniu do innych krajów trwał tak długo. Wielu zdawało się, że
nic złego się z owymi malcami nie dzieje. A wręcz przeciwnie, dużo zyskują, od
kiedy państwo wzięło na siebie odpowiedzialność za ich życie. Wygodniej im było
nie wiedzieć. I dopiero po wielu latach okazało się jak z tą państwową opieką
było naprawdę. Jak wiele cierpień i niesprawiedliwości było udziałem owych
młodych Anglików oraz ich rodzin.
Oczywiście książka,
o której wspominam nie jest dla mnie jedynym źródłem informacji o losie wysyłanych
do Australii dzieci. Będąc w kraju koali zetknęłam się już z tą tematyką. W
2009 roku głośna była sprawa przeprosin
wystosowanych przez ówczesnego premiera Australii, Kevina Rudda w stosunku do
zesłanych kiedyś do jego kraju białych dzieci, nazywanych obecnie zapomnianym
pokoleniem, zapomnianymi Australijczykami (forgotten generation) . „Przepraszam
za tragedię utraconego dzieciństwa. Przepraszam, że jako dzieci zostaliście
oderwani od swoich rodziców i umieszczeni w instytucjach, gdzie padaliście
ofiarą nadużyć. Przepraszam za psychiczne cierpienia, emocjonalny głód i brak
miłości, czułości oraz troski” – mówił wtedy premier a starsi już ludzie, do
których trafiały te przeprosiny (dotąd ok. siedem tysięcy wywiezionych niegdyś
do Australii osób mieszka żyje nadal w tym kraju) płakali jak dzieci przypominając
sobie to wszystko, czego kiedyś doświadczyli, do czego przez lata byli
zmuszani. Wszak tamte wydarzenia z dzieciństwa wywarły wpływ na resztę ich
życia. Na skutek młodzieńczych traum, poczucia separacji i odtrącenia wielu z
nich nie potrafiło nawiązać bliskich relacji z innymi ludźmi. Doświadczało
depresji i stanów lękowych. Miało problemy tożsamościowe oraz zaburzenia
osobowości. Czy takie oficjalne przeprosiny
mogły tu cokolwiek zmienić, naprawić? Może tylko tyle, że osoby owe nareszcie
mogły zacząć mówić głośno o swoich problemach. Zacząć szukać pomocy u
specjalistów. Spotykać się z innymi, doświadczającymi podobnych stanów ludźmi.
W jakiś czas potem
podobne przeprosiny w stosunku do tychże zapomnianych dzieci wystosował premier
Wielkiej Brytanii, Gordon Brown.
A wracając do
książki Diney Costeloe „Skazane na
poniewierkę”. Uważam, że jest dobrze, z dużą umiejętnością wczucia się w
swych bohaterów napisana. Trzyma w napięciu. Wzrusza i przejmuje. Na długo
pozostaje w pamięci. Sprawia, że człowiek zastanawia się jak by sam postąpił na
miejscu owych dwóch dziewczynek. A wreszcie najważniejsze pytanie: jak
potoczyły się losy Rity i Rosie? Czy mimo wszystko udało im się odnaleźć w życiu szczęście?
Czy spotkały się w końcu z mamą albo ukochaną babcią? Jak zmieniły je te
wszystkie traumatyczne doświadczenia? W
czytelniku budzą się też refleksje jak wiele z jego własnych przeżyć z dzieciństwa
wywarło silny wpływ na zachowanie, psychikę, na dalsze koleje życia. Wielu z nas
nosi wszak w sobie jakiś żal czy gniew, jakieś wspomnienie odległego cierpienia,
które do dzisiaj sprawia, że jesteśmy tacy a nie inni. Wielu też dzięki dawnym traumatycznym
przeżyciom potrafi lepiej zrozumieć przeżycia innych, słuchać ich, rozmawiać i
pomagać im otworzyć się, uwolnić z siebie demony i zmory, które tkwią w duszy
od dawna i sprawiają, że wciąż coś tam w środku boli i uwiera…I choć na
zewnątrz widać kolorową i promienną, pachnącą eukaliptusem, pocztówkową
Australię, to wewnątrz skrywa się i boi ujawnienia ciemna strona słońca…
„Skazane na poniewierkę” , Duney Costeloe, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2015, 606 stron
Poniżej zamieszczam link do krótkiego filmu dokumentalnego na temat zapomnianych Australijczyków. M.in. posłuchać tam można kilku wypowiedzi osób, które na własnej skórze jako dzieci doświadczyły wielu tych wszystkich strasznych rzeczy, o których piszę powyżej.
Nie ma większego przestępstwa nad krzywdzenie dziecka, kary dla krzywdzicieli powinny być najsurowsze. Ludzie potrafią być straszni, byli i nadal są...
OdpowiedzUsuńTak, Basiu. Nie ma nic gorszego niż krzywdzenie dzieci...Ale bezduszne systemy biurokratyczne tego nie rozumiały, politycy, urzędnicy a w końcu wychowawcy podejmując takie decyzje i działając tak jak działali, uważali, że robią dobrze...Tak jest niestety nadal w wielu sprawach. Popatrz na to, co wyprawia teraz Unia Europejska, doprowadzajac coraz więcej przedsiębiorstw i zwyczajnych ludzi do ruiny, biedy i braku perspektyw na przyszłosć. Nasze położenie w sumie niewiele rózni się od położenia tamtych krzywdzonych dzieci. Robią z nami co chcą i nic nie znaczą dla nich masowe protesty rolników, czy liczne głosy nawołujace o rozsądek i zaprzestanie tej nie wiodącej do niczego dobrego polityki ekologiczno-klimatycznej...
UsuńA odbieranie dzieci rdzennym mieszkańcom Kanady przez instytucje kościelne?
UsuńTo samo działo sie w Kanadzie, Australii, RPA...I też jest to częścią tego samego bezdusznego procederu. Odbieranie dzieci rodzicom, bo instytucje państwowe czy koscielne roszczą sobie prawo do tego, że wychowają je lepiej, bo w ogóle wiedzą wszystko lepiej. A potem tragedia i koszmar tych dzieci.
UsuńPrzerażający proceder, aż trudno uwierzyć, że robili tak przedstawiciele cywilizowanego świata.
OdpowiedzUsuńWielka Brytania zresztą ma wiele podobnych grzechów, związanych tez z działalnością duchownych i klasztorów żeńskich.
Ale i współcześnie mamy proceder uprowadzania dzieci ukraińskich do Rosji.
Mam wrażenie, ze ludzkość nie tylko nie uczy się na błędach, ale nawet coraz bardziej stacza się w traktowaniu słabszych i bezbronnych.
Olgo, nie obrażaj się na kraj, jest piękny i ciekawy, to ludzie robią złe rzeczy!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTak, Jotko. Wielka Brytania ma wiele podobnych grzechów na swoim sumieniu. Wiele krajów je ma. Ale tak jak napisałam powyżej w odpowiedzi na komentarz Basi wiele zła dzieje sie nadal. I dziać sie niestety będzie, bo ludzie się nie zmieniają i dla władzy, dla zysków finansowych są w stanie zrobić wszystko nie bacząc na krzywdę jaką wyrządzają przy okazji innym ludziom.Tak sie np. dzieje w przypadku rozporządzeń płynących ze strony UE nakazujacych zmiane źródła ogrzewania, ocieplania budynków, podwyżkę cen energii itp..Te decyzje jeśli jeszcze nas bezpośrednio nie dotykają to wkrótce dotkną, doprowadzając ludzi do strasznej biedy i jeszcze bardziej uzależniajac od pomocy państwowej. Ale wielu z nas tego nie dostrzega i nie robi niczego by odwrócić te złe, krzywdzące miliony obywateli decyzje. A walec toczy się dalej.
UsuńCzy ja obraziłam sie na Australię? Myslę, że po prostu zdjęłam rózowe okulary i dostrzegam wiecej, niż kiedyś dostrzegałam. Tak, Australia jako kraina jest przepiękna i mieszka w niej mnóstwo wspaniałych ludzi, ale biurokratyczna machina rządzących oraz poprawnośc polityczna sprawiają, że coraz mniej jest wolności i radości w tej pięknej krainie...
Wspaniały tekst Olgo. Smutne i przerażające jest to że w Australii i w innych krajach tak okrutnie traktowano dzieci.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście słońce ma też ciemną stronę... w wielu miejscach na Ziemi.
Stokrotka
Dziękuję, Stokrotko. Ta książka od kilku tygodni czekała u mnie na odniesienie sie do niej i tematów w niej poruszanych tu na blogu. Uwazam, że to temat mało znany a ważny, bo przecież zło nadal sie dzieje na swiecie i nie wolno nam na nie przymykać oczu, udawać że go nie ma.
UsuńDzieki Olenko za ten post. Swiat sie nie zmienia i sie nie zmieni, a jesli to tylko na gorsze. Na poludniowej granicy Stanow zaginelo w ciagu ostatnich 3 lat dziesiatki tysiecy dzieci. Nikt nie wie co sie z nimi stalo... I tak sobie mysle, ze to musi Putin zakrada sie tam noca i porywa te dzieci, bo przeciez nie moze to byc efekt rzadow Dobrotliwego Dziadunia. Dobrotliwy Dziadunio bardzo kocha dzieci, co widac jak je glaszcze i obwachuje mimo, ze one sie kurcza z obrzydzenia a rodzice milcza bo jest to w czasie np. zaprzysiezenia tatusia na jakies rzadowe stanowisko.
OdpowiedzUsuńJak by tak Dziadunio chcial obwachac moje dziecko to nie baczac na kamery tak bym mu przylozyla zeby mu ta sztuczna szczeka dupa wypadla.
A ja dziękuję Tobie, Star za to, że piszesz o współczesnym a nieznanym powszechnie procederze znikania dzieci na południowej granicy Stanów. Mozna sie tylko domyslać, co sie z nimi dzieje, kto i do czego je wykorzystuje. I aż nóz sie w kieszeni otwiera a serce krwawi.
UsuńNic sie ten swiat nie zmienia a wydaje się, że w wielu kwestiach jest coraz gorzej, bo zło coraz sprytniej ukrywa się pod przykrywką dobra...
Olu, chyba mi sie uda wpisac jako anonim - na ten temat mozna trafic w necie na tyle materialow, ze naprawde przerazenie ogarnia jaka jest skala tego procederu i jak siatka pedofilska oplotla ziemie. Widzialam dokument dziewczyny, ktora byla do tego przysposobiana przez wlasnych rodzicow.. Wszystko odbywa sie wsrod bardzo wysokich elit, urzednikow rzadowych , panstwowych, centrum tej siatki jest Belgia, Holandia , ale to idzie na cala Europe... Dzieci tychze ludzi sa przekazywane z rak do rak , wg ich rytualow i rozdzielnika..To jest straszne. Oprocz tego dzieci znikaja tysiacami, te biedne, oddane do domow dziecka, na adopcje, z krajow dotknietych wojna itp - ta osmiornica jest potworna ... A a propos amerykanskiego " dobrotliwego" Dziadunia ( Dziada ) - on bardzo czesto mowi oficjalnie jak to lubi lody i pizze - to jest " kod" pedofilow, nie napisze co to oznacza, bo to jest zbyt straszne. Oni sie tym posluguja miedzy soba .. Trzeba sobie obejrzec wywiad niejakiego Obamy z Dziadem Joe - jak sie oboje slinia, smieja i opowiadaja sobie jakie " potrawy" lubia ... Kitty
UsuńDziewczyny, Ukraina jeszcze przed "okrutna bestialska inwazja Putina" byla krolestwem handlu dziecmi. Jak myslicie skad nagle tyle pomocy uciskanej Ukrainie? Bo oni za duzo wiedza, szczegolnie ci na szczycie, jak Zelensky i jemu podobni. Ukrainskie tajne laboratoria chemiczne i biologiczne, co do ktorych nawet Victoria Nuland musiala sie przyznac publicznie, bo sie nie dalo ukrywac dluzej.
UsuńHandel dziecmi jest pod szczegolna "opieka". Z tego co udalo sie niezaleznym dziennikarzom odkryc te dzieci sa wywozone w malych grupach (max 10) do rzekomo "domow zastepczych". Tak? Naprawde? Ale dlaczego do domow zastepczych skoro te dzieci odizolowano od rodzicow juz po przekroczeniu granicy USA? Malo tego, widzialam film nagrany przez dziennikarza oczywiscie niezaleznego, ktory pyta "opiekunow" zajmujacych sie transportem o konkretne lokalizacje tych "domow". W odpowiedzi zostaje okrzyczany zeby odszedl i sie nie zblizal... ciekawe prawda.
Ja bardzo chcialabym wiedziec gdzie byly te placzace dzis "matki biednej Ukrainy" od 2014 do 2022 roku?
Nic nie slyszaly? Nic nie widzialy?
Teraz nagle Putin porywa biedne ukrainskie dzieci......... no chyba dlatego, ze brak mu nazistowskich genow w Rosji. Innego powodu nie widze.
Kitty wszystko co napisalas to prawda, madra dziewczynka z Ciebie, ale Ty o tym wiesz nie od dzis.
Star, tego jest tyle, ze naprawdę ciężko udźwignąć, a już uwierzyć to już w ogóle , większość ludzi nie uwierzy, bo to jest zbyt straszne, aby było prawdziwe. Czasem prawda wychodzi na jaw , tyle ze o wiele lat za późno. Wychodzą na jaw stare sprawki, które teraz są " historia" , tyle, ze to się dzieje nadal i to na ogromna skale. Dzieci są składane w ofierze w orgiach satanistycznych i zasilają siatki pedofilow w całym zachodnim świecie. Tyle, ze ci pedofile to są głowy państw i urzędów i rządzących nimi korporacji. Tzw. Elita . Kitty - niestety nie mogę komentować na wielu blogach, wszędzie jakieś blokady .
UsuńKitty, masz znow racje. Sam fakt, ze ktos umie czytac nie oznacza, ze wie CO czytac. Ludzie przyswajaja papke medialna jak stado baranow. Nic na to nie poradzimy. W Stanach jest bardzo rozwiniete dziennikarstwo niezalezne, ale tez trzeba wiedziec gdzie szukac. Na szczecie ja siedze w tym od blisko 30 lat wiec mam, ze tak powiem rzetelne zrodla. Pamietam lata PRL-u kiedy Polacy wiedzieli, ze telewizja klamie, teraz wierza jak w Boga w klamstwa rozpowszechniane przez telewizje:))))
UsuńCzekam na moment kiedy dzieci i wnuki zaczna bez zgody rodzicow (tak jest w Stanach) brac leki hormonalne powstrzymujace naturalny proces dojrzewania bo im sie ubzduralo, ze chca zmienic plec.
Ponoc w Irlandii juz sie ludziska powoli budza wlasnie na skutek tych lekow hormonalnch bez zgody rodzicow. Ponoc rowniez ktos mundry powiedzial, ze skoro erekcja w takich przypadkach jest bolesna to nalezy ja powstrzymac.......... ja sie karwa pytam jak????????????
Jesli ktos mial syna, brata czy tez meza to moze niech zapyta jak skutecznie mozna powstrzymac automatyczna erekcje w czasie dojrzewania. Jest to po prostu niewykonalne, no ale media mowia, ze mozna wiec nich sie chlpcy, ktorzy chca byc dziewczynkami skupia lub od razu zdecyduja na obciecie penisow.
To drugie jest na pewno wykonalne.
Tak, dziewczyny. To wszystko jest zbyt straszne, by ludzie mogli w to uwierzyc, więc nie wierzą, odsuwają te szokujące wiadomosci od siebie chcąc po prostu spokojnie zyć.Ech! Tak wiele zła działo się i dzieje na świecie, tak bardzo nawarstwia sie ogrom krzywd, ciemnych interesów, złych wiadomości ze aż dziw, że ten świat istnieje jak gdyby nigdy nic. Jakby były dwa światy nie związane ze sobą. A jeszcze komuś na rękę jest byśmy sie wciaż czegoś bali (jak nie głodu, to wojny albo krańcowej nędzy). A w tym samym czasie specjalnie odwraca sie naszą uwagę od tego, co dzieje sie za kulisami, od malwersacji, oszustw, zabójstw, pedofilii i przerażających planów dotyczących przyszłosci nas wszystkich. A walec toczy sie nadal bez żadnych przeszkód.
UsuńMasakra. Zajazd psychiczny.
OdpowiedzUsuńTak, to nie są wesołe sprawy a jednak prawdziwe i dlatego tak bolesne, tak trudne do zrozumienia.
UsuńO tym samym jest też film “Oranges and Sunshine” prawdziwa historia. Film widziałam w kinie ponad 10 lat temu, przeżyłam bardzo i chyba wtedy pierwszy raz dowiedziałam się o skradzionym pokoleniu Anglii, skandal z udziałem brytyjskiego i australijskiego rządu. Film zaczyna się kiedy do socjalnej pracowniczki w W.Brytanii zwraca się kobieta z Sydney z prośba o odnalezienie jej brytyjskich rodzicow. I potem jest coraz więcej takich dorosłych, których zabrali rodzicom kiedy byli dziećmi, były to dzieci w wieku 3 do 15. Film wstrząsający bo prawdziwy, ale też dobrze zagrany. Jest też książka o tym, napisana właśnie przez ta sama socjalna pracownica Margaret Humphreys “Empty Cradles”
OdpowiedzUsuńTereso i ja wiem o tym filmie, ale nie udało mi sie w necie znaleźć go w całości . Czytałam o nim sporo. Widziałam jego fragmenty na YT i wywiady z twórcami. Moze kiedyś uda mi sie go upolować, bo na pewno warto go zobaczyć i ze względu na interesującą mnie tematykę i ze wzgledu na świetną aktorkę, która odtwarzała główną postać tej pracownicy socjalnej- Emily Watson. Widziałam ja w paru innych filmach (np. "Przełamując fale"-. Bije z niej duża wrażliwosc i prawdziwość. Nie boi sie wyzwań i trudnych tematów.
UsuńDziękuję za Twój komentarz.
Zgadza się, Emilia Watson jest doskonała w tej roli. Właśnie dzięki jej grze wszystko jest w naturalny sposób tak prawdziwe, że film odbiera się jak dokument, nie myśli się że to gra aktorska, ona jest wrażliwym, dobrym, odpowiedzialnym pracownikiem socjalnym, ona zrobi wszystko żeby pomoc tym ludziom. Piękne, takie człowiecze było jej oddanie żeby wyjaśnić, udowodnić okrucieństwo, które spotkało wtedy te dzieci.
UsuńPo tym Tereso co napisałaś o grze E.Watson w tym filmie jeszcze bardziej mam ochotę go zobaczyć!:-)
UsuńWitaj prawie wiosennie Olgo
OdpowiedzUsuńWiosna za oknem, świeci słońce... Ale i ono ma swoją ciemną stronę. Nic mnie tak nie porusza, jak krzywda, cierpienie dzieci.. No może jeszcze tego najstarszego, czasem już bezbronnego pokolenia...
Pozdrawiam serdecznie
Witaj, Ismeno.
UsuńTak, prawie wiosennie, lecz to prawie robi wielką różnicę, bo zimno teraz u mnie i deszczowo a z prognoz wynika, że niewiele słońca czeka nas w marcu.
A cierpienie dzieci...Najgorsze, że tego cierpienia przysparzały im instytucje powołane do opieki nad dziećmi, do czynienia dobra. A tu wszystko wypaczone, zepsute, wszystko na odwrót.
Ja także pozdrawiam Cię serdecznie
Im szczytniejsze deklaracje polityków tym ciemniejsze sprawki ukrywajo. Tak było, jest i wszystko wskazuje na to że będzie. Jedyna rada to zachować zdrowy sceptycyzm i nie dać brać się na piękne słówka, tylko patrzeć na te ich lepkie i psujące rączki. Australia ma niestety wiele "w szafie". :-/ Społeczeństwo założone przez exwyrzutków od początku nie było zbyt przyjazne autochtonom ale mła wydawa się że naprawdę źle zrobiło się kiedy do Australii zaczęli przybywać tzw. "porządni obywatele". :-/
OdpowiedzUsuńOtóż to, Tabo! Im piękniej politycy i urzędnicy gadają, tym brudniejsze mają zamiary, tym zazwyczaj gorsze są ich czyny. Ale zwykli ludzie dają się niestety tej ładnej gadce omamić. A często nawet do tego by poprzeć jakiegoś polityka wystarczy im fakt, że jest on przystojny!!!
UsuńTak, naprawdę źle zaczęło sie dziać dla Aborygenów, gdy Australia zaczęła przyjmować więcej zwyczajnych, nie naznaczonych piętnem przestępstwa złaknionych ziemi i bogactw Antypodów Brytyjczyków. Aborygeni im bardzo wtedy wadzili. I nadal wadzą, bo nie dają sie wepchnąć w żadne schematy. Bo chcą być sobą i żyć w zgodzie ze swoimi tradycjami a to największe jest dzisiaj przestępstwo. Nie tylko w przypadku Aborygenów, niestety...
Wiem, powinno się o tym wiedzieć ale chyba każdy naród ma swoje ciemne strony słońca lub księżyca. Jak się czyta o czystkach etnicznych lub religijnych, o głodzie na Ukrainie to nie chce się wierzyć , że tacy też są ludzie. I to nie tylko historia, teraz obecnie też w chinach dzieci pracują ponad siły a i w Europie zmusza się do prostytucji młode dziewczynki i chłopców. Ech, życie! Świat jest piękny ale ludzie ....
OdpowiedzUsuńTak, każdy naród ma swoje ciemne strony. Jedni mają wiecej za uszami, inni mniej, ale przecież nie ma nikogo bez winy. Tyle, że ławiej dostrzec pchłę w czyimś oku, niż słonia we własnym. Zło dzieje się i dziać będzie, bo ktoś czerpie z niego zyski. A piękne słówka na pokaz niczego tu nie zmieniają.
UsuńA świat cały czas tak samo piękny, aż dziw... Oby taki pozostał, mimo wszystko.