Gdy na dworze deszcz i cień
U mnie ciasteczkowy dzień
Gdy się w kąty wkrada smutek
Gram na słodką, wonną nutę
Kiedy złość czy kłótnia w tle
Mnie się czarów w kuchni chce
Które by cień rozjaśniły
I zmartwienia oddaliły
Kruche ciastka - przyjaciele
W dzień powszedni i w niedzielę
Kruche ciastka kokosowe
Takie dobre – choć niezdrowe
Życie całe to huśtawka
Carpe diem więc – piecz ciastka!
Masło, cukier wraz z kokosem
Jajka, kubek mąki spory
Potem do pieczenia proszek
I olejek waniliowy
Wszystko mieszam, szybko gniotę
Teraz wałek toczę z ciasta
Do lodówki wkładam - basta!
Mus napalić w piecu wreszcie
Niech hajcuje się potężnie
Pergaminu płat na blachę
Teraz czas się zająć ciachem!
Wnet wałkuję je na desce
Robiąc szybko to, lecz z sercem
Kółka zgrabne już wykrawam
I na blasze je układam
Hop do pieca oczywiście
Niech rumienią się złociście
Pachnie w kuchni, w domu, w sieni
Ciasteczkowy czar w przestrzeni
Magia w domu się rozsiada
Deszcz za oknem? – A niech pada!
Gdzieś znikają smutki w mgle
Gdy się chrupać ciastka chce!
W ciasteczkowym raju trwaj
Chociaż tyle sobie daj
Kruche ciastka - przyjaciele
W dzień powszedni i w niedzielę
Kruche ciastka kokosowe
Takie dobre – choć niezdrowe
Życie całe to huśtawka
Carpe diem więc – piecz ciastka!
(Rymy częstochowskie składaj
Jeśli duszy to pomaga…)
Magicznie i słodko się zrobiło. Takie dni wcale nie są gorsze od tych słonecznych prawda? Buziaki Olu
OdpowiedzUsuńCzasem nawet dni pochmurne są o wiele lepsze od słonecznych. Uściski serdecznie Ci zasyłam, Gabrysiu!:-)
UsuńŚliczny utwór i apetyczne smakołyki. Dawno nie piekłam ciastek. Swego czasu robiłam bez olejku, ale czasami dodawałam kakao. Pamiętasz Olgo ciasteczka maszynkowe? Robiliście w Waszym rejonie? Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziekuję, Lenko. Tak, na Śląsku, z któego pochodzę ciastka z maszynki tez były popularne.
UsuńPozdrawiam serdecznie!:-)
Akurat wyciagnelam blaszke ciasteczek z kardemuma, tez mamy dzien deszczowy.
OdpowiedzUsuńZatem pieczenie ciasteczek w deszczowy dzień to popularna czynność. I dobrze!:-)
UsuńCiasteczka owszem ale słone i wytrawne, takie krakersy. Zamiast cukru i kokosu, ser i zioła. Ale kruche zawsze, Rymy częstochowskie pomagają duszu i ciału.
OdpowiedzUsuńWytrawne też lubię, ale ostatnio mam cos chetkę na słodkie. A rymowanie, jakiekolwiek, jest bardzo przyjemnym zajeciem dla umysłu. Zajmuje, odpręża, przenosi w odmienne rejony myslenia, Zatem dośc często zdarza mi sie rymować!:-)
UsuńJakie tam niezdrowe? pomagają na duszę , a to najważniejsze, a jeśli jeszcze dajesz przepis wierszem, to prawdziwa magia, aż poczułam zapach!
OdpowiedzUsuńjotka
Niezdrowe dla ciała, bo z cukrem i z mąką (a nadmiar węglowodanów nie jest dla nas dobry). Jednak dla duszy zdrowe. Trzeba zatem jakos zyc w tej kłopotliwej rzeczywistości i co wiecej, cieszyc się zyciem!:-)
UsuńAleż smakowity, poetyczny post. Te ciasteczka aż u mnie zapachniały.. nabrałam ochotę na coś słodkiego.
OdpowiedzUsuńwłaśnie za oknem plucha, tylko kocyk, smaczna herbata i coś na przegryzkę. A zapomniałabym - jeszcze dobra książka. Pozdrowienia serdeczne Olu dla Ciebie i Cezarego, no a kudłacze muszą sami się poszmerać.
Ja też ostatnio miałam wciaz ochotę na cos słodkeigo, a że do sklepu daleko (kilka kilometrów), to pozostało mi samodzielne upieczenie czegoś na ząb. A właściwie na zęby, bo przeciez nie tylko ja miałam przyjemnosc z chrupania!:-)
UsuńPozdrawiamy Cię serdecznie, Olu!:-)
Skoro pomagają, to zdrowe :)
OdpowiedzUsuńOtóz to, Lidko!:-)
UsuńZdrowe, słonecznik dodałaś🙂 Ja też czasami piekę, bo zapach domowego ciepełka roznosi się i krzepi duszę. Maria.
OdpowiedzUsuńSłoneczniku dodałam tym razem odrobinę, ale czasem robie ciastka z samych nasion (słonecznik, sezam, mak, len, dynia) i bez cukru a z ksylitolem albo erytrytolem. Wtedy są naprawdę zdrowe.
UsuńPozdrowienia serdeczne, Mario!:-)
A ja nawet słodzików nie używam do wypieków, kiedy dodam bardzo dojrzałego banana. Zaintrygowaly mnie ciasteczka z nasion🙂Maria.
UsuńSpoiwem takich ciasteczek z nasion jest kurze białko. Po upieczeniu rozwałkowanego cienko ciasta kruszy się je na małe ciasteczka. Powstaje z tego cos w stylu sezamków!:-)
UsuńO a ja mam kawałeczek cytrynowej babki do kawki :)
OdpowiedzUsuńCytrynowa babka? Pycha!:-)
Usuń" Na deszczowe dni trzeba też coś mieć..." Magia zapachu, a i zwykła krzątanina pomaga na smutki. Deszcz u nas też wreszcie zawitał, oczekiwany, choć żniwiarzom nie sprzyja, ale co tam. Tak po prostu ma być. Pozdrawiam deszczowo i melancholijnie.
OdpowiedzUsuńDeszczowe dni też mogą być pogodne, bo to od naszego nastawienia i nastroju najwięcej chyba zależy. A żniwa muszą poczekać.
UsuńPozdrawiam serdecznie!:-)
Nie postarałaś się poetko. :-D Gdzie w Twoim poemacie podziały się gramy, miligramy, minuty, litry i stopnie Celsjusza?
OdpowiedzUsuńJak mam wykonać ciastka bez tych wszystkich miar i wag?
Wyglądają smacznie.
"Poetka" wszystko robi na oko i nie lubi miar, wag, proporcji.Ot, taki wymiar wolności!:-) Dlatego wypieki zawsze wychodzą jej inaczej. Ale przeważnie wychodzą. Z różnymi dodatkami. Ale zawsze chrupiące - to podstawa.
UsuńTe kokosowe były pyszne. A kilka zrobiłam z kleksem powideł na środku - jeszcze lepsze!:-)
Bardziej chodziło mi o to, że taki poemat z miarami i wagami to wyzwanie dla twórcy.
UsuńDziałasz tak jak Rogata - ona też zawsze ma jeden przepis o nazwie "a bo wiesz, ja to tak na oko".
Fajne to ustrojswo do wyciskania krążków - wygląda jak dzwonek.
Oj, poemat z miarami i wagami rzeczywiście byłby dla mnie sporym wyzwaniem!:-)
UsuńA ten "dzwonek" do wyciskania krązków sprzedawany jest u nas jako wykrawarka do pierogów. Kiedyś zobaczyłam toto u sąsiadki i mi sie tez tego zachciało, niekoniecznie do pierogów. Pierogi robię bardzo rzadko, za to ciasteczka - często!:-))
Mam stare kucharskie książki i zeszyty po prababci i babci męża, z tymi funtami, kwartami, to dopiero wyzwanie:-) u mnie było jak zwykle ciasto jogurtowe z borówkami, póki są, ono najszybsze; Serdeczności ślę.
UsuńMam w domu trochę wiśni. Może skuszę się na takie ciasto jogurtowe z wiśniami!:-)
UsuńNiesamowita jesteś Oleńko!
OdpowiedzUsuńOj, tam, oj, tam!:-) Po prostu lubię rymowanki i ...robienie ciasteczek!:-))
UsuńI dla duszy i dla ciała <3 I pięknie i pysznie dziś u Ciebie Olu <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam najserdeczniej, Agness:)
I duszy i ciału należy sie przecież czasami coś dobrego!:-) Życie takie krótkie!
UsuńPozdrawiam serdecznie, Agness!:-)
Ciasteczka zdrowe to pewnie za bardzo nie są, ale mają taki składnik z mąki, który podbija nam po zjedzeniu hormon szczęścia. No i ten zapach jaki rozchodzi się po domu przy ich pieczeniu. Pewnie dlatego tylu ludzi tak chętnie sięga po ciastka w momentach przygnębienia.
OdpowiedzUsuńJa ich jeść nie mogę od dziecka, chleba też. Tak więc kiedy dopadnie mnie melancholia, to snuję się po domu "jak smród po gaciach" jak zwykł mawiać mój rodziciel, kiedy się tak po domu snułam szukając czegoś co poprawiłoby mi humor. Ciasteczka nie dla mnie tylko ten zapach taki kuszący:)
Fajny wierszyk Olu:)
Hanka C.
Domyslam sie Hanko, że ta niemożnosc jedzenia ciasteczek zwiazana jest u Ciebie z jakas nietolerancja pokarmową albo inną dolegliwością, która nie pozwala na cieszenie sie wypiekami. Można próbować eksperymentów i piec bez mąki i bez cukru - np. ja pieke czasem ciastka z samych nasion (słonecznik, sezam, mak itp.) a słodze erytrytolem albo ksylitolem. Ich spoiwem jest białko kurze. Nie bardzo wiem, czym mozna by zastapic to białko...Moze kleikiem z siemienia lnianego i aquafaby(woda po ciecierzycy)? Trzeba by spróbować...
UsuńHe, he! U mnie w domu też używało sie tego powiedzonka o snuciu sie jak smród po gaciach!:-) Jak mi sie czasem czegos słodkiego chce a nie mam nic takiego w domu a na dodatek nie chce mi sie piec ciasteczek, to sie też tak snuję!:-))
Sie wtrace bo ostatnio właśnie zagęszczam różne rzeczy przemielonym złotym siemieniem lnianym, produkuje świetny kleik , który spaja - np. dodaje je do mięsa mielonego zamiast bułki tartej, do ciasteczek można i do innych specjałów. Mąka migdałowa tez jest fajna, ale gorzej spaja. Nie próbowałam jeszcze, ale chyba można wyprodukować fajne naleśniki również zagęszczając siemieniem ( zamiast maki ). Smakowite te ciasteczka bardzo Olu, szkoda, ze nie mogę , ale już dawno temu oduczyłam się " ciągot na słodkie" ... Niemniej wyglądają cudnie i założę się, ze wszystkie już dawno zniknęły :))) Pozdrawiam Kitty P.S. Wierszyk świetny jak zawsze , uwielbiam Twoje rymowanki xxx
UsuńOlu i Kitty, dziękuję za troskę i podpowiedzi co można by zamiast mąki. Tylko, że ja totalny antytalent kulinarny jestem i z reguły kończy się na kawałku białego sera z dodatkiem warzywnym albo owocowym, albo na czymś co z daleka od chleba leżało i raczej pomylić się z nim nie da itp.
UsuńPodziwiam kulinarne talenty, a szczególnie do pieczenia tortów czy pichcenia wyrafinowanych, wieloskładnikowych potraw.
Hanka C.
Kitty, ja też czasem używam siemienia lnianego jako spoiwo albo zagęstnik. Fajne wychodzą placki z jego uzyciem. A może ciastka, rzecz jasna, zostały juz pożarte co do okruszka!:-)
UsuńFajnie, ze spodobał Ci się mój kulinarny wierszyk. Dzięki serdecznie!:-)
Hanko! I ja za wiele wypieków się nie biorę, bo zdaje sobie sprawę, że to nie na moje możliwości oraz, co ważne, na mozliwosci mojego pieca, który mocno grzeje od góry a słabo od dołu. Też lubie proste potrawy, proste wypieki, takie sprawdzone i nie wymagające wielogodzinnego ślęczenia w kuchni!:-)
Haniu - ja mam podobnie :) Wypieków nie robię, bo nie jadam węglowodanów , a i chłop mój musi ograniczyć, nie chce go kusić... jako deser tez biorę w rękę serek bądź jogurt i owoce bądź orzechy , nic pracochłonnego...ale kotlety mielone to obiad , a czymś trzeba je spoić, próbuje więc nie-macznych zagęszczaczy i jak na razie siemię wygrywa :)) Robiłam tez kiedyś pizzę ze spodem z puree z kalafiora , ale z dodatkiem maki migdałowej i troszkę mi nie podeszło... Chce spróbować z siemieniem , bo taka pizza to cudo kulinarne - nie podnosi cukru, nie tuczy , za to jest przepyszna i treściwa - na nią narzucam boczus, warzywka, cebulkę, pieczarki , kiełbaskę, mniam :)) O, i tak właśnie - mój deser to pizza :)) Kitty
UsuńOlu, ciasteczka kusza, ale jak pomyślę ile się trzeba nakombinować, szukać zamienników , gnieść, wałkować , wykrawać, piec itp - eeeee.... to łapie się za owoc i jogurcik :))) Lenistwo zwycięża zachcianki :) Kitty
UsuńHaniu - założę się, ze Twóje niejedzenie chleba i maki zaowocowało wspaniała figura ! :) Kitty
UsuńKitty! I u mnie lenistwo często zwycieża i zadowalam sie czymkolwiek. Byleby tylko uciszyć tego łakomego potwora w sobie!:-)
Usuń:)) I tu byś się zdziwiła Kitty. Wychowana przez mamę na owsiance, na kilogramach, litrach słodkiej "pysznej" owsianki daleko mojej figurze do medycznego i modowego ideału. Za to zdecydowanie bliżej do kopki siana, uśmiechniętej, ale wciąż kopki siana :)))
UsuńHanka C.
I słodkościami też nie gardzę;)
Apetycznie i pomysłowo! Nawet w deszczowych dniach można znaleźć coś pięknego i inspirującego... :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Urocznico! Oczywiście, że deszczowe dni też mają w sobie ogromny potencjał. Zwłaszcza domowo-twórczy!:-)
UsuńMoja Droga, ale pomysł na wiersz! :) Ciastka wyglądają naprawdę smakowicie. Uwielbiam kokosanki. Czy Ty palisz w piecu z fajerkami?
OdpowiedzUsuń😍🙂
Na tym blogu jest już troche takich kulinarnych wierszydełek! Wszak wiersze można pisac o wszystkim.
UsuńKokosanki też bardzo lubię. W ogóle, kruche ciasteczka. A co do mojego pieca, to nie ma on fajerek a jednolitą płytę!:-)
Kokosowe ciasteczka :) Lubię kokosa, ale mój mąż nie znosi, więc piekę owsiane z bakaliami. Ale raczej jesienią i zimą, bo gorąca nie lubię, a piekarnik grzeje mocno. A u nas na razie nie było zimno w domku. No i mam ulubione ciasteczka Lotusa z Biedry. Jakoś mi nie brzydną :D
OdpowiedzUsuńU nas znowu zimnawo, więc palę w piecu od rana. Może znowu mnie najdzie chętka na upieczenie czegoś?!:-)Póki co grzeję to, co zostało z wczorajszego obiadu na śniadanie. Sos grzybowy z makaronem!
UsuńA co do tych ciastek Lotusa z Biedry, to nie znam, ale mnie Aniu zaciekawiłaś. Rozejrzę sie za nimi jak tam będę, bom niestety ciasteczkowy potwór!:-))
po przeczytaniu aż się robi chęć na ciasteczka :P
OdpowiedzUsuńNie ma to jak ciasteczka domowe!
UsuńWitaj w czasie spadających gwiazd Olgo
OdpowiedzUsuńTak takie aromatyczne ciasteczka dobre są na smutki. Dla mnie jednak ciasteczka na mące bezglutenowej.
Ale wiersz świetny.
Daj się nocą oczarować widokiem spadających gwiazd, a bukiet zebranych kwiatów i ziół niech strzeże Cię i Twojego domu.
Witaj, Ismeno!
UsuńTak mi przyszło do głowy, że ciasteczka to takie gwiazdki na niebie. I jedne i drugie złociste. I jedne i drugie wiele obiecują oraz poprawiają nastrój. Róznica między nimi jest taka, że ciasteczek mozna dotknać a gwiazdeczki zawsze zostają niedosiężne!:-) A druga róznica jest taka, że ciasteczka sie zje i ich nie ma, a gwiazdki zawsze są na niebie - tylko czasem ich nie widać i wydaje się przez to, że zniknęły. A to tylko chmury je zakryły...
Pozdrawiam serdecznie!:-)