piątek, 7 kwietnia 2023

Ukryta moc…

 


 

   Zima wiosną nie nastraja człowieka najlepiej. Chciałby już cieszyć oczy wyrazistymi kolorami a tu tymczasem wkoło tylko biel i czerń. Czy to kwiecień, czy to grudzień? Czy to święta Wielkiej Nocy czy Bożego Narodzenia? Coś się tej przyrodzie chyba pomyliło. Gdzie te młode trawki, listki i kwiatki? Gdzież podziały się te żabki, co to już skrzek zdążyły w stawie złożyć? No gdzie to wszystko, co tak entuzjastycznie do życia się rwało i owym entuzjazmem zarażało? 



   Biedny człek przez kilka dni dał się omamić wiosennym powiewom i słońcu, naiwnie myśląc, że tak już zostanie. A omamiony przeciążył się, przepracował, poległ i teraz kwęka, bo go korzonki rwą boleśnie i ledwo po domu łazi. I to nie jeden człek a dwa człeki w osobach Olgi i Cezarego. Ha! Nie pierwszy to raz i nie ostatni, gdy dopada nas rwa kulszowa, ale nigdy jeszcze nie dopadło nas to jednocześnie! Oj, za szybko na wiosenny wiaterek się te nasze korzonki wystawiły i takie teraz są tego następstwa.  Smarujemy się wzajemnie czym się da, plastrami rozgrzewającymi albo domową maścią żywokostową obkładamy, skarpetki sobie nawzajem ubieramy i wyręczamy się w najcięższych pracach, typu przynoszenie drewna i rozpalanie w piecu. Wierzymy, że jeszcze parę dni i będzie lepiej. W tym czasie nasze korzonki nerwowe oraz korzenie wszystkich wiosennych roślin wzmocnią się w magicznej krainie Walhalli, w miejscu dla wszystkich strudzonych wojowników, gdzie nabiera się sił  przed kolejnymi bitwami a potem rusza do boju.  Pogoda też przez ten czas się unormuje i wreszcie stanie się to, co ma się stać, czyli PRAWDZIWA WIOSNA! I będzie się działo! Tarcze, szable, dzidy i topory pójdą w ruch i rozgrzeją się do czerwoności. Tfu! Łopaty, grabie, piły, łuparka oraz świeżo nabyta glebogryzarka zaświszczą, zaterkotają, zahuczą i zajęczą. A wokół do wtóru ćwierkać będą radośnie ptaszęta i bzyczeć bzykadła wszelakie!



   Póki co wszystko schowało się pod śniegiem a nawet lodem (marznąca mżawka robi swoje!). Tam sobie przetrwa i dotrwa do lepszych czasów. Może nawet nowych sił nabierze i gdy przyjdzie właściwa pora pokaże na co stać tę przytłumioną na chwilę siłę natury? Bo drzemie w niej wszak potężna, ukryta moc. Tak wielka, że niczym jest dla niej kilkudniowy mróz i śnieżyca. Niewidzialna dla naszych oczu wciąż tli się tam pod spodem, w ciszy, chłodzie i ciemności. Da sobie radę, bo wie, że w końcu, i to już wkrótce przyjdzie ZMIANA. Oczywiście zdarzy się, że parę roślinek, zwłaszcza młodych albo wyjątkowo delikatnych nie przetrzyma tej przejściowej zimnicy. Ale tak to już jest. Zawsze coś umiera a coś się rodzi, zawsze jakiś ciernisty smutek po sercu się kołacze a tuż obok bezczelnie zakwita radość – wiosna nie jest tu żadnym wyjątkiem. Jednak to właśnie wiosna ma w sobie olbrzymi potencjał odrodzenia i waleczności. Tak więc pewne jest, iż spod ubiegłorocznych liści, spod zmarzniętych grud ziemi wylezą znowu zielone łebki drzemiących tam roślin. A wylazłszy westchną głęboko, rozprostują się i ruszą śmiało na wędrówkę ku nowemu życiu, ku słońcu i swemu przeznaczeniu.  I żaden mróz nie będzie im straszny. Zwyciężą wszelkie przeciwności losu. Jako i my, ludzie, wygramy wreszcie z bólem, chorobą oraz złem, co to na świecie zbyt swobodnie się pleni.



   Patrzę co dzień na moje siewki pomidorów, co tak ładnie zielenią mi się na oknie i już nawet mają zalążki trzecich i czwartych listeczków. Pewnie schowane w ziemi ich bieluśkie korzonki grubieją i kłębią się gotowe już wkrótce na przesadzenie do większych pojemników. Młode roślinki przechylają się uparcie ku życiodajnemu światłu i łapczywie czerpią z niego moc. Uśmiecham się na ich widok, bo cokolwiek by się za oknem nie działo, to ja mam tu ten kawałek swojej wiosny w domu. Wiosny, która jest i będzie. Tak!



Oboje z Cezarym pozdrawiamy Was serdecznie i wszystkiego dobrego a szczególnie odrodzenia nowych sił życzymy!

    A na koniec jeszcze proponuję Wam wysłuchanie wspaniałej pieśni wikingów o Walhalli, mitycznej krainie poległych wojowników, gdzie nadal ćwiczą, walczą, ucztują by u boku Thora nabrać sił przed ostateczną bitwą ze złem. Bardzo lubimy z Cezarym tę i inne pieśni wikingów. Mamy wrażenie, że w przedziwny sposób wzmacniają one ducha i ciało. Budzą w człowieku pierwiastek waleczności i uporu. A swym patosem, epickim nastrojem dodają energii i nadziei bardziej, niż wszelkie zwyczajne piosenki o wiośnie. Aż chce się wstać i iść do boju. Cicho tam już,  korzonki uparte! Ech! Wszak Walhalla wzywa mnie!:-))

Link do bojowej pieśni wikingów:  Walhalla calling me  




42 komentarze:

  1. Witaj Olgo
    I pomyśleć, że pamiętam początek kwietnia, gdy chodziłam w krótkich spodenkach. Było duszno i upalnie.
    Niestety do Zimnej Zośki nie ma się co łudzić i cieszyć, że Pani Zima już odpuściła. Może lepiej jak przymrozi teraz niż w maju?
    I moje domowe sadzonki wyciągają listki do słońca. W tym roku czeka mnie odbudowa balkonowego ogrodu
    Pozdrawiam żółtymi bratkami za oknem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Ismeno!
      Tak, różne bywały wiosny. Mam jednak wrażenie, ze jak człowiek był młodszy, to jakoś sie tą pogodą dziwaczną tak nie przejmował. No i zdrowie było zdecydowanie lepsze. Dzisiaj trzeba na siebie uważać, bo z wiekiem stajemy sie kruchuteńcy, podatni na wpływy zmiennej pogody i w ogóle na wszystko, co sie dzieje. Jako i niektóre roslinki.
      Pozdrawiam Cię z nieustępliwymi połaciami śniegu za oknem.

      Usuń
  2. Mimo tego, że wiosna w tym roku dość humorzasta, ja ją już czuję od jakiegoś czasu :)
    Gawrony wróciły na gniazda w tym roku o miesiąc wcześniej, coś w tym musi być. I jest ich jakby więcej. Pewnie wiedzą coś, czego my jeszcze nie czujemy. Bardzo współczuję korzonków i to w dodatku razem. Niefajnie, znam problem. Nie wiem jak wam, ale mi zawsze pomaga wizyta u rehabilitanta. Nieprzyjemna, ale skuteczna. Chłop mnie ponaciska, porozciąga i już na 3-4 dzień jest dużo lepiej.
    Dbajcie o siebie, zdrowiejcie, jeszcze chwilka i będzie ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też czuję tę wiosnę od długiego juz czasu. Wydaje mi się, że juz w lutym dało sie odczuć pierwsze jej powiewy. Ale taka prawdziwa, ciepła i życiodajna jeszcze przed nami. Zapowiadają, że już w przyszłym tygodniu zrobi sie ładnie.
      Z rehabilitantem u nas jest tak, że najpierw trzeba sie dostać do lekarza po skierowanie (a tam kolejki przerażające), potem doczekać na wizytę (a to z reguły parę tygodni czekania) a potem dojechać do owego rehabilitanta (a to kilkanaście km od nas). Myslę wiec Aniu, że do tego czasu dawno nam już boleści miną!:-))

      Usuń
    2. Miną na pewno :) Ale ja jeżdżę prywatnie, nie mam mocy bić się z systemem nfz. Mój rehabilitant bierze 100 zł za zabieg a czekam 2 do 4 dni na miejsce. Zazwyczaj już pierwszy pomaga, czasem muszę drugi raz po tygodniu, ale koszt do zniesienia a ulga duża.

      Usuń
    3. Ach, prywatnie to inna sprawa. U nas w okolicy nie ma prywatnych rehabilitantów. Trzeba by jechac ze 40 km do miasta. Pewnie tam jacyś są, ale i chętnych na pewno mrowie, szczególnie na wiosnę, gdy duzo ludzi ma problem z kręgosłupem.

      Usuń
  3. Nie pierwszy to raz wiosna się z nami przekomarza, bywało ... to chyba my coraz bardziej niecierpliwi, bo ileż można w zimowych kurtkach chodzić?
    Znam te dolegliwości, niestety, w razie potrzeby łykam Sirdalud, pomaga szybko, tylko człek śpiący chodzi, ale szybko staje na nogi.
    Dbajcie o siebie, ciepełka i i poleniuchowania życzę, a między nacieraniami maścią smakowitych świątecznych potraw:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ładnie to napisałaś Jotko - wiosna sie z nami przekomarza!:-)
      Co do sirdaludu to znam go, ale nie mogę stosować, bo musimy być na chodzie w dzień i w nocy choćby ze względu na psy, które się wypuszczania do ogrodu domagają.
      Dbamy o siebie, odpoczywamy dużo, w związku ze świętami zupełnie daliśmy sobie na luz. Będzie dobrze!:-))

      Usuń
  4. Jotka powyżej pisze o sirdaludzie na zwiotczenie mięśni:-) ano też mi dokuczały korzonki, więc łyknęłam sobie ten specyfik, ale rano ... odkurzania nie mogłam dokończyć, tak mnie osłabiło, zwiotczyło na amen; tylko na wieczór łykać:-) Moje rozsady podobnie, ciągną ku niebu, gdzie ani słońca, ani ciepła, jak zwykle nadrobią straty, zanim po zimnych zośkach posadzimy je do ziemi. Widok za oknem odstrasza od jakiejkolwiek aktywności, zimno, mokro, nawet zakupione bratki czekają na posadzenie w donicy; spokojnego, ciepłego czasu życzę i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ja wiem że ten specyfik zwiotcza mięśnie, co jest z jednej strony dobre, bo można sie bez bólu z boku na bok w nocy przewrócic, ale z drugiej strony naprawdę osłabia człowieka i zwiotcza mu miesnie i do niczego sie potem nie nadaje. A tu musimy choćby psy na dwór wypuszczać. Przyzwyczaiły sie w środku nocy wychodzic do ogrodu i nic sie na to nie poradzi.
      A w ogrodzie zimnica i mokrawica. Brr! Moze od przyszłego tygodnia zrobi się lepiej. Tak przynajmniej zapowiadają.
      Pozdrowienia serdeczne zasyłam Ci Marysiu!:-))

      Usuń
    2. pani neurolog zaleciła łykać po pół tabletki:-)
      jotka

      Usuń
    3. Acha! Dzięki za informację, Asiu!:-)

      Usuń
  5. W takim razie nie jestem człowiekiem, bo mnie te widoki cieszą. 🤣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzecz jasna, ludzie są różni i każdy ma prawo odczuwać po swojemu oraz pisać o swoich odczuciach!:-)

      Usuń
  6. W takich chwilach Oluś, wzajemne wsparcie jest niezastąpione. My też wyszliśmy spod tego "walca" , który nas przejechał wzmocnieni i ubogaceni o wiedzę, której wcześniej chyba aż takiej nie mieliśmy. Wzajemna pomoc i wsparcie, wzajemne wyręczanie się w trudnych obowiązkach i oklepywanie pleców , by nikomu flegma nie zaległa w płucach - zbliża najbardziej. Każdemu życzę, by jego związek właśnie taki był " na dobre i na złe". Trzymajcie się kochani, byle do wiosny. Ze smutkiem patrzę przez okno na zamarzniętą magnolię. Ani jeden kwiatek się nie uratował :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Gabrysiu. Wzajemne wsparcie to ogromna moc, Samemu człowiekowi nieraz nawet by sie nie chciało z łóżka wstać, ale dla drugiego człowieka jest w stanie zrobic wiele.
      Szkoda Twojej magnolii...Wyobrażam sobie jak Ci smutno, gdy patrzysz na nią.
      Trzymajmy się jakos Gabrysiu i cieszmy się, że wciąz obok nas jest ktoś bliski. To skarb.
      Pozdrawiamy Was serdecznie!:-)♥

      Usuń
  7. Narzekamy, że u nas deszcze, a u Was jeszcze gorsza aura. Oj nie odnalazłabym się w takim klimacie. Współczuję Wam bólu. Zdrowiejcie kochani, niech wszystko dobrze się dzieje w Jaworowie. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj(pierwszy dzień świąt) zrobiło sie u nas na tyle ciepło, że cały śnieg stopniał. I my też czujemy sie znacznie lepiej.Tylko sie cieszyć! :-)
      Pozdrawiamy Cię serdecznie Lenko!:-)

      Usuń
  8. Zupelnie powaznie stwierdzam, ze najwiecej sniegu u mnie tej zimy spadlo wlasnie w marcu:)) Nawet pod k, niec marca to bylo tak, ze juz kwitly krokusy i zonkile mialy calkiem pekate paki kwiatowe a tu nagle snieg.
    No cuda paniusiu cuda.
    Ale dwa dni pozniej kiedy snieg stopnial, w sumie bylo go nie wiecej niz 3 cm, to sie okazalo, ze krokusom i zonkilom wcale to nie zaszkodzilo.
    Nic jeszcze nie robilam w ogrodku. Te calkiem spore polacie ozdobne to beda obrobione ogrodnikami - fachowcami, bo ja ani sie na tym nie znam, ani nie mam ochoty sie z tym zmagac. Przyjedzie ekipa w czwartek kiedy to ma byc 20 stopni ciepla i mysle, ze im sie uda jednego dnia zrobic wszystko.
    Ja i Junior tylko mamy za zadanie przyciecie krzewow owocowych, cala reszte zdalam na fachowcow.
    Nie bedzie to tani interes, ale uznalam, ze zdrowie cenniejsze. Nie wysiewalam w tym roku nasionek w domowym "inkubatorze". Mam polecona przez wlascicieli farmy "wylegarnie" roslinek bez chemii prowadzona przez Amishow i tam wlasnie zaopatrze sie na ten rok. Ot tak zeby sprawdzic na ile to zadziala, jesli cos bedzie nie tak jak bym chciala to w przyszlym roku bede robic moje wlasne wysiewki.
    W kwestii zdrowia to ja sie ciagle zmagam z bardzo niskim cisnieniem, ale juz znalazlam domowy sposob i stosuje od tygodnia, poki co dziala. Nie wiem tylko na jak dlugo, bo moj organizm sie szybko przyzwyczaja i nawet najbardziej cudowne domowe sposoby najczesciej nie dzialaja dluzej niz miesiac.
    No ale jak zawsze musze sprawdzic na wlasnej skorze, zeby wiedziec.
    Wszystkiego Najlepszego dla Was z okazji Swiat i ogolnie. A najbardziej to Wam zycze, zeby ta rwa kulszowa sobie poszla w sina dal i nigdy nie wracala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli u Ciebie z pogodą podobnie jak u nas. Marzec kapryśny, zimowy bardziej niż wiosenny.
      Dobrze, że masz kogo wynająć do roboty w ogródku. Nie będziesz sie sama męczyć.My tą robotę lubimy, tylko nie umiemy czasem zachować umiaru i sie przepracowujemy - a potem są tego wiadome efekty.
      Też mam za niskie ciśnienie. Objawia sie to bólami a czasem i zawrotami głowy oraz wrażeniem, że nie mam na nic siły. Kawa na chwile pomaga albo gorący rosół. No i ruch przede wszystkim.
      Nasza rwa kulszowa (odpukać!) chyba zaczyna byc w odwrocie, bo dzisiaj czujemy się lepiej. Ale skarpetki nadal musimy sobie wzajemnie ubierać!:-)
      Pozdrawiamy Cie serdecznie Marylko i dobrego samopoczucia życzymy oraz pięknej wiosny, dającej siły duchowi i ciału!:-))

      Usuń
    2. Na moje cisnienie kawa nie dziala, bo ja pije kawe zawsze i dosc duzo wiec organizm przyzwyczajony. Rosol pewnie pomaga, ale trzeba go miec:)) a u mnie nie zawsze bywa.
      Natomiast pomaga szklanka wody z rozpuszczona sola (pol lyzeczki soli) narazie pomaga, ale tez staram sie nie naduzywac.
      Wlasnie glownie ze wzgledu na to cisnienie, nie biore sie za ogrodek sama, bo jak sie schyle to szybciej padne niz sie podniose. Ja moge tylko pracowac na wysokosci wlasnej talii:))) ot taka przypadlosc.
      Ja odziedziczylam niskie cisnienie po moim tacie, a Junior po mnie w zwiazku z czym nie ma innej mozliwosci tylko wynajac ogrodnikow.
      Jest to mala rodzinna firma, bardzo wszyscy sympatyczni i kontakt z nimi odziedziczylismy po poprzedniej wlascicielce domu. Zwykle to zajmuja sie strzyzeniem trawy (czy to na pewno strzyzenie jest odpowiednim slowem? nie wiem) ale robia tez np. plewienie, mulching (nie wiem jak po polsku). Teraz sie z nimi umowilam, ze zrobia wszystko co nalezy zrobic a potem bedziemy z Juniorem starac sie ogarniac na biezaco. Jak nie dam rady to mam sasiada, ktory tez sobie chetnie dorabia plewieniem.
      Dobrze, ze ta rwa kulszowa juz w odwrocie, znam ten bol bo mialam na szczescie tylko raz i "wyleczylam" akupunktura.

      Usuń
    3. No tak. Sprawy z ciśnieniem też są u mnie dziedziczne. Ja mam to po mamie. Podobno z dwojga złego lepiej miec za niskie ciśnienie, niz za wysokie - więc tym należyc sie pocieszać!:-)
      Co do strzyżenia trawy, to mozna też to nazwać koszeniem. A co do mulchingu, to po polsku mozna by to nazwać ściółkowaniem (wysypywaniem kory drzewnej na ziemię).
      Na naszą rwę kulszową pomagają nam rózne maści i odpoczynek po prostu. Dzisiaj znowu jest ciut lepiej niż wczoraj. i bardzo dobrze, bo i pogoda zapowiada sie coraz lepsza!:-)

      Usuń
  9. U nas już po tych wszystkich zmiennych pogodowych. Dzisiaj będzie pierwsza noc bez przymrozku:)
    Wraz ze słońcem powraca lepszy humor i chęć do działania.
    Życzę Wam pełnego powrotu do zdrowia, bo jednak wiosna i u Was będzie, a pracy nazbierało się zapewne co niemiara.
    M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I u nas dzisiaj o wiele cieplej. Śnieg zniknął i wiosna znowu zaczyna królować dokoła. Podobno z każdym dniem ma byc coraz cieplej, tyle że deszczowo. Ale deszcz potrzebny przed kolejnym gorącym i pewnie suchym latem.
      Pozdrawiamy Cię serdecznie i wszystkiego dobrego życzymy!:-)

      Usuń
  10. Życzę Wam szybkiego dojścia do ładu z Waszymi korzonkami i boleściami - żeby już odpuściły.
    Nieładne te widoki u Was, oj nieładne. Ale i takie Wielkanoce bywają. Sama pamiętam przecież.
    U nas dzisiaj wyszło słońce, zrobiło się cieplej, kot nasz pół dnia na balkonie się wylegiwał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba korzonki zaczynają nam pomału sie uspokajać. No dzisiaj czujemy sie o wiele lepiej, niz wczoraj.No i sniegu tez juz nie ma. Tylko błota wszędzie pełno. Jutro ma być jeszcze cieplej. Moze to w koncu ta prawdziwa wiosna?
      Pozdrawiamy Cie serdecznie Lidko i życzymy wszystkiego, co najlepsze!:-))

      Usuń
  11. :)
    U drzwi, u drzwi Cezary czyści spluwę.
    Na wiosnę kwiatki rosną i kwitnie miesiąc maj.
    Dla kogóż to? Na czyją to jest zgubę?
    - Na rwę kulszową, by ją wysłać w siną dal...:))
    W piosence mowa o maju ja jednak myślę, że ta rwa szybciej Was opuści. Czego Wam oczywiście serdecznie życzę włącznie z życzeniem spokojnych i mimo dokuczliwości rwy udanych Świąt.
    Nasze drzewa i krzewy zdecydowanie jeszcze nie ufają tym pseudo wiosennym objawom i rozwijające się wolno listki trzymają mocno zaciśnięte w coś na kształt pięści z charakterystycznie wysuniętym w mocno znaczącym geście środkowym palcem.
    Skoro one nie ufają ja też się jeszcze wiosennie nie nakręcam.
    Hanka C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu sobie pośpiewałam (oczywiście na melodię kochasia, co to w siną dal) a Cezary sie usmiał, że jest o nim pioseneczka! Fajnie to wymyśliłaś. Dzięki!:-)) I chyba to śpiewanie pomogło na rwę, bo dzisiaj jakaś łagodniejsza sie zdaje.
      Tak, drzewa i krzewy, w ogóle cała natura są mądrzejsze od nas i przeważnie wiedzą, kiedy mogą zaufać wiośnie a kiedy to jeszcze tylko jej złudzenie. Mam wrażenie, że chyba zbliża sie ten moment. Oby!
      Pozdrawiamy Cię serdecznie, Hanko!:-))

      Usuń
  12. Na YT w komentarzu do tej piosenki (z oryginalnym tekstem) w wykonaniu Igi Cembrzyńskiej i Bogdana Łazuki na festiwalu w Opolu 1979r., ktoś napisał:
    "....Szkoda , że te czasy poszły w siną dal..."
    Bo ja wiem? Osobiście nie tęsknię za tamtymi czasami. Nie byłam wtedy szczęśliwa, ale za to jaka ładna:))
    Cóż, nie można ponoć na tym świecie mieć wszystkiego:))
    Ale do tamtych artystów, tekstów, wykonania, kultury czasem sobie zatęsknię. 'To se uź ne wrati" jak Wasza rwa i niech tak będzie.
    Hanka C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęceni Twoim komentarzem Hanko obejrzeliśmy sobie wystep Cembrzyńskiej i Łazuki. Świetni byli. Młodzi i piękni.A dzisiaj? Staruszkowie...
      Ja byłam szczęśliwa w tamtych czasach. Jedyną chmurą na mym niebie był wówczas sadystyczny matematyk w podstawówce. A poza tym - istny raj beztroskiego dzieciństwa i młodosci. Jest co wspominać. A wspominać lubię. I słuchać starych piosenek też. Dla tamtego nastroju. Dla magicznego podrózowania w czasie. Ach, jak sie wtedy czekało na świąteczny program telewizyjny! Na jakieś lepsze filmy albo programy rozrywkowe typu "Studio gama" albo "Kabaret Olgi Lipińskiej". Ech! Bo na co dzień przeciez tylko Gierek, rosyjskie filmy i jako rodzynki - wspaniałe kobry!
      A z naszymi korzonkami dzisiaj znacznie lepiej!:-))

      Usuń
  13. Wiosna zawsze taka kaprysna byla i bedzie , i nie od parady prawda o wiosnie tkwi w starych naszych przyslowuach:) A kwiecien-plecien, bo przeplata troche zimy troche lata . a ze ja kwietniowa jestem to moge zaswiadczyc , ze pol wieku tak bylo i jest:)) I bywal snieg na Wielkanoc i bywalo 20 stopni , a i lodowate polnocne wiatry wywiewaly nas z tradycyjnych wielkanocnych spacerow po plazy . W kwietniu wlasnie tez mozna sie porzadnie pozaziebiac, przez te hustawke pogodowa, no i was tez podwialo biedaki...Dobrze, ze juz lepiej. Mielismy szczescie do slicznej pogody w tym tygodniu, po ciezkiej robocie nawet i lezaki poszly w ruch, ale juz znowu schowane, bo niedlugo bedzie kapac😅 Olu, ta piesn wikingow jest super, czy to nie na niej wlasnie oparli sie kibice Islandii ? Jesli lubicie muzyke to polecam wam szwedzki zespol Sabaton - bylismy nawet na ich koncercie na zywo. Posluchajcie o czym oni spiewaja - kapitalny wikingowski rock polaczony z historia. Kazda ich piesn opisuje jakas wielka slynna bitwe , od Sparty, poprzez Wieden ( o naszej husarii), poprzez sredniowiecze az po II wojne swiatowa ( jest tez nasze bohaterskie powstanie). Jest tam cala Europa... Pozdrawiam wielkanocnie i niech juz wam zima odpusci a przyjdzie w kwietniu😁🌷🌷🌷😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A maj przyjdzie w kwietniu!!! 🐣☀️🐣

      Usuń
    2. Olu wpiszcie w youtuba Sabaton - Winged Hussars ( official lyric video), ukaze sie cala piesn wraz z napisami). Linku nie moge wkleic ...

      Usuń
    3. Kochana Kitty! Właśnie słuchamy Sabatona. Najpierw tej poleconej przez Ciebie pieśni o husarii a teraz całej płyty. Świetne! Dziękuje za polecenie, bo nie znałam tego wcześniej. A ta pieśń o husarii wzruszajaca, podniosła, budujaca ducha. No i komentarze pod spodem wspaniałe!!!

      Usuń
    4. A my sluchamy Miracle of Sound i Valhalla, to dokladnie muzyka , jaka kochamy 👌😍Tez dziekujemy za linka , bo ich nie znalismy. Mielismy przyjemnosc uslyszec Sabaton w Manchesterze na zywo w 2017 roku, byl wspanialy koncert a jak zagrali
      Winged Hussars to cala sala zagrzmiala i powialy polskie flagi 🥰

      Usuń
    5. Tak, "Miracle od Sound" to wspaniały projekt. Te głosy brzmią tak czysto, szlachetnie, potężnie i harmonijnie. W tego typu piesniach jest coś pierwotnego i porywającego. Jako i w utworach Sabatona. Na pewno czymś wspaniałym było uczestniczenie na zywo w ich koncercie.Bo to nie dość, że moc muzyki tam była ,to jeszcze moc zjednoczonego wspólnym porywem serc tłumu.Ach!:-)
      A u nas tymczasem robi sie coraz cieplej. I ptaki od rana wyśpiewują swoje cudowne dźwięki!:-))

      Usuń
  14. Kochana Olgo, z okazji świąt Wielkanocnych chciałabym Ci życzyć wszystkiego najlepszego i najpiękniejszego. Niech to będzie wyjątkowy czas dla Ciebie i Twoich najbliższych. Odpocznijcie, a zarazem nacieszcie się sobą. Pozdrawiam świątecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziekujemy Ci Karolinko za przepiękne życzenia!:-)
      Święta juz za nami, ale teraz przyszedł czas radosnej wiosny. Święto budzącej się do życia natury!
      Pozdrawiamy cię serdecznie!:-))

      Usuń
  15. Bardzo mi przykro, ze cierpicie oboje, mam nadzieje, ze juz niedługo. Sypnęło śniegiem, zabrało na chwile nadzieje, sle to ostatnie podrygi zimy. Oby nie zaszkodziło roślinkom. Moje hortensje oberwały, miały juz duże listki i przyszedł mroz. W dzien 25 w nocy -2. Uciekliśmy na krotkie wakacje, a po powrocie juz bede mogla siać ogorki. Ogrom pracy wykonany, tylko sama przyjemnosc zostanie. Pozbyliśmy sie z bólem serca wielkiego drzewa, którym świeciło i zrzucało wielkie konary na dach domu. Napracowaliśmy sie okrutnie, ale jak teraz jasno i przyjemnie sie zrobiło. Zycze Wam cudownych i zdrowych swiat, dobrego wypoczynku i powrotu wiosny. Maria😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Marylko! Z każdym dniem czujemy sie lepiej i pogoda też wydaje sie zmieniać na lepsze. Miejmy nadzieję, że zimowe temperatury już za nami i za Wami tez. I że wszystko będzie teraz bez zakłóceń rosnąć w naszych ogrodach.
      Wyobrażam sobie jak wiele mieliście pracy z uprzątaniem tego drzewa. Ale i jaka duża satysfakcja po robocie!:-)
      Zasyłam Ci serdeczne pozdrowienia i dużo życzliwych myśli!:-))

      Usuń
  16. Och ! Jak bardzo chce się już tej wiosny i słońca ! U nas na Pomorzu już dosyć ładnie się zrobiło. Niewiele roślin jeszcze kwitnie, ale z dnia na dzień jest coraz cieplej i słonecznie. Młode siewki też już kiełkują na parapecie. Pozdrawiam serdecznie ! Życzę wiele sił i energii !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I u nas z dnia na dzień zrobiło sie ładniej - zdecydowanie cieplej. Okazało sie też, że roślinkom schowanym pod śniegiem nic sie nie stało. Wystarczyło trochę promieni ożywczego słonca i podniosły raźno główki!:-) Bardzo mnie to cieszy i ta raźnośc też mi się udziela. wczoraj spędziłam już kilka godzin w ogrodzie sadząc nowe kwiatki. Dziś na razie deszczowo i mgliście, ale to dobrze dla tych nowo posadzonych roślin
      Pozdrawiam Cie serdecznie Ulu i pięknej wiosny życzę!:-))

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost