wtorek, 2 sierpnia 2022

Dżdżysty międzyczas…



Tuż przed upału dusznym tchnieniem

Przed mocnym słońca pocałunkiem

Srebrne musnęło świt wzruszenie

Mgiełka wraz z mżawką miały spółkę



 

Dżdżysty międzyczas pieścił łąki

Ogrodu gładził gęstwy, skrytki

Niebo ożywcze swoje soki

Dawało w darze kwiatom wszystkim



 

Bocian jak transie narkotycznym

W wilgotne zioła zanurzony

Zastygł w zachwycie niebotycznym

Żabim rechotem otoczony



 

A na łubinach pajęczyny

Drżały odziane w łez diamenty

Korale lśniły bzu, kaliny

Spełnione w dżdżu tak tkliwie ciepłym


 

Deszcz rosił dach i parapety

Nie skąpił w krąg słodkiego grzańca

Aż dom rozśpiewał a rolety

Zakręcić chciały razem walca


 

I piec złakniony też podniety

Rozbłysnął pąsem na chwil parę

By wyczarować cud-kotlety

Złocąc serdecznym je swym żarem…

 



Choć magia mżawki znikła  zda się

Warta jest przecie rymowanki

Dobrze wszak w skwarnym międzyczasie

Wspominać mgliste, czułe ranki…

 


 

 

37 komentarzy:

  1. Coś pięknego. Ostatnio jechałam do pracy w takich pięknie mglistych warunkach. Stałam i zdjęcia robiłam, kocham taki klimat. I kropelki rosy na łąkach również.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja lubię takie mglisto-dżdżyste widoki a szczególnie tęsknię za nimi, gdy rządzi upał i susza, jak teraz. Oj, przydałby sie długi, porządny deszcz bo ziemia spieczona i twarda jak kamień.

      Usuń
  2. Cudne zdjęcia z kropelkami. Serdeczności dla całego Jaworowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję. Robiłam te zdjęcia wiedząc, że ta mglista aura bardzo szybko zniknie jakby nigdy jej nie było.Pozdrawiamy serdecznie, Lenko!:-)

      Usuń
  3. "Srebrne musnęło świt wzruszenie", Olu jakie to piękne, Szymborska z nieba Ci zazdrości. Świt jest wzruszający. U mnie niektóre ptaki zaczynają koncerty o 4 rano! Zanim obudzą się pszczoły i zniknie rosa, można oddychać. Około południa zaczyna się tropik. Twój ogród złapie oddech. U mnie figi dojrzewają, mam dwa gatunki: wielkie żółte i fioletowe. Myślałam, że nic już z nich nie będzie, ale zrzuciły połowę liści, poczekały na deszcz i sypią codziennie wielkimi owocami. Jak się nie ma jabłek, to się pociesza figami:) Przepięknie u Ciebie jest, pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam ten wiersz pod wpływem uroku mglisto-dżdżystej aury. Taka pogoda jest u nas ostatnio wielką rzadkoscią, dlatego tym bardziej doceniam ją, gdy sie pojawia.A najpiękniej jest właśnie o świcie. Niewinnie, magicznie, delikatnie i poetycznie. I tak, ptaki szaleją wówczas ze szczęścia, dzielac sie swoim zachwytem i energią.
      Z tego, co piszesz Marylko, to mamy bardzo podobną pogodę. Tyle, że u nas nie ma fig!:-) Ale jabłonie, grusze i śliwy też obficie sypią niedojrzałymi jeszcze jabłkami. Po prostu nie dają rady ich wyżywić i pozbywaja sie nadmiaru. Ciekawa jestem czy jakiekolwiek owoce na drzewach dotrwają do czasu dojrzałości. Bardzo potrzebny jest deszcz, ale taki długi, wielodniowy.
      Bardzo sie cieszę, że spodobał Ci sie mój wiersz, Marylko. Dziekuję Ci za życzliwe słowa. Ściskam Cię mocno!:-)*

      Usuń
  4. Pochwalić śpieszę i piękne zdjęcia i wiersz przecudnej urody, bo rymowankami bym tych strof nie nazwała.
    Mało, że pięknie dobierasz słowa, to jeszcze dykcję poćwiczyć można!
    Szkoda, że nie mam pieca, co to wyczarować potrafi kotlety:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzliwa ocenę wiersza, Asiu. I tak,masz racje - łątwo sie go czyta w myślach a trudno na głos, ale lubię bawić się słowem. Język polski jest trudny, ale piękny! Kotlety pożarte a piec ucichł, zasnął. Znowu musi czekac na chłodniejszy czas!:-)

      Usuń
  5. Olu jakie piękne zdjątka i jakie piękne słowa. A czajniczek jaki urodny. :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Tabo!:-) A co do czajniczka to lata temu udało nam sie kupic go na targu w Dynowie. Jest fajny, bo nie ma nic plastikowego i dlatego świetnie nadaje się do postawienia na kuchni opalanej drewnem albo węglem. Teraz przydałby sie nowy czajniczek ( bo ten już dość sfatygowany), ale już takich nie mają, nie produkują pewnie, niestety.

      Usuń
  6. Takie widoki docenia się bardzo, gdy jest się uwięzionym na wózku inwalidzkim na pierwszym pietrze…
    Popatrzyłam sobie na zdjęcia, uroniłam trochę łez i trzeba żyć dalej …
    Orszulka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Orszulko droga, współczuję Ci bardzo tego uwięzienia w mieszkaniu. Ale mam nadzieję, że wykurujesz się cierpliwie i jeszcze na żywo nacieszysz się pięknymi widokami. Jeszcze wszak sporo lata zostało a i jesień potrafi być u nas przepiękna!***

      Usuń
  7. Olu, cudna 'oda do deszczu i mgły'. Aż pochłodniało u mnie bo czytam to ze zrozumieniem i zachwytem niejeden raz. I przypominam - A kiedy wydanie tomiku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krystynko droga, miło mi, że Ci sie wiersz spodobał. Dziekuje. Ale jak tu nie napisać wiersza, gdy człowieka zachwyt wrecz przepełnia, gdy mu słowa same cisną się na klawiaturę i w rymy składają? Piszę dla niewinnej przyjemnosci pisania. I to wystarczy. A o tomiku nawet nie myślę, bo to łączyłoby sie z różnymi staraniami i działaniami, na które nie mam siły ani ochoty.

      Usuń
    2. A może jednak, zimową porą, gdy długie wieczory? Siły się znajdą gdy ochota powróci. Kiedyś miałaś takie plany.

      Usuń
    3. Zobaczymy, Krystynko. Czas pokaże!:-)

      Usuń
  8. Piękne widoki, cudne strofy, jest się u Ciebie Olu czym zachwycać <3 Uczta i dla oka i dla serca :)
    Ściskam najserdeczniej <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziekuję Ci Agness za tak życzliwe słowa.
      Pozdrawiam cię gorąco!:-)*

      Usuń
  9. Przepięknie i tak prawdziwie. Wszystkiego dobrego życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziekuję Ci Agatko za tak miły komentarz. Pozdrawiam Cię z uśmiechem i także wszystkiego dobrego życzę!:-)*

      Usuń
  10. Olgo, pięknie słowami uchwyciłaś chwilę... sierpień już z większymi róznicami temperatur nawet w upalne dni. PS a czajniczek też mi się podoba, mam wrażenie, że taki widziałam gdzieś ze dwa lata temu w sklepiku na Podlasiu. Takie wiejskie sklepiki "z mydłem i powidłem" wprost uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sarando, dziękuję za miłą sercu ocenę mojego pisania!:-)
      Och tak, w sierpniu nawet gdy dni są gorące, to noce już zdecydowanie chłodniejsze. Da sie zyć i spać. Tylko susza wciąz okropna, niestety...Też lubię takie wiejskie sklepiki i targi, gdzie można jeszcze znaleźć cos ciekawszego, coś innego niż masowa tandeta w wielkich marketach. Ostatnio na targu widzielismy podobny czajniczek do naszego, ale niestety miał plastikową rączkę. Wszędzie ten plastik.

      Usuń
  11. Piękne zdjęcia i piękna rymowanka , no i troszkę się przy okazji ochłodziłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gabrysiu! Zdarzyła się taka chłodniejsza, wilgotniejsza chwila, ale minęła jakby wcale jej nie było. Czekam na kolejną trwającą znacznie dłużej, bo spieczony ogród błaga o wodę.
      Pozdrawiam serdecznie!:-)

      Usuń
  12. Pięknie ubrałaś w delikatne słowa to jakże rzadkie zjawisko - deszcz czy chociażby mżawka. Tak nam tego brakuje
    Chociaż u mnie dzisiaj łaskawe było niebo i noc mokra była, a i ranek pozwala oddychać. Ciągle nas buja jak na huśtawce z jednej skrajności w drugą. Oj rozbujałyśmy ten świat w każdej sferze bycia tu i teraz. Pozdrawiam życząc
    więcej spokoju i równowagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta cudowna mżawka z wiersza trwała zaledwie przez kilka godzin mniej więcej tydzień temu. Spieczony ggród wchłonął ją w siebie w błyskawicznym tempie, ale na stan suszy nic to nie pomogło. Od tej pory ani kropla nie spadła z nieba nad Podkarpaciem. Czytam, że w innych rejonach Polski sporo popadało. U nas niestety, zupełnie nic. Coraz gorzej to wygląda. Ogród usycha z każdym dniem coraz bardziej. Smutno i bezradnie człowiekowi, gdy patrzy na to...
      Pozdrawiam Cię serdecznie, Olu.

      Usuń
  13. Cudny ten wiersz Olu, wznioslam sie nad romantycznie zamglona laka , dotknelam rosy i skrzydla bociana, po czym zasiadlam do kotleta:)) Masz niewatpliwy talent pisarski Olu 👌👌👌 Z zalem musialam pozegnac gorace polskie lato, pachnace moja nadmorska laka - i przeniesc sie do zielonej ale zimnej i wilgotnej Anglii.😢Tu juz czuc w powietrzu jesien, ten charakterystyczny zapach zimnej i mokrej ziemi ... Ja nie jestem jeszcze gotowa na jesien! Brrrr - i nie chce slyszec o tym , ze to " ulubiona" pora roku tylu ludzi ... Nigdy nie pojme dlaczego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja Kitty - z calej duszy nie cierpie jesieni ..😂

      Usuń
    2. Dziękuję, Kitty za piękny komentarz. Cudownie romantyczny, poetyczny, rozmarzający.
      Tak myślałam, że jesteś już w Anglii. Z tego, co czytam tam też pojawiają sie fale gorąca i Tamiza w pobliżu swych źródeł zaczyna wysychać. Lato jest oczywiscie wyczekane i piękne, ale ten brak wody jest po prostu tragiczny. Nigdy nie widziałam takiej suszy jak teraz. Drzewa owocowe pozbywają sie niedojrzałych jeszcze owoców, bo nie są w stanie ich wykarmić. Lipy, dęby, brzozy i inne tego typu drzewa rudzieją, schną, pozbywają sie lisci jakby to był listopad. Całę połacie traw wyschły na wiór. W wyschnietej na kamień ziemi głębokie pękniecia, które wyglądają jak rany. W lesie sucho, kurzu mnóstwo przy każdym kroku. Wiele lisci na drzewach pożółkło. Mchy zrudziały. O grzybach można tylko pomarzyć. Płakać sie chce człowiekowi, gdy patrzy na ten katastroficzny obraz. Dlatego i ja wyglądam jesieni, jesli ta jesień miałaby przynieśc ze sobą jakieś ratujace środowisko porządne opady. Póki co synoptycy straszą nas, że i sierpień będzie upalny.
      Ściskam Cię mocno, droga Kitty i serdeczny uśmiech o suchym poranku, choć nieco chłodniejszym niż ostatnio, zasyłam!:-))

      Usuń
    3. Olu, mysle ze natura sobie poradzi.. przyjdzie jesien, zimna, deszczowa, dzdzysta i ziemia sie znow napije do woli.. U nas zadnej suszy nie ma ( moze blizej Londynu bylo troche gorecej). Mielismy potwornie zimny i deszczowy maj i czerwiec ( 14 stopni!), pare slonecznych dni w lipcu , z tego slownie dwa dni goraca ( panika na caly kraj rozpetana jakby mial nastapic koniec swiata), a teraz po prostu mamy angielskie lato .. raz deszczyk raz sloneczko, tylko 20 st... ale dobre i to:)) Wam zycze tego deszczyku, ale nie wiem czy za pare tygodni nie zatesknicie za sloneczkiem :)) ☀️Lapcie to lato i witamine D przed zima i zamykajcie w sloiki , usciski
      🥰

      Usuń
    4. Kitty, mam nadzieję, że natura sobie poradzi. Właściwie to jestem pewna, że tak w ogólności sobie poradzi i się odrodzi, a tylko parę drzewek i krzewów zginie. Po prostu przykro patrzeć na to ginięcie, tym bardziej jak sie coś samemu sadziło i o to dbało.
      Cieszę się, że u Was nie ma suszy, bo z doniesień medialnych wynikało, że to już jakaś globalna katastrofa.
      A póki co dalej u nas ciepło i słonecznie, więc pracując w ogrodzie i w lesie chłoniemy tę dobroczynną witaminę przez całe dnie. I ja ściskam Cię serdecznie!:-)*

      Usuń
  14. Piękny imbryczek! Czy on gwiżdże?
    w moim czjaniku niestetu dno zaczelo przeciekac, puscilo na łączeniu,,,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten imbryczek nie gwiżdże, za co mu chwała, gdyż za gwizdami czajnikowymi nie przepadam. Kupiliśmy go lata temu na targu. Niestety, starzeje się, jako wszystko sie starzeje, ale na szczęście jeszcze nie przecieka...

      Usuń
  15. Cudny nastrój zrobiłaś. Esencja sielskości :) Gęba się człowiekowi sama śmieje i coś przyjemnie łaskocze w środku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! To się bardzo cieszę z tej roześmianej gęby! W dzisiejszych dziwacznych czasach coraz mniej jest przecież powodów do serdecznego śmiechu. Beztroski uśmiech na wagę złota!:-))

      Usuń
  16. Przecudnej urody fotografie, Oleńko i rymowanka nastrojowa, taki nieskażony świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Basiu. Ostatnio mniej robię zdjeć i mniej piszę wierszy. Tym bardziej cieszę się, że to co tu pokazuje może się komuś podobać!:-)

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost